Reklama

Prawda, że słodziut

Prawda, że słodziutkie. Jeden obraz za więcej niż kilka tysięcy słów. Marzenia chłopaka z Spotu. Ech, żeby chociaż tak raz wsiąść za kierownicę Porsche, spróbować kawioru, zobaczyć jak wygala Reichstag od środka, uścisnąć dłoń Ringo Starra, zdobyć autograf Pele i usiąść na wysadzanej diamentami desce szejka. Zaliczyć wszystkie zaszczyty i przeżyć, nic więcej od życia i Boga wymagać nie wypada. Trochę brakowało mi pomysłu na tekst i wstępnie miałem się zając pismem obrazkowym Lisa, czyli Newsweekiem, ale to zdjęcie bardziej mnie zauroczyło niż okładka i nie mogłem się oprzeć. Często się mówi, że do polityki nie powinno się przyjmować głodupców, takich na dorobku nie tylko materialnym, ale mentalnym. Kto wie, czy to nie jest słuszna uwaga. Próbować można, ale nikt mi nie powie, że ten smarkaty na fotografii nie czuje się jak dzieciak z Opalenicy, który stał pięć dni pod hotelem i w końcu się doczekał. Na piłce z hipermarketu boski Ronaldo złożył podpis. Kiedy więcej niż połowa Polski krzyczała, że wygraliśmy z Ruskimi, chociaż rozum widział, że Bóg poprowadził lewą nogą polskiego piłkarza i to wszystko na co nas było stać przez 90 minut, bardzo nieśmiało usiłowałem zwrócić uwagę, że euforia jest nie na miejscu. Teraz usiłuję napisać co widzę na załączonym obrazku i znów się czuję jak „propaganda klęski” połączona z „prawicowym umysłem”. Zdjęcie jak zdjęcie, powie każdy przeciętny, taki co kupuje margarynę w wersji rodzinnej i po tych słowach zostanie awansowany na normalnego. A mnie to zdjęcie cholernie niepokoi, jak ostatniego wariata, jak psychicznego i być może nieuleczalnie podejrzliwego. Dlaczego on ma taką błogą minę, jakby mu koleżanka praktycznie i ręcznie wyjaśniła skąd się biorą dzieci?

Reklama

Zostawiłby żonę i dwójkę wybitnie zdolnych dzieci, dla tej starszej, mało urodziwej i nie dbającej o siebie pani? Co jeszcze i kogo jeszcze zostawiłby dla niej? Wszystko i wszystkich? Od razu, bez namysłu? W porywie namiętności, w ślepym zauroczeniu, w afekcie, który zwalnia z odpowiedzialności? Też to widzicie, czy tylko mnie odbiło? Bardzo poważnie pytam, każdego, kto przeczyta te zwierzenia wariata. Co widzisz na tym zdjęciu? Jakie emocje? Jakich bohaterów? Z czym kojarzysz tę scenkę sytuacyjną? Przypomina Ci pierwszy pocałunek? Pierwszą jazdę samochodem po zdanym egzaminie? Wieczór kawalerski? Czy chłopcu w takim stanie powierzyłbyś tokarkę? Sądzisz, że ten chłopiec jest w stanie zaopiekować się młodszą i przeziębioną siostrą? Dałby radę odstawić komputer z najnowszą „strzelanką” i podać gorzką herbatę z miodem? Kim jest ten mały na zdjęciu obok ciotki z Ameryki? Co myśli? O czym marzy? Gdyby go poprosiła o zrobienie jaskółki, zrobiłby? Na oczach całego stadionu? I ja też nie wiem, to znaczy chciałbym nie wiedzieć, ale wiem, że ten mały, który zadziera nos, żeby maślanymi oczętami spojrzeć na starszą koleżankę, jest ważniakiem. Na swoim podwórku większego cwaniaka nie znajdziesz, oczy mu się zmieniają w sekund dwie, brwi marszczą i znów zaczyna, że o 6.00 rano będą palić na stosach, bo szatan nigdy nie zasypia. Nie ten mały, nie te oczy, nie ta twarz, całkiem inna osobowość, schizofrenia na licach.

