Reklama

Oryginalny nie będę, po prostu przebijam stawkę. Listy otwarte mają to do siebie, że częściej ośmieszają nadawców niż odbiorców. Nieistotny dla światowego porządku Żyd Michnik, pisze list do papieża (robię wyjątek :))))), co publikuje niewiele bardziej istotny lewicowy dziennik włoski (robię wyjątek :))))). Prowincja huczy od plotek, ta wcinająca bigos i ta pochłaniająca pastę z bazylią. Tyle wszystkiego z nadętej groteski da się wyciągnąć. W pierwszym odruchu miałem zamiar wysmażyć felieton naszpikowany ciętymi ripostami, ale szybko wybiłem to sobie z głowy. Są Święta i nie chce mi się łączyć kilku kultowych scen, które i tak nie oddadzą poziomu śmieszności wschodniego Żyda, który zabiega o uznanie w szerokim żydowskim świecie. Na smarkatą prowokację odpowiem poważnie. Porozumienie jest możliwe, ale tylko na takich warunkach, które wykluczają kompleksy. Wzajemne poszanowanie moderuje dialog. Żyd Tuwim był geniuszem wynoszącym polską mowę na szczyty możliwości. Jemu wybaczam tchórzostwo, bo nim został zniewolonym Żydem żydowskiego komunizmu, cudownie odcinał się przedwojennym krytykom, jadąc na „przedniej platformie tramwaju”. Beztalenciom, które Słonimski usiłował wyprowadzić na przeciętnie przyzwoitych ludzi, bo na Żydów był to za słaby materiał, wybaczyć nie potrafię. Mój list otwarty, do Naczelnego Rabina Izraela Meir Lau, to słowa Pani Skrzyńskiej, które powinny się zacząć od „Szanowny Rebe”, ale nie wszyscy Żydzi są tak głupi i zakompleksieni, aby dodawać sobie ważności śmiesznością:

– I pan naprawdę uważa, że to ważne? Sześć milionów lub trzy miliony? – Nie wiedziała o co zapytać, dlatego powiedziała, to co mówi się niemal zawsze i prawie wszędzie. Schemat zabił Skrzyńskiego, wyłożył tyle ważnych rzeczy, rzadko mówionych, i w zamian otrzymał najmniej istotną i najbardziej pospolitą kalkę zachowań. Bezradny spojrzał na żonę, ciepło, z pełnym, głębokim szacunkiem i zaufaniem. Skrzyńska wiedziała, co ten wzrok oznacza i co może, nawet powinna odpowiedzieć mężowi i ludziom.
– Bardzo ważne, pani Katarzyno – zaczęła nie przejmując się zdziwieniem Brosik i wychyloną zza kamery głową operatora. – Kiedy siedzieliśmy w wagonach, liczono nas wagonami, jak węgiel i wapno. Do dziś nie mogę wejść na dworzec kolejowy, wszędzie jeździmy autobusami. Kiedy siedzieliśmy w barakach, liczono nas barakami, pojedynczo zastrzelonych, dla zabawy, odliczano taczkami. Wrzuconych do dołów, puszczonych z dymem nikt nie liczył. Nikt nas nie spisywał, pierścionki, zęby, które po nas zostały, blaszane miski i brukiew, wszystko trafiło do rubryk. Żywych ludzi i żywych trupów nie porachował nikt. Za to moja siostra została podliczona, przez moją ciotkę, za wszystko, za bilet do Nowego Jorku, za roczne wyżywienie, koszty własne. Wyszło tyle, że starczyło tylko dla niej, dla mnie zabrakło. Dopiero potem, po wojnie, grubo po wojnie, gdy nadarzyła się okazja, aby znów podsumować zęby i pierścionki, aby znów wyznaczyć za każdego jedną stawkę, wyszło nas sześć milionów. I to nie ci co tam byli, ale ciotki i wujkowie z Nowego Jorku wystawili rachunek. Kto tam był, kto widział, nie pamięta ilu nas było, ktoś znów powsadzał nas do wagonów i baraków, żeby znów nas okraść nie z pieniędzy, nie wzięłam ani grosza, niby za co te grosze? Nawet nie z godności, okradziono nas z indywidualności. Proszę na mnie spojrzeć, nie uważam się za kogoś wyjątkowego, ale siedzi przed panią konkretna osoba, w śmiesznych okularach z supermarketu. Widziała pani kiedyś sześć milionów identycznych starszych kobiet w równie idiotycznych okularach? Każdy, kto tam był, jest jeden, jedyny, nie pozwolę znów się wrzucić do milionowej masy, którą przerabia się już nie na złote zęby, ale prowizje, lokaty, dywidendy, obligacje. Ojciec mojego męża został zgładzony, to był pogrom. Taki sam jak tam w obozie i tego nie dokonali jacyś tam źli ludzie, ale moi rodacy, wychowani w tradycji i religii mojego narodu, który zawsze szuka winnych, nigdy własnej winy. Nie zdążyłam poznać mojego teścia, bo został zabity przez pijanych, zwyrodniałych oprawców, takich, jakich znajdziemy w książce Gduli, ale o nich nie wolno pisać, bo moi rodacy są wybrani przez Boga i wyjęci z ludzkiego prawa do krytyki. Każdy naród ma swoje ofiary i swoich katów, to takie proste do zrozumienia i takie trudne do przyjęcia. Liczenie jednych i drugich jest bardzo ważne, ponieważ każdy oprawca powinien być nazwany, nie anonimowy, i każdy osądzany, żaden oskarżający. Ofiara musi mieć swoją indywidualną, imienną, nie zbiorową i anonimową mogiłę. Pokrzywdzony ma prawo i obowiązek nazywać swoich prześladowców po imieniu i krzyczeć, dlaczego był prześladowany, za co, przez kogo. Licytowanie się jest podłością, liczenie i nazywanie po imieniu obowiązkiem.

