Polityka
Victoria Brukselska czyli Gloria Pana Prezydenta co Tuska czarterem pokonał.
Niczym Sobieski spod Wiednia powrócił Miłościwie Nam Panujący do macierzy. Nie na jakiejś białej kobyle - ale nowocześnie i z fasonem - białym czarterem. Zwycięstwo! Zakrzyknęły wierne hufce a redaktor Warzecha padł na kolana i dziękczynnie wyciagnął rece ku niebu. On to przepowiedział! Hosanna!
Zwycięstwo na miarę Odsieczy Wiedeńskiej, Obrony Częstochowy i Skoku Na Plot.
Veni, vidi, vici! Śladem boskiego Cesara nasz Złotousty Aleksander Mniejszy pokonał wilcze watachy Mustafy Tuska w Brukseli. Na nic dziadek z Wehrmachtu, na nic matrixowe zastępy lemingów, na nic Tante Merkel w Berlinie, chore Luftwaffe w Warszawie i Miedźwiedzie w Moskwie. Starci na proch POjanczarzy, ponieśli sromotną kleskę i z wyciem przerażenia uciekli gdzie pieprz rośnie. Sam widziałem jak Sikorski z tym drugim dawali ... fotela.
Lustracyjne kręgle
Kilka dni temu z Czech doszła do nas informacja, że wybitny pisarz emigracyjny, Milan Kundera, w roku 1950 doniósł na kolegę swojej koleżanki, agenta służb zachodnich. Ten został zatrzymany i osądzony, przesiedział w więzieniu 14 lat. O winie Kundery miały świadczyć zeznania czeskiego funkcjonariusza i odnalezione materiały czeskiej służby bezpieczeństwa.
Okazało się jednak, że zeznania te i dokumenty są co najmniej podejrzane (brak podpisu pisarza, oraz brak na dokumencie numeru jego dowodu osobistego, co powinno być potwierdzeniem prawdziwości donosu). Wczoraj z kolei odezwał się inny uczestnik tamtych wydarzeń, który oświadczył, że denuncjacji dokonał inny student, który zresztą się do tego przyznał.
Błoto jednak zostało rzucone. Nie wiem, jak bratankowie sobie z tym poradzą, ale w Polsce natychmiast autorytety osądziły Kunderę, ?Rzeczpospolita? natychmiast przytoczyła opinię tych, co pisarza nie lubią, i oczywiście się ?domyślali?.
Lepiej z nizin wejśc na wysoki szczyt, niż z pagórka zlecieć na zbity pysk, na samo dno bagna
Zapleczem politycznym bliźniaków jest elektorat ludzi biednych i słabo wykształconych, czyli według Lecha Kaczyńskiego dziady z podwórkowych nizin.
Lech Kaczyński niejednoktotnie pokazał, że gardzi swoim elektoratem. Począwszy od dziada, któremu kazał spieprzać, poprzez ludzi bawiących się na podwórkach, po ludzi z nizin.
Dziwi mnie ta pogarda człowieka, uważającego się za lepszego od innych, własnie w stosunku do tych, według niego, niżej stojących.
Nie chrześcijańskie to, i nie godne człowieka uważającego się za lepszego. Od pewnego poziomu moralnego i intelektualnego ludzie, ani nie czują, ani nie artykułują pogardy dla innych.
Człowiek na pewnym poziomie, do tego chrześcijanin nie może gardzić innymi, może z nimi współczuć, może im pomagać, ale nie gardzi nimi.
Paradoksalnie Kaczyńscy u własnie takich ludzi zabiegają o głosy.
I paradoksalnie tacy własnie ludzie głosują na nich.
Strony
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 3278
- 3279
- 3280
- 3281
- 3282
- 3283
- 3284
- 3285
- 3286
- …
- następna ›
- ostatnia »