Pojęcia nie mam co mnie oślepiło, że nie dostrzegłem we własnym domu prawdziwego skarbu, który idealnie nadaje się do amatorskich zabaw geodezyjnych, satelitarnych i porównawczych. Trudno uwierzyć, ale do tej pory nie zwróciłem uwagi, że mam pod nosem niemal instalację tego, co mieliśmy pod Smoleńskiem. Byłem ślepy i przy okazji niezbyt lotny, bo nie wpadłem na prostą myśl, żeby dokładnie sfotografować to co widzę codziennie za oknem i skonfrontować z tym co pokazuje Google. Straszny błąd, bo nie mam lepszego i podręcznego przykładu, aby wszystkim pokazać dlaczego prości ludzie z Zespołu Laska i NPW wpadli w panikę. Podkreślam, że wiem już z całą pewnością skąd panika po analizie zdjęć satelitarnych wśród pogan smoleńskich, do samej analizy zgodnie z obietnicą się nie odniosę, dopóki nie dostanę naukowego dowodu potwierdzającego błędy metodologiczne i sam wyniki badań Profesora Cieszewskiego. Oderwałem się od komputera i jałowych dyskusji, wyszedłem na podwórko i zrobiłem parę zdjęć oraz pomiarów. W mojej amatorskiej zabawie mam pełną swobodę w dostarczaniu danych, cokolwiek, ktokolwiek będzie chciał mieć do dyspozycji w wersji „idź i zmierz”, wyjdę z domu i zmierzę, naturalnie jeśli będą to prośby techniczne, nie „felietony z TVN”. Sądzę jednak, że to co zrobiłem na pewno wystarczy na długo wszystkim innym amatorom, patrzącym na satelitarne zdjęcia, jak szpak w bateryjkę. Na początek przedstawiam swój naturalny widok z zachodniego okna.
Wszyscy widzą to co ja? Dla pewności opiszę krajobraz. Jest brzoza, są obiekty, które można uznać za śmieci, gruz, czy inną kupkę rozmaitych skarbów, ściślej mówiąc drewno kominkowe przykryte plandeką. Zajmijmy się jednak najważniejszym – autentyczną „brzozą w pełnej krasie”, nie jak w wyjaśnieniach Seremeta. Specyficzne to, trójpienne drzewo, o następujących obwodach pni: 72 cm, 63 cm, 54 cm. Nie chciałbym się chwalić, ale udało mi się zmierzyć obwód pni w dwie minuty i z dokładnością do jednego centymetra, co ekspertom Laska i NPW nie udało się do dziś i nigdy już się nie uda. Obwód mało powie laikom, którzy mają problem z uzgodnieniem wysokości drzewa, bardziej interesującym wymiarem będzie średnica. Mógłbym oczywiście zachować się jak doktor Lasek razem z NPW i ściąć wszystkie trzy pnie, ale zachowam się na wyższym, gimnazjalnym, poziomie. Wzór na obwód koła O=2π r. Podstawiamy 72 cm = 2×3,14 x r, dalej 72 cm = 6,28r, dzielimy 72 cm=6,28r/ 6,28 i wychodzi 11,46=r. Gimnazjaliści wiedzą, że „r” w podanym wzorze to promień koła, czyli połowa średnicy, smoleńskim poganom wytłumaczę, że średnica w całości wygląda tak 11,46×2=22,9. Dla równego rachunku przyjmujemy 23 cm. Oczywiście astrofizyk Artymowicz zarzuci mojej średnicy błędny plik wsadowy i ogłosi światu dawno oczekiwany wynik dla liczby π, ale nie schodźmy poniżej poziomu gimnazjum. Pozostałe pnie każdy może sobie wyliczyć, leniwym podaje wyniki: 23 cm, 20 cm, 17 cm. Takie wymiary, które nas najbardziej interesują ma brzoza Matki Kurki, zwana „brzozą Misiów”, o czym pisać nie będę, bo to rodzinna legenda i tajemnica.
Pod brzozą, i podkreślam „pod”, mamy stały element, tkwiący tam co najmniej od 6 lat. Tuż po budowie złożyłem pod brzozą bloczki betonowe, w kolorze niemal białym, ale rzeczywiście jasno szarym. Każdy może sobie iść do hurtowni budowlanej lub wejść na stronę internetową i zobaczyć, jak taki bloczek „fundamentowy” wygląda. Wymiary tego, co z bloczków zbudowałem to: 102x115cm. Podaję jedynie długość i szerokość, w najdłuższym i najszerszym miejscu, czyli coś na wzór rzutu poziomego. Uznałem, że wysokość nie ma znaczenia dla amatorskiej analizy zdjęć satelitarnych, ale gdyby się ktoś upierał zmierzę i tę wartość. Wymiary są znane, a na dużym przybliżeniu widzimy obiekt, który się nie zmieniał od lat i stał, tam gdzie stoi.
Moją budą Bodina jest załączony na obrazku drewniany dom, Bogu dziękować trwalszy od legendarnej altanki, nie przesuwa się, nie wali, nie obsuwa, dach zachowuje symetrię.
Z tej perspektywy widać, że obok brzozy leżą nie tylko bloczki cementowe, ale też druga i większa kupka czegoś. Po lewej bloczki, co jest po prawej? Pisałem już o tej większej bryle, to drewno kominkowe, osobiście porąbane przez mnie, ale tego miejsca nie należy traktować jako stałego punktu odniesienia. Drewno zawsze składam tam gdzie widać, ale siłą rzeczy raz jest go mniej, raz więcej. Obecnie dysponuję pełnym magazynem, ale nie mam pojęcia jaki stan ściągnęło Google Maps. Gdy amatorzy będą sobie przesuwać datę w Google, to mam małą podpowiedź Zawsze od mniej więcej lipca do grudnia, zapasy drzewa są wielokrotnie większe, niż bryła z ułożonych bloczków. Zawsze! Inaczej nie przetrwałbym zimy, co chyba jest jasne dla Zespołu Laska. Niemniej drzewo zaraz można przerobić w Zespole lub NPW na „on mnie zabije”, dlatego zwracam uwagę na inną stałą. Przed domem, nieustannie w tym samym miejscu stoi stary złom Laguna I Kombi z 1999 roku, czym chcę się pochwalić z jednego powodu, mianowicie wymiarów szrota: 4628×1483. Podałem długość i rozstaw kół, żeby było precyzyjniej, ale dokładny rysunek dla upierdliwych wklejam poniżej. W jakim celu ta zabawa? Lokalizacja Laguny rzecz jasna nie ma żadnego znaczenia, oczyma wyobrazi widzę już filmy z Youtube prezentowane przez Laska i pokazujące, jak ciężko trafić na miejsce parkingowe. Chcę pokazać skalę obiektu na zdjęciu satelitarnym, którego wymiar nie budzi zastrzeżeń i jest powszechnie znany.
Lagunę zapamiętujemy i wchodzimy na Google Maps, żeby się nie pocić oddaję gotowy namiar na mój dom do dyspozycji: 51.329400, 15.834501. Wystarczy wpisać te dane do wyszukiwarki – łatwizna. Po wpisaniu ukaże się satelitarny obraz podwórka, który zamieściłem powyżej.
Co widzę po zmianie widoku z okna na obraz satelity? Dom, płot i Lagunę rozpoznaję na pewno. Domyślam się gdzie jest brzoza, DOMYŚLAM się, nie mam pojęcia co symbolizuje drewno kominkowe, a bloczków cementowych nie widzę w ogóle. Wniosek generalny? Brzoza, która stoi jest niewidoczna dla satelity jako „białe piksele”, choćby występowała w trójpiennej, śnieżnobiałej, rozchylonej na boki postaci. Jeśli nawet pod stojącą brzozą znajduje się obiekt o wymiarze 102x115cm i ma prawie biały kolor, to na zdjęciu satelitarnym staje się NIEWIDOCZNY dla ludzkiego oka. Pojęcia nie ma dlaczego tak się dzieje, domyślam się, że chodzi o prostą rzecz. Satelita robi zdjęcia z góry, natomiast skala obrazu jest tak duża, że nie sposób wykryć obiekt przykryty innym obiektem Z góry korona drzewa jest widoczna, a to co pod koroną dla satelity nie istnieje. No, ale ja się nie znam, znają się „Chłopy z kijkiem”, „Fordy na gaz” i pozostałe „debeściaki”. Proszę mi pomóc poruszać się po własnym „satelitarnym podwórku”, ponieważ mam znacznie więcej problemów. Proszę mi wskazać „brzozę Misiów” i trzy bielusieńkie pnie o średnicy: 23 cm, 20 cm i 17 cm, tak jak dostrzegliście na „brzozie google” gałązki korony o średnicy 5 cm i jeszcze mniej. Dalej oczekuję wskazania miejsca, gdzie leżą ułożone bloczki, drewno kominkowe i wszystko to chciałbym mieć pokazane w skali zobrazowanej precyzyjnym podaniem wymiarów Laguny.
