Reklama

Przyznam się do czegoś, ponieważ uwielbiam ryzyko, kocham grę na krawędzi, a nawet mam chyba jakiś niekontrolowany instynkt samobójczy. W chwili gdy portal osiągnął taką pozycję, jakiej nie osiągnął nigdy i wiem doskonale jaki, brzydko pisząc, odbiorca napędza koniunkturę, targnę się na świętość. Mają sporo racji ludzie, którzy pytają: „A co takiego wielkiego zrobił ten Lech Kaczyński?”. Pytają tak i dodają bezczelnie: „Proszę wymienić jedno osiągnięcie godne Wawelu”. Patrząc na te herezje zupełnie spokojnie trzeba powiedzieć, że nie ma takiego JEDNEGO osiągnięcia. Lech Kaczyński nie zostawił Polski murowanej, nie wybudował COP, ani portu w Gdyni, nie poprowadził wojsk do zwycięskiej bitwy, nie dokonał żadnej wielkiej rzeczy, która zapisze się w dziejach Polski złotymi zgłoskami. Wszystko niestety prawda, na którą w moim przekonaniu Lech Kaczyński nie zasłużył, nie miał szczęścia i Bogu dziękować okazji, do wielkich czynów, na miarę dawnych bohaterów. Mimo wszystko za każdym razem, gdy słyszę te pytania i towarzyszące pytaniom kpiny, coś mnie podnosi z mojej ulubionej sofy, coś się we mnie buntuje i nie godzę się na poszukiwanie heroizmu, tam gdzie wystarczy zachować się godnie. Rzutem na taśmę, tuż przed wielką tragedią oświadczyłem publicznie, że zamierzam głosować na Lecha Kaczyńskiego. Wówczas byłem jeszcze średnio świadomy tego wszystkiego co się wokół dzieje, ale intuicja mi podpowiadała, że zaczyna się dziać bardzo źle. Dziś niegdysiejszą intuicję uzupełniam wiedzą i przede wszystkim postawą, która powinna towarzyszyć każdemu myślącemu człowiekowi – wątpienie. Cokolwiek usłyszę natychmiast poddaję zwątpieniu, nie negacji, ale zwątpieniu, by po jakimś czasie uznać za prawdziwe lub zupełnie fałszywe.

Długo wątpiłem w wielkie zasługi Lecha Kaczyńskiego i w ten sposób dorobiłem się świadomej oceny jedynego prezydenta w ostatnim dwudziestoleciu, który na miano prezydenta zasługuje. Wielkość Lecha Kaczyńskiego nie polegała na wielkich czynach, bo ani Gruzja, ani nawet tragiczna śmierć nie były niczym wielkim w dziejach Polski, jeśli za miarę przyjąć wydarzenia, które Polskę ukształtowały, czy też zachowały polską tożsamość. Zasługą Lecha Kaczyńskiego jest niezwykła odwaga w dążeniu do zachowania godności własnej i godności Polski. Bywał nieporadny, popełniał błędy, czasami jego działania celowały w próżnię, ale zawsze starał się jak potrafił zachować godność, nie padał do stóp nie lękał się namaszczonych „wielkości”. Bądź grzeczny, nie garb się, zaciśnij zęby nawet jeśli masz rację, pamiętaj, że jesteś mały wśród wielkich. Tak się wychowuje kolejnych pajacyków, żeby się w Europie i świecie nie wstydzić. Lecha Kaczyński taki nie był, nie poddawał się tej edukacji najwyraźniej widać, że to wcale nie takie proste, po „wyczynach” Donalda Tuska. Jeśli ktoś bacznie obserwował Donalda na salonach europejskich, to musiał widzieć prowincjusza, cień tego aroganta, który pyskuje na Wiejskiej i przed mikrofonami zaprzyjaźnionych mediów. Chłopaczyna, ubogi krewny, natychmiast takie skojarzenie się narzucają na widok Tuska w Brukseli. Lecha Kaczyński miał ten swój kusy płaszczyk, tę infantylną aparycję, ten zupełny brak umiejętności poruszania się po wielkim talerzu z małym kawałkiem homara, ale za każdym razem był w centrum uwagi. Ściągał spojrzenia możnych swoim niepojętym dla możnych i małych w Polsce, poczuciem dumy z bycia Polakiem. Był dumnym Polakiem, co w Polsce i świcie uważane jest za śmieszność

