Reklama

Dzisiejsza ?Rzeczpospolita? doniosła o deficycie budżetowym, który po sześciu miesiącach wyniósł 16,66 mld zł, co stanowi AŻ (podkreślenie moje) 91,6 procent wciąż obowiązującej na ten rok kwoty 18,19

Dzisiejsza ?Rzeczpospolita? doniosła o deficycie budżetowym, który po sześciu miesiącach wyniósł 16,66 mld zł, co stanowi AŻ (podkreślenie moje) 91,6 procent wciąż obowiązującej na ten rok kwoty 18,19 mld. Informacja ta to nie przeciek i można ją znaleźć na stronie Ministerstwa Finansów,
http://mf.gov.pl/dokument.php?const=6&dzial=335&id=178839&typ=news
dlatego trochę dziwi całkowity brak zainteresowania pozostałych mediów tym jakże ciekawym tematem.

Z drugiej strony co tu się dziwić. Wiadomo, że deficyt będzie większy i takie cyfry wrażenia już na czytelniku czy widzu nie zrobią. Niestety muszę zapytać, czy powinny robić wrażenie na dziennikarzu ekonomicznym gazety opiniotwórczej i stanowić podstawę do szukania przyczyn AŻ (wiadomo czyje podkreślenie) takiego deficytu ?w spadku dochodów, którego nie można amortyzować zmniejszeniem wydatków? (cytat za Rzepą) ?
http://www.rp.pl/artykul/5,334928_Zbyt_sztywne_wydatki.html

Reklama

Na to pytania bezpośrednio nie odpowiem, gdyż zamiast odpowiedzi zdradzę tajemnicę, która tajemnicą nie jest i nigdy nią nie była. Na stronie Ministerstwa Finansów chyba jakoś tak od marca każdy może zapoznać się z takim oto dokumentem:
http://mf.gov.pl/_files_/budzet_panstwa/harmonogram/2009/prasa.pdf
Z dokumentu tego wynika, że chyba nasz budżet ma się bardzo dobrze, gdyż zarówno przychody jak i wydatki, nie mówiąc już o deficycie, są realizowane niemal zgodnie z planem. Nie wierzycie? To porównajcie dokument z linku trzeciego z dokumentem z linku pierwszego. Dla tych co mi wierzą podam gotowe liczby:

Planowany deficyt narastająco po 6-ciu miesiącach: 16,89 mld zł
Rzeczywisty deficyt narastająco po 6-ciu miesiącach: 16,65 mld zł
Planowane dochody narastająco po 6-ciu miesiącach : 137,19 mld zł
Zrealizowane dochody narastająco po 6-ciu miesiącach : 134,33 mld zł
Planowane wydatki narastająco po 6-ciu miesiącach : 154,01 mld zł
Zrealizowane wydatki narastająco po 6-ciu miesiącach : 150,99 mld zł

Bystry czytelnik zauważy, że dochody są niższe od planowanych jedynie o 3 mld zł, a jeszcze bystrzejszy zada sobie pytanie ? a jak to się ma do ostatnio planowanego spadku dochodów w całym 2009 roku o 47 mld zł? Dobre pytanie, ale jeszcze ciekawsza jest odpowiedź. Niestety na odpowiedź będziecie musieli jeszcze trochę poczekać ? albo i nie jeżeli np. jutro odpowie Wam jakiś dziennikarz ekonomiczny.

Reklama

64 KOMENTARZE

  1. Ja jednak za głupi jestem do
    Ja jednak za głupi jestem do tej ekonomii, rachunek to mi jeszcze jakoś idzie, ale z ekonomii kompletny debil ze mnie. Wszystko idzie zgodnie z planem, brakuje jedynie 3 miliardów, a mnie się o uszy obiły informacje, które nijak nie przystają do rachunku.

    1) Bodaj 46 miliardów wpływów z podatku mniej niż planowano.
    2) PKB w najpesymistyczniej wersji planowano na 3,7, skończyło się niemal na zero.
    3) Idzie wszystko jak ta lala, a deficyt zwiększono do 27 miliardów.
    4) Wszystko zgodnie z planem, a rząd sięga po dywidendy z PKO BP i wyrzuca na pysk prezesa.
    5) Wszystko pod kontrolą, a pierwszy raz w 20 letniej historii wolnej Polski, premier naciska na prezydenta, by ten rozprawił się z szefem niezelżonego NBP, tak aby rezerwy trafiły do budżetu.

