Reklama

Okres rozbicia dzielnicowego będzie opisany jako panowanie władców zwanych Princepsami, czyli panującymi w Małopolsce z Krakowem.


Okres rozbicia dzielnicowego będzie opisany jako panowanie władców zwanych Princepsami, czyli panującymi w Małopolsce z Krakowem.

Reklama

WŁADYSŁAW II psudo WYGNANIEC (chyba nie wymaga to specjalnych wyjaśnień)

Pierwszym prinecpsem był Władysław II, najstarszy syn. Dostał teoretycznie całą Polskę po tatusiu. Praktycznie była to jednak Małopolska oraz Śląsk. Brat Bolesław dostał Mazowsze, Mieszko Wielkopolskę, a Henryk Ziemię Sandomierską.

Oczywiście stosunki między braćmi szybko zaczęły się psuć. Młodsi bracia (Bolesław i Mieszko) wraz z mateczką zaczęli prowadzić własną politykę. Wymyślili sobie na spotkaniu w Łęczycy (1141), że wydadzą swą siostrę Agnieszkę za księcia Ruskiego. Władysław oczywiście się nieco zdenerwował. Po pierwsze dlatego, że jego do Łęczycy nie zaproszono, po drugie że coś zaczęto knuć w polityce międzynarodowej. Przecież to miała być jego działka, bo tak powiedział tatuś. Wykazał się zręcznością bo udało mu się skłonić księcia Ruskiego Wsiewołoda do zawarcia sojuszu właśnie z nim a nie z braćmi. Wsiewołod zrezygnował z ożenku z Agnieszką i wydał swoją córkę (Zwinisławę) za syna Władysława (Bolka).Czego to ojciec nie zrobi dla córki? W każdym razie Władysław pokazał, że nie będzie siedział w Krakowie jak jakiś stary piernik i orżnąć się nie da. Na jakiś czas zapanował spokój.

W 1144 zmarła wdowa po Bolesławie Krzywoustym – Salomea. Troskliwy mąż wyposażył ją w spory kawałek ziemi. Po śmierci mamusi każdy z synków chciał zająć się jej poletkiem. Żeby się nie zmarnowało, oczywiście. Bracia młodsi działali wspólnie. Władysław skorzystał jednak z pomocy księcia Ruskiego. Spotkanie braci nastąpiło nad rzeką Pilicą. Przylano sobie solidnie. Wprawdzie zwyciężyli młodsi bracia, ale nie byli w stanie już wojny kontynuować. Trzeba było się dogadać. Ziemiami po mamusi podzielono się sprawiedliwie. Władysław musiał jednak odpalić coś Rusinom za fatygę. Dostali oni pograniczne miasto Wiznę (koło Łomży).

Konfliktami pomiędzy braćmi martwił się bardzo; znany już nam Piotr Włostowic. Dalej pracował na dworze u boku Władysława, bo ojciec życzył sobie aby syn korzystał z jego rad. Kontaktował się z młodszymi braćmi szukając jakiejś drogi porozumienia. Władysław miał już dość wpływowego dostojnika. Chyba na zgodzie mu nie zależało. Pozbawił go majątku, oczywiście oślepił (że niby zdrajca) i wygnał na cztery wiatry (1145). Był to duży błąd. Włostowic cieszył się dużym poważaniem. Pamiętano mu zasługi poczynione dla Bolesława Krzywoustego. Większość wpływowych ludzi w kraju zaczęła popierać młodszych braci. W całym kraju wybuchł bunt przeciwko władzy Władysława. Władca nie docenił powagi sytuacji. Myślał że jest wystarczająco mocny i da radę wszystkim. To już nie błąd. To głupota. Zebrał jeszcze wiernych sobie ludzi i ruszył na wycieczkę po kraju (1146). Początkowo szło mu nieźle. Bracia poczęli wiać. Spotkanie nastąpiło w Poznaniu. Młodszemu rodzeństwu udało się zebrać sporą grupę silnych ludzi z całej Polski. Miejscowy biskup rzucił na Władysława klątwę. Wszystko to razem spowodowało, że Władysław otrzymał solidne baty. Zostawił wszystko i najszybszym transportem (W konie komu życie miłe!) wyjechał do Niemiec. Tak się śpieszył, że w Krakowie zostawił żonę Agnieszkę. Kobiecie tej nie zbywało odwagi, gdybyż tyle rozumu miał jej mąż. Broniła się w mieście jakiś czas. Sytuacja była jednak beznadziejna i musiała udać się do męża. Kroniki milczą jak wyglądało powitanie małżonków na obczyźnie. Należy jednak przypuszczać, że o kwiatach i całusach nie mogło być mowy.

