Reklama

Lubię sobie spojrzeć na

Lubię sobie spojrzeć na sprawy pod innym kontem, z innej pozycji i nawet od zadniej strony, zwłaszcza gdy sprawa, to przysłowiowy kapiszon. Gadało się o Kempie, teraz będzie się gadać o Wincentym Rostowskim, dokładnie tak jak o Kempie. Darcie szat na starcie, wielkie poruszenie, pytam tylko – gdzie? Co Rostowski marudził w PE, mogło zrobić wrażenie na tym PR-owcu, który wymyślił Wincentemu „anegdotę” i… na wyborcach PO jak podejrzewam, bo po takim teatrzyku raczej można sobie schować głowę w łapakach. Zwyczajowe zawołania o wstydzie dla Polski i w ogóle, co zachodnia prasa napisze, tradycyjnie można sobie w trampki wsadzić. Ten sztubacki teatrzyk jaki wystawił polski minister jest ciekawy z zupełnie innych powodów niż te, które się roztrząsa. Najbardziej zabawne nie jest to, że minister się zbłaźnił, bo rzecz jasna się zbłaźnił, tylko, że mało kto wie dlaczego się zbłaźnił. On tym błazeństwem miał zmusić do działania europejskich decydentów. Zmusił? Koledzy partyjni sami posyłają dementi jakoby coś się stało, twierdzą, że słowa Rostowskiego nie wywołały żadnego poruszenia w Europie, tylko w Polsce zaczęła się histeria. Przypadkiem, bo przypadkiem, ale partia zjednoczona i bez alternatywy powiedziała prawdę i skoro stał się ten cud warto powiedzieć na czym polega. Na smutnych aspektach niestety. Rostowski sobie może, gdyby spytać tych, do których rzekomo kierował słowa, oni spytaliby, co to za jeden. Na takie pytanie, mogłaby paść kurtuazyjna odpowiedź, że to ten od tych, co mają prezydencję. Wówczas pytanie uzupełniające: „Was?”, „Quoi?. No Polak taki, szanowni decydenci i Unia Europejsko. „Ach so!” und „Ach oui!”. Dalej śmiech i jakieś zakulisowe uwagi o charterze rasistowskim, w stylu brudne Polaki, pijane świnie, złodzieje. Cały fałsz, paradoks, bezsens i blichtr tworu zwanego UE zawiera się w żałosnym wystąpieniu Rostowskiego. Oto minister tak zwanej prezydencji mobilizuje nie jakąś tam Unię, ale dwa zarządzające tym tworem państwa, które nie mają bladego pojęcia o występie przedstawiciela kraju „rządzącego Unią”. Co więcej ten minister jako przedstawiciel prezydencji, nie ma absolutnie i żadnego formalnego, czyli nawet teoretycznego wpływu na fundamentalne decyzje w ramach organizacji. Strefa euro ostatecznie rozkłada internacjonalistyczny kibuc, bo to zwyczajnie nie mogło się udać, w każdym razie nie w nieskończoność. Wielkie firmy i banki niemieckie oraz francuskie przystrzygły ile się dało i zdarły ostatnią skórę z frajerów, w tym trzeba ująć również Francuzów i Niemców, ale tych tyrających podatników, nie tych co kroili w zarękawkach. W pewnym momencie musiało się skończyć tak, jak się kończy i bodaj dzisiejsza rozmowa z premierem Grecji, którego odwiedzi IRCHA, w osobach: Merkel i Sarkozy, będzie dotyczyć tylko tego, jak ustawić kilka Greckich rodzin, żeby ewentualnie zamąciły we łabach greckim rewolucjonistom.

