Reklama

Zanim przejdę do tekstu właściwego, chciałbym napomknąć, że magister to tytuł zawodowy w Polsce. Magister jest tytułem naukowym, ale w Anglii.

Zanim przejdę do tekstu właściwego, chciałbym napomknąć, że magister to tytuł zawodowy w Polsce. Magister jest tytułem naukowym, ale w Anglii. Jest to taki pożegnalny gest od Polski, gdyż stwarza to liczne problemy w przenoszeniu tytułów, ale mniejsza z tym.
Chciałem opatentować pewien algorytm. Zostałem olany ciepłym moczem. Zmusiło mnie to do refleksji i zmiany swojego punktu widzenia w kwestii mojej roli w społeczeństwie. Nigdy nie traktowałem poważnie pisania w internecie, tych wszystkich wojen między nickami czy portalami. Są to tylko słowa w wirtualnej rzeczywistości, to co ma znaczenie to gesty w prawdziwym świecie. I choć internet właśnie zburzył fundamenty poprzedniego świata to dla mnie internet był jedynie miejscem zabawy i możliwości zarabiania pieniędzy.
O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć konflikt interesów, gdy szef nie zatrudnia pracownika, bo boi się, że ten będzie lepszy od niego i go wygryzie o tyle taka zwykła, małpia złośliwość powoduje potrzebę adaptacji, ewolucji. Tyle się teraz mówi o innowacyjności, nowoczesnych technologiach, więc czemu rzecznik patentowy olewa patenty na oprogramowanie? Nie jest tylko moje doświadczenie, poważne Polskie firmy miały podobne doświadczenia. Rozumiem, że Polska to nie USA, gdzie się patentuje taśmowo, rozumiem także, że patenty to zastój i że idee, myśli są dobrem ogółu. Ja to wszystko rozumiem. Tylko nie rozumiem, dlaczego rzecznik patentowy działa na szkodę swoich obywateli. Patent nawet jeśli jest uznawany tylko na terenie Polski to jest pewnym zabezpieczeniem do ochrony swoich praw z tytułu własności intelektualnej. Przykładowo napiszę program, który będzie rewolucyjny w pewnej kwestii powiedzmy zabezpieczeń. Opatentuje go w Polsce. Ktoś w Brazylii ściągnie ten program i wykorzysta moje rozwiązania mimo patentów. Jednak jeśli Google chciałoby zastosować moje rozwiązania to będzie musiało kupić moją firmę, gdyż po prostu nie przystoi takiemu gigantowi wyłączyć ze swoje programu kraj u którego nie ma patentu. Pozostaje mi innowacyjna UE, która wspiera kreatywność w zamian za datek, którego nie jestem w stanie wyłożyć. To jest jeden z wielu przykładów pewnie nie tylko moich. Znajomość takich spraw jest niezbędna do zrozumienia pewnych mechanizmów i stąd mój tekst.
Zanim przejdę do internetu, dajmy sobie chwilę na przypomnienie Marksa. Trafnie on zdefiniował walkę klas, chociaż brakowało mu nowoczesnej psychologii. Walka klas jest ciągle żywa, nawet na tym portalu. Ci którzy bronią Bartoszewskiego to burżuazja, ci którzy walczą z Bartoszewskim to proletariat. Jeśli chodzi o podział pracy to w Polsce mamy powrót do średniowiecza, nowy rodzaj feudalizmu, feudalizm kapitalistyczny. Ci którzy mają kapitał, żyją z lichwy z tego kapitału, a ci którzy nie mają są niewolnikami tego kapitału. Proste i skuteczne a przy przepisach regulacyjnych dających gwarancję zwrotu i chirurgiczne szacowanie prawdopodobieństwa zysku, niezatapialne. Stąd kasty ludzi, którzy nigdy nie będą musiały pracować. Ale o tym w dalszej części tekstu. Ludzie, którzy mają kapitał kultywują pewną ideologię. Burżuazja poza kapitałem i proletariatem potrzebuje jeszcze odpowiedniej kultury. Chodzi o to, żeby nie tylko robić na ten kapitał, ale również bronić tego kapitału jak własnego. Ten cały obrządek ma na celu zachowanie wyłącznie podtrzymanie status quo. Weźmy tego rzecznika patentowego. Jeśli ktoś dorzuca do wspólnego wora pewne hasła, idee, ale w dwustronnych relacjach ma nieodpowiedni stosunek to jest burżuazja. Powiedzmy sobie szczerze, rzecznik patentowy to nie jest tylko praca a mówienie swoim nazwiskiem o pewnych ideach. Ilu z tych obrońców Bartoszewskiego zrobiło cokolwiek dla drugiego człowieka. Ci natomiast którzy najeżdżają na Bartoszewskiego to proletariat. Nie mam na myśli wyjątków potwierdzających regułę, w większości to ludzie z świata: „nie chce mi się uczyć, czytać, ale dajcie mi pieniądze, bo mi się należą”. Oni nie mają kapitału, ale uważają, że należy im się to czy tamto a jak tego nie dostaną to będą demontować obecny system dla samej przyjemności rozwalania. Żadna z tych stron nie jest lepsza i obie są siebie warte.
Odpowiedzią na tą walkę klas są wykształceni z miast. Ich to wszystko nie obchodzi. Trochę tacy stoicy XXI wieku. Nie da się tej grupy zdefiniować, gdyż ona nie istnieje, bo nie przejawia żadnych elementów wspólnych, poza tym nieustawieniem się po żadnej ze strony barykady. Tutaj jest i moje miejsce, nie mam żadnej ochoty brać udziału w tym co nastąpi. Jesteśmy w punkcie kulminacyjnym w dziejach ludzkości. Odwieczny porządek, władców i poddanych został zburzony przez internet. Przy okazji padła również burżuazyjna kultura włącznie z autorytetami ją podtrzymującymi. Pozostała jedynie biurokracja i dbanie o swój interes. Jaki byłby dzisiaj sens powołania powszechnej służby wojskowej. Ja bym uciekał przed wojskiem gdzie się da, a gdybym miał do wyboru strzelać do swoich aby uniknąć tego obowiązku, aby uciec przed łapanką to z pewnością bym to zrobił. Miałbym bronić wielki kapitał z którego nic nie mam. Śmiech na sali. Tą świadomość zawdzięczam internetowi no i trochę temu portalowi, że mi pokazał prawdę o ludzkich motywach. Co więcej uważam, że jest to jedynie słuszna postawa. Gdybym został właścicielem firmy to nigdy nie budowałbym sobie willi kosztem pracowników, gdyż nie interesuje mnie bycie po żadnej stronie barykady. Jestem konsekwentny w tym co robię, nie mam problemu z podatkami i chciałbym, żeby państwo, autorytety i ta cała kultura się odturlała ode mnie. To jest właśnie postawa tej MWzWM.
Co do burżuazji to już pisząc na jednym oddechu sama kręci sobie sznur na szyi. Ojciec kupił synkowi kawalerkę w Warszawie na studia, synek skończył jak ćpun. Zawsze mogą sobie wybudować nowe getta, o przepraszam zamknięte osiedla i rozmnażać się miedzy sobą. Prawdziwy świat znać jedynie z okien swoich samochodów. Co prawda wszyscy lepsi psychologowie przestrzegają przed ułomnościami wynikającymi z takiego modelu życia, jednak jak zauważyłem nikogo już nie obchodzi czytanie książek z tej dziedziny, każdy wie najlepiej jaki model jest najlepszy dla niego. Internet spowodował, że proletariat choć otwarcie nie chce wszczynać rewolucji to zderzenie tych dwóch światów, które muszą dzielić ze sobą wspólny kraj jest coraz bardziej brutalne. Zanim dresiarstwo wybyło do UE po otwarciu granic wiele razy widziałem ja ci z dobrych domów dostają przekopkę za nowe ciuchy, czy nie granie w piłkę. Pauperyzacja społeczeństwa spowoduje powrót do tych klimatów.
Poza tym jest jeszcze jeden aspekt. Niedługo zostaniemy rozjechani przez Chiński walec. Jakie znaczenie ma dla proletariatu czy będzie pracował dla Chińczyka czy Niemca. Ta sama płaca i te same warunki. Stąd też te wszystkie opowieści o ojczyźnie, honorze można sobie wsadzić. Doprawdy przekomicznie czasami słucha się polityków, którzy opowiadają o patriotyzmie. Im się naprawdę wydaje, że komuś jeszcze zależy. Polityków w najlepszym razie można by przyczepić do czołgów jako żywe tarcze. Powinni mieć to na uwadze. Ja osobiście uwielbiam ten nowy świat bez żadnych zobowiązań i tych wszystkich morałów. Jeśli tylko burżuazja zaakceptuje nowy ład i pogodzi się z tym, że im większa siła naciskau tym silniejsza reakcja i więcej szkód niż pożytku to jakoś damy radę, bardzo biednie, ale damy radę. Jeśli natomiast poza potrzebą posiadania pieniędzy i władzy będzie im do szczęścia jeszcze potrzebna korona i berło to skończy się to czymś czego nawet nie potrafię sobie wyobrazić. Najlepszym testem będzie wybór czarnego. Jeśli przyjdzie ktoś kto ciągnie za sznurki, aby złapać ludzi za mordę to będziemy mieli berło i koronę. Jeśli zostanie czarny to znaczy, że sobie odpuścili. No i przydałby się jeszcze podatek spadkowy. Ale to już chyba za dużo naraz.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. Myślałem jak tu ugryźć
    Jeżeli chodzi o formę, piszesz jednym tchem, zlewasz tematy, ale nie gubisz głównego wątku. Nie bawisz się w cyzelowanie tekstu, gdzie wstawić słowo “być”, na końcu zdania czy pośrodku. Po prostu nie dbasz o formę, a bardziej o treść. Zatem nie razi chaos lub jego pozory. Podoba mi się metoda, nawet niezamierzona, przejścia od szczegółu do ogółu, poruszanie tematów przyziemnych, by przejść do szerszych. Uważnie przeczytałem wcześniejszy “Egipt” napisany w podobnym stylu. Te dwa teksty postrzegam jako jedne z intelektualnie lepszych w tym roku, na tym portalu, niestety są niedostrzeżone.
    Kolejna kwestia – treść. Tutaj będę miał problem, niektóre sprawy są mi obce, więc nie do wszystkiego się odniosę.
    Zrobię to jednak później, może jutro, bo czas mnie goni.
    Pozdrawiam

