Reklama

Trudno powiedzieć, czy jeszcze za życia, czy już po śmierci, ale coś czuję, że Lech Wałęsa doczeka się dosłownej legendy. Zacznę od rzeczy na poły zabawnej, na poły przełomowej, chodzi o słynny skok motorówką przez płot. Jak wiadomo ze śp. Anny Walentynowicz i żyjącego Krzysztofa Wyszkowskiego zrobiono modelowych wariatów, którzy „bredzili” o jakiejś motorówce esbeckiej transportującej Lecha Wałęsę do stoczni. Dziś w niepozorny, lutowy poranek, ciągle mroźny, ale już pachnący wiosną, Lech Wałęsa dokonał wpisu na swoim blogu. Cytował nie będę, z szacunku dla mowy polskiej, streszczę tylko zasadniczą treść. Wałęsa straszy procesem sądowymi nie tylko Nasz Dziennik, ale każdego kto będzie podważał jego skok przez płot, bez udziału motorówki. W tym miejscu tradycji musi stać się zadość i natychmiast przyłączam się do potencjalnych oskarżonych, swoją deklaracją poddającą w głęboką wątpliwość skok Wałęsy przez płot, przy udziale mięśni Wałęsy. No, ale to takie „śmieszne żarty”, poważnie wydarzyło się coś przełomowego. Oto sam Lech Wałęsa przyznaje, że epizod z motorówką miał miejsce tyle, że w motorówce siedział… sobowtór Wałęsy. Znów jest i śmiesznie i poważnie, ale bez wątpienia przełomowo. Klasyczny syndrom przyłapanego za rękę – to nie moja ręka, to sobowtóra. Lech Wałęsa sam i przy pomocy umoczonych w równym i jeszcze większym stopniu bajkopisarzy, pisze autentyczną legendę swojego żywota. Nie taką w przenośni publicystycznej, ale autentyczną z zachowaniem wszelkich kanonów gatunku literackiego. Wałęsa przestaje być żywym człowiekiem, a staje się Smokiem Wawelskim, Złotą kaczką, Wandą co Niemca nie chciała.

Reklama

Nie wdając się w jakieś szczegółowe analizy psychologiczne i faktograficzne, człowiek, który jest pewien swojej historii z artykułu Naszego Dziennika zrobiłby luźny i zabawny komentarz. Lech Wałęsa połknął tego barana z siarką i Wisły mu mało by ugasić pragnienie zemsty, będzie się sądził o kota na sznurku, że roweru nie wspomnę. O czym świadczy ta histeria? Ano o tym, że mohery nie pierwszy raz trafiły Wałęsę w sam środek jego megalomańskiej wersji wydarzeń. Świadczy to o tym, że do kwitów leżących gdzieś tam w sejmie i przede wszystkim w „szafach” esbeckich, dołączają kolejne fakty, których Wałęsa nie potrafi obalić inaczej niż sztubacką historyjką o sobowtórze, czy zastraszaniem, bo przecież swój list Bolek kończy apelem do premiera, prezydenta i ABW, żeby zrobić porządek z moherami. Moja ocena dokonań Wałęsy zmieniała się podobnie jak wszelkie inne oceny, zwyczajnie i w pewnym momencie mnie olśniło, przestałem przyjmować kolejne dowcipy prezentowane na ekranach, a zacząłem studiować fakty. Ze zmiany nastawienia wyszła zmiana oceny, dziś nie mam najmniejszych wątpliwości, ba, życie własne stawiam na szali, że WAŁĘSA BYŁ ESBECKIM KAPUSIEM. Coraz mniej mam też wątpliwości co do realnego udziału Wałęsy w wydarzeniach lat 80 i początku lat 90. Był Wałęsa na pasku esbeckim i wykonywał zasadnicze zlecenia esbeków, fakt historyczny, o dowody proszę nie pytać, poza zachowaniem Wałęsy, reszta się „pogubiła”. W moim odczuciu megalomania Wałęsy sprawiła, że w pewnym momencie poczuł się na tyle silny, by zerwać się z paska esbeckiego. Tłum nosił go na rękach, stał się dla esbeków konkurencją i nie wiem jak inni, ale ja bym wybaczył Wałęsie i prymityw i analfabetyzm i nawet brak miłości do Danusi, gdyby Wałęsa wytrwał w tej wersji megalomanii. Niestety Wałęsa nie jest taki kozak na jakiego się kreuje. W 1981 roku jeszcze się postawił, bo wiedział, że jest nagłośnionym w świecie bojownikiem o wolność i komuna tak po prostu nie urwie mu łba, ale już w latach 90-tych szybko pękł i to wcześniej niż „Nocną zmianą”, a pękając wrócił do punktu wyjścia.

Współpraca Wałęsy z SB jest więcej niż pewna, legenda o Złotym brzydkim kaczątku, płynącym motorówką, powstaje na życzenie głupoty Wałęsy, spierać się można jedynie co do intensywności współpracy w poszczególnych okresach. Swoją drogą na naszych oczach kruszy się Matrix, czyż to nie jest pasjonujące, że cała ta mitologia michnikowska wygląda jak hollywoodzka 80-cio letnia gwiazda, czyli ponaciągana z każdej strony utracona twarz i tylko pomarszczona stara szyja kręci tym make up’em. Fascynuje mnie odłupywanie fałszu od prawdy, sam upadek Smoka Bolka, nie sprawia mi wielkiej radości, ale sądzę, że ta namiastka satysfakcji należy się ludziom, którzy przez 30 lat mówili brzydką, jednak prawdę. Oni nie zostali jurorami w konkursach, ministrami w ministerstwach, dzięki Bogu wyplatali się z kaftanów i nie dali się ubezwłasnowolnić. W Polsce ukształtował się specyficzny model dystrybucji historycznych wydarzeń, nie liczy się przekaz, ale przekaźnik. Michnik z funkcjonariuszami może napisać największą bzdurę, najgłupsze kłamstwo i będzie miał gotowy podręcznik dla „inteligencji”. Taki Rydzyk, gdy wywali kawę na ławę, ohydną prawdę, zostanie plotkarzem, psychicznym, złodziejem, czy co tam obecnie jest na topie eksperckich i autorytatywnych osądów. Wałęsa pęka również dlatego, że traci polityczny protektorat, jego historia staje się niebezpieczna dla wyżej od niego postawionych, im w zasadzie pozostaje już tylko jedno. Muszą powtarzać, że „mimo pewnych słabości, Lech Wałęsa na zawsze pozostanie polską legendą”, z tym, że do tej oficjalnej wersji legendy coraz częściej będzie dodawany ozdobnik: Smok Wawelski, Złota kaczka, Walter, który się kulom nie kłaniał. Odrywanie prawdy jest i podniecające i higieniczne, po micie Wałęsy hurtem upadną mity rycerzy okrągłego stołu i ruskich generałów, którzy wywołali wojnę domową, żeby uchronić naród przed wojną ojczyźnianą.

Reklama

180 KOMENTARZE

  1. Oj Wałęsa…..
    W 81 za Bolka gotowa byłam się pokroić. Dlatego tak bardzo teraz to boli.
    Mimo … wszystko, to Wałęsa stworzył Solidarność. Ja pisze Moczulski, To dzięki temu że Wałęsa objeżdżał kraj, od zakładu do zakładu, stał się Lechem, ikoną.
    Trudno go oceniać, może to chichot historii, lecz tak się złożyło, że to co było dobre dla Wałęsy było dobre dla Polski.
    Niestety, pomimo niewątpliwych zasług ani Ania ani Gwiazdowie, nie dokonali by tego co ten bufon Wałesa.
    Szkoda mi legendy, którą sam Wałesa podeptał.

  2. Oj Wałęsa…..
    W 81 za Bolka gotowa byłam się pokroić. Dlatego tak bardzo teraz to boli.
    Mimo … wszystko, to Wałęsa stworzył Solidarność. Ja pisze Moczulski, To dzięki temu że Wałęsa objeżdżał kraj, od zakładu do zakładu, stał się Lechem, ikoną.
    Trudno go oceniać, może to chichot historii, lecz tak się złożyło, że to co było dobre dla Wałęsy było dobre dla Polski.
    Niestety, pomimo niewątpliwych zasług ani Ania ani Gwiazdowie, nie dokonali by tego co ten bufon Wałesa.
    Szkoda mi legendy, którą sam Wałesa podeptał.

  3. Oj Wałęsa…..
    W 81 za Bolka gotowa byłam się pokroić. Dlatego tak bardzo teraz to boli.
    Mimo … wszystko, to Wałęsa stworzył Solidarność. Ja pisze Moczulski, To dzięki temu że Wałęsa objeżdżał kraj, od zakładu do zakładu, stał się Lechem, ikoną.
    Trudno go oceniać, może to chichot historii, lecz tak się złożyło, że to co było dobre dla Wałęsy było dobre dla Polski.
    Niestety, pomimo niewątpliwych zasług ani Ania ani Gwiazdowie, nie dokonali by tego co ten bufon Wałesa.
    Szkoda mi legendy, którą sam Wałesa podeptał.

  4. Lechu nie chce się przyznać,
    Lechu nie chce się przyznać, bo to nie ten typ człowieka, co mógłby się przyznać do czegokolwiek a zwłaszcza do tego, że jednak nie sam obalił komunę, ale ktoś mu pomagał w taki czy inny sposób.
    Stał się wzorem do naśladowania dla tych, którzy zawsze mają rację i do niczego się nie przyznają. Można napisać, że jest w pewnym sensie protoplastą dzisiejszego premiera. On też nie zrobił nigdy żadnego błędu a już na pewno od czasu, gdy dostała mu się władza.
    Czekam na uchwalenie ustawy, o której usłyszałem w „pasjonującym” serialu Simsonowie. Ustawa jednym zamachem załatwi wszystkie problemy i ewentualne konsultacje. Będzie to „Ustawa rząd wie lepiej”, że idzie w tym kierunku świadczy wygląd konsultacji na temat wieku emerytalnego.

  5. Lechu nie chce się przyznać,
    Lechu nie chce się przyznać, bo to nie ten typ człowieka, co mógłby się przyznać do czegokolwiek a zwłaszcza do tego, że jednak nie sam obalił komunę, ale ktoś mu pomagał w taki czy inny sposób.
    Stał się wzorem do naśladowania dla tych, którzy zawsze mają rację i do niczego się nie przyznają. Można napisać, że jest w pewnym sensie protoplastą dzisiejszego premiera. On też nie zrobił nigdy żadnego błędu a już na pewno od czasu, gdy dostała mu się władza.
    Czekam na uchwalenie ustawy, o której usłyszałem w „pasjonującym” serialu Simsonowie. Ustawa jednym zamachem załatwi wszystkie problemy i ewentualne konsultacje. Będzie to „Ustawa rząd wie lepiej”, że idzie w tym kierunku świadczy wygląd konsultacji na temat wieku emerytalnego.

  6. Lechu nie chce się przyznać,
    Lechu nie chce się przyznać, bo to nie ten typ człowieka, co mógłby się przyznać do czegokolwiek a zwłaszcza do tego, że jednak nie sam obalił komunę, ale ktoś mu pomagał w taki czy inny sposób.
    Stał się wzorem do naśladowania dla tych, którzy zawsze mają rację i do niczego się nie przyznają. Można napisać, że jest w pewnym sensie protoplastą dzisiejszego premiera. On też nie zrobił nigdy żadnego błędu a już na pewno od czasu, gdy dostała mu się władza.
    Czekam na uchwalenie ustawy, o której usłyszałem w „pasjonującym” serialu Simsonowie. Ustawa jednym zamachem załatwi wszystkie problemy i ewentualne konsultacje. Będzie to „Ustawa rząd wie lepiej”, że idzie w tym kierunku świadczy wygląd konsultacji na temat wieku emerytalnego.

  7. Żeby było śmieszniej to chyba
    Żeby było śmieszniej to chyba miał być strzał w D. Tuska. Przez ostatnie dwa miesiące jego rząd nie miał dobrej prasy ani notowań (podobno źródłem nieszczęść była ręka podniesiona na ‘ojca założyciela’ G. Czempińskiego i wojna na górze). Żeby dać odpór fali krytyki zorganizowano podsumowanie 100 dni rządu (złośliwi wytykają, że trzeba jeszcze doliczyć 4 lata) i w ramach podsumowania zabrał też głos L. Wałęsa. To co mi się wydaje kluczowe to mniej więcej ‘nie widzę nikogo innego lepszego niż D. Tusk na miejsce premiera’. I tak mi się widzi, że im bardziej były prezydent będzie się upierał przy swoim ‘nie widzę nikogo lepszego’ tym więcej wstydliwych papierów będzie oglądało światło dzienne. Wiele właśnie wskazuje na to, że wyznaczanie ‘kogoś lepszego’ właśnie jest w toku.

  8. Żeby było śmieszniej to chyba
    Żeby było śmieszniej to chyba miał być strzał w D. Tuska. Przez ostatnie dwa miesiące jego rząd nie miał dobrej prasy ani notowań (podobno źródłem nieszczęść była ręka podniesiona na ‘ojca założyciela’ G. Czempińskiego i wojna na górze). Żeby dać odpór fali krytyki zorganizowano podsumowanie 100 dni rządu (złośliwi wytykają, że trzeba jeszcze doliczyć 4 lata) i w ramach podsumowania zabrał też głos L. Wałęsa. To co mi się wydaje kluczowe to mniej więcej ‘nie widzę nikogo innego lepszego niż D. Tusk na miejsce premiera’. I tak mi się widzi, że im bardziej były prezydent będzie się upierał przy swoim ‘nie widzę nikogo lepszego’ tym więcej wstydliwych papierów będzie oglądało światło dzienne. Wiele właśnie wskazuje na to, że wyznaczanie ‘kogoś lepszego’ właśnie jest w toku.

  9. Żeby było śmieszniej to chyba
    Żeby było śmieszniej to chyba miał być strzał w D. Tuska. Przez ostatnie dwa miesiące jego rząd nie miał dobrej prasy ani notowań (podobno źródłem nieszczęść była ręka podniesiona na ‘ojca założyciela’ G. Czempińskiego i wojna na górze). Żeby dać odpór fali krytyki zorganizowano podsumowanie 100 dni rządu (złośliwi wytykają, że trzeba jeszcze doliczyć 4 lata) i w ramach podsumowania zabrał też głos L. Wałęsa. To co mi się wydaje kluczowe to mniej więcej ‘nie widzę nikogo innego lepszego niż D. Tusk na miejsce premiera’. I tak mi się widzi, że im bardziej były prezydent będzie się upierał przy swoim ‘nie widzę nikogo lepszego’ tym więcej wstydliwych papierów będzie oglądało światło dzienne. Wiele właśnie wskazuje na to, że wyznaczanie ‘kogoś lepszego’ właśnie jest w toku.

  10. Wersja z motorówką Marynarki Wojennej
    była obalana takim oto ,,dowodem” : dowództwo Marynarki Wojennej nie miało w tamtym czasie ani w tamtym miejscu żadnej motorówki.
    Natomiast ,,skok przez płot” w wykonaniu naszego Bolka, który zapomniał zresztą, gdzie wskoczył do historii, faktycznie miał miejsce.
    Niestrudzony Cenckiewicz ustalił, że Wałęsa przelazł przez stoczniowe ogrodzenie na plecach Kolegi, a dokładnie TW ,,Kolegi”. Potwierdził to Krzysztof Wyszkowski. TW..Kolega” podpisał zobowiązanie do współpracy wymuszone torturami.

