Reklama

Nie będę sięgać do odległych czasów, ani powoływać na naukowe źródła. Bo są wakacje i nad ranem padał deszcz, dzięki czemu nie będę musiała podlewać trawnika.
Punkt pierwszy – dawno temu

Nie będę sięgać do odległych czasów, ani powoływać na naukowe źródła. Bo są wakacje i nad ranem padał deszcz, dzięki czemu nie będę musiała podlewać trawnika.
Punkt pierwszy – dawno temu
Dawniej, kiedy za granicę jeździli kuracjusze i turyści, płacący złotem, raczej nie spotykali się z niechęcią. Byli to ludzie z klasą, kasą, koligacjami. Kurorty i kasyna były w Europie i tam nas lubili. Piękna i dystyngowana była Polka , grana zresztą przez Włoszkę Silvanę Mangnano, z gromadką córek i pięknym synkiem ( Śmierć w Wenecji). Jak tu nie kochać takich klientów. Za parę lat synek podrośnie i będzie brylował po kasynach. I jak tu nie kochać Polaków ?
Punkt drugi – II Wojna Światowa i bezpośrednio po niej
Lubili nas. Przynajmniej w Europie, bo nasi dzielni chłopcy bohatersko walczyli i dali się poznać, jako czarujący towarzysko, nawet jak nie znali języka. Bo po wojnie wszyscy kochali wszystkich, a wrogiem byli Niemcy. W końcu przecież wygraliśmy wojnę.
Potem, zamknięci w bloku sowieckim straciliśmy rozeznanie, w jakim kierunku sprawy idą. A szły w kierunku odbudowy, interesów, stabilizacji. Dla nas ciągle były żywe i aktualne Monte Cassino, Dywizjon 303, Czterej pancerni, kapitan Kloss permanentna walka o pokój i tym podobne. Zresztą ciągle wrogiem światowym byli Niemcy, a my byliśmy w zwycięskim bloku sowieckim.
Mijały lata. Kombatanci wymierali. Albo tak dziadzieli, ze nikt już ich nie słuchał. Pamiętały trochę jeszcze starsze panie (My sweet Raskolnikow), ale to już miało znaczenie marginalne. Niemcy (zachodni) stali się partnerami handlowymi, wspomnienia wojny stały się tematem komediowym (Hotel Zacisze odcinek Niemcy).
German – Will you stop talking about the war?
Basil – Me? You started it!
German – We did not start it.
Basil – Yes you did, you invaded Poland…
Punkt trzeci – obecnie
Obecnie jest źle. Nie jesteśmy liczącymi się partnerami w interesach, kuracjusze u wód i klienci kasyn są wprawdzie z kasą, ale bez klasy i koligacji. I szczerze mówiąc nie stanowią liczącej się klienteli. Elity (!!!) polityczne są takie, że lepiej nie mówić. Reszta nie wie, co robić. Czy grać panów czy żebraków. Jeszcze dobrze, że trochę się ucywilizowaliśmy. Jest schludniej, ładniej, a to się da sprzedać. Po Solidarności i zburzeniu muru okazało się, że II wojną nikt już sobie głowy nie zawraca. „O jeden most za daleko” i „Tylko dla orłów” są już tylko archiwalną ramotą. Wprawdzie pokazują się jeszcze filmy z II wojny, ale jaka zmiana akcentów (Wróg u bram). Liczy się pieniądz, dobrobyt i nie uważam tego za naganne. Kraje się promują, a my nie, bo myślimy, że jesteśmy wypromowani raz na zawsze. Myśleliśmy także, że tak nas wszędzie kochają za nasze bohaterstwo, za bycie przedmurzem, za lata niewoli, że nam nieba przychylą nie tylko za darmo, ale jeszcze będą to sobie poczytywali za zaszczyt.
A tu szok : nikt już niczego nie pamięta, taka Stainbach uważa się za skrzywdzoną i wypędzoną, świat się oburza na nas za obozy zagłady, Żydzi, jako że antysemityzm to też interes, to potwierdzają, Rosjanie mówią o wywołaniu przez Polskę wojny i skąpaniu świata we krwi. Co dalej? Dalej to się pewnie okaże, że to Polacy zmuszali jeńców angielskich do zbudowania mostu na rzece Kwai, zaatakowali Amerykanów w Pearl Harbour, a na końcu zrzucili bomby atomowe na Hiroshimęi Nagasaki.
Nasi obywatele za granicami spotykają się z coraz gorszym przyjęciem, więcej, z wrogością i nikt temu nie może zaradzić. Ani anglosaskie pozy Kaczyńskich, ani uśmiechy Tuska. Kolejne ekipy nie szanują obywateli, obywatele nie szanują władzy. Nadal jest biedniutko i słabiutko i jeszcze długo tak będzie.
Są ludzie których się torturuje i tacy, których się nie torturuje, jak objaśniał kapitan Segura w powieści „Nasz człowiek w Hawanie” G. Greena. Nie torturowało się ludzi, za którymi mógł się ująć ktoś potężny.

