Reklama

Tak się kolejny raz przysłuchuję i poczytuję w kilku miejscach naraz o granicach demokracji, wolności słowa, o wyższości liberalizmu nad socjalizmem i narodowców nad piłsudczykami. Patrzę w te mądrości płynące z ekranu i łeb mi puchnie, po czym padam znudzony i wracam do swojego ulubionego zajęcia – myślenia, by podzielić się tym, co wymyśliłem. Łamię w dzisiejszym felietonie jedną z żelaznych zasad, która zakazuje mi pisania na temat administrowania portalem. Posuwam się tak daleko, żeby ponownie zwrócić uwagę na jałowość dyskusji o doborze środków, którymi nigdy nie osiągnie się celu. Doskonale zdaję sobie sprawę, co jest największą wadą, ale jednocześnie siłą portalu kontrowersje.net, rzecz jasna chodzi o zamordyzm administratora, który nie ma litości i wycina bez uprzedzenia. Co więcej administrator kontrowersje.net tnie według jednego kryterium – autorskie poczucie gustu i sprawności intelektualnej. Jeden człowiek decyduje o tym, co się na portalu znajdzie, a czego nigdy nie będzie. Chociaż początki nowych porządków, kompletnie sprzecznych z pierwotnymi założeniami portalu, przyniosły wielkie zamieszanie, masowe odejścia i inne lamenty, to dziś z całą szczerością popartą statystykami mogę powiedzieć, że kontrowersje.net z absolutnej niszy na poziomie 20 tys. Użytkowników miesięcznie wybiło się na poziom 100 tys. I to nie koniec sukcesu osiągniętego konsekwentnym dążeniem do celu, bo za ilością poszła jakość. Na kontrowersje.net każdego dnia powołują się znani i lubiani, lepsze towarzycho, politycy i publicyści ze wszystkich stron i wcale nie jest prawdą, jakoby ci znamienici reprezentanci lepszego świata plotkowali o „dwóch cwelach”, czy „królu żebraków”. Całe zdania, nierzadko akapity bywają wklejane do rozmaitych publikacji, często powielane są tezy z lekką korektą dowodów, przywoływane są fakty i unikalne treści zaczerpnięte z kontrowersje.net. Jak widać tak zwany „zamordyzm”, „cenzura”, czy też jeszcze inny „brak wolności słowa” przynoszą wymierne i wyśmienite efekty.

Reklama

Zrozumiałem na czym polegał błąd w założeniach, gdy odtworzyłem sobie w pamięci przeszłość z Onet.pl. Od dłuższego czasu praktycznie nie wchodzę w żadne polemiki na innych portalach, czasami zdarza mi się odezwać do tego, czy owego, ale zaraz potem żałuję, że się odezwałem. Wszystkie te hasełka i frazesy łączone z płaczliwością nad ocenzurowanym losem, to są fundamenty impotencji i wieczne mordobicie na tego typu przybytkach, jak wspomniany Onet, ale także GW, czy niestety wPolityce. Wolność słowa ofiarowana gówniarzom i zadymiarzom natychmiast rodzi intelektualny chlew, gdzie przysłowiowe „spuszczanie z krzyża” jest dominującą aktywnością. Sporą mitologię da się zbudować na tym, że „komentatorzy” na forach nie są w stanie przeczytać więcej niż nagłówka, ewentualnie bardziej ambitni załapują się na lid i z taką wiedzą na temat publikacji ruszają do boju. Proszę wybaczyć powyższą prywatę z lekka trącającą kabotyństwem, ale znów nieco prowokująco chciałbym zwrócić uwagę na istotę rzeczy, która, uspakajam, nie ma nic wspólnego z moimi ambicjami i wredną naturą. Otóż zaczyna mi się regularnie cofać, gdy słyszę rozmaitego rodzaju diagnozy i pomysły na prowadzenie interesu politycznego wyprowadzającego Polskę z niewoli, który ma się zasadzać na „wewnętrznym dialogu”, czy też szerokim profilu poglądów, opartym na wspólnych wartościach. Trzeba być samobójcą i mówię to z własnych doświadczeń, a za chwilę minie 6 lat odkąd prowadzę „interes”, żeby na podobnych bzdurach budować coś takiego jak partia polityczna, że o eliminowaniu patologii nie wspomnę. Kaczyński do dziś płaci cenę za swoją naiwność, a Tusk do dziś zbiera profity swojej bezwzględności. W peerelowskim systemie pracy jeden kopał, dziesięciu komentowało, że kopiący nie tak jak trzeba trzyma łopatę.