    • Jankowska ma rację, to nie ma
      Jankowska ma rację, to nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy motorówką, czy na plecach, czy żurawiem, gorzej, że Jankowska wyciąga z tego Michnikowskie wnioski. Nie ma znaczenia, ale tylko to w jaki sposób Wałęsa kłamie, ważne jest, że kłamie na pewno, a skoro kłamie w pierwszym i jak się wydaje najważniejszym kroku, to dalej jest tylko gorzej. Pani redaktor zaleca przyjrzenie się faktom, zwłaszcza młodzieży zaleca. Otóż fakty są takie:

      a) Strajk w stoczni zaczął się BEZ UDZIAŁU LECHA WAŁĘSY.
      b) Wałęsa przybył do stoczni w niejasnych okolicznościach, a jego wersje z biegiem lat są coraz bardziej groteskowe.
      c) Po trzech dniach to Wałęsa chce zwinąć strajk i gdyby to zrobił całe jego “obaliłem komunem” byłoby jeszcze bardziej zabawne. Strajk uratowały baby między innymi Walentynowicz, Pieńkowska i Krzywonos.
      d) Akcja Walentynowicz, Pieńkowskiej i pozostałych dopiero rozkręciła właściwą zadymę ogólnopolską.
      e) Strajkowali nie tylko “robole”, ale po raz pierwszy dołączyli się studenci.
      f) Dopiero po 10 dniach do stoczni wchodzą tak zwani doradcy, co najmniej kilku z nich to esbeckie wtyki.
      g) Nawet Wajda w swoim obrotowym Człowieku z Żelaza pokazuje, że władza się śmieje z całych tych “porozumień sierpniowych” i szykuje właściwe “porozumienie”.
      h) Esbecja przygotowała dokładny plan spacyfikowania strajku, Wałęsa między młotem i kowadłem grzecznie doprowadził do porozumienia, ale wtedy stał się cud z udziałem wspomnianych Pań i sprawy się potoczyły w historycznym kierunku,
      i) Tego scenariusza esbecja nie przewidziała i sprawy wymknęły się spod kontroli i między innymi po to w samej szpicy Solidarności esbecja miała pod dostatkiem swoich ludzi, żeby sprowadzić sprawy na właściwe tory.
      j) Wałęsa w pewnym momencie poczuł siłę, bo nie tylko w Polsce, ale na świecie stał się symbolem zmian, wtedy na pewien czas zerwał się esbecji, wtedy też miał pierwszą i chyba najlepszą okazję, żeby się wyspowiadać. Gdyby to zrobił i on i my bylibyśmy w innym kraju.
      k) Nie zrobił i to jeszcze nie było najgorsze, najgorsze przyszło w latach 90-tych i trwa do dziś, ten okres czyni z Wałęsy pajaca, a jego hasło powinno brzmieć: “sam uratowałem komunem”.
      l) Wałęsa miał więcej szczęścia niż rozumu, wyszczekany prostak, taki wtedy był potrzebny, ale jego legenda to zbieg okoliczności, brudne sprawy i przede wszystkim dwa punkty zwrotne, Anna Walentynowicz z pozostałymi Paniami, które zatrzymały strajk i Nocna Zmiana.

      On jeszcze teraz mógłby zrobić wiele dobrego, idąc śladami tego, którego wcześniej zjechał, nim Michnik kazał mu odszczekać. Jeszcze dziś Wałęsa mógłby zachować się jak Ginter Grass i otworzyć otumanionym Polakom oczy, ale do takiego WYCZYNU trzeba być wielkim i inteligentnym, a nie małym analfabetą.

        • Z tymi świadkami historii tez
          Z tymi świadkami historii tez jest niestety bieda i to po obu stronach. Przy całym szacunku dla Walentynowicz i Gwiazdów, oni mieli i mają głębokie i wzajemne żale do wielu uczestników strajków, większość żalów uzasadniona, ale często żalem nie pamięcią patrzą na historię. Nie odnoszę tego akurat do tej konkretnej sytuacji, ale niestety robi się ogólny tygiel i magiel. Dlatego też mnie trochę podnosi, gdy słyszę jak to jedyną rację mają Ci co tam byli i widzieli. Każdy z nich widział coś innego. Krzywonos bez wątpienia jest kontrowersyjna, nawet w tamtych czasach, jej wyjazd tramwajem to mniej więcej tak jak z tą motorówką, ale akurat z zatrzymaniem strajku wiele osób ten fakt potwierdza i nie wiem, czy biegła do bramy, czy nie biegła, w każdym razie jej chodziło o to, że tylko stocznia załatwiła swoje sprawy i dlatego chciała przedłużenia strajku. Historia składa się właśnie z takich subtelności i moim zdaniem na każdą z tych relacji trzeba brać poprawkę. Wzajemne antypatie kaleczą rzeczywisty obraz tamtych, ważnych dni. Tutaj potrzeba chłodnego naukowca, bo Walentynowicz ma swoje emocje, Wałęsa swoje kłamstwa, a i Krzywonos była i łamistrajkiem w tramwajach i zatrzymującą strajk w stoczni, dostała w dupę o ZOMO, potem została gwiazdą salonów za efekciarstwo. Wszystko to, przypadek po przypadku trzeba oddzielić i opisać na chłodno. Kasowanie faktów historycznych przy pomocy kryterium politycznego nie ma sensu, bo z takiego obrazu żadnego sensownego wniosku się nie wyciągnie.

          • Widziałem relacje w jakimś
            Widziałem relacje w jakimś dokumencie, z tego co pamiętam był to Borusewicz i chyba Borowczak. Ale to też moim zdanie nie jest takie ważne, ważne jest, że taka akcja rzeczywiście miała miejsce i na pewno była tam Pieńkowska (żona Borusewicza), na pewno Walentynowicz, na pewno Ewa Ossowska. Krzywonos była albo i nie była przy bramach, w każdym razie w stoczni była na pewno i końca strajku nie chciała na pewno, z tego prostego powodu, że w zajezdni nic nie zostało załatwione.

          • Właśnie to co zrobił jako prezydent było do niczego
            nawet z przyjęciem do NATO i unii miał niewiele wspólnego.

            A nie jest tak że Wałęsa był w grupie Borsuka?

      • Spróbujmy doprecyzować jak toto było
        pkt c)
        Uzgodnili to, co należało i strajk się zakończył. Fakt, dziewczyny zauważyły, że pozostałe zakłady też strajkują. Szacunek dla Wałęsy za to, że przyjął fakt do wiadomości i wykorzystał możliwość dalszej gry.

        pkt h)
        Wałęsa między młotem i kowadłem grzecznie doprowadził do porozumienia
        i teraz cycuś wprost i w poprzek się zaczyna :)^:)
        do Lecha Kaczyńskiego zgłosił się, nazwiska nie pamiętam, i zauważył, że związek – a wszyscy niejawnie zakładali, że dotyczyć będzie stoczni tylko – może objąć cały kraj. LK poparł – szacuneczek – i namówił LW, przełamując opór “ekspertów” – szacuneczek i respekt – i po tygodniu związek Solidarność liczył 10 milionów a gra skoczyła pod niebiosa.
        Jeżeli LW był “na sznurku”, w co w zasadzie wątpię, to zerwał się ostatecznie. IMHO, radził sobie nad podziw dobrze.
        ############
        To co powyżej z plotek.
        ############
        Na ostatnim zjeżdzie S to tego dotyczyła uwaga JK, wyprowadzająca z równowagi resztę towarzystwa.

        • Nie ma sensu podważać tego,
          Nie ma sensu podważać tego, że Wałęsa był na pasku esbeckim, bo nawet Kuroń o tym głośno mówił. Pytanie kiedy się zerwał. Moja teza jest taka, że po trzech dniach zrobił co mu kazali i chciał uciekać, ale sprawa przybrała obrót o jakim piszesz no i teraz mamy czystą psychologię i ludzką naturę. Esbecy tratowali Bolka jak wyrobnika, pomiatali nim jak chcieli, a tu nagle ten Bolek został bogiem tłumów w Polsce i sławą na świcie. Psychika ludzka jest dość prosta wbrew pozorom, dalej już klasyczny Freud: wyparcie (złego), przesunięcie (ja z nimi grałem, ja tak musiałem), libido (obaliłem komunę). Dałbym za tę wersję jaja, ale tego się udowodnić chyba już nie da.

  11. Wersja z motorówką Marynarki Wojennej
    była obalana takim oto ,,dowodem” : dowództwo Marynarki Wojennej nie miało w tamtym czasie ani w tamtym miejscu żadnej motorówki.
    Natomiast ,,skok przez płot” w wykonaniu naszego Bolka, który zapomniał zresztą, gdzie wskoczył do historii, faktycznie miał miejsce.
    Niestrudzony Cenckiewicz ustalił, że Wałęsa przelazł przez stoczniowe ogrodzenie na plecach Kolegi, a dokładnie TW ,,Kolegi”. Potwierdził to Krzysztof Wyszkowski. TW..Kolega” podpisał zobowiązanie do współpracy wymuszone torturami.

    • Jankowska ma rację, to nie ma
      Jankowska ma rację, to nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy motorówką, czy na plecach, czy żurawiem, gorzej, że Jankowska wyciąga z tego Michnikowskie wnioski. Nie ma znaczenia, ale tylko to w jaki sposób Wałęsa kłamie, ważne jest, że kłamie na pewno, a skoro kłamie w pierwszym i jak się wydaje najważniejszym kroku, to dalej jest tylko gorzej. Pani redaktor zaleca przyjrzenie się faktom, zwłaszcza młodzieży zaleca. Otóż fakty są takie:

      a) Strajk w stoczni zaczął się BEZ UDZIAŁU LECHA WAŁĘSY.
      b) Wałęsa przybył do stoczni w niejasnych okolicznościach, a jego wersje z biegiem lat są coraz bardziej groteskowe.
      c) Po trzech dniach to Wałęsa chce zwinąć strajk i gdyby to zrobił całe jego “obaliłem komunem” byłoby jeszcze bardziej zabawne. Strajk uratowały baby między innymi Walentynowicz, Pieńkowska i Krzywonos.
      d) Akcja Walentynowicz, Pieńkowskiej i pozostałych dopiero rozkręciła właściwą zadymę ogólnopolską.
      e) Strajkowali nie tylko “robole”, ale po raz pierwszy dołączyli się studenci.
      f) Dopiero po 10 dniach do stoczni wchodzą tak zwani doradcy, co najmniej kilku z nich to esbeckie wtyki.
      g) Nawet Wajda w swoim obrotowym Człowieku z Żelaza pokazuje, że władza się śmieje z całych tych “porozumień sierpniowych” i szykuje właściwe “porozumienie”.
      h) Esbecja przygotowała dokładny plan spacyfikowania strajku, Wałęsa między młotem i kowadłem grzecznie doprowadził do porozumienia, ale wtedy stał się cud z udziałem wspomnianych Pań i sprawy się potoczyły w historycznym kierunku,
      i) Tego scenariusza esbecja nie przewidziała i sprawy wymknęły się spod kontroli i między innymi po to w samej szpicy Solidarności esbecja miała pod dostatkiem swoich ludzi, żeby sprowadzić sprawy na właściwe tory.
      j) Wałęsa w pewnym momencie poczuł siłę, bo nie tylko w Polsce, ale na świecie stał się symbolem zmian, wtedy na pewien czas zerwał się esbecji, wtedy też miał pierwszą i chyba najlepszą okazję, żeby się wyspowiadać. Gdyby to zrobił i on i my bylibyśmy w innym kraju.
      k) Nie zrobił i to jeszcze nie było najgorsze, najgorsze przyszło w latach 90-tych i trwa do dziś, ten okres czyni z Wałęsy pajaca, a jego hasło powinno brzmieć: “sam uratowałem komunem”.
      l) Wałęsa miał więcej szczęścia niż rozumu, wyszczekany prostak, taki wtedy był potrzebny, ale jego legenda to zbieg okoliczności, brudne sprawy i przede wszystkim dwa punkty zwrotne, Anna Walentynowicz z pozostałymi Paniami, które zatrzymały strajk i Nocna Zmiana.

      On jeszcze teraz mógłby zrobić wiele dobrego, idąc śladami tego, którego wcześniej zjechał, nim Michnik kazał mu odszczekać. Jeszcze dziś Wałęsa mógłby zachować się jak Ginter Grass i otworzyć otumanionym Polakom oczy, ale do takiego WYCZYNU trzeba być wielkim i inteligentnym, a nie małym analfabetą.

        • Z tymi świadkami historii tez
          Z tymi świadkami historii tez jest niestety bieda i to po obu stronach. Przy całym szacunku dla Walentynowicz i Gwiazdów, oni mieli i mają głębokie i wzajemne żale do wielu uczestników strajków, większość żalów uzasadniona, ale często żalem nie pamięcią patrzą na historię. Nie odnoszę tego akurat do tej konkretnej sytuacji, ale niestety robi się ogólny tygiel i magiel. Dlatego też mnie trochę podnosi, gdy słyszę jak to jedyną rację mają Ci co tam byli i widzieli. Każdy z nich widział coś innego. Krzywonos bez wątpienia jest kontrowersyjna, nawet w tamtych czasach, jej wyjazd tramwajem to mniej więcej tak jak z tą motorówką, ale akurat z zatrzymaniem strajku wiele osób ten fakt potwierdza i nie wiem, czy biegła do bramy, czy nie biegła, w każdym razie jej chodziło o to, że tylko stocznia załatwiła swoje sprawy i dlatego chciała przedłużenia strajku. Historia składa się właśnie z takich subtelności i moim zdaniem na każdą z tych relacji trzeba brać poprawkę. Wzajemne antypatie kaleczą rzeczywisty obraz tamtych, ważnych dni. Tutaj potrzeba chłodnego naukowca, bo Walentynowicz ma swoje emocje, Wałęsa swoje kłamstwa, a i Krzywonos była i łamistrajkiem w tramwajach i zatrzymującą strajk w stoczni, dostała w dupę o ZOMO, potem została gwiazdą salonów za efekciarstwo. Wszystko to, przypadek po przypadku trzeba oddzielić i opisać na chłodno. Kasowanie faktów historycznych przy pomocy kryterium politycznego nie ma sensu, bo z takiego obrazu żadnego sensownego wniosku się nie wyciągnie.

          • Widziałem relacje w jakimś
            Widziałem relacje w jakimś dokumencie, z tego co pamiętam był to Borusewicz i chyba Borowczak. Ale to też moim zdanie nie jest takie ważne, ważne jest, że taka akcja rzeczywiście miała miejsce i na pewno była tam Pieńkowska (żona Borusewicza), na pewno Walentynowicz, na pewno Ewa Ossowska. Krzywonos była albo i nie była przy bramach, w każdym razie w stoczni była na pewno i końca strajku nie chciała na pewno, z tego prostego powodu, że w zajezdni nic nie zostało załatwione.

          • Właśnie to co zrobił jako prezydent było do niczego
            nawet z przyjęciem do NATO i unii miał niewiele wspólnego.

            A nie jest tak że Wałęsa był w grupie Borsuka?

      • Spróbujmy doprecyzować jak toto było
        pkt c)
        Uzgodnili to, co należało i strajk się zakończył. Fakt, dziewczyny zauważyły, że pozostałe zakłady też strajkują. Szacunek dla Wałęsy za to, że przyjął fakt do wiadomości i wykorzystał możliwość dalszej gry.

        pkt h)
        Wałęsa między młotem i kowadłem grzecznie doprowadził do porozumienia
        i teraz cycuś wprost i w poprzek się zaczyna :)^:)
        do Lecha Kaczyńskiego zgłosił się, nazwiska nie pamiętam, i zauważył, że związek – a wszyscy niejawnie zakładali, że dotyczyć będzie stoczni tylko – może objąć cały kraj. LK poparł – szacuneczek – i namówił LW, przełamując opór “ekspertów” – szacuneczek i respekt – i po tygodniu związek Solidarność liczył 10 milionów a gra skoczyła pod niebiosa.
        Jeżeli LW był “na sznurku”, w co w zasadzie wątpię, to zerwał się ostatecznie. IMHO, radził sobie nad podziw dobrze.
        ############
        To co powyżej z plotek.
        ############
        Na ostatnim zjeżdzie S to tego dotyczyła uwaga JK, wyprowadzająca z równowagi resztę towarzystwa.

