Reklama

Następne zdania mogą odstraszyć, bo „ile można”, ale obiecuję

Następne zdania mogą odstraszyć, bo „ile można”, ale obiecuję, że nie o tym będzie. Mała dygresja i zaraz piszę na temat. Jeśli nie ma dowodów na to, że ktoś był w Biedronce, to nie znaczy, że ten ktoś nie był w Biedronce, równie dobrze mógł być, ale też mogło go tam i nie być, co wcale nie wyklucza, że prawdopodobieństwo obecności znika. Najnowsza linia znanego śledztwa. Ale ten zabieg nie może się udać, co jako pierwsza zrozumiała, czy raczej poczuła pierwotny zew, reporterka TVN24. Pani szkolona na integracyjnych imprezach zredukowała pojęcia do przekazu, który zdoła odebrać widz reprezentowanej przez nią stacji. Finalnie teza brzmi następująco: „Czy pan by się zgodził na takie zdanie, że generał Błasik mógł być lub mogło go nie być w kabinie pilotów?”. I jak? Ano „miodzio”, widz sobie patrzy i od razu wie, że Bóg jedyny nie zgadnie jak naprawdę było. Nie umiałem się powstrzymać przed pokazaniem tej perełki, słodka „inteligencja” i poczucie siły w mikrofonie, urzekło mnie oraz wzruszyło, ale słowo droższe pieniędzy, przechodzę do WOŚP, ustawy refundacyjnej i szpitali. Dygresja odnosi się do tematu, ponieważ nic tak nie zaciemnia prostego obrazu, jak język giętki, który nie zwraca uwagi na myślenie głowy. Pono jest tak, że nowa ustawa refundacyjna nie pozwala Jurkowi od charytatywnych fajerwerków przekazać pomp insulinowych dla biednych nienarodzonych dzieci. Powiem od razu, że życia by mi nie starczyło, żeby sprawdzić każdą fuszerkę ekipy Donalda, zatem roboczo przyjmuję prasowe doniesienia Rzepy za fakt – nie ma dowodów, że… itd. I co mam z tym faktem zrobić? Postaram się zrobić jak zawsze, otrzepać z mowy trawy i przejść do rzeczy.

Reklama

W pierwszym rzędzie niezwykle mnie dziwi, że WOŚP i sam Jerzy Owsiak nie pisze listów otwartych, a przecież potrafi, sam pamiętam list do Ziobry. W drugim rzędzie zaskakuje mnie, że WOŚP i Jerzy Owsiak nie organizuje dramatycznych konferencji, a potrafi, sam widziałem rozognionego „Jurasa” gdy w obronie wartości był gotów walić z Baśki, bić się z jednym profesorem od uszu i nie darować prezesowi TVP za obcięcie czasu antenowego z 300 do kilkudziesięciu minut. Najwyraźniej WOŚP nie widzi problemu, siedzi sobie orkiestra i czynelem nie zdzieli, w wielki dzwon nie wali, petard nie odpala, znaczy zadowolona, nie zgłasza pretensji. Przepraszam jeśli coś przeoczyłem i gdzieś tam skromnie, jak nigdy, jeden z czterech księgowych WOŚP, czy też siostra „Mrówa” się odezwała, ale mam na myśli modelowe działania orkiestry, taki koncert na 102, takie petardy, żeby cała Polska słyszała. Za ciszę uznaję fakt, że w głównych wydaniach nie słychać charakterystycznego głosu, nie widać charakterystycznej koszuli wsuniętej w charakterystyczne spodnie, te same od 20 lat. Coś chyba te media kłamią lub sabotują, ponieważ i w kwestii nowego rekordu, ani słychu, ani widu, stanęło na 40 milionach i czekamy na koniec licytacji, taka tradycja o kilku lat, w zeszłym roku rekord padł w marcu. Zawiedziony poziomem doniesień prasowych zajrzałem na stronę, co Juras na ustawę i na rekord? O rekordzie nie znalazłem nic, natomiast co do artykułu Rzepy, który w moim odczuciu, ale też chyba każdego kto potrafi czytać, stał w obronie WOŚP i domagał się od MZ wyjaśnień, Juras na podrzędnej stronie odniósł się w taki oto sposób:

