Reklama

Proszę aby ten fragment tekstu przeczytać głośno i wyraźnie, to bardzo ważne dla dalszego rozwoju akcji.

A kto tu tak tupie? To tata tutaj tak tupie. Trzy pstre przepiórczyce przeleciały przez trzy pstre kamienice. Chciałbym z Kingą ulgnąć w gąszczach, lecz głąb gęstwin Kingą wstrząsa. Na kaczuszce drży pióreczko. No koniczku w czepeczku malenieczka dziewczyneczka.

Reklama


Proszę aby ten fragment tekstu przeczytać głośno i wyraźnie, to bardzo ważne dla dalszego rozwoju akcji.

A kto tu tak tupie? To tata tutaj tak tupie. Trzy pstre przepiórczyce przeleciały przez trzy pstre kamienice. Chciałbym z Kingą ulgnąć w gąszczach, lecz głąb gęstwin Kingą wstrząsa. Na kaczuszce drży pióreczko. No koniczku w czepeczku malenieczka dziewczyneczka.

Do kuszy najlepszy Angielczyk, któren pancerz na wylot strzałą przeddzieje, a gołębia na sto kroków utrafi. Czechowie okrutnie toporami sieką. Do dwuręcznego brzeszczota nie masz nad Niemca. Szwajcar rad żelaznym mieczem hełmy tłucze, ale najwięksi rycerze są ci, którzy z francuskiej ziemi pochodzą. Taki będzie ci się bił z konia i piechotą, a przy tym będzie ci okrutnie waleczne słowa gadał, których wszelako nie wyrozumiesz, bo to jest mowa taka, jakobyś cynowe misy potrząsał, chociaż naród jest pobożny.

Nie oszukiwać, czytać na głos. Poczekam (?). Po godzinie (przyp. red.). Przeczytać się udało, gratuluję, nie mam sumienia pytać, jak ze zrozumieniem. Nie mam też ochoty dalej się pastwić, sam trenowałem godzinę zanim napisałem, czytać w ogóle nie próbowałem. Umieściłem te fragmenty przepięknej polszczyzny, aby sobie poszalał pretekst do dalszych rozważań. Chciałbym rozważyć, czy jeden Polak jest w stanie zrozumieć drugiego Polaka, że o cudzoziemcach też chętnie wspomnę. Jako społeczność, nie lubię słowa naród, z tym słowem wiąże się wszystko i nic, mamy poważny problem z używaniem słów. Mówimy tylko do siebie, albo tak ?atrakcyjnie?, że nic poza atrakcją nie zostaje. Można się nabawić wielu kompleksów, kiedy Polak rozmawia z Polakiem.

Te fragmenty karkołomnej artykulacji nie są oczywiście moim dziełem, to są wyjątki z podręczników logopedii i lektur. Należy je traktować jako zabawę językiem i to zabawę na najwyższym poziomie, językiem można się genialnie bawić, nie tylko tak, jak się Wam kojarzy. Językiem można też kłapać i kłapanie językiem nie przynosi żadnego pożytku. Kiedy czytam testy dyżurnych opinio-stwórców i słucham wypowiedzi polityków, mam nieodparte wrażenie, że słowa przestają cokolwiek znaczyć i sprowadzają się do poziomu dźwięków.

Słucham polityka, który nie mówi po to żeby coś powiedzieć, ale po to, żeby to ?ładnie? wyglądało. Język polityki, jest językiem kłapiącym, jedyna treść jaką udaje mi się odzyskać z kakofonii dźwięków, to prosty komunikat: ?proszę mi nie przerywać?. Jest może 5, góra 8 polityków, którzy mówią, żeby cos powiedzieć i nie kłapią językiem, przygotowanych bon motów. Jest niewielu publicystów, którzy chcą pisać, większość, chce się popisywać. W polskiej publicystyce i polityce próżno szukać słów, o jakiejkolwiek myśli w ogóle możemy zapomnieć, pozostaje tylko słuchanie dźwięków.

