Reklama

           Zawiało chłodniejszym, wieczornym wiatrem. Słońce chyliło się ku zachodowi barwiąc horyzont malowniczą czerwienią.

           Zawiało chłodniejszym, wieczornym wiatrem. Słońce chyliło się ku zachodowi barwiąc horyzont malowniczą czerwienią. Na ganku dwoje ludzi oddychało świeżym powietrzem, cicho siedząc, trochę melancholijnie. Chłód obudził jakby z marazmu, tchnął energię przerywając długą zadumę. Mężczyzna odezwał się szeptem do kobiety:

– Kochanie, zróbmy to wreszcie. Tak nie można dłużej żyć. Powieki powoli odsłoniły wilgotne od łkania oczy z rozszerzonymi źrenicami.
– Zastanówmy się jeszcze chwilę. Czy na pewno…
– Trzeba w końcu zacząć działać, wystarczająco długo o tym dyskutowaliśmy. Koniec z biernością – dobitniej odpowiedział – Jesteśmy na skraju finansowej przepaści, nie jesteśmy pewni kolejnego miesiąca, praca umyka się z rąk. Pomyśl, chcesz tak dalej? Od półtorej roku nigdzie nawet nie byliśmy. Chcesz w takim ubóstwie wychowywać dzieci? Zrozumieją, naprawdę. Kocham Cię przecież, na zawsze będziemy razem. Nie płacz – nachylił się i z delikatną pieszczotą odsunął jej kosmyk włosów i popatrzył głęboko w oczy.
– Masz rację, dosyć tego…
– Idź już do dzieci.

Reklama

Wstała powoli, krzesło zaskrzypiało lekko, ssąc prawy kciuk, skierowała się najpierw do kuchni, skąd wzięła dwie szklanki mętnego napoju i poszła po krętych schodach na pierwsze piętro, do sypialni dzieci. Mężczyzna tępo patrzył się w dal, w kontury drzew. Dwa samochody, zaparkowane przy willi, odbijały metaliczną słodycz zmierzchu. Zasłonił twarz dłońmi.

Chłopczyk po otwarciu drzwi, obudził się mrużąc powieki na światło dobiegające z korytarza.
– Mamusiu, co robisz?
– Nic skarbeńku ty mój – rzekła niewyraźnie – obudź siostrę, tylko delikatnie. Chcę wam coś powiedzieć… – ocknąwszy się, dziewczynka malutkimi piąstkami przetarła powieki i z niewinnym zdziwieniem popatrzyła na mamę.
– Napijcie się soczku – podała szklanki – Mamusia chce wam coś powiedzieć – przytuliła mocno dzieci, a łzy kapały na pościel – Kocham was.

Dwie godziny później dzieci były martwe.

           Sprawa morderstwa i jednocześnie samobójstwa rodziny z małej wsi spod Kielc była przełomowa i dała bieg wydarzeniom, które wstrząsnęły całym społeczeństwem… Pożegnalny list rodziców zarówno szokował, jak i fascynował. W obronie racji, jak to ujęli „pokrzywdzonych” powstała Liga Ludzi Czynu, której esencją funkcjonowania było działanie.
– Nie można siedzieć biernie, kiedy kraj jest doprowadzany do bankructwa, pełzający kryzys, polityczne matactwa, upadek wartości skłania do działania, i to drastycznego działania. Pokażmy całemu światu jak się rozwiązuje problemy. Zjednoczmy się w walce z degrengoladą, z rakiem toczącym każdy aspekt życia. Demokratyczne środki, perswazja, nie dają rezultatu… – nawoływali przywódcy Ligi – …mamy wolę działania, odwagę. Wy ją macie! Kto nie jest w stanie pociągnąć za cyngiel, są inne sposoby – podcięcie żył, upadek z wysokości, porażenie prądem, powieszenie się za klamkę – to jedne z wielu. Nie bądźcie bierni!

Popularność Ligi spowodowała powstanie opozycyjnych grup, jak Stowarzyszenie Chowających Głowę w Piasek z chwytliwymi hasłami: „Ale o co chodzi”, „Nic się nie stało”, czy Nieustannie Blogujących – „Internet zastąpi Ci życie” – również Grupy Wiecznych Optymistów z wiecznym „Jest zajebiście” na transparentach. Jednak najliczniejszych zwolenników zdobyła Elita Obywateli Obojętnych leniwie głoszących, że obojętność to obrona, a obrona to obojętność.

Członkowie Ligi Ludzi Czynu popełnili spektakularne zbiorowe samobójstwo, w barakach, niedaleko miejsca tragedii rodziny, krwią wypisując wcześniej słowa: „Zapamiętamy” oraz „Najważniejsze jest działanie”.

Reklama

6 KOMENTARZE