Reklama

W polskiej debacie publicznej gnieździ się mnóstwo kalek językowych i moralizatorskich, od których treść żołądka podchodzi pod krtań. Jedną z takich kalek jest kombatanckie alibi. Z chwilą, gdy ktoś znany z czegoś, palnie oczywistą bzdurę albo co gorsze popełnił haniebny czyn, niemal wszyscy komentatorzy budują wstępniaki. Szanuję człowieka za jego dorobek, ma piękny życiorys, ale… Takie mdłe alibi pojawia się prawie zawsze i dotyczy prawie każdego, od Wałęsy, przez Frasyniuka, aż po jakiegoś przepitego piłkarza, który kiedyś strzelił dla Polski gola. A zatem, cytując klasyka, czniam wstępniaki! Czniam zamierzchłe zasługi w obliczu konkretnej szkody.

Sławomir Cenckiewcz jest dyrektorem Wojskowego Biura Historycznego im. gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego oraz członkiem Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. W związku z powyższym Sławomir Cenckiewcz nie jest Józkiem z Bagien, ale wysoko postawionym urzędnikiem i to dwóch instytucji państwowych. Prywatne życie pana Sławka kompletnie mnie nie interesuje, czy pije wódkę z Zychowiczem, czy gra w Chińczyka z „prawicową blogerką”, to jego sprawa. Również mało mnie obchodzi ta część życia publicznego Cenckiewicza, a szacuję, że to około 70%, którą Cenckiewicz poświęca na środowiskowe wojenki z konkurencyjnymi prawicowymi redakcjami i redkatorami. Jego sprawa, taki ma styl, jednak granice mojej obywatelskiej tolerancji kończą się tam, gdzie dyrektor Wojskowego Biura Historycznego im. gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego oraz członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej daje wywiad Polskiej Agencji Prasowej i bredzi jak Lech Bolesław Wałęsa po ujawnieniu teczki przez Kiszczakową.

Reklama

Człowiek, który zajmuje dwa eksponowane stanowiska w instytucjach odpowiedzialnych za prowadzenie polskiej polityki historycznej, ma czelność mówić coś podobnego:

Polska polityka historyczna to wieloletnie zaniedbania i chaos; MSZ nie wie co robi IPN, IPN nie wie co robi resort kultury, Muzeum II Wojny Światowej nie wie co robi Muzeum Katyńskie.

Musimy porzucić reaktywność, wielowątkowość przekazu, schemat moralizatorski, megalomanię i sprowadzanie się do roli strażaków gaszących pożar. A skoro tak, to musi to być opowieść perspektywiczna, z wyraźnie określonym celem do zrealizowania, z podziałem na odbiorcę wewnętrznego i zewnętrznego i jasno przypisaną odpowiedzialnością instytucjonalną za realizację kierunku takiej polityki.

Uważam zatem, że uciekanie się do takich regulacji, w dodatku w tak nieprzejrzysty sposób opisanych, jest drogą do nikąd. Cieszę się, że zwrócił na to uwagę Pan Prezydent, który odesłał tę ustawę do Trybunału. Nie wiem bowiem, kto i na jakich zasadach będzie ustalał, czy jakiś dziennikarz w Argentynie napisał coś w zgodzie z faktami, czy z pogwałceniem faktów? Rozumiem, że te kwestie rozstrzygał będzie prokurator za pomocą biegłych historyków, których warsztat i poglądy zakwestionują za chwilę inni historycy.

