Reklama

Niejaki Marcin Król wypowiedział się publicznie, a jego filozoficzne frazy zostały podpisane tytułem profesorskim. Napisałem „niejaki” bez intencji ujmowania profesorowi czegokolwiek, po prostu zupełnie nie kojarzę człowieka, tym bardziej jego osiągnięć. Tak, czy siak i bez wzglądu na moja ignorancję, profesor Król zabłysnął pokonaniem kolejnej granicy i stwierdził, że Kaczyński nienawidzi Europy, ponieważ nigdy nie pił wina w Toskanii i nie pałaszował ostryg w Bretanii. Stąd też taki, a nie inny tytuł felietonu ukazujący bieżącą granicę głupoty i bezradności, która każdego dnia jest przekraczana i za każdym razem pośpiesznie się stwierdza, że to dno. Nic z tych rzeczy, nie ma dna! Bezdenna głupota połączona z desperacją dna mieć nie mogą.

Proszę o dwie rzeczy, przede wszystkim o zwolnienie mnie z podawania źródeł tego kuriozalnej wypowiedzi, po drugie o uwierzenie na słowo albo samodzielne odszukanie myśli filozofa, co jest niestety bardzo łatwe. Widzę miny i wytrzeszczone oczy wszystkich, którzy dotąd nie mieli świadomości, że taka wypowiedź istnieje i słyszę też jedyne możliwe pytanie. Naprawdę tak powiedział? Nie, to niemożliwe, takich głupot nie może mówić człowiek wykształcony, no chyba, że zamiarem jest ośmieszenie krytyków Kaczyńskiego i mamy do czynienia z subtelnym sarkazmem. Nic z tych rzeczy, wszystko było na poważnie i doczekało się już poważnych potwierdzeń. Zgodnie z własnymi zaleceniami nie napiszę, że to dno, ale zająłem się ta sprawą z zupełnie innych powodów niż emocjonalne ustosunkowanie się do wybitnej głupoty. Mnie takie wypowiedzi niezwykle cieszą! Nie znajduję bardziej dobitnego potwierdzenia na jałowość poczynań wiadomego sortu, niż konsekwentna autokompromitacja.

Reklama

Ileż to razy masowo były powielane te same diagnozy odnoszące się do niemocy sił postępu, które nie potrafią wyjść poza schemat nieskutecznego działania i żyją w oderwaniu od rzeczywistości. Analizując słowa filozofa widzimy w jednym miejscu, a nawet w jednym zdaniu, pełne potwierdzenie stanu chorobowego, który w moim przekonaniu jest nieuleczalny. Profesor był z całą pewnością przekonany, że błysnął czymś nadzwyczaj oryginalnym, tymczasem jednym przecinkiem nie wyszedł poza retoryczny cep: „Kaczyński mieszka z kotem, Kaczyński nie ma konta i prawa jazdy”. Przy tym, było nie było, wykształcony człowiek, kompletnie nie rozumie, że taka wypowiedź w kontekście społeczno-politycznym jest wyłącznie komplementem i najwyższą notą wystawioną nieskazitelnemu politykowi. Statystyczny wyborca czyta słowa filozofa w bardzo prosty sposób: „Kaczor żyje, jak my i nie przepuszcza milionów na dziwki, jak ci wszyscy „europejscy politycy”.

Marcin Król powiedział dokładnie tyle i tylko tyle, chociaż chciał powiedzieć, że Kaczyńskiemu brakuje światowości na miarę światowego blichtru. Król zmierzył wielkość polityka litrami wypitego szampana i jakością skóry cielęcej, na której polityk sadza tłusty tyłek w limuzynie kupionej za pieniądze obywateli. Czy w takich okolicznościach można się wściekać i oburzać na Marcina Króla? Podobne reakcje są całkowicie przestrzelone, należy się pomodlić, aby ten stan świadomości utrzymywał się we wrażym obozie po grób, obozu oczywiście. W polityce najczęściej stosowanym argumentem jest atak na przeciwnika, poprzez stawianie najcięższych zarzutów, takich jak złodziejstwo, wystawny tryb życia, afery obyczajowe i tym podobne. Najwięksi polityczni przeciwnicy Kaczyńskiego mówią coś absolutnie przeciwnego, wprawdzie uznają Kaczyńskiego za prostaczka, ale kryterium jest uczciwość i prosty styl życia.

