Reklama

Już od przedszkola lubiłem zaglądać dziewczynkom i tak mi zostało do dzisiaj, tyle, że teraz interesują mnie tylko i wyłącznie pełnoletnie dziewczyny. Conajmniej osiemnaście lat i jeden dzień. Ale niestety notka nie będzie o uroczym temacie zaglądania, choć temat zaglądania się pojawi w kontekście mniej uroczym. Będzie o mojej nieufności wobec mediów i polityków, a w domyśle wobec pazernego, kapitalistycznego biznesu, wokół których media i politycy tańczą.

Reklama

 

Jest produkt, trzeba wykreować potrzebę na rynku, aby produkt sprzedać z sukcesem. Banał marketingowy, może już troszkę nieświeży, ale wciąż aktualny.

 

Produkt jest drogi, nieefektywny, dla którego grupą docelową jest sektor publiczny? Ależ żaden problem. Od czego mamy lobbystów. Są porozmieszczani wszędzie. W parlamencie. W rządzie. W agendach rządowych. W nauce. W mediach. W organizacjach międzynarodowych. W wojsku. W organach systemu wymuszania prawa. Oni często oscylują. Trochę popracują w biznesie, trochę dla publicznych pracodawców albo w polityce. I tak w cyklu zamkniętym.

 

Pomogą sprzedać nawóz, który zatruje ziemię na setki lat, a konsumentów będzie zabijał wolno ale nieubłaganie w procesie dziesięcio czy dwudziestoletnim.

 

Pomogą upchnąć żywność genetycznie zmodyfikowaną. Ona przecież na pewno zdrowa jest i żadnych negatywnych skutków odroczonych w czasie nie wywołuje. Trzeba tylko nacisnąć polityków, zatrudnić przy ich pomocy kilku swoich ludzi w odpowiednich urzędach i katedrach opiniujących.

 

Pomogą sprzedać środki ochrony roślin. Rewelacyjne, selektywnie działające tylko na chwasty, drobnoustroje, owady i co tam jeszcze. Z malutkimi wadami. Te wady ujawnią się za lat wiele, gdy zaczną chorować i umierać ludzie, zwierzęta. A wtedy my już będziemy mieli dużo kasy a biznes sprzedamy albo zamkniemy. Wytoczą nam procesy? Stać nas na ich opóźnianie. Niech nas dopadną w grobie, jeśli są dostatecznie zdeterminowani.

 

Mamy jakiś lek, na którego pośpieszne przygotowanie, z minimalną ilością badań, zatwierdzonych z przychylnością przez odpowiednie odpowiednio zmiękczone agendy wydaliśmy miliardy? Lobbyści do boju. Zatrudnić ekspertów i organizacje o światowym autorytecie a jak nie ma takowych to wykreować medialnie i powiać strachem nad dachami globalnej wiochy. Pandemia. KTO ogłasza czerwony alert dla planety. Nadchodzi tyfus czy inna cholera, która nie pozostawi nikogo z niezaszczepionego wśród żywych.

 

Mamy trochę bombek i innych mało sprawdzonych gadżetów w magazynach a wojsko płacze, że by kupiło, ale ten skąpy parlament i rząd nie chce dać funduszy? Pogadajmy ze służbami, co się da zrobić. W końcu one też lubią jak jest ruch w interesie, bo i im coś skapnie, i łatwiej zrobić przewalankę jedną i drugą. Sprowokujemy małą wojenkę. W końcu duże też zaczynaliśmy z oprawą medialną. Pamiętamy jakąś radiostację, jakieś Gliwice czy Zebrzydowice.

 

Zrzucimy kilkuletnią produkcję naszych doskonałych fabryk na Belgrad czy inny Bagdad i dostaniemy parę orderów, awansów, szansę na wysokie emerytury, a biznes obieca intratne posadki do czasu przejścia w stan spoczynku.

 

Teraz się pojawił nowy problem biznesowy. Nie daje się upchnąć znaczących ilości skanerów "rozbierających" na ekranie prześwietlanego człowieka. A tyle jest lotnisk. Taki ogromny biznes można by zrobić.

 

– Służby, znajdźcie kogoś. Dajcie mu materiał wybuchowy. Nie, nie dawajcie mu dobrego zapalnika. Na razie nie róbmy masakry. Na masakrę przyjdzie czas, gdy nasza próba nie poskutkuje.

 

Nigeryjczyk Umar Faruk Abdulmutallab, który pierwszego dnia Świąt chciał wysadzić samolot Northwestern Airlines w czasie, gdy maszyna podchodziła do lądowania w Detroit. Czy ktoś mu dał zły zapalnik( albo jak to tam się fachowo nazywa)? Czy to była rzeczywista fuszerka i prawdziwi acz mało uzdolnieni terroryści?

 

To czysta hipoteza, zgadywanka. Nie będziemy pewni nigdy, zapewne. Chyba, że jakiś dziennikarz kiedyś coś wyniucha i nie uda się go uciszyć. Ale biznes dziś argument ma. Skaner prześwietlający całe ciało i pozwalający zobaczyć, co pasażer ma pod odzieżą, wykryłby ładunek wybuchowy, który Nigeryjczyk miał na udach. Podobno dziesiątki odizolowanych od siebie pięcioosobowych grup terrorystów ćwicżą scenariusze z nad Detroit. Bójcie się.

 

Politycy zmieńcie prawo. Urzędnicy, zmieńcie przepisy. Porty lotnicze, zamówcie nasze cudowne skanery.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. No nareszcie powiększa się
    No nareszcie powiększa się grono pierdolniętych, co to nie oddają szacunku WIELKIM SKRÓTOM. Cieszę się bardzo, ale to JA byłem pierwszy i uważam się z przywódcę tego ruchu. Nie wiem tylko czy Ci “terroryści” przygotowują grunt pod skanery, czy pod Iran? Może jedno i drugie. Boję się jednak, że po spektakularnym WTC, trzeba będzie co najmniej utrzymać poziom lobbingu, bo o Arabach już świat zapomniał, ani jedno pomarańczowe światełko się nie zapaliło w ramach alarmu.

  2. No nareszcie powiększa się
    No nareszcie powiększa się grono pierdolniętych, co to nie oddają szacunku WIELKIM SKRÓTOM. Cieszę się bardzo, ale to JA byłem pierwszy i uważam się z przywódcę tego ruchu. Nie wiem tylko czy Ci “terroryści” przygotowują grunt pod skanery, czy pod Iran? Może jedno i drugie. Boję się jednak, że po spektakularnym WTC, trzeba będzie co najmniej utrzymać poziom lobbingu, bo o Arabach już świat zapomniał, ani jedno pomarańczowe światełko się nie zapaliło w ramach alarmu.