  2. Myślałem jak tu ugryźć
    Jeżeli chodzi o formę, piszesz jednym tchem, zlewasz tematy, ale nie gubisz głównego wątku. Nie bawisz się w cyzelowanie tekstu, gdzie wstawić słowo “być”, na końcu zdania czy pośrodku. Po prostu nie dbasz o formę, a bardziej o treść. Zatem nie razi chaos lub jego pozory. Podoba mi się metoda, nawet niezamierzona, przejścia od szczegółu do ogółu, poruszanie tematów przyziemnych, by przejść do szerszych. Uważnie przeczytałem wcześniejszy “Egipt” napisany w podobnym stylu. Te dwa teksty postrzegam jako jedne z intelektualnie lepszych w tym roku, na tym portalu, niestety są niedostrzeżone.
    Kolejna kwestia – treść. Tutaj będę miał problem, niektóre sprawy są mi obce, więc nie do wszystkiego się odniosę.
    Zrobię to jednak później, może jutro, bo czas mnie goni.
    Pozdrawiam

  3. Myślałem jak tu ugryźć
    Jeżeli chodzi o formę, piszesz jednym tchem, zlewasz tematy, ale nie gubisz głównego wątku. Nie bawisz się w cyzelowanie tekstu, gdzie wstawić słowo “być”, na końcu zdania czy pośrodku. Po prostu nie dbasz o formę, a bardziej o treść. Zatem nie razi chaos lub jego pozory. Podoba mi się metoda, nawet niezamierzona, przejścia od szczegółu do ogółu, poruszanie tematów przyziemnych, by przejść do szerszych. Uważnie przeczytałem wcześniejszy “Egipt” napisany w podobnym stylu. Te dwa teksty postrzegam jako jedne z intelektualnie lepszych w tym roku, na tym portalu, niestety są niedostrzeżone.
    Kolejna kwestia – treść. Tutaj będę miał problem, niektóre sprawy są mi obce, więc nie do wszystkiego się odniosę.
    Zrobię to jednak później, może jutro, bo czas mnie goni.
    Pozdrawiam

  4. neoliberalizm
    brakuje mi kilkunastu slow zeby lepiej zrozumiec, zdaje sie ze wyjechalam z Polski przed “dresikiem”? Ale nie wazne, to o czym piszesz jednym tchem trzeba czytac powoli. Stloczylo sie tu tyle trafnosci, ze nie moge sie od tego artykulu oderwac.
    Miedzy innymi o klasowosci i o komunikacji.

