Reklama

13 grudnia, dopóki żyje „schorowany” ruski pachołek, trzeba pisać o stanie wojennym i trzeba pisać o zdrajcy Jaruzelskim, który przejdzie do historii pod pseudonimem Wolski. Powinni pisać wszyscy i wszyscy powinni czytać, tak sobie wyobrażam upamiętnienie zamachu na Polaków dokonanego przez sowieckiego namiestnika. Wszelkie utyskiwania, że znów o tym samym, 13 grudnia brzmią niepoważnie, informują o braku inteligencji i świadczą o marudzącym jak najgorzej, zwłaszcza, że co roku jest coś nowego do napisania. Pamiętam doskonale historię ruskiego generała, akurat jego karierę obserwowałem już nie jako ten, któremu nie wolno słowa pisnąć, bo „robił w pieluchę”. Owszem, gdy Jaruzelski dopuszczał się pierwszych zbrodni, nie było mnie jeszcze na świecie, nie pojawiłem się też w planach rodziców, gdy Jaruzelski zabijał na Wybrzeżu, ale zbrodnie w Lubinie, oddalonym o 30 km od mojego rodzinnego miasteczka pamiętam doskonale. Dziecko, które ma 10 lat zapamiętuje więcej niż dorosły, ponieważ taki młody człowiek doznaje znacznie większego lęku niż odrosły i jeszcze bardziej nie rozumie, dlaczego nagle do Polaków nie strzelają Niemcy i Tygrysy, ale generał w polskim mudurze wyprowadził na ulice „Rudego 102”. Umysł dziecka przetwarza rzeczywistość według swojego dziecinnego klucza wrażliwości, dziecko zanosi swoje tajemnice do własnego świata i ten słynny brak Teleranka jest doskonałym wyznacznikiem zupełnego zagubienia. Jako dziesięcioletni chłopiec nie potrafiłem zrozumieć, kiedy tak strasznie nabroiłem, że zamiast pasa na dupie zobaczyłem czołgi na ulicach i nie rodzice, ale policja i żołnierze będą mnie od tej pory wychowywać. Z czasem, gdy wróciły pierwsze kukiełkowe bajki o lisie, strach przechodził, ale ciągle w domu się słyszało, że „nie wiadomo co to dalej będzie”.

Reklama

Drugi raz, ale tylko na chwilę, generał przestraszył mnie morderstwem Księdza Popiełuszki, nie wiedziałem, że ginęli studenci i maturzyści bici na śmierć, ale o księdzu mówili wszyscy i po raz pierwszy mówili bardzo dziwnie, bo normalnie, otwarcie. Żelazna zasada, żeby nie wynosić tego co się mówi w domu, przy tej jednej tragedii przestała działać. W szkole, na ulicy, w kolejce, w kościele wszyscy mówili, że Księdza zabili komuniści i to była pierwsza poważna porażka Jaruzelskiego. Z chwilą gdy ludzie przestali się bać ruski generał rozpoczął wolną, ale systematyczną podróż na śmietnik historii. Blisko ćwierć wieku słyszeliśmy o wielkim zbawcy narodu i na początku lat 90-tych, aż do roku 2005, tak mniej więcej, fałszywa mitologia i martyrologia generała trzymała się dość mocno. Dziś mamy do czynienia z cieniem, coraz bardziej rozmazanym cieniem dawnej chwały Wolskiego, a przykładów, że kona kłamliwa historia kłamcy znajdziemy aż nadto. Przez 25 lat słyszałem, że bandyta musiał, bo ruscy już czekali, w 2013 roku te „argumenty” stały się co najmniej mętne, a najczęściej śmieszne. Zamęczono kłamstwo na śmierć i kłamcy wolą mówić o „skomplikowanej” sytuacji, niż narażać się na kontrę w postaci skomlenia Jaruzelskiego, aby Moskwa przyszłą z bratnią pomocą. Za dobrych kłamliwych czasów ruski generał brylował na salonach i był przyjmowany z honorami na państwowych uroczystościach. Przyszedł czas, że Donald Tusk do pałacu zajętego przez Komorowskiego, wchodził wyjściem ewakuacyjnym, żeby nikt nie zrobił mu zdjęcia z Jaruzelskim.