Reklama

Pewnie co 20 Polak wie, że ten bankrutujący kraj ma PKB percapita o jakim Polska może sobie pomarzyć i to dwa razy. Taki zwykły zjadacz musaki, zarabia 1500 euro i martwi się, że mu zjedzie do 1100. Przy okazji przypomnę polskim frajerom, co to chcieli do strefy bez względu na kurs, że dziś z 1500 mieliby 300 euro, a za przedszkole 120, czyli zostałoby na 60 bochenków emulgulatora po 3 euro każdy. Idealny moment, aby przejść do wojny, którą wypowiedział Rostowski, nie znając pojęcia honoru za wszelką cenę i trzymając się za ostatni guzik, przy gołym zadku. Wcale nie jest takie abstrakcyjne, gadanie pana prezesa i byłego pracownika ministerstwa tylko, że kierunki mogły się towarzyszom księgowym pomylić. Przy okazji też interesująca rzecz, ciekaw jestem cóż to za prezes banku, który już szykuje swoje potomstwo na lepsze warunki, bo sam z kumplami spieprzył wszystko, co się dało. Wracając do wojny, takie jak najbardziej może wybuchnąć, tylko po wielu latach ideologii mniejszościowej tolerancji, tygla rasowego i kulturowo-religijnego dotowanego z zasiłków, na które robią tubylcy, faszystów wielu nie zostało. Obawiam się, że Europa może przeżyć powtórkę z „rozrywki”, tyle że nie w postaci Berlina 30-tych lat, ale Moskwy lat dwudziestych. Nastroje społeczne są wybitnie i realnie socjalistyczne, nie nacjonalistyczne, bo kto miałby za ten nacjonalizm robić, połowa Francji to Algieria, połowa Niemiec Turcja. Jest niewielka szansa, że uciskana i rodzima narodowość się przebudzi, ale w obliczu głównej siły raczej ma nie wielkie szanse. Europie grozi wojna przypominająca październikową rewolucję połączoną z polskim marcem 68. Dziś na linii strzału są nie tylko burżuje, czytaj korporacje i kombinaty, ale bankierzy, ze szczególnym uwzględnieniem bankierów wiadomych. Wszystko co tak cwaniacko zostało sprzedane masom, może się teraz odwinąć. Rozpieszczone socjalistycznie i napompowane ideologicznie masy, przy dylemacie: tolerować – konsumować, nie będą się długo zastanawiały, a gdzie są zakopane złote konie, grzywa i kopyta srebrne, to nawet najgłupsi Europejczycy wiedzą. Wojny bym nie lekceważył i wcale nie dziesięciu lat na to potrzeba. Gorzej Europa nie mogła trafić niż na Grecję, to znaczy mogła, gdyby Jugosławia przetrwała. Ten problem jakoś Europa rozwiązała, ale Grecja do spółki z „amerykańskimi” bankierami, którzy ratują jak mogę drugą murzyńską kadencję, mogą przelać oliwę w ogniu. Ciągle jest tak, że tych wyżartych jest procentowa garstka, ogolonych miliardy – idealne warunki wojenne.

Reklama

36 KOMENTARZE

  1. Słyszałam niedawno wypowiedź jakiegoś
    Słyszałam niedawno wypowiedź jakiegoś wysoko postawionego Włocha, który grzmiał: Jeśli tam, w Brukseli, mówią nam co mamy zrobić tu, we Włoszech, to znaczy, że nie ma we Włoszech suwerenności.

    Nieliczne krzyki o brak suwerenności państw członkowskich UE są zagłuszane mantrą, że członkostwo w Unii jest dobrowolne i można z niej w każdej chwili wystąpić.

    W tym miejscu przychodzi na myśl przykład dobrowolnego członkostwa stanów w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Jak się Południe chciało odłączyć od Północy, to była wojna domowa, i żadne odłączenie nie nastąpiło.

    Ludzkość ciągle popełnia te same błędy, bo historia jest nudnym przedmiotem. Albo zakłamanym.

  2. Słyszałam niedawno wypowiedź jakiegoś
    Słyszałam niedawno wypowiedź jakiegoś wysoko postawionego Włocha, który grzmiał: Jeśli tam, w Brukseli, mówią nam co mamy zrobić tu, we Włoszech, to znaczy, że nie ma we Włoszech suwerenności.

    Nieliczne krzyki o brak suwerenności państw członkowskich UE są zagłuszane mantrą, że członkostwo w Unii jest dobrowolne i można z niej w każdej chwili wystąpić.

    W tym miejscu przychodzi na myśl przykład dobrowolnego członkostwa stanów w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Jak się Południe chciało odłączyć od Północy, to była wojna domowa, i żadne odłączenie nie nastąpiło.

    Ludzkość ciągle popełnia te same błędy, bo historia jest nudnym przedmiotem. Albo zakłamanym.