Mały dostał najdroższe zabawki i oda razu zaczął sprawdzać co mają w środku. Posłużył się młotkiem, przecinakiem, nożem i kilofem, żeby dociec sedna, a potem powołał podwórkowe ministerstwo do spraw popsutych zabawek i nieuleczalnie chorych po refundacji. Jeździ „resorkami” po wertepach i krzyczy, że pokonuje trzecie okrążenie wyścigowego toru. Rozbił skarbonkę, wyjął kasę, za drobne kupił klej i połączył skorupy, do środka wrzucił trzy miedziaki, żeby brzęczały, całą resztę oddał za jeden uśmiech. Zbudował dom dla lalek, bawi się kolejką, gra w piłkarzyki, skleja samoloty i nurkuje w wannie razem z nie odłączną gumową kaczką, której wydrapał oczy. Pamiątkowa fotografia, niejeden oprawił sobie w ramki i patrzy, tak zauroczony, że nie widzi nic innego. Ulubione zdjęcie, to i żadne inne, chłopczyk i babie lato. Za ile ten obrazek, jaka cena? Tego nie wiemy, nie ma ceny, jest bezcenny, ale będzie kosztował nas sporo. Same retusze idą w miliardy, a zaraz po nich renowacje, wymiana ram, złocenia, przestrzenne sale, darmowe bilety dla znanych rodzin i kustosze zwalniani przed sześćdziesiątką. Piękny, szczęśliwy chłopiec z rodziny zastępczej, powie wierszyk i dostanie konfitury, zaśpiewa jak mu zagrają i dostanie prawie nowe ubranie po kuzynach z zagranicy.

Reklama

29 KOMENTARZE

  1. Celne do bólu
    Pierwsze wrażenia mówią właściwie wszystko, bo rzeczy niestety zwykle są dokładanie takie, na jakie wyglądają. Tyle, że to się okazuje poniewczasie… A jest ich cała ekipa takch chłystków. Ja na przykład pamiętam z telewizji taką charakterystyczną scenkę z Nowakiem w czasie wizyty pierwszego czarnego obywatela Ameryki. Jak się Nowak kręci sam po pustym placu przed pałacem, wszyscy rozstawieni po bokach w czworobok, a ten tu smarfonik trzyma w dłoniach i zasuwa nerwowo tam i z powrotem po środku. Czerwony dywan ma dobre kilkadziesiąt metrów, więc zdąży sieknąć kolorową fotkę z preziem i tłitnąć albo fejsnąć. Będzie pierwszy, zanim go przegonią tamci z Secret Service. Nie tylko ja to zauważyłem, bo potem lekkiego łacha darli z niego ziomale z mediów. Banda niedorozowojów.

  2. Celne do bólu
    Pierwsze wrażenia mówią właściwie wszystko, bo rzeczy niestety zwykle są dokładanie takie, na jakie wyglądają. Tyle, że to się okazuje poniewczasie… A jest ich cała ekipa takch chłystków. Ja na przykład pamiętam z telewizji taką charakterystyczną scenkę z Nowakiem w czasie wizyty pierwszego czarnego obywatela Ameryki. Jak się Nowak kręci sam po pustym placu przed pałacem, wszyscy rozstawieni po bokach w czworobok, a ten tu smarfonik trzyma w dłoniach i zasuwa nerwowo tam i z powrotem po środku. Czerwony dywan ma dobre kilkadziesiąt metrów, więc zdąży sieknąć kolorową fotkę z preziem i tłitnąć albo fejsnąć. Będzie pierwszy, zanim go przegonią tamci z Secret Service. Nie tylko ja to zauważyłem, bo potem lekkiego łacha darli z niego ziomale z mediów. Banda niedorozowojów.