    “Internet spowodował, że proletariat choć otwarcie nie chce wszczynać rewolucji to zderzenie tych dwóch światów, które muszą dzielić ze sobą wspólny kraj jest coraz bardziej brutalne.”

    Akurat to ciekawi mnie w tej chwili pierwszoplanowo.
    Czy proletariat, ktory ma dostep do internetu, “wyzywa” sie virtualnie, jako naoczny swiadek ze tak powiem, nie jest przez to, ze ma jakby udzial w tym wielkim symulowanym swiecie, rowniez w tym dla elit, ze to temu proletariatowi wystarcza, czy to ta pigulka na uspokojenie?

    W sumie wiemy, ze w Egipcie zaczelo sie od strony internetowej. Ale w demonstracjach przeciwko Mubarakowi brali udzial ludzie bez wzgledu na przynaleznosc do spolecznych klas. Czy w Europie jest mozliwa taka solidarnosc?

    Czytajac Twoj artykul musze bez przerwy myslec o konstruktywizmie, czyli o badaniu rzeczywistosci – taki kierunek filozofii, ktorego czolowym przedstawicielem jest Paul Waclawick. Piszesz jednym tchem, dlatego tak samo czytam, i mozliwe, a nawet na pewno, komentuje chaotycznie – przepraszam.

    Mysle, ze chociaz napisales homogenny tekst, to bardzo bym chciala jeszcze rozwiniecia niektorych mysli. Nawet nie niektorych. Mysle, ze gdybys napisal ksiazke, – a temat, -y jest/sa tego wart/e – tez przeczytalabym jednym tchem i zaden z rozdzialow nie moglby byc mniej czy berdziej frapujacy. Wszystko sklada sie na jakies zjawisko, ktorego nie mozna nazwac jednym slowem. To troche tak jak w ksiazce Jeana Ziegler’a. Musza byc jakies sciezki i nowe slowa, zeby na przyklad miedzynarodowe koncerny przestaly w naszych glowach byc jakas marka zwiazana z produktem, a raczej z bardzo niepokojacym zjawiskiem. Dlatego Ziegler mowi o kosmokracji. Tlumacze sobie ten zwrot na wlasny uzytek, ze to elita, burzuazja, arystokracja gospodarcza, ktorej dzialanie jest globalne. (przyklad Nestle).

    Serdecznie pozdrawiam 🙂

  5. neoliberalizm
    brakuje mi kilkunastu slow zeby lepiej zrozumiec, zdaje sie ze wyjechalam z Polski przed “dresikiem”? Ale nie wazne, to o czym piszesz jednym tchem trzeba czytac powoli. Stloczylo sie tu tyle trafnosci, ze nie moge sie od tego artykulu oderwac.
    Miedzy innymi o klasowosci i o komunikacji.

    “Internet spowodował, że proletariat choć otwarcie nie chce wszczynać rewolucji to zderzenie tych dwóch światów, które muszą dzielić ze sobą wspólny kraj jest coraz bardziej brutalne.”

    Akurat to ciekawi mnie w tej chwili pierwszoplanowo.
    Czy proletariat, ktory ma dostep do internetu, “wyzywa” sie virtualnie, jako naoczny swiadek ze tak powiem, nie jest przez to, ze ma jakby udzial w tym wielkim symulowanym swiecie, rowniez w tym dla elit, ze to temu proletariatowi wystarcza, czy to ta pigulka na uspokojenie?

    W sumie wiemy, ze w Egipcie zaczelo sie od strony internetowej. Ale w demonstracjach przeciwko Mubarakowi brali udzial ludzie bez wzgledu na przynaleznosc do spolecznych klas. Czy w Europie jest mozliwa taka solidarnosc?

    Czytajac Twoj artykul musze bez przerwy myslec o konstruktywizmie, czyli o badaniu rzeczywistosci – taki kierunek filozofii, ktorego czolowym przedstawicielem jest Paul Waclawick. Piszesz jednym tchem, dlatego tak samo czytam, i mozliwe, a nawet na pewno, komentuje chaotycznie – przepraszam.

    Mysle, ze chociaz napisales homogenny tekst, to bardzo bym chciala jeszcze rozwiniecia niektorych mysli. Nawet nie niektorych. Mysle, ze gdybys napisal ksiazke, – a temat, -y jest/sa tego wart/e – tez przeczytalabym jednym tchem i zaden z rozdzialow nie moglby byc mniej czy berdziej frapujacy. Wszystko sklada sie na jakies zjawisko, ktorego nie mozna nazwac jednym slowem. To troche tak jak w ksiazce Jeana Ziegler’a. Musza byc jakies sciezki i nowe slowa, zeby na przyklad miedzynarodowe koncerny przestaly w naszych glowach byc jakas marka zwiazana z produktem, a raczej z bardzo niepokojacym zjawiskiem. Dlatego Ziegler mowi o kosmokracji. Tlumacze sobie ten zwrot na wlasny uzytek, ze to elita, burzuazja, arystokracja gospodarcza, ktorej dzialanie jest globalne. (przyklad Nestle).

    Serdecznie pozdrawiam 🙂

  6. neoliberalizm
    brakuje mi kilkunastu slow zeby lepiej zrozumiec, zdaje sie ze wyjechalam z Polski przed “dresikiem”? Ale nie wazne, to o czym piszesz jednym tchem trzeba czytac powoli. Stloczylo sie tu tyle trafnosci, ze nie moge sie od tego artykulu oderwac.
    Miedzy innymi o klasowosci i o komunikacji.

    “Internet spowodował, że proletariat choć otwarcie nie chce wszczynać rewolucji to zderzenie tych dwóch światów, które muszą dzielić ze sobą wspólny kraj jest coraz bardziej brutalne.”

