Reklama

Od czasu do czasu powracam do swojej hipotezy, a właściwie domysłu, którym staram się tłumaczyć spokój „układu”. Prawie wszyscy komentatorzy po prawej stronie są zgodni, że wiadome siły muszą namaścić następcę dogorywającego „lidera”, bo jakaś fasada władzy dla konkretnych interesów być musi. Podobna jedność myśli obowiązuje w prostej konstatacji, że następcy póki co nie widać i to jest coś absolutnie nowego. Panuje niespotykany spokój, nie widać żadnych nerwowych ruchów, chociaż już wiadomo na pewno, że obecnym rozdaniem dłużej niż do końca kadencji grać się nie da. Nawet nie chodzi o to, że nie ma sposobu na reanimację Tuska, przy jakichś nadzwyczajnych wysiłkach pewnie by się dało, jednak pytanie brzmi po co? Po pierwsze nakłady niewspółmierne do ewentualnych zysków, po drugie znacznie łatwiej i pewniej wyciągnąć nowego królika z kapelusza, który siłą debiutu da gwarancje na pierwsze lata, a potem się zobaczy. Tak się działo zawsze, przykładami nie będą katował, w końcu wszyscy wiemy jak to z Unią Demokratyczną było. Spokój zapanował, nikt się specjalnie nie denerwuje, że PiS dobija 40%, nikt nie dmie w róg, nikt nie gra hejnału, nienaturalny marazm. Ani nawet kawałka kandydata na zmienika nie widać. Co jest do cholery? Otóż podejrzewam, że powodem może być moje domniemanie opierające się na nowym spojrzeniu. Licząc na szybko sondażowy dorobek, który w niektórych wydaniach wydaje się być bliski prawdy, widać dość wyraźnie, że najlepszy rezultat jakiego można oczekiwać to 40:60.

Reklama

Taki wynik nie powoduje niepokojów wierchuszki, bo ta ma najgłębszym poważaniu, kto stanie na czele rządu: Pawlak, Grodzka, Schetyna, czy Miller. Wymienieni bez żadnej zachęty będą walczyć o życie, bo wiedzą, że pod rządami PiS różnie może się z nimi dziać. Przewaga wydaje się bezpieczna, niemniej trzeba wziąć pod uwagę słuszne argumenty odwołujące się do nieprzewidywalności polskiej polityki. Raz się prawie udało i w rządzie i w Belwederze zasiedli niewłaściwie ludzie, co trzeba było w pocie czoła przez blisko dwa lata odrobić. Dobry argument, ale jako kontrargument mam drugą część mojego domniemania. W pierwszej części mówiłem o spokoju wynikającym z niezłych proporcji dających przewagę układowi, a w drugiej powiem o braku zaangażowania, który wynika z braku…konfitur. Zupełnie inaczej sprawy się miały w 2007 roku, zupełnie inaczej mają się w 2013, ale tak naprawdę nędza zaczęła się gdzieś od 2011. Warto sobie zdać sprawę, że przez ostatnie 6 lat poszło w błoto lekko licząc pół biliona złotych, a może i drugie tyle, gdy się dobrze pod dywanem rozejrzeć. Co dało się ukraść i przepić, to ukradziono i przepito i choćby przyszedł nowy króliczek układu, wyciągnięty z kapelusza, to w tym systemie więcej się przepić i ukraść nie da, każdy złodziejski układ ma swoje ograniczenia. Gdy poskładać do kupy obie części domniemania, łatwo sobie wytłumaczyć brak nerwowych reakcji układu.

Z jednej strony istnieje jako takie zabezpieczanie w postaci odpowiednich proporcji, które w najgorszym razie nie pozwolą zmienić konstytucji. Z drugiej strony znacznie rozsądniej jest odpuścić, nawet na jedną kadencję i dać cały ten bajzel komuś, komu się bardzo źle życzy, żeby wyłożyć wroga na łopatki i przy okazji liczyć na częściowe oczyszczenie stajni Augiasza. Ciężko mi się wbić w mentalność ludzi pociągających za te sznureczki, ale gdybym miał próbować, to dokładnie tak bym postąpił na ich miejscu. W 2007 roku było się o co bić, potężna kasa na Euro, przekręty na wielką skalę, prawdziwe żniwa. 2013 i kolejne lata to absolutna posucha i brak perspektyw, choćby stawać na łbie z próżnego i układ nie ukradnie. Tusk nie wyleci z hukiem za to, że się przestał podobać telewidzom, ale za to, że przestał dostarczać konfitur. Spałbym zupełnie spokojnie, gdybym był bossem układu, z jeszcze jednego, niestety bardzo smutnego, powodu, jakim jest mitologia „zrobimy z nimi porządek”. Nic nie zrobimy, trzeba się zwyczajnie pogodzić, że część z tej patologii jest nie do ruszenia, bo tak głęboko ma zapuszczone korzenie. Nie pójdzie siedzieć Kulczyk, ani Krauze, pozostanie prezesem banku Czarnecki, nic złego się nie stanie Solorzowi, będzie istniał TVN i jeszcze jakiś czas GW.

