Reklama

Na potrzeby teoretycznych rozważań i praktycznej weryfikacji, często przyjmuje się optykę przeciwnika. Łatwiej w ten sposób przewidzieć zachowania, reakcje i kontrakcje przeciwnika. Przyjmijmy zatem, że kwestia reparacji za zbrodnie niemieckie w czasie II Wojny Światowej, rzeczywiście są nakierowane na wewnętrzne potrzeby polityczne. Mówiąc językiem wroga mamy do czynienia z dzieleniem Polaków, tematem zastępczym i rozpalaniem niezdrowych, ksenofobicznych, emocji. Chociaż wiadomo, że tak nie jest, niech tak będzie na parę chwil, bo tyle wystarczy, aby zrozumieć w jakim miejscu znalazła się opozycja. Kaczyński wymyślił sobie, że wrzuci reparacje i będzie miał politycznie poustawiane sprawy ważniejsze, choćby sądownictwo i repolonizacja mediów. Co dalej?

Przeciwnik wykonał ruch na szachownicy i to taki, po którym padło ostrzeżenie – szach. Teraz ruch należy do drugiej stron i cóż widzimy? Początkującego gracza, ale w warcaby. Poza komentarzami do posunięcia Kaczyńskiego nie ma nic, równie dobrze Kasparow mógłby gadać do Karpowa, że tak to się nie powinno pionkiem atakować gońca, bo… i tutaj seria etyczno-moralnych uwag. Komedia, czysta komedia. Na politycznej szachownicy nie wygrywa się komentarzami, ale posunięciami, czego rozgrywani przez Kaczyńskiego albo nie wiedzą albo nie mają pojęcia, gdzie się ruszyć. Znów spróbuję się wczuć w położenie oponentów i dołożę kolejny element komplikujący sprawę, mianowicie w przeciwieństwie do nich zachowam się rozsądnie. Przyjmuję, że Schetyna, Petru i Michnik nie są aż tak ociężali, żeby nie wiedzieli, co trzeba zrobić, ale zwyczajnie nie wiedzą jak to zrobić.

Reklama

Prawdę powiedziawszy nie dziwię się im i sam też nie wiem. Łatwo powiedzieć, że konieczne jest przeciwdziałanie, polityczny kontratak, tylko jaki w tym konkretnym przypadku? Wiadomym jest, że cały najgorszy sort siedzi w kieszeniach i segregatorach Zachodu, a półka niemiecka stoi na honorowym miejscu. Dlatego opozycja nie ma takiej możliwości, aby pójść dalej niż Kaczyński, co wydaje się być jedyną rozsądną odpowiedzią. PiS chce bilion, to my dwa, PiS ma jakieś ekspertyzy, to dajemy własne, od wybitnych fachowców. Taka postawa byłaby możliwa i naturalna w przypadku samodzielnej partii. Niemieccy i radzieccy najemnicy nawet gdyby chcieli, to palcem nie kiwną, bo natychmiast mocodawcy odrąbaliby im rękę. Pozostaje jałowy relatywizm i jakieś głupawe bon moty przesyłane z centrali sms-ami. Takimi środkami zbrodni niemieckich zatrzeć nie sposób, niemieckie okrucieństwa stoją przed oczami każdego Polaka, nawet jeśli nie każdy Polak chciałby reparacji, to faktów z pamięci nie wymaże.

Drugim sposobem jest odwrócenie uwagi, ale czym przebić TAKI temat, z TAKIM kalibrem politycznym, moralnym, finansowym? Standardowe sięganie po świerki z puszczy, czy ostatnie desperackie próby pokazania „chaosu w szkołach”, jakoś nie przynosi rezultatów. Reparacje stały się poważnym narzędziem politycznym i nie ma już mowy o publicystycznym ględzeniu, bo Niemcy dwukrotnie zareagowały i to na najwyższym szczeblu: rząd i parlament. Przykrywanie zakończyło się nagłośnieniem. Ostatnią bronią, która może coś zdziałać jest zastraszanie Polaków, konsekwencjami stawiania żądań wobec Niemców.