Reklama

48 KOMENTARZE

      • Chciałam zweryfikować, ale nie mogę znaleźc ksiązki
        Pewnie ktoś ją wyprowadził. Jakoś inaczej pamiętam kapitana Segurę, wewnętrzna psychiczna zgoda to termin psychologiczny, a to był człowiek lubiący proste rozwiązania. Czy tu nie chodziło o to, że np. Brytyjczycy po prostu się nie bali, a Kubańczyk się bał przesłuchania przez miłego kapitana?

        • Wolę “Podróże z moją ciotką”.
          — Nie. Inżynier nie należy do klasy, którą można torturować.
          — Nie wiedziałem, że w torturach rozróżnia się klasy.
          — Drogi panie, zdaje pan sobie oczywiście sprawę, że pewni ludzie spodziewają się tortur, a inni oburzaliby się na samą myśl o nich. Nie torturuje się nigdy ludzi, jeśli nie istnieje pewnego rodzaju obustronna zgoda.
          — Są różne tortury. Kiedy zniszczono laboratorium doktora Hasselbachera, była to także tortura…
          — Trudno coś przewidzieć w amatorskiej robocie. Policja nie miała z tym nic wspólnego. Doktor Hasselbacher nie należy do klasy podlegającej torturom.
          — A kto do niej należy?
          — Biedacy w mojej ojczyźnie i we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej. Biedacy z Europy Środkowej i ze Wschodu. Oczywiście, wy, w waszych bogatych państwach, nie macie nędzarzy, tam nikt nie nadaje się do torturowania. Policja na Kubie może robić, co jej się podoba z emigrantami z Ameryki Łacińskiej lub z krajów
          bałtyckich, ale nie z gośćmi z Wielkiej Brytanii albo krajów skandynawskich. Obie strony instynktownie to rozumieją. Katolicy bardziej nadają się do tortur niż protestanci, są też częściej przestępcami. Widzi pan, miałem rację, że zrobiłem damkę, teraz chuch po raz ostatni.
          — Zawsze pan wygrywa, co? Bardzo interesująca ta pańska teoria.
          — Nikogo nie obchodzi, co się dzieje w naszych więzieniach albo w więzieniach Lizbony czy Caracas, ale Hitler zbyt już jaskrawo naruszał uświęcony porządek. To tak, jakby na przykład w pańskiej ojczyźnie szofer spał z żoną lorda.
          — Dziś to już nas nie gorszy.
          — Wielkie niebezpieczeństwo grozi światu, kiedy zaczyna się gorszyć z innych niż dawniej przyczyn.

          • Dzięki, wielkie dzięki. „Podróże z moją ciotką” też wyprowadzone
            Cieszę się, że zahaczyłeś o tę grę w warcaby. Mało jest w literaturze opisywanych przypadków, kiedy to wygrywający traci a przegrywający zyskuje. Z wdzięczności rewanżuję się innym przykładem.
            Chodzi tam o to, że rycerz –dziewica Marfiza zaopiekowała się podejrzaną staruchą, brzydką jak noc.
            Po drodze spotykała się z drwinami innych błędnych rycerzy, sądzących, że mają do czynienia z rycerzem i jego damą. Na koniec wygrywając pojedynek z królewiczem Zerbinem, traci swą damę na jego rzecz.

