Reklama

Pan Ignacy Lajkonik był bardzo spokojnym człowiekiem.

Pan Ignacy Lajkonik był bardzo spokojnym człowiekiem. Mieszkał w dużym mieście, w bloku z brzydkich betonowych płyt i czasami, kiedy nad miastem zapadał duszny letni wieczór, stawał w oknie i marzył o zieleni, zapachu trawy i ptakach, śpiewających w lesie. Znał je z czasów, kiedy jako mały Ignaś wyjeżdżał do babci na wieś.

Reklama

Pewnego dnia pan Lajkonik zdecydował się: kupi działkę nad jeziorem, w pobliżu lasu i na wakacje będzie wyjeżdżał w spokojniejsze okolice. Wyciągnął z półki mapę województwa i zaznaczył te jeziora, nad którymi rósł las, ołówkiem – żeby można było wytrzeć te znaki gumką. Potem poszukał w gazecie ogłoszeń o sprzedaży działki i wybrał kilka z nich. Pewnego dnia wsiadł do samochodu i pojechał nad jezioro, które spodobało mu się szczególnie. Było tam wszystko, czego pan Lajkonik potrzebował: las, woda, trawa i ptaki. Rolnik, który był właścicielem ziemi, zgodził się sprzedać ten kawałek, który panu Ignacemu odpowiadał najbardziej.

Coś jednak nie dawało panu Lajkonikowi spokoju: – Takie piękne jezioro – zastanawiał się – cisza, spokój, niedaleko od drogi… To tak piękne, że aż niemożliwe. Na pewno zaraz ktoś zacznie budować tu wielki ośrodek wczasowy, z ryczącymi motorówkami, dudniącą dyskoteką i bzyczącą kosiarką do trawy. Pan coś o tym wie ? – zwrócił się do rolnika. Rolnik tylko rozłożył bezradnie ręce: Nie, on nic o tym nie wie. – Sprawdzę to w urzędzie gminy – zdecydował pan Lajkonik.

W urzędzie pan urzędnik poprawił okulary, chrząknął dwa razy, popatrzył na mapę i pokręcił głową. – Panie… eee… Lajkonik – powiedział – Nad tym jeziorem na pewno nikt nie chce budować żadnych ośrodków wczasowych. Ale co my tu w gminie możemy wiedzieć? –. – Jak to: co możemy wiedzieć ? – przestraszył się pan Ignacy. – Noo… Na pana miejscu pojechałbym do urzędu powiatowego – poradził urzędnik – Może tam powiedzą panu coś więcej ? –. Pan Lajkonik wsiadł w samochód i terkocząc silnikiem pojechał do miasteczka powiatowego.

– Kochany panie Lajkonik! – Naczelnik w urzędzie powiatowym rozłożył ramiona szeroko, jakby chciał przycisnąć pana Ignacego do piersi – Nie, na pewno nie będzie tam żadnego ośrodka, dużego, ani małego. Ale żeby być tak całkowicie pewnym – zniżył głos pan naczelnik – zadzwoniłbym jeszcze do urzędu wojewódzkiego. Ooo, jaka szkoda, zajęte – powiedział, odkładając słuchawkę. Pan Lajkonik pokręcił głową – Panie naczelniku, to ja sam jeszcze dzisiaj pojadę do urzędu wojewódzkiego i sprawdzę –. – No pewnie! – rozpromienił się naczelnik – Do widzenia, kochany panie, i powodzenia życzę –. I samochód pana Lajkonika potoczył się z powrotem do dużego miasta.

Pan referent w urzędzie wojewódzkim długo przekładał papiery, zanim znalazł mapę, na której było jezioro i las pana Lajkonika. – Taaak – wycedził sucho – to baardzo spokojna okolica –. – Tak, ale ten ośrodek? – niespokojnie zapytał pan Ignacy. Referent skrzywił się – Nie. Jeżeli bardzo panu zależy, mogę sprawdzić w ministerstwie, ale dzisiaj mówię panu: Nie ma, nie było i nie będzie żadnego ośrodka –. To samo powtórzył panu Lajkonikowi przez telefon pan referent następnego dnia, kiedy sprawdził w ministerstwie. Pan Ignacy odetchnął z ulgą i pojechał kupić działkę od rolnika.

Tymczasem w ministerstwie pan dyrektor departamentu, do którego poprzedniego dnia dzwonił pan referent, przyglądał się z namysłem mapie. – Hmm, hmm, hmm – mruczał do siebie. – Duże, ładne jezioro… Gęsty las z grzybami i jagodami… Blisko drogi. A my właśnie szukamy jakiegoś miejsca na ośrodek dla ministerstwa –. I w dwa miesiące później pan Lajkonik z przerażeniem zobaczył, że na drugim brzegu jeziora rośnie plac budowy. A w następne wakacje stał tam już ośrodek wczasowy, do którego podjeżdżały ryczące silnikami samochody. W piątek i sobotę wieczorem, a czasem i w inne dni, w stołówce odbywała się dyskoteka. Na plaży grały radioodbiorniki, na jeziorze królowały ryczące motorówki, a pan Ignacy siedział w namiocie na swojej działce i zgrzytał zębami.

I tak nauczył się, żeby o wszystkich pięknych miejscach, jakie w życiu widział, mówić tylko swoim dobrym przyjaciołom. Potem pogratulował sobie, że nie wybudował na działce domku, który kosztowałby mnóstwo pieniędzy, i sprzedał ją ministrowi, dla którego w ośrodku było zbyt tłoczno.

________

Tekst chroniony prawem autorskim (wszystkie części cyklu o p. Lajkoniku). Opublikowany w portalu www.kontrowersje.net i na blogu www.madagaskar08.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.

Reklama

6 KOMENTARZE