Reklama

A tak niedawno temu świat miał się skończyć według naiwnych Majów, a tu masz babo placek, rano jednak trzeba walczyć z kacem.  Czy północ (te wstrętne zegarki, tylko poczekać minutę i spuścić wodę) między Starym, a Nowym Rokiem (nie chcę się mieszać w ich sprawy) to jakieś wzgórze, na które wspinamy się wszyscy z butelkami szampana, ubrani w najlepsze kreacje, jakby członkowie jakiejś zwariowanej sekty?

Między jednym kielichem szampana, a następnym.  Między przemykającą jaskółką osobistej refleksji w tłumie innych ptaków, a stoickim spojrzeniem sowy w krainie samotności.  Czy modne ciągoty do stadnego osiągania tego kaledarzowego szczytu, nie są prostą ucieczką przed samotnym spojrzeniem i zmierzeniem się z lustrem mijającego roku?

Reklama

Miałem zamiar popisania kilku paragrafów o stanie państwa, świata i sprawy polskiej w pogrążającym się kryzysie świecie w kontekście Nowego Roku.   Jednak pozbyłem się tej łechtającej próżność pokusy, przecież prawdziwą refleksję rodzi człowiek zanużony we własnym g.  (świecie), nie naród, czy klasa (chyba, że poborowych wojskowej kategorii, na golasa).

Jeśli chcesz szczerze i uczciwie roztoczyć refleksję wychodzącą istotnie od Ciebie, usądź na swoich zacnych czterech literach (tym razem z papierem do pisania).  To Twoje okno na świat, który rozpoczął się Twoim pierwszym krzykiem w pobliskim szpitalu i zakończy się na okolicznym cmentarzu. To właściwie jest ta prawdziwa cezura.  Właściwy Twój Nowy Rok i krok w kierunku ostatniego, coś większego niż miedzy pierwszym toastem , a niechcianym kacem.

Więc Sylwester, często gromadne wyczekiwanie na nadchodzące konanie i  radosne przywitanie tego samego czasu, wszak w pojedynkę jesteśmy słabi… Rachunek kosztów i zysków, radości i nadziei, może zdrad, niedomytych dłoni głaszczących główkę dziecka, niechcianych luster ukazujących ciemną czeluść…

Mija następny rok, tak w ramach wielkiej sztuki przemijania. Taka trochę desperacka próba osiodłania wiecznego boskiego konia czasu, który pędził i będzie pędził dalej, aż do czasu kiedy już tak na poważnie zrzuci nasze kości ze swojego wiecznego grzbietu na ziemię, albo i niżej…

Wypada kończyć, część z Was jest już na okropnym kacu.  Kombatanci po udanym ataku, szturmu ze szklanym, wysmukłym bagnetem w dłoni, na Nowy 2013 Rok.  Ci co czytają najwyraźniej się przebili na drugą stronę wzgórza czasu z okrzykiem: „Za Pomyślność i Spełnienie Marzeń w Nowym Roku!”

Zejdźmy ze szczytów spraw tego świata, problemów naszego Narodu, pochylmy się nad sobą. Wróćmy do swoich marzeń, spojrzeń, godzin, decyzji i spraw swoich Rodzin.   Tylko wtedy w bezpiecznej kąpieli refleksji poświęconej samemu sobie zdobędziemy siłę, aby odkłamać ten zewnętrzny, zwariowany świat.  To: „ Wszystko czego dziś chcę…” (Budka Suflera).  Dla siebie i dla Ciebie… Do zobaczenia w nowym lustrze.

Reklama