            ……………Ja mam za szaleństwo
            Wdać się we zły raz jaki i niebezpieczeństwo
            Dla zwycięstwa takiego, co zwycięzcy szkodzi
            A zwyciężonemu się na siła przygodzi.
            Marfiza zaś : Jeślić się nie zda to podanie
            Insze podam, a słuszna, abyś przypadł na nie
            Jeśli ty mnie zwyciężysz, czemu ja nie tuszę
            W jawnem boju, ja ją wziąć i otrzymać muszę
            Jeśli ja zasię ciebie, ty także wzajemnie,
            Choćbyś nierad, musisz ją gwałtem wziąć ode mnie
            A zdarzy li się zbić cię i z siodła wysadzić
            Będziesz ją winien wszędzie, gdzie zechce, prowadzić
            Więc tak – odpowie Zerbin i ostrogą kole
            Konia, aby się rozwiódł i aby wziął pole,
            I na strzemionach z lekka w siodle wyniesiony
            I w się, aby nie chybił, wszytek zgromadzony
            Bieżąc we wszytkim skoku, kopiją Marfizę,
            Tak jako beł wymierzył, ugodził w paiżę,
            Bez skutku, a sam od niej tak beł uderzony
            Że na ziemię wnet z siodła wypadł , ogłuszony
            ………………………………………………………………
            Marfiza się do niego wróci w onej dobie
            I rzecze mu, śmiejąc się: Trzymaj ją sobie,
            A im ją być piękniejszą widzę i najduję
            Tem się więcej, że twoją zostawa, raduję
            Ludovico Ariosto „Orland szalony” tłumaczenie Piotra Kochanowskiego.

      • Chciałam zweryfikować, ale nie mogę znaleźc ksiązki
        Pewnie ktoś ją wyprowadził. Jakoś inaczej pamiętam kapitana Segurę, wewnętrzna psychiczna zgoda to termin psychologiczny, a to był człowiek lubiący proste rozwiązania. Czy tu nie chodziło o to, że np. Brytyjczycy po prostu się nie bali, a Kubańczyk się bał przesłuchania przez miłego kapitana?

        • Wolę “Podróże z moją ciotką”.
          — Nie. Inżynier nie należy do klasy, którą można torturować.
          — Nie wiedziałem, że w torturach rozróżnia się klasy.
          — Drogi panie, zdaje pan sobie oczywiście sprawę, że pewni ludzie spodziewają się tortur, a inni oburzaliby się na samą myśl o nich. Nie torturuje się nigdy ludzi, jeśli nie istnieje pewnego rodzaju obustronna zgoda.
          — Są różne tortury. Kiedy zniszczono laboratorium doktora Hasselbachera, była to także tortura…
          — Trudno coś przewidzieć w amatorskiej robocie. Policja nie miała z tym nic wspólnego. Doktor Hasselbacher nie należy do klasy podlegającej torturom.
          — A kto do niej należy?
          — Biedacy w mojej ojczyźnie i we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej. Biedacy z Europy Środkowej i ze Wschodu. Oczywiście, wy, w waszych bogatych państwach, nie macie nędzarzy, tam nikt nie nadaje się do torturowania. Policja na Kubie może robić, co jej się podoba z emigrantami z Ameryki Łacińskiej lub z krajów
          bałtyckich, ale nie z gośćmi z Wielkiej Brytanii albo krajów skandynawskich. Obie strony instynktownie to rozumieją. Katolicy bardziej nadają się do tortur niż protestanci, są też częściej przestępcami. Widzi pan, miałem rację, że zrobiłem damkę, teraz chuch po raz ostatni.
          — Zawsze pan wygrywa, co? Bardzo interesująca ta pańska teoria.
          — Nikogo nie obchodzi, co się dzieje w naszych więzieniach albo w więzieniach Lizbony czy Caracas, ale Hitler zbyt już jaskrawo naruszał uświęcony porządek. To tak, jakby na przykład w pańskiej ojczyźnie szofer spał z żoną lorda.
          — Dziś to już nas nie gorszy.
          — Wielkie niebezpieczeństwo grozi światu, kiedy zaczyna się gorszyć z innych niż dawniej przyczyn.

