fbpx
6.5 C
Biskupin
sobota, 20 kwietnia, 2024
Reklama
Strona główna Polityka Hazardwatch – The Game

Hazardwatch – The Game

30
16
Reklama

Maszyna Cyfrowa na temat afery hazardowej wypowiadać się nie powinna i nie zamierza. A to z tej mianowicie przyczyny, że poprzez prosty ciąg skojarzeniowy  sama jest w nią solidnie zamieszana. Ów ciąg ma postać następującą: gra hazardowa, automat, komputer.

I tu już żadne cybernetyczne wykręty, że jednoręki bandyta to tylko daleki krewny, piąta woda po matrycy, taki mój "brat mniejszy w informatycznej wierze", Pecetowi nijak nie pomogą. Są w obu przypadkach układy (elektroniczne, ale zawsze) o chińskiej proweniencji? Są. Zatem Pecet wplątany, jak nic.

Reklama

Jedno zabierać głos, co innego zagrać. Już z powyższego akapitu wynika, że my Automaty gry lubimy pasjami, a czy hazardowe czy nie – specjalnej różnicy nam nie robi. W ostateczności to nie nasze pieniądze, tylko Naszych Użytkowników. Trudno się zatem dziwić, że kiedy tylko w naszym całodobowym Salonie(!) pojawiła się nowa gra, polecana przez samego Właściciela, w dodatku o sensacyjnym i mocno zachęcajacym tytule "Hazardwatch", Komputer dał się na pasjonującą rozgrywkę z łatwością namówić. Upewniwszy się tylko, że działa pod osłoną wygaszacza ekranu, coby mu MU (Mój Użytkownik) za zajmowanie się nieobyczajną rozrywką zasilania nie wyłączył, Maszyna Cyfrowa przystąpiła do gry.
 
Gra okazała się być całkiem "grywalna" i nic dziwnego, że w krótkim czasie zyskała sporą popularność i wierne grono oddanych fanów. Ponieważ instrukcja gry została napisana dosyć mętnie (jak to z instrukcjami gier zazwyczaj bywa), dla tych którzy nie mieli przyjemności się na nią natknąć w największym skrócie wytłumaczę jej główne zasady.
Otóż celem tej gry jest wytypowanie wyników gry.
Inaczej mówiąc – należy prawidłowo przewidzieć wyniki jakie padną na poszczególnych kolejnych levelach. Myliłby sie jednak ten, kto sądzi, że do udziału w rozgrywce wystarczy znajomość rachunku prawdopodobieństwa i przysłowiowy łut szczęścia. Gra ma pewne określone "wymagania systemowe". Przykładowo, do przejścia gry trzeba mieć choćby minimum wiedzy o bieżących wydarzeniach politycznych. Najważniejsze jednak, to doskonałe rozeznanie (kondycja intelektualna, poglady polityczne, psychika  itd.) środowiska graczy, którzy akurat w danym miejscu w ową grę grają. Widać zatem, że gra jest przede wszystkim przeznaczona dla ludzi. Jednak niezrażona tym faktem Maszyna postanowiła mimo wszystko spróbować.

I już na poczatku gry czekała Maszynę nie lada niespodzianka – otóż należało wytypować osiem wyników na dziewięciu levelach. Przyznam, że cooler zaczął mi nieco szybciej wirować, bo jeszcze przed chwilą wszystko wydawało się takie proste i oczywiste.Trudno. Zacznijmy od poziomu pierwszego, a potem się zobaczy. Przypominam zatem levele (źródło – blog R.Krawczyka, blog I.Janke):

1. Kalendarium zdarzeń

2. Co mówił Donald Tusk

3. Co mówił Mirosław Drzewiecki

4. Co mówił Zbigniew Chlebowski

5. Co mówił Grzegorz Schetyna

6. Co mówił Adam Szejnfeld

6. Co mówił Mariusz Kamiński

7. Co ustaliła CBA/dokumenty

8. Pytania, kóre należy zadać politykom

Poziom pierwszy wydaje się na pozór nie do przejścia dla zwykłego domowego komputera. Ale tu zaowocowała (czyżby kategoria "owocówka"?) wiedza o skrótach, którymi w razie trudności chadzają salonowi playerzy i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Dla wszelkiej pewności parokrotnie wpisałem w wyszukiwarkę "hazardwatch tips & tricks " i kiedy po raz kolejny wyrzuciło mi blog kataryny , uznałem, że osiemdziesiąt procent salonowych graczy zapewne skorzystało z tego "walkthrough". Straciwszy jedno życie (jednak niedoszacowałem!) znowu pociągnąłem korbą (a więc jednak "jednoreki bandyta") i  zabrałem się  za kolejne, już trywialnie proste levele. Pozwalają one mianowicie wybrać jedynie między TRUE a FALSE przy czym gra zezwala na wszelkie emocjonalne warianty prawidłowej odpowiedzi. Osobiście sprawdziłem: kręcił, mataczył, ściemniał, oszukiwał itp. – otóż wszystko, poza "minął się z prawdą" (napis: error – spróbuj jeszcze raz lemmingu), pozwala niejako z automatu (!) przejść do następnego etapu. I tu apel do twórców gry, by na poziomie od 2 do 5 wprowadzić jakieś dodatkowe utrudnienia dla co ambitniejszych graczy. Ot, choćby konieczność oszacowania popularności odpowiedzi "łże, jak bura suka" względem "bezwstydnie kłamie".