Dzisiaj ukazał się w Rzeczypospolitej artykuł p.t. „Arłukowicz kontra Owsiak” sugerujący, że Ministerstwo Zdrowia chce zaliczyć pompy insulinowe, które Orkiestra kupuje i przekazuje szpitalom w ramach Programu Leczenia Osobistymi Pompami Insulinowymi Kobiet Ciężarnych z Cukrzycą, do artykułów „refundowanych”, co oznaczałoby, że szpitale lub placówki medyczne nie będą mogły przyjąć takiego daru. Oczywiście jest to absolutna bzdura. Od początku było wiadomym, że pompy insulinowe są świadczeniem gwarantowanym w ramach opieki ambulatoryjnej i nie ma tu mowy o żadnej refundacji.
(…)
Niestety, nie pierwszy raz dziennikarze Rzeczypospolitej wypuszczają takiego nieprawdziwego newsa. Jeśli się to czyni w sprawach tak ważnych jak zdrowie i ratowanie życia, to jest to tym bardziej karygodne i tak na końcu, według nas – po prostu obciachowe.

Wzruszające bardziej niż wystąpienie pani redaktor z TVN24. Oto szczęśliwy Juras Owsiak pogonił wrednych dziennikarzy, bo nie mając pojęcia co szykuje MZ, TRAFIŁ SZCZĘŚLIWIE w sprzęt gwarantowany, a nie refundowany. Gdyby Juras nie trafił i zbierał na przykład na kołnierze ortopedyczne albo aparaty słuchowe, sprzęt WOŚP podlegałby refundacji. Z jajcarskiego oświadczenia Owsiaka wynika, że dla niego najważniejsze jest, aby sobie nie robić obciachu, czyli nie narażać się władzy kochanej i słupkom popularności. Na przyszłość Owsiak też się nie martwi, gdyż Owsiakowi wszystko ryba w jaki sposób „uratuje polską służbę zdrowia”, zwyczajnie będzie sobie robił ściepę na sprzęt gwarantowany i refundowanego się nie dotknie, bo jakie ma znaczenie, „czy był, czy nie był”, najważniejszy jest uśmiech dziecka i uratowane życie malucha.

Do działalności WOŚP nie jest potrzebna żadna logika, żadne realne zapotrzebowanie, tylko fajerwerk, media i już nawet nie rekord, liczy się idea. Mamy tak szczęśliwy kraj, w którym rockendrolowcy nie kontestują systemu, Babilonu, ale w ogień poszliby za władzą, coś jak młodzież koreańska, która właśnie się uczy słów i melodii nowej pieśni o nowym wodzu. Poziom absurdu uruchamia wszelkie alarmy na obu półkulach, ale czymś takim nikt się nie będzie zajmował, to stało się normą, komu się chce patrzeć na problem, nie trzeba znać danych, realiów, wystarczy znać skład, aby wiedzieć, że w sporze Rzepa vs rząd Tuska, Juras zrobi wszystko, żeby nie być obciachowy. Nic nie znaczy, że w tym akcie bezmyślnej lojalności wykazuje się nie żadnym obciachem, ale najzwyklejszą głupotą, działaniem na własną szkodę. A może wie co robi, jemu krzywda się nie stanie, stosowne czynniki podadzą mu klucz do ominięcia ustawy i będzie sobie ciułał na sprzęty gwarantowane.

Przebijając się przez kolejne pokłady paranoi, w końcu można się dokopać do istoty, którą nie jest Owsiak ze swoim interesem i MZ ze swoim, ale sam ustawowy zapis i to czemu zapis służy. Czym jest szpital? Tak zwaną instytucją publiczną, taką samą jak urząd skarbowy, czy też ZUS. Czy ktoś kiedyś słyszał, żeby zrzucać się dla ZUS-u na papier do ksero albo na nowe procesory Pentium dla urzędów skarbowych? Znana jest komuś jakaś ściepa na koperty i znaczki, ewentualnie kawę i drożdżówki dla personelu Poczty Polskiej? W takim razie pytam się, dlaczego wymienione niedorzeczności, w przypadku jednej instytucji z tego samego koszyka są szczytem solidarności społecznej i godnym pochwały odruchem serca? Niech mi ktoś racjonalnie wytłumaczy, skąd rozbieżność? A dlaczego nie zbieramy na radiowozy dla policji, tudzież pompy strażackie, zamiast insulinowych? Dlaczego nie wjeżdżamy z nową drukarką laserową do urzędu skarbowego, żeby przyspieszyć prace i oszczędzić pieniądze? Czy podobne działania w dowolnej instytucji państwowej nie byłyby obciążone wysokim ryzykiem korupcji? W szpitalu żebractwo jest błogosławione i łapówkarstwo wykluczone, ponieważ? Pytania retoryczne, odpowiedzi nie należy się spodziewać, łez, krzyku, plączących dzieci, wymachiwania serduszkami owszem, ale nie racjonalnej odpowiedzi.