Następnie proszę wejść na Google Maps lub Earth i spojrzeć jeszcze raz na zdjęcie ze Smoleńska. Czy teraz widać, że nic nie widać, ale się widzi, co się chce widzieć? Czy teraz widać, że moja „góra śmieci” o jednolitym kształcie powyżej metra z każdej strony jest dla Google ślepym obiektem, a „spece” od Laska dostrzegły worki na śmieci o wielkości mniejszej niż pół metra? Czy teraz widać, że białe gałązki, które stoją, są pochylone albo leżą, dla Google Maps stanowią niewidoczny detal? Czy teraz widać ile Lagun Kombi da się zaparkować na „brzozie Google”? Taka jest różnica między amatorskim gapieniem się na zdjęcia, a metodologiczną pracą z zakresu biometrii i fotogrametrii. Niech amatorzy w rodzaju Artymowicza, Setlaka, i innych Fordów bez twarzy albo Kaczych Zup, zrobią analizę dla mojej brzozy, mojego „gruzu” i moich punktów odniesienia, policzą, pomierzą, odniosą się do skali obiektów. Wszelkie dane są do pełnej dyspozycji, sam pomierzę lub zapraszam do siebie, w każdej chwili można pytać sąsiadów od kiedy mieszkam tu gdzie mieszkam. Mamy materiał, który pod każdym względem jest do zweryfikowania, dowolną metodą: geodezyjną, satelitarną, GPS. Czekam na wyniki albo na proste oddanie stanu wiedzy i rzeczy: „Nie mamy pojęcia o czym mówimy i z czego próbowaliśmy się wyśmiewać, jesteśmy przerażonymi amatorami – pyskujemy „na oko”, żeby nie powiedzieć w ciemno”. Powyższy tekst nie jest analizą techniczną, rozstrzygającą o naukowych racjach, to jest tylko i wyłącznie podsumowanie “metodologi” pogaństwa smoleńskiego.
Czytam kolejny raz…
I kolejny raz zbieram szczękę z podłogi. Cholera, toż to genialne w swej prostocie.
Gratulacje.
Czytam kolejny raz…
I kolejny raz zbieram szczękę z podłogi. Cholera, toż to genialne w swej prostocie.
Gratulacje.
….
MK… daj spokoj, to nie pomoze
2+ 2=4 albo 22 zalezy kto liczy
czylli jak w przewojennym sklepiku zydowskim
'a ile sobie szanowny pan zyczy?'
typos
przepraszam za literowki…
….
MK… daj spokoj, to nie pomoze
2+ 2=4 albo 22 zalezy kto liczy
czylli jak w przewojennym sklepiku zydowskim
'a ile sobie szanowny pan zyczy?'
typos
przepraszam za literowki…
dzięki
Świetnie Pan wymyślił, żeby pokazać zdjęcie swojego domu i brzozy z perspektywy poziomej i pionowej. Celem było porównanie, tego, co widać na zdjęciach z satelity a co na zdjęciach przez okno. Pomogło mi to zrozumieć, dlaczego zdjęcia Pana Cieszewskiego są dla mnie tak nieczytelne. Oglądałem wykład Pana Cieszewskiego, ale to, co tam widać jest dla mnie tak niewidoczne, że w zasadzie nic mi to nie mówi. Teraz, po Pana artykule rozumię, że dopiero specjalne obliczenia i różnica pomiędzy zdjęciami tego samego miejsca w różnych okresah są w stanie pokazać jakieś różnice. Wydaje mi się, że Pan ma dobre pomysły, więc życzę wytrwałości, powinno sie w końcu udać coś osiągnąć.
Pozdrawiam.
dzięki
Świetnie Pan wymyślił, żeby pokazać zdjęcie swojego domu i brzozy z perspektywy poziomej i pionowej. Celem było porównanie, tego, co widać na zdjęciach z satelity a co na zdjęciach przez okno. Pomogło mi to zrozumieć, dlaczego zdjęcia Pana Cieszewskiego są dla mnie tak nieczytelne. Oglądałem wykład Pana Cieszewskiego, ale to, co tam widać jest dla mnie tak niewidoczne, że w zasadzie nic mi to nie mówi. Teraz, po Pana artykule rozumię, że dopiero specjalne obliczenia i różnica pomiędzy zdjęciami tego samego miejsca w różnych okresah są w stanie pokazać jakieś różnice. Wydaje mi się, że Pan ma dobre pomysły, więc życzę wytrwałości, powinno sie w końcu udać coś osiągnąć.
Pozdrawiam.
Jest dobrze
Jedno jest pewne, nie ma alternatywy dla "Brzozy prof. Cieszewskiego". Druga strona nie wystawiła nikogo, kto publicznie, krok po kroku, w sposób naukowy, obaliłby Jego (prof. Cieszewskiego) tezy. Czarną koszulę i gest dłoni wokół szyi, pozostawiam degeneratom pokroju Artymaszki. To na tym koncetrują się łżemedia. Powiem wiecej: znajomi z mojego kręgu dopytują się co znaczy ten gest. Tłumaczenie tłumokom nie ma sensu. OK. Niech będzie na wasze. Profesor Cieszewski pokazał, że "będziemy golili łby na łyso". Przecież nie będziemy walczyli z wiatrakami Laski. W tym miejscu posunę się, przepraszam za słowo, do stwierdzenia, że "pancerną brzozę" obalił, po raz kolejny (pierwszeństwo ma SeaWolf) socjolog Matka Kurka. Wystarczyły wzory na powierzchnię koła, średnicę okręgu, oraz uznana nawet w Kosmosie liczba Pi… no i Google. Jakież to proste, jakież jednoznaczne. Teraz się zacznie, jak na Dolnym Śląsku. Matka Kurka wrak ci rdzewieje, zanieczyszczasz otoczenie, a może masz psa na łańcuchu
Artymaszka, ty czarna dziuro Putina, Ty rozrzutniku gnojowicy po polu Anodiny, ty prosta ruska kurwo rozprawiczona na własne życzenie, ty pało, ty….
gest
cut it off – przestan, skoncz
g@llux
Nie rozumiem krytyki Twoich wiązanek. Lecąc strasznym klasykiem, czas przestać uważać gnoi za nie-gnoi.
– Wczoraj nocą wracałem busem od domu do domu. Po przeczytaniu Twojego panegiryku Pavki, telefon wpadł mi pod siedzenie, skąd wydobyła go pasażerka. Odpowiadając na jej pytanie, co mnie tak cieszy – usiłowałem coś wyjaśnić, ale temat brzozowy zdmuchnął ew. dyskusję. Bo jak kierowca – od Smoleńska się trzyma z daleka, to reszta zrobi wiele, by ich dowiózł:-)
No tak to jest.
Jest dobrze
Jedno jest pewne, nie ma alternatywy dla "Brzozy prof. Cieszewskiego". Druga strona nie wystawiła nikogo, kto publicznie, krok po kroku, w sposób naukowy, obaliłby Jego (prof. Cieszewskiego) tezy. Czarną koszulę i gest dłoni wokół szyi, pozostawiam degeneratom pokroju Artymaszki. To na tym koncetrują się łżemedia. Powiem wiecej: znajomi z mojego kręgu dopytują się co znaczy ten gest. Tłumaczenie tłumokom nie ma sensu. OK. Niech będzie na wasze. Profesor Cieszewski pokazał, że "będziemy golili łby na łyso". Przecież nie będziemy walczyli z wiatrakami Laski. W tym miejscu posunę się, przepraszam za słowo, do stwierdzenia, że "pancerną brzozę" obalił, po raz kolejny (pierwszeństwo ma SeaWolf) socjolog Matka Kurka. Wystarczyły wzory na powierzchnię koła, średnicę okręgu, oraz uznana nawet w Kosmosie liczba Pi… no i Google. Jakież to proste, jakież jednoznaczne. Teraz się zacznie, jak na Dolnym Śląsku. Matka Kurka wrak ci rdzewieje, zanieczyszczasz otoczenie, a może masz psa na łańcuchu
Artymaszka, ty czarna dziuro Putina, Ty rozrzutniku gnojowicy po polu Anodiny, ty prosta ruska kurwo rozprawiczona na własne życzenie, ty pało, ty….
gest
cut it off – przestan, skoncz
g@llux
Nie rozumiem krytyki Twoich wiązanek. Lecąc strasznym klasykiem, czas przestać uważać gnoi za nie-gnoi.
