Reklama

Zaraz po wyborach europejskich popełniłem profetyczny tekst, w którym zawarłem tezę o rodzącym się systemie dwupartyjnym. Wiele oryginalności i wysiłku intelektualnego w taką diagnozę wkładać nie trzeba, to się praktycznie rodzi na naszych oczach i gołymi oczami da się proces zauważyć. Wiadomo jednak, że największe oczywistości w zdarzeniu z polityką nabierają groteskowych komplikacji. Jeszcze parę chwil temu Biedroń biegał po mediach i krzyczał, że jest nową siłą i żadnych sojuszy z POPiS-em nie będzie, dziś prosi o litość, bo poza systemem dwupartyjnym dokona politycznego żywota.

Zwracam uwagę na tę charakterystyczną deklarację, uniwersalną dla każdego nowego bytu politycznego. Identycznie mówił Kukiz’15 i „Narodowcy”, taka mantra. Gdy już w wielkich bólach narodzi się nazwa nowej siły, to wtedy pojawiają się pierwsze sondaże. Wskaźnik poparcia zależy od ceny i w pewnym stopniu od lidera partii, ale tutaj też mamy powtarzający się schemat. W ostatnim czasie niemal wszyscy mają w nazwach partii nazwiska znanych polityków, przypomnę, że „Narodowcy” mieli kilka nazwisk, no i zdecydowana większość zamawia sondaże drogie, dające poparcie na poziomie kilkunastu procent, w najgorszym razie powyżej 5%, aby przekroczyć próg. Potem mamy dwa tygodnie paplaniny, co też się nowego stanie na scenie politycznej, następnie przychodzą wybory i zderzenie z twardą rzeczywistością, po drodze zderzenie z brakiem kasy i struktur.

Reklama

Który z opisanych parametrów nie pasuje do „Wiosny” Biedronia? Wszystko pasuje, jak w pysk strzelił, żeby nie powiedzieć w szczękę matki. A skoro wszystko pasuje to i finał nie może być inny. Dla mnie to żadne zaskoczenie, że Biedroń się upokorzył przed Schetyną, a tak należy jego „ofertę” czytać. Wynik wyborczy „Wiosny” w najłatwiejszych dla tej zbieraniny wyborach, był na granicy życia i śmierci. Mówiło się o 12%, skończyło się na 6%, czyli Biedroń ledwie się wczołgał do Brukseli i tona wysypanego konfetti niczego nie zmieni. W międzyczasie poszła seria afer od wspomnianej szczęki matki Biedronia, przez psy Scheuring-Wielgus, aż po afery „mobbingowe”. W mediach partyjka „Wiosna” praktycznie przestała istnieć, o czym pisałem zanim to było modne. Warto też odnotować, że część struktur lokalnych „Wiosny” wchłonął SLD, do którego zresztą Biedroń też się zgłosił.

Normalna kolej rzeczy i Biedroń zbyt długo siedzi w polityce, aby nie wiedzieć, że na jesieni samotna „Wiosna” skończy żywot z 3% głosów i to jest wersja optymistyczna. Biedroń nie ma wyjścia, jeśli chce przeżyć musi wejść w koalicję co najmniej z SLD, który dysponuje strukturami lokalnymi, a najlepiej z POKO. Każdy dzień zbliża nas do systemu dwupartyjnego i tak pada mit, że Polacy „nie mają na kogo głosować”. Polacy in gremio doskonale wiedzą na kogo chcą głosować, mało tego, najmniej 85% elektoratu nie bawi się w żadne partyjki, ale głosuje na największych. Proces polaryzacji polskiej sceny politycznej trwa od lat, dokładnie od 2005 roku i ani na moment się nie zatrzymał. Przeciwnie, dynamika procesu zmierza w kierunku systemu dwupartyjnego i na jesieni zobaczymy kolejny etap nowego porządku politycznego.

Co do samego Biedronia i jego oferty sprawa nie jest taka prosta, jak się co niektórym wydaje. Kto powiedział, że Schetyna przygarnie „Wiosnę”? Póki co entuzjazmu w POKO nie widać i trudno się dziwić. Po pierwsze wybory europejskie pokazały, że ostry skręt w lewo to pewna i sromotna porażka. Po drugie do wąskiego koryta dochodzą kolejni głodni, którym trzeba dać chociaż jedną jedynkę na liście i parę dwójek. No i wreszcie po trzecie, wchłonięcie „Wiosny” przez POKO nie doda 6%, te brednie o „wartości dodanej” były przerabiane 1000 razy. Po wchłonięciu Nowoczesnej POKO zrobiło mniejszy wynik w wyborach samorządowych niż sama PO.

W obozie najgorszego sortu mamy jeden wielki chaos, tam nikt nie wie co i z kim robić, Biedroń do pożaru w burdelu dolał właśnie beczkę benzyny. Jeszcze trzy dni temu słyszeliśmy, że Schetyna miał namawiać PSL do koalicji, w tym samym czasie Biernacki deklaruje, że opuści PO jeśli dojdzie do sojuszu z SLD. Nie da się połączyć „Wiosny” z PSL i SLD w jednej koalicji. Najnowsza oferta Biedronia nie jest żadnym wzmocnieniem dla POKO, ale szukaniem ratunku dla „Wiosny” kosztem pogłębienia chaosu w POKO. Nie ma się czym martwić, przeciwnie napić się trzeba z tej okazji, dużo pić, bo upał.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Pytanie, na ile Schetyna

    Pytanie, na ile Schetyna myśli strategicznie. Bo np. gdy przytuli Biedronia, zyska 2%, a jeśli nie, to Biedroń zdobędzie 3-4% i do następnych wyborów Wiosna przestanie istnieć. Jeśli PO nie jest w stanie w żadnej konfiguracji dojść teraz do władzy, to opłaca im się wyczyścić konkurencję na przyszłe wybory.  Tak działał Kaczyński, np. w 2007 odpadły LPR i Samoobrona, co zaczęło się opłacać dopiero w 2015.