Jedyne co da się zrobić, to zbudować własne pozycje, postawić na własne interesy, własne media i oczywiście na budowanie choćby zalążków przemysłu, który będzie polegał na produkcji, nie na sprzedaży akcji. Układu wyciąć się nie da, natomiast da się i powinno się układ osłabić w jak największym stopniu i przesunąć tam gdzie miejsce patologii, na margines. Te ostatnie zdania odrobinę przeczą mojemu domniemaniu, ale to tylko pozory. Układ nie boi się konkurencji, ponieważ ocenia stan tego co po sobie zostawi Tusk za katastrofalny, a w takich warunkach wielomiliardowe zapasy da się przenieść do Chin, Bangladeszu i tak dalej, po prostu trzeba zaczaić kraść w innych krajach trzeciego świata. Istnieje jednak szansa na cud, która może opuścić szczęki układowi, jeśli profesor Staniszkis twierdzi, że PiS nie będzie samodzielnie rządził, to z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że Staniszkis znów jest niezawodnym antyprorokiem. Pożyjemy zobaczymy, co do sedna, raczej będę się upierał, że moje domniemanie coraz częściej nabiera realnych kształtów i co ważniejsze zachowań.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. Będą dwie atrapy: Kwachu, a zdrugiej strony Gowinowipler
    Tej jesieni powstaną dwie atrapy antypisowskie – jedna to Olek, paligłup, gruby Rychu, Siwiec i kogo tam jeszcze zbiorą – ale to akurat faszystowskiemu PiS tylko ciut odbierze "socjalnego", za to dowali platformie i SLD. Dlatego też powstanie coś z Gowina, Wiplera, PJN, grubego Kamińskiego czy innego Giertycha – opakują to jakoś, aby zabrać PiSowi.
    Ja wiem, że sondaże uliczne robione przez ewybory są niedokładne, ale u licha, proszę państwa: 40,2pis do 19,8po (wynik SLD ponad 18 to bzdury – w Elblągu kandydat SLD dostał 10,7 – o 3 proc. mniej niż w 2010). Burdel władców Polski pali się, alarm! Ludzie są wkurzeni i większość wkurzenia przechodzi do PiS (Ziobro już politycznie nie żyje – jeszcze tylko 9 pensji ze Strasburga i "ślus"). Będą kongresy założycielskie na jesieni.

  2. Będą dwie atrapy: Kwachu, a zdrugiej strony Gowinowipler
    Tej jesieni powstaną dwie atrapy antypisowskie – jedna to Olek, paligłup, gruby Rychu, Siwiec i kogo tam jeszcze zbiorą – ale to akurat faszystowskiemu PiS tylko ciut odbierze "socjalnego", za to dowali platformie i SLD. Dlatego też powstanie coś z Gowina, Wiplera, PJN, grubego Kamińskiego czy innego Giertycha – opakują to jakoś, aby zabrać PiSowi.
    Ja wiem, że sondaże uliczne robione przez ewybory są niedokładne, ale u licha, proszę państwa: 40,2pis do 19,8po (wynik SLD ponad 18 to bzdury – w Elblągu kandydat SLD dostał 10,7 – o 3 proc. mniej niż w 2010). Burdel władców Polski pali się, alarm! Ludzie są wkurzeni i większość wkurzenia przechodzi do PiS (Ziobro już politycznie nie żyje – jeszcze tylko 9 pensji ze Strasburga i "ślus"). Będą kongresy założycielskie na jesieni.

  3. Układ mógł się rzeczywiście
    Układ mógł się rzeczywiście już nachapać i wytransferować, co ukradzione i może nawet sobie odpuścić, bo zostało więcej długów niż majątku. Ale marionetki i agenci, którymi się wysługiwał, walczą teraz – po Smoleńsku i po przekrętach – o życie, także prędko rządów prawa i sprawiedliwości (pisanych zarówno z małej jak i wielkiej litery) raczej bym się nie spodziewał, a bardziej jakiś dramatycznych okoliczności – wybory na przewodniczącego PO pokazały, że mimo prawie pewnej wygranej Tuska i tak starano się "podliftingować" ich wynik.

  4. Układ mógł się rzeczywiście
    Układ mógł się rzeczywiście już nachapać i wytransferować, co ukradzione i może nawet sobie odpuścić, bo zostało więcej długów niż majątku. Ale marionetki i agenci, którymi się wysługiwał, walczą teraz – po Smoleńsku i po przekrętach – o życie, także prędko rządów prawa i sprawiedliwości (pisanych zarówno z małej jak i wielkiej litery) raczej bym się nie spodziewał, a bardziej jakiś dramatycznych okoliczności – wybory na przewodniczącego PO pokazały, że mimo prawie pewnej wygranej Tuska i tak starano się "podliftingować" ich wynik.