Reklama



Co jedna głowa to nie trzy!

Reklama

Konstytucja znaczy w Polsce tyle ile napis na miejskich skwerach: „Szanuj zieleń”, „Nie wyprowadzać psów”.

Konstytucja jest po to, by ją deptać i psy po niej prowadzać, o ile wódz partii wyrazi życzenie. Tym sposobem premier Tusk załatwił z senatorami PO, „zaklepanie” gniota prawnego, jakim jest ustawa o finansowani partii, spisana na kolanie i zatwierdzona niemal w czasie przeszłym. Prawnicy z senatu zgłosili szereg zastrzeżeń i uznali ustawę za niekonstytucyjną.

Do prawników senatorów wybrał się historyk Donald Tusk i nastąpiła cudowna przemiana tandety w prawo. Niby nic nadzwyczajnego, był czas przywyknąć, ale jednak premier Tusk zachował jakieś ludzkie odruchy. Po wyjściu z rozmowy prawnej z senatorami, premier nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, trzeba wierzyć, że powodem był wstyd. Wstyd w polityce to nadludzki wysiłek, pełen szacunek dla premiera.

Reklama

2 KOMENTARZE