  3. Słyszałam niedawno wypowiedź jakiegoś
    Słyszałam niedawno wypowiedź jakiegoś wysoko postawionego Włocha, który grzmiał: Jeśli tam, w Brukseli, mówią nam co mamy zrobić tu, we Włoszech, to znaczy, że nie ma we Włoszech suwerenności.

    Nieliczne krzyki o brak suwerenności państw członkowskich UE są zagłuszane mantrą, że członkostwo w Unii jest dobrowolne i można z niej w każdej chwili wystąpić.

    W tym miejscu przychodzi na myśl przykład dobrowolnego członkostwa stanów w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Jak się Południe chciało odłączyć od Północy, to była wojna domowa, i żadne odłączenie nie nastąpiło.

    Ludzkość ciągle popełnia te same błędy, bo historia jest nudnym przedmiotem. Albo zakłamanym.

  4. ta, te wszystkie wyrypy mają
    ta, te wszystkie wyrypy mają na celu zaistnieć jako ta pożal się Boże ważna prezydencja.
    Bo to miał być główny punkt kampanii wyborczej wręcz samograj, za setki milionów PLN. Fotoopy z Barozami, limuzyny i garniturki = paryski szał, miało robić się samo, bo premier ma swoją (czytaj ważną, europejską) robotę,
    A tu nie bardzo się klei, a tu jak kula u nogi. A tu jak Kurka pisze. nawet nikt nie doceni, nikt nie zaprosi, kojarzą tylko te brudne i pijane świnie z Rumunami, czy jakoś tam.
    Ta prezydencja powinna być ostatecznym otrzeźwieniem dla nas wszystkich, bo teraz widać wyraźnie po co nas w tej unii potrzebują, do parzenia kawy na konferencjach ( kawa kupiona za pieniądze kawiarki oczywiście) do strzyżenia, dawania kredytów, wciskamia nadwyżek rynkowych i możliwości krótkiego trzymania za pysk ewentualnego rozwoju polskiego rolnictwa i przemysłu. No i po to my tam som.
    Ale przy okazji wyłazi śmieszność naszych przywódców, demencja kasjera, psychopatyczne skłonności wodza, bezideowość i beznadzieja tego całego POwskiego towarzystwa,
    Ziomal, dziurawy Stefek, uczciwy do bólu Schetyna i pozostałe geniusze załamują.

    PS ktoś nam tak tą Europę zorganizował, żeby biały na białym, jak kamień na kamieniu nie został. Pytanie kto, bo w przypadki długofalowe nie wierzę.

  5. ta, te wszystkie wyrypy mają
    ta, te wszystkie wyrypy mają na celu zaistnieć jako ta pożal się Boże ważna prezydencja.
    Bo to miał być główny punkt kampanii wyborczej wręcz samograj, za setki milionów PLN. Fotoopy z Barozami, limuzyny i garniturki = paryski szał, miało robić się samo, bo premier ma swoją (czytaj ważną, europejską) robotę,
    A tu nie bardzo się klei, a tu jak kula u nogi. A tu jak Kurka pisze. nawet nikt nie doceni, nikt nie zaprosi, kojarzą tylko te brudne i pijane świnie z Rumunami, czy jakoś tam.
    Ta prezydencja powinna być ostatecznym otrzeźwieniem dla nas wszystkich, bo teraz widać wyraźnie po co nas w tej unii potrzebują, do parzenia kawy na konferencjach ( kawa kupiona za pieniądze kawiarki oczywiście) do strzyżenia, dawania kredytów, wciskamia nadwyżek rynkowych i możliwości krótkiego trzymania za pysk ewentualnego rozwoju polskiego rolnictwa i przemysłu. No i po to my tam som.
    Ale przy okazji wyłazi śmieszność naszych przywódców, demencja kasjera, psychopatyczne skłonności wodza, bezideowość i beznadzieja tego całego POwskiego towarzystwa,
    Ziomal, dziurawy Stefek, uczciwy do bólu Schetyna i pozostałe geniusze załamują.

    PS ktoś nam tak tą Europę zorganizował, żeby biały na białym, jak kamień na kamieniu nie został. Pytanie kto, bo w przypadki długofalowe nie wierzę.