– Wczoraj nocą wracałem busem od domu do domu. Po przeczytaniu Twojego panegiryku Pavki, telefon wpadł mi pod siedzenie, skąd wydobyła go pasażerka. Odpowiadając na jej pytanie, co mnie tak cieszy – usiłowałem coś wyjaśnić, ale temat brzozowy zdmuchnął ew. dyskusję. Bo jak kierowca – od Smoleńska się trzyma z daleka, to reszta zrobi wiele, by ich dowiózł:-)
No tak to jest.
o Matko
wyłożyłeś to jasno i klarownie niczym słynny radziecki matematyk Pietia Goras 🙂 – juz prościej wytłumaczyć się nie da. I choć wątpię by którykolwiek z laskociągów doczytał Twą jakże czytelną "instrukcję fotogrametra amatora" do końca, jednego jestem pewien – te parchy jabłoniowe mieniące się "zespołem specjalistów"(bo chyba nawet nie naukowców!) nie są w stanie(śmiem twierdzić, że nawet po wielokrotnym przestudiowaniu Twojego "krok-po-kroku") dokonać samodzielnie tak przecież prostego eksperymentu jakiego właśnie dokonałeś.Zresztą jasnym jest, że ich to właściwie wogóle nie interesuje, bo żeby się czymkolwiek interesować to trzeba mieć choćby śladowe ilości rozumu. A oni są jak delegaci z PZPN-u, leśne dziadki, które za naszą kasę mają za zadanie jak najdłużej utrzymać przyczółek czyli ile się da blokować od środka drzwi latryny, bo gówno którego narobili ich mocodawcy aż kipi i bulgocze a smród rozlewającego sie gnoju unosi się już w powietrzu i wali już tak intensywnie, że jasnym staje się nawet dla nich, że latryna długo już nie wytrzyma.Myślę,że kiedy SuperChris pierdzielnął z półobrotu w drzwi leśnego wychodka, do tych sowieckich pachołków dotarło, że koniec już bliski. A że sraczem zatelebało, to stoją teraz we wzbierającym nurcie ekstrementów z otwartymi ze zdziwienia gębami. A cisza śmierdzi i śmierdzi …i śmierdzi…
Dzięki MK za kolejną powalającą analizę tematu.Jesteś moim guru (i dołu też 🙂 a co!)
o Matko
wyłożyłeś to jasno i klarownie niczym słynny radziecki matematyk Pietia Goras 🙂 – juz prościej wytłumaczyć się nie da. I choć wątpię by którykolwiek z laskociągów doczytał Twą jakże czytelną "instrukcję fotogrametra amatora" do końca, jednego jestem pewien – te parchy jabłoniowe mieniące się "zespołem specjalistów"(bo chyba nawet nie naukowców!) nie są w stanie(śmiem twierdzić, że nawet po wielokrotnym przestudiowaniu Twojego "krok-po-kroku") dokonać samodzielnie tak przecież prostego eksperymentu jakiego właśnie dokonałeś.Zresztą jasnym jest, że ich to właściwie wogóle nie interesuje, bo żeby się czymkolwiek interesować to trzeba mieć choćby śladowe ilości rozumu. A oni są jak delegaci z PZPN-u, leśne dziadki, które za naszą kasę mają za zadanie jak najdłużej utrzymać przyczółek czyli ile się da blokować od środka drzwi latryny, bo gówno którego narobili ich mocodawcy aż kipi i bulgocze a smród rozlewającego sie gnoju unosi się już w powietrzu i wali już tak intensywnie, że jasnym staje się nawet dla nich, że latryna długo już nie wytrzyma.Myślę,że kiedy SuperChris pierdzielnął z półobrotu w drzwi leśnego wychodka, do tych sowieckich pachołków dotarło, że koniec już bliski. A że sraczem zatelebało, to stoją teraz we wzbierającym nurcie ekstrementów z otwartymi ze zdziwienia gębami. A cisza śmierdzi i śmierdzi …i śmierdzi…
Dzięki MK za kolejną powalającą analizę tematu.Jesteś moim guru (i dołu też 🙂 a co!)
Wyobrażam sobie jak Kaczyński oglądał dziś działaczy PO
oskarżających wiceprzewodniczącego PO o podpalanie Polski oraz PO, zabrakło tylko Reichstagu, rzucił pilotem i krzyknął "***** mam dość tych oszołomów".
Wyobrażam sobie jak Kaczyński oglądał dziś działaczy PO
oskarżających wiceprzewodniczącego PO o podpalanie Polski oraz PO, zabrakło tylko Reichstagu, rzucił pilotem i krzyknął "***** mam dość tych oszołomów".
Ha! mLasek daje radę!
Ale jemu już, widać, nie należy przeszkadzać…
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,opage,2,title,Lasek-pan-posel-Macierewicz-moglby-sprobowac-udowodnic-swoje-tezy,wid,16113941,wiadomosc.html#opinie
Rewelacyjne było spotkanie z prof. Cieszewskim na posiedzeniu ZP. Prócz wykładu, na baczną uwagę zasługują komentarze Profesora do polskiej rzeczywistości.
http://vod.gazetapolska.pl/5514-zobacz-szczegoly-najnowszych-ustalen-prof-chrisa-cieszewskiego
Końcowy jest szczególny, nożyce się odezwały:-) – Temat zadziwiającej bierności opozycji, często poruszany na tym portalu.
Prof. Chris Cieszewski: – Zadanie dla posłów: wprowadzić prawo przeciwko żurnalistycznemu bandytyzmowi. Jednym przykładem jest profesor Paweł Arytmowicz, który w publiczny sposób nazwał gen. Błasika słowem na "ch". – Jest to coś, co jest niewiarygodne, jest to hańba dla każdego Polaka, a szczególnie dla posłów, że nic z tym nie zrobili.
Chciałem zaapelowac, żeby posłowie napisali list list protestacyjny do uniwersytetu w Toronto.
Jest to cos tak koszmarnego, tak niecywilizowanego, że każdy porzadny człowiek powinien coś zrobić w tym kierunku.
Tą drogą, dziękuję Panu Profesorowi za pracę, za wyjęcie zawleczki i za czułe słowo o Polsce wypowiedziane na koniec spotkania.
Odnosząc się do drugiego
Odnosząc się do drugiego linka – posiedzenia ZP: jednak A. Macierewicz bardzo przytomnie i przekonująco nie zgodził się z “wprowadzaniem prawa przeciwko żurnalistycznemu bandytyzmowi” stawiając wolność słowa na pierwszym miejscu – i słusznie, bo przy obecnym układzie w sejmie uchwalono by takie prawo, którym skutecznie uniemożliwiłoby swobodne wyrażanie poglądów – ba – przecież są takie zakusy – tzw. “mowa nienawiści”, “tropienie faszyzmu”, etc, etc. – pan prof. Cieszewski nie dość jeszcze poznał tutejsze realia. Dalej Macierewicz też inteligentnie odpowiedział na zrzut, że nie podają do sądu mediów za kłamstwa – mówił coś w stylu, że w zalewie tego błota, przestali reagowac, ale przyznał Profesorowi rację. Ad. całej transmisji – trzeba mieć cierpliwość, żeby całość obejrzeć, ale warto, między innymi właśnie dla “poza technicznych wypowiedzi” Cieszewskiego, Macierewicza i Gosiewskiej.