Peerelowski model organizacji pracy przetrwał i ma się doskonale, stąd też narodziło się dziesiątki komentatorów i speców od trzymania łopaty, którzy nigdy żadnego fundamentu nie wykopali i nie wykopią. Najbardziej spektakularnym przykładem jest PJN, gdzie spotkali się sami spece od wizerunku politycznego, od marketingu i budowania marki, po czym zaliczyli kompromitację za kompromitacją zakończoną 1,5% poparcia. Dziś nadzieją mają być inne PJN-y w postaci „ruchów narodowych”, czy „liberalnych konserwatystów”. W partii, jak w każdym poważnym przedsięwzięciu musi panować bezwzględny zamordyzm i potencjał zdolny do osiągnięcia innego celu, niż przeczołganie się przez próg wyborczy. Prawo głosu powinni mieć tylko ci, którzy maja coś do powiedzenia i potrafią pokazać jak się łopatą efektywniej robi swoje. Dywagacje wokół tego czym powinna być partia, jak się powinna rządzić, gdzie są granice wewnętrzne demokracji, kiedy trzeba się poświęcić dla dobra wspólnego, to komentarze na Onet. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Kaczyński ma jeden cel w swoim programie politycznym – zmieść złodziei i przesunąć uzyskane środki na rozwój prawdziwej gospodarki, przemysłu i bezpieczeństwa. W związku z tą oczywistością kompletnie mnie nie interesują mądrości wypowiadane przez wszelkiej maści komentatorów opartych o łopatę, rozprawiających ile w tym jest socjalizmu, ile centralizmu, ile liberalizmu i wreszcie jak bardzo zagraża to demokracji albo narodowym wartościom w walce przeciw „eurokołchozowi”.

