Reklama

Ogólne poruszenie, jakie wywołała, dwum

Ogólne poruszenie, jakie wywołała, dwuminutowa konferencja Grasia nie jest żadnym przełomem, zaplanowaną grą, czy Bóg wie czym jeszcze. Jest kolejnym efektem ubocznym w gatunku: „otwieranie zamkniętego stadionu”, „zaciąganie Kaczora przed TS”, czy „krucjata przeciw KK, bez ataków na Kościół”. Zwyczajnie, we wtorek, dnia 20 marca, dwóch znudzonych sobą i polityką w ogóle, zgranych politykierów, potargało się o nic. Jak to o nic? Ano tak to, bo nie ma oczywiście śladu czegoś, co się nazywa reformą, w dodatku tak kluczową, ale jest kwestia wizerunku politycznego na najbliższe miesiące, nie lata. Chodzi tylko o jedno, czyje w telewizji będzie na wierzchu, a elementem przetargowym jest numerologia. Jeśli zostanie 67, będzie „sukces” Tuska, jeśli cokolwiek zakłóci tę magię 67, swoje wygra Pawlak. W istocie mamy przepychankę o najzwyklejszy zapis w ustawie, jednozdaniowy i nic więcej. Trwa wojna o wojnę, trzeba ludowi wyjaśnić, że mamy Bóg wie jakie wyzwanie, nie wiadomo jakie trudne zadanie, cholernie ciężką przeprawę i w tym gąszczu pułapek, ostrej batalii, wielki Donald się nie ugnie, mniejszy Waldek też nakryje czapką armatę. Ubawiłem się po pachy, gdy słuchałem rozmaitych tęgich głów gadających, że oto Tuska przeprowadza misterną grę zmierzającą do nowego rozdania. Tusk niczego nie przeprowadza, Tusk pokazuje rozpaczliwie, żeby w nowym rozdaniu wziąć go pod uwagę, że jest w pełni dyspozycyjny od Palikota do „rozsądnego skrzydła PiS”. W tle tych nic nieznaczących przepychanek ciągle wisi kwestia zasadnicza. Rostowski po licencjacie musi wysłać do międzynarodowych czynników sygnał, że będzie wypłacalny. Redukcja wypłat emerytur i przypływ nowego kapitału od zarzynanych staruszków, pozwala czynnikom sądzić, że polskie obligacje będą miały jakieś gwarancje i jeszcze da się kilka lat podoić.

Reklama

Podniecanie się tym, czy koalicja przetrwa, czy nie przetrwa nie ma absolutnie żadnego znaczenia, ponieważ nie przetrwa obecny układ sił i to jest już przesądzone. Tusk ma świadomość, że rozpoczęła się gra o wszystko i już nie jako główny gracz, którym zresztą nigdy nie był, usiłuje się wbić w rozdanie, wszelkimi możliwymi sposobami. Z jednej strony włazi w tyłek „Europie”, aż po wyżej uszu, realizując wszelkie światłe i kosztowne polecenia, z drugiej biega po lokalnym rynku usług, oferując swoje talenty, ponieważ czuje, że zachodnia kariera coraz bardziej odchodzi na półkę, w dziale „Mity i podania ludowe”. Ot i cała zadyma. Nie Tusk i tym bardziej nie Pawlak będzie decydował o dynamice zdarzeń, dlatego obaj się wykazują pełną gotowość. Przy tym wszystkim trzeba pamiętać, że jak nie idzie, to nie idzie. W ostatnim czasie czegokolwiek dotknie się PO, zaraz mamy gotowy i żałosny efekt, że boki zrywać. Ba! Przebrzmiałe sprawy, wydawałby się nie do ośmieszenia, wracają z groteskową siłą, weźmy dla przykładu Gromosława Cze. Trzeba większych jaj niż te, że ludzie z WSI nie tylko wygrali z ludźmi SB, ale jeszcze generał poszedł do sądu po odszkodowanie. I jaj większych nie trzeba i przykładu, że Tusk już jest pionem, oficjalnie przedstawianym jako pion. Nie trzeba. Teatrzyk z Waldkiem, ani śmieszny, ani interesujący, zwyczajna bieganina, „gra na aferę”, ale łeb kładę, że po pierwszej z brzegu „Kasi z Sosnowca”, czy innym zderzeniu „Busa” z traktorem, serwisy wypełnią się tematem: „Gdzie granica dla żałoby narodowej?”. Zresztą już dziś, TVN w głównym wydaniu nie żyje pierdołami produkowanymi przez Tuska i Pawlaka, ale produkuje własne: przebudzone niedźwiedzie w Bieszczadach, czy francuskiego „antysemitę na skuterze”. Gdy do reklam zostało jeszcze kilka minut, puścili felieton z Julią, która szukała psa z panem w okularach.

