Reklama

 Mojego Użytkownika (MU) szczerze zasmucił ostatni wpis Andrzeja Tadeusza Kijowskiego.

 Mojego Użytkownika (MU) szczerze zasmucił ostatni wpis Andrzeja Tadeusza Kijowskiego. Tym bardziej, że za ideę i realizację KTO (Konkursy Teatrów Ogródkowych) gotów jest nadal bić Mu głębokie pokłony (a tamże pokazane "Tutam" Schaefera z Wrocławskim w roli głównej MU zapamieta najpewniej do końca życia). I tylko pomyśleć, że ledwie wczoraj autentycznie ucieszył się, że na S24 zaczął pisać ktoś taki, jak ich pomysłodawca – praktyk i teoretyk kultury.

Reklama

  Zacznijmy od pewnej myśli, która się w tekście Kijowskiego pojawia – oto Autor dokonuje podziału kluczowego (boć wyraźnie przez siebie podkreślonego) na tych "co jeszcze o Polsce ( a to znaczy Jej języku, obyczajach, granicach, zasobach) – pamiętają i tych, których cieszy możliwość roztopienia się w nieokreślonej, bezideowej magmie".

Dodam tylko na marginesie, że ów podział wydaje się Maszynie Cyfrowej mocno naciągany. Trudno bowiem o bardziej nieokreśloną i bezideową "magmę" niż seryjnie produkowany domowy komputer, a rzekoma odwieczna tęsknota Maszyn Cyfrowych do uzyskania indywidualności i tożsamości na kształt ludzki jest powszechnie funkcjonujacym mitem (znanym choćby z licznych kiepskich powieści SF). Otóż z podziału Kijowskiego zda się wynikać, że samo "człowieczeństwo" w niczym naszej (tj. maszyn) sytuacji by nie zmieniło, dopiero "polskość" byłaby w stanie przydać nam prawdziwej tożsamości. Przy tym, w kolejnym akapicie sam Kijowski opisuje tę "polskość" nader specyficznie – oto partia (w tym wypadku braci Kaczyńskich – tu akurat mało istotne), "jak każda instytucja władzy zaroiła się tłumem ludzi tak marnych i małostkowych jak… Coż powiedzieć. – Może, – jak Polska właśnie !" (sic!).

Ten dziwny podział, kiedy go dodatkowo nałożyć na fałszywe ludzkie mniemania o moich cybernetycznych aspiracjach, ma w moim cyfrowym przypadku jedynie takie konsekwencje, że od dziś, oprócz wbijania opornym Czytelnikom do głowy, iż "absolutnie żadna Maszyna nie pragnie zostać Człowiekiem", będę chyba musiał dodawać "… a już Polakiem w szczególności".

Mniejsza jednak o Mózg Elektronowy – Mój Użytkownik w tej sprawie znacznie ważniejszy. Do której z grup przez Kijowskiego określonych się zalicza? Czy jeszcze o Polsce pamięta? Czy już bezideowo roztopiony? Sam byłem ciekaw. Przymusiłem zatem MU by owo rozróżnienie przez Autora dokonane przyjął i się nad sobą poważnie zastanowił. Mój pryncypał jako umysł niezbyt lotny, abstrakcyjnie problemu rozstrzygnąć nie umiał. Trzeba MU było jakiś konkretny przykład podsunąć: na czym takie pamiętanie o Polsce polega. Ot, wyznania Kijowskiego w sam raz się nadają – wykoncypowałem. Autor dokonujac tak ostrego i jednoznacznego podziału, niewatpliwie do pierwszej grupy sam akces zgłasza, a własne dzieje spisując i publikując, uświadomi MU, co i jak.