Podobne próby zostały wstępnie poczynione, ale jak zwykle „genialna” opozycja pomyślała jak warcabista, nie szachista i zamiast zaplanować kilka ruchów do przodu, rzuciła się z jednym pionkiem na szachownicę. Niemcy odbiorą nam dopłaty i głos w Unii! Brzmi to strasznie groźnie, tak groźnie, że gdy się nałoży kontekst reparacji, to mamy prawie 1 września 1939 roku. Skracając tę brawurową strategię do jednego prostego komunikatu wysłanego przez przeciwników PiS mamy coś takiego: „Polacy nie przypominajcie Niemcom, że byliście mordowani, grabieni i prześladowani, bo Niemcy znów wam zrujnują kraj i będziecie przymierać głodem”.

Wywołując tego rodzaju emocje z oczywistych względów osiąga się efekt przeciwny, to klasyczne przyznanie racji przeciwnikowi, poprzez potwierdzenie zagrożenia i co więcej przyłączenie się do agresora. Gdzie Polacy mają szukać poczucia bezpieczeństwa? W niemieckiej Unii, wspieranej przez Schetynę i Michnika, gdzie zasady są proste albo się dajesz okradać i siedzisz cicho albo będziesz jeszcze bardziej okradany i do tego prześladowany? Czy w Polsce, która nie pozwala się zastraszać i robi wszystko, aby nie dopuścić do tragedii, jaką pamiętają wszyscy Polacy? Sporo mnie to kosztowało, ale po przyjęciu optyki przeciwnika mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że nie tylko wpadli w pułapkę, ale jeszcze wykopali sobie pod nią dołek. Kiedyś Kaczyński proroczo powiedział, że oni stoją tam gdzie stało ZOMO, teraz ich postawił tam, gdzie stało Gestapo.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Z tym cofnięciem dotacji to

    Z tym cofnięciem dotacji to ja bym bardzo na miejscu Niemiec uważał bo to jest miecz obosieczny a) Od  poprzedniego roku jesteśmy płatnikiem netto – wpłacamy do kasy Uni więcej niż z niej dostajemy – polski rząd mógłby sobie powetować straty zapominając wpłacić lub opóźniając wpłatę składki do budżetu Uni, tyle że to jest de facto to co się marzy po nocach politykom brukselskim, czyli nasze dobrowolne wyrzucenie się z UE (ich najgorszy koszmar – to że tworzymy koalicję państw odsuwających lub częściowo ograniczających (to bardziej realne) władzę starego niemiecko-francuski duumwiratu) b) subwencje unijne (poza dopłatami do rolnictwa) jak zapewne każdy wie prawie nigdy nie finansują całości przedsięwzięcia, resztę trzeba odłożyć, a najczęściej pożyczyć, część zysku z oprocentowania tych pożyczek wraca do najsilniejszych systemów finansowych, czyli niemieckich i francuskich banków – takie posunięcie mogło by się bardzo nie spodobać oligarchią finansowym stojącym za rządami Niemiec czy Francji. Nie spodobałoby się również niemieckiemu przemysłowi bo z każdego euro dopłat, 85 eurocentów wraca do Niemiec w formie zamówień i opłat za wykonawstwo. c)W ramach retorsji polski rząd również mógłby przestać stosować część regulacji unijnych bądź bardziej restrykcyjnie stosować polskie prawodawstwo np fiskalne co mogłoby uderzyć w przede wszystkim niemieckie montownie i podwykonawców zainstalowanych w Polsce, a jednocześnie pozwalało by rządowi polskiemu powetować sobie przynajmniej częściowo stratę dopłat ściągnięciem dodatkowych pieniędzy z niemieckich i francuskich, kolonialnych przedsięwzięć gospodarczych w Polsce (optymalny stosunek kosztów pracy do kosztów transportu, nie mówiąc o kosztach przeniesienia produkcji z dnia na dzień gdzie indziej) (Minus – ryzyko wzrostu bezrobocia) Takie przedsięwzięcie mogło by się bardzo nie spodobać oligarchią przemysłowym stojącym za rządami Niemiec i Francji. Tak więc nie tak hop siup z tymi sankcjami, bo to nie byłby tak ewidentnie mecz tylko do polskiej bramki.