        • Nie ma sensu podważać tego,
          Nie ma sensu podważać tego, że Wałęsa był na pasku esbeckim, bo nawet Kuroń o tym głośno mówił. Pytanie kiedy się zerwał. Moja teza jest taka, że po trzech dniach zrobił co mu kazali i chciał uciekać, ale sprawa przybrała obrót o jakim piszesz no i teraz mamy czystą psychologię i ludzką naturę. Esbecy tratowali Bolka jak wyrobnika, pomiatali nim jak chcieli, a tu nagle ten Bolek został bogiem tłumów w Polsce i sławą na świcie. Psychika ludzka jest dość prosta wbrew pozorom, dalej już klasyczny Freud: wyparcie (złego), przesunięcie (ja z nimi grałem, ja tak musiałem), libido (obaliłem komunę). Dałbym za tę wersję jaja, ale tego się udowodnić chyba już nie da.

  12. Wersja z motorówką Marynarki Wojennej
    była obalana takim oto ,,dowodem” : dowództwo Marynarki Wojennej nie miało w tamtym czasie ani w tamtym miejscu żadnej motorówki.
    Natomiast ,,skok przez płot” w wykonaniu naszego Bolka, który zapomniał zresztą, gdzie wskoczył do historii, faktycznie miał miejsce.
    Niestrudzony Cenckiewicz ustalił, że Wałęsa przelazł przez stoczniowe ogrodzenie na plecach Kolegi, a dokładnie TW ,,Kolegi”. Potwierdził to Krzysztof Wyszkowski. TW..Kolega” podpisał zobowiązanie do współpracy wymuszone torturami.

    • Jankowska ma rację, to nie ma
      Jankowska ma rację, to nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy motorówką, czy na plecach, czy żurawiem, gorzej, że Jankowska wyciąga z tego Michnikowskie wnioski. Nie ma znaczenia, ale tylko to w jaki sposób Wałęsa kłamie, ważne jest, że kłamie na pewno, a skoro kłamie w pierwszym i jak się wydaje najważniejszym kroku, to dalej jest tylko gorzej. Pani redaktor zaleca przyjrzenie się faktom, zwłaszcza młodzieży zaleca. Otóż fakty są takie:

      a) Strajk w stoczni zaczął się BEZ UDZIAŁU LECHA WAŁĘSY.
      b) Wałęsa przybył do stoczni w niejasnych okolicznościach, a jego wersje z biegiem lat są coraz bardziej groteskowe.
      c) Po trzech dniach to Wałęsa chce zwinąć strajk i gdyby to zrobił całe jego “obaliłem komunem” byłoby jeszcze bardziej zabawne. Strajk uratowały baby między innymi Walentynowicz, Pieńkowska i Krzywonos.
      d) Akcja Walentynowicz, Pieńkowskiej i pozostałych dopiero rozkręciła właściwą zadymę ogólnopolską.
      e) Strajkowali nie tylko “robole”, ale po raz pierwszy dołączyli się studenci.
      f) Dopiero po 10 dniach do stoczni wchodzą tak zwani doradcy, co najmniej kilku z nich to esbeckie wtyki.
      g) Nawet Wajda w swoim obrotowym Człowieku z Żelaza pokazuje, że władza się śmieje z całych tych “porozumień sierpniowych” i szykuje właściwe “porozumienie”.
      h) Esbecja przygotowała dokładny plan spacyfikowania strajku, Wałęsa między młotem i kowadłem grzecznie doprowadził do porozumienia, ale wtedy stał się cud z udziałem wspomnianych Pań i sprawy się potoczyły w historycznym kierunku,
      i) Tego scenariusza esbecja nie przewidziała i sprawy wymknęły się spod kontroli i między innymi po to w samej szpicy Solidarności esbecja miała pod dostatkiem swoich ludzi, żeby sprowadzić sprawy na właściwe tory.
      j) Wałęsa w pewnym momencie poczuł siłę, bo nie tylko w Polsce, ale na świecie stał się symbolem zmian, wtedy na pewien czas zerwał się esbecji, wtedy też miał pierwszą i chyba najlepszą okazję, żeby się wyspowiadać. Gdyby to zrobił i on i my bylibyśmy w innym kraju.
      k) Nie zrobił i to jeszcze nie było najgorsze, najgorsze przyszło w latach 90-tych i trwa do dziś, ten okres czyni z Wałęsy pajaca, a jego hasło powinno brzmieć: “sam uratowałem komunem”.
      l) Wałęsa miał więcej szczęścia niż rozumu, wyszczekany prostak, taki wtedy był potrzebny, ale jego legenda to zbieg okoliczności, brudne sprawy i przede wszystkim dwa punkty zwrotne, Anna Walentynowicz z pozostałymi Paniami, które zatrzymały strajk i Nocna Zmiana.

      On jeszcze teraz mógłby zrobić wiele dobrego, idąc śladami tego, którego wcześniej zjechał, nim Michnik kazał mu odszczekać. Jeszcze dziś Wałęsa mógłby zachować się jak Ginter Grass i otworzyć otumanionym Polakom oczy, ale do takiego WYCZYNU trzeba być wielkim i inteligentnym, a nie małym analfabetą.

        • Z tymi świadkami historii tez
          Z tymi świadkami historii tez jest niestety bieda i to po obu stronach. Przy całym szacunku dla Walentynowicz i Gwiazdów, oni mieli i mają głębokie i wzajemne żale do wielu uczestników strajków, większość żalów uzasadniona, ale często żalem nie pamięcią patrzą na historię. Nie odnoszę tego akurat do tej konkretnej sytuacji, ale niestety robi się ogólny tygiel i magiel. Dlatego też mnie trochę podnosi, gdy słyszę jak to jedyną rację mają Ci co tam byli i widzieli. Każdy z nich widział coś innego. Krzywonos bez wątpienia jest kontrowersyjna, nawet w tamtych czasach, jej wyjazd tramwajem to mniej więcej tak jak z tą motorówką, ale akurat z zatrzymaniem strajku wiele osób ten fakt potwierdza i nie wiem, czy biegła do bramy, czy nie biegła, w każdym razie jej chodziło o to, że tylko stocznia załatwiła swoje sprawy i dlatego chciała przedłużenia strajku. Historia składa się właśnie z takich subtelności i moim zdaniem na każdą z tych relacji trzeba brać poprawkę. Wzajemne antypatie kaleczą rzeczywisty obraz tamtych, ważnych dni. Tutaj potrzeba chłodnego naukowca, bo Walentynowicz ma swoje emocje, Wałęsa swoje kłamstwa, a i Krzywonos była i łamistrajkiem w tramwajach i zatrzymującą strajk w stoczni, dostała w dupę o ZOMO, potem została gwiazdą salonów za efekciarstwo. Wszystko to, przypadek po przypadku trzeba oddzielić i opisać na chłodno. Kasowanie faktów historycznych przy pomocy kryterium politycznego nie ma sensu, bo z takiego obrazu żadnego sensownego wniosku się nie wyciągnie.

          • Widziałem relacje w jakimś
            Widziałem relacje w jakimś dokumencie, z tego co pamiętam był to Borusewicz i chyba Borowczak. Ale to też moim zdanie nie jest takie ważne, ważne jest, że taka akcja rzeczywiście miała miejsce i na pewno była tam Pieńkowska (żona Borusewicza), na pewno Walentynowicz, na pewno Ewa Ossowska. Krzywonos była albo i nie była przy bramach, w każdym razie w stoczni była na pewno i końca strajku nie chciała na pewno, z tego prostego powodu, że w zajezdni nic nie zostało załatwione.

          • Właśnie to co zrobił jako prezydent było do niczego
            nawet z przyjęciem do NATO i unii miał niewiele wspólnego.

            A nie jest tak że Wałęsa był w grupie Borsuka?

      • Spróbujmy doprecyzować jak toto było
        pkt c)
        Uzgodnili to, co należało i strajk się zakończył. Fakt, dziewczyny zauważyły, że pozostałe zakłady też strajkują. Szacunek dla Wałęsy za to, że przyjął fakt do wiadomości i wykorzystał możliwość dalszej gry.

        pkt h)
        Wałęsa między młotem i kowadłem grzecznie doprowadził do porozumienia
        i teraz cycuś wprost i w poprzek się zaczyna :)^:)
        do Lecha Kaczyńskiego zgłosił się, nazwiska nie pamiętam, i zauważył, że związek – a wszyscy niejawnie zakładali, że dotyczyć będzie stoczni tylko – może objąć cały kraj. LK poparł – szacuneczek – i namówił LW, przełamując opór “ekspertów” – szacuneczek i respekt – i po tygodniu związek Solidarność liczył 10 milionów a gra skoczyła pod niebiosa.
        Jeżeli LW był “na sznurku”, w co w zasadzie wątpię, to zerwał się ostatecznie. IMHO, radził sobie nad podziw dobrze.
        ############
        To co powyżej z plotek.
        ############
        Na ostatnim zjeżdzie S to tego dotyczyła uwaga JK, wyprowadzająca z równowagi resztę towarzystwa.

        • Nie ma sensu podważać tego,
          Nie ma sensu podważać tego, że Wałęsa był na pasku esbeckim, bo nawet Kuroń o tym głośno mówił. Pytanie kiedy się zerwał. Moja teza jest taka, że po trzech dniach zrobił co mu kazali i chciał uciekać, ale sprawa przybrała obrót o jakim piszesz no i teraz mamy czystą psychologię i ludzką naturę. Esbecy tratowali Bolka jak wyrobnika, pomiatali nim jak chcieli, a tu nagle ten Bolek został bogiem tłumów w Polsce i sławą na świcie. Psychika ludzka jest dość prosta wbrew pozorom, dalej już klasyczny Freud: wyparcie (złego), przesunięcie (ja z nimi grałem, ja tak musiałem), libido (obaliłem komunę). Dałbym za tę wersję jaja, ale tego się udowodnić chyba już nie da.

  13. Ta motorówka to wbrew pozorom
    Ta motorówka to wbrew pozorom informacja ważniejsza niż wszystkie kartki wydarte z przez Bolka z teczki Wałęsy, razem wzięte z ich odnalezionymi kopiami. Bajkę o skoku przez płot legendarnego przywódcy opowiadał mi ojciec jak jeszcze byłem mały, upadek tego kłamstwa to będzie dla wielu szok porównywalny z odkryciem, że święty mikołaj to wymysł. Nic dziwnego że w telewizorni na temat cicho, a już pojawiają się, np. na S24 głosy (P. Janina Jankowska), że “Udało się. Nie ma znaczenia, w jaki sposób Wałęsa dostał się na teren stoczni”. Otóż dla wiedzy historycznej to ma znaczenie zasadnicze, podobnie jak to, że Lenina do pociągu ze Szwajcarii wsadził wywiad niemiecki.

  14. Ta motorówka to wbrew pozorom
    Ta motorówka to wbrew pozorom informacja ważniejsza niż wszystkie kartki wydarte z przez Bolka z teczki Wałęsy, razem wzięte z ich odnalezionymi kopiami. Bajkę o skoku przez płot legendarnego przywódcy opowiadał mi ojciec jak jeszcze byłem mały, upadek tego kłamstwa to będzie dla wielu szok porównywalny z odkryciem, że święty mikołaj to wymysł. Nic dziwnego że w telewizorni na temat cicho, a już pojawiają się, np. na S24 głosy (P. Janina Jankowska), że “Udało się. Nie ma znaczenia, w jaki sposób Wałęsa dostał się na teren stoczni”. Otóż dla wiedzy historycznej to ma znaczenie zasadnicze, podobnie jak to, że Lenina do pociągu ze Szwajcarii wsadził wywiad niemiecki.

  15. Ta motorówka to wbrew pozorom
    Ta motorówka to wbrew pozorom informacja ważniejsza niż wszystkie kartki wydarte z przez Bolka z teczki Wałęsy, razem wzięte z ich odnalezionymi kopiami. Bajkę o skoku przez płot legendarnego przywódcy opowiadał mi ojciec jak jeszcze byłem mały, upadek tego kłamstwa to będzie dla wielu szok porównywalny z odkryciem, że święty mikołaj to wymysł. Nic dziwnego że w telewizorni na temat cicho, a już pojawiają się, np. na S24 głosy (P. Janina Jankowska), że “Udało się. Nie ma znaczenia, w jaki sposób Wałęsa dostał się na teren stoczni”. Otóż dla wiedzy historycznej to ma znaczenie zasadnicze, podobnie jak to, że Lenina do pociągu ze Szwajcarii wsadził wywiad niemiecki.

  16. będzie jeszcze lepiej
    Mamy mało narodowych, rozpoznawalnych w świecie marek: wódka, bigos, Papież Polak, Lech Wałęsa. Dlatego ich psucie i twierdzenie, że nasza wódka słabo trzepie, bigos jest kwaśny, Jan Paweł nie taki święty, a Wałęsa agent traktowaliśmy jako wrogą robotę a nawet szarganie świętości z pluciem w gniazdo, czego już Norwid wyraźnie zabraniał.

    Chodziło jednak nie tylko o dobry marketing narodowy, a również o podtrzymanie w sobie mitu założycielskiego odrodzonego kraju.
    W tym micie Wałęsa z Michnikiem obalili komunę, doprowadzili do Sukcesu Okrągłostołowego, porzucili niepotrzebne swary z ekipą Jaruzelskiego i zbudowali lepszą, bogatszą i wolną Polskę.
    Przyjmowaliśmy do wiadomości, że wprawdzie Lechu nie był kiedyś tam całkiem czysty, ale w sumie zrobił dobrą robotę, więc w imię zasług trzeba dać mu spokój dla dobra wyższej sprawy.
    Niestety cały ten mit zaczyna trafiać szlag.
    Widać że w tym micie dobry był tylko sam początek, myśl: “trzeba obalić komunę”, a wszystko co nastąpiło później poszło fatalnie.
    Za dużo obcej agentury i unijnych komisarzy u władzy, nadmierne i bezczelne złodziejstwo, opylanie kraju za bezcen. Zbyt wiele służb sterujących mediami, finansami i gospodarką.
    Dlatego z coraz słabszym bólem serca naruszamy świętości.
    Obrona założycielskiego mitu stojącego u zarania totalnej bryndzy w jakiej tkwimy nie ma już dłużej sensu.
    Jeśli nawet cała mitologia Solidarności się rozleci, nic złego się nie stanie.
    Gorzej nie będzie.

    • Cienkie bolki z muzeum solidarności
      Gdyby Niemcy się przejmowali Helmutem Kohlem, który doprowadził do Zjednoczenia Niemiec, a potem dokonał niedopuszczalnych dla urzędnika państwowego przestępstw, to nie byliby tak mocni jak są. Gdyby Anglicy żałowali Churchilla po wojnie, toby go wybrali. Demokracje rozwinięte, a nie zduszone jak nasza kreują wciąż nowych ludzi i nikt nie stoi ponad prawem. Polakom wmówiono, że Wałęsa, Michnik, Mazowiecki, Komorowski, Tusk czy Niesiołowski są jakimiś zbawcami Rzeczypospolitej podczas gdy ci słabi ludzie nas sprzedali za czapkę gruszek. Jak dzieci dali się wykiwać ruskim i innym służbom. Cała ta elita, której budują muzea solidarności, są właśnie tej solidarności zaprzeczeniem. Okazali się cienkimi Bolkami na usługach silniejszych. A markę Polakom wyrabiają Komorowski z Anodiną mówiąc światu po katastrofie smolenskiej, że państwo zdało egzamin i winni są pijani piloci…do tej pory tego gnoje nie odwołali.

