Reklama

Fakty: Sąd skazał byłego ordynatora kardiochirurgii warszawskiego szpitala MSWiA na rok więzieniu w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad 17,5 tysiąca złotych łapówek.

Domniemania: mobbing, molestowanie seksualne i najbardziej znany zarzut Ziobry: „ Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". W wyroku nieprawomocnym sąd oddalił zarzuty o mobbing i molestowanie. „Pozbawianie życia” nie było przedmiotem rozprawy dr G. G. wcześniej wygrał proces cywilny wytoczony Ziobrze, który w 2010 r. przeprosił go za wypowiedziane na konferencji prasowej słowa. Lekarz wygrał też cywilne procesy z "Faktem" i "Super Expressem" za słowa, że G. "zabijał w rządowym szpitalu" i nazwanie go "doktor-śmierć".

Reklama

Pismakami z brukowców nie ma się co zajmować. Szkoda czasu.

Ciekawe jest natomiast jak tłumaczył się Ziobro ze swoich konferencyjnych zarzutów. Pokazuje nie tylko stan mentalny i emocjonalny byłego już ministra, ale także poziom intelektualny [cyt. Za http://www.gazetaprawna.pl]: „To nie było zwykłe urzędnicze zrelacjonowanie ustaleń śledztwa, lecz wypowiedzi nacechowane emocjami, co jest zrozumiałe wobec tego, jakie informacje uzyskałem od prokuratorów prowadzących śledztwo i funkcjonariuszy CBA" – mówił Ziobro. Podkreślił, że znał wówczas także informacje operacyjne CBA, jakie funkcjonariusze zdobyli w śledztwie. "Nigdy nie oceniałem człowieczeństwa dr. G. Mógłbym natomiast ocenić poziom profesjonalny i etyczny pana doktora i powiedzieć, że nie zasługuje on na miano etycznego lekarza" – powiedział Ziobro, szeroko relacjonując sądowi ustalenia prokuratury będące podstawą zarzutu zabójstwa pacjenta i błędów w sztuce. Powołał się też na opinie biegłych lekarzy, w tym prof. Zbigniewa Religi. Za błąd Ziobro uznał umorzenie śledztwa w wątku zabójstwa pacjenta i błędów w sztuce (co stało się już po odejściu Ziobry z resortu – PAP). Decyzja o umorzeniu sprawy jest już prawomocna – w grudniu zeszłego roku utrzymał ją Sąd Okręgowy w Warszawie uznając, że dr G. nie zabijał pacjentów, lecz ich ratował. "Mówiąc o sprawie na konferencji zastrzegałem się wielokrotnie, że chodzi mi o zarzuty, co oznacza jedynie podejrzenie, że o wszystkim rozstrzygnie sąd" – zaznaczył Ziobro. Dodał, że właśnie te zastrzeżenia poprzedziły jego cytowaną potem obszernie wypowiedź o lekarzu, że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".

Czyli właściwie nic się nie stało. Minister sprawiedliwości nie wydał wyroku przed zakończeniem dochodzenia przez prokuraturę i sprawy przez sąd. Jak zwykle został źle zrozumiany, a na dokładkę – jak opowiadał na jednej z konferencji PiS – jego słowa zostały wykorzystane przeciwko niemu i sprawie, więc uznaje je za błąd. Nie było błędem rozdziawienie gęby i położenie sprawy już na wejściu. Nie było błędem gówniarstwo przed kamerami, 5 sekund sławy, za które w takich np. USA Ziobro zostałby zrównany z glebą przez media, a dr G w trymiga wypuszczony za złamanie elementarnych procedur. Tłumaczenie godne szczyla przyłapanego z ręką w rozporku: co? jaka ręka? jaki rozporek? To kieszeń, a w ogóle co to za zboczone pytania?

Były za to dobre chęci, czysty jak kryształ Pan Minister i tylko takiej świni jak ja może się wszystko kojarzyć z prywatną vendettą.

Dr G ani mi druh ani wróg. Zawartość jego szafy także nie zrobiła na mnie wrażenia. Co drugi ordynator miał podobną. Co piąty urzędnik także. Jak parę lat temu sprawa wybuchła dostało mi się za obśmianie obu smarkatych szeryfów. Bo tylko smarkacze mogą tak modelowo spierdolić sprawę dla paru sekund medialnych ujęć. Spierdolić, biorąc pod uwagę, przewidywaną przeze mnie wcześniej, mizerię rezultatów.