    Nie wiem nie znam się, być może to genialne zaplanować 16 miliardów deficytu na półrocze i 2 miliardy na drugie półrocze. A może planowanie takiego absurdy, to żadna sztuka. Potem na drugie półrocze zrobi się nowelizację, bo UWAGA!! rynki się uspokoiły i skończył się pierwszy etap kryzysu, te absurdy do dziś funkcjonują jako argumenty za nowelizacją w lipcu. Ale 15 razy się powtórzy, że Kaczyńscy są durni, czego nie kwestionuję, i kto będzie pamiętał, że genialnie było tylko do połowy roku, ponieważ planowanie deficytu, to czyste jaja. Nic się nie zgadza w budżecie, ŻADEN wskaźnik i ponoć nadal mamy do czynienia z geniuszem Rostowskim. I tylko Balcerowicz milczy. Pytanie dlaczego i za co wyleciał Gomółka jest już nie aktualne, bo kto by sobie głowę zawracał zaklinanymi od 20 lat finansami publicznymi, chyba tylko ten co chce wylecieć. Tak, Rostowski to jest magik, odkąd Kurski z Kamiński wyjechali na saksy, nie widzę na miejscu większego magika od sprzedawania ludowi magii. Zasługa Rostowskiego jest taka sama jak Kaczyńskich, nie miesza się do gospodarki i tylko dlatego i jak zwykle to się jeszcze kula.

    • Ja sobie wrzuciłem na luz, gdyż zaczynam dostrzegać
      prymat polityki nad ekonomią i chyba się w tym gubię. Coś mi się jednak wydaje, że Rząd po czerwcowych wyborach bardzo czarno maluje przyszłość Polski. Może to kwestia negocjacji w Komisji Trójstronnej, a może to o czym mówił ostatnio Glapiński.
      PS
      Gomułka wyleciał za własny PR, ale złość na Rostowskiego chyba już mu przeszła i zaczyna być merytorycznie
      http://www.rp.pl/artykul/5,333928.html

    • “rynki się uspokoiły” Rynek
      “rynki się uspokoiły”

      Rynek to prawo popytu i podaży. “Rynki”, to w tym wypadku chyba giełda i faktycznie – dno zostało już raczej osiągnięte, wczoraj były spore wzrosty i dużo się ostatnio mówi o “końcu kryzysu finansowego”. Oczywiście, nawet jeśli jest to prawdą, to nie oznacza to końca kryzysu gospodarczego – on może jeszcze potrwać, albo wyciszyć się niedługo i wrócić w przyszłości, w postaci zwiększonej inflacji ( nie zdziwiłoby mnie to ). Ale na razie to tylko gdybanie i nie da się przewidzieć, ani tego ile potrwa jeszcze kryzys i w jakiej “fazie” się znajduje, ani tego jak “rynki” zareagują na cośtam, cośtam.

  2. Ja jednak za głupi jestem do
    Ja jednak za głupi jestem do tej ekonomii, rachunek to mi jeszcze jakoś idzie, ale z ekonomii kompletny debil ze mnie. Wszystko idzie zgodnie z planem, brakuje jedynie 3 miliardów, a mnie się o uszy obiły informacje, które nijak nie przystają do rachunku.

    1) Bodaj 46 miliardów wpływów z podatku mniej niż planowano.
    2) PKB w najpesymistyczniej wersji planowano na 3,7, skończyło się niemal na zero.
    3) Idzie wszystko jak ta lala, a deficyt zwiększono do 27 miliardów.
    4) Wszystko zgodnie z planem, a rząd sięga po dywidendy z PKO BP i wyrzuca na pysk prezesa.
    5) Wszystko pod kontrolą, a pierwszy raz w 20 letniej historii wolnej Polski, premier naciska na prezydenta, by ten rozprawił się z szefem niezelżonego NBP, tak aby rezerwy trafiły do budżetu.

