Reklama

Pogłębiany ochoczo i z nadzieją nasz strategiczny sojuszniczy romans z Izraelem osiągnął kolejny sukces i już słychać pukanie, dotarliśmy w okolice dna. Naszym błędem było przekonanie, że wreszcie na międzynarodowej scenie wychodzimy na prostą  i to dzięki naszej specjalnej pozycji właśnie z Izraelem i mocno powiązanym z nim supermocarstwem USA. A tu masz babo placek, kto by przypuszczał, że Żydzi zdecydują się na spacyfikowanie rosnącego filosemityzmu w Polsce! Przy okazji parę punktów sympatii stracą Amerykanie.

https://static.timesofisrael.com/www/uploads/2018/07/F180708OZPOOL03-640×400.jpg

Reklama

Kontynuując politykę wstawania z kolan i próbując ochronić Naród Polski przed niedorzecznymi pomówieniami uderzyliśmy boleśnie głową w ustalony już wcześniej pułap wyznaczający nam pokutną pozycję. Jakże zgodną z naszymi rzekomo zbrodniczymi zachowaniami w czasie II wojny światowej wobec naszych obywateli, polskich Żydów. Uogólniając problem polega na tym, że według wielu żydowskich liderów Polacy “wyssali antysemityzm z mlekiem matki”. Można się jedynie zastanowić, kiedy to mleko się rozlało, gdzie i kto je przebadał na zawartość tegoż antysemityzmu. Inne pytanie jakie się nasuwa to co i od kogo wyssali aktywiści przemysłu holokaust, skąd tyle buty i nienawiści do Polaków…?

Wprost słychać nawoływania: Polacy po jakie licho zachciało wam się bronić honoru i godności i dlaczego chcieliście ukryć i wybielić czarne plamy swojej niecnej historii. Kiedy wy Polacy kwiczeliście pod sowieckim butem przez ponad 40 lat po wojnie inni napisali oficjalną historię, którą powinniście wreszcie poznać i nauczyć się na pamięć!

Zacznijmy od tego, że od zawsze w Polsce panował odrażający antysemityzm.  Ci chciwi i zawistni Polacy byli w większości bardzo biedni i ich nienawiść do Żydów brała się nie tylko z zazdrości, z nieuctwa i ciemnoty, ale jeszcze była wydatnie podsycana przez jadowity antysemicki katolicki kler! Tak, winne jest chrześcijaństwo, przecież to ono pozwoliło na wyklucie się nazizmu, nie powstrzymało go. Dlatego też lepiej byłoby pozbyć się chrześcijaństwa, chociaż tak naprawdę Polacy ratowali Żydów właśnie w myśl chrześcijańskiego nakazu odnoszącego się do “bliźniego”. A teraz tak dla przypomnienia i wyjaśnienia gdyby ktoś nieuświadomiony zapytał:

“Dlaczego zagłada Żydów dokonała się właśnie w Polsce?”.  

Odpowiedzi na podobne pytania są konieczne i proste. Interesująco odpowiedział na nie niedawno zmarły reżyser polakożerczego “Shoah” Claude Lanzmann. Wierzył on, że zagłada Żydów dokonała się “dzięki” warunkom stworzonym przez polski antysemityzm. Może byli tam też jacyś Niemcy, oj, przepraszam, bliżej nieokreśleni naziści, ale to w Polsce, więc z pewnością byli to Polacy!

Jeśli ktoś ośmieliłby się powiedzieć, że przecież Stalin w założonym przez siebie PRL-u ufał tylko Żydom (nawet biedny tow. “Wiesław” Gomułka siedział) to musi doczytać, że ponad 37% aparatu UB przestało być Żydami z chwilą stania się komunistami wykańczającymi polskich patriotów.   Co innego Polscy szmalcownicy, to może był margines, ale polski. Polacy niech też nie zapominają o swoich folksdojczach, oni przecież byli polskimi obywatelami, więc jak mordowali Żydów to ich zbrodnie idą też na konto Polski.

Zaś jeśliby jakiś antysemita ośmieliłby się wskazać, że największymi współpracownikami “nazistów” w zagładzie Żydów byli członkowie Judenratów i żydowskiej policji, to opowiada głupoty. Ci żydowscy policjanci zwykle byli polskimi obywatelami, prawnikami, lekarzami etc.  Więc to Polacy. Jeśli jednak ktoś by się upierał, że to jednak Żydzi to jeśli nawet, to oni tak postępowali w sprawnej maszynie holokaustu, aby ratować własne życie, a przecież za to się nie każe (?) przynajmniej w Izraelu (prawo z lat 50-tych).