Bo poza wyrokiem dla G jedyny efekt to przeniesienie koniaczków ze szpitala do prywatnych mieszkań, dłuższa wędrówka kopert, większa sztama łapówkarzy i pewnie wzrost cen rekompensujący wzrost ryzyka. Akcja, którą można było przeprowadzić koronkowo, łamiąc solidarność środowiska, wzmocniła tylko szeregi będących na widelcu i spowodowała, że każda następna próba spotka się ze zdecydowanym odporem i „słusznym protestem medialnym i społecznym.”

Jednym gówniarskim zagraniem, jednym głupim zdaniem, zamiast medialnego poklasku doczekał się Ziobro procesu o złamanie prawa (wynik tego procesu jest opisany wyżej gdyby ktoś miał słaby wzrok). Tylko głupota czy może sabotaż?

Nie od dzisiaj wiadomo, że reforma służby zdrowia to likwidacja patologii i efektywne mechanizmy podziału ograniczonych środków. To pierwsze na parę lat uwalił Zbysio, to drugie to neverending story, bo w grę wchodzi za gruba kasa, żeby pozwolić sobie na efektywność.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Zasada niekomentowania wyroków
    Czy ktoś może wie skąd bierze się zasada niekomentowania wyroków sądu? Co to za potworek? Zasada mniemanologii stosowanej, która przekształciła się w prawo zwyczajowe czy sowiecki podrzutek? Zastanawiam się, bo jakoś nie przekonuje mnie zasada wieloinstancyjności sadów i możliwość dochodzenia swoich racji w drodze odwołań oraz niepoddawania wymiaru sprawiedliwości żadnym naciskom. To po prostu naiwne. Odnoszę wrażanie, że to co stanowi zasadę w odniesieniu do polityków i wynika z trójpodziału władzy, ktoś (kto?) rozciągnął za całą populację frajerów. Pachnie mi to raczej socjalistyczną praworządnością i wprost zachęca sądy do nadstawiania tylnej części ciała do pocałowania przy każdym orzeczeniu i stosowaniu dogmatu o nieomylności wymiaru.

    Pytam, bo wysłuchawszy uzasadnienia Sądu w sprawie dr G., odnoszę wrażenie, że profesjonalizmowi w części uzasadnienia orzeczenia Sąd dorównał oskarżeniu. Skoro jest tak jak mówił Sąd w odniesieniu do CBA, to rozumiem, że już pracuje prokuratura i pisane są odpowiednie wnioski do Trybunału Stanu. Zdaje się jednak że Sąd „poniosło”, jak wcześniej Pana Ministra. Pełen profesjonalizm. A może ja po prostu zbyt dosłownie odczytuję prawo i pora, począwszy od Dekalogu, zastosować dopiski…”no chyba że” lub „dopuszczalne w przypadku…”.

    • wow!
      Jeżeli przed chwilą dobrze zrozumiałem (cyt. z pamięci za frag. TVN Dzień po dniu) nie jest w rozumieniu sądu przekroczeniem prawa przyjęcie kwiatów, ale już drogiego bukietu jest. No, to jak lekarzowi wyfasuję wieniec za 500 zł z napisem "Obyś zdechł skurwielu" to skarzą go za łapówę, ale za trzy "8-marcowe" goździki godne przymierającej głodem wdowy – nie. Git!

      Przy okazji do panów biorących udział w rzeczonym programie:

      • dr Balickiego proszę o podanie danych statystycznych o liczbie i procencie (w porównywalnych okresach, z uwzględnieniem innych czynników, niezwiązanych z procesem dr G.) spadku przeszczepów;
      • byłega szefa CBA Kamińskiego proszę o podanie liczby i procentów świadczących o zmniejszonych przypadkach korupcji wśród lekarzy (z uwzględnieniem warunków jak wyżej).

      W każdym innym przypadku proszę się uprzejmie pierd…ić! 

  2. Zasada niekomentowania wyroków
    Czy ktoś może wie skąd bierze się zasada niekomentowania wyroków sądu? Co to za potworek? Zasada mniemanologii stosowanej, która przekształciła się w prawo zwyczajowe czy sowiecki podrzutek? Zastanawiam się, bo jakoś nie przekonuje mnie zasada wieloinstancyjności sadów i możliwość dochodzenia swoich racji w drodze odwołań oraz niepoddawania wymiaru sprawiedliwości żadnym naciskom. To po prostu naiwne. Odnoszę wrażanie, że to co stanowi zasadę w odniesieniu do polityków i wynika z trójpodziału władzy, ktoś (kto?) rozciągnął za całą populację frajerów. Pachnie mi to raczej socjalistyczną praworządnością i wprost zachęca sądy do nadstawiania tylnej części ciała do pocałowania przy każdym orzeczeniu i stosowaniu dogmatu o nieomylności wymiaru.