      • krytyka z wrogich pozycji
        Wałęsa podczepił się pod te wartości narodowe które wymieniłem, więc korzystał z ochrony przed krytyką.
        Taka krytyka istotnie była wodą na młyn wiadomych kół, bo jeśli Bolek to agent, to kto wie co np w Watykanie się dzieje? Tam pewnie też agenci, bo Wałęsa ciągle tam jeździ, i tak dalej, może nawet całe odzyskanie niepodległości to tylko zmyłka i oszustwo światowych imperialistów kopiących dół pod odwieczną przyjaźnią Polsko-Radziecką?

        Dlatego w tym samobiczowaniu nie brałem raczej udziału i nie plułem przesadnie na Wałęsę. Uważałem że miał kiedyś jakiś drobny epizod z Ubecją, coś tam podpisał, w sumie dawno i nieważne co.
        Teraz również nie wierzę że był on wiernym funkcjonariuszem na etacie, jednak mógł być aż do końca swojej prezydentury czymś szantażowany, co mogło mieć paskudne dla nas skutki.
        No ale wszystko skończy się dobrze jak padnie mit początkowy, bo wyjdą może na jaw fundamenty polskiej polityki finansowej, poleci cała masa samozwańczych kombatantów, Michnik znajdzie robotę na poczcie, zasłużeni artyści i dziennikarze czymś się zajmą, a umęczona prawica wyrwie się z łańcuchów.
        Tyle że całą gospodarkę trzeba będzie znów budować od zera, oby tym razem się udało.

          • wieść z magla
            Chyba coś takiego istotnie było.
            Nie znam sprawy osobiście, ale znajomy z mojej ówczesnej pracy kapitan ŻW był na spotkaniu Urbana z wierchuszką Wyższej Szkoły Morskiej tuż po sierpniu 1980.
            Urban trochę się zalał i wyśmiewał cały ten “zryw społeczny” i gadał: “czym wy się onanizujecie, za rok wszystko się skończy”.

  17. będzie jeszcze lepiej
    Mamy mało narodowych, rozpoznawalnych w świecie marek: wódka, bigos, Papież Polak, Lech Wałęsa. Dlatego ich psucie i twierdzenie, że nasza wódka słabo trzepie, bigos jest kwaśny, Jan Paweł nie taki święty, a Wałęsa agent traktowaliśmy jako wrogą robotę a nawet szarganie świętości z pluciem w gniazdo, czego już Norwid wyraźnie zabraniał.

    Chodziło jednak nie tylko o dobry marketing narodowy, a również o podtrzymanie w sobie mitu założycielskiego odrodzonego kraju.
    W tym micie Wałęsa z Michnikiem obalili komunę, doprowadzili do Sukcesu Okrągłostołowego, porzucili niepotrzebne swary z ekipą Jaruzelskiego i zbudowali lepszą, bogatszą i wolną Polskę.
    Przyjmowaliśmy do wiadomości, że wprawdzie Lechu nie był kiedyś tam całkiem czysty, ale w sumie zrobił dobrą robotę, więc w imię zasług trzeba dać mu spokój dla dobra wyższej sprawy.
    Niestety cały ten mit zaczyna trafiać szlag.
    Widać że w tym micie dobry był tylko sam początek, myśl: “trzeba obalić komunę”, a wszystko co nastąpiło później poszło fatalnie.
    Za dużo obcej agentury i unijnych komisarzy u władzy, nadmierne i bezczelne złodziejstwo, opylanie kraju za bezcen. Zbyt wiele służb sterujących mediami, finansami i gospodarką.
    Dlatego z coraz słabszym bólem serca naruszamy świętości.
    Obrona założycielskiego mitu stojącego u zarania totalnej bryndzy w jakiej tkwimy nie ma już dłużej sensu.
    Jeśli nawet cała mitologia Solidarności się rozleci, nic złego się nie stanie.
    Gorzej nie będzie.

    • Cienkie bolki z muzeum solidarności
      Gdyby Niemcy się przejmowali Helmutem Kohlem, który doprowadził do Zjednoczenia Niemiec, a potem dokonał niedopuszczalnych dla urzędnika państwowego przestępstw, to nie byliby tak mocni jak są. Gdyby Anglicy żałowali Churchilla po wojnie, toby go wybrali. Demokracje rozwinięte, a nie zduszone jak nasza kreują wciąż nowych ludzi i nikt nie stoi ponad prawem. Polakom wmówiono, że Wałęsa, Michnik, Mazowiecki, Komorowski, Tusk czy Niesiołowski są jakimiś zbawcami Rzeczypospolitej podczas gdy ci słabi ludzie nas sprzedali za czapkę gruszek. Jak dzieci dali się wykiwać ruskim i innym służbom. Cała ta elita, której budują muzea solidarności, są właśnie tej solidarności zaprzeczeniem. Okazali się cienkimi Bolkami na usługach silniejszych. A markę Polakom wyrabiają Komorowski z Anodiną mówiąc światu po katastrofie smolenskiej, że państwo zdało egzamin i winni są pijani piloci…do tej pory tego gnoje nie odwołali.

      • krytyka z wrogich pozycji
        Wałęsa podczepił się pod te wartości narodowe które wymieniłem, więc korzystał z ochrony przed krytyką.
        Taka krytyka istotnie była wodą na młyn wiadomych kół, bo jeśli Bolek to agent, to kto wie co np w Watykanie się dzieje? Tam pewnie też agenci, bo Wałęsa ciągle tam jeździ, i tak dalej, może nawet całe odzyskanie niepodległości to tylko zmyłka i oszustwo światowych imperialistów kopiących dół pod odwieczną przyjaźnią Polsko-Radziecką?

        Dlatego w tym samobiczowaniu nie brałem raczej udziału i nie plułem przesadnie na Wałęsę. Uważałem że miał kiedyś jakiś drobny epizod z Ubecją, coś tam podpisał, w sumie dawno i nieważne co.
        Teraz również nie wierzę że był on wiernym funkcjonariuszem na etacie, jednak mógł być aż do końca swojej prezydentury czymś szantażowany, co mogło mieć paskudne dla nas skutki.
        No ale wszystko skończy się dobrze jak padnie mit początkowy, bo wyjdą może na jaw fundamenty polskiej polityki finansowej, poleci cała masa samozwańczych kombatantów, Michnik znajdzie robotę na poczcie, zasłużeni artyści i dziennikarze czymś się zajmą, a umęczona prawica wyrwie się z łańcuchów.
        Tyle że całą gospodarkę trzeba będzie znów budować od zera, oby tym razem się udało.

          • wieść z magla
            Chyba coś takiego istotnie było.
            Nie znam sprawy osobiście, ale znajomy z mojej ówczesnej pracy kapitan ŻW był na spotkaniu Urbana z wierchuszką Wyższej Szkoły Morskiej tuż po sierpniu 1980.
            Urban trochę się zalał i wyśmiewał cały ten “zryw społeczny” i gadał: “czym wy się onanizujecie, za rok wszystko się skończy”.

  18. będzie jeszcze lepiej
    Mamy mało narodowych, rozpoznawalnych w świecie marek: wódka, bigos, Papież Polak, Lech Wałęsa. Dlatego ich psucie i twierdzenie, że nasza wódka słabo trzepie, bigos jest kwaśny, Jan Paweł nie taki święty, a Wałęsa agent traktowaliśmy jako wrogą robotę a nawet szarganie świętości z pluciem w gniazdo, czego już Norwid wyraźnie zabraniał.

    Chodziło jednak nie tylko o dobry marketing narodowy, a również o podtrzymanie w sobie mitu założycielskiego odrodzonego kraju.
    W tym micie Wałęsa z Michnikiem obalili komunę, doprowadzili do Sukcesu Okrągłostołowego, porzucili niepotrzebne swary z ekipą Jaruzelskiego i zbudowali lepszą, bogatszą i wolną Polskę.
    Przyjmowaliśmy do wiadomości, że wprawdzie Lechu nie był kiedyś tam całkiem czysty, ale w sumie zrobił dobrą robotę, więc w imię zasług trzeba dać mu spokój dla dobra wyższej sprawy.
    Niestety cały ten mit zaczyna trafiać szlag.
    Widać że w tym micie dobry był tylko sam początek, myśl: “trzeba obalić komunę”, a wszystko co nastąpiło później poszło fatalnie.
    Za dużo obcej agentury i unijnych komisarzy u władzy, nadmierne i bezczelne złodziejstwo, opylanie kraju za bezcen. Zbyt wiele służb sterujących mediami, finansami i gospodarką.
    Dlatego z coraz słabszym bólem serca naruszamy świętości.
    Obrona założycielskiego mitu stojącego u zarania totalnej bryndzy w jakiej tkwimy nie ma już dłużej sensu.
    Jeśli nawet cała mitologia Solidarności się rozleci, nic złego się nie stanie.
    Gorzej nie będzie.

    • Cienkie bolki z muzeum solidarności
      Gdyby Niemcy się przejmowali Helmutem Kohlem, który doprowadził do Zjednoczenia Niemiec, a potem dokonał niedopuszczalnych dla urzędnika państwowego przestępstw, to nie byliby tak mocni jak są. Gdyby Anglicy żałowali Churchilla po wojnie, toby go wybrali. Demokracje rozwinięte, a nie zduszone jak nasza kreują wciąż nowych ludzi i nikt nie stoi ponad prawem. Polakom wmówiono, że Wałęsa, Michnik, Mazowiecki, Komorowski, Tusk czy Niesiołowski są jakimiś zbawcami Rzeczypospolitej podczas gdy ci słabi ludzie nas sprzedali za czapkę gruszek. Jak dzieci dali się wykiwać ruskim i innym służbom. Cała ta elita, której budują muzea solidarności, są właśnie tej solidarności zaprzeczeniem. Okazali się cienkimi Bolkami na usługach silniejszych. A markę Polakom wyrabiają Komorowski z Anodiną mówiąc światu po katastrofie smolenskiej, że państwo zdało egzamin i winni są pijani piloci…do tej pory tego gnoje nie odwołali.

      • krytyka z wrogich pozycji
        Wałęsa podczepił się pod te wartości narodowe które wymieniłem, więc korzystał z ochrony przed krytyką.
        Taka krytyka istotnie była wodą na młyn wiadomych kół, bo jeśli Bolek to agent, to kto wie co np w Watykanie się dzieje? Tam pewnie też agenci, bo Wałęsa ciągle tam jeździ, i tak dalej, może nawet całe odzyskanie niepodległości to tylko zmyłka i oszustwo światowych imperialistów kopiących dół pod odwieczną przyjaźnią Polsko-Radziecką?

        Dlatego w tym samobiczowaniu nie brałem raczej udziału i nie plułem przesadnie na Wałęsę. Uważałem że miał kiedyś jakiś drobny epizod z Ubecją, coś tam podpisał, w sumie dawno i nieważne co.
        Teraz również nie wierzę że był on wiernym funkcjonariuszem na etacie, jednak mógł być aż do końca swojej prezydentury czymś szantażowany, co mogło mieć paskudne dla nas skutki.
        No ale wszystko skończy się dobrze jak padnie mit początkowy, bo wyjdą może na jaw fundamenty polskiej polityki finansowej, poleci cała masa samozwańczych kombatantów, Michnik znajdzie robotę na poczcie, zasłużeni artyści i dziennikarze czymś się zajmą, a umęczona prawica wyrwie się z łańcuchów.
        Tyle że całą gospodarkę trzeba będzie znów budować od zera, oby tym razem się udało.

          • wieść z magla
            Chyba coś takiego istotnie było.
            Nie znam sprawy osobiście, ale znajomy z mojej ówczesnej pracy kapitan ŻW był na spotkaniu Urbana z wierchuszką Wyższej Szkoły Morskiej tuż po sierpniu 1980.
            Urban trochę się zalał i wyśmiewał cały ten “zryw społeczny” i gadał: “czym wy się onanizujecie, za rok wszystko się skończy”.

  19. Łuski z oczu
    Im głębiej wchodzę w internet i czytam różne wersje teorii spiskowych, tym bardziej w to wierzę niestety. Za pierwszej solidarności chcieli zrobić ,”zmianę warty” tak jak za Gomółki i faktycznie się trochę przeliczyli, Stan wojenny pozwolił wydalić z kraju lub uciszyć na stałe, niewygodne osoby. I gdy już zostali tylko ci co mieli zostać to dogadali się przy okrągłym stole jak swój ze swoim. Swoi wzięli zewnętrzne znamiona władzy, a inni swoi wzięli kasę czyli stanowiska w odpowiednich firmach, radach nadzorczy, czy związkach sportowych. A Lechu radośnie temu przyklasnął przybierając minę narodowego autorytetu. Ja niestety też wtedy dałem mu się nabrać.

  20. Łuski z oczu
    Im głębiej wchodzę w internet i czytam różne wersje teorii spiskowych, tym bardziej w to wierzę niestety. Za pierwszej solidarności chcieli zrobić ,”zmianę warty” tak jak za Gomółki i faktycznie się trochę przeliczyli, Stan wojenny pozwolił wydalić z kraju lub uciszyć na stałe, niewygodne osoby. I gdy już zostali tylko ci co mieli zostać to dogadali się przy okrągłym stole jak swój ze swoim. Swoi wzięli zewnętrzne znamiona władzy, a inni swoi wzięli kasę czyli stanowiska w odpowiednich firmach, radach nadzorczy, czy związkach sportowych. A Lechu radośnie temu przyklasnął przybierając minę narodowego autorytetu. Ja niestety też wtedy dałem mu się nabrać.

  21. Łuski z oczu
    Im głębiej wchodzę w internet i czytam różne wersje teorii spiskowych, tym bardziej w to wierzę niestety. Za pierwszej solidarności chcieli zrobić ,”zmianę warty” tak jak za Gomółki i faktycznie się trochę przeliczyli, Stan wojenny pozwolił wydalić z kraju lub uciszyć na stałe, niewygodne osoby. I gdy już zostali tylko ci co mieli zostać to dogadali się przy okrągłym stole jak swój ze swoim. Swoi wzięli zewnętrzne znamiona władzy, a inni swoi wzięli kasę czyli stanowiska w odpowiednich firmach, radach nadzorczy, czy związkach sportowych. A Lechu radośnie temu przyklasnął przybierając minę narodowego autorytetu. Ja niestety też wtedy dałem mu się nabrać.

  22. Autentyk
    Boleśnie wspominam początek lat dziewięćdziesiątych. Byłem, jak wielu, wielkim wielbicielem Wałęsy. Starałem się sam sobie, a i innym takoż, tłumaczyć, że jest inny niż go widzimy. Ale symptomatyczne jest, że ja byłem ZA, a znajomy, syn wojewódzkiego aparatczyka akurat wchodzący w “biznes” zdecydowanie przeciw. Po pierwszej prezydenturze Wałęsy, ja zniesmaczony on zachwycony.

  23. Autentyk
    Boleśnie wspominam początek lat dziewięćdziesiątych. Byłem, jak wielu, wielkim wielbicielem Wałęsy. Starałem się sam sobie, a i innym takoż, tłumaczyć, że jest inny niż go widzimy. Ale symptomatyczne jest, że ja byłem ZA, a znajomy, syn wojewódzkiego aparatczyka akurat wchodzący w “biznes” zdecydowanie przeciw. Po pierwszej prezydenturze Wałęsy, ja zniesmaczony on zachwycony.

  24. Autentyk
    Boleśnie wspominam początek lat dziewięćdziesiątych. Byłem, jak wielu, wielkim wielbicielem Wałęsy. Starałem się sam sobie, a i innym takoż, tłumaczyć, że jest inny niż go widzimy. Ale symptomatyczne jest, że ja byłem ZA, a znajomy, syn wojewódzkiego aparatczyka akurat wchodzący w “biznes” zdecydowanie przeciw. Po pierwszej prezydenturze Wałęsy, ja zniesmaczony on zachwycony.

