Pragnę uspokoić, już na wstępie, że z tysiąca tylko kilka nieporozumień mnie interesuje i bez zbędnych ceregieli zacznę od pierwszego najbardziej irytującego.
Polski ciemnogród, katolicyzm, zacofanie
Facet przebierający się w sukienkę i wciągający kokainę to normalne, w takim sensie normalne, że przecież ludzkie i każde nowoczesne społeczeństwo nie robiłoby wokół sprawy szumu, tylko polski ciemnogród histeryzuje. Operowanie polskim ciemnogrodem przy każdej okazji, to już chyba jakiś sposób na życie, bo na pewno nie na myślenie, gdyby odrobinę pomyśleć, a nawet nie myśleć tylko poczytać gazety i hieroglify sprzed tysięcy lat, to bez trudu można odnaleźć najstarszy sposób na polityka. W KAŻDYM kraju taki numer jaki odstawił Piesiewicz, to wyrok na polityka, w każdym jednym i nie ma to nic wspólnego z cywilizacją i zacofaniem. Polityk i to jeszcze prawicowy, a takim jest Piesiewicz nie ma życia po przyłapaniu na takiej aferze. I to nawet nie potrzeba sukienek i szminki, wystarczy najzwyklejszy stosunek płciowy od przodu, tudzież nieco bardziej oryginalny seks oralny. Nie jakiś tam polski senator, ale prezydent Izraela Mosze Kacaw, z polityka został nikim, za seks i inne czynności seksualne. Prezydent USA za parę lodów od naszej rodaczki Moniki, został skompromitowany i ledwie uszedł z prezydenckim życiem. Mirek Topolanek, co się załapał na orgię w willi Berlusconiego, nie ma życia w Czechach. Ostatnia afera seksualna z Tiger’em Woods’em kolejny raz pokazuje, że z seksem nie ma żartów, wycofują się reklamodawcy, publika stoi nie po stronie ogiera, ale upokorzonej, zdradzanej żony. Ani polski ciemnogród, ani katolicyzm nie ma tu nic do rzeczy, seksafera w polityce to klasyka gatunku. W Polsce nie stało się nic zacofanego, mało tego w Polsce doszło wręcz do niesamowicie nowoczesnej postawy. W Polsce bronią Piesiewicza koledzy partyjni, ale nie atakuje też opozycja, ani lewicowa, ani nawet prawicowy poseł Wassermann, który apeluje o spokój i wyrok sadowy, mówi o wielkiej tragedii Pisiewicza i dyskretnym podchodzeniu do sprawy. Clinton tłumaczył się z loda i palenia trawki, którą się nie zaciągał, jedno i drugie było w samym sercu politycznej kampanii. Gdyby Amerykanom pokazać naćpanego Clintona w sukience, w tej samej sekundzie jest po Clintonie. Seks zabija polityka, nie wiem czy nie skuteczniej niż korupcja.
Biedne uczciwe prostytutki i zwykłe kurwy
W poprzednim wątku celowo pominąłem jednego polityka, który przyda mi się do rozważania w tym wątku. Nasłuchałem się wiele opowieści o dramacie i etyce zawodowej prostytutek, brzmi to wszystko mniej więcej tak, jak beatyfikacja połączona z asekuracją, lepiej nie szaleć każdemu może się przydarzyć. Wnikać w psychikę prostytutki nie chce mi się w ogóle, jestem w tym względzie dość zacofany i uważam, że do tego zawodu garną się panie o szczególnych predyspozycjach i bynajmniej nie jest to trauma wywołana dziurawymi rajtuzkami w dzieciństwie. Tej opinii nie podzielają ludzie, którzy w prostytutce dostrzegają wrażliwą osobowość na przykład przy takiej okazji kiedy to jeden z posłów Samoobrony zgwałcił prostytutkę. Jeden zgwałcił, drugi zadał w moim przekonaniu fundamentalne pytanie: „Czy można zgwałcić prostytutkę”. Forma pytania i zadający pytanie budził powszechną odrazę, również moją, ale już treść pytania jest bardzo zasadna. Wszelkie ruchy feministyczne do ideologicznego szału doprowadza argument, że wywalanie cycków w głębokim dekolcie i pokazywanie tyłka w minispódniczce, w czasie nocnych spacerów wokół dyskotek, to zaproszenie do seksu i alibi dla gwałciciela. Takie noszenie się jest objawem wolności, nie zaproszeniem do seksu. Z ideologicznego punktu widzenia można tak sobie nawijać, ale każdy kto ma odrobinę rozumu wie doskonale, że faceci to wzrokowcy i dla dupy rozum tracą, zatem mnie te wszystkie gładkie opowieści o tym, że to wolność, a nie polowanie na faceta po prostu bawią. Liczenie na rozum faceta w takich przypadkach, to też odważne i śmieszne założenie, no ale mniejsza już o panienki na dyskotece, co szukają wrażeń, udając, że ich nie szukają. Taka prostytutka prowokacją seksualną zajmuje się zawodowo, zatem amatorowi przygód seksualnych trudno się oprzeć, z kolei prowokująca ponosi zawodowe ryzyko. Nie wiem w jakich okolicznościach można zgwałcić prostytutkę, jak dla mnie tylko w takich, gdy nie otrzyma umówionej zapłaty, no ewentualnie poza miejscem i czasem pracy. Wiem oczywiście, że taka etyczna bidulka zawsze może poderwać klienta i potem stwierdzić, że nieładnie pachnie mu z buzi, dlatego w połowie usługi rezygnuje i domaga się zapłaty za pół numeru. Proszę wybaczyć, ale takich rzeczy się nie robi żadnemu facetowi zdecydowanemu na usługę, klient nasz pan, jeśli faktycznie ten zawód taki uczciwy i etosowy.
Mnie taki poziom usługi bulwersuje, ale w przeciwieństwie do posła SO, nie szarpałbym się z dziwką, tylko wyrzucił za drzwi i zrobił odpowiednią opinię wśród kolegów deputowanych. Inny przykład to niejaka pani Krawczyk i tutaj też słyszałem całą stertę rzewnych historyjek o zaszczutej kobiecie, wykorzystywanej seksualnie, bo jej było ciężko i potrzebowała pracy. Biedna kobieta obsłużyła połowę niedomytych chłopów z SO z takim trollem jak Łyżwiński na czele i do tego stopnia się pogubiła w usługach, że nie była w stanie wskazać ojca dziecka SO. O przyjmowaniu środków poronnych dla krów nie warto wspominać, warto natomiast wspomnieć o szantażu. Pani Krawczyk dawała ciała na lewo i prawo i dopóki miała z tego korzyści siedziała cichutko i dawała dalej. Gdy się znudziła seksualnie swoim pracodawcom, wyleciała za drzwi najpier zaczęła się odgrażać, że wszystko powie, a potem stanęła u wrót GW i powiedziała. Od tego momentu zaczyna się samo ciekawe. Jeśli stanowiskiem nowoczesnym jest takie stanowisko, że seks to nie miłość, że zdrada psychologiczna jest najważniejsza, że bądźmy nowocześni i kochajmy się w trójkątach, to w całej Polsce tylko pani Łyżwińska okazała się europejska babka. Jedna jedyna pani Łyżawińska zbyła śmiechem seksualne igraszki męża z panią Krawczyk i ucieszyła się, że jej mąż jest sprawny nad podziw. Pełna nowoczesność, normalne podejście, luz, oddzielenie seksu od miłości, ale ku mojemu zdziwieniu wszystkie panie Środy, Jarugi i Szczuki piszczały pod niebiosa o skandalicznym zachowaniu Łyżwińskiej i w ramki po Matce Boskiej oprawiły Krawczyk. Krawczyk, która jak ostatni ciemnogród szantażowała swoich seksualnych partnerów i to bardzo nie było etyczne i nikt nie współczuł Lepperowi, mimo że ten Lepper padł ofiarą prymitywnego szantażu. podobnie biedny chłop w Brukseli, co chiał sobie ulżyć i trafił na jakąs cwaną, co w ułamku sekundy przerobiła się z pracującej panienki na Najświętszą Panienkę na urlopie.