Kancelaria Komorowskiego nadziana szkolnymi w Moskwie generałami, nigdy więcej nie odważyła się i już się nie odważny zaprosić zdrajcy do pałacu prezydenckiego. W GW przez wiele lat czytaliśmy rzewne relacje, jak to dzielny weteran wojenny, który przeszedł szlak berliński i nabawił się kurzej ślepoty na Syberii, godnie odpierał ataki „dzikich hord” zgromadzonych pod oknami generała. 13 grudnia 2013 roku można przeczytać jedynie tyle, że tchórzliwy starzec kolejny rok z rzędu woli usiąść dupą na basenie, niż pokazać twarz i zmierzyć się ze swoją marną historią. Został zdrajca sam, czasami, ale po kryjomu zaproszą go dawni towarzysze do kapitalistycznego hotelu, aby mógł powąchać „ikrę” i „szampanskoje”, ale zaraz potem towarzysze nerwowo patrzą na ekrany telewizorów, łamy prasowe i konta Twittera, które informują, że słupki spadły. Za życia zdrajcy doszło do przełomu i być może dojdzie jeszcze do sądowej kary, naprawdę dużo nie brakuje, przy dobrych wiatrach za dwa lata w trybie nadzwyczajnym zdrajca może zostać nazwany nie tylko zdrajcą, ale i bandytą strzelającym do ludzi. 25 lat temu podobne marzenia mogły wywoływać śmiech, jednak wówczas kłamliwa legenda o dzielnym generale żyła pełnią życia, dziś kona, znacznie szybciej niż sam generał. Warto 13 grudnia pisać i czytać to samo, warto dodawać nowe fakty, bo dzięki temu piszemy historię, zamiast sowieckiej bumagi. Tylko i wyłącznie dzięki „monotonnemu” powtarzaniu prawdziwej historii kona kłamca i kłamstwo, nie wiem, które skona pierwsze, ale jestem przekonany, że zgon historyczny zaliczy jedno i drugi.

Reklama

28 KOMENTARZE

  1. To jest papierek lakmusowy PRL bis
    Jeżeli:

    a) Nie można skazać Kiszczaka, Jaruzelskiego i innych bandytów,
    b) na alei zasłużonych ciągle leżą podobne im kanalie,

    to o jakiej "wolnej Polsce" my mówimy?

    To nie państwo. To fasada. Wydmuszka pomalowana w kolorowe wzorki układające się w logo TVN, Wyborczej i innych gadzinówek. A durnie siedzą przed ledowym pudłem i chłoną to gówno nie zadając sobie minimalnego nawet trudu, żeby pomyśleć.

  2. To jest papierek lakmusowy PRL bis
    Jeżeli:

    a) Nie można skazać Kiszczaka, Jaruzelskiego i innych bandytów,
    b) na alei zasłużonych ciągle leżą podobne im kanalie,

    to o jakiej "wolnej Polsce" my mówimy?

    To nie państwo. To fasada. Wydmuszka pomalowana w kolorowe wzorki układające się w logo TVN, Wyborczej i innych gadzinówek. A durnie siedzą przed ledowym pudłem i chłoną to gówno nie zadając sobie minimalnego nawet trudu, żeby pomyśleć.

  3. Nierozliczone Grudnie = nierozliczony Smoleńsk
    Grudzień 1970 roku. Pamiętam Mamę, jak stała zapłakana w oknie, kiedy pojawiłem się rano w jej pokoju. Pamiętam kiedy powiedziała: Maciek, tam strzelają do ludzi. Wystrzały było słychać w Sopocie. To był Czarny Czwartek w Gdyni. W poniedziałek byłem w Gdańsku, szedłem z tłumem od Politechniki do KW PZPR. Widziałem na własne oczy jak płonął Reichstag. Miałem wtedy 19 lat. Chodziłem do Technikum Budowy Okrętów w Gdańsku, większość moich szkolnych kolegów miała rodziców pracujących w Stoczni Gdańskiej. To był szok. W Gdańsku dosłownie polowano na młodych ludzi, zatrzymywano tramwaje, wsadzano ich do milicyjnych suk i wieziono ich na komendą przy Świerczewskiego. Tam ich strzyżono i pałowano. Taki obraz mogą mieć tylko uczestnicy tamtych dni.
    Kiedy ta czerwona szmata w końcu zdechnie będę pił przez trzy dni. To nic osobistego.