Dźwięki wydawane przez polityków i opinio-stwórców są jak reklamy, które się podciąga ?heblem?, tak żeby sąsiedzi kupili. Jest głośno, jest zgiełk i ze zgiełku i wrzawy nic nie wynika. Mniej lub bardziej udane figury retoryczne, mniej lub bardziej udane dowcipy i absolutnie żadnej treści. Zwróćcie uwagę na ten problem komunikacyjny, wysłuchajcie opinii polityka, jakiegokolwiek, albo przeczytajcie jakiś fragment artykułu i spróbujcie tak jak w szkole, opisać własnymi słowami, czego się dowiedzieliście. Zapewniam Was, że większości przypadków z wypowiedzi polityka nie dowiecie się niczego prócz tego, że ?turkaweczka z czkawką, czkała na czynelach?.

Tak zwana debata publiczna stała się ringiem dla logopedów i copywriterów, dziś ten polityk i opinio-stwórca jest na topie, który potrafi wysłać nowy atrakcyjniejszy dzwonek, ci co mają coś do powiedzenia, są niemi. W stosunkowo słabym rządzie Tuska, jest paru wybitnych ministrów za takich uważam Grada i Rostkowskiego. Obaj Panowie są kompletnymi nogami, jeśli brać pod uwagę elokwencję, ale obaj Panowie mają wiele do powiedzenia o tym, co i jak powinno wyglądać. Po drugiej stronie mamy taką gwiazdę jak Ziobro, urodzony kaznodzieja, bez bladego pojęcia o tym, co z czym się je. Nieudacznik Ziobro, przeciętny student prawa, jest w tej chwili gwiazdą medialną, Rostkowskiego jeśli w ogóle ktoś kojarzy z nazwiska, to nie wielu wie jak wygląda.

Wypadałoby na koniec zadać pytanie, czym ta pisanina różni się od przedmiotu krytyki. Niestety niczym się nie różni, ale powiem dlaczego tak się dzieje. Dzieje się tak dlatego, że my wszyscy, nie z branży, mamy embargo na informacje, do nas docierają tylko dźwięki. Każdy z nas bez trudu się dowie czym machał Palikot i jak kogo podsumował, natomiast nikt nie ma pojęcia dlaczego do tej pory hamulcowe przepisy wiszą na internetowych stronach, nie na sejmowym porządku dnia. Na temat reformy służby zdrowia dostałem dwa dzwonki. Jeden od PiS ?Sawicka lala, ulala lala, Sawicka, lala ulala?, oraz od PO ?komercjalizacja lala ulala, lala la?. Jak się dowiem czegoś więcej, chętnie o tym napiszę.

.

Reklama

15 KOMENTARZE

  1. A jest popyt na informację?
    A jest popyt na informację? Ładnie opakowana papka ładnie się sprzedaje, taki fast news dla wszystkich po równo. Zresztą, kto pamięta, co tydzień temu mowił w TV jakiś minister nawet zakładając, że powiedział coś sensownego? Ruch ma być i fajerwerki, żeby się gawiedź cieszyła, polityka to takie fajne igrzyska. W końcu, wszystko drożeje, a żyć trzeba, jak mawia pewna czarodziejka, więc czemuż to ma nie dotyczyć tzw. opiniotwórczych? A poza tym podoba mi się, ale że Yoli nie zacytowałeś, to brzydko 🙂

  2. z tym “heblem”
    tez bym uwazal;-))jakby nie bylo to ostre narzedzie i trzeba umiec nim operowac tak samo zreszta jak mlotkiem;-))ziobre kojarze z tym “gwozdziem”na leppera;-))gdybym ja tak gwozdz do krokwi wbil,to pewne ze wiezba sie wali i wywalony jestem na zbity pysk z roboty!;-))odnosnie wstepu to mimo wszystko wole Tuwima;-))tez mozna jezyk polamac ale czlowiek uczy sie proste rzeczy wymawiac…pozdrawiam
    PS.bede mial czas to klikne tutaj jakis tekscik;-))