W przypadku Samoobrony cała nowoczesna Polska stała po stronie dziwki z Brukseli i pani Krawczyk z Polski, chociaż te upolowały i sznatażowały polityków, jedna nie była w stanie ustalić kiedy, gdzie i komu dawała ciała, druga wymiękła w trakcie wykonywania usługi. Nie wiem co tu zadziałało, może to, że wypłata dla Krawczyk to skromna pensja, a nie stawka za usługę, ale przecież to sprawa Krawczyk ile bierze i jak się ceni. Może ten chłop z SO był zbyt prosty, aby mógł wydupczyć europejską dziwkę? W każdym razie w przypadku Piesiewicza nie słyszę już o biednych zdesperowanych kobietach, którym Piesiewicz obiecywał pracę, nie słyszę o uczciwości zawodu prostytutki, o tragicznych przejściach tych zbłąkanych owieczek, ale słyszę, że kurwy załatwiły człowieka. Z tego rozumiem, że jak sobie prosty chłopo-polityk z Samoobrony chce podupczyć, a dziwka strzela fochy i szantażuje chłopa, jest to etyka zawodowa dziwki i trauma z dizciństwa. Natomiast gdy polityk Piesiewicz odstrzeli numer po kokainie z sukienką i w przeciwieństwie do Leppera ani na moment nie dał roboty, to taki występ jest prowokacją artystyczną. Co więcej Piesiwicz ulega szantażowi i płaci tym biednym wykorzystanym kobietom, czyli jako prawicowy polityk i prawnik popełnia przestępstwo. Lepper uczciwie zapłacił i nie dał się szantażować. Szantazujące: Krawczyk i dziwka z Brukseli to są ofiary samczej przemocy, seksizmu i mobbingu, natomiast te od Piesiewicza to kurwy cyniczne. Nie pojmuję tej logiki, bo to z logiką nie ma nic wspólnego, ale powiem, że dla mnie te co poszły do Piesiewicza to jedna była dziwką z Brukseli, a druga puszczalską panią Krawczyk. Dlatego Piesiewicz według mnie padł ofiarą dziwki, z tym, że taką samą ofiarą jest Lepper i Łyżwiński, a może nawet mniejszą, bo Ci przez jakiś czas dotrzymywali warunków umowy. Pechem Leppera i Łyżwińskiego jest to, że to proste chamy od pługa oderwane, Piesiweicz to kalsa człowiek. W dużym, jeśli nie całym stopniu to prawda, ale nie rozumiem dlaczego prawa do dupczenia za uczciwie płacone pieniądze odmawiać chłopu, to chyba jest rasizm i ksenofobia. Piesiewicz padł ofiarą, niemniej po rozlaniu się mleka Polska nie okazała się żadnym ciemnogrodem jak przy okazji pani Krawczyk, jedyna sprawiedliwość jest taka, że Piesiewicz jest skończony jak Lepper, ponieważ jako polityk skończony byłby w każdej szerokości geograficznej.
Seks, tabu, normalność, dewiacje
W tym obszarze mamy kolejne mity i współczesne przesądy. W pełni się zgadzam, że polski język seksualny, polskie podejście do seksu nie jest tym czego można by się spodziewać po dorosłych ludziach. Kiepsko jest, to klasycznie zgaszone światło i pozycja po bożemu, zubaża nieco nasz narodowy dorobek w tej dziedzinie społecznego życia. Mam jednak wrażenie, że to dotyczy pokolenia moich rodziców i babć, a i to nie wszystkich. Moje pokolenie i pokolenie młodsze od mojego nie ma z seksem większych problemów, przynajmniej ja takich nie zauważyłem. Ta słynna edukacja seksualna w szkole to największa głupota związana z tematem jaką można wymyślić. Pamiętam doskonale lekcje w LO, bodaj w II klasie i nie były to lekcje pełne powagi, ale darcie łacha z pani prelegentki, którą my mogliśmy edukować. Zapobieganie ciąży przez edukację przerabiała Anglia, oni mają naciąganie kondoma na banana w programie nauczania i są liderami w rankingu „dzieci rodzą dzieci”. W Polsce seks ciągle jest traktowany niezdrowo i to dostrzegam bez problemu, jednak czym innym jest większa swoboda w rozmowie o seksie, której brakuje, a czym innym ekshibicjonizm i tak dochodzimy do sukienki Piesiewicza.
Hipokryzja, obłuda i znów ciemnogród z powodu oburzenia na sukienkę Piesiewicza, przecież to normalne. Skoro tak to ja poproszę o szczegółowe opowieści z alkowy, albo nie, poproszę o wklejenie filmu z ostatnim stosunkiem płciowym z żoną lub mężem i sam sobie ocenię, czy to normalne, czy nienormalne. Seks jest był i będzie sferą intymną, odzieranie seksu z intymności, nie jest nowoczesnością, ale pornosem. Pełną swobodę seksualną znamy od starożytności i wiemy, że zawsze się to kończy zataczaniem kręgu od swobody do pruderii. Starożytna Grecja to seksualny raj w porównaniu ze współczesną Grecją. Stany Zjednoczone z przełomu lat 60/70 to seksualne eldorado w relacji do obecnych USA, jednego z najbardziej pruderyjnych krajów. Każda próba odzierania seksu z tajemnicy i intymności i sprowadzanie seksu do fizyczności połączonej z ekshibicjonizmem, kończy się odreagowaniem w drugą stronę. Czym innym jest dorosłe rozmawianie o seksie, poszukiwanie pomocy i wyśmiewanie ludzkich dramatów związanych z seksem, a czym innym bezmyślne epatowanie i przez to trywializowanie seksu. Stado baranów biegających w lateksie po przyczepie, to nie jest wolność seksualna, to jest disco polo dla przygłupów już nie ważne jakiej orientacji.
Paradowanie faceta w sukience jest normalne? Otóż nie, nie jest normalne jeszcze z innego, dużo ważniejszego niż obyczajowego powodu, to może być zaburzenie seksualne na przykład transseksualizm, o ile przebieranki Piesiewicza nie są zwykłą błazenadą po koksie, a rzeczywistym zaspakajanie potrzeb seksualnych, czego nie wiem. Zakładając jednak, że to nie zabawa, tylko rzeczywista tożsamość seksualna Pana senatora, wystarczy otworzyć dowolny podręcznik z seksem w tle, czy encyklopedię medyczną, aby sprawdzić, że transseksualizm nie tylko nie jest normalnym zachowaniem seksualnym, ale jest tragedią ludzi dotkniętych czymś co w skrócie można nazwać zaburzeniem płci. Szpanerstwem strasznym jest wykrzykiwanie, że to normalne, to się od razu na światłego europejczyka można załapać, ale równie dobrze można krzyczeć, że daltonizm to normalne. Transseksualiści to osoby podatne na wszelkiego rodzaju zjazdy psychiczne, depresje, myśli samobójcze i tym podobne. Ci ludzie walczą sami ze sobą i poszukują siebie. Dlaczego to jest ważne, aby oddzielić nowoczesne pieprzenie od stanu faktycznego. Ważne jest dla Piesiewicza, ponieważ czym innym jest infantylna zabawa, czym innym transseksualizm i o ile zabawa nie jest okolicznością łagodzącą dla Piesiewicza, o tyle zdiagnozowany transseksualizm, to jest poważny argument przemawiający na rzecz Piesiewicza. Poważny argument tłumaczący sięganie po narkotyki, tłumaczący jego prawicowe kazania mające się nijak do frywolności w alkowie, tłumaczący Jego rozchwianą tożsamość i osobowość. Zdiagnozowany transseksualizm stawia Piesiewicza w zupełnie innym świetle i nie jest to bigot prawicowy, opowiadający co innego by robić co innego, ale człowiek, który walczy sam ze sobą, człowiek o rozdwojonej osobowości. Przebieranie się w damskie łaszki nie jest normalne, co więcjej może być uzewnętrznieniem poważonego, dramatycznego problemu psychicznego, z którym praktycznie nie można sobie poradzić inaczej, niż zmieniając płeć. Nie wiem, czy Piesiewicz jest transseksualistą, czy jest po prostu wesołkiem błaznującym po koksie, niemniej wrzucanie do jednego wora normalnych zachowań seksualnych z zachowaniami, które między innymi są objawem poważnych zaburzeń seksualnych, to nie jest nowoczesność, to jest głupota trywializująca ludzkie dramaty.