Reklama

Przypomnę trzy sytuacje z europejskich wydarzeń, które pokazują, że niekonieczne potrzeba wielkich dokonań i wielkości jako takiej, by zrobić dla siebie i Polski tę jedną ważną rzecz – zachować godność. Słynne rokowanie i jeszcze słynniejsza Joanina, nikt i ja również nie pamięta co takiego konkretnego zyskiwaliśmy i co traciliśmy, ale zapewne wszyscy pamiętamy, że na tym szczycie Polska nie była jakimś pachołkiem pomiatanym od Niemiec, przez Francję do Wielkiej Brytanii, ale była w centrum negocjacyjnym. Drugi przykład to ta nieszczęsna i groteskowa bitwa o samolot, dziś zupełnie inaczej patrzę na wydawałoby się głupi epizod. Niemałego charakteru i niemałej determinacji wymagało pokonanie śmiechu w Polsce i w Europie, by postawić na swoim. Nic istotnego na tym szczycie się nie wydarzyło, poza tym, że Lech Kaczyński pokazał się jako polski prezydent, który ma daleko z tyłu brukselskie konwenanse i przydział krzeseł. W końcu odmowa podpisania kwitów traktatu lizbońskiego, tej fasady komicznej, która miała zrewolucjonizować kołchoz europejski, a pokazała bezproduktywność biurokratyczną. Przyjeżdżał i naciskał Sarkozy, marudziła Merkel, a Kaczyński trzymał z małą Irlandią i nie pękał. Dla ludzi, którzy godność sprzedali za grosze powyższe przykłady będą ilustracją „warcholstwa” i „awanturnictwa”, ale dla mnie, to kawał dobrej, solidnej roboty. Perfekcyjne rzemiosło ukazujące Polakom, że trzeba mieć szacunek do siebie i swojego gniazda inaczej wszystko gównem zarośnie. Nie był Lech Kaczyński wielkim mężem stanu, nie dokonał wielkiej rzeczy, ale zasłużył na Wawel i pomnik w centrum Warszawy z jednego powodu – był Lech Kaczyński jedynym polskim prezydentem, który Polski nie obsrał i był z Polski dumny. Nie pozwolił Polski traktować jak taniej, ogólnodostępnej panienki obsługującej europejskich fatygantów za klepnięcie w ramię albo i bez żadnego skrępowania w dupę. Kto kręci nosem, a i ja sam się przeraziłem patosu, musi zrozumieć, że takiego prezydenta nie będziemy mieli długo, o ile w ogóle będziemy mieli za naszego życia.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. To ja dodam Czwarty Fakt
    Szczyt NATO w Sofii. nie pamiętam kiedy to było. Jest drugi dzień szczytu Kaczor przyjeżdża jako ostatni. Pierwszego dnia rozmowy ministrów SZ (z polskiej strony negocjował zdRadek) . wszystko dogadane porozumienie ustalone. Ani słowa o przyszłości Ukrainy. Zaraz mają podpisywać dokumenty. Kaczor czyta porozumienie wzywa Handzlika i mówi idź do Georga Dablju i powiedz że Polska tego nigdy nie podpisze. Ale jak? ALe co? ale teraz zapóźno, wszyscy czekają na uroczystą kolację! No idź i MU powiedz że ja tego nie podpiszę i kolecję mogą sobie sami jeść…. Wielka konsteranacja na sali obrad… Kaczor mówi że dekument jest nie do przyjęcia że nie zgadza się na brak perspektywy członkostwa dla Ukrainy. Prosi o 30 minut przerwy i robi spotkanie w gronie prezydentów i premierów byłych KDeLów.
    Zmieniają deklarację. Jego propozycje są przyęte bez negocjacji.
    Taki był.
    O coś mu w tej polityce chodziło i nie szczędził wysiłków żeby robić to co uważał za ważne dla Polski. Nie znosił pozorów.

