Reklama

Przeuroczy zestaw żałobników na pogrzebie Jana Kulczyka. Można subtelnie – beneficjenci PRL-u i wiszący u klamek sponsorskich artyści, można znacznie dosadniej: kurwa, ubek i złodziej.
Starczy – ciszej nad tą trumną.

Od wielu lat zastanawia mnie jak mało trzeba, by zostać inteligentem.
Kawa u Starbucksa lub "W biegu", jakieś bezdurne (rzecz jasna postempowe) pisemko pod pachą, strach przed PiS-owskim, jakże ciemnogrodzkim zamordyzmem, umiłowanie jedynie słusznych autorytetów w typie Michnika, Geremka czy innego Bartoszewskiego, deska serów z winem lub sushi, zaduma nad fenomenem Amy Winehouse, czasem kilka taktów klasyki i pełna przyzwolenia tolerancja dla wszystkiego co nowe, ludzkie i wspaniałe. 
Od wielu lat zastanawia mnie, która profesja (słowo raczej "na wyrost", bo to nawet nie zawód) bardziej hańbi: prostytucja czy tzw. "dziennikarstwo", czyli medialne wypełnianie zadań i zakłamywanie codziennej rzeczywistości. To oczywiście żart, bo dalece bardziej bym wolał być uczciwie paracująca prostytutką niz Lisem Tomaszem czy innym Kuźniarem.
Zacząłem i kończę o osobnikach na literkę "k".
"K" – również jak koniec świata, bowiem jutro Ojczyzną zawładnie nicość i brak nadzieji (sic!) w postaci Dudy Andrzeja.
Komorowski (też na literkę "k") to był dopiero gość.
I INTELIGENT do tego……

Reklama
Reklama