Czym się niby różni wóda od kokainy?
Kolejne nowoczesne zawołanie, które świadczy albo o głębokim indoktrynowaniu ideologią, albo o jeszcze głębszej ignorancji. Wszystkim się różni wóda od narkotyków i tego się można dowiedzieć od każdego psychiatry, czy profesjonalnego terapeuty. W największym skrócie tak zwane twarde narkotyki od wódy różnią się intensywnością i szybkością. Zupełnie inne reakcje i stany świadomości wywołuje narkotyk, a zupełnie inne wóda. Kto próbował ten wie i wie też, że o ile po wódzie organizm dostaje ułańskiej fantazji, albo żalu nad podłym losem, o tyle po narkotykach odwiedzamy nieznane lądy, planety i filozoficzne prawdy. Cykl uzależnienia od narkotyków i wódy, to różne kwestie, to tak jakby odrzutowca porównać z latawcem. Regularne przyjmowanie narkotyków niemal natychmiast uzależnia, ponieważ od narkotyków uzależnia się nie tylko dusza, ale i ciało. Porównanie zjazdów po narkotykach z kacem, to kolejny argument dla wódy, tego się porównać nie da. Tęsknota za zimnym piwkiem na kaca i głód narkotykowy mają się do siebie tak, jak kaprys kulinarny kobiety w ciąży i dawka insuliny dla cukrzyka. Wyniszczenie organizmu wódą i narkotykami, oczywiście przy podobnej częstotliwości zażywania, też jest od siebie odległe o lata świetlne. Po dwóch latach ćpania polskiej heroiny, uzależniony wypluwa zęby i szuka żyły w pachwinie. Dwa lata picia to nie jest powód do dumy, niemniej konsekwencje dla organizmu nieporównywalne. Warto zauważyć jeszcze jedną prawidłowość, otóż niemal 100% narkomanów dodatkowo pije wódę i nie tylko, natomiast alkoholicy bardzo rzadko o ile w ogóle sięgają po narkotyki.
W końcu leczenie. Jeśli ktoś raz w życiu widział detoks narkomana, a mnie się zdarzyło widzieć wiele razy, to będzie się modlił o to, żeby być alkoholikiem. Jasne, że ostatnia faza alkoholizmu, kiedy jest się już warzywem robi duże wrażenie, bardzo duże, ale to jest efekt olbrzymiego stażu w nałogu i zwykle picia wszystkiego co śmierdzi, efekt ten dotyczy niewielkiego odsetka pijących. Natomiast „zwykły” detoks narkomana, taki przez który musi przejść każdy, kto chce z tym zerwać to jest widok bardzo dający do myślenia. Narkoman bez wsparcia farmakologicznego praktycznie nie ma szans na zerwanie z nałogiem, ponieważ detoks to nie jest tylko psychika, ale fizyczne wycie organizmu. Poza za samym uzależnieniem między wódą i narkotykami są same różnice na niekorzyść narkomana. Alkoholik żebrzący pod sklepem o 50 gr, to jednak coś innego niż skamlący, czołgający się narkoman na dworcu głównym we Wrocławiu. Poziom determinacji narkomana i alkoholika w zdobyciu upragnionej używki również wydaje się być odmienny i nie na korzyśc narkomana. Narkoman z definicji jest skazany na kontakty z pzrestępcami, ponieważ dystrybucja narkotyków, nie jest legalna. Ceny wódy i narkotyków, to przepaść, a co za tym idzie przysłowiewe wynoszenie sprzętów z domu, okradanie skarbonki dziecka, sprzedawanie ciała i duszy za działkę, czyli degradacja osobowości postępuje w przypadku narkomana znacznie szybciej. Kolejny raz nowoczesne ględzenie działa na szkodę Piesiewicza, nie na jego korzyść. Wóda nie jest nektarem ciemnogrodu, a kokaina, amfetamina, czy inne dragi nie są ambrozją elit, to się W SZKOLE NA DŁUGIEJ PRZERWIE SPRZEDAJE. Rozumiem intencje takiego gadania zrównującego wódę z narkotykami, sens jest mniej więcej taki, że wóda to kaszanka dla mas, narkotyki kawiorem dla półbogów. Głupie gadanie, bardzo głupie i nie mam pojęcia jak inni rodzice, ale ja wyczuwając drinka w oddechu swojego dziecka uznałbym, że powoli próbuje "dorastać", natomiast znajdując działki narkotyków zesrałbym się ze strachu. Może jestem zacofany, ale zbyt wiele widziałem, aby zachowywać się nowocześnie zrónując wódę z narkotykami. Narkotyki podobnie jak sukienki, nie są przejawem luzu i nowoczesności lecz nakładających się na siebie dramatów, żeby nie powiedzieć tragedii Piesiewicza. Trywializowanie dwóch pułapek w jakie Piesiewicz wpadł, wóda to kokaina, sukieneczki to normalka, to czysta głupota dodająca szpanu recenzentom i… tragedii Piesiewiczowi. Nie są narkotyki wódą i nie jest transseksualizm frywolnością, choć jeszcze raz podkreślam, że nie wiem jak z transseksualizmem Piesiewicza jest naprawdę, mówię tylko, że sprowadzanie tego w ciemno do zabawy, nie jest mądre.
Piesiewicz senator i Piesiewicz artysta
Następna dawka z cyklu co za różnica? Artyście wolno ćpać i zabawiać się z panienkami, a senatorowi już nie? Proszę to pytanie kierować do elektoratu, jeśli senator zabawiający się z panienkami i narkotykami jest normalnym zjawiskiem, no to jest prosta recepta na najbliższą kampanię prezydencką dla Donalda Tuska. Niepotrzebnie się Tusk ucieczką do przodu salwował w przypadku trawki. Jeśli jednak ktoś chciałby odrobinę pomyśleć i zapomnieć o tym co światłe, a co ciemne i skupić się na tym co mądre i głupie, nie musi elektoratu pytać. Polityk poddaje się społecznej ocenie, mówi elektoratowi niestworzone rzeczy o tym jaki on bardzo jest fajny i inny niż konkurencyjne partie. Piesiewicz jako senator był pełnym ciemnogrodem, członek PC Kaczyńskich, potem endecko-katolickiego Ruchu Społecznego, gdzie kanapowe partie narodowe i bogobojne miały wspólne polityczne plany. Takim się przedstawił Piesiewicz jako polityk, do tego prawnik o nieskazitelnej reputacji i znów trzeba być pełnym hipokryzji aby się dziwić, że wyborca doznaje szoku widząc katolika, patriotę, prawnika, który wciąga kokainę z paniami lekkich obyczajów, popełnia przestępstwo, ulega szantażowi i przebiera się do pacierza w sukienki.
Senator idąc do swojego fachu ma statecznie reprezentować naród, mędrzec, autorytet, wzór cnót, taki jest kanon tego fachu i każdy kto się tam pcha musi to wiedzieć. Dlatego mnie nie przychodzi do głowy zostać senatorem, za bardzo frywolny jestem. Z kolei artysta, zwłaszcza współczesny i medialny może się pożegnać z karierą jeśli nie przyćpa, nie pokaże cycków, nie przebierze się w sukienkę, tudzież ze sceny nie rzuci chujami do publiczności. Jeśli współczesny artysta tego nie zrobi czeka go długa droga do kariery i rzadko kiedy zakończona sukcesem. Piesiewicz jest jednym z nielicznych, którzy doszli do końca tej drogi i to co zabija Piesiewicza jako senatora, nobilituje jako artystę. Fakt, że Piesiewicz nigdy nie kojarzył się artystycznie ze skandalem erotycznym, czy narkotykowym świadczy, że to wielki artysta jest. Piesiewicz nie potrzebował skandalu, Piesiewicz zapracował na swoją artystyczną pozycję artyzmem.
Tyle nieporozumień w kwestii Piesiewicza, jest jeszcze tak zwane szczucie i kopanie leżącego. Będą się upierał, że wbrew pozorom nie widzę tu dramatu, jest normalne, że się o tym mówi, wszędzie i zawsze będzie się o takich rzeczach mówić. Będą się pojawiać filmy w Internecie i niewybredne teksty, ale w tak zwanych oficjalnych kanałach medialnych widzę wręcz nienaturalny jak dla mediów i polityków spokój, a nawet współczucie. Mnie co innego oburza przy tej sprawie, mnie oburzają kolejne przejawy ślepej ideologii, które nie dostrzegają oczywistych różnic i oczywistych podobieństw, co wymaga myślenia, nie modnych poglądów. Zamiast myślenia widzę tandetne moralizatorstwo i wartościowanie według modnego i ideologicznego klucza.