Kogo interesują realia i generalia, nie będzie odchodził i tychże i nie będzie się podniecał bieżącą i nic nie znacząca spartakiadą dla ledwo sprawnych. Generalnie i realnie przekłada się wajcha, ręką tych samych „suwnicowych”, którzy przymierzają się do roszady zapewniającej spokój co najmniej na jedną kadencję, a nie zabawę na parę godzin. Tusk musi skupiać na sobie uwagę, problem polega na tym, że Tusk nie ma już wielu argumentów, żadnych nie ma tak naprawdę, poza wystawianiem się na giełdzie pożytecznych idiotów. Będzie grzeczny dostanie jakąś ambasadę w Waszyngtonie, tudzież jakiegoś ministra do spraw ochrony środowiska w Europie Wschodniej, z ramienia UE. Tyle w kwestii Tuska, już mniej bym się martwił na miejscu Pawlaka, ten zawsze potrafi się obrócić i chociaż teraz panowie strażacy trzepią portami, przed utratą synekur, wiedzą, że takie wahnięcia są wkalkulowane w „ludową” działalność. Ekspert od PSL, Leszek Miler, nie wykluczył żadnej możliwości, jutro zakwitną krokusy, Julia rozpozna pana w okularach, arcybiskup Michalik rozszerzy interpretacje masońskie. Jutro odbędzie się też posiedzenie krajowe PO i dla Polaków będzie miało mniejsze znaczenie, niż pan w okularach wożący małą Julię, starym niebieskim samochodem, bez względu na efekt tego spędu w politycznej remizie. Nic się nie dzieje, zatem należało spróbować pierdnąć z ostatnie grubej Berty: „Matko Boska, co to będzie? Wybory?”. Nic nie będzie, absolutnie nic i choćby wybory były, też nic nie będzie, wypalił się patent, który i tak trzymał się nieludzko długo, dogorywa w oczach i cienko popierduje.

Ps Proszę, dziękuję.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Ambasadorstwo dla Donaldino?
    Co to to nie. Donaldino powinien zostać na swym stanowisku jeszcze przez kolejne 100 dni x500 i przez cały ten czas odkręcać to co zakręcił. O misce ryżu i wodzie na styk. Do 67-miu, a potem jeszcze 5 dodatkowych latek jako wyraz uznania.
    Nic tak nie zmieni jego nienormalnego podejścia do Polski jak odkręcanie.
    I zamiast do Częstochowy, do Brukseli na kolanach, odkręcać, odkręcać, odkręcać.
    Wszędzie na kolanach, a do Obamy kajakiem ze złamanym wiosłem, a nie Embrarerem.
    A całą te hołotę ustawodawczo-wykonawczą oraz podsądno-zasądną jemu do pomocy.
    No co, pomarzyć nie można?
    Bo kto ich przypilnuje…

  2. Ambasadorstwo dla Donaldino?
    Co to to nie. Donaldino powinien zostać na swym stanowisku jeszcze przez kolejne 100 dni x500 i przez cały ten czas odkręcać to co zakręcił. O misce ryżu i wodzie na styk. Do 67-miu, a potem jeszcze 5 dodatkowych latek jako wyraz uznania.
    Nic tak nie zmieni jego nienormalnego podejścia do Polski jak odkręcanie.
    I zamiast do Częstochowy, do Brukseli na kolanach, odkręcać, odkręcać, odkręcać.
    Wszędzie na kolanach, a do Obamy kajakiem ze złamanym wiosłem, a nie Embrarerem.
    A całą te hołotę ustawodawczo-wykonawczą oraz podsądno-zasądną jemu do pomocy.
    No co, pomarzyć nie można?
    Bo kto ich przypilnuje…

  3. Ambasadorstwo dla Donaldino?
    Co to to nie. Donaldino powinien zostać na swym stanowisku jeszcze przez kolejne 100 dni x500 i przez cały ten czas odkręcać to co zakręcił. O misce ryżu i wodzie na styk. Do 67-miu, a potem jeszcze 5 dodatkowych latek jako wyraz uznania.
    Nic tak nie zmieni jego nienormalnego podejścia do Polski jak odkręcanie.
    I zamiast do Częstochowy, do Brukseli na kolanach, odkręcać, odkręcać, odkręcać.
    Wszędzie na kolanach, a do Obamy kajakiem ze złamanym wiosłem, a nie Embrarerem.
    A całą te hołotę ustawodawczo-wykonawczą oraz podsądno-zasądną jemu do pomocy.
    No co, pomarzyć nie można?
    Bo kto ich przypilnuje…

  4. Rzut oka na profesora Buzka i jego karierę
    po przeprowadzeniu ,,wielkiej reformy emerytalnej”, której nam cały swiat zazdrościł, pozwala być jak najgorszej myśli. Ze Tuskowi uda się, niczym temu sławnemu kapitanowi Costy Concordii, uciec z tonącego statku, na suchy ląd. Cała uwaga Tuska skupiona jest teraz na miejscu ewakuacji. Bo kiedy dziki motłoch będzie szturmował pałace władzy, ktoś może rzucić jego nazwisko. Dla ratowania własnej dupy. Więc lepiej być daleko stąd, kiedy wszyscy będziemy zbierali ,,owoce” wielkich tuskowych ,,reform” i równie wielkich inwestycji.
    Co się zaś tyczy miski ryżu – proszę zajrzeć do Huty Stalowa Wola – tam Chińczycy robią porządki i organizują, od nowa, białych.