    Nie wiem nie znam się, być może to genialne zaplanować 16 miliardów deficytu na półrocze i 2 miliardy na drugie półrocze. A może planowanie takiego absurdy, to żadna sztuka. Potem na drugie półrocze zrobi się nowelizację, bo UWAGA!! rynki się uspokoiły i skończył się pierwszy etap kryzysu, te absurdy do dziś funkcjonują jako argumenty za nowelizacją w lipcu. Ale 15 razy się powtórzy, że Kaczyńscy są durni, czego nie kwestionuję, i kto będzie pamiętał, że genialnie było tylko do połowy roku, ponieważ planowanie deficytu, to czyste jaja. Nic się nie zgadza w budżecie, ŻADEN wskaźnik i ponoć nadal mamy do czynienia z geniuszem Rostowskim. I tylko Balcerowicz milczy. Pytanie dlaczego i za co wyleciał Gomółka jest już nie aktualne, bo kto by sobie głowę zawracał zaklinanymi od 20 lat finansami publicznymi, chyba tylko ten co chce wylecieć. Tak, Rostowski to jest magik, odkąd Kurski z Kamiński wyjechali na saksy, nie widzę na miejscu większego magika od sprzedawania ludowi magii. Zasługa Rostowskiego jest taka sama jak Kaczyńskich, nie miesza się do gospodarki i tylko dlatego i jak zwykle to się jeszcze kula.

    • Ja sobie wrzuciłem na luz, gdyż zaczynam dostrzegać
      prymat polityki nad ekonomią i chyba się w tym gubię. Coś mi się jednak wydaje, że Rząd po czerwcowych wyborach bardzo czarno maluje przyszłość Polski. Może to kwestia negocjacji w Komisji Trójstronnej, a może to o czym mówił ostatnio Glapiński.
      PS
      Gomułka wyleciał za własny PR, ale złość na Rostowskiego chyba już mu przeszła i zaczyna być merytorycznie
      http://www.rp.pl/artykul/5,333928.html

    • “rynki się uspokoiły” Rynek
      “rynki się uspokoiły”

      Rynek to prawo popytu i podaży. “Rynki”, to w tym wypadku chyba giełda i faktycznie – dno zostało już raczej osiągnięte, wczoraj były spore wzrosty i dużo się ostatnio mówi o “końcu kryzysu finansowego”. Oczywiście, nawet jeśli jest to prawdą, to nie oznacza to końca kryzysu gospodarczego – on może jeszcze potrwać, albo wyciszyć się niedługo i wrócić w przyszłości, w postaci zwiększonej inflacji ( nie zdziwiłoby mnie to ). Ale na razie to tylko gdybanie i nie da się przewidzieć, ani tego ile potrwa jeszcze kryzys i w jakiej “fazie” się znajduje, ani tego jak “rynki” zareagują na cośtam, cośtam.

  3. Ja jednak za głupi jestem do
    Ja jednak za głupi jestem do tej ekonomii, rachunek to mi jeszcze jakoś idzie, ale z ekonomii kompletny debil ze mnie. Wszystko idzie zgodnie z planem, brakuje jedynie 3 miliardów, a mnie się o uszy obiły informacje, które nijak nie przystają do rachunku.

    1) Bodaj 46 miliardów wpływów z podatku mniej niż planowano.
    2) PKB w najpesymistyczniej wersji planowano na 3,7, skończyło się niemal na zero.
    3) Idzie wszystko jak ta lala, a deficyt zwiększono do 27 miliardów.
    4) Wszystko zgodnie z planem, a rząd sięga po dywidendy z PKO BP i wyrzuca na pysk prezesa.
    5) Wszystko pod kontrolą, a pierwszy raz w 20 letniej historii wolnej Polski, premier naciska na prezydenta, by ten rozprawił się z szefem niezelżonego NBP, tak aby rezerwy trafiły do budżetu.