  2. To ja dodam Czwarty Fakt
    Szczyt NATO w Sofii. nie pamiętam kiedy to było. Jest drugi dzień szczytu Kaczor przyjeżdża jako ostatni. Pierwszego dnia rozmowy ministrów SZ (z polskiej strony negocjował zdRadek) . wszystko dogadane porozumienie ustalone. Ani słowa o przyszłości Ukrainy. Zaraz mają podpisywać dokumenty. Kaczor czyta porozumienie wzywa Handzlika i mówi idź do Georga Dablju i powiedz że Polska tego nigdy nie podpisze. Ale jak? ALe co? ale teraz zapóźno, wszyscy czekają na uroczystą kolację! No idź i MU powiedz że ja tego nie podpiszę i kolecję mogą sobie sami jeść…. Wielka konsteranacja na sali obrad… Kaczor mówi że dekument jest nie do przyjęcia że nie zgadza się na brak perspektywy członkostwa dla Ukrainy. Prosi o 30 minut przerwy i robi spotkanie w gronie prezydentów i premierów byłych KDeLów.
    Zmieniają deklarację. Jego propozycje są przyęte bez negocjacji.
    Taki był.
    O coś mu w tej polityce chodziło i nie szczędził wysiłków żeby robić to co uważał za ważne dla Polski. Nie znosił pozorów.

  3. Dzięki Kurka za Twój portal
    Dziękuję również wszystkim komentatorom za Wasze mądre przemyslenia. Rzeczywiście szkoda, że Kurka nie jest w tzw głównym obiegu. Myślę, że na refleksje na temat naszej drogi ku demokracji i budowy kapitalizmu nigdy nie jest za późno. Ale te ostatnie 20 lat to chyba jednak manowce, przez te lata kolejne strategie rozwaliły naszą gospodarkę, system bankowy, oświatę, kulturę, system ochrony zdrowia, gdzie coraz więcej ludzi skazanych jest na prywatne gabinety i drogie leki i zabiegi, Zdemolowano system wartości, podeptano wszystkie autorytety, zszargano naszą dumę narodową, opluto patriotyzm, a w rezultacie lekkiego traktowania emigracji młodych, doprowadzono do wyludnienia. Bieda brak nadziei, bezrobocie. Nie chce mi się nawet myśleć jak żyją rodziny w małych miasteczkach i zapomnianych wsiach.
    Przykładów byłoby tysiące, ja zacytuję ostatnią wiadomość jaka mnie zbulwersowała. W latach 70 Polskie Linie Oceaniczne miały 176 jednostek, cokolwiek by to nie znaczyło,  dzisiaj mamy … 3 szt. Wszystkie zostały przejedzone. Mamy dostęp do morza i co, rozwalone stocznie, jednostki, rybołóstwo, szkoda gadać. I jak się dobrze przyjrzeć, to pozostałe gałęzie gospodarki wyglądają podobnie, mamy głównie Reale, montownie i obce banki. Bez prężnej gospodarki nie będzie dobrego budżetu, trzeba jeździć do Brukseli i żebrać.

  4. Dzięki Kurka za Twój portal
    Dziękuję również wszystkim komentatorom za Wasze mądre przemyslenia. Rzeczywiście szkoda, że Kurka nie jest w tzw głównym obiegu. Myślę, że na refleksje na temat naszej drogi ku demokracji i budowy kapitalizmu nigdy nie jest za późno. Ale te ostatnie 20 lat to chyba jednak manowce, przez te lata kolejne strategie rozwaliły naszą gospodarkę, system bankowy, oświatę, kulturę, system ochrony zdrowia, gdzie coraz więcej ludzi skazanych jest na prywatne gabinety i drogie leki i zabiegi, Zdemolowano system wartości, podeptano wszystkie autorytety, zszargano naszą dumę narodową, opluto patriotyzm, a w rezultacie lekkiego traktowania emigracji młodych, doprowadzono do wyludnienia. Bieda brak nadziei, bezrobocie. Nie chce mi się nawet myśleć jak żyją rodziny w małych miasteczkach i zapomnianych wsiach.
    Przykładów byłoby tysiące, ja zacytuję ostatnią wiadomość jaka mnie zbulwersowała. W latach 70 Polskie Linie Oceaniczne miały 176 jednostek, cokolwiek by to nie znaczyło,  dzisiaj mamy … 3 szt. Wszystkie zostały przejedzone. Mamy dostęp do morza i co, rozwalone stocznie, jednostki, rybołóstwo, szkoda gadać. I jak się dobrze przyjrzeć, to pozostałe gałęzie gospodarki wyglądają podobnie, mamy głównie Reale, montownie i obce banki. Bez prężnej gospodarki nie będzie dobrego budżetu, trzeba jeździć do Brukseli i żebrać.