    • Chyba takie są właśnie

      Chyba takie są właśnie intencje Schetyny, ale nie jestem pewien czy plan wypali z taką jakością przywództwa. PiS staje się partią zwykłego człowieka, a konkurencji zostają tylko lemingi, sodomici i ekomaniacy. Z tego grona trudno uzbierać 50 procent. Zanosi się na dziesięciolecia dominacji PiSu.

  2. Pytanie, na ile Schetyna

    Pytanie, na ile Schetyna myśli strategicznie. Bo np. gdy przytuli Biedronia, zyska 2%, a jeśli nie, to Biedroń zdobędzie 3-4% i do następnych wyborów Wiosna przestanie istnieć. Jeśli PO nie jest w stanie w żadnej konfiguracji dojść teraz do władzy, to opłaca im się wyczyścić konkurencję na przyszłe wybory.  Tak działał Kaczyński, np. w 2007 odpadły LPR i Samoobrona, co zaczęło się opłacać dopiero w 2015.

    • Chyba takie są właśnie

      Chyba takie są właśnie intencje Schetyny, ale nie jestem pewien czy plan wypali z taką jakością przywództwa. PiS staje się partią zwykłego człowieka, a konkurencji zostają tylko lemingi, sodomici i ekomaniacy. Z tego grona trudno uzbierać 50 procent. Zanosi się na dziesięciolecia dominacji PiSu.

  3. Sytuacja polityczna z
    Sytuacja polityczna z popaprańcami z “opozycji” klaruje się jak nigdy .Tak szybko ,że człowiek podświadomie się szczypie ,czy to aby nie sen .
    Pożyteczni idioci LGBT z korporacji podają na tacy % dla PIS .
    Nie z powodu upału ,ale z tego, jak dobrze idzie, napiję się dużo czegoś zimnego.

  4. Sytuacja polityczna z
    Sytuacja polityczna z popaprańcami z “opozycji” klaruje się jak nigdy .Tak szybko ,że człowiek podświadomie się szczypie ,czy to aby nie sen .
    Pożyteczni idioci LGBT z korporacji podają na tacy % dla PIS .
    Nie z powodu upału ,ale z tego, jak dobrze idzie, napiję się dużo czegoś zimnego.

  5. Reguła d’Hondta jest kluczowa

    Reguła d'Hondta jest kluczowa, bo w grę wchodzi większość konstytucyjna PISu. Opozycja, jeśli pójdzie w jakiejkowiek koalicji, może odebrać PIS tę większość, a rzecz się ma w małych procentach głosów. Rozdrobnienie opozycji może na tę większość pozwolić. System dwupartyjny PIS – PO w obecnej sytuacji (przypuszczalnie) dał by tę większość na rzecz PIS.

    Przy okazji warto wspomnieć, że większość konstytucyjna nie jest dana podczas wyborów. Proszę o sprostowanie, jeśli źle rozumiem, ale większość konstytucyjna dotyczy zdolności przegłosowania zmian w Konstytucji, albo dotyczących spraw międzynarodowych istotnej wagi. Przegłosowanie dokonuje się wtedy, gdy w obecności co najmniej 50% posłów na proponowaną zmianę głosuje co najmniej 2/3, lub 3/5 posłów. Wystarczy spojrzeć na wymagane quorum 50% posłów, żeby widzieć, że nie tylko wynik wyborczy decyduje o tej mocy sprawczej, ale zwyczajne posłów "chodzenie do pracy".

  6. Reguła d’Hondta jest kluczowa

    Reguła d'Hondta jest kluczowa, bo w grę wchodzi większość konstytucyjna PISu. Opozycja, jeśli pójdzie w jakiejkowiek koalicji, może odebrać PIS tę większość, a rzecz się ma w małych procentach głosów. Rozdrobnienie opozycji może na tę większość pozwolić. System dwupartyjny PIS – PO w obecnej sytuacji (przypuszczalnie) dał by tę większość na rzecz PIS.

    Przy okazji warto wspomnieć, że większość konstytucyjna nie jest dana podczas wyborów. Proszę o sprostowanie, jeśli źle rozumiem, ale większość konstytucyjna dotyczy zdolności przegłosowania zmian w Konstytucji, albo dotyczących spraw międzynarodowych istotnej wagi. Przegłosowanie dokonuje się wtedy, gdy w obecności co najmniej 50% posłów na proponowaną zmianę głosuje co najmniej 2/3, lub 3/5 posłów. Wystarczy spojrzeć na wymagane quorum 50% posłów, żeby widzieć, że nie tylko wynik wyborczy decyduje o tej mocy sprawczej, ale zwyczajne posłów "chodzenie do pracy".