Co innego Polacy, widząc co się dzieje, będąc świadkami zagłady nawet nie protestowali, załóżmy z transparentami (np. “Hitler do dymisji!”, czy  “Austria szuka swojego głupka!”)  przed bramą Auschwitz. Widocznie los Żydów prowadzonych na zagładę był im obojętny! Co więcej polska policja granatowa, też pomagała Niemcom, przepraszam “nazistom”. Przecież mogliby protestować, odmówić współpracy, a to, że straciliby życie, to trudno, jest wojna (życie jest tanie), ale jest i moralny wybór… I proszę nie mówić tu, że przecież Żydzi też nie wykazywali litości (policja żydowska) w stosunku do innych Żydów, oni taką mieli pracę (jakby powiedział TW Bolek)! A amerykańscy Żydzi nie pomagali (żydowscy właściciele “New York Times” ocenzurowali informacje o zagładzie, aby “ukryć” swoją żydowskość), bo i tak trzeba czekać do końca wojny…

I proszę nie opowiadać, że po sowieckiej inwazji 17 IX 1939 r. (kiedy to czerwony car wywiązał się z traktatu o przyjaźni z czarnym kajzerem) Żydzi budowali obydwu Wielkim Socjalistom łuki, bramy triumfalne (nie wiedzieli kto się pierwszy pojawi, co było naprawdę stresujące!). Czy też, że oddawali ukrywających się polskich żołnierzy w ręce siepaczy NKWD, aby zająć ich domy i dorobek życia, wskazywali rodziny polskich liderów, czy urzędników państwowych skazując ich na wywózkę i często na śmierć na Syberii. Jeśli nawet to byli Żydzi, to jednak byli oni polskimi obywatelami. Przecież przed 1948 rokiem Izrael, państwo żydowskie jeszcze nie powstało i nie może za ich czyny odpowiadać, zresztą to byli polscy obywatele, Izraelowi nic do tego (a odszkodowania to już jest co innego!)…

Również pojawiają się już całkiem liczne głosy, że Żydzi dopuścili się zbrodni na Narodzie Polskim w służbie Stalina. Stanowiąc ok. 1% populacji zajmowali w UB ok. 37% stanowisk, “polskim” NKWD dowodził Jakub Berman. Jak już pisałem, to nie byli Żydzi, to byli komuniści, więc uprzejmie proszę nie mieszać do tego Żydów. A to, że po śmierci nieodżałowanego Stalina kilku, no może więcej przyjęliśmy do Izraela, to tak jak inne państwa Zachodu zrobiliśmy to w myśl talmudycznej miłości bliźniego swego (kochaj jak siebie samego). W innych przypadkach, jak Komendanta Salomona Morela okazaliśmy mu ludzką życzliwość (której tak mało w dzisiejszym świecie!) i współczucie tak, aby ten stary wycieńczony ciężką pracą człowiek, mógł wreszcie spokojnie żyć na zasłużonej emeryturze (aż do 2007 r.!). Zresztą jako Żyd, padł on (przykro mówić) ofiarą antysemickiej polskiej nagonki…

Polacy raz na zawsze muszą przyjąć do wiadomości, że w II wojnie światowej monopol na cierpienie mają tylko Żydzi, w zasadzie były tam jeszcze może jakieś inne ofiary, ale to normalne jak to na wojnie. Dobrze by też było, gdyby Polacy (tu za klasykiem Jacques Chirac) skorzystali z okazji i siedzieli cicho, co niedawno potwierdził odwieczny przyjaciel Polaków (od wieków średnich) Jonny Daniels, zalecając w Polsce wygaszenie świateł i z uśmiechem na twarzy przeczekanie burzy (może jednak nic nie walnie?).