Czy można zgwałcić prostytutkę?
Tak, można. Kiedy prostytutka mówi “nie”, a klient udaje, że nie słyszy albo ma to w nosie. W takich właśnie “okolicznościach” – kiedy kobieta mówi “nie” i stawia opór, a mężczyzna wbrew jej woli odbywa z nią stosunek seksualny, mówimy o gwałcie. Dotyczy to każdej kobiety, która mówi “nie”, nawet tej “wyzywająco ubranej”, nawet własnej żony, kochanki czy dziewczyny. “Nie” czyni w tym przypadku ogromną różnicę.
Pozdrawiam
Tyle to ja rozumiem, ale
Tyle to ja rozumiem, ale staram się też zrozumieć klienta, bo jeśli mi prostytutka macha tyłkiem przed oczyma, a potem mówi nie, no to proszę wybaczyć, ale dla mnie jest to oszustwo handlowe i naciąganie klientów. Każdy klient w tej sytuacji ma prawo się zdenerwować. A mówiąc poważnie mnie aksjologia prostytucji po prostu bawi, to jest albo udawanie głupiej, albo świętej. Chciałbym widzieć te wszystkie teoretyzujące panie, jak tłumaczą swoim córkom, już nie to, że prostytucja to zawód jak każdy inny, ale żeby ubrały się w kabaretki, wywaliły cycki i poszły na “imprę”, bo zawsze mogą powiedzieć “nie” i to mężczyzna musi uszanować.
To, że prostytutka macha tyłkiem,
wcale nie oznacza, że godzi się na wszystko, co klientowi przyjdzie do głowy. Klient może się zdenerwować, ale wcale nie musi, wystarczy, że wcześniej uzgodni nią zakres usług. jego zdenerwowanie w żadnym razie nie usprawiedliwa gwałtu, podobnie jak kabaretki i dekolt.
Panie na pewno nie tłumaczą córkom, że prostytutcja to zawód jak każdy inny, ja przynajmniej takich pań nie znam. A na imprę można chodzić w dowolnym stroju, gusty bywają różne, ale żaden strój nie daje mężczyźnie prawa do gwałtu. Nic nie daje facetowi prawa do gwałtu ani nic gwałtu nie usprawiedliwia.
Zdziwisz się może, ale jeśli kobieta mówi “nie”, mężczyzna musi to uszanować, i nie ma tutaj żadnego znaczenia, czy jest wzrokowcem czy węchowcem. Wybacz, ale “wzrokowość” to starszliwie prymitywne usprawiedliwienie, podobnie jak “sama się prosiła”. Czy Ty naprawdę wierzysz w to, że kiedy baba założy na imprę kabaretki, to chce być zgwałcona?
Nie dam się wciągnąć w tę
Nie dam się wciągnąć w tę odwieczną i jałową dyskusję. Zostanę przy swojej prymitywnej opinii, że panienki z wywaloną dupą i cycami, nie sposobią się do pielgrzymki w Częstochowie. Gwałtu nic nie usprawiedliwia, ale trzeba mieć w głowie pstro zamiast rozumu, żeby nie wiedzieć, że widok tak odzianej laski działa na facetów i że świat nie jest wypełniony dżentelmenami, ale też bydlakami niestety.
Tako rzeknę
Przychodzenie na zakrapianą i przypalaną imprezę w mini, której długość odpowiada długości stringów pod spodem, kabaretkach i wydekoltowanym t-shircie, oczywiście bez stanika, jest równie rozważne jak łażenie nocą po gdańskiej dzielnicy Orunia, Zielonym Trójkącie, czy warszawskiej Pradze.
Tu jest po prostu prosimy się o wpierdziel lub kosę w brzuch, tam o gwałt lub macanko bez przyjemności. Zabójstwo jak gwałt jest karalne, ale jakoś nikt specjalnie się nie użala nad głupkami szwędającymi się po zakazanych dzielnicach.
Trudno o bardziej trafne i
Trudno o bardziej trafne i obrazowe porównanie. Można pokusić się o jeszcze jedno. Wejść do sektora Wisły Kraków wyposażonym w prawo do wolności słowa i krzyknąć Cracovia. Każdy rozsądny człowiek wie, że gwałtu nic nie usprawiedliwia, ale naprawdę trzeba być głupim, albo udawać głupiego, żeby wyzywający strój uznać za obojętny dla gwałtu i brak kuszenia nieszczęścia.
Czy można zgwałcić prostytutkę?
Tak, można. Kiedy prostytutka mówi “nie”, a klient udaje, że nie słyszy albo ma to w nosie. W takich właśnie “okolicznościach” – kiedy kobieta mówi “nie” i stawia opór, a mężczyzna wbrew jej woli odbywa z nią stosunek seksualny, mówimy o gwałcie. Dotyczy to każdej kobiety, która mówi “nie”, nawet tej “wyzywająco ubranej”, nawet własnej żony, kochanki czy dziewczyny. “Nie” czyni w tym przypadku ogromną różnicę.
Pozdrawiam
Tyle to ja rozumiem, ale
Tyle to ja rozumiem, ale staram się też zrozumieć klienta, bo jeśli mi prostytutka macha tyłkiem przed oczyma, a potem mówi nie, no to proszę wybaczyć, ale dla mnie jest to oszustwo handlowe i naciąganie klientów. Każdy klient w tej sytuacji ma prawo się zdenerwować. A mówiąc poważnie mnie aksjologia prostytucji po prostu bawi, to jest albo udawanie głupiej, albo świętej. Chciałbym widzieć te wszystkie teoretyzujące panie, jak tłumaczą swoim córkom, już nie to, że prostytucja to zawód jak każdy inny, ale żeby ubrały się w kabaretki, wywaliły cycki i poszły na “imprę”, bo zawsze mogą powiedzieć “nie” i to mężczyzna musi uszanować.
To, że prostytutka macha tyłkiem,
wcale nie oznacza, że godzi się na wszystko, co klientowi przyjdzie do głowy. Klient może się zdenerwować, ale wcale nie musi, wystarczy, że wcześniej uzgodni nią zakres usług. jego zdenerwowanie w żadnym razie nie usprawiedliwa gwałtu, podobnie jak kabaretki i dekolt.
Panie na pewno nie tłumaczą córkom, że prostytutcja to zawód jak każdy inny, ja przynajmniej takich pań nie znam. A na imprę można chodzić w dowolnym stroju, gusty bywają różne, ale żaden strój nie daje mężczyźnie prawa do gwałtu. Nic nie daje facetowi prawa do gwałtu ani nic gwałtu nie usprawiedliwia.
Zdziwisz się może, ale jeśli kobieta mówi “nie”, mężczyzna musi to uszanować, i nie ma tutaj żadnego znaczenia, czy jest wzrokowcem czy węchowcem. Wybacz, ale “wzrokowość” to starszliwie prymitywne usprawiedliwienie, podobnie jak “sama się prosiła”. Czy Ty naprawdę wierzysz w to, że kiedy baba założy na imprę kabaretki, to chce być zgwałcona?
Nie dam się wciągnąć w tę
Nie dam się wciągnąć w tę odwieczną i jałową dyskusję. Zostanę przy swojej prymitywnej opinii, że panienki z wywaloną dupą i cycami, nie sposobią się do pielgrzymki w Częstochowie. Gwałtu nic nie usprawiedliwia, ale trzeba mieć w głowie pstro zamiast rozumu, żeby nie wiedzieć, że widok tak odzianej laski działa na facetów i że świat nie jest wypełniony dżentelmenami, ale też bydlakami niestety.
Tako rzeknę
Przychodzenie na zakrapianą i przypalaną imprezę w mini, której długość odpowiada długości stringów pod spodem, kabaretkach i wydekoltowanym t-shircie, oczywiście bez stanika, jest równie rozważne jak łażenie nocą po gdańskiej dzielnicy Orunia, Zielonym Trójkącie, czy warszawskiej Pradze.