    Akurat to ciekawi mnie w tej chwili pierwszoplanowo.
    Czy proletariat, ktory ma dostep do internetu, “wyzywa” sie virtualnie, jako naoczny swiadek ze tak powiem, nie jest przez to, ze ma jakby udzial w tym wielkim symulowanym swiecie, rowniez w tym dla elit, ze to temu proletariatowi wystarcza, czy to ta pigulka na uspokojenie?

    W sumie wiemy, ze w Egipcie zaczelo sie od strony internetowej. Ale w demonstracjach przeciwko Mubarakowi brali udzial ludzie bez wzgledu na przynaleznosc do spolecznych klas. Czy w Europie jest mozliwa taka solidarnosc?

    Czytajac Twoj artykul musze bez przerwy myslec o konstruktywizmie, czyli o badaniu rzeczywistosci – taki kierunek filozofii, ktorego czolowym przedstawicielem jest Paul Waclawick. Piszesz jednym tchem, dlatego tak samo czytam, i mozliwe, a nawet na pewno, komentuje chaotycznie – przepraszam.

    Mysle, ze chociaz napisales homogenny tekst, to bardzo bym chciala jeszcze rozwiniecia niektorych mysli. Nawet nie niektorych. Mysle, ze gdybys napisal ksiazke, – a temat, -y jest/sa tego wart/e – tez przeczytalabym jednym tchem i zaden z rozdzialow nie moglby byc mniej czy berdziej frapujacy. Wszystko sklada sie na jakies zjawisko, ktorego nie mozna nazwac jednym slowem. To troche tak jak w ksiazce Jeana Ziegler’a. Musza byc jakies sciezki i nowe slowa, zeby na przyklad miedzynarodowe koncerny przestaly w naszych glowach byc jakas marka zwiazana z produktem, a raczej z bardzo niepokojacym zjawiskiem. Dlatego Ziegler mowi o kosmokracji. Tlumacze sobie ten zwrot na wlasny uzytek, ze to elita, burzuazja, arystokracja gospodarcza, ktorej dzialanie jest globalne. (przyklad Nestle).

    Serdecznie pozdrawiam 🙂

  7. http://www.kontrowersje.net/t
    http://www.kontrowersje.net/tresc/jak_pisac
    Dziękuję za ciepłe słowa. Generalnie wchodzę na ten portal popisać sobie, gdy jestem nawalony jak stodoła lub kiedyś, ale już nie w obecnych czasach naćpany.
    Kolejna sprawa to http://www.bez-kabli.pl/viewtopic.php?t=28684
    Po każdym wejściu na ten portal zmieniałem adres IP po około 12 godzinach. Zamiast XXX było Jan. Naiwnością jest sądzić, że to czym się zajmuje trzymam na komputerze podpiętym do internetu. Jeśli połączyć to wydarzenie z pochlebstwami, które mnie tu spotkały to jedyne co mi przychodzi do głowy to zapytać się o powód zwrócenia mojej uwagi.
    Ja wiem czego potrzebuję, pieniążków na patenty. Natomiast nigdy nie wykluczam opcji, że być może są ciekawsze zajęcia.

    • nie wiem,
      dlaczego inni, moge najwyzej powiedziec za siebie – temat burzuazja interesuje mnie szczerze chociaz od niedawna. Pracuje w (niemieckiej) sluzbie zdrowia, dlatego niestety nie jestem w stanie Ci pomoc, chociaz bym chciala. Urzad patentowy istnieje gdzies bardzo daleko. Pieniazkow nie mam, choc Niemcy to kraj o pozornie malej liczbie bezrobotnych. To co wyglada jak gospodarczy cud, jest w rzeczywistosci maksymalnym wyzyskiem ludzi w wyniku instrumentalizacji prekariatu. Redukcja personelu np. w urzedach odbywa sie w ten sposob, ze na nizszych pietrach decymuje sie zatrudnionych po to, aby reszta ktora miala szczescie i nie dostala wymowienia, mogla pracowac za trzech i czterech. Tak jest taniej. Stress czy burnout to mozna powiedziec straty kolateralne. Poza tym przez to, ze od lat trwa medialna i polityczna nagonka na bezrobotnych (“kto nie pracuje, ten jesc nie musi” etc.) sektor pracy prawie za darmo stal sie terytorium trudnym do objecia wzrokiem. Wskutek tej inwazji pracy, z ktorej nie mozna bez dodatkowych zasilkow zyc, Niemcy pilnie poszukuja Polakow. Era nowych Gastarbeiterow, tym razem z inicjacji EU.
      Miedzy innymi burzuazja niemiecka w postaci Minister ds pracy, pani Ursuli VON der Leyen, troszczy sie o to, zeby Polacy w Niemczech z radoscia dawali sie wykorzystywac. Jak to juz zawsze bylo z ta burzuazja, w zamian oczekuje – ba – wymaga – dozywotniej i czolobitnej wdziecznosci. Praktyczny efekt dodatkowy to ten, ze w centrach miast mozna bedzie znowu zasiedlic co trzecie w tej chwili pusto stojace mieszkanie, bo bezrobotni czy azylanci lub po prostu niektorzy rencisci wyprowadzili sie na rogatki lub do kontenerow.
      Martwie sie, ze nie wszyscy, ktorzy zdecyduja sie na ten EU-Deal niekoniecznie musza byc nacpani albo nawaleni jak stodola.
      Przykro mi, ze uwazasz to za pochlebstwo. Zwrocilam tylko uwage na Twoje trzezwe podejscie do sprawy!!!

      • Właściwie ray
        to były jego podziękowania, tylko pisane przez osobę, która nie jest przyzwyczajona do komplementów, więc się peszy.
        Wyobraź sobie jak siedzi przed komputerem, sfrustrowany jakąś sytuacją, może niepowodzeniem, otwiera czwarte piwo i nagle dostaje chęci wyplucia wszystkiego, co leży na wątrobie. Z głowy wychodzą pomysły przyprószone alkoholem. Wylewa żółć, drze się, krzyczy i woła, na koniec wychodzi piękny tekst. Jest do bólu naturalny. Przypomina mi się wiersz Herberta, “Apollo i Marsjasz”:
        http://jezyk-polski.cislo.pl/materialy/poezja/herbert_apolloimarsjasz.htm
        Obiecałem, że odniosę się do treści, zrobię to, jeżeli jk26plus5 rozwinie co nieco.