  5. Szczyt w Samarze
    Niezapomniana scena ze szczytu UE – Roska w Samarze: na konferencji stoi Merkel, a obok Putin. Merkel tam wymusiła na Putinie stopniowe odejście od nałożonego na Polskę embarga (na mięso czy warzywa, nie pamiętam). Teraz mamy przy władzy kurwa Europejczyków pełną gębą co to ich Merkel, Mark Rutte, Fredrik Reinfeldt ze Szwecji i Cameron mają głęboko w d (zdaje się, że nie licząc Camerona to cała reszta wymienionego towarzystwa jest z PO i PSL w europarlamencie w EPP…).
    Dziwiszowi dziękuję za ten Wawel – wówczas jeszcze nie wiedziałem, że w tym godnym miejscu zostanie pochowany zamordowany polski prezydent.

  6. Szczyt w Samarze
    Niezapomniana scena ze szczytu UE – Roska w Samarze: na konferencji stoi Merkel, a obok Putin. Merkel tam wymusiła na Putinie stopniowe odejście od nałożonego na Polskę embarga (na mięso czy warzywa, nie pamiętam). Teraz mamy przy władzy kurwa Europejczyków pełną gębą co to ich Merkel, Mark Rutte, Fredrik Reinfeldt ze Szwecji i Cameron mają głęboko w d (zdaje się, że nie licząc Camerona to cała reszta wymienionego towarzystwa jest z PO i PSL w europarlamencie w EPP…).
    Dziwiszowi dziękuję za ten Wawel – wówczas jeszcze nie wiedziałem, że w tym godnym miejscu zostanie pochowany zamordowany polski prezydent.

