Reklama

Dawno temu, gdy „Jurek” Owsiak nazywający mnie nierobem, byczył się za pieniądze z puszek dzieci w swoim skórzanym fotelu Land Rovera, pracowałem w firmie motoryzacyjnej. I w tejże pracował jedyny człowiek, który posługiwał się językiem angielskim. Firma zajmowała się importem felg aluminiowych z Włoch, no i ktoś musiał jakiś język znać. Kolega znał i dlatego szef po szkole średniej mianował go dyrektorem, żeby fajnie wyglądało. Bardzo dobrze wspominam dyrektora, chociaż spięcia między nami były, ale lubiłem go za mądre i krótkie stwierdzenia. Kiedyś powiedział coś o „Ogniem i mieczem” według Hoffmana: „Hoffman zabił dzieło, nikt już takiego filmu nie nakręci, jak trzeba”.

Nie mam nic do dodania, widziałem „Ogniem i meczem” i jak wielu widzów uważam, że jest to całkowicie spieprzona robota, w pewnych momentach wręcz groteskowa. O tyle to dziwne, że „Potop” Hoffman nakręcił genialnie. Tak to jest z filmami o wysokim budżecie wymuszonym przez wymogi epickiego dzieła. Analogiczna sytuacja to porażka „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza, który wziął się za inne dzieło Sienkiewicza. Kawalerowicz wybitnie wyreżyserował „Faraona”, ale to mu nie pomogło i poległ z kretesem robiąc film na poziomie szkolnej inscenizacji. Obawiam się, że słowa kolegi dyrektora i w tym przypadku trafiają w sedno, innego, dobrze zrobionego „Quo vadis” w polskim wydaniu już nie zobaczymy. Spalone tematy, spalone filmy i to w warunkach dość żenujących. Czy na trzecim miejscu chcę umieścić „Kler” Smarzowskiego? I tak i nie!

Reklama

Zacznę od nie. „Kleru” pod żadnym względnym nie należy do tej samej kategorii filmu epickiego, opartego na wielkiej literaturze. Dwa, reżyser Smarzowski, wbrew aurze jaką wokół siebie roztacza, nie stał nawet obok Kawalerowicza, Smarzowski to parę pólek niżej od Morgensterna, który genialnie wyreżyserował „Stawkę większą niż życie”, co jest nie lada sztuką, biorąc pod uwagę, że scenariusz był farsą. Kto się teraz uśmiecha pod nosem, to się na kinie nie zna i nie wie, że Morgenstern był także reżyserem „Polskich dróg”. Nie pasuje Smarzowski ze swoją zajechaną na śmierć formułą wiecznie pijanej, brudnej i złej Polski ani do wielkich dzieł, ani do wielkiej reżyserii. Wiem, że wielu Polaków dało się nabrać na „Wołyń”, ale to jest produkcja nie film, komercyjne krwawe romansidło, bez cienia jakiejkolwiek refleksji historycznej. Smarzowski na szczęście nie zabił też tematu, za to sam poległ i temat koncertowo spieprzył.

Argumenty wskazujące na podobną skalę porażki, jak w przypadku Hoffmana i Kawalerowicza, są takie, że „Kler” to film tak denny, jak bardzo nie ma sensu go oglądać, bo sprowadza duży i zamiatany pod dywan problem Kościoła, do dewiacyjnej popijawy na „Drogówce”, czy w „Domu złym”. Filmu nie widziałem i widzieć nie zamierzam, choćby mi za to płacili, ewentualnie groźba łamania kołem, mogłaby mnie do tego zmusić. Jestem ateistą i mnie obraza uczuć religijnych nie dotyczy, zatem nie to jest przyczyną wrogiego nastawiania. Przyczyna jest taka jak zawsze. Nie dołożę jednej złotówki i nie zmarnuję jednej minuty życia na spożywanie gówna. Smarzowski podał widzom gówno w pikantnej postaci i jak widać konsumenci się znaleźli, ale wcale nie w takiej liczbie, jakby sobie tego życzył. Smarzowski nie rozliczył kleru, ale zgwałcił temat, sprofanował ofiary patologii, jaka miała i ciągle ma miejsce w Kościele.