  25. A ja w swej
    naiwności spytam dlaczego w 1990 roku prezydentem nie mogł zostać ś.p. Ryszard Kaczorowski tylko ten osobnik na którego ja też niestety głosowałam? Kaczorowski nie miał obywatelstwe polskiego? Nie chciał? Istniały jakieś inne przeszkody?
    Pytam bo co jak co, ale Kaczorowskiego na pewno byśmy nie musieli się wstydzić. Szkoda.

  26. A ja w swej
    naiwności spytam dlaczego w 1990 roku prezydentem nie mogł zostać ś.p. Ryszard Kaczorowski tylko ten osobnik na którego ja też niestety głosowałam? Kaczorowski nie miał obywatelstwe polskiego? Nie chciał? Istniały jakieś inne przeszkody?
    Pytam bo co jak co, ale Kaczorowskiego na pewno byśmy nie musieli się wstydzić. Szkoda.

  27. A ja w swej
    naiwności spytam dlaczego w 1990 roku prezydentem nie mogł zostać ś.p. Ryszard Kaczorowski tylko ten osobnik na którego ja też niestety głosowałam? Kaczorowski nie miał obywatelstwe polskiego? Nie chciał? Istniały jakieś inne przeszkody?
    Pytam bo co jak co, ale Kaczorowskiego na pewno byśmy nie musieli się wstydzić. Szkoda.

    • Narracja o Wałęsie
      Być może nikt mi nie uwierzy, ale w żadnym okresie narracji o Wałęsie i Wałęsy nie dałem się uwieść, tym bardzie niemożliwe jest to obecnie, przy tym wcześniej to była tylko i wyłącznie intuicja, dzisiaj podparta dokumentami, głosami eliminowanych współtowarzyszy strajku, oraz całokształtem działalności politycznej Wałęsy po tzw. “obaleniu komuny”m, wbrew powszechnemu poglądowi, że już w latach 80-tych było ono scenariuszem służb, sądzę że wszystkie strony ówczesnego konfliktu nieco rozwój sytuacji zaskoczył, z natury rzeczy najpierw otrząsnęły się służby, a miały wystarczająco dużo czasu i agentów w stanie wojennym, by rozmaite scenariusze przygotować i przeanalizować, klęska stanu wojennego była tym katalizatorem, który ekipę Kiszczaka i Jaruzela skłonił do wybrania ‘okrągłego stołu” jako podstawy nowego systemu w którym zająć mieli należne miejsca, przy udziale zwerbowanych wcześnie prostaków w typie Wałęsy, oraz kupionych hm… fałszywych autorytetów i co tu dużo ukrywać pożytecznych idiotów, wbrew powszechnemu mniemaniu za takich nie powinno się uważać osoby robiące za autorytety, lecz NAS wszystkich!!

    • Narracja o Wałęsie
      Być może nikt mi nie uwierzy, ale w żadnym okresie narracji o Wałęsie i Wałęsy nie dałem się uwieść, tym bardzie niemożliwe jest to obecnie, przy tym wcześniej to była tylko i wyłącznie intuicja, dzisiaj podparta dokumentami, głosami eliminowanych współtowarzyszy strajku, oraz całokształtem działalności politycznej Wałęsy po tzw. “obaleniu komuny”m, wbrew powszechnemu poglądowi, że już w latach 80-tych było ono scenariuszem służb, sądzę że wszystkie strony ówczesnego konfliktu nieco rozwój sytuacji zaskoczył, z natury rzeczy najpierw otrząsnęły się służby, a miały wystarczająco dużo czasu i agentów w stanie wojennym, by rozmaite scenariusze przygotować i przeanalizować, klęska stanu wojennego była tym katalizatorem, który ekipę Kiszczaka i Jaruzela skłonił do wybrania ‘okrągłego stołu” jako podstawy nowego systemu w którym zająć mieli należne miejsca, przy udziale zwerbowanych wcześnie prostaków w typie Wałęsy, oraz kupionych hm… fałszywych autorytetów i co tu dużo ukrywać pożytecznych idiotów, wbrew powszechnemu mniemaniu za takich nie powinno się uważać osoby robiące za autorytety, lecz NAS wszystkich!!

    • Narracja o Wałęsie
      Być może nikt mi nie uwierzy, ale w żadnym okresie narracji o Wałęsie i Wałęsy nie dałem się uwieść, tym bardzie niemożliwe jest to obecnie, przy tym wcześniej to była tylko i wyłącznie intuicja, dzisiaj podparta dokumentami, głosami eliminowanych współtowarzyszy strajku, oraz całokształtem działalności politycznej Wałęsy po tzw. “obaleniu komuny”m, wbrew powszechnemu poglądowi, że już w latach 80-tych było ono scenariuszem służb, sądzę że wszystkie strony ówczesnego konfliktu nieco rozwój sytuacji zaskoczył, z natury rzeczy najpierw otrząsnęły się służby, a miały wystarczająco dużo czasu i agentów w stanie wojennym, by rozmaite scenariusze przygotować i przeanalizować, klęska stanu wojennego była tym katalizatorem, który ekipę Kiszczaka i Jaruzela skłonił do wybrania ‘okrągłego stołu” jako podstawy nowego systemu w którym zająć mieli należne miejsca, przy udziale zwerbowanych wcześnie prostaków w typie Wałęsy, oraz kupionych hm… fałszywych autorytetów i co tu dużo ukrywać pożytecznych idiotów, wbrew powszechnemu mniemaniu za takich nie powinno się uważać osoby robiące za autorytety, lecz NAS wszystkich!!

  28. Tak o ,,skoku” Wałęsy mówi Cenckiewicz:
    Trzeba pamiętać, że w środowisku komunistycznym teza o dowiezieniu Wałęsy motorówką do stoczni jest powielana od wielu lat. Jednym z pierwszych, którzy zakwestionowali “skok przez płot”, był Aleksander Kopeć – w okresie strajków sierpniowych 1980 r. minister przemysłu maszynowego i negocjator rządowy, później zaś wicepremier.

    Już w 1991 r. pisał on, że podczas pobytu w Gdańsku w sierpniu 1980 r. “nieobce były pogłoski, że [Wałęsa] wpłynął tam kutrem patrolowym marynarki wojennej…”. W jednym z wywiadów Kopeć połączył tę wersję z “zależnościami [Wałęsy] od SB”: “Brałem bardzo czynny udział w rozwiązywaniu sporów społecznych i gaszeniu strajków. W latach 1980-[19]81 podpisałem blisko 50 umów i porozumień ze strajkującymi robotnikami, w tym także porozumienia rządowe z górnikami w Jastrzębiu. Wydaje się jednak, że był jeszcze inny rozgrywający. I nie był nim elektryk uwikłany w podejrzane zależności od SB, który rzekomo bez drabiny przeskakiwał 4-metrowych wysokości płoty”.

    Dysponujemy zatem jedynie relacjami w tej sprawie. Przed laty śledztwo dziennikarskie Krzysztofa Wyszkowskiego, wsparte relacjami Henryka Jagielskiego, Ludwika Prądzyńskiego, Bogdana Felskiego i Jerzego Borowczaka, pozwoliło wskazać wreszcie miejsce skoku Wałęsy. Nawet on sam wycofał się ze swoich wcześniejszych wersji o forsowaniu murów, dziur w płotach itd. i przyjął ustalenia Wyszkowskiego.

    Problem w tym, że w owym skoku miał pomagać Wałęsie Jerzy Kozłowski, groźny współpracownik SB o ps. “Kolega”, nieodłączny towarzysz Wałęsy z wydziału W-4 Stoczni Gdańskiej im. Lenina. W ostatnim czasie opisał to w swoich wspomnieniach “Byłem stoczniowcem”. Powstaje zatem pytanie o zakres kontroli Wałęsy ze strony bezpieki. To zadanie dla historyków.

      • motorówka
        Z dzisiejszej perspektywy, strajk w Stoczni Gdańskiej można postrzegać jak znalezienie mitycznego Grala. Lech Wałęsa z pomocą również komuszych środków przekazu stał się ikoną “Sierpnia 80”, trzydziestoparolatek, przemawiający prostym robociarskim językiem, z charyzmą, której trudno mu odmówić w tym okresie, z wielkim poparciem zachodniego “wolnego świata”, musiał zająć w ówczesnej opowieści czołowe miejsce, mam wrażenie, że scenarzyści zakładali, iż na chwilę, jego osobista wielkość, osobisty sukces to to, że ich wykiwał, jeszcze większy, że dzisiaj jego ówcześni “kontrolerzy” zostali zmuszeni do wysławiania jego wielkości, o której posiadają prawdziwą wiedzę, a ujawnić jej nie mogą zapętleni w grę, która niby niewielki ma znaczenie, lecz ujawnienie jej kulis może stworzony mit obalić, warunkiem koniecznym by istniał, jest legenda Wałęsy.
        Swoją droga jest ON niezwykle, intuicyjnie przenikliwy, nawet gdy mówi i pisze kompletne bzdury, Salon złapany za nabiał musi mu przytakiwać i jego legendy bronić.
        Jej upadek oznacza kompletny chaos pojęciowy i historyczny.

        • Bardzo podobnie to widzę, z
          Bardzo podobnie to widzę, z małą poprawką, Wałęsa był przez salon gnojony, przez krótki czas, głownie w czasie pierwszej kampanii, no i oczywiście przez pierwsze lata prezydentury. Wtedy była próba sił najbardziej gorąca i obie strony zrozumiały, że są w impasie. Właściwie zastanawiam się, czy Wałęsa nie mógł po prostu olać nacisków esbeckich, bo paradoksalnie na ujawnieniu Bolka w dupę dostawał salon i esbecja, pryskał nie jeden mit, ale cała mitologia.

          • ryzykowna sprawa
            No ale wtedy diabli by wzięli całą konstrukcję, czyli Okrągły Stół w którym wszyscy trochę maczali palce i mit pokojowego wyjścia z komunizmu bez strat moralnych i finansowych.
            To jednak było za dużo jak na owe czasy.

          • Dokładnie o tym mówię.
            Dokładnie o tym mówię. Esbecja była w większym szachu niż Wałęsa, oni nie demaskowali jednego Bolka, ale cały cyrk.

          • MatkaKurka
            Z pełnym szacunkiem dl a Ciebie, gnojenie Wałęsy było wyrazem pogardy Salonu dla wyniesionego przez tenże Salon “robociarza”, moim wyrazem szacunku dla tegoż “robola” są następne notki, staram się zrozumieć uwarunkowania jakim agent “Bolek” i laureat Nagrody Nobla podlegał?
            Przyznam się, że mi rozumu brakuje, więc mimo oczywistych oporów wobec Wałęsy, wcześniej opisanych, w pewien sposób go podziwiam, sądzę że mnie by już dawno Salon skasował, natomiast ten frant zdaje się to w jakiś sposób kontrolować, ba narzucił własną narrację, która Salon musiał podjąć, by od jakiegoś czasu głoszonego mitu nie naruszyć!!

            Przyznam się, że ze zdumieniem i pewnym rozbawieniem wygibasy Salonu obserwuję, a szczególnie bawi mnie ich w… nie, na tego prostaka “Bolka”.
            Nigdy nie byłem jego fanem, ale wzbudza coraz większy mój podziw!

          • To nie kwestia szacunku dla
            To nie kwestia szacunku dla mnie, ale dla faktów. Niewątpliwie Michnik jechał po Wałęsie razem z całym salonem i to jechał mniej więcej tak jak jedzie po Kaczorach. Fakt ten miał miejsce wówczas gdy Wałęsa wszedł w drogę Mazowieckiemu jako kandydatowi salonu. Miał miejsce i wtedy, gdy kancelarią rządzili Kaczyńscy. Wówczas Wałęsa był i wieśniakiem i burakiem z Matką Boską w klapie i nawet antysemitą. Tak było, aż do Nocnej zmiany, wtedy i salon i esbecja i co bardziej zesrani po prawej stronie (Niesiołowski), poszli ławą i obronili wspólny mit. Owszem Wałęsa trzyma w szachu cała towarzystwo, ale to jest na zasadzie Tatar Tatarzyna, to jest impas. Wbrew pozorom z tego impasu mniej poobijany może wyjść Wałęsa, ba, on mógłby zostać niemal bogiem jeszcze dziś, gdyby powiedział prawdę, a właściwie to ostatni moment dla niego. Ma szansę umrzeć jaki ten, który rzeczywiście dobił komunę, jeśli powie prawdę, albo ma znacznie większą szansę dożyć upadku własnej legendy, jako uczestnik komuny.

          • Patrząc nieco “talmudycznie” na takie teksty w GW
            gdzie Wałęsa w nich występuje, to zawsze coś parszywego jakby do niego doczepianym było.
            Jednakże, próbując racjonalnie myśleć, czy czasem nie chodzi o brak zgody na to, który to z nich sam “własnymi ręcami” komunę załatwił?

          • I Polska specyfika na dodatek, że zacytuję
            Oczywiście, mnóstwo ludzi traktowało etos inteligencji serio i mnóstwo ludzi oddało za to życie, ale w tym jest fałsz, głęboko ukryty fałsz. Nie może bowiem istnieć duchowy przewodnik bez ducha, ani lider społeczny bez własności, a kimś takim właśnie próbował być polski inteligent. I nadal próbuje.

    • No tak, tylko cały ten wywód
      No tak, tylko cały ten wywód Wyszkowskiego ma dwa cholernie słabe punkty. Po pierwsze dlaczego sam Wałęsa nie potrafił wskazać miejsca, wszak miejsce nie znaczyło obecności “Kolegi”. Po drugie dlaczego przyjął wersję największego wroga? Odpowiedź jakby sama się narzuca – uratował mit o skoku, a darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. To są wszystko sprawy oboczne, bo bardzo łatwo ośmieszyć problem zasadniczy i niestety sami przeciwnicy Wałęsy się do tego przyczyniają. Wyszkowski mówi o skoku, Walentynowicz mówiła o motorówce, czyli znów każdy widział co innego, a ja mam dystans do wszystkich relacji. Istotą jest nie jak, ale dlaczego Wałęsa się znalazł w stoczni i tutaj dywagacje o skokach i motorówce są absolutnie wtórne, oczywiście wyłączywszy jeden aspekt, mianowicie kłamstwo. Wałęsa kłamie przy tylu drobiazgach i generaliach, że wersja o bezpieczniackiej robocie w 80 roku jest dla mnie niemal pewna. Z tym, że jednak się upieram przy zerwaniu z łańcucha, gdy Wałęsa poczuł siłę w kraju i zagranicą zaczął szpanować przed esbekami, jak to on. I tylko długo nie poszpanował, bo mieli i mają na niego więcej niż potrzeba.

      • Skupienie
        W jakim celu mamy się skupiać na ewentualnym dowiezieniu Wałęsy do stoczni motorówką?
        Moim zdaniem nie ma żadnego znaczenia, czy admirała Waga go przywiózł, czy przez płot przesadził, Wałęsa w taki, czy inny sposób strajk w Stoczni zaczął kontrolować, wszystko wskazuje na to, że z polecenia i na rozkaz służb.
        Trochę jednak czasu od 1980 do 1989 roku upłynęło i żaden poważnie ten czas traktujący komentator nie powinien o nim zapominać, w nim rozwijał się Wałęsa i rozwiali się “towarzysze” po tej i po wschodniej stronie, posądzanie Wałęsy, że tylko i wyłącznie był zarejestrowanym agentem, jest idiotyczne, moim zdaniem był, rozwój jednak narracji przerósł zarówno jego jak i jego mocodawców, punktem kulminacyjnym był Nobel dla Wałęsy jako reprezentanta robotników w systemie socjalistycznym, problem zachodniego świata polega jednak na tym, że wcale takiego światowego reprezentanta robotników nie potrzebuje, problem Wałęsy polega nie na tym czy był Bolkiem, czy nie?
        Problemem Wałęsy jest identyfikacja społeczna.

