Reklama

Niezwykle rzadko zaprzęgam tytułowe lemingi do felietonu, bo jakoś mi to określenie cięgle przypomina demokrację – pełne wad, ale nie wymyślono nic lepszego. Końcówkę Donald ma fatalną, chyba nikt tak by nie chciał umierać, jak Tusk się męczy w samotności. Znikąd pomocy w agonii, w gabinecie został tylko Graś, reszta planuje uciec do UE, na konferencjach nikt nie pyta o PiS, ale bombarduje powiązaniami PO z Kwaśniewskim, in vitro, zegarkami Nowaka, Rybnikiem i kryzysem koalicyjnym. Na samym szczycie niemożności coraz mniej licznie gromadzą się lemingi i chociaż usiłują pomóc, w swojej prostocie dolewają rozpalonej smoły na rdzawą czuprynę. Jedna cecha leminga jest trafiona w samo sedno, chodzi rzecz jasna o stadne reakcje i tę cechę mieliśmy okazję przestudiować po wyborach w Rybniku. Komentarz do porażki był jeden, ktoś lemingom podpowiedział, że 3% zwycięstwa ze 100%, to 97% porażki, a w ogóle 11% frekwencji i w senacie bez zmian, ponieważ dalej 62 senatorów, ha, ha, ha. Prawdę mówiąc nieco podkoloryzowałem i dozbroiłem argumentami mantrę leminga, oryginał wyglądał znacznie gorzej i z tym garbem Tusk wraz z kandydatem PO w Rybniku musieli wyjść do mediów. Dla każdego kto lemingiem nie jest od początku musiało być jasne, że ani przegrany działacz PO, ani tym bardziej Tusk nie mogą powtórzyć błazenady wymamrotanej przez lemingów. Internetowi doradcy Tuska nie tylko mu nie pomogli, ale postawili w idiotycznej sytuacji, która wymagała od Donalda wygłoszenia pełnej pokory kontry do nasączonej głupotą pychy elektoratu.

Z powyższego zestawu da się wyciągnąć dwa fundamentalne wnioski. Koniec Tuska przyspiesza, a wraz z końcem Tuska kończą się lemingi. Bywało tak, że stronę przeciwną stygmatyzowano zarówno obciachową partią, jak i ciemnogrodem w beretach, który stanowił wyborców. No i nastąpiła „hop siup zmiana dup”. Donald leci na twarz w sondażach popularności i zaufania, wyborcy Donalda zaczynają się gorzej kojarzyć niż niegdysiejsze mohery. Obok niekorzystnego obrotu spraw należy wspomnieć o dramatycznej dysproporcji między tak zwaną debatą wewnętrzną. W środowisku związanym z PiS od 6 lat trwa burza mózgów jak zwyciężyć w wyborach, pomysłów jest sporo, część z nich w moim przekonaniu była ciekawsza niż partyjna strategia PiS. Wszelkie zarzuty porównujące elektorat PiS do sekty są tak trafione, jakby porównać wydarzenia w szatni drużyny przegrywającej do przerwy z garderobą artystki, która za chwilę ma bis. Dokładnie odwrotnie się sprawy przedstawiają, to lemingi klepią paciorki na jedno kopyto, strasząc się wzajemnie jednym jedynym szatanem. Mohery i wrogów mają więcej i pomysłów na bitwy cale mnóstwo, a żeby nie być gołosłownym przypomnę dwa największe spory w PiS. Przede wszystkim spór o lidera, czy Kaczor ma być liderem, czy też trzeba poszukać kogoś prezentującego się w mediach jak Blemondo? Drugi wewnętrzny konflikt dotyczy samej strategii politycznej, którą jedni chcą oprzeć na przyciskaniu Tuska Smoleńskiem, natomiast drudzy uważają, że ten temat nie przynosi żadnych rezultatów politycznych i efektów w samym wyjaśnianiu katastrofy. Tylko dwie dyskusje przytoczyłem, chociaż takich przykładów można namnożyć sporo, niechby nawet ostatni dylemat – współpracować z Dudą, czy się odciąć?