  6. ta, te wszystkie wyrypy mają
    ta, te wszystkie wyrypy mają na celu zaistnieć jako ta pożal się Boże ważna prezydencja.
    Bo to miał być główny punkt kampanii wyborczej wręcz samograj, za setki milionów PLN. Fotoopy z Barozami, limuzyny i garniturki = paryski szał, miało robić się samo, bo premier ma swoją (czytaj ważną, europejską) robotę,
    A tu nie bardzo się klei, a tu jak kula u nogi. A tu jak Kurka pisze. nawet nikt nie doceni, nikt nie zaprosi, kojarzą tylko te brudne i pijane świnie z Rumunami, czy jakoś tam.
    Ta prezydencja powinna być ostatecznym otrzeźwieniem dla nas wszystkich, bo teraz widać wyraźnie po co nas w tej unii potrzebują, do parzenia kawy na konferencjach ( kawa kupiona za pieniądze kawiarki oczywiście) do strzyżenia, dawania kredytów, wciskamia nadwyżek rynkowych i możliwości krótkiego trzymania za pysk ewentualnego rozwoju polskiego rolnictwa i przemysłu. No i po to my tam som.
    Ale przy okazji wyłazi śmieszność naszych przywódców, demencja kasjera, psychopatyczne skłonności wodza, bezideowość i beznadzieja tego całego POwskiego towarzystwa,
    Ziomal, dziurawy Stefek, uczciwy do bólu Schetyna i pozostałe geniusze załamują.

    PS ktoś nam tak tą Europę zorganizował, żeby biały na białym, jak kamień na kamieniu nie został. Pytanie kto, bo w przypadki długofalowe nie wierzę.

  7. Wiem kto jest prezesem banku, który wywołał wojnę w Europie

    Był taki satyryk, który obecnie jest posłem, ale nadal w ramach wykonywania zawodu satyryka. On miał taki żółty beret, w którym wygłaszał słynną kwestię: „Polska to jest dziwna kraj”. Podkręciłbym tę frazę i dołożył: bardzo. Polska to jest bardzo dziwny kraj, od dwóch dni wiadomo, że jakiś prezes wielkiego polskiego banku po cichu pakuje manele, bo wali się nie tylko zielona wyspa, ale cała Europa, a tak zwane media i tak zwane polskie nie dochodzą prawdy. Któż to taki ten heros prezes, który do kamery opowiada, że wszystko w najlepszym porządku i idzie we właściwym kierunku, a od zaplecza załatwia dla siebie i rodziny azyl w USA? Tym bardziej to dziwne, że przecież wykonanie dziennikarskiego śledztwa w tym wypadku jest bułeczką z masłem. Ile tych polskich banków nam zostało? Dodatkowo mamy jeszcze wskazówkę, że chodzi o duży polski bank, czyli możemy sobie zredukować listę do „większej połowy” palców jednej ręki. Mimo to wysiłku nie podjęły właściwe czynniki, z reguły urobione po pachy, na przykład w kadrowaniu mokasynów Prezesa.

    Podjąłem trud za media i po chwili klikania dotarłem do jedynego pasującego do opowiastki frontowej prezesa. Trzeba przyznać, że osobistość jak z obrazka, całkiem apolityczna od ministerstwa do banku z udziałem skarbu państwa, potem „prywatyzacja”, taki klasyczny kociak, co to zawsze na cztery łapki spada. Z chwilą gdy zobaczył od środka jak to wszystko funkcjonuje pozbył się złudzeń i myśli nad planem awaryjnym i tutaj mamy całą kwintesencję tych wszystkich europejskich i cywilizowanych zachodnio patriotów. Dla ciemnego ludu jedna bajeczka obok wszelkich istotnych wydarzeń, dla dzieci, żony, szwagrów i kumpli od szklany budowana arka – róbmy swoje. Czy to zielona wyspa, czy zielona karta, nie ma żadnego znaczenia, wiadomo, że zielona karta nie pomieści tyle, co zielona wyspa. Gdyby tak nagle powiedzieć całą prawdę, to kolejka po zieloną kartę sięgałaby od zielonej wyspy poza strefę Schengen. Nic z tego, nie wolno wzbudzać paniki, na rynku złotego przede wszystkim, jeśli już to osłabiać euro perspektywą wojny dziesięcioletniej.