    Pytam, bo wysłuchawszy uzasadnienia Sądu w sprawie dr G., odnoszę wrażenie, że profesjonalizmowi w części uzasadnienia orzeczenia Sąd dorównał oskarżeniu. Skoro jest tak jak mówił Sąd w odniesieniu do CBA, to rozumiem, że już pracuje prokuratura i pisane są odpowiednie wnioski do Trybunału Stanu. Zdaje się jednak że Sąd „poniosło”, jak wcześniej Pana Ministra. Pełen profesjonalizm. A może ja po prostu zbyt dosłownie odczytuję prawo i pora, począwszy od Dekalogu, zastosować dopiski…”no chyba że” lub „dopuszczalne w przypadku…”.

    • wow!
      Jeżeli przed chwilą dobrze zrozumiałem (cyt. z pamięci za frag. TVN Dzień po dniu) nie jest w rozumieniu sądu przekroczeniem prawa przyjęcie kwiatów, ale już drogiego bukietu jest. No, to jak lekarzowi wyfasuję wieniec za 500 zł z napisem "Obyś zdechł skurwielu" to skarzą go za łapówę, ale za trzy "8-marcowe" goździki godne przymierającej głodem wdowy – nie. Git!

      Przy okazji do panów biorących udział w rzeczonym programie:

      • dr Balickiego proszę o podanie danych statystycznych o liczbie i procencie (w porównywalnych okresach, z uwzględnieniem innych czynników, niezwiązanych z procesem dr G.) spadku przeszczepów;
      • byłega szefa CBA Kamińskiego proszę o podanie liczby i procentów świadczących o zmniejszonych przypadkach korupcji wśród lekarzy (z uwzględnieniem warunków jak wyżej).

      W każdym innym przypadku proszę się uprzejmie pierd…ić! 

  3. Nie wszyscy pamiętają, że ojciec Ziobry
    został metodycznie i świadomie ukatrupiony w krakowskim szpitalu. O czym nawet ,,Telewizjer" w TVN zrobił jeden odcinek. Ma Ziobro, na piśmie, opinie kilku znakomitych (rzecz jasna – zagranicznych) lekarzy w tej sprawie. Więc to po pierwsze.
    A po drugie – każdy może sobie znaleźć (w Sieci) i poczytać dialogi tego bydlaka G. z rodzinami pacjentów : jak nie macie już forsy to sprzedajcie krowę. 
    Po trzecie – to, co wygadywał sędzia Tuleya przeszło wszelkie granice. Nawet zastraszani sędziowie, wyrokujący w sprawach śmiertelnie groźnych gangsterów, gdy na sali ich koledzy wykrzykują nazwiska i adresy rodzin sędziów i prokuratorów – nie mówią takich tekstów, zachowują spokój i godność. Wyrok skazujący (doktora G.) wydaje się, w kontekście Tuleyowego przemówienia, dysonansem i niepotrzebnym zgrzytem. Który zostanie szybko naprawiony – w odwołaniu lub apelacji.

    • Ja pamiętam
      Dlatego konferencja Z zapachniała mi prywatną vendettą. Zobacz co się dzieje wokoło: zamiast potępienia dla ewedentnego łapówkarza i moralnego buca, sąd, a w ślad na nimi media i tzw, opinia publiczna z czułością pochylają głowy nad niegodziwiścią jaka spotkała  G ze strony CBA. To wszystko Ziobro z Kumplem podali im na tacy.
      Proponuję żeby ta sama ekipa zajęła się pijanymi kierowcami, to wkrótce promile za kierownicą awansują do rangi bohaterów narodowych.

