Reklama

Rok temu mówiłem znajomym, że w kolejne Święto Niepodległości bukmacherzy będą przyjmować zakłady na liczbę ofiar. Telewizje i portale internetowe będą wszystko transmitować na żywo udając oburzenie. Cena sekundy reklamy w czasie przerw między rundami zamieszek będzie wynosiła co najmniej tyle ile w czasie Super Bowl. Czas to przecież pieniądz, a nakłady na promocję tak medialnego show muszą się zwrócić. Jak to mawiał pewien mój wykładowca: byznes yz byznes, nie kukurydza.

Przez ostatnie kilka dni rzucałem czasami okiem na to, co się dzieje w temacie nakręcania negatywnej atmosfery w kontekście 11 listopada. I o dziwo, mam wrażenie, że jeszcze do  wczoraj działo się dużo mniej niż rok temu. Myślę sobie: wyciągnęli wnioski? Zrozumieli, że rok temu przegięli? Wystraszyli się, że tym razem naprawdę będą ofiary śmiertelne? Kontynuując rzucanie okiem sprawdziłem jak sytuacja przedstawia się dzisiaj chwilę po południu.

Reklama

A wygląda ona tak:

Onet.pl: Gorąca atmosfera przed Marszem Niepodległości. Lewicowi antyfaszyści zapowiadali pokojową demonstrację. Dziś napisali na Facebooku: będziemy blokować Marsz Niepodległości.

Gazeta.pl: Socjolog przed 11 listopada: Polacy nauczyli się destrukcji. 11 listopada ulicami Warszawy przejdą trzy główne marsze: Prezydencki, Niepodległości – organizowany przez skrajną prawicę – oraz defilada antyfaszystowska Porozumienia 11 Listopada. – Polacy nie potrafią świętować, niedobrze, jak demonstracja wolności przekształca się w anarchię – ocenia prof. Jolanta Kopka.

Wyborcza.pl: Ukradli święto 11 listopada, a chcą zabrać Polskę. W jaki sposób niszowe pochody narodowców i skinheadów przekształciły się w potężny Marsz Niepodległości? I dokąd on idzie?

Dziennik.pl: Antifa jednak zrobi blokadę. „Przeciw Polsce Pospieszalskiego”. Plan jest prosty. Nadajmy zbliżającej się demonstracji radykalny charakter i doprowadźmy do blokady w momencie w którym trasa demonstracji pokryje się z trasą ONR-owskiego marszu. Nie pozwólmy faszystom przejść Alejami Jerozolimskimi.

Z ciekawostek okazuje się, że TVN24, przynajmniej na swojej stronie internetowej, nie podgrzewa nachalnie temperatury. Wydaje mi się, że generalnie jest lepiej niż rok temu. Sprawdziłem kursy u bukmacherów, hitem na dzisiaj są jednak Manchester City – Tottenham i Chelsea – Liverpool. Na godzinę 13.30 nie było zakładów ani na liczbę ofiar, ani na liczbę rannych w centrum Warszawy. Cieszę się, że się pomyliłem.
 
Dzień się jednak jeszcze przecież nie skończył. Wszędzie jest tych kilkuset dobrych „antyfaszystów” próbujących powstrzymać marsz dziesiątek tysięcy „faszystów”, czyli w zdecydowanej większości emerytów, rencistów, ich dzieci i wnuków, młodych ludzi z poglądami konserwatywnymi.

Dziwnie przez dziesiątki lat ewoluowała swastyka. Od klasycznego hinduskiego znaku, którego używali naziści, po krzyż – symbol faszystów w XXI wieku. Szczególnie chętnie i wręcz bezczelnie obnoszą się z tą przerobioną odznaką zwłaszcza faszyści starsi – pewnie naiwnie myślą, że my, światła młodzież wsparta przez zaprzyjaźnione pacyfistyczne jednostki z różnych stron świata im przepuścimy. Żeby się czasem nie zdziwili. Nie chcemy powtórki z Drugiej Wojny Światowej, nie możemy do tego dopuścić. Im szybciej i sprawniej usuniemy ten niepożądany element z naszego kraju – co za przestarzałem pojęcie – tym lepiej dla naszego pięknego, nowoczesnego, wspólnego świata zwanego lebensraum. Oj, przepraszam Federacją Europejską. Mamy już swojego prezydenta, hmmmm…, jak mu tam…, Nicolas? Francois? A nie przepraszam, to przecież Herman! Jak mogłem zapomnieć kto podejmuje decyzje w – na razie jeszcze – Unii Europejskiej. Mamy też już swoją panią minister spraw zagranicznych, ta no, yyyyyy… Angela? Nie…, Margareth? Zapomniałem, ale przecież wszyscy ją znamy z płomiennych wystąpień, niezłomnego charakteru i walki w naszym wspólnym interesie. Heil!

Reklama