    Polska, to jest bardzo dziwny kraj, ponoć każde słowo ministra finansów jest w stanie zdemolować wskaźniki, słowo ministra, którego kraj objął prezydencję, powinny wręcz wywołać tsunami. Tymczasem jak donoszą partyjni koledzy ministra, panika i tylko polityczna wybuchła w Polsce, Europa nie ma pojęcia o występie Rostowskiego i jego dramatycznej rozmowie z prezesem dużego polskiego banku. Trudno się też Europie dziwić, w końcu to nie prezes wielkiego europejskiego banku, ale prezes dużego polskiego banku całą strategię dla Polski oparł na poustawianiu swojej rodziny w bezpiecznych lokalizacjach. Przy okazji mogę nieco zmartwić prezesa, bo nie wydaje mi się, aby obrał właściwy kierunek ewakuacji, co też świadczy o jego rozeznaniu. Nieważne, co innego jest istotne. Do prezesa nikt się nie dobrał, a wystarczyło kilka umiejętnie wpisanych fraz w google i zagadka się rozwiązuje. Każdy może sobie wpisać i rozwiązać, poczuć się jak prawdziwie polskie media, jak prawdziwy polski obywatel.

    Komu się nie chce ten ma na tacy rozwiązanie zagadki prezesa od zielonej karty i wojny w Europie: Jacek Bartkiewicz prezes BGŻ i podsekretarz stanu w ministerstwie finansów w latach 2001-2002.

    • Znajoma twarz
      Już wiem, widziałem identyczną na gminnym koncercie folklorystycznym, to “niezmienialny” wójt gminy dostający bliżej nieopisanych drgawek zachwytu w obecności wiceministra. Nie, raczej właściciel niepublicznego zakładu zdrowotnego królującego w powiecie fachowością obsługi, gdzie nie usłyszeć pieszczącego uszy słowa “czego” to rzadkość. Co ja piszę, prędzej fizjonomia dyrektora izby skarbowej, który zapytany “od kiedy jest nip” odpowiada “od zawsze”. A może Kręcina?

  8. Wiem kto jest prezesem banku, który wywołał wojnę w Europie

    Był taki satyryk, który obecnie jest posłem, ale nadal w ramach wykonywania zawodu satyryka. On miał taki żółty beret, w którym wygłaszał słynną kwestię: „Polska to jest dziwna kraj”. Podkręciłbym tę frazę i dołożył: bardzo. Polska to jest bardzo dziwny kraj, od dwóch dni wiadomo, że jakiś prezes wielkiego polskiego banku po cichu pakuje manele, bo wali się nie tylko zielona wyspa, ale cała Europa, a tak zwane media i tak zwane polskie nie dochodzą prawdy. Któż to taki ten heros prezes, który do kamery opowiada, że wszystko w najlepszym porządku i idzie we właściwym kierunku, a od zaplecza załatwia dla siebie i rodziny azyl w USA? Tym bardziej to dziwne, że przecież wykonanie dziennikarskiego śledztwa w tym wypadku jest bułeczką z masłem. Ile tych polskich banków nam zostało? Dodatkowo mamy jeszcze wskazówkę, że chodzi o duży polski bank, czyli możemy sobie zredukować listę do „większej połowy” palców jednej ręki. Mimo to wysiłku nie podjęły właściwe czynniki, z reguły urobione po pachy, na przykład w kadrowaniu mokasynów Prezesa.

    Podjąłem trud za media i po chwili klikania dotarłem do jedynego pasującego do opowiastki frontowej prezesa. Trzeba przyznać, że osobistość jak z obrazka, całkiem apolityczna od ministerstwa do banku z udziałem skarbu państwa, potem „prywatyzacja”, taki klasyczny kociak, co to zawsze na cztery łapki spada. Z chwilą gdy zobaczył od środka jak to wszystko funkcjonuje pozbył się złudzeń i myśli nad planem awaryjnym i tutaj mamy całą kwintesencję tych wszystkich europejskich i cywilizowanych zachodnio patriotów. Dla ciemnego ludu jedna bajeczka obok wszelkich istotnych wydarzeń, dla dzieci, żony, szwagrów i kumpli od szklany budowana arka – róbmy swoje. Czy to zielona wyspa, czy zielona karta, nie ma żadnego znaczenia, wiadomo, że zielona karta nie pomieści tyle, co zielona wyspa. Gdyby tak nagle powiedzieć całą prawdę, to kolejka po zieloną kartę sięgałaby od zielonej wyspy poza strefę Schengen. Nic z tego, nie wolno wzbudzać paniki, na rynku złotego przede wszystkim, jeśli już to osłabiać euro perspektywą wojny dziesięcioletniej.