          • Taśma
            Nie wydaje mi się, by tak postąpił, mam wrażenie że dla niego znacznie lepsze w kontekście historycznym są niedomówienia, Salon raczej nigdy nie zdecyduje się na ujawnienie pełnej prawdy o Wałęsie, poza tym co ona zmieni? Wszak od dawna jest znana, teraz to tylko bawimy się w “gonienie króliczka”.
            A co będzie, jeśli Wałęsa zacznie cytować GW z ostatnich lat, przecież to dla “pożytecznych idiotów” wyrocznia!
            A Danuśka z którą to obalił komunę, ponoć widziała samego Adama, jak na kolonach miłość Lechowi wyznawał.

      • Komu się urwał Bolek Wałęsa i kiedy?
        Skoro zatrudnił WSZYSTKICH SB-ków, którzy się zajmowali jego inwigilacją w gdańskim UOP-ie, skoro majora Hodysza nazwał ,,zdrajcą”, skoro szeregowemu SB-kowi wystawia glejt na nietykalność ? Albo jak został społecznym adwokatem Jaruzelskiego na procesie o Grudzień 70, jak dogląda ruskiego agenta w szpitalu – bardziej jak syna po wypadku. Wreszcie ludzie którymi się otoczył, z mitycznym już Mnietkiem. Jest coś, co ich wszystkich(którzy znają prawdę w detalach) trzyma razem. Najlepsze spoiwo tego świata – forsa. A klucznikiem w skarbcu amerykańskiej forsy był TW ,,Franciszek”. ,,Franciszek” prowadził Biuro Solidarności w Brukseli i cała forsa do Polski ,,walczącej” przechodziła przez jego ręce. Kiedy komuna ,,padła” dziwnym sposobem ,,Franciszek” odnalazł się w kancelarii prezydenta Wałęsy. Obok Mnietka.

        • Ojciec milicjant
          Ojciec milicjant nie nauczył, że to o czym piszesz to norma?
          Ojciec milicjant, jakiś ideowiec był?
          Przepraszam za atak, ale casus Wałęsy w pewien sposób wykracza poza zwyczajne rozważanie o przeszłości, jest jednak wyjątkowy, każdy na niego atak i zorganizowaną obronę trzeba rozpatrywać z różnych punktów.
          Ostatni atak zdaje się Wałęsa odpierać samotnie, co nie znaczy, że go Salon opuścił, raczej czeka.
          Mit Wałęsy dla uwiarygodnienia Salonu wydaje się niezbędny. Zakładam więc, że Lechu wie co robi, jakby idiotycznie nie brzmiało jego oświadczenie do wszelakich służb państwowych i sobowtórów.
          Poza tym,chyba nie wątpisz, że Lechu ma różnego rodzaju kwity na kolegów z Salonu. którymi z prostackim wdziękiem zacznie inteligentnym inaczej wywijać przed nosem, oni go kompletnie nie rozumieją, spodziewali, że kontrolują prostaka, a on w czterech literach ma ich inteligenckie wahania. Pójdzie po bandzie w razie czego.

  29. Tak o ,,skoku” Wałęsy mówi Cenckiewicz:
    Trzeba pamiętać, że w środowisku komunistycznym teza o dowiezieniu Wałęsy motorówką do stoczni jest powielana od wielu lat. Jednym z pierwszych, którzy zakwestionowali “skok przez płot”, był Aleksander Kopeć – w okresie strajków sierpniowych 1980 r. minister przemysłu maszynowego i negocjator rządowy, później zaś wicepremier.

    Już w 1991 r. pisał on, że podczas pobytu w Gdańsku w sierpniu 1980 r. “nieobce były pogłoski, że [Wałęsa] wpłynął tam kutrem patrolowym marynarki wojennej…”. W jednym z wywiadów Kopeć połączył tę wersję z “zależnościami [Wałęsy] od SB”: “Brałem bardzo czynny udział w rozwiązywaniu sporów społecznych i gaszeniu strajków. W latach 1980-[19]81 podpisałem blisko 50 umów i porozumień ze strajkującymi robotnikami, w tym także porozumienia rządowe z górnikami w Jastrzębiu. Wydaje się jednak, że był jeszcze inny rozgrywający. I nie był nim elektryk uwikłany w podejrzane zależności od SB, który rzekomo bez drabiny przeskakiwał 4-metrowych wysokości płoty”.

    Dysponujemy zatem jedynie relacjami w tej sprawie. Przed laty śledztwo dziennikarskie Krzysztofa Wyszkowskiego, wsparte relacjami Henryka Jagielskiego, Ludwika Prądzyńskiego, Bogdana Felskiego i Jerzego Borowczaka, pozwoliło wskazać wreszcie miejsce skoku Wałęsy. Nawet on sam wycofał się ze swoich wcześniejszych wersji o forsowaniu murów, dziur w płotach itd. i przyjął ustalenia Wyszkowskiego.

    Problem w tym, że w owym skoku miał pomagać Wałęsie Jerzy Kozłowski, groźny współpracownik SB o ps. “Kolega”, nieodłączny towarzysz Wałęsy z wydziału W-4 Stoczni Gdańskiej im. Lenina. W ostatnim czasie opisał to w swoich wspomnieniach “Byłem stoczniowcem”. Powstaje zatem pytanie o zakres kontroli Wałęsy ze strony bezpieki. To zadanie dla historyków.

      • motorówka
        Z dzisiejszej perspektywy, strajk w Stoczni Gdańskiej można postrzegać jak znalezienie mitycznego Grala. Lech Wałęsa z pomocą również komuszych środków przekazu stał się ikoną “Sierpnia 80”, trzydziestoparolatek, przemawiający prostym robociarskim językiem, z charyzmą, której trudno mu odmówić w tym okresie, z wielkim poparciem zachodniego “wolnego świata”, musiał zająć w ówczesnej opowieści czołowe miejsce, mam wrażenie, że scenarzyści zakładali, iż na chwilę, jego osobista wielkość, osobisty sukces to to, że ich wykiwał, jeszcze większy, że dzisiaj jego ówcześni “kontrolerzy” zostali zmuszeni do wysławiania jego wielkości, o której posiadają prawdziwą wiedzę, a ujawnić jej nie mogą zapętleni w grę, która niby niewielki ma znaczenie, lecz ujawnienie jej kulis może stworzony mit obalić, warunkiem koniecznym by istniał, jest legenda Wałęsy.
        Swoją droga jest ON niezwykle, intuicyjnie przenikliwy, nawet gdy mówi i pisze kompletne bzdury, Salon złapany za nabiał musi mu przytakiwać i jego legendy bronić.
        Jej upadek oznacza kompletny chaos pojęciowy i historyczny.

        • Bardzo podobnie to widzę, z
          Bardzo podobnie to widzę, z małą poprawką, Wałęsa był przez salon gnojony, przez krótki czas, głownie w czasie pierwszej kampanii, no i oczywiście przez pierwsze lata prezydentury. Wtedy była próba sił najbardziej gorąca i obie strony zrozumiały, że są w impasie. Właściwie zastanawiam się, czy Wałęsa nie mógł po prostu olać nacisków esbeckich, bo paradoksalnie na ujawnieniu Bolka w dupę dostawał salon i esbecja, pryskał nie jeden mit, ale cała mitologia.

          • ryzykowna sprawa
            No ale wtedy diabli by wzięli całą konstrukcję, czyli Okrągły Stół w którym wszyscy trochę maczali palce i mit pokojowego wyjścia z komunizmu bez strat moralnych i finansowych.
            To jednak było za dużo jak na owe czasy.

          • Dokładnie o tym mówię.
            Dokładnie o tym mówię. Esbecja była w większym szachu niż Wałęsa, oni nie demaskowali jednego Bolka, ale cały cyrk.

          • MatkaKurka
            Z pełnym szacunkiem dl a Ciebie, gnojenie Wałęsy było wyrazem pogardy Salonu dla wyniesionego przez tenże Salon “robociarza”, moim wyrazem szacunku dla tegoż “robola” są następne notki, staram się zrozumieć uwarunkowania jakim agent “Bolek” i laureat Nagrody Nobla podlegał?
            Przyznam się, że mi rozumu brakuje, więc mimo oczywistych oporów wobec Wałęsy, wcześniej opisanych, w pewien sposób go podziwiam, sądzę że mnie by już dawno Salon skasował, natomiast ten frant zdaje się to w jakiś sposób kontrolować, ba narzucił własną narrację, która Salon musiał podjąć, by od jakiegoś czasu głoszonego mitu nie naruszyć!!

            Przyznam się, że ze zdumieniem i pewnym rozbawieniem wygibasy Salonu obserwuję, a szczególnie bawi mnie ich w… nie, na tego prostaka “Bolka”.
            Nigdy nie byłem jego fanem, ale wzbudza coraz większy mój podziw!

          • To nie kwestia szacunku dla
            To nie kwestia szacunku dla mnie, ale dla faktów. Niewątpliwie Michnik jechał po Wałęsie razem z całym salonem i to jechał mniej więcej tak jak jedzie po Kaczorach. Fakt ten miał miejsce wówczas gdy Wałęsa wszedł w drogę Mazowieckiemu jako kandydatowi salonu. Miał miejsce i wtedy, gdy kancelarią rządzili Kaczyńscy. Wówczas Wałęsa był i wieśniakiem i burakiem z Matką Boską w klapie i nawet antysemitą. Tak było, aż do Nocnej zmiany, wtedy i salon i esbecja i co bardziej zesrani po prawej stronie (Niesiołowski), poszli ławą i obronili wspólny mit. Owszem Wałęsa trzyma w szachu cała towarzystwo, ale to jest na zasadzie Tatar Tatarzyna, to jest impas. Wbrew pozorom z tego impasu mniej poobijany może wyjść Wałęsa, ba, on mógłby zostać niemal bogiem jeszcze dziś, gdyby powiedział prawdę, a właściwie to ostatni moment dla niego. Ma szansę umrzeć jaki ten, który rzeczywiście dobił komunę, jeśli powie prawdę, albo ma znacznie większą szansę dożyć upadku własnej legendy, jako uczestnik komuny.

          • Patrząc nieco “talmudycznie” na takie teksty w GW
            gdzie Wałęsa w nich występuje, to zawsze coś parszywego jakby do niego doczepianym było.
            Jednakże, próbując racjonalnie myśleć, czy czasem nie chodzi o brak zgody na to, który to z nich sam “własnymi ręcami” komunę załatwił?

          • I Polska specyfika na dodatek, że zacytuję
            Oczywiście, mnóstwo ludzi traktowało etos inteligencji serio i mnóstwo ludzi oddało za to życie, ale w tym jest fałsz, głęboko ukryty fałsz. Nie może bowiem istnieć duchowy przewodnik bez ducha, ani lider społeczny bez własności, a kimś takim właśnie próbował być polski inteligent. I nadal próbuje.

    • No tak, tylko cały ten wywód
      No tak, tylko cały ten wywód Wyszkowskiego ma dwa cholernie słabe punkty. Po pierwsze dlaczego sam Wałęsa nie potrafił wskazać miejsca, wszak miejsce nie znaczyło obecności “Kolegi”. Po drugie dlaczego przyjął wersję największego wroga? Odpowiedź jakby sama się narzuca – uratował mit o skoku, a darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. To są wszystko sprawy oboczne, bo bardzo łatwo ośmieszyć problem zasadniczy i niestety sami przeciwnicy Wałęsy się do tego przyczyniają. Wyszkowski mówi o skoku, Walentynowicz mówiła o motorówce, czyli znów każdy widział co innego, a ja mam dystans do wszystkich relacji. Istotą jest nie jak, ale dlaczego Wałęsa się znalazł w stoczni i tutaj dywagacje o skokach i motorówce są absolutnie wtórne, oczywiście wyłączywszy jeden aspekt, mianowicie kłamstwo. Wałęsa kłamie przy tylu drobiazgach i generaliach, że wersja o bezpieczniackiej robocie w 80 roku jest dla mnie niemal pewna. Z tym, że jednak się upieram przy zerwaniu z łańcucha, gdy Wałęsa poczuł siłę w kraju i zagranicą zaczął szpanować przed esbekami, jak to on. I tylko długo nie poszpanował, bo mieli i mają na niego więcej niż potrzeba.

      • Skupienie
        W jakim celu mamy się skupiać na ewentualnym dowiezieniu Wałęsy do stoczni motorówką?
        Moim zdaniem nie ma żadnego znaczenia, czy admirała Waga go przywiózł, czy przez płot przesadził, Wałęsa w taki, czy inny sposób strajk w Stoczni zaczął kontrolować, wszystko wskazuje na to, że z polecenia i na rozkaz służb.
        Trochę jednak czasu od 1980 do 1989 roku upłynęło i żaden poważnie ten czas traktujący komentator nie powinien o nim zapominać, w nim rozwijał się Wałęsa i rozwiali się “towarzysze” po tej i po wschodniej stronie, posądzanie Wałęsy, że tylko i wyłącznie był zarejestrowanym agentem, jest idiotyczne, moim zdaniem był, rozwój jednak narracji przerósł zarówno jego jak i jego mocodawców, punktem kulminacyjnym był Nobel dla Wałęsy jako reprezentanta robotników w systemie socjalistycznym, problem zachodniego świata polega jednak na tym, że wcale takiego światowego reprezentanta robotników nie potrzebuje, problem Wałęsy polega nie na tym czy był Bolkiem, czy nie?
        Problemem Wałęsy jest identyfikacja społeczna.

          • Taśma
            Nie wydaje mi się, by tak postąpił, mam wrażenie że dla niego znacznie lepsze w kontekście historycznym są niedomówienia, Salon raczej nigdy nie zdecyduje się na ujawnienie pełnej prawdy o Wałęsie, poza tym co ona zmieni? Wszak od dawna jest znana, teraz to tylko bawimy się w “gonienie króliczka”.
            A co będzie, jeśli Wałęsa zacznie cytować GW z ostatnich lat, przecież to dla “pożytecznych idiotów” wyrocznia!
            A Danuśka z którą to obalił komunę, ponoć widziała samego Adama, jak na kolonach miłość Lechowi wyznawał.

      • Komu się urwał Bolek Wałęsa i kiedy?
        Skoro zatrudnił WSZYSTKICH SB-ków, którzy się zajmowali jego inwigilacją w gdańskim UOP-ie, skoro majora Hodysza nazwał ,,zdrajcą”, skoro szeregowemu SB-kowi wystawia glejt na nietykalność ? Albo jak został społecznym adwokatem Jaruzelskiego na procesie o Grudzień 70, jak dogląda ruskiego agenta w szpitalu – bardziej jak syna po wypadku. Wreszcie ludzie którymi się otoczył, z mitycznym już Mnietkiem. Jest coś, co ich wszystkich(którzy znają prawdę w detalach) trzyma razem. Najlepsze spoiwo tego świata – forsa. A klucznikiem w skarbcu amerykańskiej forsy był TW ,,Franciszek”. ,,Franciszek” prowadził Biuro Solidarności w Brukseli i cała forsa do Polski ,,walczącej” przechodziła przez jego ręce. Kiedy komuna ,,padła” dziwnym sposobem ,,Franciszek” odnalazł się w kancelarii prezydenta Wałęsy. Obok Mnietka.