Zdecydowanie jestem za tym, by obowiązywał zakaz finansowania szpitali w modelu powązkowskim. Taka postawa jest logiczna, rozumna i pozbawiona emocjonalnego efekciarstwa. Dlaczego wszyscy domagamy się solidności od pani w okienku ZUS, od pani w okienku gminy, a wchodząc do szpitala, przychodni, czy innego ośrodka, ironicznie nazywanego ośrodkiem zdrowia, mamy mieć inne wymagania? Polskie szpitale i przychodnie mają opinie nie lepsze niż ZUS, ale tylko dziadowskie szpitale, zarządzane fatalną biurokracją, obywatele tak ochoczo dofinansowują. Nie ma w tym cienia logiki i nawet emocjonalne argumenty padają, wszak dofinansowanie straży pożarnej i policji bez wątpienia mogłoby uratować wiele „istnień ludzkich”. Dzieje się tak, ponieważ biegają panienki z mikrofonami i inne instynktownie funkcjonujące istoty, które wmówiły swoim widzom, słuchaczom i czytelnikom, co może być gdyby było coś innego, a nawet jeśli nie, to mogłoby być. W kompletnie irracjonalny sposób do fatalnie działającej instytucji publicznej pompuje się kasę z dziadowania i jeszcze uznaje, że mamy do czynienia z „fenomenem na skalę europejską”.

Być może, tylko jaki fenomen? Głupoty, modnej głupoty, zbiorowego zauroczenia głupotą i co najważniejsze dla promocji głupoty – nic w tym obciachowego. W Polsce Rzeczpospolitej Trzeciej głupota nie jest obciachem, ale wiecznym top trendy, bo trzeba być głupim, żeby się stawiać tym, co dają żyć. Owsiak nie jest fenomenem i w zachodnim kraju i w Rumunii nie zrobiłby żadnej kariery. Przy tej pompie i skali medialnej jaką co roku się organizuje, w miejsce Owsiaka można postawić „Mrówę”, „konia, który mówi”, „Irasiada” albo zwykłą paproć. Owsiak z Baśki traktuje szpital, pacjenta, ustawy, Owsiak wie jak się „rockendrolowo” ustawić i płynąć dwadzieścia lat w głównym korycie. Nie ma problemu ustawy, bo Owsiak trafił ze sprzętem, nie ma problemu kwestowania na rzecz szpitali, bo niewiele się polskie szpitale różnią od Powązek. Jakiej by nie palnąć bzdury, jak bardzo obraz rzeczywistości nie przystawałby do medialnej scenerii, zawsze znajdzie się główna linia śledztwa i reporterka, która wszystko wyjaśni. Kto zrozumie uniknie obciachu, kto nie zrozumie, ten zaliczy „wielką moherową siarę”.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. chceta sie leczyć to płaćta
    Tutaj nie widać paradoksu.
    Państwo hołubi i pieści finansowo tylko te ze swoich instytucji które są mu niezbędne do życia, czyli ZUS, urzędy skarbowe, część policji i coś tam pewnie jeszcze. Natomiast instytucje państwowe wykonujące usługi na rzecz ludności, takie jak szpitale czy szkoły, są dla władzy jedynie kosztownym balastem lub dekoracją, stąd ciężar ich utrzymania chętnie jest wrzucany jako dodatkowy garb na plecy podatnika.

    • Właśnie nie,
      to my robimy ściepę na wszystkie instytucje państwowe, tylko nie widzicie związków przyczynowo skutkowych.

      Ten sam nauczyciel co roku wybiera podręczniki z konkurencyjnych firm, nauczyciel z klasy “a” udziela korepetycji 10 zagrożonym uczniom klasy “b” i na odwrót, idziesz do lekarza termin jest za 2 lata ale za 100 zł już jutro, na bramce klubu albo w taksówce jeździ policjant, mógłbym tak godzinami.

      Tak naprawdę, codziennie przerabiacie Owsiaka, tylko się krzywicie.