  4. Nierozliczone Grudnie = nierozliczony Smoleńsk
    Grudzień 1970 roku. Pamiętam Mamę, jak stała zapłakana w oknie, kiedy pojawiłem się rano w jej pokoju. Pamiętam kiedy powiedziała: Maciek, tam strzelają do ludzi. Wystrzały było słychać w Sopocie. To był Czarny Czwartek w Gdyni. W poniedziałek byłem w Gdańsku, szedłem z tłumem od Politechniki do KW PZPR. Widziałem na własne oczy jak płonął Reichstag. Miałem wtedy 19 lat. Chodziłem do Technikum Budowy Okrętów w Gdańsku, większość moich szkolnych kolegów miała rodziców pracujących w Stoczni Gdańskiej. To był szok. W Gdańsku dosłownie polowano na młodych ludzi, zatrzymywano tramwaje, wsadzano ich do milicyjnych suk i wieziono ich na komendą przy Świerczewskiego. Tam ich strzyżono i pałowano. Taki obraz mogą mieć tylko uczestnicy tamtych dni.
    Kiedy ta czerwona szmata w końcu zdechnie będę pił przez trzy dni. To nic osobistego.

  5. Jeszcze dwa lata temu broniłem Jaruzelskiego.
    W ubr nie napisałem już ani słowa i w tym też.
    Jakoś głupio mi jeździć po nim. Za gwałtowna zmiana.
    Byłem za daleko od wydarzeń, tylko telewizję miałem i łeb odpowiednio nasączony.
    Odtruwanie to powolny proces.

  6. Jeszcze dwa lata temu broniłem Jaruzelskiego.
    W ubr nie napisałem już ani słowa i w tym też.
    Jakoś głupio mi jeździć po nim. Za gwałtowna zmiana.
    Byłem za daleko od wydarzeń, tylko telewizję miałem i łeb odpowiednio nasączony.
    Odtruwanie to powolny proces.

  7. Walka z narodem trwa już od bardzo dawna. Jeszcze przed II wojną
    ojciec Adama M., ksywa Szechter, siedział w Berezie Kartuskiej za spiskowanie przeciwko Polsce. Siedział tam osadzony prawomocnym wyrokiem niepodległej Rzeczypospolitej. Potem było już tylko źle. Jeszcze w Warszawie byli Niemcy, a komunistyczna szpica (narodowości polskiej jak najbardziej) denuncjowała patriotów, potrafiła nawet współpracować z Gestapo w wyłapywaniu Polaków z walczącego podziemia. A bezpośrednio po wojnie – egzekucje patriotów, które przy swojej skali można nazwać wyłącznie masowymi. Pewnie wszystkich Łączek nawet nie zlokalizujemy.
    Potem Poznań, Wybrzeże, Radom – znów groby, podeptana godność, odebrana wolność. Potem znów Wybrzeże i "porozumienia sierpniowe". Porozumienie do czasu zebrania sił, obmyślenia dalszej taktyki walki z narodem. Potem 13 grudnia – nic nowego w wykonaniu moskiewskich namiestników. Jedyna nowość to taka, że wojną (eufemistycznie nazwaną stanem wojennym) objęto cały kraj.
    A od 1989 roku wolność. Wolność od odpowiedzialności za wojny z przeszłości, wolność do uwłaszczenia się na majątku narodu, wolność do dalszej indokrynacji narodu i pasożytowania na narodzie.
    Jaruzelski będzie sądzony? Już jest, widzimy z jakim skutkiem. Za chory na rozprawę sądową, dostatecznie zdrowy by balować na kolejnych urodzinach w gronie ideologicznych przyjaciół.
    Czy to się zmieni, czy jednak będzie szybko osądzony? Bardzo teoretycznie, bo przez kogo?
    Jaka siła polityczna to przeprowadzi? PiS? Teoretycznie. Szujnia polityczna już teraz, na dwa lata przed wyborami, zawiera koalicje. Koalicje strachu, bo ma bardzo dużo do stracenia, a ręce ma jak nie we krwi, to ze złodziejskimi worami (albo jedno i drugie).
    Może jednak pomimo wszelkich okoliczności zbrodniarz będzie osądzony za zbrodnie? W pewnych okolicznościach naród bierze swoje sprawy w swoje ręce. Braliśmy je już wiele razy. Może to już niedługo?