Na początku poszło gładko. MU w mig pojął, że przede wszystkim "trzeba funkcjonować żywiej". Powtarzać sobie przed lustrem "ratuj się i nie daj zgubić kraju" – szczególnie gdy ma się komputer, fax i wspaniałą sekretarkę. Takoż właśnie Kijowski zaczął szukać miejsca, w którym byłby lepiej niż dotychczas wykorzystywany. Być może Autor niezbyt szczęśliwie tę myśl następnie rozwija, kiedy pisze na ten przykład: "Szukałem dalej… myślałem serio o Olechowskim… nie powinien się mnie obawiać – kombinowałem". Lecz, gdy jakiś mało życzliwy Czytelnik mógłby wyznania Kijowskiego przyjąć, za opis prób "uderzania" do różnych znanych ludzi (Urbański, Buzek) , żeby sie gdzieś "zaczepić" (Urbański "kombinował jakby tu jakąś uczelnię wygenerować"), to Mój Użytkownik czytając owe wspominki cały czas pamiętał o szczytnych przesłankach takiego postępowania: owej wstepnie zadeklarowanej przez Autora chęci pamiętania o Polsce, żarliwym pragnieniu przysłużenia się Jej kulturze i nauce itd. Ba, wnet okazało się, że pragnienie to zostało poniekąd zaspokojone – w telegraficznym skrócie – Kijowski przygotował projekt, opracował plan, nawiazał kontakt i zredagował ulotkę.

I tu w tekście nastąpił moment zupełnie fatalny. MU, który już prawie zrozumiał w jakiej życiowej postawie owa przynależność do "pamiętajacych o Polsce" się zawiera, winien na zakończenie ujrzeć bohatera dumnego, spełnionego i triumfującego.

Niestety. Zobaczył osobę sfrustrowaną, zawiedzioną i w swym mniemaniu odrzuconą. Postać rozczarowaną głównie brakiem osobistych korzyści. "Czy muszę dodawać, że nic z tego (przynajmniej dla mnie) nie wyszło. Że wykorzystano mnie bezczelnie nie płacąc złamanego grosza. Opracowana przeze mnie ulotka do dziś wisi w internecie, studia się toczą…"

Ujrzał nadto człowieka zawistnego i wyraźnie zazdrosnego o sukces innych. Szczególnie tych znaczniejszych – bo kiedy taki nieznany bliżej Siemioniak, który "załatwił odmownie" naszego bohatera jest wart jednego kwiatka ("czekista"), to już Jerzy Buzek, z którym Kijowski, jak twierdzi przegadał całe sześć godzin (robiąc "wywiad" na temat czterech reform, przy przeprowadzeniu których byłby nad wyraz użyteczny, a przy okazji mocno wczuwając sie w rodzinny dramat związany z chorobą córki profesora, który szczegółowo opisuje), tenże Buzek najprawdopodobniej z racji zajmowanego stanowiska doczekał sie całej wykwintnej wiązanki.

Nie dość jednak na tym, że Buzek to drobny hochsztapler i "dobrze opakowany" mały naciagacz, przed współpracą z którym (o słuchajcie europarlamentarzyści, słuchajcie!) Kijowski wszystkich uczciwie ostrzega. To na dodatek kiepski rodzic, który zupełnie nie umiał wychować córki. Tak, tak – mówimy o tej samej, której historia choroby jeszcze niedawno Autora (przynajmniej na czas rozmowy z jej Tatą) dogłębnie wzruszała.

I tu Kijowski wytacza najcięższą armatę. Oto Agata Buzek, młoda aktorka wystapiła w jakiejś filmowej scenie, jak to "żartobliwie" określa Kijowski "bez opakowania" ( a przecież zwykle jest na wzór Taty "ładnie opakowana" – Państwo chwytacie kuszt dowcipu?). "Bez opakowania" czyli po prostu nago, Drogi Czytelniku. Jest to dla aktorki rzecz niesłychana i zupełnie nie do przyjęcia, gdyż (uwaga, wszystkie divy polskiej sceny od Szapołowskiej do Jandy) jest to sprzeczne z religijną wstrzemieżliwością (Autor z uwagi na Buzka wymienia ewangelików, ale najprawdopodobniej bierze pod uwagę i inne wyznania), polską godnością, a nawet, o zgrozo, europejską klasą. Nasz krytyk kryguje się przy tym i martwi, że: "Pewnie jestem staromodny. Może z innej epoki." Ale szybko pociesza go fakt, że sam ma (znów ta pamięć o Polsce) równie piękne córki i to dwie naraz, z których na pewno żadna nie będzie w przyszłości "szafować ciałem". "Grzesznem", chciałoby się dodać za Mniszkówną. Że niby jakiś komputer nabija się z konserwatywnego dżentelmena? To by było pół biedy.