    Polska, to jest bardzo dziwny kraj, ponoć każde słowo ministra finansów jest w stanie zdemolować wskaźniki, słowo ministra, którego kraj objął prezydencję, powinny wręcz wywołać tsunami. Tymczasem jak donoszą partyjni koledzy ministra, panika i tylko polityczna wybuchła w Polsce, Europa nie ma pojęcia o występie Rostowskiego i jego dramatycznej rozmowie z prezesem dużego polskiego banku. Trudno się też Europie dziwić, w końcu to nie prezes wielkiego europejskiego banku, ale prezes dużego polskiego banku całą strategię dla Polski oparł na poustawianiu swojej rodziny w bezpiecznych lokalizacjach. Przy okazji mogę nieco zmartwić prezesa, bo nie wydaje mi się, aby obrał właściwy kierunek ewakuacji, co też świadczy o jego rozeznaniu. Nieważne, co innego jest istotne. Do prezesa nikt się nie dobrał, a wystarczyło kilka umiejętnie wpisanych fraz w google i zagadka się rozwiązuje. Każdy może sobie wpisać i rozwiązać, poczuć się jak prawdziwie polskie media, jak prawdziwy polski obywatel.

    Komu się nie chce ten ma na tacy rozwiązanie zagadki prezesa od zielonej karty i wojny w Europie: Jacek Bartkiewicz prezes BGŻ i podsekretarz stanu w ministerstwie finansów w latach 2001-2002.

    • Znajoma twarz
      Już wiem, widziałem identyczną na gminnym koncercie folklorystycznym, to “niezmienialny” wójt gminy dostający bliżej nieopisanych drgawek zachwytu w obecności wiceministra. Nie, raczej właściciel niepublicznego zakładu zdrowotnego królującego w powiecie fachowością obsługi, gdzie nie usłyszeć pieszczącego uszy słowa “czego” to rzadkość. Co ja piszę, prędzej fizjonomia dyrektora izby skarbowej, który zapytany “od kiedy jest nip” odpowiada “od zawsze”. A może Kręcina?

  9. Wiem kto jest prezesem banku, który wywołał wojnę w Europie

    Był taki satyryk, który obecnie jest posłem, ale nadal w ramach wykonywania zawodu satyryka. On miał taki żółty beret, w którym wygłaszał słynną kwestię: „Polska to jest dziwna kraj”. Podkręciłbym tę frazę i dołożył: bardzo. Polska to jest bardzo dziwny kraj, od dwóch dni wiadomo, że jakiś prezes wielkiego polskiego banku po cichu pakuje manele, bo wali się nie tylko zielona wyspa, ale cała Europa, a tak zwane media i tak zwane polskie nie dochodzą prawdy. Któż to taki ten heros prezes, który do kamery opowiada, że wszystko w najlepszym porządku i idzie we właściwym kierunku, a od zaplecza załatwia dla siebie i rodziny azyl w USA? Tym bardziej to dziwne, że przecież wykonanie dziennikarskiego śledztwa w tym wypadku jest bułeczką z masłem. Ile tych polskich banków nam zostało? Dodatkowo mamy jeszcze wskazówkę, że chodzi o duży polski bank, czyli możemy sobie zredukować listę do „większej połowy” palców jednej ręki. Mimo to wysiłku nie podjęły właściwe czynniki, z reguły urobione po pachy, na przykład w kadrowaniu mokasynów Prezesa.