      • Ile to lat temu było? To ,,stalinowskie śledztwo”
        a policzyłeś ile razy , już nowe i odzyskane CBA wjechało do szpitali i wyprowadziło ordynatora/lekarzy, albo CBŚ? Do szpitala w którym pracują moi znajomi, w 30 tysięcznej mieścinie, wjeżdżali 2 razy. Było już 1500 afer, które skutkami przykryły tamto wydarzenie. I nawet    SKAZANIE doktora G. nieczego nie zmienia, a jakiś POmylony Tuleya pieprzy o ,,stalinowskich metodach z lat czterdziestych" a przez studia tv przewala się dyskusja nad … Ziobrą, Kaczyńskim i Kamińskim. Przez wciąż tych samych recenzentów i te same ,,ałtorytety". Zatem jest to tylko i wyłącznie kwestia propagandy.I tutaj słuszne nawiązanie do wczesnych lat komunistycznej Polski Ludowej, przez sędziego Tuleya. Bo własnie wtedy wymyślono teorię jednego wroga, odpowiedzialnego za wszelkie niepowodzenia władzy ludowej.Byli to, zależnie od etapu: zaplute karły reakcji, kułacy, imperialiści, rewizjoniści, syjoniści.Dzisiaj taką rolę pełni Kaczyński z PiS-em. Gdyby natomiast całą historię doktora Garlickiego porównać do podobnych przypadków z ostatnich lat, rządów Tuska i PO, to wisiałby doktor na kablu zasilania odkurzacza, zadzierzgnął prześcieradło na kracie w monitorowanej celi, wisiał na sznurku snopowiązałki, wisiał na kablu w piwnicy, leżał z kulą w głowie we własnym garażu albo poćwiartowany w stawie. Wybór należy do Ciebie.

  4. Nie wszyscy pamiętają, że ojciec Ziobry
    został metodycznie i świadomie ukatrupiony w krakowskim szpitalu. O czym nawet ,,Telewizjer" w TVN zrobił jeden odcinek. Ma Ziobro, na piśmie, opinie kilku znakomitych (rzecz jasna – zagranicznych) lekarzy w tej sprawie. Więc to po pierwsze.
    A po drugie – każdy może sobie znaleźć (w Sieci) i poczytać dialogi tego bydlaka G. z rodzinami pacjentów : jak nie macie już forsy to sprzedajcie krowę. 
    Po trzecie – to, co wygadywał sędzia Tuleya przeszło wszelkie granice. Nawet zastraszani sędziowie, wyrokujący w sprawach śmiertelnie groźnych gangsterów, gdy na sali ich koledzy wykrzykują nazwiska i adresy rodzin sędziów i prokuratorów – nie mówią takich tekstów, zachowują spokój i godność. Wyrok skazujący (doktora G.) wydaje się, w kontekście Tuleyowego przemówienia, dysonansem i niepotrzebnym zgrzytem. Który zostanie szybko naprawiony – w odwołaniu lub apelacji.

    • Ja pamiętam
      Dlatego konferencja Z zapachniała mi prywatną vendettą. Zobacz co się dzieje wokoło: zamiast potępienia dla ewedentnego łapówkarza i moralnego buca, sąd, a w ślad na nimi media i tzw, opinia publiczna z czułością pochylają głowy nad niegodziwiścią jaka spotkała  G ze strony CBA. To wszystko Ziobro z Kumplem podali im na tacy.
      Proponuję żeby ta sama ekipa zajęła się pijanymi kierowcami, to wkrótce promile za kierownicą awansują do rangi bohaterów narodowych.

      • Ile to lat temu było? To ,,stalinowskie śledztwo”
        a policzyłeś ile razy , już nowe i odzyskane CBA wjechało do szpitali i wyprowadziło ordynatora/lekarzy, albo CBŚ? Do szpitala w którym pracują moi znajomi, w 30 tysięcznej mieścinie, wjeżdżali 2 razy. Było już 1500 afer, które skutkami przykryły tamto wydarzenie. I nawet    SKAZANIE doktora G. nieczego nie zmienia, a jakiś POmylony Tuleya pieprzy o ,,stalinowskich metodach z lat czterdziestych" a przez studia tv przewala się dyskusja nad … Ziobrą, Kaczyńskim i Kamińskim. Przez wciąż tych samych recenzentów i te same ,,ałtorytety". Zatem jest to tylko i wyłącznie kwestia propagandy.I tutaj słuszne nawiązanie do wczesnych lat komunistycznej Polski Ludowej, przez sędziego Tuleya. Bo własnie wtedy wymyślono teorię jednego wroga, odpowiedzialnego za wszelkie niepowodzenia władzy ludowej.Byli to, zależnie od etapu: zaplute karły reakcji, kułacy, imperialiści, rewizjoniści, syjoniści.Dzisiaj taką rolę pełni Kaczyński z PiS-em. Gdyby natomiast całą historię doktora Garlickiego porównać do podobnych przypadków z ostatnich lat, rządów Tuska i PO, to wisiałby doktor na kablu zasilania odkurzacza, zadzierzgnął prześcieradło na kracie w monitorowanej celi, wisiał na sznurku snopowiązałki, wisiał na kablu w piwnicy, leżał z kulą w głowie we własnym garażu albo poćwiartowany w stawie. Wybór należy do Ciebie.