Mniej więcej od 3, 4 lat odrzucam bezwzględnie marudzenie na temat używania środków i dlatego cenię Kaczyńskiego, bo jest jedynym politykiem w Polsce, który w niezmienny sposób mówi o celu. On wie czego chce i przez okres sprawowania władzy pokazał, że można jednocześnie liberalnie obniżać składkę rentową i podatki, by w chwilę potem robić wszystko dla utrzymania polskich stoczni, wspieranych z budżetu państwa, czego nie brzydzili się „socjalistyczni” niemieccy chadecy. Kaczyński potrafi być radykalnym narodowcem, gdy trzeba się postawić Unii, Niemcom, Rosji. Jednocześnie nie jest idiotą, który dla powodów ideologicznych opuszczałby UE ze szczeniackim hasełkami: „dupokracja”, czy „homosie”, na co tylko czeka ulubieniec młodocianych „narodowców” i „liberałów” Władimir Putin. Jedno mnie przekonuje w Kaczorze, mianowicie to, co sam zrozumiałem dużo później, nie żaden frazes i chaos komentarzy produkowany przez ćwierćinteligentów, ale cel osiągany konsekwencją i egzekucją jest warunkiem sukcesu mierzonego liczbą i jakością. Trzymam tylko z tymi i dopuszczam do głosu tylko tych, którzy potrafią zrobić, a “naukowców” udowadniających Kaczyńskiemu, że do dupy trzyma łopatę traktuję wycięciem bez uprzedzenia. Mój radykalizm nie wynika z wielkiej miłości do PiS i Kaczyńskiego, każdego polityka i partię uznaję za potencjalnego złodzieja lub/i napastnika, ale zwyczajnie nie dostrzegam nikogo innego, kto lepiej machałby łopatą i mniej brał dla siebie, cała reszta robi grabiami do siebie. Gdyby ktoś miał wątpliwości co jest celem, to chętnie podpowiem, że polityczny grób dla Tuska, czyli warunek wstępny wszelkiej zmiany na lepsze. Realnie potrafi to dziś zrobić tylko jeden człowiek i dlatego z nim trzymam.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Generalnie sie zgadzam z tezami….
    jest to bardzo rzeczywiste, choc dla wielu Polakow bardzo brutalne.
    Niestety, ale problem polega na tym, ze polskie spoleczenstwo w swojej masie nie przyjmuje tego typu argumentacji do swiadomosci. I tu niewiele sie zmienialo na przestrzeni wiekow. Tylko jeszcze do 1939 roku byla elita ludzi, ktorzy mogli narzucac tymze masom pewien sposob myslenia, o ktorym Ty piszesz. Poniewaz ta elita (jest to moje osobiste zdanie) zostala fizycznie wyeliminowana praktycznie w ponad 95%, a powstala na jej miejsce to bolszewicko-kundelskie popluczyny, to efekt jest taki jaki jest.
    Bo jak inaczej mozna wytlumaczyc fenomen rudego oszusta, ktoremy po raz kolejny daje sie wotum zaufania w ostatnich wyborach?
    Do tego naklada sie cala bezpieczniacka siatka ze wschodu i zachodu (poelcam zyciorys np. ambasdora Niemiec), wsparta po czesci przez idiotow, po czesci przez karierowiczow i tych ktorzy lubia sie po prostu czuc jak szmata, to tworzy sie pewien obraz calosci.
    W warunkach demokratycznych ze skutecznoscia okolo 30% (na tyle oceniam PIS) sie nie przebijesz. Pozostaje praca u podstaw i edukacja. 
    Dlatego wspieram Twoja misje, bo znam co najmniej 3 osoby, ktorym sie otworzyly oczy po przeczytaniu kilku Twoich artykulow. Zaczela sie dyskusja (wsparta wprawdzie wspomagaczem w postaci JD) i sie okazalo, ze nagle nastapilo olsnienie.
    Wiec trzymam kciuki:)

    • Tylko jeszcze do 1939 roku
      Tylko jeszcze do 1939 roku byla elita ludzi…

      niedlugo, bo za 5 lat, bedzie 80 lat od 39tego, wiec nie nalezy
      lamentowac tylko ja, te elite, zastapic nowa i mozeliwie lepsza niz
      tamta

      (wczesniej jednak musiimy pogonic ryzego z niemeckim gwintem, bronka dwururke i paru innych co to sie juz wszystkim klaniali)

      do szkoly i do pracy
      drodzy bracia Polacy

    • Też się staram…
      Też się staram propagować kontrowersje (wśród młodych głównie, bo ja rocznik 90. jestem). I potwierdzam, działa. Blog niesamowicie uzależnia i trafia do ludzi myślących lub potencjalnie myślących. Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji.

  2. Generalnie sie zgadzam z tezami….
    jest to bardzo rzeczywiste, choc dla wielu Polakow bardzo brutalne.
    Niestety, ale problem polega na tym, ze polskie spoleczenstwo w swojej masie nie przyjmuje tego typu argumentacji do swiadomosci. I tu niewiele sie zmienialo na przestrzeni wiekow. Tylko jeszcze do 1939 roku byla elita ludzi, ktorzy mogli narzucac tymze masom pewien sposob myslenia, o ktorym Ty piszesz. Poniewaz ta elita (jest to moje osobiste zdanie) zostala fizycznie wyeliminowana praktycznie w ponad 95%, a powstala na jej miejsce to bolszewicko-kundelskie popluczyny, to efekt jest taki jaki jest.
    Bo jak inaczej mozna wytlumaczyc fenomen rudego oszusta, ktoremy po raz kolejny daje sie wotum zaufania w ostatnich wyborach?
    Do tego naklada sie cala bezpieczniacka siatka ze wschodu i zachodu (poelcam zyciorys np. ambasdora Niemiec), wsparta po czesci przez idiotow, po czesci przez karierowiczow i tych ktorzy lubia sie po prostu czuc jak szmata, to tworzy sie pewien obraz calosci.
    W warunkach demokratycznych ze skutecznoscia okolo 30% (na tyle oceniam PIS) sie nie przebijesz. Pozostaje praca u podstaw i edukacja. 
    Dlatego wspieram Twoja misje, bo znam co najmniej 3 osoby, ktorym sie otworzyly oczy po przeczytaniu kilku Twoich artykulow. Zaczela sie dyskusja (wsparta wprawdzie wspomagaczem w postaci JD) i sie okazalo, ze nagle nastapilo olsnienie.
    Wiec trzymam kciuki:)