Tu jest po prostu prosimy się o wpierdziel lub kosę w brzuch, tam o gwałt lub macanko bez przyjemności. Zabójstwo jak gwałt jest karalne, ale jakoś nikt specjalnie się nie użala nad głupkami szwędającymi się po zakazanych dzielnicach.
Trudno o bardziej trafne i
Trudno o bardziej trafne i obrazowe porównanie. Można pokusić się o jeszcze jedno. Wejść do sektora Wisły Kraków wyposażonym w prawo do wolności słowa i krzyknąć Cracovia. Każdy rozsądny człowiek wie, że gwałtu nic nie usprawiedliwia, ale naprawdę trzeba być głupim, albo udawać głupiego, żeby wyzywający strój uznać za obojętny dla gwałtu i brak kuszenia nieszczęścia.
Nie wierzę bosym szewcom i
Nie wierzę bosym szewcom i używającym terapeutom. Z tego co pisałaś wielokrotnie, bardziej mi na pacjenta niż terapeutę pasujesz, ale ok. Pieprzenie, bo to jest pieprzenie o tym, że kokaina, czy amfetamina jest tym samym co piwo i działa jak piwo, to choćby na prostym przykładzie stymulacji o kant dupy się rozbija. Po anfie i koce studenci zdają egzaminy, po piwie nie zdaliby kolokwium. Trywializując dalej, po koce można się na moment poczuć geniuszem, po piwie bokserem, albo satyrykiem. Porównanie kokainy z piwem nie może świadczyć o niczym innym jak o głupocie. Jeśli Ty jesteś terapeutą uzależnień, to niech Pan Bóg ma w opiece Twoich pacjentów, bo to mi pachnie klasyką lekarzu lecz się sam. Jakiś kurs wieczorowy skończyłaś? Czy masz może wyższe medyczne? Mnie to wieczorówką na kilometr pachnie. Co do dekoltów to mi się po prostu nie che gadać, jest przecież oczywiste, że skromne dziewczyny pokazują cycki i modlą się, aby facet tego nie zauważył.
PS Nigdzie nie pisałem o wizjach narkotycznych i różowych chmurkach, pisałem o transcendencji.
Matka
w ten sposób to zniechęcisz każdego do rozmowy, jeśli nie pasuje Ci nazwanie tego dyskusją.
Zawsze zachodzę w głowę,
Zawsze zachodzę w głowę, czego efektem są tak durne komentarze. Powiedz mi czy Ty jesteś ślepy, czy udajesz głupiego? Widzisz jak koleżanka dorola zaczęła swój komentarz? I jak go kończy? Bo o środku to mi się nawet gadać nie chce. Jak widzisz, to proszę Cię nie udawaj głupiego, że to ja zniechęcam do dyskusji, ja się dostosowuje do stylu dyskutującego. Jak już stoisz na straży dyskusji, to przykładaj się do tej roboty. Nie twierdzę, że jestem miły, ale odpowiadam na głupi i agresywny komentarz.
Zaczęła agresywnie i z kopa.
Zaczęła agresywnie i z kopa. Ale nie musisz się zniżać do takiego poziomu. Jeden, dwa razy się nie zniżysz i dorola wróci do swojego oryginalnego mniej agresywnego stylu komunikacji. To Ty ją nauczyłeś wolnoamerykanki, o ile pamiętam 🙂
Dorola może nie mieć racji to druga sprawa. Ale nie mnie to roztrzygać. Jak widzę kopaninę to idę sobie i dyskusja ma o jednego uczestnika mniej. Być może wielu innych robi tak samo. Przez to portal traci, Piotrusiu drogi.
Nie wierzę bosym szewcom i
Nie wierzę bosym szewcom i używającym terapeutom. Z tego co pisałaś wielokrotnie, bardziej mi na pacjenta niż terapeutę pasujesz, ale ok. Pieprzenie, bo to jest pieprzenie o tym, że kokaina, czy amfetamina jest tym samym co piwo i działa jak piwo, to choćby na prostym przykładzie stymulacji o kant dupy się rozbija. Po anfie i koce studenci zdają egzaminy, po piwie nie zdaliby kolokwium. Trywializując dalej, po koce można się na moment poczuć geniuszem, po piwie bokserem, albo satyrykiem. Porównanie kokainy z piwem nie może świadczyć o niczym innym jak o głupocie. Jeśli Ty jesteś terapeutą uzależnień, to niech Pan Bóg ma w opiece Twoich pacjentów, bo to mi pachnie klasyką lekarzu lecz się sam. Jakiś kurs wieczorowy skończyłaś? Czy masz może wyższe medyczne? Mnie to wieczorówką na kilometr pachnie. Co do dekoltów to mi się po prostu nie che gadać, jest przecież oczywiste, że skromne dziewczyny pokazują cycki i modlą się, aby facet tego nie zauważył.
PS Nigdzie nie pisałem o wizjach narkotycznych i różowych chmurkach, pisałem o transcendencji.
Matka
w ten sposób to zniechęcisz każdego do rozmowy, jeśli nie pasuje Ci nazwanie tego dyskusją.
Zawsze zachodzę w głowę,
Zawsze zachodzę w głowę, czego efektem są tak durne komentarze. Powiedz mi czy Ty jesteś ślepy, czy udajesz głupiego? Widzisz jak koleżanka dorola zaczęła swój komentarz? I jak go kończy? Bo o środku to mi się nawet gadać nie chce. Jak widzisz, to proszę Cię nie udawaj głupiego, że to ja zniechęcam do dyskusji, ja się dostosowuje do stylu dyskutującego. Jak już stoisz na straży dyskusji, to przykładaj się do tej roboty. Nie twierdzę, że jestem miły, ale odpowiadam na głupi i agresywny komentarz.
Zaczęła agresywnie i z kopa.
Zaczęła agresywnie i z kopa. Ale nie musisz się zniżać do takiego poziomu. Jeden, dwa razy się nie zniżysz i dorola wróci do swojego oryginalnego mniej agresywnego stylu komunikacji. To Ty ją nauczyłeś wolnoamerykanki, o ile pamiętam 🙂
Dorola może nie mieć racji to druga sprawa. Ale nie mnie to roztrzygać. Jak widzę kopaninę to idę sobie i dyskusja ma o jednego uczestnika mniej. Być może wielu innych robi tak samo. Przez to portal traci, Piotrusiu drogi.
duży może więcej
Brak pastwienia się w mediach nad Piesiewiczem wynika głownie z jego przynależności do Pań i Panów z Wyższych Sfer, a to środowisko jest niezwykle solidarne w takich przypadkach, bo prędzej czy później na każdego może coś podobnego trafić.
Lepper i Łyżwiński to całkiem inna kasta – plebs niesłusznie wepchnięty na salony, takich gnoi się z zasady.
Czasem nawet słusznie.
Po drugie mecenas nadal jest traktowany jako artysta, więc z definicji wolno mu więcej, i ma święte prawo mieć świra.
Trzeci powód to fakt iż Piesiewicz nikomu szczególnie nie podpadł jako polityk, nie angażował się mocno w czystą politykę, a raczej służył jako ekspert od fundamentalnych pytań na temat subtelnych odcieni zła i dobra i nabożny moralizator (ale też nie przesadny).
Można się zastanawiać jak mecenas P. łączył swoje hobby z moralizowaniem, pewnie nie widział tu żadnej sprzeczności – klasyczny podział na surowe zasady dla plebsu i obyczajowy luz dla nadludzi wyznaczających normy.
duży może więcej
Brak pastwienia się w mediach nad Piesiewiczem wynika głownie z jego przynależności do Pań i Panów z Wyższych Sfer, a to środowisko jest niezwykle solidarne w takich przypadkach, bo prędzej czy później na każdego może coś podobnego trafić.
Lepper i Łyżwiński to całkiem inna kasta – plebs niesłusznie wepchnięty na salony, takich gnoi się z zasady.
Czasem nawet słusznie.
Po drugie mecenas nadal jest traktowany jako artysta, więc z definicji wolno mu więcej, i ma święte prawo mieć świra.
Trzeci powód to fakt iż Piesiewicz nikomu szczególnie nie podpadł jako polityk, nie angażował się mocno w czystą politykę, a raczej służył jako ekspert od fundamentalnych pytań na temat subtelnych odcieni zła i dobra i nabożny moralizator (ale też nie przesadny).