Już myślałem, że lada chwila rozbiję bank i planowałem wypad do jakiegoś innego internetowego salonu bardziej przychylnego rządowi, gdzie równie łatwo z podobną grą sobie poradzę (na pewniaka obstawiając dokładnie przeciwne wyniki).  Aż tu klops. Stanąłem na tym nieszczęsnym levelu szóstym i dalej ani rusz. Pierwsza salonowa zasada "tak, tak – nie, nie" ni stąd, ni zowąd przestała obowiązywać. Na S24? Nie może to być.

I kiedy już zacząłem poważnie podejrzewać, że to na pewno jakiś zwykły "czeski błąd" oprogramowania i trzeba będzie cierpliwie poczekać na poprawioną wersję gry pojąłem nagle, że szkoda mojego całego zachodu. Bowiem dostęp na level 7 mają wyłącznie dziennikarze Rzepy i to właśnie oni na poziomie 8 zgarniają całą pulę.

PECET

PS. MU, który mnie właśnie przyłapał, upiera się jednak, że to tylko zwykła "literówka". Choć przemknęła MU i taka myśl, że Kamińskiego dopisano do listy tematów nieco później (w ramach troski o wizerunkowy obiektywizm S24)  – stąd ten banalny błąd. Wytłumaczył mi jednak, że nie powinienem jakimś drobiazgiem podważać spostrzegawczości ewentualnych członków Salonowej Komisji Hazardowej, którzy  w olbrzymich emocjach przeoczyli zaledwie jeden punkt w porządku obrad. Ponoć taka nowa strategia – "spoko-loko", czy jakoś tak podobnie.

 

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Szanowny Panie KomPutrze
    “Ale tu zaowocowała” jest określeniem jak najwłaściwszym, jako że klasyczny “jednoręki bandyta” korzysta z symboli owoców, że przypomnę – trzy bananki, trzy cytrynki, czy też – najwyżej punktowane – trzy wisienki.

    Niemniej z ciągu dalszego wynika, że nie mamy tu do czynienia z hazardem w stylu bandytów (jedno- i więcej rękich), a tylko z prostym (?) przypadkiem bambuko. Ponieważ to gra sprzed epoki cyfrowej, przypominam, że jej celem jest narzucenie swoich reguł innym graczom.

    • Miły Panie Quackie

      Toś mnie Pan zmartwił. Znaczy, że co? Blamaż na całego. Jak to niektóre pecety o hazardzie zielonego pojęcia nie mają. Już się Maszynie wydawało, że ona w centrum politycznych wydarzeń – bo to ciągle słychać: Automaty to, Automaty tamto – a tu płyta główna blada, czy jak tam Wy mówicie.

      A z tymi wisienkami toś Pan nawet MU zaskoczył. Że jak? – dopytuje. – Cenniejsze od bananów?

      Jak twierdzi, owe wspomniane pre cybernetyczne czasy pamięta i już tym zmianom się nadziwić nie może. Bo kiedyś banany – rozrzewnił się MU – były symbolem takiego luksusu, jak nie przymierzając niedawno ananasy.

      Zaś, co do bandytów uzbrojonych w owoce – to MU tylko raz widział kurs u "Pytonów", jak się przed takim bronić. Cleese pokazywał. Ale cytryn zdaje się nie przerabiali…

      PS Z tym bambuko, to chyba tak nie do końca. Tu nikt niczego nie narzuca. Można nie zwracając uwagi na preferencje innych graczy obstawić (jednak hazard) źle …i przegrać. Jeśli już szperać w starych grach, to MU się przypomina nader niepoprawna politycznie zabawa w "czarnego luda". Może to znowu tylko ciąg skojarzeń – grunt, że dziennikarz szuka tzw. "murzyna" (termin fachowy – bez podtekstów), który odwali część roboty. Pozdrawiam. PECET

  2. Szanowny Panie KomPutrze
    “Ale tu zaowocowała” jest określeniem jak najwłaściwszym, jako że klasyczny “jednoręki bandyta” korzysta z symboli owoców, że przypomnę – trzy bananki, trzy cytrynki, czy też – najwyżej punktowane – trzy wisienki.