    Nie wiem nie znam się, być może to genialne zaplanować 16 miliardów deficytu na półrocze i 2 miliardy na drugie półrocze. A może planowanie takiego absurdy, to żadna sztuka. Potem na drugie półrocze zrobi się nowelizację, bo UWAGA!! rynki się uspokoiły i skończył się pierwszy etap kryzysu, te absurdy do dziś funkcjonują jako argumenty za nowelizacją w lipcu. Ale 15 razy się powtórzy, że Kaczyńscy są durni, czego nie kwestionuję, i kto będzie pamiętał, że genialnie było tylko do połowy roku, ponieważ planowanie deficytu, to czyste jaja. Nic się nie zgadza w budżecie, ŻADEN wskaźnik i ponoć nadal mamy do czynienia z geniuszem Rostowskim. I tylko Balcerowicz milczy. Pytanie dlaczego i za co wyleciał Gomółka jest już nie aktualne, bo kto by sobie głowę zawracał zaklinanymi od 20 lat finansami publicznymi, chyba tylko ten co chce wylecieć. Tak, Rostowski to jest magik, odkąd Kurski z Kamiński wyjechali na saksy, nie widzę na miejscu większego magika od sprzedawania ludowi magii. Zasługa Rostowskiego jest taka sama jak Kaczyńskich, nie miesza się do gospodarki i tylko dlatego i jak zwykle to się jeszcze kula.

    • Ja sobie wrzuciłem na luz, gdyż zaczynam dostrzegać
      prymat polityki nad ekonomią i chyba się w tym gubię. Coś mi się jednak wydaje, że Rząd po czerwcowych wyborach bardzo czarno maluje przyszłość Polski. Może to kwestia negocjacji w Komisji Trójstronnej, a może to o czym mówił ostatnio Glapiński.
      PS
      Gomułka wyleciał za własny PR, ale złość na Rostowskiego chyba już mu przeszła i zaczyna być merytorycznie
      http://www.rp.pl/artykul/5,333928.html

    • “rynki się uspokoiły” Rynek
      “rynki się uspokoiły”

      Rynek to prawo popytu i podaży. “Rynki”, to w tym wypadku chyba giełda i faktycznie – dno zostało już raczej osiągnięte, wczoraj były spore wzrosty i dużo się ostatnio mówi o “końcu kryzysu finansowego”. Oczywiście, nawet jeśli jest to prawdą, to nie oznacza to końca kryzysu gospodarczego – on może jeszcze potrwać, albo wyciszyć się niedługo i wrócić w przyszłości, w postaci zwiększonej inflacji ( nie zdziwiłoby mnie to ). Ale na razie to tylko gdybanie i nie da się przewidzieć, ani tego ile potrwa jeszcze kryzys i w jakiej “fazie” się znajduje, ani tego jak “rynki” zareagują na cośtam, cośtam.

  4. Ja jednak za głupi jestem do
    Ja jednak za głupi jestem do tej ekonomii, rachunek to mi jeszcze jakoś idzie, ale z ekonomii kompletny debil ze mnie. Wszystko idzie zgodnie z planem, brakuje jedynie 3 miliardów, a mnie się o uszy obiły informacje, które nijak nie przystają do rachunku.

    1) Bodaj 46 miliardów wpływów z podatku mniej niż planowano.
    2) PKB w najpesymistyczniej wersji planowano na 3,7, skończyło się niemal na zero.
    3) Idzie wszystko jak ta lala, a deficyt zwiększono do 27 miliardów.
    4) Wszystko zgodnie z planem, a rząd sięga po dywidendy z PKO BP i wyrzuca na pysk prezesa.
    5) Wszystko pod kontrolą, a pierwszy raz w 20 letniej historii wolnej Polski, premier naciska na prezydenta, by ten rozprawił się z szefem niezelżonego NBP, tak aby rezerwy trafiły do budżetu.

    Nie wiem nie znam się, być może to genialne zaplanować 16 miliardów deficytu na półrocze i 2 miliardy na drugie półrocze. A może planowanie takiego absurdy, to żadna sztuka. Potem na drugie półrocze zrobi się nowelizację, bo UWAGA!! rynki się uspokoiły i skończył się pierwszy etap kryzysu, te absurdy do dziś funkcjonują jako argumenty za nowelizacją w lipcu. Ale 15 razy się powtórzy, że Kaczyńscy są durni, czego nie kwestionuję, i kto będzie pamiętał, że genialnie było tylko do połowy roku, ponieważ planowanie deficytu, to czyste jaja. Nic się nie zgadza w budżecie, ŻADEN wskaźnik i ponoć nadal mamy do czynienia z geniuszem Rostowskim. I tylko Balcerowicz milczy. Pytanie dlaczego i za co wyleciał Gomółka jest już nie aktualne, bo kto by sobie głowę zawracał zaklinanymi od 20 lat finansami publicznymi, chyba tylko ten co chce wylecieć. Tak, Rostowski to jest magik, odkąd Kurski z Kamiński wyjechali na saksy, nie widzę na miejscu większego magika od sprzedawania ludowi magii. Zasługa Rostowskiego jest taka sama jak Kaczyńskich, nie miesza się do gospodarki i tylko dlatego i jak zwykle to się jeszcze kula.