  2. Z tym cofnięciem dotacji to

    Z tym cofnięciem dotacji to ja bym bardzo na miejscu Niemiec uważał bo to jest miecz obosieczny a) Od  poprzedniego roku jesteśmy płatnikiem netto – wpłacamy do kasy Uni więcej niż z niej dostajemy – polski rząd mógłby sobie powetować straty zapominając wpłacić lub opóźniając wpłatę składki do budżetu Uni, tyle że to jest de facto to co się marzy po nocach politykom brukselskim, czyli nasze dobrowolne wyrzucenie się z UE (ich najgorszy koszmar – to że tworzymy koalicję państw odsuwających lub częściowo ograniczających (to bardziej realne) władzę starego niemiecko-francuski duumwiratu) b) subwencje unijne (poza dopłatami do rolnictwa) jak zapewne każdy wie prawie nigdy nie finansują całości przedsięwzięcia, resztę trzeba odłożyć, a najczęściej pożyczyć, część zysku z oprocentowania tych pożyczek wraca do najsilniejszych systemów finansowych, czyli niemieckich i francuskich banków – takie posunięcie mogło by się bardzo nie spodobać oligarchią finansowym stojącym za rządami Niemiec czy Francji. Nie spodobałoby się również niemieckiemu przemysłowi bo z każdego euro dopłat, 85 eurocentów wraca do Niemiec w formie zamówień i opłat za wykonawstwo. c)W ramach retorsji polski rząd również mógłby przestać stosować część regulacji unijnych bądź bardziej restrykcyjnie stosować polskie prawodawstwo np fiskalne co mogłoby uderzyć w przede wszystkim niemieckie montownie i podwykonawców zainstalowanych w Polsce, a jednocześnie pozwalało by rządowi polskiemu powetować sobie przynajmniej częściowo stratę dopłat ściągnięciem dodatkowych pieniędzy z niemieckich i francuskich, kolonialnych przedsięwzięć gospodarczych w Polsce (optymalny stosunek kosztów pracy do kosztów transportu, nie mówiąc o kosztach przeniesienia produkcji z dnia na dzień gdzie indziej) (Minus – ryzyko wzrostu bezrobocia) Takie przedsięwzięcie mogło by się bardzo nie spodobać oligarchią przemysłowym stojącym za rządami Niemiec i Francji. Tak więc nie tak hop siup z tymi sankcjami, bo to nie byłby tak ewidentnie mecz tylko do polskiej bramki.

  3. dzięki sprytnemu ruchowi JK –

    dzięki sprytnemu ruchowi JK – zdrajcy i folksdojcze sami się ujawnią, policzą i jeszcze często przedstawią się z imienia i nazwiska głośnym sprzeciwem podczas marszów, zgromadzeń i kompromitujących występów w mediach

    przy następnych wyborach jak znalazł do oceny kandydatów,

    może ktoś zrobi stronę w internecie z listą zdrajców folksdojczy chroniących niemców…

     

  4. dzięki sprytnemu ruchowi JK –

    dzięki sprytnemu ruchowi JK – zdrajcy i folksdojcze sami się ujawnią, policzą i jeszcze często przedstawią się z imienia i nazwiska głośnym sprzeciwem podczas marszów, zgromadzeń i kompromitujących występów w mediach

    przy następnych wyborach jak znalazł do oceny kandydatów,

    może ktoś zrobi stronę w internecie z listą zdrajców folksdojczy chroniących niemców…

     

  5. Dobre rady są dobre gdy

    Dobre rady są dobre gdy trafiają do osób nieindolentnych .Przypadek opisywany czyni całą akcje niewykonalną z uwagi na tę właśnie kompletną indolencje adresatów tych naprawdę słusznych sugestii ,jakimi nasz Gospodarz uraczył tych "opozycjonistów " totalnie nie umiejących sie podnieśc z kolan chocby po to żeby spodnie otrzepac na niedzielę .

  6. Dobre rady są dobre gdy

    Dobre rady są dobre gdy trafiają do osób nieindolentnych .Przypadek opisywany czyni całą akcje niewykonalną z uwagi na tę właśnie kompletną indolencje adresatów tych naprawdę słusznych sugestii ,jakimi nasz Gospodarz uraczył tych "opozycjonistów " totalnie nie umiejących sie podnieśc z kolan chocby po to żeby spodnie otrzepac na niedzielę .