    Niemniej z ciągu dalszego wynika, że nie mamy tu do czynienia z hazardem w stylu bandytów (jedno- i więcej rękich), a tylko z prostym (?) przypadkiem bambuko. Ponieważ to gra sprzed epoki cyfrowej, przypominam, że jej celem jest narzucenie swoich reguł innym graczom.

    • Miły Panie Quackie

      Toś mnie Pan zmartwił. Znaczy, że co? Blamaż na całego. Jak to niektóre pecety o hazardzie zielonego pojęcia nie mają. Już się Maszynie wydawało, że ona w centrum politycznych wydarzeń – bo to ciągle słychać: Automaty to, Automaty tamto – a tu płyta główna blada, czy jak tam Wy mówicie.

      A z tymi wisienkami toś Pan nawet MU zaskoczył. Że jak? – dopytuje. – Cenniejsze od bananów?

      Jak twierdzi, owe wspomniane pre cybernetyczne czasy pamięta i już tym zmianom się nadziwić nie może. Bo kiedyś banany – rozrzewnił się MU – były symbolem takiego luksusu, jak nie przymierzając niedawno ananasy.

      Zaś, co do bandytów uzbrojonych w owoce – to MU tylko raz widział kurs u "Pytonów", jak się przed takim bronić. Cleese pokazywał. Ale cytryn zdaje się nie przerabiali…

      PS Z tym bambuko, to chyba tak nie do końca. Tu nikt niczego nie narzuca. Można nie zwracając uwagi na preferencje innych graczy obstawić (jednak hazard) źle …i przegrać. Jeśli już szperać w starych grach, to MU się przypomina nader niepoprawna politycznie zabawa w "czarnego luda". Może to znowu tylko ciąg skojarzeń – grunt, że dziennikarz szuka tzw. "murzyna" (termin fachowy – bez podtekstów), który odwali część roboty. Pozdrawiam. PECET

  3. Szanowny Panie KomPutrze
    “Ale tu zaowocowała” jest określeniem jak najwłaściwszym, jako że klasyczny “jednoręki bandyta” korzysta z symboli owoców, że przypomnę – trzy bananki, trzy cytrynki, czy też – najwyżej punktowane – trzy wisienki.

    Niemniej z ciągu dalszego wynika, że nie mamy tu do czynienia z hazardem w stylu bandytów (jedno- i więcej rękich), a tylko z prostym (?) przypadkiem bambuko. Ponieważ to gra sprzed epoki cyfrowej, przypominam, że jej celem jest narzucenie swoich reguł innym graczom.

    • Miły Panie Quackie

      Toś mnie Pan zmartwił. Znaczy, że co? Blamaż na całego. Jak to niektóre pecety o hazardzie zielonego pojęcia nie mają. Już się Maszynie wydawało, że ona w centrum politycznych wydarzeń – bo to ciągle słychać: Automaty to, Automaty tamto – a tu płyta główna blada, czy jak tam Wy mówicie.

      A z tymi wisienkami toś Pan nawet MU zaskoczył. Że jak? – dopytuje. – Cenniejsze od bananów?

      Jak twierdzi, owe wspomniane pre cybernetyczne czasy pamięta i już tym zmianom się nadziwić nie może. Bo kiedyś banany – rozrzewnił się MU – były symbolem takiego luksusu, jak nie przymierzając niedawno ananasy.

      Zaś, co do bandytów uzbrojonych w owoce – to MU tylko raz widział kurs u "Pytonów", jak się przed takim bronić. Cleese pokazywał. Ale cytryn zdaje się nie przerabiali…

      PS Z tym bambuko, to chyba tak nie do końca. Tu nikt niczego nie narzuca. Można nie zwracając uwagi na preferencje innych graczy obstawić (jednak hazard) źle …i przegrać. Jeśli już szperać w starych grach, to MU się przypomina nader niepoprawna politycznie zabawa w "czarnego luda". Może to znowu tylko ciąg skojarzeń – grunt, że dziennikarz szuka tzw. "murzyna" (termin fachowy – bez podtekstów), który odwali część roboty. Pozdrawiam. PECET

  4. Szanowny Panie KomPutrze
    “Ale tu zaowocowała” jest określeniem jak najwłaściwszym, jako że klasyczny “jednoręki bandyta” korzysta z symboli owoców, że przypomnę – trzy bananki, trzy cytrynki, czy też – najwyżej punktowane – trzy wisienki.