Ad. pana Laska, z pierwszego linka:
“Maciej Lasek odniósł się do stwierdzeń prof. Chrisa Cieszewskiego, przedstawionych na konferencji smoleńskiej, organizowanej przez zespół parlamentarny. Prof. Cieszewski na podstawie analizy zdjęć satelitarnych doszedł do wniosku, że brzoza została ścięta przed datą katastrofy. – Pan profesor, który zajmował się biometrią drzew, nie zajmował się katastrofami lotniczymi – skomentował to Lasek.”
Bez komentarza.
Oczywiście, bez dwóch zdań –
– inercja dotyczy braku działań opozycji, tam gdzie działać należy szybko. Sporo szans zmarnowano. Pavkę można było spróbować utrącić wcześniej, zaraz po tym czego się dopuścił. Z tego próbował się wytłumaczyć Macierewicz.
– Sam nie wiem, może i dobrze, że na scenie porządnie wieje i zaprzańcom kurtyna już dup nie zasłania? Muszą robić, to co robią, a ukryć się nie ma jak – (stosując wschodnią składnię zdania:-)
Ha! mLasek daje radę!
Ale jemu już, widać, nie należy przeszkadzać…
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,opage,2,title,Lasek-pan-posel-Macierewicz-moglby-sprobowac-udowodnic-swoje-tezy,wid,16113941,wiadomosc.html#opinie
Rewelacyjne było spotkanie z prof. Cieszewskim na posiedzeniu ZP. Prócz wykładu, na baczną uwagę zasługują komentarze Profesora do polskiej rzeczywistości.
http://vod.gazetapolska.pl/5514-zobacz-szczegoly-najnowszych-ustalen-prof-chrisa-cieszewskiego
Końcowy jest szczególny, nożyce się odezwały:-) – Temat zadziwiającej bierności opozycji, często poruszany na tym portalu.
Prof. Chris Cieszewski: – Zadanie dla posłów: wprowadzić prawo przeciwko żurnalistycznemu bandytyzmowi. Jednym przykładem jest profesor Paweł Arytmowicz, który w publiczny sposób nazwał gen. Błasika słowem na "ch". – Jest to coś, co jest niewiarygodne, jest to hańba dla każdego Polaka, a szczególnie dla posłów, że nic z tym nie zrobili.
Chciałem zaapelowac, żeby posłowie napisali list list protestacyjny do uniwersytetu w Toronto.
Jest to cos tak koszmarnego, tak niecywilizowanego, że każdy porzadny człowiek powinien coś zrobić w tym kierunku.
Tą drogą, dziękuję Panu Profesorowi za pracę, za wyjęcie zawleczki i za czułe słowo o Polsce wypowiedziane na koniec spotkania.
Odnosząc się do drugiego
Odnosząc się do drugiego linka – posiedzenia ZP: jednak A. Macierewicz bardzo przytomnie i przekonująco nie zgodził się z “wprowadzaniem prawa przeciwko żurnalistycznemu bandytyzmowi” stawiając wolność słowa na pierwszym miejscu – i słusznie, bo przy obecnym układzie w sejmie uchwalono by takie prawo, którym skutecznie uniemożliwiłoby swobodne wyrażanie poglądów – ba – przecież są takie zakusy – tzw. “mowa nienawiści”, “tropienie faszyzmu”, etc, etc. – pan prof. Cieszewski nie dość jeszcze poznał tutejsze realia. Dalej Macierewicz też inteligentnie odpowiedział na zrzut, że nie podają do sądu mediów za kłamstwa – mówił coś w stylu, że w zalewie tego błota, przestali reagowac, ale przyznał Profesorowi rację. Ad. całej transmisji – trzeba mieć cierpliwość, żeby całość obejrzeć, ale warto, między innymi właśnie dla “poza technicznych wypowiedzi” Cieszewskiego, Macierewicza i Gosiewskiej.
Ad. pana Laska, z pierwszego linka:
“Maciej Lasek odniósł się do stwierdzeń prof. Chrisa Cieszewskiego, przedstawionych na konferencji smoleńskiej, organizowanej przez zespół parlamentarny. Prof. Cieszewski na podstawie analizy zdjęć satelitarnych doszedł do wniosku, że brzoza została ścięta przed datą katastrofy. – Pan profesor, który zajmował się biometrią drzew, nie zajmował się katastrofami lotniczymi – skomentował to Lasek.”
Bez komentarza.
Oczywiście, bez dwóch zdań –
– inercja dotyczy braku działań opozycji, tam gdzie działać należy szybko. Sporo szans zmarnowano. Pavkę można było spróbować utrącić wcześniej, zaraz po tym czego się dopuścił. Z tego próbował się wytłumaczyć Macierewicz.
– Sam nie wiem, może i dobrze, że na scenie porządnie wieje i zaprzańcom kurtyna już dup nie zasłania? Muszą robić, to co robią, a ukryć się nie ma jak – (stosując wschodnią składnię zdania:-)
Pancerna brzoza
Witam Panie Piotrze,
Podalem link do Panskiego artykulu na pl.pregierz – i dostalem komentarz, ktory moze byc pomocny w panskich rozwazaniach. Autor wczesniej pisal tam, ze od lat zajmuje sie interpretowaniem zdjec satelitarnych:
Temat: Matka Kurka o metodologii pancernej brzozy (re: Nowe i stare ustalenie brzozowe
Autor: Habeck Colibretto
<ciach MK>
Matko boska.
Wrzesień – a zdjęcie sat. Kurki jest z 30 września 2009 – to pełna
wegetacja roślin. Na takich zdjęciach nie robi się analizy obiektów pod szatą roślinną bo po prostu ich nie widać, ale bada się charakterystykę spektralną roślinności jako całości (czy to liściaste lasy, czy mieszane, czy krzaczory, czy są uszkodzone przez szkodniki itd.). W przypadku brzozy smoleńskiej i analizy mamy do czynienia nie tyle z roślinnością, ale z obiektami. Dlaczego? Po pierwsze skupiamy się na pojedynczym obiekcie (choć właściwie nie na jedym, bo jeszcze mamy budę), po drugie – przede wszystkim po drugie – ponieważ zdjęcia są sprzed pełnej wegetacji roślin – takie zdjęcia robi się w granicach marca do maksymalnie początków maja – w
zależności od roku (choć maj to już zwykle trochę zbyt późno). Do tego roślinność, która wegetuje różni się od tej, która nie wegetuje – a w przypadku brzozy mamy do czynienia właśnie z takim przypadkiem.
I na takich zdjęciach można analizować także obiekty, które znajdują się pod koronami drzew, bo liście tego nie zasłaniają. Do tego zdjęcia prosto "z satelity" nie są zdegradowane kompresją jak to jest w przypadku google.
Nie chce mi się szukać jakiej kompresji używają (najczęściej jest to stratny ECW), ale różnica pomiędzy nieskompresowanym obrazkiem ze skanera, a jakąkolwiek kompresją stratną (JPG, ECW) jest na tyle spora, że analizy detali mijają się z celem. O rozdzielczości już nie wspominam, bo google zdjęcia bierze z wielu różnych źródeł – z różnych satelitów oraz różnych ortofotomap (w zależności jak się dogadają z miastami). Więc pod tym kątem Cieszewki ma lepiej – jego zdjęcia do analizy biją na głowę to co jest na google. Na szczęście zdjęcia z konferencji są dostępne i nawet ze zrzutów
ekranu widać dość dobrze co się na nich znajduje.
Ogólnie do tego, żeby zobaczyć brzozę smoleńską świetnie nadaje się zdjęcie z 25. czerwca 2010 roku na googlach (a o tym zdjęciu wujek Chris nie mówił), gdzie martwy konar brzozy idealnie odcina się od wegetujących roślin. Za punkt odniesienia można wziąć sobie budę i zobaczyć, że w stosunku do niej brzoza się "nie rusza" na zdjęciach wcześniejszych. Zdjęcie sprzed katastrofy można sobie wziąć od wujka Chrisa bo na Google takiego nie ma. Niech MK zetnie swoje drzewo przed wegetacją i zostawi je do czasu wegetacji – wtedy będzie analogiczna sytuacja. To co napisał _wydaje się_ tylko analogiczną sytuacją jak 10/4.