  2. chceta sie leczyć to płaćta
    Tutaj nie widać paradoksu.
    Państwo hołubi i pieści finansowo tylko te ze swoich instytucji które są mu niezbędne do życia, czyli ZUS, urzędy skarbowe, część policji i coś tam pewnie jeszcze. Natomiast instytucje państwowe wykonujące usługi na rzecz ludności, takie jak szpitale czy szkoły, są dla władzy jedynie kosztownym balastem lub dekoracją, stąd ciężar ich utrzymania chętnie jest wrzucany jako dodatkowy garb na plecy podatnika.

    • Właśnie nie,
      to my robimy ściepę na wszystkie instytucje państwowe, tylko nie widzicie związków przyczynowo skutkowych.

      Ten sam nauczyciel co roku wybiera podręczniki z konkurencyjnych firm, nauczyciel z klasy “a” udziela korepetycji 10 zagrożonym uczniom klasy “b” i na odwrót, idziesz do lekarza termin jest za 2 lata ale za 100 zł już jutro, na bramce klubu albo w taksówce jeździ policjant, mógłbym tak godzinami.

      Tak naprawdę, codziennie przerabiacie Owsiaka, tylko się krzywicie.

  3. chceta sie leczyć to płaćta
    Tutaj nie widać paradoksu.
    Państwo hołubi i pieści finansowo tylko te ze swoich instytucji które są mu niezbędne do życia, czyli ZUS, urzędy skarbowe, część policji i coś tam pewnie jeszcze. Natomiast instytucje państwowe wykonujące usługi na rzecz ludności, takie jak szpitale czy szkoły, są dla władzy jedynie kosztownym balastem lub dekoracją, stąd ciężar ich utrzymania chętnie jest wrzucany jako dodatkowy garb na plecy podatnika.

    • Właśnie nie,
      to my robimy ściepę na wszystkie instytucje państwowe, tylko nie widzicie związków przyczynowo skutkowych.

      Ten sam nauczyciel co roku wybiera podręczniki z konkurencyjnych firm, nauczyciel z klasy “a” udziela korepetycji 10 zagrożonym uczniom klasy “b” i na odwrót, idziesz do lekarza termin jest za 2 lata ale za 100 zł już jutro, na bramce klubu albo w taksówce jeździ policjant, mógłbym tak godzinami.

      Tak naprawdę, codziennie przerabiacie Owsiaka, tylko się krzywicie.

  4. Dublowanie wydatków publicznych
    i kupowanie sprzętu dla sfery budżetowej ma w Polsce długą tradycję. Pomijając wyekwipowywanie wojaków do służby w okresie wojny przez wisie czy przysiółki (podobnie było w całej Europie), wystarczy sięgnąć do budujących, zwłaszcza medialnie przykładów II RP. Najbardziej znany przykład ściepy, odciążającej budżet i zwalniającej polityków od racjonalnego wydawania środków budżetowych przedstawia zdjęcie: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c3/ORP_Orzel.jpg.
    W internecie roi się od przykładów kupowania karabinów maszynowych dla wojska, militarnej potęgi, mającej – jak głosiły hasła propagandowe – najlepszą kawalerię na świecie. Jak się skończyło budowanie armii ze składek nie muszę przypominać.

    WOŚP to po prostu nawiązanie do tej pięknej polskiej tradycji, która pozwala rządowi mieć w dupie racjonalne wydatkowanie środków, bo w razie czego obywatele sami sobie kupią. W razie czego? To w razie czego to te sfery, które wiążą się z naszym i naszych bliskich bezpieczeństwem – życiem i zdrowiem. Na ochronę zdrowia i życia nikt nie pożałuje dodatkowej kasy. Zapadnięcie na ciężką chorobę grozi nam i naszym dzieciom codziennie – dlatego naród utożsamia się z ściepą na ratowanie życia przez ratowanie zdrowia.

    Chwilowo zrzutka na na armię nie wchodzi w rachubę bo jesteśmy w NATO, więc nikt specjalnie nie odczuwa zagrożenia wojną (na marginesie warto poczytać prasę – numery wydane przed wybuchem I i II wojny – wiało optymizmem, że hej). Ale gdyby co, to te setki milionów które poszły się …bać na budowę korwety “tak przepięknej aż strach”, pokryje się ze składek, tylko trzeba będzie przekonać lud że grozi nam II potop szwedzki.

    O ile pamiętam to w latach 90-tych ub. już wieku, kiedy wskaźnik bandytyzmu był najwyższy, występowały pojedyncze przypadki kupowania sprzętu dla policji. Robiły to samorządy przekazując kasę w dość pokrętny sposób przez własne jednostki wykonawcze i pojedynczy przedsiębiorcy (złośliwi twierdzą, że za parasol ochronny).