Reklama
Reklama

18 KOMENTARZE

    • A to skubane, po dwóch mają i
      A to skubane, po dwóch mają i jednego byłego? Oczywiście wrzuciłem do Ich encyklopedii odpowiednie hasło i Rebe Google wyrzuciło byłego na pierwszej stronie. Chyba dlatego, że ten były zasłynął z gnojenia Polaków, zanim Niemcy nakręcili “Ich ojce, Ich matki”. Poważnie pisząc, właśnie dlatego Hitler miał za co zrobić III Rzesze, że było dwóch rabinów.

    • A to skubane, po dwóch mają i
      A to skubane, po dwóch mają i jednego byłego? Oczywiście wrzuciłem do Ich encyklopedii odpowiednie hasło i Rebe Google wyrzuciło byłego na pierwszej stronie. Chyba dlatego, że ten były zasłynął z gnojenia Polaków, zanim Niemcy nakręcili “Ich ojce, Ich matki”. Poważnie pisząc, właśnie dlatego Hitler miał za co zrobić III Rzesze, że było dwóch rabinów.

  1. a’propos
    Dla mnie list pana rednacza ma ten sam wydźwięk jak owiana już legendą konferencja kiedy to pan chybaprezes szukał słoika..rozpaczliwie rozpaczliwa próba pokazania się reszcie świata ze ja tu jeszcze jestem..to tak jak gdzieś w tłumie,na koncercie,meczu ludzie bez nadziei machaja do kamer umieszczonych pod sufitem ze zostaną pokazani na olbrzymim telebimie..panowie i panie!!!cieszmy się..to krzyk rozpaczy,gazeta wyborcza nie zmieniła niczego praktycznie,na stadionach potężne plachty z “Danuska”lub z “Rojem”..pan co sobie niczego nie wyciął ale za to cycki zrefundowal-nie zdołał nawet zebrać połowy podpisów pod kandydaturę na kandydata na “1szego”..a i co ważniejsze..nie wiem czy to ja taki byłem dziś rano,czy może moje spojrzenie na ludzi było nazbyt subiektywne…ale dziś od niepamiętnych czasów nie widziałem jeszcze tak bardzo rozmodlonych i zatopionych ludzi na modlitwie rezurekcyjnej jak dzisiaj rano….

  2. a’propos
    Dla mnie list pana rednacza ma ten sam wydźwięk jak owiana już legendą konferencja kiedy to pan chybaprezes szukał słoika..rozpaczliwie rozpaczliwa próba pokazania się reszcie świata ze ja tu jeszcze jestem..to tak jak gdzieś w tłumie,na koncercie,meczu ludzie bez nadziei machaja do kamer umieszczonych pod sufitem ze zostaną pokazani na olbrzymim telebimie..panowie i panie!!!cieszmy się..to krzyk rozpaczy,gazeta wyborcza nie zmieniła niczego praktycznie,na stadionach potężne plachty z “Danuska”lub z “Rojem”..pan co sobie niczego nie wyciął ale za to cycki zrefundowal-nie zdołał nawet zebrać połowy podpisów pod kandydaturę na kandydata na “1szego”..a i co ważniejsze..nie wiem czy to ja taki byłem dziś rano,czy może moje spojrzenie na ludzi było nazbyt subiektywne…ale dziś od niepamiętnych czasów nie widziałem jeszcze tak bardzo rozmodlonych i zatopionych ludzi na modlitwie rezurekcyjnej jak dzisiaj rano….