Czarne chmury i Czterej pancerni z PZPN zebrali się nad głową Leo Beenhakkera.
Czarne chmury i Czterej pancerni z PZPN zebrali się nad głową Leo Beenhakkera. Wiele wskazuje na to, że Holender pożegna się z polską reprezentacją.
Cierpliwość polskiej prasy sportowej i polskiego kibica skończyła się po tym jak w wyniku błędów szkoleniowych trenera Żewłakow podał do Boruca, a ten się machnął jak trampkarz. Pozostaje ustalenie kilku kwestii finansowych. Według kontraktu jaki zawarł Leo jeszcze z prezesem Listkiewiczem (co słychać u prezesa), jeśli PZPN nie wytrzyma nerwowo, będzie musiał zapłacić 2 miliony zadośćuczynienia, pospiesznie ocenionemu trenerowi. Nie takie rzeczy robił PZPN i nie za takie śmieszne pieniądze, zatem ta przeszkoda nie wydaje się być przeszkodą nie do przeskoczenia.
Niestety to nie koniec smutnych dla kibiców spekulacji, istnieje dużo prawdopodobieństwo, jeśli nie tragiczna pewność, że nowym trenerem reprezentacji zostanie Polak i nie będzie to Franciszek Smuda. Gdyby tak się stało zatoczymy koło, z ziemi naszej do naszej, gdzie lipa dojrzewa. Nie ma w Polsce takiego trenera, poza Franciszkiem Smudą, przy którym polski piłkarz grzejący ławę w drugiej niemieckiej, czy angielskiej lidze nie czułby się jak gwiazda dyktująca warunki polskiemu szkoleniowcowi. A jak wiadomo gwiazdy swoje kaprysy mają i założenia taktyczne w poważaniu, efekty tego spontanicznie gwaizdroskiego futbolu widzimy na boiskach krajowych i europejskich.