        • Widzę, żeś kolejny
          Widzę, żeś kolejny internetowy psycholog. Już paru takich poznałem, śmieszni ludzie. Wiesz co najbardziej lubię w takich ludziach, napisać parę kompletnie bezsensownych rzeczy i niech całymi dniami myślą o mnie i starają się zrozumieć co takiego wielkiego napisałem.

          • To się nie dogadaliśmy
            Jeżeli jesteś obrażony, to przepraszam, nie takimi intencjami się kierowałem.
            Myślę innymi kategoriami, a więc w dupie mam patenty, urzędy i Twoje ip, z którego piszesz. Chodziło mi o żywiołowość w tworzeniu.
            Internetowi psycholodzy, zgadzam się – parcelują tekst na atomy, podniecają się, spuszczają nad każdym tekstem, deliberują nad bzdurą, z gówna robią ciasto.
            Znajdź mi tekst, który napisałem, znajdź mi komentarz, który potwierdzi Twoją tezę, to podyskutujemy.

      • Ech trochę mnie zaskoczyła
        Ech trochę mnie zaskoczyła Twoja wypowiedź. Nie wiem co odpisać, chyba tylko tyle, że to miejsce nie jest dla Ciebie. W dzisiejszych czasach chęć pomagania innym kończy się zwykle tragedią, dlatego szczerze odradzam tego procederu.
        Jeśli chce się kogoś obrazić trzeba go chwalić za cechy, które nie posiada. Niektórzy sobie sami przypisują zasługi np. genialność na zapas jak pewien czarny. Ja nie napisałem nic mądrego, co najwyżej zlepek komentarzy na onecie.
        Tak jest nie tylko w Niemczech, coś podobnego mówił mi pewien Francuz. Z drugiej strony spójrz na to w ten sposób. Zawsze musi być jakieś kryterium doboru naturalnego. Kiedyś była to prymitywna siła, do niedawna spryt a teraz jest to mądrość. Bo nie potrzeba nie wiadomo jakiej inteligencji, żeby nie ćpać, pić czy uprawiać hazard lub się kurwić. No i wystarczy jeszcze trochę pracowitości i można normalnie funkcjonować.
        A co do tych pustostanów to w Irlandii są osiedla duchów. Niby bogaty kraj, ale jak się zaczęło prosić międzynarodową mafię o pieniądze to nawet nie starczyło na utrzymanie domów, które się już kupiło. Dlatego śmieszy mnie postawa polaczków, którym się wydaje, że jak spłacili mieszkanie czy samochód to wielkie pany i kryzys im niestraszny.

        • “zawsze musi byc jakies…
          kryterium doboru naturalnego”, zgoda. Teraz co do madrosci, jest taka wyczytana/wyuczona, jest wrodzona inteligencja, i jest chlopski rozum. To ostatnie obywa sie bez dyplomow czy tytulow, mozna to nazwac sprytem, a mozna i nazwac madroscia zyciowa. Zreszta, nie z cynizmu, ale z braku zasad (to w sumie tez zasada) obiecalam (sobie) zostawic kategorie gdzies daleko, nie dzielic, nie analizowac, nie wkladac do przegrodek.

          To pocieszajace, kiedy mowisz ze madrosc jest sposobem na przetrwanie – chyba ze zrozumialam to zle? W gory dziekuje za tolerancje, bo, jak juz wspomnialam, moj jezyk polski pokryl sie w miedzyczasie gruba warstwa rdzy.
          Nie chce Ci tutaj niczego przypisywac do czego sie nie poczuwasz, ale Twoje pisanie jest w kazdym razie dla mnie inspirujace. Chocby dlatego, ze stawiasz teze ale nie rozwijasz jej do konca: to frapuje, no i chcialoby sie (nie tylko z przekory) Ciebie troche sprowokowac. Zostawiasz takie wielkie pole do interpretacji, ze od razu wydaje sie ze jestes z tych ludzi, ktorzy znaja Jozefa (to byl taki zwrot w “Ani z Zielonego Wzgorze” bodajze).

          Na przyklad – co to jest “normalne funkcjonowanie”? Potrzeby fizjologiczne, sen, woda, chleb, dach nad glowa? Piszesz o pracowitosci, okay, to jest logiczne – chyba ze mamy jakichs tajemniczych sponsorow. Jedno wynika z drugiego. Ale jak jest z burzuazja? Czy to ten gatunek, ktory moze sobie na to pozwolic zeby pracowac dla czystej przyjemnosci, miec prawo wyboru? Widzisz? Ledwo napiszesz zdanie, juz Ci nie daje spokoju. Jakby czlowiek nigdy nie wyrastal z wieku pytan.

          Co do syntetycznych srodkow na znieczulenie – ja tego od Ciebie ani od nikogo innego nie kupuje. To nie ma rak ani nog, bo jezeli kryterium jest madrosc… To dlaczego mielibysmy sie dobrowolnie pozbywac jedynej broni? Jestes w stanie sie bronic, jak dlugo w trzezwy sposob oceniasz sytuacje.

          Podoba mi sie, co powiedziales o osiedlach duchow 🙂
          Dziekuje Ci za odpowiedz.
          No i za rade 😉 Z tym ze tez nie do konca zrozumialam, czy akurat kontrowersje nie sa miejscem dla mnie, czy Niemcy, czy swiat. Bede spekulowac, chyba ze mi podpowiesz…

          Pozdrawiam cieplo, ray

  8. http://www.kontrowersje.net/t
    http://www.kontrowersje.net/tresc/jak_pisac
    Dziękuję za ciepłe słowa. Generalnie wchodzę na ten portal popisać sobie, gdy jestem nawalony jak stodoła lub kiedyś, ale już nie w obecnych czasach naćpany.
    Kolejna sprawa to http://www.bez-kabli.pl/viewtopic.php?t=28684
    Po każdym wejściu na ten portal zmieniałem adres IP po około 12 godzinach. Zamiast XXX było Jan. Naiwnością jest sądzić, że to czym się zajmuje trzymam na komputerze podpiętym do internetu. Jeśli połączyć to wydarzenie z pochlebstwami, które mnie tu spotkały to jedyne co mi przychodzi do głowy to zapytać się o powód zwrócenia mojej uwagi.
    Ja wiem czego potrzebuję, pieniążków na patenty. Natomiast nigdy nie wykluczam opcji, że być może są ciekawsze zajęcia.