Reklama

PiS i Kaczyński mają do dyspozycji wyrobiony politycznie elektorat, wymagający, oczekujący rozwiązań, wręcz przesycony rozmaitymi indywidualnościami, doradzającymi mniej lub bardziej udane strategie. PiS na swój elektorat może liczyć na wielu polach, lojalności, mobilizacji, odporności na medialną ciapę i wreszcie elektorat PiS jest think tankiem samym w sobie. Upierał się nie będę, że to zawsze przynosi pożądany efekt, często powstaje zamieszanie wywołane skrajnymi postawami od popierania idiotów w rodzaju FYM, aż po tak samo „inteligentne” mnożenie kanap partyjnych w gatunku: PJN, SP i PR. Wyłączając w zasadzie tę jedna wadę wynikającą z ambicji w ramach partii i elektoratu, reszta stanowi same zalety dzięki który i PiS i sam Kaczyński przetrwał 6 lat w bardzo dobrej jak na zewnętrzne realia kondycji. Nic z tych dobrodziejstw nigdy nie stało koło Tuska, a dziś Tusk stoi sam jak palec w … imadle. Donald pozostał w agonii samotny, opuścił swoich towarzyszy albo towarzysze opuścili Tuska i do osobistego dramatu Donalda trzeba jeszcze włączyć najgłupszy żelazny elektorat pod politycznym słońcem, który gremialnie udziela najgłupszych ze wszystkich możliwych rad. Łudzi się jeszcze Donald nadzieją w postaci miękkiego elektoratu PO, którym żadna partia nie powinna gardzić, bo to są ludzie tak naprawdę z dala od polityki i coś muszą wybrać zatem wybierają na zasadzie „no matko kochana, co ja mam skreślić, a niech już będzie ten”. Łudzić się może, jednak niewiele ze złudzeń pozostanie, Tusk dogorywa i chociaż leminga nikt mu nie odbije, to sporo elektoratu PO jest o „wyjęcia”, szczególnie tak zwane sieroty po POPiS-ie. Lemingi pójdą z Donaldem nad skarpę, właściwie już tam stoją i czekają na sygnał leminga-alfa, resztę może uda się ocalić, ale trzeba im pokazać cel i drogę do celu.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Tusk dręczy biedne zwierzęta
    Dziwne, że Tusk zupełnie niepotrzebnie pastwi się nad lemingami. Choćby ustawa o śmieciach, mandaty za zepsute oświetlenie w bagażniku, i masa innych pomysłów jakby celowo testujących ile można nakopać im do dupy bez protestów.
    Cierpią oczywiście nie tylko wyborcy PO, ale ci inni niczego więcej jak kretyństwa od władzy się nie spodziewają.
    Twardy elektorat PO to ludzie na posadach nieprodukcyjnych zarabiający od 7 tysięcy wzwyż, nie mający żadnych ciekawych kwalifikacji.
    Trochę ich jest.

  2. Tusk dręczy biedne zwierzęta
    Dziwne, że Tusk zupełnie niepotrzebnie pastwi się nad lemingami. Choćby ustawa o śmieciach, mandaty za zepsute oświetlenie w bagażniku, i masa innych pomysłów jakby celowo testujących ile można nakopać im do dupy bez protestów.
    Cierpią oczywiście nie tylko wyborcy PO, ale ci inni niczego więcej jak kretyństwa od władzy się nie spodziewają.
    Twardy elektorat PO to ludzie na posadach nieprodukcyjnych zarabiający od 7 tysięcy wzwyż, nie mający żadnych ciekawych kwalifikacji.
    Trochę ich jest.

  3. Kaczyński będzie musiał nie tylko strzyc przy ziemi w aparacie
    urzędniczym, ale także zrobić porządek z mediami i sądami. Bo z takimi jak one są teraz to nie będzie mógł rządzić. Atak z lat 2005-2007 będzie się jawił piknikiem w porównaniu co mu teraz zgotują.

    • NIe da się bez większości konstytucyjnej.
      Kwadratura koła. Większości konstucyjnej nie będzie miał. A nawet jak ją cudem zdobędzie to go stukną. Polska to nie Węgry a ruscy dwa razy tego samego błedu nie robią. I nie ma już z kim grać globalnie. Nadzieja w tym że przyszłość jest nieprzewidywalna.
      Generalnie jestem pesymistą.

  4. Kaczyński będzie musiał nie tylko strzyc przy ziemi w aparacie
    urzędniczym, ale także zrobić porządek z mediami i sądami. Bo z takimi jak one są teraz to nie będzie mógł rządzić. Atak z lat 2005-2007 będzie się jawił piknikiem w porównaniu co mu teraz zgotują.

    • NIe da się bez większości konstytucyjnej.
      Kwadratura koła. Większości konstucyjnej nie będzie miał. A nawet jak ją cudem zdobędzie to go stukną. Polska to nie Węgry a ruscy dwa razy tego samego błedu nie robią. I nie ma już z kim grać globalnie. Nadzieja w tym że przyszłość jest nieprzewidywalna.
      Generalnie jestem pesymistą.