     

  8. Walka z narodem trwa już od bardzo dawna. Jeszcze przed II wojną
    ojciec Adama M., ksywa Szechter, siedział w Berezie Kartuskiej za spiskowanie przeciwko Polsce. Siedział tam osadzony prawomocnym wyrokiem niepodległej Rzeczypospolitej. Potem było już tylko źle. Jeszcze w Warszawie byli Niemcy, a komunistyczna szpica (narodowości polskiej jak najbardziej) denuncjowała patriotów, potrafiła nawet współpracować z Gestapo w wyłapywaniu Polaków z walczącego podziemia. A bezpośrednio po wojnie – egzekucje patriotów, które przy swojej skali można nazwać wyłącznie masowymi. Pewnie wszystkich Łączek nawet nie zlokalizujemy.
    Potem Poznań, Wybrzeże, Radom – znów groby, podeptana godność, odebrana wolność. Potem znów Wybrzeże i "porozumienia sierpniowe". Porozumienie do czasu zebrania sił, obmyślenia dalszej taktyki walki z narodem. Potem 13 grudnia – nic nowego w wykonaniu moskiewskich namiestników. Jedyna nowość to taka, że wojną (eufemistycznie nazwaną stanem wojennym) objęto cały kraj.
    A od 1989 roku wolność. Wolność od odpowiedzialności za wojny z przeszłości, wolność do uwłaszczenia się na majątku narodu, wolność do dalszej indokrynacji narodu i pasożytowania na narodzie.
    Jaruzelski będzie sądzony? Już jest, widzimy z jakim skutkiem. Za chory na rozprawę sądową, dostatecznie zdrowy by balować na kolejnych urodzinach w gronie ideologicznych przyjaciół.
    Czy to się zmieni, czy jednak będzie szybko osądzony? Bardzo teoretycznie, bo przez kogo?
    Jaka siła polityczna to przeprowadzi? PiS? Teoretycznie. Szujnia polityczna już teraz, na dwa lata przed wyborami, zawiera koalicje. Koalicje strachu, bo ma bardzo dużo do stracenia, a ręce ma jak nie we krwi, to ze złodziejskimi worami (albo jedno i drugie).
    Może jednak pomimo wszelkich okoliczności zbrodniarz będzie osądzony za zbrodnie? W pewnych okolicznościach naród bierze swoje sprawy w swoje ręce. Braliśmy je już wiele razy. Może to już niedługo?

     

  9. Wieczorkiewicz o Jaruzelskim
    Prof. Paweł Wieczorkiewicz bardzo ciekawie pisze o Jaruzelskim i generalnie o generalicji LWP np. w w zbiorze zebranych esejów  "Łańcuch Historii" – bez złudzeń i naukowo tak jak było.

    Po pierwsze, twierdzi że ryzyko wejścia Ruskich było realne – to że nie ma oficjalnych dokumentów nic nie znaczy bo Kacapy takich rzeczy nigdy nie zostawiali na piśmie. To w ogóle nie usprawiedliwia Wolskiego – wieloletniego kapusia, który przestraszył się, że pomimo wiernej słuzby Pan może go wyrzucić za próg jak starego psa… 

    Wieczorkiewicz pisze, że generalicja LWP doskonale zdawała sobie sprawę, że jak wejdą  Sowieci oni nie będą już do niczego potrzebni. Sama perspektywa spotkania się z Towarzyszami "od drugiej strony" powodowało u nich ataki myśłi straceńczo/heroicznych.

    Ciekawostka: często mówi się,że Jaruzelski wyprowadził wolsko spoza koszar żeby zastraszyć społeczeństwo. Nie, komuchy się społeczeństwa nie bały, mieli swoich Bolków. Wyprowadzenie wojska było po to żeby nie dać się zaskoczyć w koszarach przez kolumny czołgowe Armii Czerwonej, które blokują wyjazdy z koszar – tak to wyglądało w 68 w Czechosłowacji…

    To nie oznacza, ża Jaruzelskiego bronię. Wszystko jest lepsze od przedajca…

  10. Wieczorkiewicz o Jaruzelskim
    Prof. Paweł Wieczorkiewicz bardzo ciekawie pisze o Jaruzelskim i generalnie o generalicji LWP np. w w zbiorze zebranych esejów  "Łańcuch Historii" – bez złudzeń i naukowo tak jak było.