Profesor Marcin Król oznajmił wyborcom, że nie jakiś tam zwykły szaraczek, co to piłuje schabowego z kapustą, jest godnym przedstawicielem narodu, ale taki zasługuje na zaszczyty, który za ciężki szmal baluje po świecie i wcina ślimaki posypane złotym brokatem, popijając szampanem za roczną pensję kierowcy miejskiego autobusu. Takiej kampanii nie wymyśliliby Kaczyńskiemu Misiek Kamiński i wielki propagator miłości człowieka do owiec, poseł Protasiewicz. A przecież to nie jest koniec, przedstawiciele „elitarnego” sortu, jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. Jest więcej niż pewne, że za chwilę znajdzie się profesor politologii i palnie większą głupotę, którą za parę dni zdystansuje wypowiedź aktora, boksera albo szansonistki po „zabiegu ciąży”. Przekraczanie granic politycznej głupoty w wydaniu politycznego i społecznego marginesu udającego elitę, zupełnie mnie nie martwi, trzymam kciuki, żeby nie zmieniali kursu.

Reklama

34 KOMENTARZE

  1. wont z robactwem morskim
    Wśród kodziarzy jest takich wielu. Siedzą dwiema nogami w ciepłych krajach i tylko po pieniądze z fundacji wpadają do Polski, zatykając nos. Co do wina, to się nie znam, każde dobre byle trochę słodkie, ale żarcie tego morskiego robactwa raczej może obrzydzić niż rozmiłować w Europie.

    • Lech Kaczyński się ośmieszył, bo chciał naciskać na sojusznika
      W sprawie realizacji wspólnej obrony. Donald T. Pokazał klasę, bo mu to…

      Majelonek, pięknie piszesz. Ale tak jak napisałeś, zdobądź Dobrą kamerę i sfilmuj ludzi w aleppo.

      Plan w TK jest taki: mają przedstawić 3 kandydatów, ale każdy z kandydatów musi zdobyć połowę głosów, z 15 czyli 8. Ale ponieważ Rzepliński 3 trzyma w zamrażarce, więc 8 z 12 to 2/3. Więc każdy musi zdobyć 2/3 czyli razem 200 procent. Pozostali nie wchodzą w grę. Tako rzecze zarządzenie Prezesa Rzepliński ego, które ważniejsze jest nad ustawę i konstytucję.

    • Wino musi być smaczne
      Cena ani pochodzenie nie mają znaczenia. Kiedyś, lata temu, bardzo smaczna była Sofia melnik, na przykład. Mieszkając w "wine country" smakuję ich trochę, ceny zakupom sprzyjają i moje wnioski zbiegają się z tymi z aplikacji "Vino", gdzie są wystawiane oceny.

      Owoce morza to jest jedzenie biedoty, co to wobec braku jedzebia na ziemi wyławiała z wody, co się dało, i bardzo mnie bawi snobowanie się na te ostrygi i ośmiorniczki. Szczególnie ośmiorniczki, twarde jak gumowy korek i tak bardzo bez smaku, że nawet gumowy korek powinien mieć więcej aromatów… podejrzewam, nigdy nie jadłam.

  2. wont z robactwem morskim
    Wśród kodziarzy jest takich wielu. Siedzą dwiema nogami w ciepłych krajach i tylko po pieniądze z fundacji wpadają do Polski, zatykając nos. Co do wina, to się nie znam, każde dobre byle trochę słodkie, ale żarcie tego morskiego robactwa raczej może obrzydzić niż rozmiłować w Europie.

    • Lech Kaczyński się ośmieszył, bo chciał naciskać na sojusznika
      W sprawie realizacji wspólnej obrony. Donald T. Pokazał klasę, bo mu to…

      Majelonek, pięknie piszesz. Ale tak jak napisałeś, zdobądź Dobrą kamerę i sfilmuj ludzi w aleppo.

      Plan w TK jest taki: mają przedstawić 3 kandydatów, ale każdy z kandydatów musi zdobyć połowę głosów, z 15 czyli 8. Ale ponieważ Rzepliński 3 trzyma w zamrażarce, więc 8 z 12 to 2/3. Więc każdy musi zdobyć 2/3 czyli razem 200 procent. Pozostali nie wchodzą w grę. Tako rzecze zarządzenie Prezesa Rzepliński ego, które ważniejsze jest nad ustawę i konstytucję.

    • Wino musi być smaczne
      Cena ani pochodzenie nie mają znaczenia. Kiedyś, lata temu, bardzo smaczna była Sofia melnik, na przykład. Mieszkając w "wine country" smakuję ich trochę, ceny zakupom sprzyjają i moje wnioski zbiegają się z tymi z aplikacji "Vino", gdzie są wystawiane oceny.