Jak Polacy lepiej poznają historię (no, może haggadę) to zrozumieją, że przecież byli współsprawcami holokaustu, a prawdziwej historii nie wolno zmieniać. Na to jest jednak paragraf przeciwko tym, co zaprzeczają, lub fałszują wyjątkowość holokaustu. Wie to również większość polskich historyków, z całej brygady (ponad 2,000 zatrudnionych) pracującej nad polską historią w IPN (tegoroczny budżet 363 mln zł.) i niebezpieczne tematy omijają większym łukiem kurskim, niż TVP, również większość polityków i publicystów wie po której stronie chleb jest posmarowany…  

Wszystko w Polsce idzie ku lepszemu. Co prawda stajemy się bardziej wyrozumiali, ale mniej głupio uparci jak np. we wrześniu 1939 r.  Po co się bić, kiedy możemy przegrać? Tak, wiemy o honorze (już bekamy tym Beckiem), ale lepiej się ułożyć i to niekoniecznie do trumny. Stąd po ułańskiej szarży pod hasłem “nie oddamy nawet guzika!”  nieco upadliśmy na kolana, ale tak to jest jak w powtórce z 1939 r. walczymy zaatakowani na dwóch frontach. Dziwnym trafem, wbrew oczekiwaniom, obydwa fronty są na zachodzie.

Wypadałoby uściślić, że jeden z tych frontów jest nawet sojuszniczy, a może nawet obydwa, czort już tylko wie! Koń by się uśmiał, ale nie my. My rżymy z radości, że atakują nas zaprzyjaźnieni wrogowie, więc da Bóg (choć to inna wiara), że wszystko rozejdzie się po kościach. Byleby nie skończyło się to następną ekshumacją i kłótnią o sprawców jak niegdyś w Katyniu, bo to by rozwaliło nam ponownie sojusze i padłoby kilka politycznych karier…

Po kapitulacji z poprawką do ustawy IPN-u pomyśleliśmy, jaki to sukces, że się czegoś uczymy (ile nam wolno). Widocznie nie ma znaczenia, że byliśmy jedynym zajętym przez Hitlera krajem, który właśnie z nim nie kolaborował, ale kogo dziś obchodzi prawda? Kto dba, że tylu Polaków straciło swoje życie niosąc pomoc Żydom.  Pośpiesznie podpisaliśmy rozejm, bo jak tu walczyć bez żadnego przygotowania zasobów do obrony, kiedy przeciwnik uzbrojony jest po zęby?

Ciekawe, kto nas podpuścił do tej walki o te wojskowe dumne guziki, może jacyś krawcy? Z drugiej strony to nie mamy czego się wstydzić, przeciwnie jesteśmy dumni z dobrze zorganizowanej i błyskawicznie przeprowadzonej kapitulacji (wreszcie taki blitzkrieg!). Jednak zgodnie z teorią klasyka Clausewitza karawana polityki płynie dalej, bez znaczenia czy to jeszcze wojna, czy już czas pokoju. Więc na wszelki wypadek ogłosiliśmy zwycięstwo, a że wstępne warunki kapitulacji były wyjątkowo łagodne, więc zaoszczędzone na przerwanej wojnie środki przeznaczyliśmy na publikację końcowej (?) wspólnej deklaracji. Pokazaliśmy naszym przeciwnikom, że odnieśli tym samym pyrrusowe zwycięstwo i jak tak dalej pójdzie to następnym razem to my staniemy na podium!

Nasi dotychczasowi partnerzy, sojusznicy w tej trudnej wojnie o naszą godność, tak jakoś wyszło, że nagle ustawili się po przeciwnej stronie i przypuścili na nas atak, prawie wypierając się uzgodnionej deklaracji. W historii wojskowości to jest znane zjawisko, które zwie się żądaniem bezwarunkowej kapitulacji.  To bardzo negatywne stanowisko, które np. w II wojnie światowej postawione Niemcom, (oj co ja mówię!) nazistom znacznie przedłużyło wojnę i doprowadziło do śmierci dalszych milionów ludzi i wielkich strat materialnych. Ale wojna jak to wojna i kostucha jest swawolna!

Najwięcej jadu wydzieliło Yad Vashem, które sięgając do słownictwa świata przyrody odwróciło kota ogonem, wypierając się nawet swojego sprawstwa w negocjacjach.  Do tego wygarnął swoją złość ichni min. edukacji Naftali Bennett atakujący premiera Bibi Netanyahu z prawej strony. Koalicyjny minister natchniony nadchodzącymi wyborami w Izraelu żąda bezwarunkowej kapitulacji mówiąc o przecież naszej wspólnie uzgodnionej deklaracji:

„to hańba, która jest pełna kłamstw i szkodzi pamięci ofiar Holocaustu.”

