Reklama


Reklama

Ogłoszono właśnie wyniki najnowszych badań opinii publicznej. Cóż, wyniki jakich dzisiaj pięć na dzień. I to pod warunkiem, że dzień jest pochmurny, więc senny.
Ale nie o wyniki badania preferencji wyborczych, tym razem, chodzi. A o społeczne zaufanie. Zaufanie do osób ,,na świeczniku”.
W najnowszym rankingu społecznego zaufania bryluje Bronisław Komorowski – z poparciem 64% obywateli RP, zaś drugie miejsce okupują ex aequo – Donald Tusk, Grzegorz Napieralski i Radosław Sikorski. Na trzecim miejscu uplasował się ,,różowy” Rysiek, Ryszard Kalisz. Listę, najbardziej godnych zaufania wg ostatniego badania CBOS-u, zamykają : Jarosław Kaczyński, Jerzy Miller, Bogdan Klich, Kluzik – Rostkowska i Michał Boni – szef doradców premiera.
Politykiem, któremu Polacy najbardziej nie ufają został ogłoszony Jarosław Kaczyński. Z wynikiem, wg tego samego badania CBOS-u, 52%. Drugie miejsce, z 32% nieufnych,zajął Donald Tusk. Następne miejsca okupują minister zdrowia Ewa Kopacz, Grzegorz Schetyna i Waldemar Pawlak.
Z pobieżnej analizy wyników tego rankingu wynika niezbicie, że wystarczy kopać piłkę z usłużnymi podwładnymi albo dziećmi, zareklamować chorwackie truskawki i szwedzkie meble, w ostateczności – skrajnie niebezpieczne plaże w Tunezji lub Egipcie oraz węgierskie wina – żeby sobie zaskarbić zaufanie polskiego społeczeństwa. Można też wystąpić na paradzie równości i zostać docenionym ,,różowym Ryśkiem”. Podwójnie docenionym.
Na koniec zostawiam ocenę wielkich dokonań pana prezydenta. Z równie wielkim, społecznym, poparciem.
I nie wspomnę ani, tym bardziej wypomnę, upolowanych saren i jeleni. Ani hrabiowskiego blamażu, pomimo, że pan Komorowski uczestniczy w ,,rodowych” , arystokratycznych, imprezach, a zachowanie przy stole też wykazuje zaległości w znajomości etykiety. O protokole dyplomatycznym nie wspominając.
Nie wypomnę również oszustwa jakiego dopuścił się magister Komorowski, tytułując ,,doktorem nauk”, ani sposobu pisania kondolencji w japońskiej ambasadzie.
Zatrzymam się jedynie nad wielkim acz nieskutecznym, dziełem poprawy relacji polsko – rosyjskich. Które urzędujący prezydent uczynił punktem honoru swojej prezydentury. Swoją idee fixe.
Począwszy od pomnika bolszewików w Ossowie a skończywszy na pompatycznej oprawie wizyty prezydenta Miedwiediewa w Warszawie. Równie gładko przełknął pan prezydent Komorowski oczywisty afront i zniewagę podmianą smoleńskiej tablicy. Jak i to, że w trakcie tamtej wizyty, prezydent Miedwiediew odleciał do Moskwy, nie udając nawet zainteresowania przemówieniem Komorowskiego w Katyniu.
Równie niezrozumiałe, wobec zaboru polskiego tupolewa i wszystkich innych dowodów katastrofy smoleńskiej, jest usilne wspieranie Rosji na członka WTO, a już zupełnie paranoidalne – forsowanie specjalnych praw dla Obwodu Kaliningradzkiego, z ruchem bezwizowym włącznie.
W świetle kilku przywołanych faktów jasne jest, że pan prezydent Komorowski mocno i zdecydowanie postawił na ,,opcję rosyjską”.
Zyskując tym samym wielkie społeczne zaufanie. Ponieważ wszelkie dotychczasowe osiągnięcia jego prezydentury, na dodatek mocno akcentowane, związane są właśnie z ,,kierunkiem wschodnim”, wypada zauważyć pewien mały brak. Pewien mały błąd , albo tylko przeoczenie,we wspomnianym na wstępie, badaniu CBOS-u.
Brak jednego, ewentualnie dwóch pytań.
W świetle sytuacji w kraju naszych ,,największych przyjaciół”, bo od czasu nazwania zdrajcami Macierewicza z Fotygą, potwierdzone ostatnią dymisją prokuratora Pasionka – za kontakty z USA i ,,amerykańskimi służbami”, wiadomo juz dokładnie, bez cienia wątpliwości, kto nasz wróg a kto przyjaciel, należało zapytać Polaków o coś jeszcze. Komu ufają bardziej – Władimirowi Putinowi czy jednak Dmitrijowi Miedwiediewowi? Bo w przededniu kampanii wyborczej u ,,naszych przyjaciół” nie jest to pytanie pozbawione sensu. Zwłaszcza wobec strachliwego oświadczenia Dmitrija MIedwiediewa ,,że nie chce startować do wyborów przeciw Putinowi”. Bo sprawdzając aktualne miejsca pobytu, lub pochówku, różnych wcześniejszych ,,kandydatów”, okaże się, że jego obawy nie są całkowicie bezpodstawne. Nie każdemu się udało, jak Bieriezowskiemu, zwiać do Londynu i w tym Londynie przeżyć. Ani Chodorkowski, ani tym bardziej generał Lebiedź nie mieli takiego szczęścia.
Miałby więc wysoki wynik społecznego zaufania w ,,priwislanskim kraju” wielkie znaczenie, tak dla pełnego obrazu naszych polskich preferencji i nowych bożków zaufania a nawet uwielbienia, ale również byłby ważną wskazówką dla moskwian, zapatrzonych w tefałenowskie seriale, zakochanych w Barbarze Brylskiej i chwytających trendy znad Wisły – na kogo głosować, w ewentualnym starciu gigantów.
Wielka więc szkoda, że zabrakło tego pytania : Komu ufasz bardziej?
a) Władimirowi Władimirowiczowi Putinowi
b)Dmitrijowi Anatoljeiwczowi Miedwiediewowi
Taki niepotrzebny dysonans. I niepotrzebne wątpliwości.
Jak brakujące ogniwo.

Reklama