Można się zastanawiać jak mecenas P. łączył swoje hobby z moralizowaniem, pewnie nie widział tu żadnej sprzeczności – klasyczny podział na surowe zasady dla plebsu i obyczajowy luz dla nadludzi wyznaczających normy.
Powiedz mi jakie masz
Powiedz mi jakie masz wykształcenie. Jakie skończyłaś studia, jakie masz kwalifikacje zawodowe. Przeproszę Cię na kolanach publicznie, jeśli mi tu wrzucisz dyplom nawet bez wyróżnienia z wyższej uczelni, z tej dyscypliny w której uważasz się za fachowca. Kieruję się li tylko intuicją i twierdzę, że terapeutą jesteś po kursie, czy innym studium dla dorosłych, czyli czymś takim co gosposia domowa może zrobić zamiast szydełkowania. I tylko proszę mi tu nie pieprzyć, że wykształcenie to nie wszystko. Jeśli Pani terapeuta epatuje mnie tu wiedzą i fachowa literaturą, proszę o kwalifikacje, bo ja chce wiedzieć, czym mam do czynienia z wiedzą, czy zwierzaniami gospodyni domowej. To jest klasyka szkoły autrytetu, ja napisałam książkę, ja jestem TERAPEUTA. Problem polega na tym, że do tego trzeba mieć przynajmniej poważny kwit, a oboje wiemy, że Ty tego nawet nie masz.
Powiedz mi jakie masz
Powiedz mi jakie masz wykształcenie. Jakie skończyłaś studia, jakie masz kwalifikacje zawodowe. Przeproszę Cię na kolanach publicznie, jeśli mi tu wrzucisz dyplom nawet bez wyróżnienia z wyższej uczelni, z tej dyscypliny w której uważasz się za fachowca. Kieruję się li tylko intuicją i twierdzę, że terapeutą jesteś po kursie, czy innym studium dla dorosłych, czyli czymś takim co gosposia domowa może zrobić zamiast szydełkowania. I tylko proszę mi tu nie pieprzyć, że wykształcenie to nie wszystko. Jeśli Pani terapeuta epatuje mnie tu wiedzą i fachowa literaturą, proszę o kwalifikacje, bo ja chce wiedzieć, czym mam do czynienia z wiedzą, czy zwierzaniami gospodyni domowej. To jest klasyka szkoły autrytetu, ja napisałam książkę, ja jestem TERAPEUTA. Problem polega na tym, że do tego trzeba mieć przynajmniej poważny kwit, a oboje wiemy, że Ty tego nawet nie masz.
Dorola szkodliwe to jest
Dorola szkodliwe to jest wypisywanie po pijaku zbiorowych sesji terapeutycznych z wiedzą gosposi domowej. Jeśli terapeuta w miejscu publicznym w trosce o młodzież pisze, że piwo i koks to jedno, taki terapeuta nie tylko jest szkodliwym półgłówkiem, ale powinien stracić prawo do uprawiania zawodu, choćby prawo nabył na wieczorowym kursie znachorskim.
Dorola szkodliwe to jest
Dorola szkodliwe to jest wypisywanie po pijaku zbiorowych sesji terapeutycznych z wiedzą gosposi domowej. Jeśli terapeuta w miejscu publicznym w trosce o młodzież pisze, że piwo i koks to jedno, taki terapeuta nie tylko jest szkodliwym półgłówkiem, ale powinien stracić prawo do uprawiania zawodu, choćby prawo nabył na wieczorowym kursie znachorskim.
Nie, nie dorola, aż tak
Nie, nie dorola, aż tak prostacko się nie wykpisz. Przedstawiłaś się jako zawodowy TERAPEUTA. Jak naprawisz komputer, to zeskanuj swoje kwalifikacje. Twierdzę, że jesteś domorosłą złotą rączką nie terapeutą, amatorem bez kwalifikacji, a użyłaś argumentu ‘zawodowego” w dyskusji i co więcej w miejscu publicznym uprawiasz znachorstwo.
Nie, nie dorola, aż tak
Nie, nie dorola, aż tak prostacko się nie wykpisz. Przedstawiłaś się jako zawodowy TERAPEUTA. Jak naprawisz komputer, to zeskanuj swoje kwalifikacje. Twierdzę, że jesteś domorosłą złotą rączką nie terapeutą, amatorem bez kwalifikacji, a użyłaś argumentu ‘zawodowego” w dyskusji i co więcej w miejscu publicznym uprawiasz znachorstwo.
przepraszam ze nie w temacie;-))
Dorolu co to jest za ksiazka o uzaleznieniach??? Podaj tytul;-)) ostatnio duzo o tym czytam;-)) dziekuje z gory za info;-))
przepraszam ze nie w temacie;-))
Dorolu co to jest za ksiazka o uzaleznieniach??? Podaj tytul;-)) ostatnio duzo o tym czytam;-)) dziekuje z gory za info;-))
Dorola to jest Twój odwieczny
Dorola to jest Twój odwieczny problem, sadzisz kupki w które sama wpadasz. Przedstawisz się amatorko jako fachowiec i autor książek, co w połączeniu z biedą kompetencji, jest argumentem w dyskusji poniżej wszelkiego poziomu, a potem usiłujesz być zabawna. Powołujesz się na własne kompetencje, których nie masz i z pozycji domowej gosposi urządzasz sesje terapeutyczne jako zawodowiec, chociaż jesteś zwykłą znachorką. Ale to jeszcze pół biedy, gdybyś Ty chociaż coś mądrego powiedziała, ale wypowiedziałaś rzeczy tak bzdurne i szkodliwe, że nie trzeba być fachowcem, aby złapać się za głowę. Co gorsze wypowiedziałaś głupoty, nie tak jak ja, czy inni, jako ludzie sądzący to czy tamto, ale jako terapeuta i to jest nadużycie dyskwalifikujące.
Moje podważanie autorytetów, które poza straszeniem autorytetami nie mają nic do powiedzenia jest konsekwentne, ale ja się nigdy nie przedstawiałem jako fachowiec z branży, co więcej nawet własną specjalizację zawsze firmuje jako czyste amatorstwo. Twoje powoływanie się na autorytety, w tym autorytet własny, podczas gdy z fachową wiedzą nie masz nic wspólnego, jest zwykłym kantem, na którym zostałaś przyłapana i zamiast grzecznie przeprosić silisz się na nędzny dowcip. Dużo dziś powiedziałaś o sobie, to jest prawdziwa tragedia, że tacy ludzie jak Ty po kursie szydełkowania, biorą się za leczenie ludzkich dusz, to powinno być karane. Mam osobisty uraz do takich partaczy.
Dorola to jest Twój odwieczny
Dorola to jest Twój odwieczny problem, sadzisz kupki w które sama wpadasz. Przedstawisz się amatorko jako fachowiec i autor książek, co w połączeniu z biedą kompetencji, jest argumentem w dyskusji poniżej wszelkiego poziomu, a potem usiłujesz być zabawna. Powołujesz się na własne kompetencje, których nie masz i z pozycji domowej gosposi urządzasz sesje terapeutyczne jako zawodowiec, chociaż jesteś zwykłą znachorką. Ale to jeszcze pół biedy, gdybyś Ty chociaż coś mądrego powiedziała, ale wypowiedziałaś rzeczy tak bzdurne i szkodliwe, że nie trzeba być fachowcem, aby złapać się za głowę. Co gorsze wypowiedziałaś głupoty, nie tak jak ja, czy inni, jako ludzie sądzący to czy tamto, ale jako terapeuta i to jest nadużycie dyskwalifikujące.
Moje podważanie autorytetów, które poza straszeniem autorytetami nie mają nic do powiedzenia jest konsekwentne, ale ja się nigdy nie przedstawiałem jako fachowiec z branży, co więcej nawet własną specjalizację zawsze firmuje jako czyste amatorstwo. Twoje powoływanie się na autorytety, w tym autorytet własny, podczas gdy z fachową wiedzą nie masz nic wspólnego, jest zwykłym kantem, na którym zostałaś przyłapana i zamiast grzecznie przeprosić silisz się na nędzny dowcip. Dużo dziś powiedziałaś o sobie, to jest prawdziwa tragedia, że tacy ludzie jak Ty po kursie szydełkowania, biorą się za leczenie ludzkich dusz, to powinno być karane. Mam osobisty uraz do takich partaczy.
wóda mniej szkodzi
Masz rację, mechanizm uzależnień jest zawsze taki sam, jednak skutki mocno się różnią.