          • Dzięki, wielkie dzięki. „Podróże z moją ciotką” też wyprowadzone
            Cieszę się, że zahaczyłeś o tę grę w warcaby. Mało jest w literaturze opisywanych przypadków, kiedy to wygrywający traci a przegrywający zyskuje. Z wdzięczności rewanżuję się innym przykładem.
            Chodzi tam o to, że rycerz –dziewica Marfiza zaopiekowała się podejrzaną staruchą, brzydką jak noc.
            Po drodze spotykała się z drwinami innych błędnych rycerzy, sądzących, że mają do czynienia z rycerzem i jego damą. Na koniec wygrywając pojedynek z królewiczem Zerbinem, traci swą damę na jego rzecz.

            ……………Ja mam za szaleństwo
            Wdać się we zły raz jaki i niebezpieczeństwo
            Dla zwycięstwa takiego, co zwycięzcy szkodzi
            A zwyciężonemu się na siła przygodzi.
            Marfiza zaś : Jeślić się nie zda to podanie
            Insze podam, a słuszna, abyś przypadł na nie
            Jeśli ty mnie zwyciężysz, czemu ja nie tuszę
            W jawnem boju, ja ją wziąć i otrzymać muszę
            Jeśli ja zasię ciebie, ty także wzajemnie,
            Choćbyś nierad, musisz ją gwałtem wziąć ode mnie
            A zdarzy li się zbić cię i z siodła wysadzić
            Będziesz ją winien wszędzie, gdzie zechce, prowadzić
            Więc tak – odpowie Zerbin i ostrogą kole
            Konia, aby się rozwiódł i aby wziął pole,
            I na strzemionach z lekka w siodle wyniesiony
            I w się, aby nie chybił, wszytek zgromadzony
            Bieżąc we wszytkim skoku, kopiją Marfizę,
            Tak jako beł wymierzył, ugodził w paiżę,
            Bez skutku, a sam od niej tak beł uderzony
            Że na ziemię wnet z siodła wypadł , ogłuszony
            ………………………………………………………………
            Marfiza się do niego wróci w onej dobie
            I rzecze mu, śmiejąc się: Trzymaj ją sobie,
            A im ją być piękniejszą widzę i najduję
            Tem się więcej, że twoją zostawa, raduję
            Ludovico Ariosto „Orland szalony” tłumaczenie Piotra Kochanowskiego.

      • Chciałam zweryfikować, ale nie mogę znaleźc ksiązki
        Pewnie ktoś ją wyprowadził. Jakoś inaczej pamiętam kapitana Segurę, wewnętrzna psychiczna zgoda to termin psychologiczny, a to był człowiek lubiący proste rozwiązania. Czy tu nie chodziło o to, że np. Brytyjczycy po prostu się nie bali, a Kubańczyk się bał przesłuchania przez miłego kapitana?