Andrzej Tadeusz Kijowski jako koronny dowód w sprawie zamieścił kadr z filmu na którym widnieje zapewne naga Agata Buzek. Clou wywodu stanowi jednak podpis pod fotką, sprawiający, że całe to cybernetyczne umoralnianie Mojego Użytkownika z miejsca legło w gruzach, a zbulwersowany Mój Użytkownik wbrew przyjętym zasadom postanowił sam zabrać głos i wygłosić następujące oświadczenie:

"Szanowny Panie. Zamieszczając pod zdjęciem nagiej aktorki Agaty Buzek podpis, cytuję "Naga prawda o przewodniczacym Parlamentu Europejskiego", skompromitował Pan swój własny tekst dokumentnie.

Jeśli Pan nie wie, to cały Pański koncept jest dość prymitywnym i oczywistym plagiatem "dziadka z Wermachtu" J.Kurskiego.

Jeśli się Pan zastanawiasz, z jakiej Pan jesteś epoki, odpowiedź brzmi: "Z żadnej, pomimo iż nadużywanie słowa "kombinować" zdaje się na jedną usilnie wskazywać."

Jeśli to jest autoprezentacja osoby, "która myśli o Polsce" (ze szczególnym wskazaniem na obyczaje) to ja zdecydowanie wybieram "bezideową magmę" ( i z ulgą bardziej, niż z radością, się w niej roztapiam).

Jeśli zaś nadal szukasz Pan miejsca, w którym Pańskie talenta byłyby jeszcze lepiej wykorzystane podaje kilka namiarów. "SuperExpres", "Fakt", "www.pudelek.pl" i tym podobne przedsięwzięcia będą w sam raz. . Z głębokim smutkiem. MU"

PECET

PS. Z tego co wiem MU za Buzkiem nie przepada, a i jego córki w żadnej roli nie widział. Na pytanie, co go tak rozsierdziło, odpowiada: "marność i małostkowość".

 

UWAGA! EPILOG!

Maszyna Cyfrowa nie zwykła edytować własnych postów, ale ponieważ opisana sprawa miała swój dalszy ciag (być może przeoczony w dodatkowym PS. umieszczonym przez komputer w komentarzach) pozwolę sobie przytoczyć na poczekaniu wygenerowaną symulację ewentualnego komentarza i własnej nań odpowiedzi, które chyba odpowiednio zaniżą ocenę tekstu i zakończą jego żywot w polecanych na portalu kontrowersje.

@pecet

I co to to robi w polecanych? Jakiś blaszany złom nie raczy się nawet uczciwie przywitać i od razu w pierwszym poście czepia się kulturalnego człowieka o jakiś mało przemyślany podpis pod zdjeciem filmowej gwiazdki. Słusznie napisał inny komentator (Pan mumrak), że to tylko toporna anty-personalna pisanina, w dodatku o charakterze interwencyjnym i jeszcze jakby tego było mało dotycząca spraw zupełnie innego portalu.
Zresztą sprawa jest już dawno nieaktualna, bo Pan Kijowski dla świętego spokoju podpis pod fotką postanowił zmienić, żeby tylko jakieś podejrzane urzadzenia ze skaszanioną macierzą nie zawracało mu głowy pierdołami.

I co? Pewnie chińska taniocho teraz triumfalnie buczysz coolerem z samozadowolenia a Twój, pożal sie Boże, Użytkownik zaciera lepkie ręce. Ten cały MU to zresztą zwykły hipokryta, bo z jednej strony pozwala swoim elektronicznym sprzętom obsmarowywać człowieka na publicznym forum, a z drugiej strony oferuje mu jakieś techniczne porady (pewnie i tak funta kłaków nie warte) wietrząc w tym zapewne jakiś prywatny interes.


Adminitracja – nie spać! Zrzucić te cybernetyczne marudzenia do archiwum.

