Reklama

Poczucie satysfakcji pozbawione małostkowości, winno towarzyszyć każdemu wątpiącemu, czy to wypada się radować z cudzego nieszczęścia. Bolek odpadł w eliminacjach i nie ma cienia powodu, żeby szczerze nie krzyknąć: „Hura!”, a potem równie radośnie puścić mimo uszu wszystkie riposty w stylu „typowo polskie piekło”. Tylko hipokryci lub zaprzyjaźnieni z blagą nie poczują satysfakcji, gdy spektakularnie upada historyczna mistyfikacja, ale też chciałbym nieco uporządkować euforię. Mam wrażenie, że wielu radujących się odebrało porażkę Bolka w Hollywood jako decyzję potwierdzającą upadek mitu Wałęsy. Prawdy jest w tym tylko kawałek, amerykańska diaspora ma w głębokim poważaniu fałszerstwa historyczne, co więcej gustuje w podobnych scenariuszach. Bolek wypadł w baru z zupełnie innego powodu, mianowicie zadarł z pedalskimi fanatykami, którzy nie wybaczają. Codzienne dyskusje Wałęsy z Rydzykiem nie robią na świecie żadnego wrażenia, ale gdy się do Ameryki, przy pomocy miejscowej diaspory, przedostała informacja, że ciotki mają siedzieć za płotem, a nie w parlamencie, los Lecha Bolesława był przesądzony. Trochę głupio o tym pisać, jednak stojąc po stronie prawdy nie da się inaczej podsumować nieszczęścia Wałęsy niż zasługą TVN i potem donosami żydowskich komunistów z Czerskiej. Nie Cenckiewicz, nie Gontarczyk i nie Wyszkowski, ani żaden inny zaciekły przeciwnik Bolesława, tylko i wyłącznie przyjaciele z salonu załatwili jednocześnie Wałęsę i „dobro narodowe” Wajdę. Inna rzecz, że tak denny film nie miał większych szans od początku, ale prawdopodobnie dałoby się uniknąć upokorzenia w postaci porażki w eliminacjach. Niestety typowo żydowska zawiść z Czerskiej i radziecka gorliwość z Wiertniczej położyła na łopaty nadzieje, no nie da się mieć bohatera i obsrać bohatera. Salon chciał upiec na jednym ogniu bieżące potrzeby ideologiczne i przeszłe legendy, w efekcie pierwsze się nie dopiekło, drugie poszło z dymem.
Gowin miał pogodzić sektę z mafią. Jedna głupota goni drugą, bo przecież nie o żadne nowe odkrycia i nowe horyzonty intelektualne chodzi, ale o zwyczajną i nieudaną sztuczkę marketingową.

Reklama

Pełno paradoksów i ambarasu z Bolesławem, gdzie nie spojrzysz ciężko zachować powagę, niemniej w ogólnym rozrachunku stało się bardzo dobrze, co więcej brudną robotę wzięli na siebie wrogowie normalności. Nieważne z jakich powodów, ważne, że kłamliwa hagiografia agenta dostała odpowiednią notę i teraz cały misterny plan oparty na „wielkim reżyserze i wielkim bohaterze” zaliczył glebę. W ostatniej chwili z kompromitacji wyszedł niejaki „Głowa”, który toczył boje z Wajdą o to by film przybrał jedyna rozsądna formę, czyli komediową opowieść o Franku Dolasie. Głowa wiedział jakie klimaty obowiązują w Hollywood i przygotował sobie miękkie lądowanie, ale cała reszta odreagowuje, aż przykro patrzeć. Główny bohater ramoty przypomniał sobie, że Cenckiewicz napisał książkę nie pozostawiającą cienia złudzeń z jakim Bolkiem mamy do czynienia. Książka miła swój debiut grubo wcześniej niż tragedia hollywoodzka, ale na okoliczność tragedii Wałęsa znalazł emocjonalne wyjście ewakuacyjne i zaczął straszyć autora sądami. Cenckiewiczowi współczuję, sprawa moim zdaniem jest dla Wałęsy przegrana, jednak te wszystkie perypetie sądowe są zabawne raz i drugi, za trzecim człowiek zaczyna sam siebie pytać jak ma na imię. Sądy to jest inny świat, wchodzi się na salę sądową jak do szkolnej klasy w podstawówce, staje do odpowiedzi i czeka na ocenę. Nic miłego, co nie oznacza, że kiedykolwiek i w jakimikolwiek sposób można sobie odpuścić wolność. Obowiązkiem i przyjemnością jest pisanie prawdy, sądy da się przeżyć.