        • Wolę “Podróże z moją ciotką”.
          — Nie. Inżynier nie należy do klasy, którą można torturować.
          — Nie wiedziałem, że w torturach rozróżnia się klasy.
          — Drogi panie, zdaje pan sobie oczywiście sprawę, że pewni ludzie spodziewają się tortur, a inni oburzaliby się na samą myśl o nich. Nie torturuje się nigdy ludzi, jeśli nie istnieje pewnego rodzaju obustronna zgoda.
          — Są różne tortury. Kiedy zniszczono laboratorium doktora Hasselbachera, była to także tortura…
          — Trudno coś przewidzieć w amatorskiej robocie. Policja nie miała z tym nic wspólnego. Doktor Hasselbacher nie należy do klasy podlegającej torturom.
          — A kto do niej należy?
          — Biedacy w mojej ojczyźnie i we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej. Biedacy z Europy Środkowej i ze Wschodu. Oczywiście, wy, w waszych bogatych państwach, nie macie nędzarzy, tam nikt nie nadaje się do torturowania. Policja na Kubie może robić, co jej się podoba z emigrantami z Ameryki Łacińskiej lub z krajów
          bałtyckich, ale nie z gośćmi z Wielkiej Brytanii albo krajów skandynawskich. Obie strony instynktownie to rozumieją. Katolicy bardziej nadają się do tortur niż protestanci, są też częściej przestępcami. Widzi pan, miałem rację, że zrobiłem damkę, teraz chuch po raz ostatni.
          — Zawsze pan wygrywa, co? Bardzo interesująca ta pańska teoria.
          — Nikogo nie obchodzi, co się dzieje w naszych więzieniach albo w więzieniach Lizbony czy Caracas, ale Hitler zbyt już jaskrawo naruszał uświęcony porządek. To tak, jakby na przykład w pańskiej ojczyźnie szofer spał z żoną lorda.
          — Dziś to już nas nie gorszy.
          — Wielkie niebezpieczeństwo grozi światu, kiedy zaczyna się gorszyć z innych niż dawniej przyczyn.

          • Dzięki, wielkie dzięki. „Podróże z moją ciotką” też wyprowadzone
            Cieszę się, że zahaczyłeś o tę grę w warcaby. Mało jest w literaturze opisywanych przypadków, kiedy to wygrywający traci a przegrywający zyskuje. Z wdzięczności rewanżuję się innym przykładem.
            Chodzi tam o to, że rycerz –dziewica Marfiza zaopiekowała się podejrzaną staruchą, brzydką jak noc.
            Po drodze spotykała się z drwinami innych błędnych rycerzy, sądzących, że mają do czynienia z rycerzem i jego damą. Na koniec wygrywając pojedynek z królewiczem Zerbinem, traci swą damę na jego rzecz.

            ……………Ja mam za szaleństwo
            Wdać się we zły raz jaki i niebezpieczeństwo
            Dla zwycięstwa takiego, co zwycięzcy szkodzi
            A zwyciężonemu się na siła przygodzi.
            Marfiza zaś : Jeślić się nie zda to podanie
            Insze podam, a słuszna, abyś przypadł na nie
            Jeśli ty mnie zwyciężysz, czemu ja nie tuszę
            W jawnem boju, ja ją wziąć i otrzymać muszę
            Jeśli ja zasię ciebie, ty także wzajemnie,
            Choćbyś nierad, musisz ją gwałtem wziąć ode mnie
            A zdarzy li się zbić cię i z siodła wysadzić
            Będziesz ją winien wszędzie, gdzie zechce, prowadzić
            Więc tak – odpowie Zerbin i ostrogą kole
            Konia, aby się rozwiódł i aby wziął pole,
            I na strzemionach z lekka w siodle wyniesiony
            I w się, aby nie chybił, wszytek zgromadzony
            Bieżąc we wszytkim skoku, kopiją Marfizę,
            Tak jako beł wymierzył, ugodził w paiżę,
            Bez skutku, a sam od niej tak beł uderzony
            Że na ziemię wnet z siodła wypadł , ogłuszony
            ………………………………………………………………
            Marfiza się do niego wróci w onej dobie
            I rzecze mu, śmiejąc się: Trzymaj ją sobie,
            A im ją być piękniejszą widzę i najduję
            Tem się więcej, że twoją zostawa, raduję
            Ludovico Ariosto „Orland szalony” tłumaczenie Piotra Kochanowskiego.