Nie ukrywam, że Cieszewski doskonale wie co mówi w sprawach analizy spektralnej i zna się na temacie (brzmi naukowo bo mówi naukowo i dyrtymałów nie klepie jak gada o pikselach), ale musiał dać dupy w momencie rysowania swojego szablonu. Z tego co zrozumiałem to użyto filmu z lotniarzem i tutaj musiała nastąpić pomyłka. To jest typowy błąd systematyczny z teorii błędów (choć można się kłócić, czy to nie jest też gruby). To, czego się uczy wszystkich inżynierów, to nigdy nie polegać na jednym pomiarze i zawsze robić co najmniej dwa jak ma się pewność co do sprzętu, żeby wyeliminować błędy obserwacji, ale w sumie im więcej pomiarów tym lepiej (oczywiście w granicach rozsądku i w zależności od roboty bo ta musi się opłacić 🙂 ).
Co do tego czy coś by zostało zdmuchnięte przez samolot, czy nie to już kwestia tego jak długo by na to coś działała siła odrzutu i jakie byłoby to ciężkie – jak to był jakiś gruz tuż przy ziemi to nie jestem pewien czy cokolwiek by się ruszyło. Temperatura? Nie takie temperatury materia potrafi wytrzymać kiedy coś na nią działa ekstremalnie krótko (nie "piiii juuu" czy jak tam było, ale krótki "pik").
Mnie też ostatnio mrożą w -80st przez 2-4min i nic mi się nie dzieje. Dlaczego? Bo kontakt z taką temperaturą części mojej skóry mają nie dłużej niż 2-3s. O tym, że można włożyć palce bez żadnych konsekwencji do rozgrzanego ołowiu (ponad 330st i w górę) już nie wspominam. O słynnych ludziach na plaży z St. Maarten, którzy się nie gotują i nie wywalają przy lądujących samolotach już nie wspominam.
—
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
– Schutzbach
Czy Pan w ogóle zrozumiał o
Edycja: Przepraszam, słowa oczywiście kieruję do autora bzdetów, nie do cytującego. To jest coś tak kompromitującego, że nie zamierzam łamać sobie kręgosłupa.
Czy Pan w ogóle zrozumiał o czym jest mój tekst? Przepraszam za takie pytanie wprost, ale po Pana komentarzu mam nie tyle poważne wątpliwości, że Pan nie zrozumiał, ale jestem tego pewien.
PS Pełna wegetacja roślin 30 września? Nie wiem, jak u Pana wegetują brzozy, ale u mnie od września tracą liście i kończy się okres wegetacji. W kwestii “wytrzymałości materii” w relacji do czasu, proponuję włożyć łeb na sekundę do silnika odrzutowego albo na ułamek sekundy zderzyć się Tirem. Pan się błaźni z rozpaczy, czy dla rozrywki?
Habeck to idiota albo propagandzista
W minus 80 stopniach mrożą go przez 2-4 minuty, ale nic mu nie jest, bo to tylko 2-3 sekundy… Kłopoty z liczeniem czasu widzę, ale może to wpływ niskich temepratur na mózg? Minus 80 można dotknąć (dotykam dość często) przez kilka sekund, krążenie krwi jest w stanie na sekundowy czas tę temperaturę niwelować, jak się dotknie plastikowej powierzchni, a nie metalowej. Habeck niech język przyłoży do blachy -80C, i jak go oderżną, to niech opisze swoje doświadczenia.
Habeck jest zuch niebywały, ponieważ słyszał, że bez żadnej szkody można włożyć palce do rozgrzanego ołowiu (ponad 327 stopni), widzę wyraźnie, że patelni nigdy nie dotknął. Niech Habeck włoży palce do rozgrzanego tłuszczu, nie trzeba aż ołowiu szukać, i niech potem opisze swoje wrażenia, jeśli będzie miał czym.
Nie wiem, co to za słynni (?) ludzie niepodatni na gotowanie na plaży. Na plaży ludzie siedzą, dokąd da się wysiedzieć. Może 2-3 sekundy?
Wywalić się przy lądującym samolocie? Nigdy mi się nie zdarzyło.
Co i raz jakiś samolot ląduje i nikt się nie wywala. Cudu tu nie widzę.
Bardzo trudny wybór
"użyto filmu z lotniarzem i tutaj musiała nastąpić pomyłka. To jest typowy błąd systematyczny z teorii błędów "
Solano
-80 to prawie 2 stopnie poniżej temperatury sublimacji suchego lodu. Są oczywiście kryoterapie wykorzystujące temperatury tego rzędu, ale to wyspecjalizowana branża, i specjalny sprzęt. No, i oczywiście kontakt z powietrzem o takiej temperaturze to zupełnie coś innego niż kontakt z powierzchnią o tej temperaturze.
Dla porówniania, brzoza z 16 wrzesnia na Kłamopedii:
Jeżeli to jest "pełna wegetacja" to jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że autor cytatu jest głęboko w lesie i sam uległ wegetacji.
Co do tego ołowiu, to w sumie teoretycznie prawda. Ilość przekazanego ciepła jest obliczalna liniowo jako funkcja pojemności cieplnej i czasu i można wyliczyć, że przez jakiś ułamek sekundy można trzymać w ołowiu palec bez szwanku. Pytanie jeno, co trwa dłużej: zniszczenie tkanki przez ołów roztopiony ołów czy dosyć skomplikowany proces neurofizjologiczno-motoryczny jakim jest wsadzenie i wyjęcie palca z ołowiu. No i jest jeszcze coś takiego jak ciepło promieniujące, co oznacza, że powietrze dookoła takiej gorącej substancji też powoduje powstawanie oparzeń.
To kretyn… albo gorzej. Inteligentny człowiek błaźniący się w jakimś celu.
Cześć Munstrum
Z minus 80 mam do czynienia w pracy od przynajmniej 10 lat, suchym lodem też i skroplonym nitrogenem również. Wiem, co to znaczy i nie są to rzeczy powszechnego użytku, ale – jako rzekłeś – wyspecjalizowana branża i specjalny sprzęt.
Jak by to powiedzieć?… z wykształcenia nie jestem humanistką. Z zamiłowania tak.
Pancerna brzoza
Witam Panie Piotrze,
Podalem link do Panskiego artykulu na pl.pregierz – i dostalem komentarz, ktory moze byc pomocny w panskich rozwazaniach. Autor wczesniej pisal tam, ze od lat zajmuje sie interpretowaniem zdjec satelitarnych:
Temat: Matka Kurka o metodologii pancernej brzozy (re: Nowe i stare ustalenie brzozowe
Autor: Habeck Colibretto
<ciach MK>
Matko boska.
Wrzesień – a zdjęcie sat. Kurki jest z 30 września 2009 – to pełna
wegetacja roślin. Na takich zdjęciach nie robi się analizy obiektów pod szatą roślinną bo po prostu ich nie widać, ale bada się charakterystykę spektralną roślinności jako całości (czy to liściaste lasy, czy mieszane, czy krzaczory, czy są uszkodzone przez szkodniki itd.). W przypadku brzozy smoleńskiej i analizy mamy do czynienia nie tyle z roślinnością, ale z obiektami. Dlaczego? Po pierwsze skupiamy się na pojedynczym obiekcie (choć właściwie nie na jedym, bo jeszcze mamy budę), po drugie – przede wszystkim po drugie – ponieważ zdjęcia są sprzed pełnej wegetacji roślin – takie zdjęcia robi się w granicach marca do maksymalnie początków maja – w
zależności od roku (choć maj to już zwykle trochę zbyt późno). Do tego roślinność, która wegetuje różni się od tej, która nie wegetuje – a w przypadku brzozy mamy do czynienia właśnie z takim przypadkiem.
I na takich zdjęciach można analizować także obiekty, które znajdują się pod koronami drzew, bo liście tego nie zasłaniają. Do tego zdjęcia prosto "z satelity" nie są zdegradowane kompresją jak to jest w przypadku google.
Nie chce mi się szukać jakiej kompresji używają (najczęściej jest to stratny ECW), ale różnica pomiędzy nieskompresowanym obrazkiem ze skanera, a jakąkolwiek kompresją stratną (JPG, ECW) jest na tyle spora, że analizy detali mijają się z celem. O rozdzielczości już nie wspominam, bo google zdjęcia bierze z wielu różnych źródeł – z różnych satelitów oraz różnych ortofotomap (w zależności jak się dogadają z miastami). Więc pod tym kątem Cieszewki ma lepiej – jego zdjęcia do analizy biją na głowę to co jest na google. Na szczęście zdjęcia z konferencji są dostępne i nawet ze zrzutów
ekranu widać dość dobrze co się na nich znajduje.