  3. polityczna wieża babel
    A to mi trafiłeś w temat! O języku (-ach) politycznym RP ludzie już pewnie doktoraty piszą. Przynajmniej powinni. Winę za to, że jest jak jest ponoszą nie tylko sami gadający, politycy i opinio-stwórcy. Dyktatura mediów we współczesnym świecie wymusza ten nieustający jazgot. Gadam (piszę), nawet jeśli nie mam nic do powiedzenia, bo inaczej nie istnieję. Inni zajmą moje miejsce. W efekcie, podstawowa,, informacyjna funkcja języka jest w zaniku. Jej tradycyjną rolą było przekazywanie jakichś treści odnoszących się do rzeczywistości. Coraz częściej, zamiast tego, gadają (piszą) głównie po to aby wyrazić swoje emocje i/lub wpływać na innych, kształtować ich postawy. Ta ostatnia funkcja językowa (w nauce mądrze zwana apelatywną) jest podstawą reklamy i propagandy. Kształtuje języki ideologiczne. Kłania się Klemperer i Orwell, ale nie tylko. Dotknąłeś MK-Ketmanie tego zjawiska w swoim znakomitym tekście o słowniku wyrazów swoich. Nie jest jednak tak, żeby dialekt III/IV RP można było nazwać newspeakiem, nowomową analogiczną do PRL-owskiej. To z czym mamy do czynienia w “przestrzeni publicznej” to “demokratyczna” wieża babel. Obok coraz mocniej skodyfikowanego newspeaku kaczystów (Twój słownik), dużo emocji i czegoś, co językoznawcy też już dawno opisali jako funkcję podtrzymywania kanału przekazu. Tak jak wróbelek ćwierka, żeby inne wróbelki wiedziały, że on jeszcze istnieje. Treści w tym nie ma żadnej!
    Uf, ale się nawymądrzałam. Wybaczcie. Ale, że sprawa leży mi na żołądku, pewnie ją kiedyś podniosę do rangi blogowej notki.

  4. Problematyka globalna
    problem ten to nie tylko w Polsce. U nas w Niemczech tak samo. O wczesniejszym ministrze spraw zagranicznych Hans Dietrich Genscher to mowili, ze latwiej przybić gwoździami budyn (Pudding) na sciane, anizeli Genschera “przygwozdzic” na jakis punkt widzenia. On gadal godzinami a nikt po tym nie zrozumial co wlasciwie chcial powiedziec. A Genscher byl w ankietach przez wiele wiele lat jednym z najpopularniejszych politykow w Niemczech.

    Bardzo popularny u nas kabarcista Dieter Hildebrandt zrobil wiele lat temu parodie. Przebrany jako polityk dal przemowienie w stylu politykow. Tylko ze jego tekstem byla piosenka kolysanka “Der Mond ist aufgegangen”. Ale to zrobil tak genialnie, ze ten skecz to jeden z najlepszych, jest klasykiem tutaj. Hildebrandt pokazal, ze w polityce w ogole nie chodzi o tresc tylko o opakowanie.

    Ale tez sa inne przyklady, przeciwne do tego co reprezentowal Genscher. Wczoraj akurat czytalem w “Stern” reportaz z wieczoru z udzialem tylko bylego kanclerza Helumut Schmidt. I w tym reportazu to pisza o zafascynowaniu, jakie Schmidt ciagle jeszcze wzbudza na sluchaczy.

    Jednym z powodow tej fascynacji jest, ze on jako jedyny polityk mowi bardzo prosta mowa i bardzo precyzyjnie formuluje jego mysli. On to ani jednego slowa za duzo nie mowi. A co mowi to “ma reke i noge” jak to sie w Niemieckim mowi. Jak SPD przed kilkoma laty nie miala kandydata na kanclerza, to ankiety mowily, ze ponad 80% Niemcow chcialo znowu Schmidta jako kanclerza.

    Przepraszam za moj polski jezyk, ale juz od ponad 30 lat go nie uzywam prawie ze w ogole. Ale czytam Matki Kurki juz od ponad roku i jestem zachwycony: jezykiem i trescia. Matka Kurka pokazala mi, ze w Polsce to jeszcze innych jest, nie tylko takich balwanow jak Kaczynscy, Giertych, Lepper i ich dwory.