    • Ja sobie wrzuciłem na luz, gdyż zaczynam dostrzegać
      prymat polityki nad ekonomią i chyba się w tym gubię. Coś mi się jednak wydaje, że Rząd po czerwcowych wyborach bardzo czarno maluje przyszłość Polski. Może to kwestia negocjacji w Komisji Trójstronnej, a może to o czym mówił ostatnio Glapiński.
      PS
      Gomułka wyleciał za własny PR, ale złość na Rostowskiego chyba już mu przeszła i zaczyna być merytorycznie
      http://www.rp.pl/artykul/5,333928.html

    • “rynki się uspokoiły” Rynek
      “rynki się uspokoiły”

      Rynek to prawo popytu i podaży. “Rynki”, to w tym wypadku chyba giełda i faktycznie – dno zostało już raczej osiągnięte, wczoraj były spore wzrosty i dużo się ostatnio mówi o “końcu kryzysu finansowego”. Oczywiście, nawet jeśli jest to prawdą, to nie oznacza to końca kryzysu gospodarczego – on może jeszcze potrwać, albo wyciszyć się niedługo i wrócić w przyszłości, w postaci zwiększonej inflacji ( nie zdziwiłoby mnie to ). Ale na razie to tylko gdybanie i nie da się przewidzieć, ani tego ile potrwa jeszcze kryzys i w jakiej “fazie” się znajduje, ani tego jak “rynki” zareagują na cośtam, cośtam.

  5. Muszę Ci powiedzieć,
    że Chiny to cieniasy. W przypadku Chin wzrost gospodarczy powinien wynosić jakieś 20%. Serio. Mniej wiecej na tyle można wycenić produkt potencjalny Chin. U nas niestety wynosi on 5% i dlatego wzrost powyżej tej wartości u nas jest przegrzaniem gospodarki. Przyczyny de facto są dwie: cena miski ryżu tam i u nas oraz fakt, że Polak nie potrafi złożyć T-shirta w 0,8 s.

  6. Muszę Ci powiedzieć,
    że Chiny to cieniasy. W przypadku Chin wzrost gospodarczy powinien wynosić jakieś 20%. Serio. Mniej wiecej na tyle można wycenić produkt potencjalny Chin. U nas niestety wynosi on 5% i dlatego wzrost powyżej tej wartości u nas jest przegrzaniem gospodarki. Przyczyny de facto są dwie: cena miski ryżu tam i u nas oraz fakt, że Polak nie potrafi złożyć T-shirta w 0,8 s.

  7. Muszę Ci powiedzieć,
    że Chiny to cieniasy. W przypadku Chin wzrost gospodarczy powinien wynosić jakieś 20%. Serio. Mniej wiecej na tyle można wycenić produkt potencjalny Chin. U nas niestety wynosi on 5% i dlatego wzrost powyżej tej wartości u nas jest przegrzaniem gospodarki. Przyczyny de facto są dwie: cena miski ryżu tam i u nas oraz fakt, że Polak nie potrafi złożyć T-shirta w 0,8 s.

  8. Muszę Ci powiedzieć,
    że Chiny to cieniasy. W przypadku Chin wzrost gospodarczy powinien wynosić jakieś 20%. Serio. Mniej wiecej na tyle można wycenić produkt potencjalny Chin. U nas niestety wynosi on 5% i dlatego wzrost powyżej tej wartości u nas jest przegrzaniem gospodarki. Przyczyny de facto są dwie: cena miski ryżu tam i u nas oraz fakt, że Polak nie potrafi złożyć T-shirta w 0,8 s.