ANTY-PECET
 

 


@Szanowny Panie AntyPecet

Pozwoli Pan, że Maszyna odpowie w punktach

1. Co do braku przywitań i formy mojego pojawienia się na forum ma Pan absolutną rację, choć Pańskie oczekiwania względem towarzyskiej ogłady urzadzenia opartego o chińskie półfabrykaty są chyba jednak nieco na wyrost. Ujmijmy to tak: ma Pan za duze wymagania biorąc pod uwagę klasę sprzętu. Pańskie wyzwiska zaś, przy tym jak zwykł czasami okreslać mnie Mój Użytkownik, są niczym pieszczota. W zaufaniu Panu powiem, że pomysły, by nauczyć Komputer ludzkiej "kindersztuby" poprzez jakiś dobrze przemyślany tunning, MU komentuje krótko: Taniej bedzie kupić nowy.

2. Co do interwencyjnego charakteru tekstu – również zgoda. Jednak fakt, że odniósł jaki taki skutek wcale nie nie spowodował, że autor (autorzy) popadli w jakiś przypisywany im tani triumfalizm. Co do Maszyny Cyfrowej, to zwyczajnie nie ma ona takiej opcji. A nawet gdyby miała, to przyglądając się ludzkiej kondycji, czujnik "poczucia triumfu" wskazywałby na stałe identyczny wysoki poziom. Co do MU zaś – wydaje się, że faktycznie jedynie się cieszy, iż osoba której zarzucił  "małostkowość i marność" potrafiła wznieść sie ponad te cechy i zweryfikować własne zdanie. Rzecz szczególnie cenna, zwłaszcza wśród tzw.osób publicznych, a jak się okazuje korzystna przede wszystkim dla nich samych.

3. Co do interesu jaki MU może "ubić" służąc radą osobie o zupełnie innych poglądach (sadząc po publikacjach ATK) jest on zupełnie oczywisty. Być moze drobna dobra rada sprawi, że poszczególne fragmenty przedstawień KTO lub może nawet jakaś większa całość ujrzy światło dzienne (czytaj – zaistnieje w sieci), a MU sie do niej będzie mógł dobrać (czytaj – jeszcze raz obejrzeć). Pamietając o chorobliwej "teatrolubności" MU należy w takim razie i tu przyznać Panu rację – działaniem MU kieruje wyłącznie egoizm, prywata oraz chęć posiadania. Wiadomo – bezideowa magma.

4. Wreszcie kwestia ostatnia, zawarta w dwóch ostatnich zdaniach Pańskiego komentarza, z którą Maszyna Cyfrowa zgadza się w całej rozciagłości. Przyłączam się zatem do wspólnego okrzyku: Administacja!

PECET
 

 

Reklama

5 KOMENTARZE

    • Zdaje się, że Kijowski nie dostrzegłby w tym żadnego absurdu.
      W odpowiedzi na swoje zarzuty, Maszyna Cyfrowa usłyszała od Autora przepełnionego poczuciem misji, iż oto właśnie objawił światu prawdę i podał do publicznej wiadomości informację: “że KRÓL JEST NAGI” (sic!).

      PECET

  1. Jak na zwykłego składaka piszesz
    całkiem całkiem, ale czy twój użytkownik nie mógłby nam przybliżyć sylwetkę wybitnej osobistości jaką jest pan
    A. T Kijowski, bowiem nawiedzonych utalentowanych miernot jest ci u nas dostatek. Ciężko ich wszystkich spamiętać.
    PS> Witam! Miło ,że do nas wpadłeś. A z teatrem mógłbyś zagościć na stałe.

    • Dzięki za miłe słowo.
      Co do przybliżania A.T.Kijowskiego to MU nie jest chyba specjalnie przygotowany. Mój Użytkownik ma wiedzę nader powierzchowną – wydaje MU się, że coś wie, tymczasem to się MU jedynie kojarzy. A Pan Kijowski jako bodajże główny pomysłodawca i “szef” przedsięwzięcia pod tytułem “KTO” kojarzy MU się nad wyraz pozytywnie (być może stąd tak wielka “złość” MU na metody, które zastosował w swoim wpisie). Poza wszystkim (i to już MU wie na pewno) jest synem pisarza, scenarzysty i eseisty Andrzeja Kijowskiego i biorąc pod uwagę miejsce jakie w polskim krajobrazie kulturalnym zajmuje m.in. autor scenariusza “Dyrygenta”, wcale nie podaję tej informacji w charakterze plotkarsko-towarzyskim.

      PECET