    Po pierwsze, twierdzi że ryzyko wejścia Ruskich było realne – to że nie ma oficjalnych dokumentów nic nie znaczy bo Kacapy takich rzeczy nigdy nie zostawiali na piśmie. To w ogóle nie usprawiedliwia Wolskiego – wieloletniego kapusia, który przestraszył się, że pomimo wiernej słuzby Pan może go wyrzucić za próg jak starego psa… 

    Wieczorkiewicz pisze, że generalicja LWP doskonale zdawała sobie sprawę, że jak wejdą  Sowieci oni nie będą już do niczego potrzebni. Sama perspektywa spotkania się z Towarzyszami "od drugiej strony" powodowało u nich ataki myśłi straceńczo/heroicznych.

    Ciekawostka: często mówi się,że Jaruzelski wyprowadził wolsko spoza koszar żeby zastraszyć społeczeństwo. Nie, komuchy się społeczeństwa nie bały, mieli swoich Bolków. Wyprowadzenie wojska było po to żeby nie dać się zaskoczyć w koszarach przez kolumny czołgowe Armii Czerwonej, które blokują wyjazdy z koszar – tak to wyglądało w 68 w Czechosłowacji…

    To nie oznacza, ża Jaruzelskiego bronię. Wszystko jest lepsze od przedajca…

  11. Czy będą w Polsce procesy zbrodniarzy?
    Izrael się nie pier…li i wysyła Mossad po całym świecie, aby zwoził do osądzenia zbrodniarzy wojennych. Inne nacje też ścigają swoich zbrodniarzy (Niemcy, Francuzi, Włosi, Holendrzy), tyle że robią to w sposób bardziej prawny (ekstradycje etc). Teraz już bardzo często owi zbrodniarze wysłuchują aktów oskarżenia z wózków inwalidzkich, a bywa że z łóżek szpitalnych podłączeni do kroplówek. I wszystko jest OK. Tylko Polak jest oszołom, jak chce osądzić "wiekowego" już zbrodniarza – i to takiego, co ma zdrowie hucznie obchodzić swoje urodziny.

  12. Czy będą w Polsce procesy zbrodniarzy?
    Izrael się nie pier…li i wysyła Mossad po całym świecie, aby zwoził do osądzenia zbrodniarzy wojennych. Inne nacje też ścigają swoich zbrodniarzy (Niemcy, Francuzi, Włosi, Holendrzy), tyle że robią to w sposób bardziej prawny (ekstradycje etc). Teraz już bardzo często owi zbrodniarze wysłuchują aktów oskarżenia z wózków inwalidzkich, a bywa że z łóżek szpitalnych podłączeni do kroplówek. I wszystko jest OK. Tylko Polak jest oszołom, jak chce osądzić "wiekowego" już zbrodniarza – i to takiego, co ma zdrowie hucznie obchodzić swoje urodziny.

  13. już pozwolili, radujmy się
    Uporczywa rehabilitacja Jaruzelskiego i Kiszczaka trwała ze 30 lat. Była konieczna dla uświęcenia strony opozycyjnej biorącej udział w umowie okrągłostołowej. Nasza nowa władza nie mogła przecież kiedyś dogadywać się z bandytami, to jasne.
    Osłona już spełniła swoją rolę i stała się niepotrzebna. Jednego Jaruzela można rzucić na żer, bo system jest  stabilny.
    Mediom wolno nawet pokazywać plakaty antytuskowe w towarzystwie haseł antyjaruzelskich.
    Szkoda, że to wszystko uruchamiane jest na gwizdek.

  14. już pozwolili, radujmy się
    Uporczywa rehabilitacja Jaruzelskiego i Kiszczaka trwała ze 30 lat. Była konieczna dla uświęcenia strony opozycyjnej biorącej udział w umowie okrągłostołowej. Nasza nowa władza nie mogła przecież kiedyś dogadywać się z bandytami, to jasne.
    Osłona już spełniła swoją rolę i stała się niepotrzebna. Jednego Jaruzela można rzucić na żer, bo system jest  stabilny.
    Mediom wolno nawet pokazywać plakaty antytuskowe w towarzystwie haseł antyjaruzelskich.
    Szkoda, że to wszystko uruchamiane jest na gwizdek.