      • Chciałam zweryfikować, ale nie mogę znaleźc ksiązki
        Pewnie ktoś ją wyprowadził. Jakoś inaczej pamiętam kapitana Segurę, wewnętrzna psychiczna zgoda to termin psychologiczny, a to był człowiek lubiący proste rozwiązania. Czy tu nie chodziło o to, że np. Brytyjczycy po prostu się nie bali, a Kubańczyk się bał przesłuchania przez miłego kapitana?

        • Wolę “Podróże z moją ciotką”.
          — Nie. Inżynier nie należy do klasy, którą można torturować.
          — Nie wiedziałem, że w torturach rozróżnia się klasy.
          — Drogi panie, zdaje pan sobie oczywiście sprawę, że pewni ludzie spodziewają się tortur, a inni oburzaliby się na samą myśl o nich. Nie torturuje się nigdy ludzi, jeśli nie istnieje pewnego rodzaju obustronna zgoda.
          — Są różne tortury. Kiedy zniszczono laboratorium doktora Hasselbachera, była to także tortura…
          — Trudno coś przewidzieć w amatorskiej robocie. Policja nie miała z tym nic wspólnego. Doktor Hasselbacher nie należy do klasy podlegającej torturom.
          — A kto do niej należy?
          — Biedacy w mojej ojczyźnie i we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej. Biedacy z Europy Środkowej i ze Wschodu. Oczywiście, wy, w waszych bogatych państwach, nie macie nędzarzy, tam nikt nie nadaje się do torturowania. Policja na Kubie może robić, co jej się podoba z emigrantami z Ameryki Łacińskiej lub z krajów
          bałtyckich, ale nie z gośćmi z Wielkiej Brytanii albo krajów skandynawskich. Obie strony instynktownie to rozumieją. Katolicy bardziej nadają się do tortur niż protestanci, są też częściej przestępcami. Widzi pan, miałem rację, że zrobiłem damkę, teraz chuch po raz ostatni.
          — Zawsze pan wygrywa, co? Bardzo interesująca ta pańska teoria.
          — Nikogo nie obchodzi, co się dzieje w naszych więzieniach albo w więzieniach Lizbony czy Caracas, ale Hitler zbyt już jaskrawo naruszał uświęcony porządek. To tak, jakby na przykład w pańskiej ojczyźnie szofer spał z żoną lorda.
          — Dziś to już nas nie gorszy.
          — Wielkie niebezpieczeństwo grozi światu, kiedy zaczyna się gorszyć z innych niż dawniej przyczyn.

          • Dzięki, wielkie dzięki. „Podróże z moją ciotką” też wyprowadzone
            Cieszę się, że zahaczyłeś o tę grę w warcaby. Mało jest w literaturze opisywanych przypadków, kiedy to wygrywający traci a przegrywający zyskuje. Z wdzięczności rewanżuję się innym przykładem.
            Chodzi tam o to, że rycerz –dziewica Marfiza zaopiekowała się podejrzaną staruchą, brzydką jak noc.
            Po drodze spotykała się z drwinami innych błędnych rycerzy, sądzących, że mają do czynienia z rycerzem i jego damą. Na koniec wygrywając pojedynek z królewiczem Zerbinem, traci swą damę na jego rzecz.

            ……………Ja mam za szaleństwo
            Wdać się we zły raz jaki i niebezpieczeństwo
            Dla zwycięstwa takiego, co zwycięzcy szkodzi
            A zwyciężonemu się na siła przygodzi.
            Marfiza zaś : Jeślić się nie zda to podanie
            Insze podam, a słuszna, abyś przypadł na nie
            Jeśli ty mnie zwyciężysz, czemu ja nie tuszę
            W jawnem boju, ja ją wziąć i otrzymać muszę
            Jeśli ja zasię ciebie, ty także wzajemnie,
            Choćbyś nierad, musisz ją gwałtem wziąć ode mnie
            A zdarzy li się zbić cię i z siodła wysadzić
            Będziesz ją winien wszędzie, gdzie zechce, prowadzić
            Więc tak – odpowie Zerbin i ostrogą kole
            Konia, aby się rozwiódł i aby wziął pole,
            I na strzemionach z lekka w siodle wyniesiony
            I w się, aby nie chybił, wszytek zgromadzony
            Bieżąc we wszytkim skoku, kopiją Marfizę,
            Tak jako beł wymierzył, ugodził w paiżę,
            Bez skutku, a sam od niej tak beł uderzony
            Że na ziemię wnet z siodła wypadł , ogłuszony
            ………………………………………………………………
            Marfiza się do niego wróci w onej dobie
            I rzecze mu, śmiejąc się: Trzymaj ją sobie,
            A im ją być piękniejszą widzę i najduję
            Tem się więcej, że twoją zostawa, raduję
            Ludovico Ariosto „Orland szalony” tłumaczenie Piotra Kochanowskiego.