Ogólnie do tego, żeby zobaczyć brzozę smoleńską świetnie nadaje się zdjęcie z 25. czerwca 2010 roku na googlach (a o tym zdjęciu wujek Chris nie mówił), gdzie martwy konar brzozy idealnie odcina się od wegetujących roślin. Za punkt odniesienia można wziąć sobie budę i zobaczyć, że w stosunku do niej brzoza się "nie rusza" na zdjęciach wcześniejszych. Zdjęcie sprzed katastrofy można sobie wziąć od wujka Chrisa bo na Google takiego nie ma. Niech MK zetnie swoje drzewo przed wegetacją i zostawi je do czasu wegetacji – wtedy będzie analogiczna sytuacja. To co napisał _wydaje się_ tylko analogiczną sytuacją jak 10/4.
Nie ukrywam, że Cieszewski doskonale wie co mówi w sprawach analizy spektralnej i zna się na temacie (brzmi naukowo bo mówi naukowo i dyrtymałów nie klepie jak gada o pikselach), ale musiał dać dupy w momencie rysowania swojego szablonu. Z tego co zrozumiałem to użyto filmu z lotniarzem i tutaj musiała nastąpić pomyłka. To jest typowy błąd systematyczny z teorii błędów (choć można się kłócić, czy to nie jest też gruby). To, czego się uczy wszystkich inżynierów, to nigdy nie polegać na jednym pomiarze i zawsze robić co najmniej dwa jak ma się pewność co do sprzętu, żeby wyeliminować błędy obserwacji, ale w sumie im więcej pomiarów tym lepiej (oczywiście w granicach rozsądku i w zależności od roboty bo ta musi się opłacić 🙂 ).
Co do tego czy coś by zostało zdmuchnięte przez samolot, czy nie to już kwestia tego jak długo by na to coś działała siła odrzutu i jakie byłoby to ciężkie – jak to był jakiś gruz tuż przy ziemi to nie jestem pewien czy cokolwiek by się ruszyło. Temperatura? Nie takie temperatury materia potrafi wytrzymać kiedy coś na nią działa ekstremalnie krótko (nie "piiii juuu" czy jak tam było, ale krótki "pik").
Mnie też ostatnio mrożą w -80st przez 2-4min i nic mi się nie dzieje. Dlaczego? Bo kontakt z taką temperaturą części mojej skóry mają nie dłużej niż 2-3s. O tym, że można włożyć palce bez żadnych konsekwencji do rozgrzanego ołowiu (ponad 330st i w górę) już nie wspominam. O słynnych ludziach na plaży z St. Maarten, którzy się nie gotują i nie wywalają przy lądujących samolotach już nie wspominam.
—
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
– Schutzbach
Czy Pan w ogóle zrozumiał o
Edycja: Przepraszam, słowa oczywiście kieruję do autora bzdetów, nie do cytującego. To jest coś tak kompromitującego, że nie zamierzam łamać sobie kręgosłupa.
Czy Pan w ogóle zrozumiał o czym jest mój tekst? Przepraszam za takie pytanie wprost, ale po Pana komentarzu mam nie tyle poważne wątpliwości, że Pan nie zrozumiał, ale jestem tego pewien.
PS Pełna wegetacja roślin 30 września? Nie wiem, jak u Pana wegetują brzozy, ale u mnie od września tracą liście i kończy się okres wegetacji. W kwestii “wytrzymałości materii” w relacji do czasu, proponuję włożyć łeb na sekundę do silnika odrzutowego albo na ułamek sekundy zderzyć się Tirem. Pan się błaźni z rozpaczy, czy dla rozrywki?
Habeck to idiota albo propagandzista
W minus 80 stopniach mrożą go przez 2-4 minuty, ale nic mu nie jest, bo to tylko 2-3 sekundy… Kłopoty z liczeniem czasu widzę, ale może to wpływ niskich temepratur na mózg? Minus 80 można dotknąć (dotykam dość często) przez kilka sekund, krążenie krwi jest w stanie na sekundowy czas tę temperaturę niwelować, jak się dotknie plastikowej powierzchni, a nie metalowej. Habeck niech język przyłoży do blachy -80C, i jak go oderżną, to niech opisze swoje doświadczenia.
Habeck jest zuch niebywały, ponieważ słyszał, że bez żadnej szkody można włożyć palce do rozgrzanego ołowiu (ponad 327 stopni), widzę wyraźnie, że patelni nigdy nie dotknął. Niech Habeck włoży palce do rozgrzanego tłuszczu, nie trzeba aż ołowiu szukać, i niech potem opisze swoje wrażenia, jeśli będzie miał czym.
Nie wiem, co to za słynni (?) ludzie niepodatni na gotowanie na plaży. Na plaży ludzie siedzą, dokąd da się wysiedzieć. Może 2-3 sekundy?
Wywalić się przy lądującym samolocie? Nigdy mi się nie zdarzyło.
Co i raz jakiś samolot ląduje i nikt się nie wywala. Cudu tu nie widzę.
Bardzo trudny wybór
"użyto filmu z lotniarzem i tutaj musiała nastąpić pomyłka. To jest typowy błąd systematyczny z teorii błędów "
Solano
-80 to prawie 2 stopnie poniżej temperatury sublimacji suchego lodu. Są oczywiście kryoterapie wykorzystujące temperatury tego rzędu, ale to wyspecjalizowana branża, i specjalny sprzęt. No, i oczywiście kontakt z powietrzem o takiej temperaturze to zupełnie coś innego niż kontakt z powierzchnią o tej temperaturze.
Dla porówniania, brzoza z 16 wrzesnia na Kłamopedii:
Jeżeli to jest "pełna wegetacja" to jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że autor cytatu jest głęboko w lesie i sam uległ wegetacji.
Co do tego ołowiu, to w sumie teoretycznie prawda. Ilość przekazanego ciepła jest obliczalna liniowo jako funkcja pojemności cieplnej i czasu i można wyliczyć, że przez jakiś ułamek sekundy można trzymać w ołowiu palec bez szwanku. Pytanie jeno, co trwa dłużej: zniszczenie tkanki przez ołów roztopiony ołów czy dosyć skomplikowany proces neurofizjologiczno-motoryczny jakim jest wsadzenie i wyjęcie palca z ołowiu. No i jest jeszcze coś takiego jak ciepło promieniujące, co oznacza, że powietrze dookoła takiej gorącej substancji też powoduje powstawanie oparzeń.
To kretyn… albo gorzej. Inteligentny człowiek błaźniący się w jakimś celu.
Cześć Munstrum
Z minus 80 mam do czynienia w pracy od przynajmniej 10 lat, suchym lodem też i skroplonym nitrogenem również. Wiem, co to znaczy i nie są to rzeczy powszechnego użytku, ale – jako rzekłeś – wyspecjalizowana branża i specjalny sprzęt.
Jak by to powiedzieć?… z wykształcenia nie jestem humanistką. Z zamiłowania tak.
Praca i wywód –
Genialne.
Praca i wywód –
Genialne.
Wszystko fajnie ale ja mam
Wszystko fajnie ale ja mam pytanie z innej beczki – jak ty chłopie kosisz taki kawał trawnika?
Wszystko fajnie ale ja mam
Wszystko fajnie ale ja mam pytanie z innej beczki – jak ty chłopie kosisz taki kawał trawnika?
ciekawe czy taki “poszukiwany
ciekawe czy taki "poszukiwany" spec jak np. ten Pan :
http://www.goldenline.pl/marcin-bielecki7/
lub inny by pomógł czy też odniósł się do prezentacji Profesora Cieszewskiego.
Przypadkowo go znalazłem wpisujac w google "obróbka zdjęć satelitarnych" i to na 5tej pozycji ( żeby nie było że specjalnie go wyszukałem )
pzdr.
ciekawe czy taki “poszukiwany
ciekawe czy taki "poszukiwany" spec jak np. ten Pan :
http://www.goldenline.pl/marcin-bielecki7/
lub inny by pomógł czy też odniósł się do prezentacji Profesora Cieszewskiego.
Przypadkowo go znalazłem wpisujac w google "obróbka zdjęć satelitarnych" i to na 5tej pozycji ( żeby nie było że specjalnie go wyszukałem )
pzdr.