Głównie chodzi oto, czy dany środek powoduje trwałe, nieodwracalne uszkodzenie mózgu, czy też nie.
Amfetamina i kokaina niestety po paru latach brania powodują, dlatego nawet trudno mówić o „wyleczeniu” od zażywania tych środków, można przestać brać, ale do normalnego aktywnego życia nie ma powrotu, można tylko przeleżeć resztę życia na tapczanie, albo coś tam robić na ćwierć gwizdka.
Były koksiarz nigdy już nie będzie wesoły jak szczygiełek i pracowity jak mrówka.
Natomiast alkoholik ma duże szanse żyć normalnym, urozmaiconym życiem o ile nie zacznie chlać.
nie wiem jak z tym drugim
ale w opowieściach zaprzyjaźnionych alkoholików przewija się jeden motyw.
Jak piłem(łam) życie szło sinusoidą – raz było pięknie, a raz do dupy. A teraz się wszystko wypłaszczyło. I cały czas jest tak sobie.
wóda mniej szkodzi
Masz rację, mechanizm uzależnień jest zawsze taki sam, jednak skutki mocno się różnią.
Głównie chodzi oto, czy dany środek powoduje trwałe, nieodwracalne uszkodzenie mózgu, czy też nie.
Amfetamina i kokaina niestety po paru latach brania powodują, dlatego nawet trudno mówić o „wyleczeniu” od zażywania tych środków, można przestać brać, ale do normalnego aktywnego życia nie ma powrotu, można tylko przeleżeć resztę życia na tapczanie, albo coś tam robić na ćwierć gwizdka.
Były koksiarz nigdy już nie będzie wesoły jak szczygiełek i pracowity jak mrówka.
Natomiast alkoholik ma duże szanse żyć normalnym, urozmaiconym życiem o ile nie zacznie chlać.
nie wiem jak z tym drugim
ale w opowieściach zaprzyjaźnionych alkoholików przewija się jeden motyw.
Jak piłem(łam) życie szło sinusoidą – raz było pięknie, a raz do dupy. A teraz się wszystko wypłaszczyło. I cały czas jest tak sobie.
,,Łatwo przecholować…” – tak,bardzo łatwo
a najgorzej to przeholować -patriotycznie – wódką krajową.Dwa dni z głowy. A tak zupełnie serio , Pan Piesiewicz to nawet może worek po cukrze kokainy do bagażnika ładować , w asyscie kamer i dziennikarzyn,byleby tylko na własne potrzeby.A i tak pozostanie wielki,poza zasięgiem tych wszystkich ,,koni Kaliguli".Wielki w dwójnasób – raz jako nieugięty obrońca kopanych i opluwanych przez jaruzelową juntę,dwa -jako scenarzysta fimów Kieślowskiego.
,,Łatwo przecholować…” – tak,bardzo łatwo
a najgorzej to przeholować -patriotycznie – wódką krajową.Dwa dni z głowy. A tak zupełnie serio , Pan Piesiewicz to nawet może worek po cukrze kokainy do bagażnika ładować , w asyscie kamer i dziennikarzyn,byleby tylko na własne potrzeby.A i tak pozostanie wielki,poza zasięgiem tych wszystkich ,,koni Kaliguli".Wielki w dwójnasób – raz jako nieugięty obrońca kopanych i opluwanych przez jaruzelową juntę,dwa -jako scenarzysta fimów Kieślowskiego.
Trywializując ,,jazdy” ,,odloty” i wszystkie takie…
cała uwaga narkomana koncentruje się wokół kasy na działkę,więc kradnie, a nałogowego alkoholika na małej butelce wódki ,,szczeniaczku,” ewentualnie łyku taniego ,,wina”.I to jest cała różnica dla pracodawcy. Zauważyłem jeszcze taką prawidłowość : alkoholik jest gotów do wielkiego wysiłku i ciężkiej pracy,ale po wypłacie znika.Po tygodniu wraca,przysięga,że nigdy więcej i cyrk się zaczyna od początku.
Trywializując ,,jazdy” ,,odloty” i wszystkie takie…
cała uwaga narkomana koncentruje się wokół kasy na działkę,więc kradnie, a nałogowego alkoholika na małej butelce wódki ,,szczeniaczku,” ewentualnie łyku taniego ,,wina”.I to jest cała różnica dla pracodawcy. Zauważyłem jeszcze taką prawidłowość : alkoholik jest gotów do wielkiego wysiłku i ciężkiej pracy,ale po wypłacie znika.Po tygodniu wraca,przysięga,że nigdy więcej i cyrk się zaczyna od początku.
W kwestii formalnej:
TRANSWESTYTA I TRANSSEKSUALISTA, to nie jest to samo. Piesiewicz nie jest transseksualistą, a co najwyżej transwestytą. Wypadałoby poprawić, MK.
Ale to chyba jasne, że to
Ale to chyba jasne, że to dwie różne rzeczy, ja transseksualizm podaję jako ewentualność nie diagnozę i za Boga nie wiem skąd Twoje przekonanie, że Piesiewicz jest “co najwyżej transwestytą”. Po czym to na litość Boską poznałeś?
No, to sobie dalej żartujmy: a po tym, że na sławetnych
zdjęciach jest ubrany w sukienkę. Nie wiem natomiast czy robi to często, bo lubi, czy został wrobiony do tego właśnie zdjęcia. Dlatego napisałem “co najwyżej”. Skąd Tobie przyszedł do głowy transseksualizm, tego nie rozumiem. Transseksualizm to zmiana płci, a nie przebieranki.
Po pierwsze transseksualizm
Po pierwsze transseksualizm to nie jest zmiana płci, tylko brak akceptacji dla własnej płci, a od tego do zmiany droga daleka. Po drugie napisałem skąd mi przyszło do głowy i wydawało mi się, że dość jasno, z wielokrotnym zastrzeżeniem, że nie twierdzę, ale ostrzegam, że sukienka to nie tylko zabawa, również objaw, który może kierować na bardzo poważne zaburzenie seksualne i szerzej psychiczne. Przebieranki występują zarówno w transseksualizmie, jak i u transwestytów. Różnica zasadnicza polega na tym, że transwestytom wystarczy sukienka, transseksualista chce więcej, zmiany płci, co nie znaczy, że się na więcej decyduje, z tego co czytałem rzadko się decyduje. Nie chcę wchodzić w kolejne udawanie eksperta, bo to faktycznie męczące, ale to poziom wiedzy ogólnej i ja użyłem najbardziej drastycznego z możliwych powodów przebieranek, aby pokazać, że frywolne podchodzenie do sukienki jako gadżetu seksualnego, żeby pokazać swoją nowoczesność, jest głupotą. Nie ma nic normalnego w przebieraniu się faceta za kobietę, w kontekście seksualnym, może to być objaw transseksualizmu w najgorszym razie lub nie “co najwyżej”, ale AŻ transwestytyzm, czyli równie poważne zaburzenie, nie w tym sensie, że ola Boga zboczeniec, ale w tym sensie, że ludzie z tym problemem po prostu cierpią i są podawani leczeniu.
W kwestii formalnej:
TRANSWESTYTA I TRANSSEKSUALISTA, to nie jest to samo. Piesiewicz nie jest transseksualistą, a co najwyżej transwestytą. Wypadałoby poprawić, MK.
Ale to chyba jasne, że to
Ale to chyba jasne, że to dwie różne rzeczy, ja transseksualizm podaję jako ewentualność nie diagnozę i za Boga nie wiem skąd Twoje przekonanie, że Piesiewicz jest “co najwyżej transwestytą”. Po czym to na litość Boską poznałeś?
No, to sobie dalej żartujmy: a po tym, że na sławetnych
zdjęciach jest ubrany w sukienkę. Nie wiem natomiast czy robi to często, bo lubi, czy został wrobiony do tego właśnie zdjęcia. Dlatego napisałem “co najwyżej”. Skąd Tobie przyszedł do głowy transseksualizm, tego nie rozumiem. Transseksualizm to zmiana płci, a nie przebieranki.