  7. Ten co ukradł księżyc teraz ukradnie jeszcze słońce…..
    Usłyszałem to zdanie kilka lat temu. Mieszkałem wtedy na Antypodach. Wypowiedział to mój dobry znajomy mieszkający tam już od 20 lat. Nie skojarzyłem od razu o kim mowa. Dopiero jego wyjaśnienie wywołało u mnie znane – aaaha. Tytuł filmu cofnął mnie wtedy do ubogich ale i pięknych, niezapomnianych czasów mojego dzieciństwa. Film o którym mowa był drugim filmem w moim życiu, który po " Wydra Pana Grahama", obejrzałem w naszej ciasnej, starej ale i niezapomnianej wiejskiej świetlicy. Pamiętam moje pewne zaskoczenie, że jeden z tych młodych aktorów został Prezydentem RP. Gdyby to był Tolek Banan z " Przygody Tolka Banana" może bym się tak nie zdziwił. Był przecież materiałem na Przywódcę. Tak się złożyło, że po 30 latach wróciłem do Polski (2009). Poznałem w stolicy wielu młodych wyksztalconych ludzi płci obojga. Założyłem konto na facebook'u aby te kontakty podtrzymywać. Co mnie wtedy po raz pierwszy uderzyło, była niesamowita ilość dowcipów na temat Prezydenta, krążąca w sieci. Większość z nich poniżej pasa, chamskich do bólu. Było mi wstyd. Poszedłem do kiosku aby kupić jakąś gazetę. Tytuł "Gazeta Wyborcza" wydał mi się przystępny, więc kupiłem. Tak więc zaczęła się moja edukacja polityczna obok nauki (ponownej) języka polskiego. Po kilku tygodniach przestałem kupować GW. Teraz Rzeczpospolita stała się moją codzienną lekturą. W owym czasie szukałem pracy, spędzałem wiele czasu w domu, późna jesień tylko temu sprzyjała. TVN24 stał się moim głównym kanałem informacyjnym. Afera hazardowa transmitowana na żywo z Sejmu była bardzo pouczająca. Kropka nad i oraz Szkiełko Kontaktowe kończyły moją codzienną edukację. To co czytałem, widziałem i słyszałem stało jednak coraz bardziej w konflikcie z moim wewnętrznym poczuciem sprawiedliwości. Zacząłem wątpić. Stawiając coraz więcej znaków zapytania do otaczającej mnie rzeczywistości, zarówno gospodarczej, społecznej oraz politycznej, broniąc otwarcie zachowanie i motywy działania wielu osób publicznych, w tym również polityków jak Lech Kaczyński, chociaż wtedy daleko mi było do jakiekolwiek partii, straciłem wielu nowo poznanych przyjaciół. Znowu stałem się trędowatym. Nie moim zadaniem jest ocena Lecha Kaczyńskiego, ale budził we mnie zawsze sympatię, może właśnie dlatego, że był inny oraz na przekór wszystkim, którzy go nienawidzili nawet nie wiedząc dlaczego go nienawidzą. Tak, nie wiedząc, ponieważ w wielu dyskusjach nikt, ale naprawdę nikt, również mój znajomy z Antypodów od którego wszystko się zaczęło, nie mógł niczego merytorycznie naprawdę powiedzieć, udowodnić. Powtarzano tylko gdzieś zasłyszane stereotypy, śmieszne i na poziomie 2 klasy podstawówki. No właśnie, zasłyszane gdzieś, ale gdzie? Ktoś musiał je przecież "wrzucić w obieg". Wracając do Pana Prezydenta chciałbym tutaj przypomnieć jedną scenę, która bardzo mocno utkwiła w mojej pamięci. Nie pamiętam już jakie to było święto, pamiętam tylko, że silny wiatr zacinał deszcz ze śniegiem, Prezydent stał już wtedy przeziębnięty w cienkim płaszczu, bez nakrycia głowy na słabo chronionej przed paskudną pogodę trybunie, odbierając defiladę wojskową. Stał tak bardzo długo, wyprostowany, bez ruchu, na zbliżeniach widać było, jak dreszcze przechodzą przez jego twarz, ciało. Żal było to oglądać, ale Prezydent wytrzymał do końca. Później zachorował. Dostał wysokiej gorączki. Tak, Lech Kaczyński posiadał to, czego brakuje wielu innym politykom, i nie tylko politykom, godności i pokory. Ten, który w imieniu prawdy wędruje na krawędzi i często pod prąd, staje się trędowatym. A kto lubi trędowatych?