Laury Idiotów
Laury Idiotów
Postanowiłem przyznać honorowe tytuły dla autorów “analiz” na poziomie pionierów od Laska:
1) Złoty Laur Idioty – “Matka Kurka strzelił gola do własnej bramki, i aż kipi z radości, że trafił w okienko. Udowadniając, że z ziemi widać lepiej niż z satelity sprowadził całą metodę Cieszewskiego do absurdu.”.
2) Srebrny Laur Idioty: “Jego wnioski o tym jakie szczegóły sa niewidoczne sa błedne. W miastach i okolicach szczegółowość zdjęć satelitarnych w GoogleMaps jest cztery razy większa niz w miejscu zamieszkania MatkiKurki”.
3) Brązowy Laur Idioty: “Jemu tam nie tylko brzoza zniknęła ale cały las. Na zdjęciu z Laguną widać wyraźnie, że w linii świerków, za domem jest las. Na zdjęciu satelitarnym lasu brak. Ludzie czary jakieś czy co?? To chyba kolejna sprawa dla komisji Macierewicza”
Przyznaję nagrody bez uzasadnienia wyboru, bo wybrańcy sami uzasadniają swoje miejsca.
Ty się śmiej, bo jest i z czego,
ale on tam donos na Ciebie wysmarkał: "Ciekawostką, którą przy okazji odkryłem jest fakt, że tymi starymi materiałami budowlanymi, bloczkami czy pustakami Matka Kurka zaśmieca teren lasów państwowych. Tak przynajmniej wynika z mapek Geoportalu…."
Nie mam już cienia wątpliwości, że ten "cieć z kijkiem", to genetycznie uwarunkowany kapuś pospolity.
Tu akurat ma rację, to znaczy
Tu akurat ma rację, to znaczy miałby, gdyby nie to, że ten kawałek lasu należy do mnie, a odłożony materiał budowlany, to nie śmieci, tylko fundament dla pomieszczenia gospodarczego, które ciągle się nie może doczekać na swoją kolej.
Zachowujesz się elegancko
i ze zrozumieniem. Jednak, jak dla mnie, jest to wyraźny sygnał, że ten filut ma inklinacje do kapowania. Za komuny na takich mówiło się "ormowiec".
PS. Nie tylko Tobie nie starcza czasu. Od kiedy moja krewna wybudowała sobie dom ja mam wieczne zatrudnienie. Jak nie domek ogrodnika, to drewutnia. Obie budowle mają dachy, a więc idealne miejsce do zbierania deszczówki, system rynien, beczki z kranem i solidne podstawy żeby można było podstawić konewki. Jesienią grabienie liści, przygotowanie trawnika do zimy czyli kosiarka, wertykulator i nawóż jesienno-zimowy. Z pespektywy mieszkania w bloku dom z ogrodem to neverending story.
Laury Idiotów
Laury Idiotów
Postanowiłem przyznać honorowe tytuły dla autorów “analiz” na poziomie pionierów od Laska:
1) Złoty Laur Idioty – “Matka Kurka strzelił gola do własnej bramki, i aż kipi z radości, że trafił w okienko. Udowadniając, że z ziemi widać lepiej niż z satelity sprowadził całą metodę Cieszewskiego do absurdu.”.
2) Srebrny Laur Idioty: “Jego wnioski o tym jakie szczegóły sa niewidoczne sa błedne. W miastach i okolicach szczegółowość zdjęć satelitarnych w GoogleMaps jest cztery razy większa niz w miejscu zamieszkania MatkiKurki”.
3) Brązowy Laur Idioty: “Jemu tam nie tylko brzoza zniknęła ale cały las. Na zdjęciu z Laguną widać wyraźnie, że w linii świerków, za domem jest las. Na zdjęciu satelitarnym lasu brak. Ludzie czary jakieś czy co?? To chyba kolejna sprawa dla komisji Macierewicza”
Przyznaję nagrody bez uzasadnienia wyboru, bo wybrańcy sami uzasadniają swoje miejsca.
Ty się śmiej, bo jest i z czego,
ale on tam donos na Ciebie wysmarkał: "Ciekawostką, którą przy okazji odkryłem jest fakt, że tymi starymi materiałami budowlanymi, bloczkami czy pustakami Matka Kurka zaśmieca teren lasów państwowych. Tak przynajmniej wynika z mapek Geoportalu…."
Nie mam już cienia wątpliwości, że ten "cieć z kijkiem", to genetycznie uwarunkowany kapuś pospolity.
Tu akurat ma rację, to znaczy
Tu akurat ma rację, to znaczy miałby, gdyby nie to, że ten kawałek lasu należy do mnie, a odłożony materiał budowlany, to nie śmieci, tylko fundament dla pomieszczenia gospodarczego, które ciągle się nie może doczekać na swoją kolej.
Zachowujesz się elegancko
i ze zrozumieniem. Jednak, jak dla mnie, jest to wyraźny sygnał, że ten filut ma inklinacje do kapowania. Za komuny na takich mówiło się "ormowiec".
PS. Nie tylko Tobie nie starcza czasu. Od kiedy moja krewna wybudowała sobie dom ja mam wieczne zatrudnienie. Jak nie domek ogrodnika, to drewutnia. Obie budowle mają dachy, a więc idealne miejsce do zbierania deszczówki, system rynien, beczki z kranem i solidne podstawy żeby można było podstawić konewki. Jesienią grabienie liści, przygotowanie trawnika do zimy czyli kosiarka, wertykulator i nawóż jesienno-zimowy. Z pespektywy mieszkania w bloku dom z ogrodem to neverending story.
Nie odpuszcza Matka Kurka, ale
nie odpuszcza również niezastąpiona na tym polu (nieodpuszczania, zwłaszcza Kościołowi, Rydzykowi i ZP), zawsze po proletariacku czujna i zawsze gotowa pierwsza ruszać w bój Gówno Prawdo.
Gdyby nie sam temat, który nie jest sam z siebie ani wesoły, ani nawet prowokujący do wesołkowatości, to można by rzec, że Gówno Prawdo śmieszy i tumani. Dziś na SG mamy taki oto temat:
"10 kłamstw smoleńskich. Komisja Laska obala tezy "Gazety Polskiej""
Jak tak dalej pójdzie, to za tydzień, a może dwa na SG Gówno Prawdy przeczytamy:
"Kłamstwo smoleńskie. Komisja Laski obala tezy Matki Kurki".
W komisju Lasku Macieju w roli eksperta występuje już pewien bloger, o którym krążą wieści, że to sam Artiomienka ukryty w kolejnym swoim wcieleniu. No cóż, aż chciałoby się polecieć klasykiem: jaki zespół, tacy eksperci.
Gdy 21 października oglądałem
Gdy 21 października oglądałem prezentację Cieszewskiego typowałem, ze mainstream pójdzie w 3 kierunkach:
1. Zakwestionują datę zdjecia
2. Krzykną, że zdjęcie jest zmanipulowane czy sfabrykowane
3. Klasycznie po tvngwowsku zaatakują od dupy strony
Po zorientowaniu się, że nie da się ruszyć dwóch pierwszych punktów no to "robią" w punkcie trzecim.
Przy okazji kompromitacji Seremeta w radiu zet i kompromitacjach Maksjana (najpierw Maksjana skontrował szef SmallGIS, a dwa dni potem Maksjan powiedział, że kluczowe są zeznania Bodina, a więc NPW ustanowiło prymat zeznania jednego świadka nad zdjęciami satelitarnymi) dowiedzieliśmy się, że ekspertyzy są …luźno traktowane przez NPW (najpierw słowa Bokszczanina na konferencji, potem słowa Antoniego Łabaja o tym, że NPW narzuciło im swojego "eksperta" a firma de facto robiła za "słup").
Nie udało im się zwerbować nikogo, kto próbowałby w ogóle podważyć ustalenia grupy Cieszewskiego. Jedna z osób z s24, niejaka Wiesława, ustaliła kto to jest Jordan – jeden z grupy w pracy Cieszewskiego. Sytuacja dla Lasków zaczyna robić się katastrofalna jeśli ludzie z tych kręgów (mam na myśli Jordana) swoimi nazwiskami obalają kłamstwa Millera, Laska.