Cóż jest takiego bulwersującego w tych słowach? Dwie zasadnicze rzeczy. Po pierwsze poważny urzędnik i poważny człowiek, taki na przykład przedwojenny dżentelmen, mógłby wypowiedzieć podobne słowa, ale zaraz potem strzeliłby sobie w łeb. Dyrektor historycznego muzeum i członek kolegium Instytutu Pamięci Narodowej mówi, że polska polityka historyczna jest do „d”, a nowelizacja ustawy o IPN zagraża wolności słowa? Człowieku, to kim ty i od czego jesteś? Za co bierzesz pieniądze i gdzie byłeś, gdy nowelizacja ustawy o IPN leżała dwa lata na biurku? Jakie poprawki zgłosiłeś, jakie zaproponowałeś rozwiązania, systemowe, ustawowe, ale konkrety, nie te brednie z michnikowskiego tygla:

Musimy porzucić reaktywność, wielowątkowość przekazu, schemat moralizatorski, megalomanię i sprowadzanie się do roli strażaków gaszących pożar.

Po drugie, człowiek na takich stanowiskach zamyka buzię i nie biega po maglach do czasu rozstrzygnięcia kwestii prawnych przez kompetentne instytucje, a przede wszystkim nie robi w portki, bo „partnerzy” z USA i Izraela są „rozczarowani”.

Przedstawiciel polskich instytucji broni polskiego stanowiska albo trzyma dziób na kłódkę, żeby nie dostarczać argumentów przy presji na Polskę ze wszystkich stron. Jest jeszcze trzecia ewentualność, honorowo zrzec się państwowych stanowisk za publiczne pieniądze i pójść na swoje, wtedy można pisać do woli o „polskim chaosie”, „polskiej megalomanii”, „polskiej cenzurze”. Na takie rozwiązanie ze strony Cenckiewicza nie liczę, do tego potrzeba jaj lub chociaż odpowiedzialności, dlatego rzecz powinno rozstrzygnąć szanujące się państwo. Cenckiewicz od wczoraj powinien być wyrzucony z IPN i WBH na zbity pysk, najlepiej dyscyplinarnie. Tak by się stało z przedstawicielem Yad Vashem, który to instytut ma bardzo skoordynowaną i pozbawioną „megalomanii” politykę, właśnie z tego powodu, że nie ma tam miejsca dla takich „oryginałów” jak Cenckiewicz.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. A Romaszewska won z palacu!

    A Romaszewska won z palacu! Jakim sposobem fizyk zostal sedzia? Klepie, ze ustawa jest idiotyczna? To nie ustawa jest idiotyczna, idiotyczna jest ta ikona III RP, ktorej maz zalatwil posady i ktora teraz mysli, ze jest prezydentem.

  2. A Romaszewska won z palacu!

    A Romaszewska won z palacu! Jakim sposobem fizyk zostal sedzia? Klepie, ze ustawa jest idiotyczna? To nie ustawa jest idiotyczna, idiotyczna jest ta ikona III RP, ktorej maz zalatwil posady i ktora teraz mysli, ze jest prezydentem.

  3. Jeśli chodzi o stwierdzenie:

    Jeśli chodzi o stwierdzenie: " Polska polityka historyczna to wieloletnie zaniedbania i chaos; MSZ nie wie co robi IPN, IPN nie wie co robi resort kultury, Muzeum II Wojny Światowej nie wie co robi Muzeum Katyńskie" – jestem skłonna w to uwierzyć. Na podstawie następującego zjawiska:

    Poszczególne oddziały IPN stosują chyba jakąś formę konspiracji. A mianowicie: książki opublikowanej przez oddział IPN Białystok nie da się kupić w innym mieście. A w białostockim oddziale nie kupi się żadnych książek publikowanych przez inne placówki.

    Cóż… podniósł się giewałt – nagle wszystko ucichło jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej. I to pomimo prezydenckiego podpisu. Ale przecież została skierowana do TK. Teraz… legenda zabrała głos. Jesteśmy przygotowywani do tego, że "idiotyczna" ustawa ma zostać zmieniona. Wszystkie znaki na ziemi i niebie nas z tą myślą oswajają, podobnie jak coraz śmielsze i liczniejsze głosy krytyki.

    Ustawa będzie zmieniona!
    Niech wie Rzeczpospolita!
    Dlaczego?