      Owoce morza to jest jedzenie biedoty, co to wobec braku jedzebia na ziemi wyławiała z wody, co się dało, i bardzo mnie bawi snobowanie się na te ostrygi i ośmiorniczki. Szczególnie ośmiorniczki, twarde jak gumowy korek i tak bardzo bez smaku, że nawet gumowy korek powinien mieć więcej aromatów… podejrzewam, nigdy nie jadłam.

  3. Każdy może zobaczyć jaki ten koń z rogami jest
    Po części ta rozgłaszana publicznie głupota wynika z tego, że luminarze postępactwa całkowicie oderwali się od reszty. Żyją sobie w swoim zakręconym świecie i właśnie taki świat wydaje im się normalny. Nie wiadomo tylko czy oni sami wymyślają te banialuki, które chcą potem upowszechniać, czy też są przekaźnikami swoistej religii postępactwa generowanej w centrach tej
    'najwyższej kultury'. W sumie nie ma to wielkiego znaczenia – tak czy siak oni kompromitują się w oczach normalnych ludzi, których dziwactwa nie pociągają, a śmieszą.
    Zgadzam się całkowicie z Autorem, że nic nie jest bardziej skuteczne w zwalczaniu głupoty jak jej autokompromitacja.

    • te elyty mieszkające w Polsce i nawet mówiące po polsku
      nie czują Polskości. Cytując klasyka Donalda, jest to dla nich nienormalność.
      Tożsamość polska, to historia i pamięć i naszych Bohaterach. To Bogurodzica Dziewica pod Grunwaldem, to Wiktoria Wiedeńska, Powstania, Cud nad Wisłą, Powstanie Warszawskie, Monte Casino, Żołnierze Wyklęci — to Zastępy naszych Przodków, to potężna Armia, która właśnie się budzi w zbiorowej (ale też indywidualnej) świadomości Polaków.

      Tego się boją elyty.

      • …bo one, te “elyty” najzwyczajniej NIE MAJĄ polskich korzeni
        i polskich przodków. I w ogóle wszystko co Polskie mają wyje**ne. To oczywiste.
        To w ogromnej większości są spolszczeni niepolacy, a teraz ich potomkowie. To działo się głównie w XX w. Przed II w.ś., w jej czasie i tuż po niej. 
        To w ogromnej mierze żydokomuna. Przede wszystkim + jakaś część Polaków-zdrajców i kolaborantów z żydobolszewikami. Szarańcza, której celem jest walczyć ze wszystkim, co polskie, narodowe, z wartościami takimi jak; Bóg, honor, Ojczyzna i rodzina, a nawet orientacja seksualna.
        Wynaturzyć, wynarodowić, zbaranić, ośmieszyć, ubezwłasnowolnić poprzez media. 
        To antypolska swołocz, sztucznie i całkowicie bezprawnie wyniesiona przez ponad resztę społeczeństwa na stanowiska, przywileje i dostęp do niemal nieograniczonej kasy, którą my Polacy, z bezdennej własnej głupoty im dajemy.
        Powiem to już któryś raz; "bez kryterium ulicznego" tych gnid się nie pozbędziemy. Z nimi trzeba walczyć "na ziemi i na wodzie", kur*a ich m*ć, a NIE NADSTAWIAĆ KOLEJNY RAZ POLICZEK, w imię tego, jak świetna jest "demokrcja" w Polsce i jak świetnie te gnigy, w imię tej "demokracji", mogą pluć nadal w twarz Polaków.
          

  4. Każdy może zobaczyć jaki ten koń z rogami jest
    Po części ta rozgłaszana publicznie głupota wynika z tego, że luminarze postępactwa całkowicie oderwali się od reszty. Żyją sobie w swoim zakręconym świecie i właśnie taki świat wydaje im się normalny. Nie wiadomo tylko czy oni sami wymyślają te banialuki, które chcą potem upowszechniać, czy też są przekaźnikami swoistej religii postępactwa generowanej w centrach tej
    'najwyższej kultury'. W sumie nie ma to wielkiego znaczenia – tak czy siak oni kompromitują się w oczach normalnych ludzi, których dziwactwa nie pociągają, a śmieszą.
    Zgadzam się całkowicie z Autorem, że nic nie jest bardziej skuteczne w zwalczaniu głupoty jak jej autokompromitacja.

    • te elyty mieszkające w Polsce i nawet mówiące po polsku
      nie czują Polskości. Cytując klasyka Donalda, jest to dla nich nienormalność.
      Tożsamość polska, to historia i pamięć i naszych Bohaterach. To Bogurodzica Dziewica pod Grunwaldem, to Wiktoria Wiedeńska, Powstania, Cud nad Wisłą, Powstanie Warszawskie, Monte Casino, Żołnierze Wyklęci — to Zastępy naszych Przodków, to potężna Armia, która właśnie się budzi w zbiorowej (ale też indywidualnej) świadomości Polaków.