Prawdziwy film o pedofilii, pogoni za mamoną, rozpasaniu hierarchii kościoła i choćby wpływowej grupy homoseksualistów, mógłby dokonać przełomu. Polacy potrafią doskonale wyczuć, co jest prawdą, a co manipulacją. Smarzowski swoim prymitywizmem w formie i treści, nie pozostawił złudzeń, co było jego intencją. Poza wywołaniem skandalu reżyser „Kleru” nie ma nic do powiedzenia i aby dojść do takiego wniosku nie trzeba oglądać „filmu”. Wystarczy mieć za sobą „Drogówkę” lub „Wesele”, rzucić okiem na reklamę filmu i recenzje lewackich bojowników. Nie widziałem i nie polecam „Kleru”, nie w ramach jakiegoś pryncypialnego buntu, po prostu nie jadam gówna w żadnej postaci.

Reklama

54 KOMENTARZE

  1. Film ten jest balonem próbnym

    Film ten jest balonem próbnym. Od tego, jak będzie przyjęty zależy czy polskie oddziały NWO będą mogły rozpocząć niszczenie kościoła już teraz, czy też trzeba będzie poczekać na lepszy czas.

    Smarzowski jest reżyserem i daje nazwisko, ale prawdziwymi decydentami są producenci.

    • Film nie jest żadnym balonem

      Film nie jest żadnym balonem próbnym tylko jedną z wielu reakcji społeczeństwa na plugawe sprawy, który dzieją się wewnątrz KK zapewne od stuleci.

      Nie można oczywiście zapomnieć, że to jest tylko fragment oblicza KK. Duża jej część, to oczwyście rzeczy chwalebne.

      Nie obawiam się jednak o przyszłość KK, nie z takich sytuacji wychodził obronną ręką.

       

  2. Film ten jest balonem próbnym

    Film ten jest balonem próbnym. Od tego, jak będzie przyjęty zależy czy polskie oddziały NWO będą mogły rozpocząć niszczenie kościoła już teraz, czy też trzeba będzie poczekać na lepszy czas.

    Smarzowski jest reżyserem i daje nazwisko, ale prawdziwymi decydentami są producenci.

    • Film nie jest żadnym balonem

      Film nie jest żadnym balonem próbnym tylko jedną z wielu reakcji społeczeństwa na plugawe sprawy, który dzieją się wewnątrz KK zapewne od stuleci.

      Nie można oczywiście zapomnieć, że to jest tylko fragment oblicza KK. Duża jej część, to oczwyście rzeczy chwalebne.

      Nie obawiam się jednak o przyszłość KK, nie z takich sytuacji wychodził obronną ręką.

       

  3. Wysokie obcasy zafundowały

    Wysokie obcasy zafundowały seksistowski spektakl.

    Po pierwsze były banknoty z kobietami, pierwszy to Maria Skłodowska Curie, drugi to Kopernik.

    Podczas ankiety można głosować na opcję "kobiet nie ma na banknotach ponieważ lubią brylanty" czy coś podobnego.

  4. Wysokie obcasy zafundowały

    Wysokie obcasy zafundowały seksistowski spektakl.

    Po pierwsze były banknoty z kobietami, pierwszy to Maria Skłodowska Curie, drugi to Kopernik.

    Podczas ankiety można głosować na opcję "kobiet nie ma na banknotach ponieważ lubią brylanty" czy coś podobnego.