  1. stonka
    Rys historyczny dosyć naciągany. Stosunek do obcych wynika z innych uwarunkowań.
    Z grubsza można powiedzieć, że przyjezdnych toleruje się w dwóch przypadkach: gdy są sympatyczni i nie rzucają się w oczy, oraz gdy można na nich sporo zarobić,
    Polacy z reguły nie spełniają powyższych wymagań, stąd są traktowani jak dokuczliwa stonka.

  2. stonka
    Rys historyczny dosyć naciągany. Stosunek do obcych wynika z innych uwarunkowań.
    Z grubsza można powiedzieć, że przyjezdnych toleruje się w dwóch przypadkach: gdy są sympatyczni i nie rzucają się w oczy, oraz gdy można na nich sporo zarobić,
    Polacy z reguły nie spełniają powyższych wymagań, stąd są traktowani jak dokuczliwa stonka.

  3. stonka
    Rys historyczny dosyć naciągany. Stosunek do obcych wynika z innych uwarunkowań.
    Z grubsza można powiedzieć, że przyjezdnych toleruje się w dwóch przypadkach: gdy są sympatyczni i nie rzucają się w oczy, oraz gdy można na nich sporo zarobić,
    Polacy z reguły nie spełniają powyższych wymagań, stąd są traktowani jak dokuczliwa stonka.

  4. stonka
    Rys historyczny dosyć naciągany. Stosunek do obcych wynika z innych uwarunkowań.
    Z grubsza można powiedzieć, że przyjezdnych toleruje się w dwóch przypadkach: gdy są sympatyczni i nie rzucają się w oczy, oraz gdy można na nich sporo zarobić,
    Polacy z reguły nie spełniają powyższych wymagań, stąd są traktowani jak dokuczliwa stonka.

  5. świetnie napisane Z klasą ….
    i humorem, ale na świat i naszą rolę w nim patrzysz zbyt ironicznie. Ironia przechodzi w pesymizm i czarnowidztwo. Zdaje sobie sprawę,że robisz to celowo. Doskonale wiesz< ze świat nie jest czarno biały dlatego daje tylko 4 bo stać Cię na więcej optymizmu.

  6. świetnie napisane Z klasą ….
    i humorem, ale na świat i naszą rolę w nim patrzysz zbyt ironicznie. Ironia przechodzi w pesymizm i czarnowidztwo. Zdaje sobie sprawę,że robisz to celowo. Doskonale wiesz< ze świat nie jest czarno biały dlatego daje tylko 4 bo stać Cię na więcej optymizmu.

  7. świetnie napisane Z klasą ….
    i humorem, ale na świat i naszą rolę w nim patrzysz zbyt ironicznie. Ironia przechodzi w pesymizm i czarnowidztwo. Zdaje sobie sprawę,że robisz to celowo. Doskonale wiesz< ze świat nie jest czarno biały dlatego daje tylko 4 bo stać Cię na więcej optymizmu.

  8. świetnie napisane Z klasą ….
    i humorem, ale na świat i naszą rolę w nim patrzysz zbyt ironicznie. Ironia przechodzi w pesymizm i czarnowidztwo. Zdaje sobie sprawę,że robisz to celowo. Doskonale wiesz< ze świat nie jest czarno biały dlatego daje tylko 4 bo stać Cię na więcej optymizmu.