    Podjąłem trud za media i po chwili klikania dotarłem do jedynego pasującego do opowiastki frontowej prezesa. Trzeba przyznać, że osobistość jak z obrazka, całkiem apolityczna od ministerstwa do banku z udziałem skarbu państwa, potem „prywatyzacja”, taki klasyczny kociak, co to zawsze na cztery łapki spada. Z chwilą gdy zobaczył od środka jak to wszystko funkcjonuje pozbył się złudzeń i myśli nad planem awaryjnym i tutaj mamy całą kwintesencję tych wszystkich europejskich i cywilizowanych zachodnio patriotów. Dla ciemnego ludu jedna bajeczka obok wszelkich istotnych wydarzeń, dla dzieci, żony, szwagrów i kumpli od szklany budowana arka – róbmy swoje. Czy to zielona wyspa, czy zielona karta, nie ma żadnego znaczenia, wiadomo, że zielona karta nie pomieści tyle, co zielona wyspa. Gdyby tak nagle powiedzieć całą prawdę, to kolejka po zieloną kartę sięgałaby od zielonej wyspy poza strefę Schengen. Nic z tego, nie wolno wzbudzać paniki, na rynku złotego przede wszystkim, jeśli już to osłabiać euro perspektywą wojny dziesięcioletniej.

    Polska, to jest bardzo dziwny kraj, ponoć każde słowo ministra finansów jest w stanie zdemolować wskaźniki, słowo ministra, którego kraj objął prezydencję, powinny wręcz wywołać tsunami. Tymczasem jak donoszą partyjni koledzy ministra, panika i tylko polityczna wybuchła w Polsce, Europa nie ma pojęcia o występie Rostowskiego i jego dramatycznej rozmowie z prezesem dużego polskiego banku. Trudno się też Europie dziwić, w końcu to nie prezes wielkiego europejskiego banku, ale prezes dużego polskiego banku całą strategię dla Polski oparł na poustawianiu swojej rodziny w bezpiecznych lokalizacjach. Przy okazji mogę nieco zmartwić prezesa, bo nie wydaje mi się, aby obrał właściwy kierunek ewakuacji, co też świadczy o jego rozeznaniu. Nieważne, co innego jest istotne. Do prezesa nikt się nie dobrał, a wystarczyło kilka umiejętnie wpisanych fraz w google i zagadka się rozwiązuje. Każdy może sobie wpisać i rozwiązać, poczuć się jak prawdziwie polskie media, jak prawdziwy polski obywatel.

    Komu się nie chce ten ma na tacy rozwiązanie zagadki prezesa od zielonej karty i wojny w Europie: Jacek Bartkiewicz prezes BGŻ i podsekretarz stanu w ministerstwie finansów w latach 2001-2002.

    • Znajoma twarz
      Już wiem, widziałem identyczną na gminnym koncercie folklorystycznym, to “niezmienialny” wójt gminy dostający bliżej nieopisanych drgawek zachwytu w obecności wiceministra. Nie, raczej właściciel niepublicznego zakładu zdrowotnego królującego w powiecie fachowością obsługi, gdzie nie usłyszeć pieszczącego uszy słowa “czego” to rzadkość. Co ja piszę, prędzej fizjonomia dyrektora izby skarbowej, który zapytany “od kiedy jest nip” odpowiada “od zawsze”. A może Kręcina?

  10. To se Jacki pogadały.
    Byłem pewien, że Kurka wywęszy wielkiego prezesa jeszcze większego banku, rzeczywiście prezes jest wielki.
    Jak usłyszał tę europejską anegdotę, to z pewnością wielce się ucieszył, aż zawył ze szczęścia, jak ranny łoś.
    Brawo Kurka!

  11. To se Jacki pogadały.
    Byłem pewien, że Kurka wywęszy wielkiego prezesa jeszcze większego banku, rzeczywiście prezes jest wielki.
    Jak usłyszał tę europejską anegdotę, to z pewnością wielce się ucieszył, aż zawył ze szczęścia, jak ranny łoś.
    Brawo Kurka!

  12. To se Jacki pogadały.
    Byłem pewien, że Kurka wywęszy wielkiego prezesa jeszcze większego banku, rzeczywiście prezes jest wielki.
    Jak usłyszał tę europejską anegdotę, to z pewnością wielce się ucieszył, aż zawył ze szczęścia, jak ranny łoś.
    Brawo Kurka!