Podobnie odreagował mistrz i twórca wielkiego działa „Lotna”. Plunął przedwojenny komunista jadem na odległość, aż do Smoleńska doleciało. Lech Kaczyński naciskami zabił samolot, kampanię wrześniową przegraliśmy, bo u władzy nie było PPR – powiedział Andrzej Wajda w odpowiedzi na decyzję jury z Hollywood. Takie to są osobowości, oni doskonale wiedzą, że zdolni są wygrywać tylko i wyłącznie w drukowanych zawodach. Na świecie „jedynego rozpoznawalnego Polaka” ledwie kojarzy statysta z Hollywood, a już o tym co on robił i przez co skakał prócz paru esbeków, którzy wyemigrowali do USA, nie ma pojęcia nikt. Dopada mnie i długo będzie trzymać satysfakcja z powodu nieszczęścia kłamców, bo nieszczęście kłamców oznacza powodzenie prawdy. Pal licho całą tę aksjologię prawdy, ale niesamowity wymiar w postaci faktów i odkrywania tajemnicy jest nie do przecenienia. Bardzo dobrze się stało dla prawdy i przyzwoitości i nieważne przyczyny, ważny jest skutek, który drąży skałę, już nie kroplą, lecz wodospadem. Zabawnie załatwiono Bolka, bo po donosach lokalnego ciemnogrodu mieniącego się postępem cywilizacyjnym, upokorzyła „legendę Solidarności” lewacka diaspora i nie miało to nic wspólnego z ciemną stroną życia Wałęsy. Paradoksalnie Lech Bolesław dostał baty za całkiem mądrą rzecz, którą wypowiedział na antenie TVN i właściwie wypadałoby dokonać małej refleksji wspierającej Wałęsę, gdyby nie fakt, że on sam walnie przyczynił się do paranoi, której padł ofiarą.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. Gwoli ścisłości
    Bolec pozwał wydawnictwo Zysk i s-ka. Czytając to co wysmażył:

    "Daje Wam 14 dni do wycofania tych książek paszkwili i publicznego przeproszenia , w przeciwnym razie zabieram się za wymuszenie tego na drodze formalno prawnej i do dodatkowego maksymalnego odszkodowania ."

    chciałoby się napisać klasykiem: jaki powód (wnoszący pozew), taki pozew.
    Jest jeszcze jeden film do nakręcenia: "Bolec, człowiek z totolotka".

  2. Gwoli ścisłości
    Bolec pozwał wydawnictwo Zysk i s-ka. Czytając to co wysmażył:

    "Daje Wam 14 dni do wycofania tych książek paszkwili i publicznego przeproszenia , w przeciwnym razie zabieram się za wymuszenie tego na drodze formalno prawnej i do dodatkowego maksymalnego odszkodowania ."

    chciałoby się napisać klasykiem: jaki powód (wnoszący pozew), taki pozew.
    Jest jeszcze jeden film do nakręcenia: "Bolec, człowiek z totolotka".

  3. Bolka kłopoty
    Po wypowiedzi Walęsy w TVN na temat homeseksualistow od razu wiedzialem ,że najwieksze kłopoty bedzie mial Wajda aby sprzedać dzieło Nie pomogło odwlekanie premiery aby sprawa ucichla.Środowisko w tym przypadku nie pobłąża.
     Mimo bzdeta jaki zrobil Wajda (Katyń dało sie oglądac 15 minut ) moze dałoby sie uprosic aby dostal nominacje do nagrody.O to nie było trudno.Zjechałoby towarzystwo do Hollywood i odegrana byłoby szopka chociaż finał raczej byłby niekorzystny.To wszystko omineło tych łajdaków i podzielam satysfakcję.
      Wałęsa na tej wypowiedzi dostal mocno po kieszeni i nie zaprosi go juz nawet jakis mało znana uczelnia aby nie narazić się wielbicielom równosci seksualnych.Wałesa tu zostal za Oceanem na zawsze spalony.