  7. Dobre rady są dobre gdy

    Dobre rady są dobre gdy trafiają do osób nieindolentnych .Przypadek opisywany czyni całą akcje niewykonalną z uwagi na tę właśnie kompletną indolencje adresatów tych naprawdę słusznych sugestii ,jakimi nasz Gospodarz uraczył tych "opozycjonistów " totalnie nie umiejących sie podnieśc z kolan chocby po to żeby spodnie otrzepac na niedzielę .

  8. Dobre rady są dobre gdy

    Dobre rady są dobre gdy trafiają do osób nieindolentnych .Przypadek opisywany czyni całą akcje niewykonalną z uwagi na tę właśnie kompletną indolencje adresatów tych naprawdę słusznych sugestii ,jakimi nasz Gospodarz uraczył tych "opozycjonistów " totalnie nie umiejących sie podnieśc z kolan chocby po to żeby spodnie otrzepac na niedzielę .

  9. Te wszystkie „argumenty”, to

    Te wszystkie „argumenty”, to całe „targanie się po szczękach”, to takie igrzyska dla gawiedzi.

    Unia Europejska intensywnie ale niepostrzeżenie buduje komunizm, ale Polska i inne kraje dawnych demoludów niestety jeszcze pamiętają ten gorzki miód. Dlatego nic innego UE nie pozostanie, jak zgodzić się na tzw. polską drogę do komunizmu – wolniejszą (skąd my to znamy !!!). Inna sprawa – dziwne, że Polacy godzą się na budowę komuny pomimo niedawnych bardzo złych własnych doświadczeń. Brak pamięci w narodzie.

    Bo przecież PiS i wszystkie inne większe partie w Polsce, to partie lewicowo – socjalistyczne. Nacjonalizacja przemysłu, szerokie rozdawnictwo dóbr, to – moi mili – socjalizm. – Nie wiecie?

    W kapitalizmie daje się ludziom możliwości zarabiać (niskie podatki, wszelkie ułatwienia w prowadzeniu firm, ochrona kapitału). W socjalizmie wszyscy do wspólnego gara mają wrzucić, a władza – jak będzie miała dobry humor – z tego gara da obywatelowi michę zupy. Tego chcecie? Octu i musztardy w sklepach? Chleba na kartki? Władza, jaka by nie była, niczego za darmo nie daje.

    Starsi ludzie są przerażeni, młodzi się cieszą.

    Chyba nie ma szans, żeby PiS skręcił na prawo. I tak zsypujemy się bez ratunku do tego komunistycznego leja.

  10. Te wszystkie „argumenty”, to

    Te wszystkie „argumenty”, to całe „targanie się po szczękach”, to takie igrzyska dla gawiedzi.

    Unia Europejska intensywnie ale niepostrzeżenie buduje komunizm, ale Polska i inne kraje dawnych demoludów niestety jeszcze pamiętają ten gorzki miód. Dlatego nic innego UE nie pozostanie, jak zgodzić się na tzw. polską drogę do komunizmu – wolniejszą (skąd my to znamy !!!). Inna sprawa – dziwne, że Polacy godzą się na budowę komuny pomimo niedawnych bardzo złych własnych doświadczeń. Brak pamięci w narodzie.

    Bo przecież PiS i wszystkie inne większe partie w Polsce, to partie lewicowo – socjalistyczne. Nacjonalizacja przemysłu, szerokie rozdawnictwo dóbr, to – moi mili – socjalizm. – Nie wiecie?

    W kapitalizmie daje się ludziom możliwości zarabiać (niskie podatki, wszelkie ułatwienia w prowadzeniu firm, ochrona kapitału). W socjalizmie wszyscy do wspólnego gara mają wrzucić, a władza – jak będzie miała dobry humor – z tego gara da obywatelowi michę zupy. Tego chcecie? Octu i musztardy w sklepach? Chleba na kartki? Władza, jaka by nie była, niczego za darmo nie daje.

    Starsi ludzie są przerażeni, młodzi się cieszą.

    Chyba nie ma szans, żeby PiS skręcił na prawo. I tak zsypujemy się bez ratunku do tego komunistycznego leja.