    Pozdrawiam

  8. Ten co ukradł księżyc teraz ukradnie jeszcze słońce…..
    Usłyszałem to zdanie kilka lat temu. Mieszkałem wtedy na Antypodach. Wypowiedział to mój dobry znajomy mieszkający tam już od 20 lat. Nie skojarzyłem od razu o kim mowa. Dopiero jego wyjaśnienie wywołało u mnie znane – aaaha. Tytuł filmu cofnął mnie wtedy do ubogich ale i pięknych, niezapomnianych czasów mojego dzieciństwa. Film o którym mowa był drugim filmem w moim życiu, który po " Wydra Pana Grahama", obejrzałem w naszej ciasnej, starej ale i niezapomnianej wiejskiej świetlicy. Pamiętam moje pewne zaskoczenie, że jeden z tych młodych aktorów został Prezydentem RP. Gdyby to był Tolek Banan z " Przygody Tolka Banana" może bym się tak nie zdziwił. Był przecież materiałem na Przywódcę. Tak się złożyło, że po 30 latach wróciłem do Polski (2009). Poznałem w stolicy wielu młodych wyksztalconych ludzi płci obojga. Założyłem konto na facebook'u aby te kontakty podtrzymywać. Co mnie wtedy po raz pierwszy uderzyło, była niesamowita ilość dowcipów na temat Prezydenta, krążąca w sieci. Większość z nich poniżej pasa, chamskich do bólu. Było mi wstyd. Poszedłem do kiosku aby kupić jakąś gazetę. Tytuł "Gazeta Wyborcza" wydał mi się przystępny, więc kupiłem. Tak więc zaczęła się moja edukacja polityczna obok nauki (ponownej) języka polskiego. Po kilku tygodniach przestałem kupować GW. Teraz Rzeczpospolita stała się moją codzienną lekturą. W owym czasie szukałem pracy, spędzałem wiele czasu w domu, późna jesień tylko temu sprzyjała. TVN24 stał się moim głównym kanałem informacyjnym. Afera hazardowa transmitowana na żywo z Sejmu była bardzo pouczająca. Kropka nad i oraz Szkiełko Kontaktowe kończyły moją codzienną edukację. To co czytałem, widziałem i słyszałem stało jednak coraz bardziej w konflikcie z moim wewnętrznym poczuciem sprawiedliwości. Zacząłem wątpić. Stawiając coraz więcej znaków zapytania do otaczającej mnie rzeczywistości, zarówno gospodarczej, społecznej oraz politycznej, broniąc otwarcie zachowanie i motywy działania wielu osób publicznych, w tym również polityków jak Lech Kaczyński, chociaż wtedy daleko mi było do jakiekolwiek partii, straciłem wielu nowo poznanych przyjaciół. Znowu stałem się trędowatym. Nie moim zadaniem jest ocena Lecha Kaczyńskiego, ale budził we mnie zawsze sympatię, może właśnie dlatego, że był inny oraz na przekór wszystkim, którzy go nienawidzili nawet nie wiedząc dlaczego go nienawidzą. Tak, nie wiedząc, ponieważ w wielu dyskusjach nikt, ale naprawdę nikt, również mój znajomy z Antypodów od którego wszystko się zaczęło, nie mógł niczego merytorycznie naprawdę powiedzieć, udowodnić. Powtarzano tylko gdzieś zasłyszane stereotypy, śmieszne i na poziomie 2 klasy podstawówki. No właśnie, zasłyszane gdzieś, ale gdzie? Ktoś musiał je przecież "wrzucić w obieg". Wracając do Pana Prezydenta chciałbym tutaj przypomnieć jedną scenę, która bardzo mocno utkwiła w mojej pamięci. Nie pamiętam już jakie to było święto, pamiętam tylko, że silny wiatr zacinał deszcz ze śniegiem, Prezydent stał już wtedy przeziębnięty w cienkim płaszczu, bez nakrycia głowy na słabo chronionej przed paskudną pogodę trybunie, odbierając defiladę wojskową. Stał tak bardzo długo, wyprostowany, bez ruchu, na zbliżeniach widać było, jak dreszcze przechodzą przez jego twarz, ciało. Żal było to oglądać, ale Prezydent wytrzymał do końca. Później zachorował. Dostał wysokiej gorączki. Tak, Lech Kaczyński posiadał to, czego brakuje wielu innym politykom, i nie tylko politykom, godności i pokory. Ten, który w imieniu prawdy wędruje na krawędzi i często pod prąd, staje się trędowatym. A kto lubi trędowatych?

    Pozdrawiam

    • Wielokrotnie o tym myślałam.
      Tzn. o przemówieniu L.Kaczyńskiego  na  Westerplatte. To była  naprawdę  mocna  rzecz. I  napawająca  dumą. I  do  tego  kamienna  twarz  Putina. Potem, po  Smoleńsku, powracałam  do  tego – i  to  w  takim kontekście  jak  Ty. Hm, chyba  to  nie  paranoja  jeszcze? 😉

    • Wielokrotnie o tym myślałam.
      Tzn. o przemówieniu L.Kaczyńskiego  na  Westerplatte. To była  naprawdę  mocna  rzecz. I  napawająca  dumą. I  do  tego  kamienna  twarz  Putina. Potem, po  Smoleńsku, powracałam  do  tego – i  to  w  takim kontekście  jak  Ty. Hm, chyba  to  nie  paranoja  jeszcze? 😉