Po pierwsze transseksualizm
Po pierwsze transseksualizm to nie jest zmiana płci, tylko brak akceptacji dla własnej płci, a od tego do zmiany droga daleka. Po drugie napisałem skąd mi przyszło do głowy i wydawało mi się, że dość jasno, z wielokrotnym zastrzeżeniem, że nie twierdzę, ale ostrzegam, że sukienka to nie tylko zabawa, również objaw, który może kierować na bardzo poważne zaburzenie seksualne i szerzej psychiczne. Przebieranki występują zarówno w transseksualizmie, jak i u transwestytów. Różnica zasadnicza polega na tym, że transwestytom wystarczy sukienka, transseksualista chce więcej, zmiany płci, co nie znaczy, że się na więcej decyduje, z tego co czytałem rzadko się decyduje. Nie chcę wchodzić w kolejne udawanie eksperta, bo to faktycznie męczące, ale to poziom wiedzy ogólnej i ja użyłem najbardziej drastycznego z możliwych powodów przebieranek, aby pokazać, że frywolne podchodzenie do sukienki jako gadżetu seksualnego, żeby pokazać swoją nowoczesność, jest głupotą. Nie ma nic normalnego w przebieraniu się faceta za kobietę, w kontekście seksualnym, może to być objaw transseksualizmu w najgorszym razie lub nie “co najwyżej”, ale AŻ transwestytyzm, czyli równie poważne zaburzenie, nie w tym sensie, że ola Boga zboczeniec, ale w tym sensie, że ludzie z tym problemem po prostu cierpią i są podawani leczeniu.
Markiz, bo cię sieknę
Ty leniuchu niezalogowany
Markiz, bo cię sieknę
Ty leniuchu niezalogowany
po internet, grzybka i piwko trza będzie do Czech niestety
My tu gadu gadu, a Czesi znów oddalili się od polskiego wzorca państwa policyjnego.
Od Nowego Roku wolno im posiadać małe ilości dowolnych narkotyków, mogą też hodować w domu dziwne roślinki i grzybki.
Oni się oddalili od polskiego dziadostwa jakiś czas temu
może bez wielkiego rozgłosu i kretynizmu ,,tygrysów ” i ,,zielonych wysp”.Po prostu zmieniają swój kraj dzień po dniu,kilometr po kilometrze.A my się w pegeerowskim błocie kręcimy wkółko. Co się zaś tyczy policyjnego wzorca – to się nie zdziw, jeżeli czeski policjant potraktuje Ciebie jak austriacki.Tak samo nas lubią.
po internet, grzybka i piwko trza będzie do Czech niestety
My tu gadu gadu, a Czesi znów oddalili się od polskiego wzorca państwa policyjnego.
Od Nowego Roku wolno im posiadać małe ilości dowolnych narkotyków, mogą też hodować w domu dziwne roślinki i grzybki.
Oni się oddalili od polskiego dziadostwa jakiś czas temu
może bez wielkiego rozgłosu i kretynizmu ,,tygrysów ” i ,,zielonych wysp”.Po prostu zmieniają swój kraj dzień po dniu,kilometr po kilometrze.A my się w pegeerowskim błocie kręcimy wkółko. Co się zaś tyczy policyjnego wzorca – to się nie zdziw, jeżeli czeski policjant potraktuje Ciebie jak austriacki.Tak samo nas lubią.
Mam do Ciebie wielką prośbę,
Mam do Ciebie wielką prośbę, faktycznie nie znam się na narkotykach na poziomie profesjonalisty, natomiast Ty sparwiasz wrażenie, że wiesz co mówisz. Podaj mi z łaski swojej 3, 4 pozycje fachowe, tytuły i autorów, w których można znaleźć te same opinie, które wyraża dorola. Pół godziny Ci starczy na pozbieranie myśli?
PS Tak słyszałem o tabletce gwałtu, ale pierwszy raz słyszę, że wciąga się tę tabletkę nosem.
Mam do Ciebie wielką prośbę,
Mam do Ciebie wielką prośbę, faktycznie nie znam się na narkotykach na poziomie profesjonalisty, natomiast Ty sparwiasz wrażenie, że wiesz co mówisz. Podaj mi z łaski swojej 3, 4 pozycje fachowe, tytuły i autorów, w których można znaleźć te same opinie, które wyraża dorola. Pół godziny Ci starczy na pozbieranie myśli?
PS Tak słyszałem o tabletce gwałtu, ale pierwszy raz słyszę, że wciąga się tę tabletkę nosem.
Tak myślałem, że coś równie
Tak myślałem, że coś równie błyskotliwego przeczytam. Dobranoc.
Tak myślałem, że coś równie
Tak myślałem, że coś równie błyskotliwego przeczytam. Dobranoc.
Pani mecenas już nie wozi swoim prywatnym, wielkim
samochodem małomiasteczkowej prostytutki tzn. ofiary gwałtu Leppera i Łyżwińskiego – macho Samoobrony.Nikt nigdy nie pokusił się odpowiedzieć na proste pytanie : w jaki sposób i za ile złotych polskich pani Krawczyk trafiła na orbitę zainteresowania ekskluzywnego adwokata oraz mediów kolorowych i tych czarno-białych? Wywleczono przy tej okazji, przesadnie opalonemu przewodniczącemu, notoryczne uzależnienie od prostytutek,które kasowały za usługi w ten sposób,że brały forsę – z kasy pancernej SO – pełnymi garściami,a zaspokojony Endrju dodawał im odwagi – bierzcie ile chcecie,to i tak nie moje. Gdzie są dzisiaj bohaterowie dramatu – obrzydliwy zboczeniec Lepper i biedna,małomiasteczkowa bezrobotna – Krawczyk? Jak nożem uciął , cisza.Jakby wszystkie telewizje miały wspólną reżyserkę i realizator nacisnął ,,line off”.Jakby wspólne kolegium redakcyjne na hasło Lepper & Krawczyk wybrało opcję ,,kosz”. Z historii Piesiewicza morał jest jeden,i był poruszany tutaj całkiem niedawno – od kurew z daleka, z kurwami tylko kłopoty albo nieszczęście.Może ten film to inscenizacja dobrze pomyślana,albo nawet wyreżyserowana,przez kogoś kto te kurwy posłał z kamerą i ,być może,z ciuchami.Co genialnemu scenarzyście nie da spokoju do końca życia – zagrać w amatorskim filmie,bez porządnego scenariusza i wielkiego reżysera.To chyba dla niego największa kara.
Pani mecenas już nie wozi swoim prywatnym, wielkim
samochodem małomiasteczkowej prostytutki tzn. ofiary gwałtu Leppera i Łyżwińskiego – macho Samoobrony.Nikt nigdy nie pokusił się odpowiedzieć na proste pytanie : w jaki sposób i za ile złotych polskich pani Krawczyk trafiła na orbitę zainteresowania ekskluzywnego adwokata oraz mediów kolorowych i tych czarno-białych? Wywleczono przy tej okazji, przesadnie opalonemu przewodniczącemu, notoryczne uzależnienie od prostytutek,które kasowały za usługi w ten sposób,że brały forsę – z kasy pancernej SO – pełnymi garściami,a zaspokojony Endrju dodawał im odwagi – bierzcie ile chcecie,to i tak nie moje. Gdzie są dzisiaj bohaterowie dramatu – obrzydliwy zboczeniec Lepper i biedna,małomiasteczkowa bezrobotna – Krawczyk? Jak nożem uciął , cisza.Jakby wszystkie telewizje miały wspólną reżyserkę i realizator nacisnął ,,line off”.Jakby wspólne kolegium redakcyjne na hasło Lepper & Krawczyk wybrało opcję ,,kosz”. Z historii Piesiewicza morał jest jeden,i był poruszany tutaj całkiem niedawno – od kurew z daleka, z kurwami tylko kłopoty albo nieszczęście.Może ten film to inscenizacja dobrze pomyślana,albo nawet wyreżyserowana,przez kogoś kto te kurwy posłał z kamerą i ,być może,z ciuchami.Co genialnemu scenarzyście nie da spokoju do końca życia – zagrać w amatorskim filmie,bez porządnego scenariusza i wielkiego reżysera.To chyba dla niego największa kara.