    Niemniej z ciągu dalszego wynika, że nie mamy tu do czynienia z hazardem w stylu bandytów (jedno- i więcej rękich), a tylko z prostym (?) przypadkiem bambuko. Ponieważ to gra sprzed epoki cyfrowej, przypominam, że jej celem jest narzucenie swoich reguł innym graczom.

    • Miły Panie Quackie

      Toś mnie Pan zmartwił. Znaczy, że co? Blamaż na całego. Jak to niektóre pecety o hazardzie zielonego pojęcia nie mają. Już się Maszynie wydawało, że ona w centrum politycznych wydarzeń – bo to ciągle słychać: Automaty to, Automaty tamto – a tu płyta główna blada, czy jak tam Wy mówicie.

      A z tymi wisienkami toś Pan nawet MU zaskoczył. Że jak? – dopytuje. – Cenniejsze od bananów?

      Jak twierdzi, owe wspomniane pre cybernetyczne czasy pamięta i już tym zmianom się nadziwić nie może. Bo kiedyś banany – rozrzewnił się MU – były symbolem takiego luksusu, jak nie przymierzając niedawno ananasy.

      Zaś, co do bandytów uzbrojonych w owoce – to MU tylko raz widział kurs u "Pytonów", jak się przed takim bronić. Cleese pokazywał. Ale cytryn zdaje się nie przerabiali…

      PS Z tym bambuko, to chyba tak nie do końca. Tu nikt niczego nie narzuca. Można nie zwracając uwagi na preferencje innych graczy obstawić (jednak hazard) źle …i przegrać. Jeśli już szperać w starych grach, to MU się przypomina nader niepoprawna politycznie zabawa w "czarnego luda". Może to znowu tylko ciąg skojarzeń – grunt, że dziennikarz szuka tzw. "murzyna" (termin fachowy – bez podtekstów), który odwali część roboty. Pozdrawiam. PECET

  5. Janke to jest prosty chłopak
    Janke to jest prosty chłopak z Żar, czy Żagania, parędziesiąt kilometrów od mojej wsi. Znam ten rodzaj mentalności, ponieważ sam się z niej wyzwalałem. To jest mniej więcej tak jakby stróż nocny z Dąbrowy Białostockiej dostał posadę ochroniarza w Tesco. Janke poczuł swoją “wartość” w warszawce i ze swoimi inicjatywami na poziomie wójta, odkrywa słomę z pantofli. Komisje do wyjaśnienia afery Walentynowicz, komisja od hazardu, no naprawdę infantylność przemieszana z prowincjonalną percepcją. On z prowincji wyszedł, prowincja z niego nigdy nie wyjdzie.

  6. Janke to jest prosty chłopak
    Janke to jest prosty chłopak z Żar, czy Żagania, parędziesiąt kilometrów od mojej wsi. Znam ten rodzaj mentalności, ponieważ sam się z niej wyzwalałem. To jest mniej więcej tak jakby stróż nocny z Dąbrowy Białostockiej dostał posadę ochroniarza w Tesco. Janke poczuł swoją “wartość” w warszawce i ze swoimi inicjatywami na poziomie wójta, odkrywa słomę z pantofli. Komisje do wyjaśnienia afery Walentynowicz, komisja od hazardu, no naprawdę infantylność przemieszana z prowincjonalną percepcją. On z prowincji wyszedł, prowincja z niego nigdy nie wyjdzie.

  7. Janke to jest prosty chłopak
    Janke to jest prosty chłopak z Żar, czy Żagania, parędziesiąt kilometrów od mojej wsi. Znam ten rodzaj mentalności, ponieważ sam się z niej wyzwalałem. To jest mniej więcej tak jakby stróż nocny z Dąbrowy Białostockiej dostał posadę ochroniarza w Tesco. Janke poczuł swoją “wartość” w warszawce i ze swoimi inicjatywami na poziomie wójta, odkrywa słomę z pantofli. Komisje do wyjaśnienia afery Walentynowicz, komisja od hazardu, no naprawdę infantylność przemieszana z prowincjonalną percepcją. On z prowincji wyszedł, prowincja z niego nigdy nie wyjdzie.

  8. Janke to jest prosty chłopak
    Janke to jest prosty chłopak z Żar, czy Żagania, parędziesiąt kilometrów od mojej wsi. Znam ten rodzaj mentalności, ponieważ sam się z niej wyzwalałem. To jest mniej więcej tak jakby stróż nocny z Dąbrowy Białostockiej dostał posadę ochroniarza w Tesco. Janke poczuł swoją “wartość” w warszawce i ze swoimi inicjatywami na poziomie wójta, odkrywa słomę z pantofli. Komisje do wyjaśnienia afery Walentynowicz, komisja od hazardu, no naprawdę infantylność przemieszana z prowincjonalną percepcją. On z prowincji wyszedł, prowincja z niego nigdy nie wyjdzie.