Największą obawą atakujących Żydów jest to, że Polacy mogą chcieć wydobyć się z okrążenia i wyrwać się gdzieś ze swoją wersją historii holokaustu na jakieś wolne pastwisko poza rezerwatem, na którym ktoś ich usłyszy.  Chodzi o niebezpieczne polskie tendencje do gloryfikacji pomocy Żydom, które mogą uczynić sugerowane polskie współsprawstwo w holokauście czymś nielogicznym i niespójnym. Prawdą jest, że to odkrywający teraz swoje prawdziwe oblicze Yad Vashem dobrze wie, że liczba polskich Sprawiedliwych (6,706) jest diabelnie zaniżona i aby mieć obraz bardziej sprawiedliwy trzeba by pomnożyć oficjalną liczbę o kilkanaście razy!

Po ogłoszeniu kompromisowej deklaracji Morawieckiego i Netanyahu w 6 językach na całym świecie (również w Izraelu) życzeniem zaskoczonej polską ofensywą informacyjną żydowskiej strony jest wyciszenie głosu Polaków. Jak również totalne zdominowanie i przejęcie komunikacji na temat sytuacji w okupowanej Polsce w czasie II wojny światowej. Zrozummy ich, włożyli tyle wysiłku w swoją wersję historii dzięki temu wiele uzyskali, Niemcy już zapłaciły (pytanie kto następny?). Ta wspólna deklaracja wprowadza nowe zapisy o nie żydowskich ofiarach na kartach historii, stąd ta furia w Tel-Avivie.

Do tego dochodzi walka przedwyborcza i próba odsunięcia może nawet w kierunku więzienia premiera Netanyahu. Teraz zarzucają mu, że tą deklaracją zdradził pamięć milionów  żydowskich ofiar, być może dla biznesu (?). Oni tak już mają, kilka lat temu do więzienia trafił m.in. były prezydent Izraela Mosze Kacaw (za gwałt), czy poprzednik Netanjahu, premier Ehud Olmert (korupcja, łapówki)…

Po oczyszczeniu przedpola jedynymi piewcami prawdy historycznej byliby tacy “polscy” historycy jak wodzący “prawdę historyczną” za nos Jan Gross, Jan Grabowski (vel Abrahamer), dotowana z polskiego budżetu niewdzięcznica Barbara Engelking, ewentualnie (o wielu twarzach) “Świętowit” Szewach Weiss, czy rabin Schudrich. Sytuacja jest idiotyczna, strona izraelska grozi, że może nawet wycofać się z osiągniętego wspólnie porozumienia. Okazuje się, że dostaliśmy w łapę tylko nagrodę pocieszenia, do użytku wewnętrznego! Te pretensje do strony polskiej o ogłoszenie treści porozumienia przypominać mogą sytuację, w której świeżo poślubiona oblubienica ma powiedziane, żeby tylko o ślubie nikomu nie mówiła, a wszystko będzie dobrze…

Kiedy opadną dymy i halucynacje ekstremistów na placu boju zostanie do dalszego rozpropagowania chociaż jedno zdanie z tej nieszczęsnej deklaracji:

„Nie zgadzamy się na działania polegające na przypisywaniu Polsce lub całemu narodowi polskiemu winy za okrucieństwa popełnione przez nazistów i ich kolaborantów z różnych krajów”.

Na zakończenie nasuwają się pewne wnioski. Trzeba może podziękować Żydom za napisanie  naszej historii i napisać i rozpropagować własną. Opisać bolesne polskie doświadczenia po ataku Sowietów 17 IX 1939 r. z hitlerowskim sojusznikiem na  Polskę. O gehennie Polaków, wywózkach, morderstwach, o haniebnej roli części polskich Żydów kolaborujących z totalitarnym, nieludzkim najeźdźcą. Napisać i propagować historię prześladowań polskich patriotów przez Sowietów uwypuklając w tym rolę Żydów. Wznowić badania nad zbrodnią w Jedwabnem, tak aby ją ostatecznie wyjaśnić. Przedstawić jasno fakty w sprawie kieleckiego pogromu z uwzględnieniem niuansów kontroli operacyjnej przez komunistów.

Oczywiście wreszcie należy wyczyścić pogeremkowski swąd z polskiego MSZ-tu, ta instytucja powinna służyć interesom Polski! Wbrew wielu krytykom sytuacja rządu polskiego w tych przepychankach z Żydami jest niełatwa, a wynika to tak z walki na dwóch frontach (drugim jest UE) jak i z przyjętych koncepcji sojuszniczych. Patrzmy jak Żydzi dbają o swoje interesy, jak walczą i karzą za opinie negujące holokaust. Zwyciężyliśmy po wielu latach z Kłamstwem Katyńskim, czas odkłamać Jedwabne.