Cała nadzieja w Ojcu Krzestnym
Grigoriju Skettino. To zdjęcie na okładce "w Sieci", to nie jest efekt dziennikarskiego śledztwa, jak dla mnie, to efekt "wojny na górze". W moim mniemaniu nie zrobili tego Ruskie, tylko ktoś z otoczenia samego wodzusia. Jestem przekonany, że oni doskonale wiedzą kto zrobił to zdjęcie, tam w Smoleńsku nie było w otoczeniu Donalda nikogo przypadkowego, a tym bardziej jakiegoś fotoamatora. Don Skettino ma wiedzę i ma swoich ludzi w mediach, to tylko kwestia czasu kiedy kolejne kwity wyciekną do sieci. I bardzo dobrze, właśnie o to chodzi żeby układ przestał się domykać. Póki co, łączyła ich mafijna solidarność, przez co układ był szczelnie domknięty. Wygląda na to, że nie wszyscy mają ochotę ginąć za Tuska:-)
@
…Cześć Gallux..to Ty tu se harcujesz :))
Nie odpuszcza Matka Kurka, ale
nie odpuszcza również niezastąpiona na tym polu (nieodpuszczania, zwłaszcza Kościołowi, Rydzykowi i ZP), zawsze po proletariacku czujna i zawsze gotowa pierwsza ruszać w bój Gówno Prawdo.
Gdyby nie sam temat, który nie jest sam z siebie ani wesoły, ani nawet prowokujący do wesołkowatości, to można by rzec, że Gówno Prawdo śmieszy i tumani. Dziś na SG mamy taki oto temat:
"10 kłamstw smoleńskich. Komisja Laska obala tezy "Gazety Polskiej""
Jak tak dalej pójdzie, to za tydzień, a może dwa na SG Gówno Prawdy przeczytamy:
"Kłamstwo smoleńskie. Komisja Laski obala tezy Matki Kurki".
W komisju Lasku Macieju w roli eksperta występuje już pewien bloger, o którym krążą wieści, że to sam Artiomienka ukryty w kolejnym swoim wcieleniu. No cóż, aż chciałoby się polecieć klasykiem: jaki zespół, tacy eksperci.
Gdy 21 października oglądałem
Gdy 21 października oglądałem prezentację Cieszewskiego typowałem, ze mainstream pójdzie w 3 kierunkach:
1. Zakwestionują datę zdjecia
2. Krzykną, że zdjęcie jest zmanipulowane czy sfabrykowane
3. Klasycznie po tvngwowsku zaatakują od dupy strony
Po zorientowaniu się, że nie da się ruszyć dwóch pierwszych punktów no to "robią" w punkcie trzecim.
Przy okazji kompromitacji Seremeta w radiu zet i kompromitacjach Maksjana (najpierw Maksjana skontrował szef SmallGIS, a dwa dni potem Maksjan powiedział, że kluczowe są zeznania Bodina, a więc NPW ustanowiło prymat zeznania jednego świadka nad zdjęciami satelitarnymi) dowiedzieliśmy się, że ekspertyzy są …luźno traktowane przez NPW (najpierw słowa Bokszczanina na konferencji, potem słowa Antoniego Łabaja o tym, że NPW narzuciło im swojego "eksperta" a firma de facto robiła za "słup").
Nie udało im się zwerbować nikogo, kto próbowałby w ogóle podważyć ustalenia grupy Cieszewskiego. Jedna z osób z s24, niejaka Wiesława, ustaliła kto to jest Jordan – jeden z grupy w pracy Cieszewskiego. Sytuacja dla Lasków zaczyna robić się katastrofalna jeśli ludzie z tych kręgów (mam na myśli Jordana) swoimi nazwiskami obalają kłamstwa Millera, Laska.
Cała nadzieja w Ojcu Krzestnym
Grigoriju Skettino. To zdjęcie na okładce "w Sieci", to nie jest efekt dziennikarskiego śledztwa, jak dla mnie, to efekt "wojny na górze". W moim mniemaniu nie zrobili tego Ruskie, tylko ktoś z otoczenia samego wodzusia. Jestem przekonany, że oni doskonale wiedzą kto zrobił to zdjęcie, tam w Smoleńsku nie było w otoczeniu Donalda nikogo przypadkowego, a tym bardziej jakiegoś fotoamatora. Don Skettino ma wiedzę i ma swoich ludzi w mediach, to tylko kwestia czasu kiedy kolejne kwity wyciekną do sieci. I bardzo dobrze, właśnie o to chodzi żeby układ przestał się domykać. Póki co, łączyła ich mafijna solidarność, przez co układ był szczelnie domknięty. Wygląda na to, że nie wszyscy mają ochotę ginąć za Tuska:-)
@
…Cześć Gallux..to Ty tu se harcujesz :))
Anatomia Habecka
Dotyczy komentarza wklejonego powyżej przez brat_olin.
Czytam różne komentarze w różnych miejscach i widzę ich trzy rodzaje. Pierwszy rodzaj to gimbusy. Drugi to normalni ludzie, żywo reagujący. Trzeci rodzaj jest taki bardzo rzeczowy, uprzejmy i ma skręt w stronę produktów maintreamu.
Ten trzeci widzę, że zwykle ułożony jest według zestawu zasad, które opiszę na przykładzie Habecka.
Habeck jest tam, gdzie sprawy są ważne i są świeże (trzeba interweniować).
Habeck pisze sporo o naukowych szczegółach, w które nikt nie wnika, pisze językiem naukowym i przytłaczającym (ja się znam, rozumiem, że nie każdy musi się znać i że wy się nie znacie – ale to nie szkodzi, wyjaśnię wam).
Po takim wstępie Habeck chwyta kilka słów i ogłasza, że tu jest błąd (znam się lepiej).
Błąd się zdarza (mam doświadczenie).
Niemniej ten błąd wszystko niweczy (jak właśnie dowiodłem).
Trochę o cudach (bo nie wiesz, że rzeczy zdarzają się naprawdę dziwne).
🙂 🙂 (jestem fajny, już mnie lubisz, prawda?)
Pozdrawiam (mam klasę)
Motto przy podpisie (dużo czytałem i przemyślalem).
Motto nieskomplikowane (żeby barany nie przełączyły).
Autor motta – nazwisko nieznane (wiedza moja jest ogromna).
Autorem motta Habecka jest Shutzbach, a o takim myślicielu nic nie wspomina angielska wiki (ponad 4,3 miliony wpisów), wątpię, że chodzi o niemieckiego piłkarza.
W ten sposób wiemy, kim jest Habeck i że mu pieniądz nie śmierdzi – ani gównem, ani trupem…
Anatomia Habecka
Dotyczy komentarza wklejonego powyżej przez brat_olin.
Czytam różne komentarze w różnych miejscach i widzę ich trzy rodzaje. Pierwszy rodzaj to gimbusy. Drugi to normalni ludzie, żywo reagujący. Trzeci rodzaj jest taki bardzo rzeczowy, uprzejmy i ma skręt w stronę produktów maintreamu.
Ten trzeci widzę, że zwykle ułożony jest według zestawu zasad, które opiszę na przykładzie Habecka.
Habeck jest tam, gdzie sprawy są ważne i są świeże (trzeba interweniować).
Habeck pisze sporo o naukowych szczegółach, w które nikt nie wnika, pisze językiem naukowym i przytłaczającym (ja się znam, rozumiem, że nie każdy musi się znać i że wy się nie znacie – ale to nie szkodzi, wyjaśnię wam).
Po takim wstępie Habeck chwyta kilka słów i ogłasza, że tu jest błąd (znam się lepiej).
Błąd się zdarza (mam doświadczenie).
Niemniej ten błąd wszystko niweczy (jak właśnie dowiodłem).
Trochę o cudach (bo nie wiesz, że rzeczy zdarzają się naprawdę dziwne).
🙂 🙂 (jestem fajny, już mnie lubisz, prawda?)
Pozdrawiam (mam klasę)
Motto przy podpisie (dużo czytałem i przemyślalem).
Motto nieskomplikowane (żeby barany nie przełączyły).
Autor motta – nazwisko nieznane (wiedza moja jest ogromna).
Autorem motta Habecka jest Shutzbach, a o takim myślicielu nic nie wspomina angielska wiki (ponad 4,3 miliony wpisów), wątpię, że chodzi o niemieckiego piłkarza.
W ten sposób wiemy, kim jest Habeck i że mu pieniądz nie śmierdzi – ani gównem, ani trupem…