    • nie wiem,
      dlaczego inni, moge najwyzej powiedziec za siebie – temat burzuazja interesuje mnie szczerze chociaz od niedawna. Pracuje w (niemieckiej) sluzbie zdrowia, dlatego niestety nie jestem w stanie Ci pomoc, chociaz bym chciala. Urzad patentowy istnieje gdzies bardzo daleko. Pieniazkow nie mam, choc Niemcy to kraj o pozornie malej liczbie bezrobotnych. To co wyglada jak gospodarczy cud, jest w rzeczywistosci maksymalnym wyzyskiem ludzi w wyniku instrumentalizacji prekariatu. Redukcja personelu np. w urzedach odbywa sie w ten sposob, ze na nizszych pietrach decymuje sie zatrudnionych po to, aby reszta ktora miala szczescie i nie dostala wymowienia, mogla pracowac za trzech i czterech. Tak jest taniej. Stress czy burnout to mozna powiedziec straty kolateralne. Poza tym przez to, ze od lat trwa medialna i polityczna nagonka na bezrobotnych (“kto nie pracuje, ten jesc nie musi” etc.) sektor pracy prawie za darmo stal sie terytorium trudnym do objecia wzrokiem. Wskutek tej inwazji pracy, z ktorej nie mozna bez dodatkowych zasilkow zyc, Niemcy pilnie poszukuja Polakow. Era nowych Gastarbeiterow, tym razem z inicjacji EU.
      Miedzy innymi burzuazja niemiecka w postaci Minister ds pracy, pani Ursuli VON der Leyen, troszczy sie o to, zeby Polacy w Niemczech z radoscia dawali sie wykorzystywac. Jak to juz zawsze bylo z ta burzuazja, w zamian oczekuje – ba – wymaga – dozywotniej i czolobitnej wdziecznosci. Praktyczny efekt dodatkowy to ten, ze w centrach miast mozna bedzie znowu zasiedlic co trzecie w tej chwili pusto stojace mieszkanie, bo bezrobotni czy azylanci lub po prostu niektorzy rencisci wyprowadzili sie na rogatki lub do kontenerow.
      Martwie sie, ze nie wszyscy, ktorzy zdecyduja sie na ten EU-Deal niekoniecznie musza byc nacpani albo nawaleni jak stodola.
      Przykro mi, ze uwazasz to za pochlebstwo. Zwrocilam tylko uwage na Twoje trzezwe podejscie do sprawy!!!

      • Właściwie ray
        to były jego podziękowania, tylko pisane przez osobę, która nie jest przyzwyczajona do komplementów, więc się peszy.
        Wyobraź sobie jak siedzi przed komputerem, sfrustrowany jakąś sytuacją, może niepowodzeniem, otwiera czwarte piwo i nagle dostaje chęci wyplucia wszystkiego, co leży na wątrobie. Z głowy wychodzą pomysły przyprószone alkoholem. Wylewa żółć, drze się, krzyczy i woła, na koniec wychodzi piękny tekst. Jest do bólu naturalny. Przypomina mi się wiersz Herberta, “Apollo i Marsjasz”:
        http://jezyk-polski.cislo.pl/materialy/poezja/herbert_apolloimarsjasz.htm
        Obiecałem, że odniosę się do treści, zrobię to, jeżeli jk26plus5 rozwinie co nieco.

        • Widzę, żeś kolejny
          Widzę, żeś kolejny internetowy psycholog. Już paru takich poznałem, śmieszni ludzie. Wiesz co najbardziej lubię w takich ludziach, napisać parę kompletnie bezsensownych rzeczy i niech całymi dniami myślą o mnie i starają się zrozumieć co takiego wielkiego napisałem.

          • To się nie dogadaliśmy
            Jeżeli jesteś obrażony, to przepraszam, nie takimi intencjami się kierowałem.
            Myślę innymi kategoriami, a więc w dupie mam patenty, urzędy i Twoje ip, z którego piszesz. Chodziło mi o żywiołowość w tworzeniu.
            Internetowi psycholodzy, zgadzam się – parcelują tekst na atomy, podniecają się, spuszczają nad każdym tekstem, deliberują nad bzdurą, z gówna robią ciasto.
            Znajdź mi tekst, który napisałem, znajdź mi komentarz, który potwierdzi Twoją tezę, to podyskutujemy.

      • Ech trochę mnie zaskoczyła
        Ech trochę mnie zaskoczyła Twoja wypowiedź. Nie wiem co odpisać, chyba tylko tyle, że to miejsce nie jest dla Ciebie. W dzisiejszych czasach chęć pomagania innym kończy się zwykle tragedią, dlatego szczerze odradzam tego procederu.
        Jeśli chce się kogoś obrazić trzeba go chwalić za cechy, które nie posiada. Niektórzy sobie sami przypisują zasługi np. genialność na zapas jak pewien czarny. Ja nie napisałem nic mądrego, co najwyżej zlepek komentarzy na onecie.
        Tak jest nie tylko w Niemczech, coś podobnego mówił mi pewien Francuz. Z drugiej strony spójrz na to w ten sposób. Zawsze musi być jakieś kryterium doboru naturalnego. Kiedyś była to prymitywna siła, do niedawna spryt a teraz jest to mądrość. Bo nie potrzeba nie wiadomo jakiej inteligencji, żeby nie ćpać, pić czy uprawiać hazard lub się kurwić. No i wystarczy jeszcze trochę pracowitości i można normalnie funkcjonować.
        A co do tych pustostanów to w Irlandii są osiedla duchów. Niby bogaty kraj, ale jak się zaczęło prosić międzynarodową mafię o pieniądze to nawet nie starczyło na utrzymanie domów, które się już kupiło. Dlatego śmieszy mnie postawa polaczków, którym się wydaje, że jak spłacili mieszkanie czy samochód to wielkie pany i kryzys im niestraszny.