    Pani Zofia
    locuta,
    causa finita!

     

  4. Jeśli chodzi o stwierdzenie:

    Jeśli chodzi o stwierdzenie: " Polska polityka historyczna to wieloletnie zaniedbania i chaos; MSZ nie wie co robi IPN, IPN nie wie co robi resort kultury, Muzeum II Wojny Światowej nie wie co robi Muzeum Katyńskie" – jestem skłonna w to uwierzyć. Na podstawie następującego zjawiska:

    Poszczególne oddziały IPN stosują chyba jakąś formę konspiracji. A mianowicie: książki opublikowanej przez oddział IPN Białystok nie da się kupić w innym mieście. A w białostockim oddziale nie kupi się żadnych książek publikowanych przez inne placówki.

    Cóż… podniósł się giewałt – nagle wszystko ucichło jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej. I to pomimo prezydenckiego podpisu. Ale przecież została skierowana do TK. Teraz… legenda zabrała głos. Jesteśmy przygotowywani do tego, że "idiotyczna" ustawa ma zostać zmieniona. Wszystkie znaki na ziemi i niebie nas z tą myślą oswajają, podobnie jak coraz śmielsze i liczniejsze głosy krytyki.

    Ustawa będzie zmieniona!
    Niech wie Rzeczpospolita!
    Dlaczego?

    Pani Zofia
    locuta,
    causa finita!

     

  5. Zgadzam się z Cenckiewiczem,

    Zgadzam się z Cenckiewiczem, że historyków mamy do dupy, że nasza polityka historyczna nie jest wcale nasza, że w tym wszystkim brakuje głowy i ogona, a właściwie nie ma niczego na swoim miejscu. Podobnie jak MK dziwię się co on jeszcze robi w IPN. Od historyków wolę bajkopisarzy… jeśli oczywiście mają talent.

    (Edit)     nowelizacja ustawy o IPN także jest do dupy. Przed politykami, historykami i sędziami może nas obronić wyłącznie konsekwentna walka o wolność słowa… żadnych ustępstw i wyjątków.

  6. Zgadzam się z Cenckiewiczem,

    Zgadzam się z Cenckiewiczem, że historyków mamy do dupy, że nasza polityka historyczna nie jest wcale nasza, że w tym wszystkim brakuje głowy i ogona, a właściwie nie ma niczego na swoim miejscu. Podobnie jak MK dziwię się co on jeszcze robi w IPN. Od historyków wolę bajkopisarzy… jeśli oczywiście mają talent.

    (Edit)     nowelizacja ustawy o IPN także jest do dupy. Przed politykami, historykami i sędziami może nas obronić wyłącznie konsekwentna walka o wolność słowa… żadnych ustępstw i wyjątków.

  7. Kiedyś napisałem do niego

    Kiedyś napisałem do niego poruszony filmem biograficznym o majorze Paluchu. Do dziś zastanawiam się dlaczego taki bohater nadal leży gdzieś zapomniany przez wszystkich i haniebnie niedoceniony. Na moje pytanie czy nie warto by było sprowadzić  majora do Polski i pochować gdzieś w wielkopolskiej ziemi z nawyższymi honorami państwowymi do dziś nie uzyskałem odpowiedzi. Za to inicjatywy typu nieślubny syn Bolka – nośne medialnie mają sens.

  8. Kiedyś napisałem do niego

    Kiedyś napisałem do niego poruszony filmem biograficznym o majorze Paluchu. Do dziś zastanawiam się dlaczego taki bohater nadal leży gdzieś zapomniany przez wszystkich i haniebnie niedoceniony. Na moje pytanie czy nie warto by było sprowadzić  majora do Polski i pochować gdzieś w wielkopolskiej ziemi z nawyższymi honorami państwowymi do dziś nie uzyskałem odpowiedzi. Za to inicjatywy typu nieślubny syn Bolka – nośne medialnie mają sens.