Jest jeszcze jedna sprawa. Żydzi tak jak Polacy są podzieleni i walczą ze sobą o sterowanie swoim państwem. Celem każdej normalnej partii politycznej jest zdobycie, czy utrzymanie władzy. Miejmy nadzieję, że powiązany z opcją amerykańsko-żydowską PiS podczas operacji przyciskania do muru nie zobowiązał się do zbyt daleko idących ustępstw na rzecz ich grup interesu w zamian za pomoc w wyjściu z trudnej sytuacji.

Niepokojąca jest też wcześniejsza sytuacja z kompromitującymi nagraniami liderów PO, które zniszczyły też ich szanse w wyborach. Przypomnijmy, że nie ujawniono taśm godzących w PiS (czy możliwy jest szantaż, a może ich nie było?). Jeśli dziś wiemy, że na Węgrzech w podobnej sytuacji skompromitowano (dał dobry Bóg!) tajnymi nagraniami ludzi związanych z Georgem Sorosem, a nagrań dokonali ludzie związani z Mosadem, to rodzi się pytanie o sterowanie zmianami przynajmniej w tej części Europy…

Patrząc na panoramę konfliktu polsko żydowskiego wydaje się jednak  , że fundamentalnym problemem i pierworodnym grzechem jest tu brak traktowania obydwu totalitarnych zbrodniczych  ideologii XX wieku. Nazizm został dość wnikliwie potraktowany przez historyków, natomiast nie możemy tego powiedzieć o komunizmie i jego zwolennikach. Dopóki nie upowszechnimy  na świecie całej znanej nam wiedzy o komunizmie i jego polskich ofiarach, dopóty Polacy będą oczerniani i opluwani, a w Tel-Avivie (tak jak kiedyś w stalinowskiej Moskwie) będziemy uchodzić za faszystów. Nie pozwólmy, aby wroga Polsce propaganda przesunęła II Rzeczpospolitą z obozu państw walczących z Niemcami, do obozu państw związanych z Hitlerem! Przeciwko komu walczyły polskie armie i Polacy przelewali krew? Tą pokrętną i absurdalną wersję historii trzeba jak najsprawniej wyrzucić przez okno!

Jacek K. Matysiak

Kalifornia, 2018/07/10

 

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. Nazizm został rozpracowany,

    Nazizm został rozpracowany, ale nie znaczy to, że Żydzi temat zamknęli.

    U nas jest obecnie promowana książka Calka Perechodnika pt „Spowiedź”. Leży w każdym kiosku i każdym sklepiku handlującym oprócz marchewki i pietruszki także prasą.

    Książki nie kupię, bo kosztuje pieniądze, poza tym od 20 lat nie mam miejsca na półkach, żeby cokolwiek wcisnąć, a poza tym jest w internecie, może nie cała, ale wystarczająco obszerne fragmenty, żeby wyrobić sobie opinię.

    http://niniwa22.cba.pl/perechodnik_spowiedz.htm

    A więc są to

    Wspomnienia Calka Perechodnika spisane w 1943 roku, wówczas policjanta żydowskiego w getcie otwockim. To przejmujący opis likwidacji getta w Otwocku, z niezwykłą szczerością zapisany proces własnego upadku – autor uczestniczył w wyekspediowaniu swojej rodziny do Treblinki.

    Lub: pamiętniki żydowskiego policjanta, który zadedykował je „sadyzmowi niemieckiemu, podłości polskiej i tchórzostwu żydowskiemu” – jak reklamuje książkę Polityka

    Nie wiadomo dlaczego pomija Ukraińców, biorących żywy i ochoczy udział w likwidacji getta w Otwocku, żeby nie być gołosłowną – cytaty

    „Pierwszą ofiarą była doktorowa Glikmanowa, mieszkająca tuż przy szlabanie warszawskim. Miła, śliczna, lekarka-dentystka, matka dwojga dzieci. Wyszła spokojnie na ulicę, chcąc pokazać Ukraińcom świadectwo, że jest dentystką w ogóle, a policji żydowskiej w szczególe. Z miłym uśmiechem wyciągnęła rękę ze świadectwami, padł strzał w głowę, już nie żyła”

    „Roboty Niemcy w ogóle nie mieli, przede wszystkim udali się na żydowski komisariat. Tam nakazali zebranym tłumom ustawić się w szeregu, powiedzieli, że wszyscy pójdą na plac i stamtąd zostaną rozszeregowani i rodziny policyjne będą zwolnione. Policjanci biegną jak szaleni, nie wiedząc, co mają robić – każdy niespokojny o swą rodzinę, o siebie samego – biegną bez celu i gwiżdżą.