        • “zawsze musi byc jakies…
          kryterium doboru naturalnego”, zgoda. Teraz co do madrosci, jest taka wyczytana/wyuczona, jest wrodzona inteligencja, i jest chlopski rozum. To ostatnie obywa sie bez dyplomow czy tytulow, mozna to nazwac sprytem, a mozna i nazwac madroscia zyciowa. Zreszta, nie z cynizmu, ale z braku zasad (to w sumie tez zasada) obiecalam (sobie) zostawic kategorie gdzies daleko, nie dzielic, nie analizowac, nie wkladac do przegrodek.

          To pocieszajace, kiedy mowisz ze madrosc jest sposobem na przetrwanie – chyba ze zrozumialam to zle? W gory dziekuje za tolerancje, bo, jak juz wspomnialam, moj jezyk polski pokryl sie w miedzyczasie gruba warstwa rdzy.
          Nie chce Ci tutaj niczego przypisywac do czego sie nie poczuwasz, ale Twoje pisanie jest w kazdym razie dla mnie inspirujace. Chocby dlatego, ze stawiasz teze ale nie rozwijasz jej do konca: to frapuje, no i chcialoby sie (nie tylko z przekory) Ciebie troche sprowokowac. Zostawiasz takie wielkie pole do interpretacji, ze od razu wydaje sie ze jestes z tych ludzi, ktorzy znaja Jozefa (to byl taki zwrot w “Ani z Zielonego Wzgorze” bodajze).

          Na przyklad – co to jest “normalne funkcjonowanie”? Potrzeby fizjologiczne, sen, woda, chleb, dach nad glowa? Piszesz o pracowitosci, okay, to jest logiczne – chyba ze mamy jakichs tajemniczych sponsorow. Jedno wynika z drugiego. Ale jak jest z burzuazja? Czy to ten gatunek, ktory moze sobie na to pozwolic zeby pracowac dla czystej przyjemnosci, miec prawo wyboru? Widzisz? Ledwo napiszesz zdanie, juz Ci nie daje spokoju. Jakby czlowiek nigdy nie wyrastal z wieku pytan.

          Co do syntetycznych srodkow na znieczulenie – ja tego od Ciebie ani od nikogo innego nie kupuje. To nie ma rak ani nog, bo jezeli kryterium jest madrosc… To dlaczego mielibysmy sie dobrowolnie pozbywac jedynej broni? Jestes w stanie sie bronic, jak dlugo w trzezwy sposob oceniasz sytuacje.

          Podoba mi sie, co powiedziales o osiedlach duchow 🙂
          Dziekuje Ci za odpowiedz.
          No i za rade 😉 Z tym ze tez nie do konca zrozumialam, czy akurat kontrowersje nie sa miejscem dla mnie, czy Niemcy, czy swiat. Bede spekulowac, chyba ze mi podpowiesz…

          Pozdrawiam cieplo, ray

  9. http://www.kontrowersje.net/t
    http://www.kontrowersje.net/tresc/jak_pisac
    Dziękuję za ciepłe słowa. Generalnie wchodzę na ten portal popisać sobie, gdy jestem nawalony jak stodoła lub kiedyś, ale już nie w obecnych czasach naćpany.
    Kolejna sprawa to http://www.bez-kabli.pl/viewtopic.php?t=28684
    Po każdym wejściu na ten portal zmieniałem adres IP po około 12 godzinach. Zamiast XXX było Jan. Naiwnością jest sądzić, że to czym się zajmuje trzymam na komputerze podpiętym do internetu. Jeśli połączyć to wydarzenie z pochlebstwami, które mnie tu spotkały to jedyne co mi przychodzi do głowy to zapytać się o powód zwrócenia mojej uwagi.
    Ja wiem czego potrzebuję, pieniążków na patenty. Natomiast nigdy nie wykluczam opcji, że być może są ciekawsze zajęcia.

    • nie wiem,
      dlaczego inni, moge najwyzej powiedziec za siebie – temat burzuazja interesuje mnie szczerze chociaz od niedawna. Pracuje w (niemieckiej) sluzbie zdrowia, dlatego niestety nie jestem w stanie Ci pomoc, chociaz bym chciala. Urzad patentowy istnieje gdzies bardzo daleko. Pieniazkow nie mam, choc Niemcy to kraj o pozornie malej liczbie bezrobotnych. To co wyglada jak gospodarczy cud, jest w rzeczywistosci maksymalnym wyzyskiem ludzi w wyniku instrumentalizacji prekariatu. Redukcja personelu np. w urzedach odbywa sie w ten sposob, ze na nizszych pietrach decymuje sie zatrudnionych po to, aby reszta ktora miala szczescie i nie dostala wymowienia, mogla pracowac za trzech i czterech. Tak jest taniej. Stress czy burnout to mozna powiedziec straty kolateralne. Poza tym przez to, ze od lat trwa medialna i polityczna nagonka na bezrobotnych (“kto nie pracuje, ten jesc nie musi” etc.) sektor pracy prawie za darmo stal sie terytorium trudnym do objecia wzrokiem. Wskutek tej inwazji pracy, z ktorej nie mozna bez dodatkowych zasilkow zyc, Niemcy pilnie poszukuja Polakow. Era nowych Gastarbeiterow, tym razem z inicjacji EU.
      Miedzy innymi burzuazja niemiecka w postaci Minister ds pracy, pani Ursuli VON der Leyen, troszczy sie o to, zeby Polacy w Niemczech z radoscia dawali sie wykorzystywac. Jak to juz zawsze bylo z ta burzuazja, w zamian oczekuje – ba – wymaga – dozywotniej i czolobitnej wdziecznosci. Praktyczny efekt dodatkowy to ten, ze w centrach miast mozna bedzie znowu zasiedlic co trzecie w tej chwili pusto stojace mieszkanie, bo bezrobotni czy azylanci lub po prostu niektorzy rencisci wyprowadzili sie na rogatki lub do kontenerow.
      Martwie sie, ze nie wszyscy, ktorzy zdecyduja sie na ten EU-Deal niekoniecznie musza byc nacpani albo nawaleni jak stodola.
      Przykro mi, ze uwazasz to za pochlebstwo. Zwrocilam tylko uwage na Twoje trzezwe podejscie do sprawy!!!