        • Ojciec milicjant
          Ojciec milicjant nie nauczył, że to o czym piszesz to norma?
          Ojciec milicjant, jakiś ideowiec był?
          Przepraszam za atak, ale casus Wałęsy w pewien sposób wykracza poza zwyczajne rozważanie o przeszłości, jest jednak wyjątkowy, każdy na niego atak i zorganizowaną obronę trzeba rozpatrywać z różnych punktów.
          Ostatni atak zdaje się Wałęsa odpierać samotnie, co nie znaczy, że go Salon opuścił, raczej czeka.
          Mit Wałęsy dla uwiarygodnienia Salonu wydaje się niezbędny. Zakładam więc, że Lechu wie co robi, jakby idiotycznie nie brzmiało jego oświadczenie do wszelakich służb państwowych i sobowtórów.
          Poza tym,chyba nie wątpisz, że Lechu ma różnego rodzaju kwity na kolegów z Salonu. którymi z prostackim wdziękiem zacznie inteligentnym inaczej wywijać przed nosem, oni go kompletnie nie rozumieją, spodziewali, że kontrolują prostaka, a on w czterech literach ma ich inteligenckie wahania. Pójdzie po bandzie w razie czego.

  30. Tak o ,,skoku” Wałęsy mówi Cenckiewicz:
    Trzeba pamiętać, że w środowisku komunistycznym teza o dowiezieniu Wałęsy motorówką do stoczni jest powielana od wielu lat. Jednym z pierwszych, którzy zakwestionowali “skok przez płot”, był Aleksander Kopeć – w okresie strajków sierpniowych 1980 r. minister przemysłu maszynowego i negocjator rządowy, później zaś wicepremier.

    Już w 1991 r. pisał on, że podczas pobytu w Gdańsku w sierpniu 1980 r. “nieobce były pogłoski, że [Wałęsa] wpłynął tam kutrem patrolowym marynarki wojennej…”. W jednym z wywiadów Kopeć połączył tę wersję z “zależnościami [Wałęsy] od SB”: “Brałem bardzo czynny udział w rozwiązywaniu sporów społecznych i gaszeniu strajków. W latach 1980-[19]81 podpisałem blisko 50 umów i porozumień ze strajkującymi robotnikami, w tym także porozumienia rządowe z górnikami w Jastrzębiu. Wydaje się jednak, że był jeszcze inny rozgrywający. I nie był nim elektryk uwikłany w podejrzane zależności od SB, który rzekomo bez drabiny przeskakiwał 4-metrowych wysokości płoty”.

    Dysponujemy zatem jedynie relacjami w tej sprawie. Przed laty śledztwo dziennikarskie Krzysztofa Wyszkowskiego, wsparte relacjami Henryka Jagielskiego, Ludwika Prądzyńskiego, Bogdana Felskiego i Jerzego Borowczaka, pozwoliło wskazać wreszcie miejsce skoku Wałęsy. Nawet on sam wycofał się ze swoich wcześniejszych wersji o forsowaniu murów, dziur w płotach itd. i przyjął ustalenia Wyszkowskiego.

    Problem w tym, że w owym skoku miał pomagać Wałęsie Jerzy Kozłowski, groźny współpracownik SB o ps. “Kolega”, nieodłączny towarzysz Wałęsy z wydziału W-4 Stoczni Gdańskiej im. Lenina. W ostatnim czasie opisał to w swoich wspomnieniach “Byłem stoczniowcem”. Powstaje zatem pytanie o zakres kontroli Wałęsy ze strony bezpieki. To zadanie dla historyków.

      • motorówka
        Z dzisiejszej perspektywy, strajk w Stoczni Gdańskiej można postrzegać jak znalezienie mitycznego Grala. Lech Wałęsa z pomocą również komuszych środków przekazu stał się ikoną “Sierpnia 80”, trzydziestoparolatek, przemawiający prostym robociarskim językiem, z charyzmą, której trudno mu odmówić w tym okresie, z wielkim poparciem zachodniego “wolnego świata”, musiał zająć w ówczesnej opowieści czołowe miejsce, mam wrażenie, że scenarzyści zakładali, iż na chwilę, jego osobista wielkość, osobisty sukces to to, że ich wykiwał, jeszcze większy, że dzisiaj jego ówcześni “kontrolerzy” zostali zmuszeni do wysławiania jego wielkości, o której posiadają prawdziwą wiedzę, a ujawnić jej nie mogą zapętleni w grę, która niby niewielki ma znaczenie, lecz ujawnienie jej kulis może stworzony mit obalić, warunkiem koniecznym by istniał, jest legenda Wałęsy.
        Swoją droga jest ON niezwykle, intuicyjnie przenikliwy, nawet gdy mówi i pisze kompletne bzdury, Salon złapany za nabiał musi mu przytakiwać i jego legendy bronić.
        Jej upadek oznacza kompletny chaos pojęciowy i historyczny.

        • Bardzo podobnie to widzę, z
          Bardzo podobnie to widzę, z małą poprawką, Wałęsa był przez salon gnojony, przez krótki czas, głownie w czasie pierwszej kampanii, no i oczywiście przez pierwsze lata prezydentury. Wtedy była próba sił najbardziej gorąca i obie strony zrozumiały, że są w impasie. Właściwie zastanawiam się, czy Wałęsa nie mógł po prostu olać nacisków esbeckich, bo paradoksalnie na ujawnieniu Bolka w dupę dostawał salon i esbecja, pryskał nie jeden mit, ale cała mitologia.

          • ryzykowna sprawa
            No ale wtedy diabli by wzięli całą konstrukcję, czyli Okrągły Stół w którym wszyscy trochę maczali palce i mit pokojowego wyjścia z komunizmu bez strat moralnych i finansowych.
            To jednak było za dużo jak na owe czasy.

          • Dokładnie o tym mówię.
            Dokładnie o tym mówię. Esbecja była w większym szachu niż Wałęsa, oni nie demaskowali jednego Bolka, ale cały cyrk.

          • MatkaKurka
            Z pełnym szacunkiem dl a Ciebie, gnojenie Wałęsy było wyrazem pogardy Salonu dla wyniesionego przez tenże Salon “robociarza”, moim wyrazem szacunku dla tegoż “robola” są następne notki, staram się zrozumieć uwarunkowania jakim agent “Bolek” i laureat Nagrody Nobla podlegał?
            Przyznam się, że mi rozumu brakuje, więc mimo oczywistych oporów wobec Wałęsy, wcześniej opisanych, w pewien sposób go podziwiam, sądzę że mnie by już dawno Salon skasował, natomiast ten frant zdaje się to w jakiś sposób kontrolować, ba narzucił własną narrację, która Salon musiał podjąć, by od jakiegoś czasu głoszonego mitu nie naruszyć!!

            Przyznam się, że ze zdumieniem i pewnym rozbawieniem wygibasy Salonu obserwuję, a szczególnie bawi mnie ich w… nie, na tego prostaka “Bolka”.
            Nigdy nie byłem jego fanem, ale wzbudza coraz większy mój podziw!

          • To nie kwestia szacunku dla
            To nie kwestia szacunku dla mnie, ale dla faktów. Niewątpliwie Michnik jechał po Wałęsie razem z całym salonem i to jechał mniej więcej tak jak jedzie po Kaczorach. Fakt ten miał miejsce wówczas gdy Wałęsa wszedł w drogę Mazowieckiemu jako kandydatowi salonu. Miał miejsce i wtedy, gdy kancelarią rządzili Kaczyńscy. Wówczas Wałęsa był i wieśniakiem i burakiem z Matką Boską w klapie i nawet antysemitą. Tak było, aż do Nocnej zmiany, wtedy i salon i esbecja i co bardziej zesrani po prawej stronie (Niesiołowski), poszli ławą i obronili wspólny mit. Owszem Wałęsa trzyma w szachu cała towarzystwo, ale to jest na zasadzie Tatar Tatarzyna, to jest impas. Wbrew pozorom z tego impasu mniej poobijany może wyjść Wałęsa, ba, on mógłby zostać niemal bogiem jeszcze dziś, gdyby powiedział prawdę, a właściwie to ostatni moment dla niego. Ma szansę umrzeć jaki ten, który rzeczywiście dobił komunę, jeśli powie prawdę, albo ma znacznie większą szansę dożyć upadku własnej legendy, jako uczestnik komuny.

          • Patrząc nieco “talmudycznie” na takie teksty w GW
            gdzie Wałęsa w nich występuje, to zawsze coś parszywego jakby do niego doczepianym było.
            Jednakże, próbując racjonalnie myśleć, czy czasem nie chodzi o brak zgody na to, który to z nich sam “własnymi ręcami” komunę załatwił?

          • I Polska specyfika na dodatek, że zacytuję
            Oczywiście, mnóstwo ludzi traktowało etos inteligencji serio i mnóstwo ludzi oddało za to życie, ale w tym jest fałsz, głęboko ukryty fałsz. Nie może bowiem istnieć duchowy przewodnik bez ducha, ani lider społeczny bez własności, a kimś takim właśnie próbował być polski inteligent. I nadal próbuje.

    • No tak, tylko cały ten wywód
      No tak, tylko cały ten wywód Wyszkowskiego ma dwa cholernie słabe punkty. Po pierwsze dlaczego sam Wałęsa nie potrafił wskazać miejsca, wszak miejsce nie znaczyło obecności “Kolegi”. Po drugie dlaczego przyjął wersję największego wroga? Odpowiedź jakby sama się narzuca – uratował mit o skoku, a darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. To są wszystko sprawy oboczne, bo bardzo łatwo ośmieszyć problem zasadniczy i niestety sami przeciwnicy Wałęsy się do tego przyczyniają. Wyszkowski mówi o skoku, Walentynowicz mówiła o motorówce, czyli znów każdy widział co innego, a ja mam dystans do wszystkich relacji. Istotą jest nie jak, ale dlaczego Wałęsa się znalazł w stoczni i tutaj dywagacje o skokach i motorówce są absolutnie wtórne, oczywiście wyłączywszy jeden aspekt, mianowicie kłamstwo. Wałęsa kłamie przy tylu drobiazgach i generaliach, że wersja o bezpieczniackiej robocie w 80 roku jest dla mnie niemal pewna. Z tym, że jednak się upieram przy zerwaniu z łańcucha, gdy Wałęsa poczuł siłę w kraju i zagranicą zaczął szpanować przed esbekami, jak to on. I tylko długo nie poszpanował, bo mieli i mają na niego więcej niż potrzeba.

      • Skupienie
        W jakim celu mamy się skupiać na ewentualnym dowiezieniu Wałęsy do stoczni motorówką?
        Moim zdaniem nie ma żadnego znaczenia, czy admirała Waga go przywiózł, czy przez płot przesadził, Wałęsa w taki, czy inny sposób strajk w Stoczni zaczął kontrolować, wszystko wskazuje na to, że z polecenia i na rozkaz służb.
        Trochę jednak czasu od 1980 do 1989 roku upłynęło i żaden poważnie ten czas traktujący komentator nie powinien o nim zapominać, w nim rozwijał się Wałęsa i rozwiali się “towarzysze” po tej i po wschodniej stronie, posądzanie Wałęsy, że tylko i wyłącznie był zarejestrowanym agentem, jest idiotyczne, moim zdaniem był, rozwój jednak narracji przerósł zarówno jego jak i jego mocodawców, punktem kulminacyjnym był Nobel dla Wałęsy jako reprezentanta robotników w systemie socjalistycznym, problem zachodniego świata polega jednak na tym, że wcale takiego światowego reprezentanta robotników nie potrzebuje, problem Wałęsy polega nie na tym czy był Bolkiem, czy nie?
        Problemem Wałęsy jest identyfikacja społeczna.

          • Taśma
            Nie wydaje mi się, by tak postąpił, mam wrażenie że dla niego znacznie lepsze w kontekście historycznym są niedomówienia, Salon raczej nigdy nie zdecyduje się na ujawnienie pełnej prawdy o Wałęsie, poza tym co ona zmieni? Wszak od dawna jest znana, teraz to tylko bawimy się w “gonienie króliczka”.
            A co będzie, jeśli Wałęsa zacznie cytować GW z ostatnich lat, przecież to dla “pożytecznych idiotów” wyrocznia!
            A Danuśka z którą to obalił komunę, ponoć widziała samego Adama, jak na kolonach miłość Lechowi wyznawał.

      • Komu się urwał Bolek Wałęsa i kiedy?
        Skoro zatrudnił WSZYSTKICH SB-ków, którzy się zajmowali jego inwigilacją w gdańskim UOP-ie, skoro majora Hodysza nazwał ,,zdrajcą”, skoro szeregowemu SB-kowi wystawia glejt na nietykalność ? Albo jak został społecznym adwokatem Jaruzelskiego na procesie o Grudzień 70, jak dogląda ruskiego agenta w szpitalu – bardziej jak syna po wypadku. Wreszcie ludzie którymi się otoczył, z mitycznym już Mnietkiem. Jest coś, co ich wszystkich(którzy znają prawdę w detalach) trzyma razem. Najlepsze spoiwo tego świata – forsa. A klucznikiem w skarbcu amerykańskiej forsy był TW ,,Franciszek”. ,,Franciszek” prowadził Biuro Solidarności w Brukseli i cała forsa do Polski ,,walczącej” przechodziła przez jego ręce. Kiedy komuna ,,padła” dziwnym sposobem ,,Franciszek” odnalazł się w kancelarii prezydenta Wałęsy. Obok Mnietka.

        • Ojciec milicjant
          Ojciec milicjant nie nauczył, że to o czym piszesz to norma?
          Ojciec milicjant, jakiś ideowiec był?
          Przepraszam za atak, ale casus Wałęsy w pewien sposób wykracza poza zwyczajne rozważanie o przeszłości, jest jednak wyjątkowy, każdy na niego atak i zorganizowaną obronę trzeba rozpatrywać z różnych punktów.
          Ostatni atak zdaje się Wałęsa odpierać samotnie, co nie znaczy, że go Salon opuścił, raczej czeka.
          Mit Wałęsy dla uwiarygodnienia Salonu wydaje się niezbędny. Zakładam więc, że Lechu wie co robi, jakby idiotycznie nie brzmiało jego oświadczenie do wszelakich służb państwowych i sobowtórów.
          Poza tym,chyba nie wątpisz, że Lechu ma różnego rodzaju kwity na kolegów z Salonu. którymi z prostackim wdziękiem zacznie inteligentnym inaczej wywijać przed nosem, oni go kompletnie nie rozumieją, spodziewali, że kontrolują prostaka, a on w czterech literach ma ich inteligenckie wahania. Pójdzie po bandzie w razie czego.

  31. Wiem, że nie
    na temat, ale…
    Wczoraj, rumuński parlament uchwalił ustawę, która zabrania byłym komunistycznym “ludziom władzy” obejmować w ciągu 5 lat ponownie takie stanowiska w państwie. 167 posłów głosowało “za”, wstrzymało się 4, a opozycja zbojkotowała obrady. Nastąpiło to 22 lata po obaleniu rządu Ceausescu. Pierwszy projekt tej ustawy złożono w parlamencie 7 lat temu. W 2010 propozycja ustawy nie uzyskała akceptacji komisji sejmowej. /za vjesnik.hr/

    • Wiem, że…
      Ceausescu nie obalono, jego i jego żonę rozstrzelali Ci którzy mieli w tym interes, jak silny jest ten system świadczą upływające właśnie 22 lata do uchwalenie antykomunistycznej ustawy.
      Węgrzy za podobne są karani przez UE, ciekawe czy Rumunia będzie również poddana podobnym restrykcjom?