  5. Żeby przeczytać lub obejrzeć

    Żeby przeczytać lub obejrzeć wszystko, co zostało wyprodukowane człowiekowi życia nie starczy. Ale od czegóż są recenzenci. To są tacy ludzie, których zawodem jest opiniowanie wytworzonych dzieł. Poprzez żmudny i długotrwały proces weryfikacji zdania recenzenta z własnym zdaniem nadchodzi wreszcie moment, w którym możemy z czystym sumieniem orzec : moje zdanie jest zbieżne z recenzjami gościa X, natomiast jest sprzeczne z recenzjami gościa Y. I odtąd już jest łatwo. Podobnie z pozostałymi autorytetami. Jeżeli Joanna Scheuring-Wielgus powiada, że „Kler” jest filmem doskonałym, to ja jej wierzę bez zastrzeżeń, i mam już zdanie na ten temat.

    W czasie całego mojego długiego życia nie spotkałam się z żadnymi nadużyciami ze strony duchownych, podobnie moje rodzeństwo, podobnie wszystkie osoby, które znam

    Co nie znaczy, że problemu nie ma, znaczy jedynie, że nie jest powszechny

    Ale czy możemy potępiać Smarzowskiego? Jakże on się musiał poczuć dotknięty oglądając „Rozmowy kontrolowane”, w których dostaliśmy obraz środowisk PZPR-owsko – ubeckich :

    Ochódzki: Zygmunt? Skąd ty tutaj?

    Molibden: Zajechałem na obiad i powiedzieli mi, że jesteś. Nie przeszkadzam ci?

    Ochódzki: Żartujesz, oczywiście, że nie. Czekaj, w tej sytuacji… pozwól, że ci przedstawię: Beata.

    Molibden: Żony nie musisz mi przedstawiać.

    Ochódzki: To nie jest moja żona.

    Beata: Twoja nie, ale jego, idioto. To mój mąż.

    Lub

    Molibden: Miał być szczupak po litewsku, ale że nie dostałem szczupaka, więc będzie goloneczka w piwie, towarzyszu generale.

    Zambik: Bardzo wystawna wigilia.

    Molibden: No zgodnie z tradycją właściwie powinien być opłatek.

    Zambik: Słusznie, słusznie, ale nie róbcie z tego zagadnienia. Najważniejsza jest tradycja. Podzielimy się jajeczkiem.

    Molibden: Aha.

     

    Jakże on musiał to przezywać, cierpieć z powodu tego pohańbienia swojego rodzonego środowiska. I wreszcie nadszedł czas pomsty i pojechał po klerze.

     

  6. Żeby przeczytać lub obejrzeć

    Żeby przeczytać lub obejrzeć wszystko, co zostało wyprodukowane człowiekowi życia nie starczy. Ale od czegóż są recenzenci. To są tacy ludzie, których zawodem jest opiniowanie wytworzonych dzieł. Poprzez żmudny i długotrwały proces weryfikacji zdania recenzenta z własnym zdaniem nadchodzi wreszcie moment, w którym możemy z czystym sumieniem orzec : moje zdanie jest zbieżne z recenzjami gościa X, natomiast jest sprzeczne z recenzjami gościa Y. I odtąd już jest łatwo. Podobnie z pozostałymi autorytetami. Jeżeli Joanna Scheuring-Wielgus powiada, że „Kler” jest filmem doskonałym, to ja jej wierzę bez zastrzeżeń, i mam już zdanie na ten temat.

    W czasie całego mojego długiego życia nie spotkałam się z żadnymi nadużyciami ze strony duchownych, podobnie moje rodzeństwo, podobnie wszystkie osoby, które znam

    Co nie znaczy, że problemu nie ma, znaczy jedynie, że nie jest powszechny

    Ale czy możemy potępiać Smarzowskiego? Jakże on się musiał poczuć dotknięty oglądając „Rozmowy kontrolowane”, w których dostaliśmy obraz środowisk PZPR-owsko – ubeckich :

    Ochódzki: Zygmunt? Skąd ty tutaj?

    Molibden: Zajechałem na obiad i powiedzieli mi, że jesteś. Nie przeszkadzam ci?