  9. I bardzo dobrze, że nie
    I bardzo dobrze, że nie pompujemy, bo niby skąd mielibyśmy pompować? Z podniesionych podatków nie wpompujemy, bo podniesienie stawek nie oznacza zwiększenia wpływów, więc to rozwiązanie odpada. Zostaje albo jeszcze bardziej rozdęty deficyt, albo dodruk. Dodruk oznacza inflację. Deficyt oznacza, że w przyszłości i to przyszłości dość niedalekiej, więcej wydamy na spłatę długów, a mniej na drogi, szkoły, szpitale, etc. Chyba, że znów pożyczymy jakąś wielką sumę, ale nikt nie będzie nam pożyczał w nieskonczoność – nie jesteśmy największą gospodarką świata, jak Chiny, ani nie mamy “waluty światowej”, jak USA. “Rozwiązaniem” problemu deficytu mogłaby być, podobnie jak w przypadku dodruku, zwiększona inflacja, bo jakoś tak się zazwyczaj dziwnie składa, że im więcej pieniędzy “pompuje” się w gospodarkę, tym bardziej rosną ceny. Na marginesie – obecny kryzys jest właśnie skutkiem “pompowania”. Nie pompowano wprawdzie tradycyjnymi, keynesowskimi metodami, pompowano w bardziej wyrafinowany i nowoczesny sposób, po neokeynesowsku, ale nie zmienia to podstawowego faktu, że pompowano. Co do podwyżki podatków, to masz oczywiście rację, na gorszy pomysł chyba nikt nie mógł wpaść. Natomiast co do Balcerowicza, to choć można mu to i owo zarzucić, to wypada jednak, by napisać go z Wielkiej litery, Eminencjo.
    Pozdrawiam.

  10. I bardzo dobrze, że nie
    I bardzo dobrze, że nie pompujemy, bo niby skąd mielibyśmy pompować? Z podniesionych podatków nie wpompujemy, bo podniesienie stawek nie oznacza zwiększenia wpływów, więc to rozwiązanie odpada. Zostaje albo jeszcze bardziej rozdęty deficyt, albo dodruk. Dodruk oznacza inflację. Deficyt oznacza, że w przyszłości i to przyszłości dość niedalekiej, więcej wydamy na spłatę długów, a mniej na drogi, szkoły, szpitale, etc. Chyba, że znów pożyczymy jakąś wielką sumę, ale nikt nie będzie nam pożyczał w nieskonczoność – nie jesteśmy największą gospodarką świata, jak Chiny, ani nie mamy “waluty światowej”, jak USA. “Rozwiązaniem” problemu deficytu mogłaby być, podobnie jak w przypadku dodruku, zwiększona inflacja, bo jakoś tak się zazwyczaj dziwnie składa, że im więcej pieniędzy “pompuje” się w gospodarkę, tym bardziej rosną ceny. Na marginesie – obecny kryzys jest właśnie skutkiem “pompowania”. Nie pompowano wprawdzie tradycyjnymi, keynesowskimi metodami, pompowano w bardziej wyrafinowany i nowoczesny sposób, po neokeynesowsku, ale nie zmienia to podstawowego faktu, że pompowano. Co do podwyżki podatków, to masz oczywiście rację, na gorszy pomysł chyba nikt nie mógł wpaść. Natomiast co do Balcerowicza, to choć można mu to i owo zarzucić, to wypada jednak, by napisać go z Wielkiej litery, Eminencjo.
    Pozdrawiam.

  11. I bardzo dobrze, że nie
    I bardzo dobrze, że nie pompujemy, bo niby skąd mielibyśmy pompować? Z podniesionych podatków nie wpompujemy, bo podniesienie stawek nie oznacza zwiększenia wpływów, więc to rozwiązanie odpada. Zostaje albo jeszcze bardziej rozdęty deficyt, albo dodruk. Dodruk oznacza inflację. Deficyt oznacza, że w przyszłości i to przyszłości dość niedalekiej, więcej wydamy na spłatę długów, a mniej na drogi, szkoły, szpitale, etc. Chyba, że znów pożyczymy jakąś wielką sumę, ale nikt nie będzie nam pożyczał w nieskonczoność – nie jesteśmy największą gospodarką świata, jak Chiny, ani nie mamy “waluty światowej”, jak USA. “Rozwiązaniem” problemu deficytu mogłaby być, podobnie jak w przypadku dodruku, zwiększona inflacja, bo jakoś tak się zazwyczaj dziwnie składa, że im więcej pieniędzy “pompuje” się w gospodarkę, tym bardziej rosną ceny. Na marginesie – obecny kryzys jest właśnie skutkiem “pompowania”. Nie pompowano wprawdzie tradycyjnymi, keynesowskimi metodami, pompowano w bardziej wyrafinowany i nowoczesny sposób, po neokeynesowsku, ale nie zmienia to podstawowego faktu, że pompowano. Co do podwyżki podatków, to masz oczywiście rację, na gorszy pomysł chyba nikt nie mógł wpaść. Natomiast co do Balcerowicza, to choć można mu to i owo zarzucić, to wypada jednak, by napisać go z Wielkiej litery, Eminencjo.
    Pozdrawiam.