      • Rumunia
        Ci,którzy wydali na nich wyrok i go wykonali, niczym się od Ceausescu nie różnili, ba byli chyba bardzo w system umoczeni, ponieważ bez prawa do apelacji wykonali wyrok natychmiast na nim i na jego żonie. Ze zgrozą to 22 lata temu obserwowałem, zastanawiając się co nam z cywilizacji łacińskiej pozostało, cywilizowany jakoby świat nabrał wody w usta udając, że takie są wyroki hehe ..boże i konieczność dziejowa, dzisiaj zbieramy żniwo ówczesnej zgody na było, nie było niegodziwość wynikającą z systemu komunistycznego, jego bowiem ofiarą był i ten, który go wprowadzał i stosował, nie zmienia to jednak faktu, że w cywilizacji łacińskiej wina ma być dowiedziona, a oskarżony ma prawo do rzetelnego procesu, obrońcy i odwołania do wyższej instancji.
        To, że system komunistyczny jest barbarzyński nie usprawiedliwia nazywania morderstwa na rodzinie Ceausescu, obaleniem jego rządu, jest raczej dowodem na to, że system by przetrwać, jest gotowy pożerać własne dzieci.

          • Hę?
            Człowiek, po prostu, zwierzęcy antykomuch zresztą.
            Cywilizacja to i prawo oskarżonego do tego co wymieniłem, jeśli mu się tego odmawia, to czego boją się oskarżyciele i jaką cywilizację reprezentują?
            Ci się bali i mieli siłę barbarzyńców, by jak historia dowodzi 22 lata posiadać wpływy w Rumunii, proste jak widać, wystarczyło tylko zabić tyrana i jego żonę.
            Akceptujesz takie pojęcie sprawiedliwości?
            Zwie się ona ludowa, a jest tak naprawdę rodem z komuszego barbarzyństwa.

          • zwierzęcy antykomuch?
            Brak sensu w tym widzę.
            Więcej nawet, widzę wygrażanie piąstką realowi. Więcej, stąd solidne podkłady lewactwa.

            Politycznie popatrzmy. Problem -> rozwiązanie. Przyznałeś, że skuteczne. Pytanie, w czyim interesie.
            Twierdzisz, uogólniam solidnie, winno być w Twoim?

          • Chyba niezupełnie..
            “Politycznie popatrzmy. Problem -> rozwiązanie. Przyznałeś, że skuteczne. Pytanie, w czyim interesie.”

            Hmm.. zręczne oskarżenie o lewactwo z pokładów lewactwa wypływające, które to właśnie zakłada, że nie zasady, lecz osiągnięcie celu jest najważniejsze. Podstawmy w Twój prosty schemacik właściwe słowa Causescu -> rozstrzelanie i znajdujemy metody takich co to nie tylko jak Ty politycznie popatrzyli, wcielali to w życie, skoro jak twierdzisz nie w moim interesie to może w Twoim?
            Ciekawe jak politycznie patrzyli w lufy kałasznikowów ci o których lekką klawiaturą piszesz Problem, ciekawe czy mieli lewackie poglądy, które w życie wprowadzali Problem ->rozwiązanie, daleko mi do nich dalej, niż Tobie polityczny analityku, ale praw najzwyczajniejszych, ludzkich im nie odmawiam, nie mam zamiaru zniżać się do ich poziomu typu “Popatrzmy politycznie” i po problemie, jest nieskończona ilość spojrzeń z różnych innych, niż polityczne poziomów.

          • Albo patrzymy, a przynajmniej staramy się, na świat taki jaki
            jest albo uprawiamy mniej lub bardziej słodkie pizdolenie na temat jaki to on, świat znaczy się, winien być.
            Wybór należy do Ciebie.

      • Snycerz
        W Rumunii kilka tygodni temu, na przełomie stycznie i lutego, nastąpiła zmiana premiera. Nikt nigdzie o tym nie mówił, prawda? Poprzedni ustąpił na skutek masywnych wystąpień ludzi przeciwko cięciom budżetowym.
        Domyślam się, że pamiętając niedawną historię z Ceausescu, premier się przestraszył.
        Przyszedł nowy premier i został szybko zaprzysiężony.
        To jest stosunkowo młody człowiek, a nauki pobierał na wydziale judaistyki uniwersytetu w Oxford.

        • Oxford..
          Istotną informacją jest to, że 22 lata upłynęły od śmierci dyktatora do uchwalenia wymienianej wyżej ustawy skierowanej przeciwko komunistom i ich wpływom, nieistotną że prawdopodobnie brał w tym udział absolwent judaistyki uniwersytetu w Oxford, nauki pobierał, ale co z nich wyniósł, najmniejszego pojęcia nie mamy. Dla mnie to żadna informacja, przyczynek zaledwie, czy ktoś kto pobierał nauki i uzyskał tytuł mgr historii i został premierem ma z tego powodu być uwarunkowany?

  32. Wiem, że nie
    na temat, ale…
    Wczoraj, rumuński parlament uchwalił ustawę, która zabrania byłym komunistycznym “ludziom władzy” obejmować w ciągu 5 lat ponownie takie stanowiska w państwie. 167 posłów głosowało “za”, wstrzymało się 4, a opozycja zbojkotowała obrady. Nastąpiło to 22 lata po obaleniu rządu Ceausescu. Pierwszy projekt tej ustawy złożono w parlamencie 7 lat temu. W 2010 propozycja ustawy nie uzyskała akceptacji komisji sejmowej. /za vjesnik.hr/

    • Wiem, że…
      Ceausescu nie obalono, jego i jego żonę rozstrzelali Ci którzy mieli w tym interes, jak silny jest ten system świadczą upływające właśnie 22 lata do uchwalenie antykomunistycznej ustawy.
      Węgrzy za podobne są karani przez UE, ciekawe czy Rumunia będzie również poddana podobnym restrykcjom?

      • Rumunia
        Ci,którzy wydali na nich wyrok i go wykonali, niczym się od Ceausescu nie różnili, ba byli chyba bardzo w system umoczeni, ponieważ bez prawa do apelacji wykonali wyrok natychmiast na nim i na jego żonie. Ze zgrozą to 22 lata temu obserwowałem, zastanawiając się co nam z cywilizacji łacińskiej pozostało, cywilizowany jakoby świat nabrał wody w usta udając, że takie są wyroki hehe ..boże i konieczność dziejowa, dzisiaj zbieramy żniwo ówczesnej zgody na było, nie było niegodziwość wynikającą z systemu komunistycznego, jego bowiem ofiarą był i ten, który go wprowadzał i stosował, nie zmienia to jednak faktu, że w cywilizacji łacińskiej wina ma być dowiedziona, a oskarżony ma prawo do rzetelnego procesu, obrońcy i odwołania do wyższej instancji.
        To, że system komunistyczny jest barbarzyński nie usprawiedliwia nazywania morderstwa na rodzinie Ceausescu, obaleniem jego rządu, jest raczej dowodem na to, że system by przetrwać, jest gotowy pożerać własne dzieci.

          • Hę?
            Człowiek, po prostu, zwierzęcy antykomuch zresztą.
            Cywilizacja to i prawo oskarżonego do tego co wymieniłem, jeśli mu się tego odmawia, to czego boją się oskarżyciele i jaką cywilizację reprezentują?
            Ci się bali i mieli siłę barbarzyńców, by jak historia dowodzi 22 lata posiadać wpływy w Rumunii, proste jak widać, wystarczyło tylko zabić tyrana i jego żonę.
            Akceptujesz takie pojęcie sprawiedliwości?
            Zwie się ona ludowa, a jest tak naprawdę rodem z komuszego barbarzyństwa.

          • zwierzęcy antykomuch?
            Brak sensu w tym widzę.
            Więcej nawet, widzę wygrażanie piąstką realowi. Więcej, stąd solidne podkłady lewactwa.

            Politycznie popatrzmy. Problem -> rozwiązanie. Przyznałeś, że skuteczne. Pytanie, w czyim interesie.
            Twierdzisz, uogólniam solidnie, winno być w Twoim?

          • Chyba niezupełnie..
            “Politycznie popatrzmy. Problem -> rozwiązanie. Przyznałeś, że skuteczne. Pytanie, w czyim interesie.”

            Hmm.. zręczne oskarżenie o lewactwo z pokładów lewactwa wypływające, które to właśnie zakłada, że nie zasady, lecz osiągnięcie celu jest najważniejsze. Podstawmy w Twój prosty schemacik właściwe słowa Causescu -> rozstrzelanie i znajdujemy metody takich co to nie tylko jak Ty politycznie popatrzyli, wcielali to w życie, skoro jak twierdzisz nie w moim interesie to może w Twoim?
            Ciekawe jak politycznie patrzyli w lufy kałasznikowów ci o których lekką klawiaturą piszesz Problem, ciekawe czy mieli lewackie poglądy, które w życie wprowadzali Problem ->rozwiązanie, daleko mi do nich dalej, niż Tobie polityczny analityku, ale praw najzwyczajniejszych, ludzkich im nie odmawiam, nie mam zamiaru zniżać się do ich poziomu typu “Popatrzmy politycznie” i po problemie, jest nieskończona ilość spojrzeń z różnych innych, niż polityczne poziomów.

          • Albo patrzymy, a przynajmniej staramy się, na świat taki jaki
            jest albo uprawiamy mniej lub bardziej słodkie pizdolenie na temat jaki to on, świat znaczy się, winien być.
            Wybór należy do Ciebie.

      • Snycerz
        W Rumunii kilka tygodni temu, na przełomie stycznie i lutego, nastąpiła zmiana premiera. Nikt nigdzie o tym nie mówił, prawda? Poprzedni ustąpił na skutek masywnych wystąpień ludzi przeciwko cięciom budżetowym.
        Domyślam się, że pamiętając niedawną historię z Ceausescu, premier się przestraszył.
        Przyszedł nowy premier i został szybko zaprzysiężony.
        To jest stosunkowo młody człowiek, a nauki pobierał na wydziale judaistyki uniwersytetu w Oxford.

        • Oxford..
          Istotną informacją jest to, że 22 lata upłynęły od śmierci dyktatora do uchwalenia wymienianej wyżej ustawy skierowanej przeciwko komunistom i ich wpływom, nieistotną że prawdopodobnie brał w tym udział absolwent judaistyki uniwersytetu w Oxford, nauki pobierał, ale co z nich wyniósł, najmniejszego pojęcia nie mamy. Dla mnie to żadna informacja, przyczynek zaledwie, czy ktoś kto pobierał nauki i uzyskał tytuł mgr historii i został premierem ma z tego powodu być uwarunkowany?

  33. Wiem, że nie
    na temat, ale…
    Wczoraj, rumuński parlament uchwalił ustawę, która zabrania byłym komunistycznym “ludziom władzy” obejmować w ciągu 5 lat ponownie takie stanowiska w państwie. 167 posłów głosowało “za”, wstrzymało się 4, a opozycja zbojkotowała obrady. Nastąpiło to 22 lata po obaleniu rządu Ceausescu. Pierwszy projekt tej ustawy złożono w parlamencie 7 lat temu. W 2010 propozycja ustawy nie uzyskała akceptacji komisji sejmowej. /za vjesnik.hr/

    • Wiem, że…
      Ceausescu nie obalono, jego i jego żonę rozstrzelali Ci którzy mieli w tym interes, jak silny jest ten system świadczą upływające właśnie 22 lata do uchwalenie antykomunistycznej ustawy.
      Węgrzy za podobne są karani przez UE, ciekawe czy Rumunia będzie również poddana podobnym restrykcjom?

      • Rumunia
        Ci,którzy wydali na nich wyrok i go wykonali, niczym się od Ceausescu nie różnili, ba byli chyba bardzo w system umoczeni, ponieważ bez prawa do apelacji wykonali wyrok natychmiast na nim i na jego żonie. Ze zgrozą to 22 lata temu obserwowałem, zastanawiając się co nam z cywilizacji łacińskiej pozostało, cywilizowany jakoby świat nabrał wody w usta udając, że takie są wyroki hehe ..boże i konieczność dziejowa, dzisiaj zbieramy żniwo ówczesnej zgody na było, nie było niegodziwość wynikającą z systemu komunistycznego, jego bowiem ofiarą był i ten, który go wprowadzał i stosował, nie zmienia to jednak faktu, że w cywilizacji łacińskiej wina ma być dowiedziona, a oskarżony ma prawo do rzetelnego procesu, obrońcy i odwołania do wyższej instancji.
        To, że system komunistyczny jest barbarzyński nie usprawiedliwia nazywania morderstwa na rodzinie Ceausescu, obaleniem jego rządu, jest raczej dowodem na to, że system by przetrwać, jest gotowy pożerać własne dzieci.

          • Hę?
            Człowiek, po prostu, zwierzęcy antykomuch zresztą.
            Cywilizacja to i prawo oskarżonego do tego co wymieniłem, jeśli mu się tego odmawia, to czego boją się oskarżyciele i jaką cywilizację reprezentują?
            Ci się bali i mieli siłę barbarzyńców, by jak historia dowodzi 22 lata posiadać wpływy w Rumunii, proste jak widać, wystarczyło tylko zabić tyrana i jego żonę.
            Akceptujesz takie pojęcie sprawiedliwości?
            Zwie się ona ludowa, a jest tak naprawdę rodem z komuszego barbarzyństwa.

          • zwierzęcy antykomuch?
            Brak sensu w tym widzę.
            Więcej nawet, widzę wygrażanie piąstką realowi. Więcej, stąd solidne podkłady lewactwa.

            Politycznie popatrzmy. Problem -> rozwiązanie. Przyznałeś, że skuteczne. Pytanie, w czyim interesie.
            Twierdzisz, uogólniam solidnie, winno być w Twoim?

          • Chyba niezupełnie..
            “Politycznie popatrzmy. Problem -> rozwiązanie. Przyznałeś, że skuteczne. Pytanie, w czyim interesie.”

            Hmm.. zręczne oskarżenie o lewactwo z pokładów lewactwa wypływające, które to właśnie zakłada, że nie zasady, lecz osiągnięcie celu jest najważniejsze. Podstawmy w Twój prosty schemacik właściwe słowa Causescu -> rozstrzelanie i znajdujemy metody takich co to nie tylko jak Ty politycznie popatrzyli, wcielali to w życie, skoro jak twierdzisz nie w moim interesie to może w Twoim?
            Ciekawe jak politycznie patrzyli w lufy kałasznikowów ci o których lekką klawiaturą piszesz Problem, ciekawe czy mieli lewackie poglądy, które w życie wprowadzali Problem ->rozwiązanie, daleko mi do nich dalej, niż Tobie polityczny analityku, ale praw najzwyczajniejszych, ludzkich im nie odmawiam, nie mam zamiaru zniżać się do ich poziomu typu “Popatrzmy politycznie” i po problemie, jest nieskończona ilość spojrzeń z różnych innych, niż polityczne poziomów.

          • Albo patrzymy, a przynajmniej staramy się, na świat taki jaki
            jest albo uprawiamy mniej lub bardziej słodkie pizdolenie na temat jaki to on, świat znaczy się, winien być.
            Wybór należy do Ciebie.

      • Snycerz
        W Rumunii kilka tygodni temu, na przełomie stycznie i lutego, nastąpiła zmiana premiera. Nikt nigdzie o tym nie mówił, prawda? Poprzedni ustąpił na skutek masywnych wystąpień ludzi przeciwko cięciom budżetowym.
        Domyślam się, że pamiętając niedawną historię z Ceausescu, premier się przestraszył.
        Przyszedł nowy premier i został szybko zaprzysiężony.
        To jest stosunkowo młody człowiek, a nauki pobierał na wydziale judaistyki uniwersytetu w Oxford.

        • Oxford..
          Istotną informacją jest to, że 22 lata upłynęły od śmierci dyktatora do uchwalenia wymienianej wyżej ustawy skierowanej przeciwko komunistom i ich wpływom, nieistotną że prawdopodobnie brał w tym udział absolwent judaistyki uniwersytetu w Oxford, nauki pobierał, ale co z nich wyniósł, najmniejszego pojęcia nie mamy. Dla mnie to żadna informacja, przyczynek zaledwie, czy ktoś kto pobierał nauki i uzyskał tytuł mgr historii i został premierem ma z tego powodu być uwarunkowany?