Reklama

Dawno temu żył niemiecki filozof Schopenhauer, bardzo barwna, choć wewnętrznie sprzeczna postać, co się Niemcom rzadko zdarza. Schopenhauera politycy znają głównie z jego największego działa „Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporu” (Die eristische Dialektik), ale tą wiedzą dysponują wyłącznie politycy ze starej szkoły, na przykład Jarosław Kaczyński. Schopenhauer w swoim podręczniku sformułował 32 zasady prowadzenia sporu i jest to instrukcja niezwykle brutalna, tam nie znajdziemy uczciwej gry z przeciwnikiem, tylko całą serię ciosów poniżej pasa.

Polecam swój felieton sprzed lat, jeden z lepszych jakie napisałem, tam o Schopenhauerze i erystyce piszę znacznie szerzej, dziś wspomnę tylko o jednej regule – Mutatio controversiae, czyli zmiana tematu. W wersji nowoczesnej, postpolitycznej, jest to nic innego jak „narzucanie narracji”. Od początki kampanii wyborczej PiS narzuca i robi co chce, rządzi i dzieli z tak przytłaczającą przewagą nad przeciwnikiem, że sam przeciwnik to przyznaje. Każda kolejna konwencja i wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego zmienia temat dnia i to działanie z jednej strony jest rozpisanym scenariuszem, z drugiej podpartym odrobiną szczęścia ciągiem korzystnych zdarzeń.

Reklama

Z całą pewnością od rana redakcje i komitety polityczne zastanawiały się, w jaki sposób PiS zamierza odnieść się do strajku nauczycieli, który przestał być niewygodnym tematem po tym, co się stało w ubiegłym tygodniu. Kaczyński w żaden sposób się nie odniósł, Morawiecki ledwie wspomniał, a to przecież oni nadają ton i treść przebojom dnia. Zamiast nauczycieli mamy NIE dla euro, coś o czym będzie się mówić najmniej przez parę dni. Czy to jest błąd? Nie, to jest piękny i klasyczny ruch polityczny, oparty na szkole Schopenhauerowskiej. Mutatio controversiae, w nieco zmodyfikowanej wersji, bo tym razem nie chodziło o całkowitą ucieczkę od niewygodnego tematu, ale o narzucenie tematu znacznie korzystniejszego.

Nie jest to pierwszy i pewnie nie ostatni ruch, który pokazuje, kto tu rządzi. Piątka Kaczyńskiego ustawiła kampanię, co do generaliów. Potem z pomocą przyszli Rabiej i Trzaskowski ze swoją kartą LGBT+ i natychmiast zostało to skontrowane przez PiS. Następnym prezentem od opozycji było głosowanie POKO za ACTA2, bardzo mocny strzał w kolano, który rykoszetem trafił w krocze. Zabolało tak mocno, że niektórzy nadmiernie się podniecili i uznali ACTA2 za przełom w kampanii, gwarantujący PiS zwycięstwo. Tak się nie stało, ale zgodnie z zasadą ziarnko do ziarnka zebrała się cała miarka zmiany tematów i ostatnim jest sprawa euro. W efekcie wyprowadzona seria ciosów dała pełną kontrolę nad pojedynkiem.

Strefa euro, to nienowa rzecz, wiele razy w Polsce się o tym mówiło, nie ma to jednak żadnego znaczenie, bo ta jedna z tych dyskusji, która non stop wraca, a każda zmiana tematu daje na starcie trzy przewagi. Przede wszystkim przeciwnik zostaje zaskoczony i zazwyczaj nie jest przygotowany do odparcia ciosu. Po drugie strona zmieniająca zasady gry nie broni się, ale jednocześnie unika ataku i przechodzi do kontrataku. I po trzecie, kto narzuca temat ten gra na swoim boisku, na którym w wygodny dla siebie sposób ustawia swoich zawodników i rozstawia po kątach przeciwnika. Dla PiS strajk nauczycieli przestał być problemem, ponieważ emocje społeczne popłynęły w stronę troski o dzieci, nie rozśpiewanych błaznów, co zresztą było łatwe do przewidzenia. Dlaczego w takim razie nie było mowy o strajku na konwencji PiS w Lublinie?

Odpowiedzi nie trzeba szukać w tajnych sezamach, czy garncach zakopanych pod rozdartą wierzbą. Prosta rzecz, dla PO strefa euro jest bardziej zabójcza i PiS może z tego wyciągnąć znacznie więcej niż ze strajku nauczycieli, nawiasem mówiąc kolejnego prezentu od Schetyny. Poza wszystkim PiS się po prostu trzyma planu i z pewnością strefa euro była żelaznym punktem planu. Nie wiem kto zaplanował i realizuje kampanię PiS, ale to jedna z lepiej przeprowadzonych kampanii politycznych w ostatnich 10 latach. Przy tym autor lub autorzy mają bardzo wiele szczęścia i prezentów od przeciwnika. Dzięki temu kampania PiS ociera się o perfekcję!

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Ja tak trochę poza tematem.

    Ja tak trochę poza tematem. Patrząc wstecz o ok . 15-25 lat nie widzę lepszego dla Polski polityka niż J. Kaczyński.

    Nie znam nikogo, kto po tylu ciosach byłby w stanie walczyć w sprawie, a jednocześnie być nie do ugryzienia przez przeciwnika.Zdaję sobie sprawę, coć to brzmi okrutnie ,że brak żony i swojej najbliższej rodziny jest plusem, gdyż inne osoby nie są "obciążeniem i potencjalnym celem ataku.Tym bardziej należy mu się szacunek, po prostu , że mu się jeszcze chce.

  2. Ja tak trochę poza tematem.

    Ja tak trochę poza tematem. Patrząc wstecz o ok . 15-25 lat nie widzę lepszego dla Polski polityka niż J. Kaczyński.

    Nie znam nikogo, kto po tylu ciosach byłby w stanie walczyć w sprawie, a jednocześnie być nie do ugryzienia przez przeciwnika.Zdaję sobie sprawę, coć to brzmi okrutnie ,że brak żony i swojej najbliższej rodziny jest plusem, gdyż inne osoby nie są "obciążeniem i potencjalnym celem ataku.Tym bardziej należy mu się szacunek, po prostu , że mu się jeszcze chce.