    Doceniam efekt finansowy WOŚP, choć już od lat picownictwo, pseudomarketing, załatwianie własnych interesów i robienie kasy poprzez przylepianie się różnych skurnali, z niedorobionymi gwiazdkami mediów na czele, do WOŚP, pozbawiły tę imprezę dziewictwa i czystości moralnej. A politycy jak to politycy – badają ile póki co mogą kasy wyj..ać w kosmos (czyli wydać nieracjonalnie mówiąc językiem poprawności politycznej) przy określonym poziomie skłonności własnych obywateli do wysupłania dodatkowej kasy na to na co już raz wybulili w podatkach.

  5. Dublowanie wydatków publicznych
    i kupowanie sprzętu dla sfery budżetowej ma w Polsce długą tradycję. Pomijając wyekwipowywanie wojaków do służby w okresie wojny przez wisie czy przysiółki (podobnie było w całej Europie), wystarczy sięgnąć do budujących, zwłaszcza medialnie przykładów II RP. Najbardziej znany przykład ściepy, odciążającej budżet i zwalniającej polityków od racjonalnego wydawania środków budżetowych przedstawia zdjęcie: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c3/ORP_Orzel.jpg.
    W internecie roi się od przykładów kupowania karabinów maszynowych dla wojska, militarnej potęgi, mającej – jak głosiły hasła propagandowe – najlepszą kawalerię na świecie. Jak się skończyło budowanie armii ze składek nie muszę przypominać.

    WOŚP to po prostu nawiązanie do tej pięknej polskiej tradycji, która pozwala rządowi mieć w dupie racjonalne wydatkowanie środków, bo w razie czego obywatele sami sobie kupią. W razie czego? To w razie czego to te sfery, które wiążą się z naszym i naszych bliskich bezpieczeństwem – życiem i zdrowiem. Na ochronę zdrowia i życia nikt nie pożałuje dodatkowej kasy. Zapadnięcie na ciężką chorobę grozi nam i naszym dzieciom codziennie – dlatego naród utożsamia się z ściepą na ratowanie życia przez ratowanie zdrowia.

    Chwilowo zrzutka na na armię nie wchodzi w rachubę bo jesteśmy w NATO, więc nikt specjalnie nie odczuwa zagrożenia wojną (na marginesie warto poczytać prasę – numery wydane przed wybuchem I i II wojny – wiało optymizmem, że hej). Ale gdyby co, to te setki milionów które poszły się …bać na budowę korwety “tak przepięknej aż strach”, pokryje się ze składek, tylko trzeba będzie przekonać lud że grozi nam II potop szwedzki.

    O ile pamiętam to w latach 90-tych ub. już wieku, kiedy wskaźnik bandytyzmu był najwyższy, występowały pojedyncze przypadki kupowania sprzętu dla policji. Robiły to samorządy przekazując kasę w dość pokrętny sposób przez własne jednostki wykonawcze i pojedynczy przedsiębiorcy (złośliwi twierdzą, że za parasol ochronny).

    Doceniam efekt finansowy WOŚP, choć już od lat picownictwo, pseudomarketing, załatwianie własnych interesów i robienie kasy poprzez przylepianie się różnych skurnali, z niedorobionymi gwiazdkami mediów na czele, do WOŚP, pozbawiły tę imprezę dziewictwa i czystości moralnej. A politycy jak to politycy – badają ile póki co mogą kasy wyj..ać w kosmos (czyli wydać nieracjonalnie mówiąc językiem poprawności politycznej) przy określonym poziomie skłonności własnych obywateli do wysupłania dodatkowej kasy na to na co już raz wybulili w podatkach.

  6. Dublowanie wydatków publicznych
    i kupowanie sprzętu dla sfery budżetowej ma w Polsce długą tradycję. Pomijając wyekwipowywanie wojaków do służby w okresie wojny przez wisie czy przysiółki (podobnie było w całej Europie), wystarczy sięgnąć do budujących, zwłaszcza medialnie przykładów II RP. Najbardziej znany przykład ściepy, odciążającej budżet i zwalniającej polityków od racjonalnego wydawania środków budżetowych przedstawia zdjęcie: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c3/ORP_Orzel.jpg.
    W internecie roi się od przykładów kupowania karabinów maszynowych dla wojska, militarnej potęgi, mającej – jak głosiły hasła propagandowe – najlepszą kawalerię na świecie. Jak się skończyło budowanie armii ze składek nie muszę przypominać.

