Reklama

Najbardziej aktywny komentator, Cezary Krysztopa, zajrzał pod mój wpis opatrzony tytułem: „Tusk z rządem przyłącza się strajkujących” i zostawił taką oto uwagę: „A potrafi pan przed sądem wykazać że Siwiec jest idiotką?:) Bo jeśli nie to po pierwsze warto się przygotować a po drugie proszę o powściągliwość”. Link: http://www.par-excellence.plwolnosci.pl/b/577/Tusk-z-rzadem-przylacza-sie-do-strajkujacych!

Cieszy fakt, że ludziska mnie czytają, a jeszcze bardziej, kiedy czyni to ktoś, kto w gronie specjalistów od stawiania liter i budowania z nich nieraz karkołomnych zdań uchodzi za specjalistę. To pewnego rodzaju nobilitacja dla mnie, skromnego wyrobnika alfabetu. Ale po pierwszych ochach i achach rozum sercu każe zachować powściągliwość – wszak niezdrowy jest nadmiar adrenaliny: może w pewnych sytuacjach zaszkodzić. Zatem, kiedy pierwsza fala wzruszenia opadła do głowy przychodzi zastanowienie, taka zwyczajna mała refleksyjna myśl, że pisanie jest nader niebezpiecznym zajęciem, bo można się przed obliczem tej tam, ślepej Mańki, którą przezywają Temida, czy jakoś tam, znaleźć i będzie kicha.

Reklama

Teraz serio, całkiem na poważnie, jak poważnie może być w polskiej blogosferze i jej najbliższych okolicach, albo nawet bliżej.  Krzysztofie, odpowiadam Panu korzystając z „Placu Wolności”, inaczej nie mogę – nie jestem użytkownikiem żadnego z komunikatorów, a tylko przynależność do któregoś stwarza możliwość odpowiedzenia na komentarz zamieszczony pod wpisem.

Zatem, jeśli jest pan rzecznikiem, pełnomocnikiem, czy krewnym celebrytki Siwiec, i zechce mnie Pan powlec przed oblicze wspomnianej damy z piracką opaską, to poza „anteną” wymienimy się danymi, aby mógł Pan ten wymóg spełnić. :) Jeśli nie, to mam prośbę, aby nie sugerować takiej możliwości, bo wariatów w sieci jest tyle samo, albo i więcej, niż za kierownicami aut na polskich drogach :)

Dowodem na poparcie tego, że (niestety) mam rację niech będzie przykład jednego z członków „Politycznego Kubka” Piotr Wielgucki bardziej znanego jako „Matka Kurka”, który padł ofiarą pary konfidentów – „wariatów” w internetowej sieci. Zatem Krzysztofie – na Boga, litości!

Reklama