  12. I bardzo dobrze, że nie
    I bardzo dobrze, że nie pompujemy, bo niby skąd mielibyśmy pompować? Z podniesionych podatków nie wpompujemy, bo podniesienie stawek nie oznacza zwiększenia wpływów, więc to rozwiązanie odpada. Zostaje albo jeszcze bardziej rozdęty deficyt, albo dodruk. Dodruk oznacza inflację. Deficyt oznacza, że w przyszłości i to przyszłości dość niedalekiej, więcej wydamy na spłatę długów, a mniej na drogi, szkoły, szpitale, etc. Chyba, że znów pożyczymy jakąś wielką sumę, ale nikt nie będzie nam pożyczał w nieskonczoność – nie jesteśmy największą gospodarką świata, jak Chiny, ani nie mamy “waluty światowej”, jak USA. “Rozwiązaniem” problemu deficytu mogłaby być, podobnie jak w przypadku dodruku, zwiększona inflacja, bo jakoś tak się zazwyczaj dziwnie składa, że im więcej pieniędzy “pompuje” się w gospodarkę, tym bardziej rosną ceny. Na marginesie – obecny kryzys jest właśnie skutkiem “pompowania”. Nie pompowano wprawdzie tradycyjnymi, keynesowskimi metodami, pompowano w bardziej wyrafinowany i nowoczesny sposób, po neokeynesowsku, ale nie zmienia to podstawowego faktu, że pompowano. Co do podwyżki podatków, to masz oczywiście rację, na gorszy pomysł chyba nikt nie mógł wpaść. Natomiast co do Balcerowicza, to choć można mu to i owo zarzucić, to wypada jednak, by napisać go z Wielkiej litery, Eminencjo.
    Pozdrawiam.

  13. Bardzo przyzwoity tekst,
    PS
    Rada Polityki Pienięznej opiera się na analizach, do których założenia przyjmuje Zarząd NBP. Nie oznacza to oczywiście, że jest tylko “notariuszem”, ale to raczej Zarząd i Audytor decydują o poziomie rezerwy wynikającej z kursu złotówki. Natomiast co do kursu to można założyć, że będzie to kurs równowagi broniony przez Rząd i NBP, albo założyć, że kursem będzie rządził Goldman Sachs czy inny JP Morgan. Rząd chce kursu bronić, co mu się nieźle do tej pory udawało, a Skrzypek chyba nie chociaż ustawa nakłada na niego taki obowiązek.
    Kończę bo właśnie kawa mi się skończyła

  14. Bardzo przyzwoity tekst,
    PS
    Rada Polityki Pienięznej opiera się na analizach, do których założenia przyjmuje Zarząd NBP. Nie oznacza to oczywiście, że jest tylko “notariuszem”, ale to raczej Zarząd i Audytor decydują o poziomie rezerwy wynikającej z kursu złotówki. Natomiast co do kursu to można założyć, że będzie to kurs równowagi broniony przez Rząd i NBP, albo założyć, że kursem będzie rządził Goldman Sachs czy inny JP Morgan. Rząd chce kursu bronić, co mu się nieźle do tej pory udawało, a Skrzypek chyba nie chociaż ustawa nakłada na niego taki obowiązek.
    Kończę bo właśnie kawa mi się skończyła

  15. Bardzo przyzwoity tekst,
    PS
    Rada Polityki Pienięznej opiera się na analizach, do których założenia przyjmuje Zarząd NBP. Nie oznacza to oczywiście, że jest tylko “notariuszem”, ale to raczej Zarząd i Audytor decydują o poziomie rezerwy wynikającej z kursu złotówki. Natomiast co do kursu to można założyć, że będzie to kurs równowagi broniony przez Rząd i NBP, albo założyć, że kursem będzie rządził Goldman Sachs czy inny JP Morgan. Rząd chce kursu bronić, co mu się nieźle do tej pory udawało, a Skrzypek chyba nie chociaż ustawa nakłada na niego taki obowiązek.
    Kończę bo właśnie kawa mi się skończyła