    Ukraińcy zaś raz w raz strzelają. Nie ma tu żadnych strzałów w powietrze. Każdy strzał oddany jest w głowę człowieka i to z odległości nie większej od dwóch metrów. Ludzie padają, mózgi pryskają, krew się leje”

    Calek Perechodnik wydał na śmierć swoją żonę i maleńką córeczkę, bo uwierzył słowu komendanta żydowskiej policji Bernarda Kronenberga.

    „W tym momencie nadleciałem do domu, żona nieprzytomna ubiera dziecko, sama jest ubrana w dwie suknie, spódnicę, blezer, żakiecik i płaszcz. Chce się ukryć w piwnicy, straszny strach mnie ogarnia. Toć dziecko może zapłakać, mogą ją znaleźć w piwnicy, a wtedy nie będą się liczyć z tym, że jest żoną policjanta, zabiją ją, tak jak i dziecko i tych innych, którzy zdążyli już ukryć się w piwnicy. Co robić? O Boże!

    Nieprzytomny lecę na komisariat, dolatuję do Kronenberga, mówię mu, że żona jest ukryta w piwnicy, co robić?

    – Sprowadź ją pan na plac z dzieckiem, zostanie zwolniona, na moją odpowiedzialność.”

    Podłość Polaków, jak można przeczytać, polegała na tym, że rabowali trupy i żywych idących na śmierć (Niemcy, Ukraińcy i Żydzi czynili to samo), nie pomagali, zajęli opustoszałe domy i tam pozostali. I nadal tam pozostają, podczas gdy Niemcy i Ukraińcy sobie poszli i już ich tam nie ma. Może jeszcze coś, można sobie doczytać.

    Teraz słowo wyjaśnienia :

    "Spowiedź” Calka Perechodnika jest jednym z najbardziej wstrząsających, a zarazem najtrudniejszych świadectw Holocaustu. Dobrze więc się stało, że Karta zdecydowała się na ponowną edycję tej przejmującej książki. Pierwsze polskie wydanie pojawiło się na rynku w 1993 r., kolejne – dwa lata później. Oba ukazały się pod tytułem „Czy ja jestem mordercą?” i zostały opracowane na podstawie maszynopisu przechowywanego w Żydowskim Instytucie Historycznym.

    Niedługo potem okazało się jednak, że oryginalny rękopis znajduje się w zbiorach Yad Vashem w Izraelu, różni się od opublikowanej wcześniej wersji i co więcej wypacza przesłanie autora. Późniejsze wydania były już zgodne z oryginalnym zamysłem Perechodnika. Och, och !!!!!

    Perechodnik zginął zaś jesienią 1944 r. po kapitulacji Powstania Warszawskiego, w którym brał udział. Ukrywał się wtedy w bunkrze w ruinach Warszawy, gdzie odkryli go szabrownicy. Był tak słaby, chorował wówczas na tyfus, że nie był w stanie opuścić bunkra, gdy ten podpalono.

  2. Nazizm został rozpracowany,

    Nazizm został rozpracowany, ale nie znaczy to, że Żydzi temat zamknęli.

    U nas jest obecnie promowana książka Calka Perechodnika pt „Spowiedź”. Leży w każdym kiosku i każdym sklepiku handlującym oprócz marchewki i pietruszki także prasą.

    Książki nie kupię, bo kosztuje pieniądze, poza tym od 20 lat nie mam miejsca na półkach, żeby cokolwiek wcisnąć, a poza tym jest w internecie, może nie cała, ale wystarczająco obszerne fragmenty, żeby wyrobić sobie opinię.

    http://niniwa22.cba.pl/perechodnik_spowiedz.htm

    A więc są to

    Wspomnienia Calka Perechodnika spisane w 1943 roku, wówczas policjanta żydowskiego w getcie otwockim. To przejmujący opis likwidacji getta w Otwocku, z niezwykłą szczerością zapisany proces własnego upadku – autor uczestniczył w wyekspediowaniu swojej rodziny do Treblinki.