  5. Rzut oka na profesora Buzka i jego karierę
    po przeprowadzeniu ,,wielkiej reformy emerytalnej”, której nam cały swiat zazdrościł, pozwala być jak najgorszej myśli. Ze Tuskowi uda się, niczym temu sławnemu kapitanowi Costy Concordii, uciec z tonącego statku, na suchy ląd. Cała uwaga Tuska skupiona jest teraz na miejscu ewakuacji. Bo kiedy dziki motłoch będzie szturmował pałace władzy, ktoś może rzucić jego nazwisko. Dla ratowania własnej dupy. Więc lepiej być daleko stąd, kiedy wszyscy będziemy zbierali ,,owoce” wielkich tuskowych ,,reform” i równie wielkich inwestycji.
    Co się zaś tyczy miski ryżu – proszę zajrzeć do Huty Stalowa Wola – tam Chińczycy robią porządki i organizują, od nowa, białych.

  6. Rzut oka na profesora Buzka i jego karierę
    po przeprowadzeniu ,,wielkiej reformy emerytalnej”, której nam cały swiat zazdrościł, pozwala być jak najgorszej myśli. Ze Tuskowi uda się, niczym temu sławnemu kapitanowi Costy Concordii, uciec z tonącego statku, na suchy ląd. Cała uwaga Tuska skupiona jest teraz na miejscu ewakuacji. Bo kiedy dziki motłoch będzie szturmował pałace władzy, ktoś może rzucić jego nazwisko. Dla ratowania własnej dupy. Więc lepiej być daleko stąd, kiedy wszyscy będziemy zbierali ,,owoce” wielkich tuskowych ,,reform” i równie wielkich inwestycji.
    Co się zaś tyczy miski ryżu – proszę zajrzeć do Huty Stalowa Wola – tam Chińczycy robią porządki i organizują, od nowa, białych.

  7. luzaki
    Ten pełny luz Pawlaka jest zastanawiający.
    Dla kogo on właściwie pracuje?
    Niby dla amerykanów, bo to Pawlak pilotuje wprowadzenie GMO i ACTA, ale z kolei Ruskim załatwił świetny kontrakt na gaz dla Polski.
    Facet jest więc kuty z każdej strony, no i ma swoich ludzi praktycznie wszędzie gdzie płynie jakiś pieniądz.
    Zaś Sikorski dalej szaleje jako wolny elektron. Może wiele załatwić dla siebie, o ile jego dziwny stan psychofizyczny nie jest już zauważany na Zachodzie.
    No, ale zdrowy czy chory, jest na razie pożyteczny dla Niemiec, i zgłasza z wyprzedzeniem kolejne inicjatywy.

  8. luzaki
    Ten pełny luz Pawlaka jest zastanawiający.
    Dla kogo on właściwie pracuje?
    Niby dla amerykanów, bo to Pawlak pilotuje wprowadzenie GMO i ACTA, ale z kolei Ruskim załatwił świetny kontrakt na gaz dla Polski.
    Facet jest więc kuty z każdej strony, no i ma swoich ludzi praktycznie wszędzie gdzie płynie jakiś pieniądz.
    Zaś Sikorski dalej szaleje jako wolny elektron. Może wiele załatwić dla siebie, o ile jego dziwny stan psychofizyczny nie jest już zauważany na Zachodzie.
    No, ale zdrowy czy chory, jest na razie pożyteczny dla Niemiec, i zgłasza z wyprzedzeniem kolejne inicjatywy.

  9. luzaki
    Ten pełny luz Pawlaka jest zastanawiający.
    Dla kogo on właściwie pracuje?
    Niby dla amerykanów, bo to Pawlak pilotuje wprowadzenie GMO i ACTA, ale z kolei Ruskim załatwił świetny kontrakt na gaz dla Polski.
    Facet jest więc kuty z każdej strony, no i ma swoich ludzi praktycznie wszędzie gdzie płynie jakiś pieniądz.
    Zaś Sikorski dalej szaleje jako wolny elektron. Może wiele załatwić dla siebie, o ile jego dziwny stan psychofizyczny nie jest już zauważany na Zachodzie.
    No, ale zdrowy czy chory, jest na razie pożyteczny dla Niemiec, i zgłasza z wyprzedzeniem kolejne inicjatywy.