  16. Bardzo przyzwoity tekst,
    PS
    Rada Polityki Pienięznej opiera się na analizach, do których założenia przyjmuje Zarząd NBP. Nie oznacza to oczywiście, że jest tylko “notariuszem”, ale to raczej Zarząd i Audytor decydują o poziomie rezerwy wynikającej z kursu złotówki. Natomiast co do kursu to można założyć, że będzie to kurs równowagi broniony przez Rząd i NBP, albo założyć, że kursem będzie rządził Goldman Sachs czy inny JP Morgan. Rząd chce kursu bronić, co mu się nieźle do tej pory udawało, a Skrzypek chyba nie chociaż ustawa nakłada na niego taki obowiązek.
    Kończę bo właśnie kawa mi się skończyła

  17. Rostowski to jest po prostu magik – praktyk
    natomiast nadworny doradca prezydenta K. dr habilitowany Bugaj – to jest magik – szarlatan i kłamca (de facto: gdyby nie łgał – to jakby się do pałacu dostał?). Po przeczytaniu wywiadu z w/w ciśnienie mi podskoczyło i adrenalina aż tak, że bez komentarzy to mu nie przepuszczę.
    Bugaj – Janosik wie co z tym deficytem zrobić.
    Komentarz mój jest tu: http://docs.google.com/Doc?id=dctgck2z_44c8b54bfr&hl=pl
    a wywiad tu: http://biznes.onet.pl/nasz-kraj-upadnie-jesli-nie-bedziemy-placic-podatk,18493,3021424,3021394,23,2,news-detal

  18. Rostowski to jest po prostu magik – praktyk
    natomiast nadworny doradca prezydenta K. dr habilitowany Bugaj – to jest magik – szarlatan i kłamca (de facto: gdyby nie łgał – to jakby się do pałacu dostał?). Po przeczytaniu wywiadu z w/w ciśnienie mi podskoczyło i adrenalina aż tak, że bez komentarzy to mu nie przepuszczę.
    Bugaj – Janosik wie co z tym deficytem zrobić.
    Komentarz mój jest tu: http://docs.google.com/Doc?id=dctgck2z_44c8b54bfr&hl=pl
    a wywiad tu: http://biznes.onet.pl/nasz-kraj-upadnie-jesli-nie-bedziemy-placic-podatk,18493,3021424,3021394,23,2,news-detal

  19. Rostowski to jest po prostu magik – praktyk
    natomiast nadworny doradca prezydenta K. dr habilitowany Bugaj – to jest magik – szarlatan i kłamca (de facto: gdyby nie łgał – to jakby się do pałacu dostał?). Po przeczytaniu wywiadu z w/w ciśnienie mi podskoczyło i adrenalina aż tak, że bez komentarzy to mu nie przepuszczę.
    Bugaj – Janosik wie co z tym deficytem zrobić.
    Komentarz mój jest tu: http://docs.google.com/Doc?id=dctgck2z_44c8b54bfr&hl=pl
    a wywiad tu: http://biznes.onet.pl/nasz-kraj-upadnie-jesli-nie-bedziemy-placic-podatk,18493,3021424,3021394,23,2,news-detal

  20. Rostowski to jest po prostu magik – praktyk
    natomiast nadworny doradca prezydenta K. dr habilitowany Bugaj – to jest magik – szarlatan i kłamca (de facto: gdyby nie łgał – to jakby się do pałacu dostał?). Po przeczytaniu wywiadu z w/w ciśnienie mi podskoczyło i adrenalina aż tak, że bez komentarzy to mu nie przepuszczę.
    Bugaj – Janosik wie co z tym deficytem zrobić.
    Komentarz mój jest tu: http://docs.google.com/Doc?id=dctgck2z_44c8b54bfr&hl=pl
    a wywiad tu: http://biznes.onet.pl/nasz-kraj-upadnie-jesli-nie-bedziemy-placic-podatk,18493,3021424,3021394,23,2,news-detal