    Lub: pamiętniki żydowskiego policjanta, który zadedykował je „sadyzmowi niemieckiemu, podłości polskiej i tchórzostwu żydowskiemu” – jak reklamuje książkę Polityka

    Nie wiadomo dlaczego pomija Ukraińców, biorących żywy i ochoczy udział w likwidacji getta w Otwocku, żeby nie być gołosłowną – cytaty

    „Pierwszą ofiarą była doktorowa Glikmanowa, mieszkająca tuż przy szlabanie warszawskim. Miła, śliczna, lekarka-dentystka, matka dwojga dzieci. Wyszła spokojnie na ulicę, chcąc pokazać Ukraińcom świadectwo, że jest dentystką w ogóle, a policji żydowskiej w szczególe. Z miłym uśmiechem wyciągnęła rękę ze świadectwami, padł strzał w głowę, już nie żyła”

    „Roboty Niemcy w ogóle nie mieli, przede wszystkim udali się na żydowski komisariat. Tam nakazali zebranym tłumom ustawić się w szeregu, powiedzieli, że wszyscy pójdą na plac i stamtąd zostaną rozszeregowani i rodziny policyjne będą zwolnione. Policjanci biegną jak szaleni, nie wiedząc, co mają robić – każdy niespokojny o swą rodzinę, o siebie samego – biegną bez celu i gwiżdżą.

    Ukraińcy zaś raz w raz strzelają. Nie ma tu żadnych strzałów w powietrze. Każdy strzał oddany jest w głowę człowieka i to z odległości nie większej od dwóch metrów. Ludzie padają, mózgi pryskają, krew się leje”

    Calek Perechodnik wydał na śmierć swoją żonę i maleńką córeczkę, bo uwierzył słowu komendanta żydowskiej policji Bernarda Kronenberga.

    „W tym momencie nadleciałem do domu, żona nieprzytomna ubiera dziecko, sama jest ubrana w dwie suknie, spódnicę, blezer, żakiecik i płaszcz. Chce się ukryć w piwnicy, straszny strach mnie ogarnia. Toć dziecko może zapłakać, mogą ją znaleźć w piwnicy, a wtedy nie będą się liczyć z tym, że jest żoną policjanta, zabiją ją, tak jak i dziecko i tych innych, którzy zdążyli już ukryć się w piwnicy. Co robić? O Boże!

    Nieprzytomny lecę na komisariat, dolatuję do Kronenberga, mówię mu, że żona jest ukryta w piwnicy, co robić?

    – Sprowadź ją pan na plac z dzieckiem, zostanie zwolniona, na moją odpowiedzialność.”

    Podłość Polaków, jak można przeczytać, polegała na tym, że rabowali trupy i żywych idących na śmierć (Niemcy, Ukraińcy i Żydzi czynili to samo), nie pomagali, zajęli opustoszałe domy i tam pozostali. I nadal tam pozostają, podczas gdy Niemcy i Ukraińcy sobie poszli i już ich tam nie ma. Może jeszcze coś, można sobie doczytać.

    Teraz słowo wyjaśnienia :

    "Spowiedź” Calka Perechodnika jest jednym z najbardziej wstrząsających, a zarazem najtrudniejszych świadectw Holocaustu. Dobrze więc się stało, że Karta zdecydowała się na ponowną edycję tej przejmującej książki. Pierwsze polskie wydanie pojawiło się na rynku w 1993 r., kolejne – dwa lata później. Oba ukazały się pod tytułem „Czy ja jestem mordercą?” i zostały opracowane na podstawie maszynopisu przechowywanego w Żydowskim Instytucie Historycznym.

    Niedługo potem okazało się jednak, że oryginalny rękopis znajduje się w zbiorach Yad Vashem w Izraelu, różni się od opublikowanej wcześniej wersji i co więcej wypacza przesłanie autora. Późniejsze wydania były już zgodne z oryginalnym zamysłem Perechodnika. Och, och !!!!!

    Perechodnik zginął zaś jesienią 1944 r. po kapitulacji Powstania Warszawskiego, w którym brał udział. Ukrywał się wtedy w bunkrze w ruinach Warszawy, gdzie odkryli go szabrownicy. Był tak słaby, chorował wówczas na tyfus, że nie był w stanie opuścić bunkra, gdy ten podpalono.