    Ochódzki: Żartujesz, oczywiście, że nie. Czekaj, w tej sytuacji… pozwól, że ci przedstawię: Beata.

    Molibden: Żony nie musisz mi przedstawiać.

    Ochódzki: To nie jest moja żona.

    Beata: Twoja nie, ale jego, idioto. To mój mąż.

    Lub

    Molibden: Miał być szczupak po litewsku, ale że nie dostałem szczupaka, więc będzie goloneczka w piwie, towarzyszu generale.

    Zambik: Bardzo wystawna wigilia.

    Molibden: No zgodnie z tradycją właściwie powinien być opłatek.

    Zambik: Słusznie, słusznie, ale nie róbcie z tego zagadnienia. Najważniejsza jest tradycja. Podzielimy się jajeczkiem.

    Molibden: Aha.

     

    Jakże on musiał to przezywać, cierpieć z powodu tego pohańbienia swojego rodzonego środowiska. I wreszcie nadszedł czas pomsty i pojechał po klerze.

     

  7. Zastanawiam sie tylko

    Zastanawiam sie tylko dlaczego  Gajos przyjal role gnidy.

    Dupa jest od srania a aktor od gadania a jednak.

    Scenariusz dostal wczesniej i mimo to?

    Szmalu brak czy demencja wiekowa?

    Ja bylem ministrantem, agnostykiem, ateista i wyladowalem z Krzyzem na piersi.

    Marksista sp. Pan profesor Wolniewicz mnie wyprostowal.

    No to na tyle, jestem nowy, mam 62 lata i od 37 lat mieszkam w reichu.

    Jestem Slazakiem .

    Pozdrawiam forumowiczow.

     

  8. Zastanawiam sie tylko

    Zastanawiam sie tylko dlaczego  Gajos przyjal role gnidy.

    Dupa jest od srania a aktor od gadania a jednak.

    Scenariusz dostal wczesniej i mimo to?

    Szmalu brak czy demencja wiekowa?

    Ja bylem ministrantem, agnostykiem, ateista i wyladowalem z Krzyzem na piersi.

    Marksista sp. Pan profesor Wolniewicz mnie wyprostowal.

    No to na tyle, jestem nowy, mam 62 lata i od 37 lat mieszkam w reichu.

    Jestem Slazakiem .

    Pozdrawiam forumowiczow.

     

  9. Matka Kurka oświadcza, że

    Matka Kurka oświadcza, że jest ateistą i filmu "Kler" nie obejrzy nie z powodów ideologicznych, lecz estetycznych, wątpi by to było epokowe dzieło, tyle tylko, że to dzieło miało chyba inny cel. Mam wrażenie, że reżyser z ostrożności wybrał taki tytuł, gdyby poszedł na całość nazwał by swoje dzieło "Kościół". Tylko, że wtedy było by to totalne kłamstwo, jak widaćnawet ateistę zniesmacza propagandowy wymiar tego dzieła, hierarchia Kościoła nigdy nie byla ideałami, wystarczy odrobina znajomości historii powszechnej i Kościoła, lecz nigdy w sensie teologicznym "Kler" Kościołem nie był. 

     

  10. Matka Kurka oświadcza, że

    Matka Kurka oświadcza, że jest ateistą i filmu "Kler" nie obejrzy nie z powodów ideologicznych, lecz estetycznych, wątpi by to było epokowe dzieło, tyle tylko, że to dzieło miało chyba inny cel. Mam wrażenie, że reżyser z ostrożności wybrał taki tytuł, gdyby poszedł na całość nazwał by swoje dzieło "Kościół". Tylko, że wtedy było by to totalne kłamstwo, jak widaćnawet ateistę zniesmacza propagandowy wymiar tego dzieła, hierarchia Kościoła nigdy nie byla ideałami, wystarczy odrobina znajomości historii powszechnej i Kościoła, lecz nigdy w sensie teologicznym "Kler" Kościołem nie był.