      Tego się boją elyty.

      • …bo one, te “elyty” najzwyczajniej NIE MAJĄ polskich korzeni
        i polskich przodków. I w ogóle wszystko co Polskie mają wyje**ne. To oczywiste.
        To w ogromnej większości są spolszczeni niepolacy, a teraz ich potomkowie. To działo się głównie w XX w. Przed II w.ś., w jej czasie i tuż po niej. 
        To w ogromnej mierze żydokomuna. Przede wszystkim + jakaś część Polaków-zdrajców i kolaborantów z żydobolszewikami. Szarańcza, której celem jest walczyć ze wszystkim, co polskie, narodowe, z wartościami takimi jak; Bóg, honor, Ojczyzna i rodzina, a nawet orientacja seksualna.
        Wynaturzyć, wynarodowić, zbaranić, ośmieszyć, ubezwłasnowolnić poprzez media. 
        To antypolska swołocz, sztucznie i całkowicie bezprawnie wyniesiona przez ponad resztę społeczeństwa na stanowiska, przywileje i dostęp do niemal nieograniczonej kasy, którą my Polacy, z bezdennej własnej głupoty im dajemy.
        Powiem to już któryś raz; "bez kryterium ulicznego" tych gnid się nie pozbędziemy. Z nimi trzeba walczyć "na ziemi i na wodzie", kur*a ich m*ć, a NIE NADSTAWIAĆ KOLEJNY RAZ POLICZEK, w imię tego, jak świetna jest "demokrcja" w Polsce i jak świetnie te gnigy, w imię tej "demokracji", mogą pluć nadal w twarz Polaków.
          

  5. dieta nowoczesnego internacjonalisty
    Pamiętam wypowiedż jakiegoś europejczyka, chyba pisarza Kuczoka. Opowiadał że najlepiej czuje się w Berlinie, bo tam cały dzień krąży po knajpach senegalskich, nigeryjskich, pakistańskich, a tu w Polsce tego mu brakuje. Liczył na imigrantów którzy swoimi barwnymi zachowaniami ożywią jadłospis Polaka. No, ale po decyzjach Merkel (murzyni do domu) nic z tego nie będzie. Schabowy, i karkówka.

  6. dieta nowoczesnego internacjonalisty
    Pamiętam wypowiedż jakiegoś europejczyka, chyba pisarza Kuczoka. Opowiadał że najlepiej czuje się w Berlinie, bo tam cały dzień krąży po knajpach senegalskich, nigeryjskich, pakistańskich, a tu w Polsce tego mu brakuje. Liczył na imigrantów którzy swoimi barwnymi zachowaniami ożywią jadłospis Polaka. No, ale po decyzjach Merkel (murzyni do domu) nic z tego nie będzie. Schabowy, i karkówka.

  7. odmęty szaleństwa
    Jakaś skrajna murzyńskośc. Toskańczyk pijąc swoje wino i bretończyk zajadając swoje robaki spod kamienia, jest automatycznie europejczykiem, nawet jeśli nie je schabowego z kapustą. natomiast Polak musi zażerać cudzoziemskie potrawy by nabyć prawa ludzkie.

  8. odmęty szaleństwa
    Jakaś skrajna murzyńskośc. Toskańczyk pijąc swoje wino i bretończyk zajadając swoje robaki spod kamienia, jest automatycznie europejczykiem, nawet jeśli nie je schabowego z kapustą. natomiast Polak musi zażerać cudzoziemskie potrawy by nabyć prawa ludzkie.

    • Wyrafinowane żarcie
      Co do ostryg, to w filmie Droga do Wellvllle Bridget Fonda wygłosiła kwestię : „ten sosik co ci tak smakuje, to są ich siki”. (Gdzieś na początku filmu)
      A ślimaki i żaby Francuzi jedli, jak nie mieli nic innego i był głód
      Podobnie jak u Owena Wistera: kiedy pociąg ugrzązł, pasażerowie zebrali i usmażyli żaby (Wirgińczyk, jeździec z równin )

    • Wyrafinowane żarcie
      Co do ostryg, to w filmie Droga do Wellvllle Bridget Fonda wygłosiła kwestię : „ten sosik co ci tak smakuje, to są ich siki”. (Gdzieś na początku filmu)
      A ślimaki i żaby Francuzi jedli, jak nie mieli nic innego i był głód
      Podobnie jak u Owena Wistera: kiedy pociąg ugrzązł, pasażerowie zebrali i usmażyli żaby (Wirgińczyk, jeździec z równin )