  3. Celne do bólu
    Pierwsze wrażenia mówią właściwie wszystko, bo rzeczy niestety zwykle są dokładanie takie, na jakie wyglądają. Tyle, że to się okazuje poniewczasie… A jest ich cała ekipa takch chłystków. Ja na przykład pamiętam z telewizji taką charakterystyczną scenkę z Nowakiem w czasie wizyty pierwszego czarnego obywatela Ameryki. Jak się Nowak kręci sam po pustym placu przed pałacem, wszyscy rozstawieni po bokach w czworobok, a ten tu smarfonik trzyma w dłoniach i zasuwa nerwowo tam i z powrotem po środku. Czerwony dywan ma dobre kilkadziesiąt metrów, więc zdąży sieknąć kolorową fotkę z preziem i tłitnąć albo fejsnąć. Będzie pierwszy, zanim go przegonią tamci z Secret Service. Nie tylko ja to zauważyłem, bo potem lekkiego łacha darli z niego ziomale z mediów. Banda niedorozowojów.

  4. 10/10
    oddali wszystko, co zostawili zaharowani na śmierć rodzice, oddali to, co było dla młodszych rodzeństwa na czarną godzinę, pożyczyli w banku z miniratką – i też oddali. Rozglądają się po obejściu, swoim już pustym, i sąsiadów, wzrokiem pijaka na porannym kacu – co by tu można zaje..ć i szybko sprzedać.
    Nie ma już tego wiele – trochę złomu, parę butelek. A i komornik już szykuje tytuł i zbiera obstawę.

  5. 10/10
    oddali wszystko, co zostawili zaharowani na śmierć rodzice, oddali to, co było dla młodszych rodzeństwa na czarną godzinę, pożyczyli w banku z miniratką – i też oddali. Rozglądają się po obejściu, swoim już pustym, i sąsiadów, wzrokiem pijaka na porannym kacu – co by tu można zaje..ć i szybko sprzedać.
    Nie ma już tego wiele – trochę złomu, parę butelek. A i komornik już szykuje tytuł i zbiera obstawę.

  6. 10/10
    oddali wszystko, co zostawili zaharowani na śmierć rodzice, oddali to, co było dla młodszych rodzeństwa na czarną godzinę, pożyczyli w banku z miniratką – i też oddali. Rozglądają się po obejściu, swoim już pustym, i sąsiadów, wzrokiem pijaka na porannym kacu – co by tu można zaje..ć i szybko sprzedać.
    Nie ma już tego wiele – trochę złomu, parę butelek. A i komornik już szykuje tytuł i zbiera obstawę.

  7. męczy się biedaczysko
    Tusk zwykle w towarzystwie prawdziwych przywódców wygląda na przerażonego.
    Na tym zdjęciu próbuje się wyszczerzyc, bo Państwo się cieszą, coś mówią w obcym języku, więc wypada jakoś dać wyraz.
    Dałby sporo pieniędzy, aby zamiast na trybunie siedzieć w domu przed telewizorem.
    On czuje się gorszy, i za pochwałę grzecznie zamerda, a nawet wykopie cenną kość i odda lepszym.
    To nic złego jeśli Premier jest człowiekiem z gminu, ale wówczas powinien mieć ostentacyjnie towarzystwo europejskie w dupie jak np Lepper, bez owego upokarzającego kraj łaszenia się.

  8. męczy się biedaczysko
    Tusk zwykle w towarzystwie prawdziwych przywódców wygląda na przerażonego.
    Na tym zdjęciu próbuje się wyszczerzyc, bo Państwo się cieszą, coś mówią w obcym języku, więc wypada jakoś dać wyraz.
    Dałby sporo pieniędzy, aby zamiast na trybunie siedzieć w domu przed telewizorem.
    On czuje się gorszy, i za pochwałę grzecznie zamerda, a nawet wykopie cenną kość i odda lepszym.
    To nic złego jeśli Premier jest człowiekiem z gminu, ale wówczas powinien mieć ostentacyjnie towarzystwo europejskie w dupie jak np Lepper, bez owego upokarzającego kraj łaszenia się.

  9. męczy się biedaczysko
    Tusk zwykle w towarzystwie prawdziwych przywódców wygląda na przerażonego.
    Na tym zdjęciu próbuje się wyszczerzyc, bo Państwo się cieszą, coś mówią w obcym języku, więc wypada jakoś dać wyraz.
    Dałby sporo pieniędzy, aby zamiast na trybunie siedzieć w domu przed telewizorem.
    On czuje się gorszy, i za pochwałę grzecznie zamerda, a nawet wykopie cenną kość i odda lepszym.
    To nic złego jeśli Premier jest człowiekiem z gminu, ale wówczas powinien mieć ostentacyjnie towarzystwo europejskie w dupie jak np Lepper, bez owego upokarzającego kraj łaszenia się.