    WOŚP to po prostu nawiązanie do tej pięknej polskiej tradycji, która pozwala rządowi mieć w dupie racjonalne wydatkowanie środków, bo w razie czego obywatele sami sobie kupią. W razie czego? To w razie czego to te sfery, które wiążą się z naszym i naszych bliskich bezpieczeństwem – życiem i zdrowiem. Na ochronę zdrowia i życia nikt nie pożałuje dodatkowej kasy. Zapadnięcie na ciężką chorobę grozi nam i naszym dzieciom codziennie – dlatego naród utożsamia się z ściepą na ratowanie życia przez ratowanie zdrowia.

    Chwilowo zrzutka na na armię nie wchodzi w rachubę bo jesteśmy w NATO, więc nikt specjalnie nie odczuwa zagrożenia wojną (na marginesie warto poczytać prasę – numery wydane przed wybuchem I i II wojny – wiało optymizmem, że hej). Ale gdyby co, to te setki milionów które poszły się …bać na budowę korwety “tak przepięknej aż strach”, pokryje się ze składek, tylko trzeba będzie przekonać lud że grozi nam II potop szwedzki.

    O ile pamiętam to w latach 90-tych ub. już wieku, kiedy wskaźnik bandytyzmu był najwyższy, występowały pojedyncze przypadki kupowania sprzętu dla policji. Robiły to samorządy przekazując kasę w dość pokrętny sposób przez własne jednostki wykonawcze i pojedynczy przedsiębiorcy (złośliwi twierdzą, że za parasol ochronny).

    Doceniam efekt finansowy WOŚP, choć już od lat picownictwo, pseudomarketing, załatwianie własnych interesów i robienie kasy poprzez przylepianie się różnych skurnali, z niedorobionymi gwiazdkami mediów na czele, do WOŚP, pozbawiły tę imprezę dziewictwa i czystości moralnej. A politycy jak to politycy – badają ile póki co mogą kasy wyj..ać w kosmos (czyli wydać nieracjonalnie mówiąc językiem poprawności politycznej) przy określonym poziomie skłonności własnych obywateli do wysupłania dodatkowej kasy na to na co już raz wybulili w podatkach.

  7. Poprawnie po polsku to zdanie należałoby chyba
    sformułować: “Czy ma pan wewnętrzne przekonanie, że Gen. Błasik znajdował się w kabinie LUB poza kabiną”.

    Zresztą to chyba pierwszy taki przypadek w historii Zachodniego lotnictwa, bo MAKu to już chyba nie: do kabiny pilotów wchodzi gen. Błasik, ale nie odzywa się i udaje że w ogóle go nie ma, piloci również udają że Błasika tam nie ma i w ten sposób wywiera potężny nacisk na pilotów.

    Tak w ogóle to mam wrażenie, że EK wywiera nacisk na prowadzenie śledztwa w sposób niezgodny z istniejącymi dowodami.

  8. Poprawnie po polsku to zdanie należałoby chyba
    sformułować: “Czy ma pan wewnętrzne przekonanie, że Gen. Błasik znajdował się w kabinie LUB poza kabiną”.

    Zresztą to chyba pierwszy taki przypadek w historii Zachodniego lotnictwa, bo MAKu to już chyba nie: do kabiny pilotów wchodzi gen. Błasik, ale nie odzywa się i udaje że w ogóle go nie ma, piloci również udają że Błasika tam nie ma i w ten sposób wywiera potężny nacisk na pilotów.

    Tak w ogóle to mam wrażenie, że EK wywiera nacisk na prowadzenie śledztwa w sposób niezgodny z istniejącymi dowodami.

  9. Poprawnie po polsku to zdanie należałoby chyba
    sformułować: “Czy ma pan wewnętrzne przekonanie, że Gen. Błasik znajdował się w kabinie LUB poza kabiną”.

    Zresztą to chyba pierwszy taki przypadek w historii Zachodniego lotnictwa, bo MAKu to już chyba nie: do kabiny pilotów wchodzi gen. Błasik, ale nie odzywa się i udaje że w ogóle go nie ma, piloci również udają że Błasika tam nie ma i w ten sposób wywiera potężny nacisk na pilotów.

    Tak w ogóle to mam wrażenie, że EK wywiera nacisk na prowadzenie śledztwa w sposób niezgodny z istniejącymi dowodami.