      • Właściwie ray
        to były jego podziękowania, tylko pisane przez osobę, która nie jest przyzwyczajona do komplementów, więc się peszy.
        Wyobraź sobie jak siedzi przed komputerem, sfrustrowany jakąś sytuacją, może niepowodzeniem, otwiera czwarte piwo i nagle dostaje chęci wyplucia wszystkiego, co leży na wątrobie. Z głowy wychodzą pomysły przyprószone alkoholem. Wylewa żółć, drze się, krzyczy i woła, na koniec wychodzi piękny tekst. Jest do bólu naturalny. Przypomina mi się wiersz Herberta, “Apollo i Marsjasz”:
        http://jezyk-polski.cislo.pl/materialy/poezja/herbert_apolloimarsjasz.htm
        Obiecałem, że odniosę się do treści, zrobię to, jeżeli jk26plus5 rozwinie co nieco.

        • Widzę, żeś kolejny
          Widzę, żeś kolejny internetowy psycholog. Już paru takich poznałem, śmieszni ludzie. Wiesz co najbardziej lubię w takich ludziach, napisać parę kompletnie bezsensownych rzeczy i niech całymi dniami myślą o mnie i starają się zrozumieć co takiego wielkiego napisałem.

          • To się nie dogadaliśmy
            Jeżeli jesteś obrażony, to przepraszam, nie takimi intencjami się kierowałem.
            Myślę innymi kategoriami, a więc w dupie mam patenty, urzędy i Twoje ip, z którego piszesz. Chodziło mi o żywiołowość w tworzeniu.
            Internetowi psycholodzy, zgadzam się – parcelują tekst na atomy, podniecają się, spuszczają nad każdym tekstem, deliberują nad bzdurą, z gówna robią ciasto.
            Znajdź mi tekst, który napisałem, znajdź mi komentarz, który potwierdzi Twoją tezę, to podyskutujemy.

      • Ech trochę mnie zaskoczyła
        Ech trochę mnie zaskoczyła Twoja wypowiedź. Nie wiem co odpisać, chyba tylko tyle, że to miejsce nie jest dla Ciebie. W dzisiejszych czasach chęć pomagania innym kończy się zwykle tragedią, dlatego szczerze odradzam tego procederu.
        Jeśli chce się kogoś obrazić trzeba go chwalić za cechy, które nie posiada. Niektórzy sobie sami przypisują zasługi np. genialność na zapas jak pewien czarny. Ja nie napisałem nic mądrego, co najwyżej zlepek komentarzy na onecie.
        Tak jest nie tylko w Niemczech, coś podobnego mówił mi pewien Francuz. Z drugiej strony spójrz na to w ten sposób. Zawsze musi być jakieś kryterium doboru naturalnego. Kiedyś była to prymitywna siła, do niedawna spryt a teraz jest to mądrość. Bo nie potrzeba nie wiadomo jakiej inteligencji, żeby nie ćpać, pić czy uprawiać hazard lub się kurwić. No i wystarczy jeszcze trochę pracowitości i można normalnie funkcjonować.
        A co do tych pustostanów to w Irlandii są osiedla duchów. Niby bogaty kraj, ale jak się zaczęło prosić międzynarodową mafię o pieniądze to nawet nie starczyło na utrzymanie domów, które się już kupiło. Dlatego śmieszy mnie postawa polaczków, którym się wydaje, że jak spłacili mieszkanie czy samochód to wielkie pany i kryzys im niestraszny.

        • “zawsze musi byc jakies…
          kryterium doboru naturalnego”, zgoda. Teraz co do madrosci, jest taka wyczytana/wyuczona, jest wrodzona inteligencja, i jest chlopski rozum. To ostatnie obywa sie bez dyplomow czy tytulow, mozna to nazwac sprytem, a mozna i nazwac madroscia zyciowa. Zreszta, nie z cynizmu, ale z braku zasad (to w sumie tez zasada) obiecalam (sobie) zostawic kategorie gdzies daleko, nie dzielic, nie analizowac, nie wkladac do przegrodek.

          To pocieszajace, kiedy mowisz ze madrosc jest sposobem na przetrwanie – chyba ze zrozumialam to zle? W gory dziekuje za tolerancje, bo, jak juz wspomnialam, moj jezyk polski pokryl sie w miedzyczasie gruba warstwa rdzy.
          Nie chce Ci tutaj niczego przypisywac do czego sie nie poczuwasz, ale Twoje pisanie jest w kazdym razie dla mnie inspirujace. Chocby dlatego, ze stawiasz teze ale nie rozwijasz jej do konca: to frapuje, no i chcialoby sie (nie tylko z przekory) Ciebie troche sprowokowac. Zostawiasz takie wielkie pole do interpretacji, ze od razu wydaje sie ze jestes z tych ludzi, ktorzy znaja Jozefa (to byl taki zwrot w “Ani z Zielonego Wzgorze” bodajze).

          Na przyklad – co to jest “normalne funkcjonowanie”? Potrzeby fizjologiczne, sen, woda, chleb, dach nad glowa? Piszesz o pracowitosci, okay, to jest logiczne – chyba ze mamy jakichs tajemniczych sponsorow. Jedno wynika z drugiego. Ale jak jest z burzuazja? Czy to ten gatunek, ktory moze sobie na to pozwolic zeby pracowac dla czystej przyjemnosci, miec prawo wyboru? Widzisz? Ledwo napiszesz zdanie, juz Ci nie daje spokoju. Jakby czlowiek nigdy nie wyrastal z wieku pytan.

          Co do syntetycznych srodkow na znieczulenie – ja tego od Ciebie ani od nikogo innego nie kupuje. To nie ma rak ani nog, bo jezeli kryterium jest madrosc… To dlaczego mielibysmy sie dobrowolnie pozbywac jedynej broni? Jestes w stanie sie bronic, jak dlugo w trzezwy sposob oceniasz sytuacje.

          Podoba mi sie, co powiedziales o osiedlach duchow 🙂
          Dziekuje Ci za odpowiedz.
          No i za rade 😉 Z tym ze tez nie do konca zrozumialam, czy akurat kontrowersje nie sa miejscem dla mnie, czy Niemcy, czy swiat. Bede spekulowac, chyba ze mi podpowiesz…

          Pozdrawiam cieplo, ray