  10. Każdy z nas go rozpoznaje.
    Wszyscy potrafimy go zdefiniowac i sklasyfikować do odpowiedniej kategorii politycznej, społecznej, ludzkiej. Problem polega na tym, jak dotrzeć z tym do mas.
    Ostatnio wpadł mi do głowy pomysł, może nie jakiś rewolucyjny, ale być może warty uwagi. Marzy mi się internetowa encyklopedia tego chłystka i jego kumpli. Miejsce, w którym zebrane zostałyby informacje, dane biograficzne, słowa, cytaty, ścieżka zawodowa każdego z autorów wspólczesnej rzeczywistości. To wszystko jest w sieci, z tym że rozproszone po róznych serwisach, na portalu Kurki, na niektórych blogach w salonie24, na niezalezna.pl i w wielu innych miejscach.
    Przejrzysty portal pod adresem trzeciarp.pl lub prl-bis.pl, z atrakcyjną szatą graficzną, historycznymi zdjęciami z nocnej zmiany, cytatami z expose Millera, Tuska, aktualizowany o opis bieżacego stanu państwa mógłby przyciągnąć nawet stada lemingów. Takie kompendium wiedzy, skumulowane w jednym miejscu, odpowiednio wypromowane na fecebookach, jest czymś niezbędnym by wzrosła świadomośc społeczna. W internecie można zrobić to szybko i tanio, a efekty mogłyby być zauważalne już przy najbliższych wyborach…

  11. Każdy z nas go rozpoznaje.
    Wszyscy potrafimy go zdefiniowac i sklasyfikować do odpowiedniej kategorii politycznej, społecznej, ludzkiej. Problem polega na tym, jak dotrzeć z tym do mas.
    Ostatnio wpadł mi do głowy pomysł, może nie jakiś rewolucyjny, ale być może warty uwagi. Marzy mi się internetowa encyklopedia tego chłystka i jego kumpli. Miejsce, w którym zebrane zostałyby informacje, dane biograficzne, słowa, cytaty, ścieżka zawodowa każdego z autorów wspólczesnej rzeczywistości. To wszystko jest w sieci, z tym że rozproszone po róznych serwisach, na portalu Kurki, na niektórych blogach w salonie24, na niezalezna.pl i w wielu innych miejscach.
    Przejrzysty portal pod adresem trzeciarp.pl lub prl-bis.pl, z atrakcyjną szatą graficzną, historycznymi zdjęciami z nocnej zmiany, cytatami z expose Millera, Tuska, aktualizowany o opis bieżacego stanu państwa mógłby przyciągnąć nawet stada lemingów. Takie kompendium wiedzy, skumulowane w jednym miejscu, odpowiednio wypromowane na fecebookach, jest czymś niezbędnym by wzrosła świadomośc społeczna. W internecie można zrobić to szybko i tanio, a efekty mogłyby być zauważalne już przy najbliższych wyborach…

  12. Każdy z nas go rozpoznaje.
    Wszyscy potrafimy go zdefiniowac i sklasyfikować do odpowiedniej kategorii politycznej, społecznej, ludzkiej. Problem polega na tym, jak dotrzeć z tym do mas.
    Ostatnio wpadł mi do głowy pomysł, może nie jakiś rewolucyjny, ale być może warty uwagi. Marzy mi się internetowa encyklopedia tego chłystka i jego kumpli. Miejsce, w którym zebrane zostałyby informacje, dane biograficzne, słowa, cytaty, ścieżka zawodowa każdego z autorów wspólczesnej rzeczywistości. To wszystko jest w sieci, z tym że rozproszone po róznych serwisach, na portalu Kurki, na niektórych blogach w salonie24, na niezalezna.pl i w wielu innych miejscach.
    Przejrzysty portal pod adresem trzeciarp.pl lub prl-bis.pl, z atrakcyjną szatą graficzną, historycznymi zdjęciami z nocnej zmiany, cytatami z expose Millera, Tuska, aktualizowany o opis bieżacego stanu państwa mógłby przyciągnąć nawet stada lemingów. Takie kompendium wiedzy, skumulowane w jednym miejscu, odpowiednio wypromowane na fecebookach, jest czymś niezbędnym by wzrosła świadomośc społeczna. W internecie można zrobić to szybko i tanio, a efekty mogłyby być zauważalne już przy najbliższych wyborach…