Życie wygnańca jest nie do pozazdroszczenia. Władysław musiał błagać Króla Niemiec o jakąś pomoc. W życiu nie ma nic za darmo. Król Konrad III obiecał coś w jego sprawie zrobić ale Władysław musi się uznać za jego poddanego. Nie było wyjścia trzeba było się na to zgodzić (1146). Konrad słowa dotrzymał. Wyprawił się do Polski. Młodsi bracia powstrzymali jednak tę wyprawę. Król przekonał się że mają oni argumenty na swoją obronę (dobrze wyćwiczonych rycerzy), a Władysław może tylko skamleć. Porzucił więc misję pomocy upadłemu monarsze ale pozwolił mu dalej siedzieć w Niemczech. Kto wie może się jeszcze kiedyś przyda. Sytuacja Władysława była więc beznadziejna. Bracia w kraju postarali się aby klątwę rzuconą wtedy w Poznaniu, papież podtrzymał. Trudno wyklętemu wygnańcowi znaleźć sojusznika.

Syn Bolesław (pseudo Wysoki) zaczął działać na własną rękę. Wyprawił się z królem Niemiec Konradem III na wyprawę krzyżową aż do Jerozolimy. Rycerstwo z całej Europy co jakiś czas robiło takie wyprawy aby wykazać muzułmanom, że nasz Bóg jest silniejszy. Przygód przy tym było co niemiara. Żona Władysława, również spisywała się dobrze. Wyjednała u papieża Eugeniusza III cofnięcie klątwy rzuconej na swego niezbyt udanego męża. Skaranie boskie z tym chłopem. Udało się również wydać córkę Ryksę za Alfonsa VII (1152). Tym to sposobem piastówna została królową Hiszpanii. Musiała być niepośledniej urody bo na inny posag z uwagi na problemy tatusia, liczyć nie mogła.

Lata płynęły i wreszcie pojawiła się dla Władysława szansa na odmianę losu. Nowy Cesarz Niemiec Fryderyk I Barbarossa (Rudobrody) uważał się za niezgorszego zabijakę. Miał ku temu powody bo już się w różnych wojnach wykazał. W Polsce jednak jeszcze nie był a chciał poznać nasz kraj i żyjących w nim ludzi. Wymyślił sobie zatem, że poprze Władysława i załatwi mu posadę (czyli tron) w Polsce. Do wycieczki tej Cesarz przygotowywał się starannie. Znał się na tym. Ruszono w 1157 roku. Wyprawa powiodła się. Bracia Bolesław oraz Mieszko zapoznali się z umiejętnościami bojowymi Barbarossy. Warunki pokojowe były ciężkie. Bolesław (aktualny princeps) uznał zwierzchność wobec Cesarza (lenno). Musiał wpłacić na konto zwycięzcy wcale pokaźną kwotę. Pomóc mu w planowanej wyprawie do Włoch. Mimo chodem (bo przecież nie o to Cesarzowi naprawdę chodziło) zrobiono też coś w sprawie Władysława. Bolesław miał się wybrać do Niemiec i spróbować się dogadać z wygnanym bratem. Typowe posunięcie dla zachowania pozorów, trudno się przecież spodziewać, że pomimo przegranej Bolesław nagle odda to co sobie zabrał.

Władysław został zatem wykiwany, i do rozmów nie doszło. Trzeba było być niepoprawnym optymistą licząc że stanie się inaczej. Cesarz dostał przecież od Bolesława to czego chciał. Po co miał wsadzać na tron Władysława? Chyba tylko dla kłopotów, a te i tak miał w ważniejszych dla niego Włoszech. Pognębiony tym Władysław zmarł w 1159r. Panował w Polsce tylko 8 lat. Resztę życia spędził na wygnaniu błagając o pomoc. Bez skutku. Z pewnością nie było to szczęśliwe panowanie. Wypada jednak zgodzić się z opinią że nieszczęście sam sobie ściągnął na łeb. Wybitnym politykiem nie był bowiem na pewno.

Reklama

4 KOMENTARZE