  4. Bolka kłopoty
    Po wypowiedzi Walęsy w TVN na temat homeseksualistow od razu wiedzialem ,że najwieksze kłopoty bedzie mial Wajda aby sprzedać dzieło Nie pomogło odwlekanie premiery aby sprawa ucichla.Środowisko w tym przypadku nie pobłąża.
     Mimo bzdeta jaki zrobil Wajda (Katyń dało sie oglądac 15 minut ) moze dałoby sie uprosic aby dostal nominacje do nagrody.O to nie było trudno.Zjechałoby towarzystwo do Hollywood i odegrana byłoby szopka chociaż finał raczej byłby niekorzystny.To wszystko omineło tych łajdaków i podzielam satysfakcję.
      Wałęsa na tej wypowiedzi dostal mocno po kieszeni i nie zaprosi go juz nawet jakis mało znana uczelnia aby nie narazić się wielbicielom równosci seksualnych.Wałesa tu zostal za Oceanem na zawsze spalony.

  5. film nie powinien być zbyt beznadziejny
    Zawody o Puchar Oskara składają się z dwóch imprez. Prawdziwa jest ta w której startują filmy anglosaskie, gdzie wygrywa ten który ma najwieksze szanse na sukces kasowy w USA. Nagroda jest po prostu zaplanowaną czescią promocji. 
    Cześć dodatkowa, to paraolimpiada dla krajow upośledzonych, i tam o nagrodzie decyduje polityka i wpisanie się autorów w jakieś aktualnie w danym roku słuszne mody.
    Trafiają się czasem wyjątki albo szczęśliwe połączenie talentu z politycznym wyczuciem i wówczas nagrodę w tej paraolimpiadzie dostaje film rzeczywiście dobry, choć nudny.
    Film Wajdy jest wprawdzie nudny, ale ani nie trafia w modne trendy (bo kogo dziś na świecie obchodzi jakaś Solidarnosć), ani nie jest dobry.
    Jest wręcz obciachowy i typowo "polski".
    Filmy "polskie" kręci się od dosyć dawna, gdzieś od końca Gierka. Różnią się od filmów "amerykańskich" tym, że są chaotycznym zbiorem wrzaskliwych scenek bez logicznego związku i sensu.

  6. film nie powinien być zbyt beznadziejny
    Zawody o Puchar Oskara składają się z dwóch imprez. Prawdziwa jest ta w której startują filmy anglosaskie, gdzie wygrywa ten który ma najwieksze szanse na sukces kasowy w USA. Nagroda jest po prostu zaplanowaną czescią promocji. 
    Cześć dodatkowa, to paraolimpiada dla krajow upośledzonych, i tam o nagrodzie decyduje polityka i wpisanie się autorów w jakieś aktualnie w danym roku słuszne mody.
    Trafiają się czasem wyjątki albo szczęśliwe połączenie talentu z politycznym wyczuciem i wówczas nagrodę w tej paraolimpiadzie dostaje film rzeczywiście dobry, choć nudny.
    Film Wajdy jest wprawdzie nudny, ale ani nie trafia w modne trendy (bo kogo dziś na świecie obchodzi jakaś Solidarnosć), ani nie jest dobry.
    Jest wręcz obciachowy i typowo "polski".
    Filmy "polskie" kręci się od dosyć dawna, gdzieś od końca Gierka. Różnią się od filmów "amerykańskich" tym, że są chaotycznym zbiorem wrzaskliwych scenek bez logicznego związku i sensu.

  7. Akurat oglądałem, jak Sobieniowski wciągał Bolka na siłę wręcz
    na pedalską minę. Niech żrą tę żabę.
    Lubicie Kałużyńskiego? "Szczytowy przejaw socrealistycznrgo schematyzmu na opak"- to o "Człowieku z żelaza"
    Miałby teraz facet używanie. 
    A może zdychałby z głodu, ten ocalały z XX wieku.

  8. Akurat oglądałem, jak Sobieniowski wciągał Bolka na siłę wręcz
    na pedalską minę. Niech żrą tę żabę.
    Lubicie Kałużyńskiego? "Szczytowy przejaw socrealistycznrgo schematyzmu na opak"- to o "Człowieku z żelaza"
    Miałby teraz facet używanie. 
    A może zdychałby z głodu, ten ocalały z XX wieku.