  13. Naprawdę nie wiecie kto to

    Naprawdę nie wiecie kto to jest? Ja też nie wiem, ale z ruchów warg na zamieszczonej fotografii mogę wyczytać, że ów człowiek w  kolejności chronologicznie nieuporządkowanej z powodzeniem mógłby być:

    1. Królem strzelców prestiżowego meczu Polska-Włochy.
    2. Dumnym posiadaczem nieistniejącego tytułu "Eleganta z Mosiny".
    3. Członkiem hipotetycznej Kapituły Orderu Budowniczych II PRL.
    4. Pisarzem, malarzem i dziennikarem. Nie był bym zdziwony gdyby za dzieło "Einst in Danzig" został uhonorowany nagrodą" Der Karlspreisträger 2010".Jako dziennikarz tygodnika "Samorządność" prawdopodobnie był niedocenionmy kandydatem na kandydata do nagrody Pulitzera. W malarstwie przypuszczalny główny przedstawiciel i twórca nurtu "figurantywizmu postsowieckiego".
    5.Wielkim filozofem cywilizacji środkowoeuropejskiej. Przypisywane mu słowa "Polskość to nienormalność" mogły stać się mottem "lepszego towarzycha" i pseudoelit.
     

  14. Naprawdę nie wiecie kto to

    Naprawdę nie wiecie kto to jest? Ja też nie wiem, ale z ruchów warg na zamieszczonej fotografii mogę wyczytać, że ów człowiek w  kolejności chronologicznie nieuporządkowanej z powodzeniem mógłby być:

    1. Królem strzelców prestiżowego meczu Polska-Włochy.
    2. Dumnym posiadaczem nieistniejącego tytułu "Eleganta z Mosiny".
    3. Członkiem hipotetycznej Kapituły Orderu Budowniczych II PRL.
    4. Pisarzem, malarzem i dziennikarem. Nie był bym zdziwony gdyby za dzieło "Einst in Danzig" został uhonorowany nagrodą" Der Karlspreisträger 2010".Jako dziennikarz tygodnika "Samorządność" prawdopodobnie był niedocenionmy kandydatem na kandydata do nagrody Pulitzera. W malarstwie przypuszczalny główny przedstawiciel i twórca nurtu "figurantywizmu postsowieckiego".
    5.Wielkim filozofem cywilizacji środkowoeuropejskiej. Przypisywane mu słowa "Polskość to nienormalność" mogły stać się mottem "lepszego towarzycha" i pseudoelit.
     

  15. Naprawdę nie wiecie kto to

    Naprawdę nie wiecie kto to jest? Ja też nie wiem, ale z ruchów warg na zamieszczonej fotografii mogę wyczytać, że ów człowiek w  kolejności chronologicznie nieuporządkowanej z powodzeniem mógłby być:

    1. Królem strzelców prestiżowego meczu Polska-Włochy.
    2. Dumnym posiadaczem nieistniejącego tytułu "Eleganta z Mosiny".
    3. Członkiem hipotetycznej Kapituły Orderu Budowniczych II PRL.
    4. Pisarzem, malarzem i dziennikarem. Nie był bym zdziwony gdyby za dzieło "Einst in Danzig" został uhonorowany nagrodą" Der Karlspreisträger 2010".Jako dziennikarz tygodnika "Samorządność" prawdopodobnie był niedocenionmy kandydatem na kandydata do nagrody Pulitzera. W malarstwie przypuszczalny główny przedstawiciel i twórca nurtu "figurantywizmu postsowieckiego".
    5.Wielkim filozofem cywilizacji środkowoeuropejskiej. Przypisywane mu słowa "Polskość to nienormalność" mogły stać się mottem "lepszego towarzycha" i pseudoelit.