    • Tylko jeszcze do 1939 roku
      Tylko jeszcze do 1939 roku byla elita ludzi…

      niedlugo, bo za 5 lat, bedzie 80 lat od 39tego, wiec nie nalezy
      lamentowac tylko ja, te elite, zastapic nowa i mozeliwie lepsza niz
      tamta

      (wczesniej jednak musiimy pogonic ryzego z niemeckim gwintem, bronka dwururke i paru innych co to sie juz wszystkim klaniali)

      do szkoly i do pracy
      drodzy bracia Polacy

    • Też się staram…
      Też się staram propagować kontrowersje (wśród młodych głównie, bo ja rocznik 90. jestem). I potwierdzam, działa. Blog niesamowicie uzależnia i trafia do ludzi myślących lub potencjalnie myślących. Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji.

  3. ” cel osiągany konsekwencją i
    ” cel osiągany konsekwencją i egzekucją “. Ja rozumiem oczywiście, że to kalka językowa z angielskiego, niemniej jednak w poważnym państwie, w wyniku uczciwych procesów dotyczących monstrualnych rozmiarow działania na szkodę państwa przez jego kierownictwo, kilka egzekucji może nawet by miało miejsce.

  4. ” cel osiągany konsekwencją i
    ” cel osiągany konsekwencją i egzekucją “. Ja rozumiem oczywiście, że to kalka językowa z angielskiego, niemniej jednak w poważnym państwie, w wyniku uczciwych procesów dotyczących monstrualnych rozmiarow działania na szkodę państwa przez jego kierownictwo, kilka egzekucji może nawet by miało miejsce.

  5. Moje “przebudzenie”
    nastąpiło w 2005 roku. Do tej pory nie brałem udziału w tzw. "życiu politycznym". Były wyjątki, jeden w 1972 i drugi w 1990 roku. Ale to były wypadki przy pracy. Od 2005 roku konsekwentnie głosuję na Kaczyńskich. Podświadomie czuję, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest najlepszym wyborem dla Polski. Może nie cała partia, ale na pewno jej Prezes.

  6. Moje “przebudzenie”
    nastąpiło w 2005 roku. Do tej pory nie brałem udziału w tzw. "życiu politycznym". Były wyjątki, jeden w 1972 i drugi w 1990 roku. Ale to były wypadki przy pracy. Od 2005 roku konsekwentnie głosuję na Kaczyńskich. Podświadomie czuję, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest najlepszym wyborem dla Polski. Może nie cała partia, ale na pewno jej Prezes.

  7. Ta byle jakość dzisiejszych Polaków jest efektem ich
    lenistwa i parcia na kilka eurosów, za które przez jeden dzień w miesiącu, mogą poczuć się jak Niemiec czy Francuz. Króluje minimalizm, depotyzm,kombinatorstwo, złdziejstwo i kolesiostwo-naród w większości to akceptuje ponieważ sam taki w skrytości ducha jest.
    Nieliczni próbują przestawić ten zardzewiały semafor na właściwą stronę, lecz nie maja wystarczajaco siły by tego dokonać, jest ich zbyt mało. A elity ? Nie ma żadnych elit, jeszcze się nie wykształciły, to co jest to zwykłe popłuczyny systemu. Brak jednostek wybitnych, na miarę Dmowskiego czy św. Jana Pawła II co tylko pogłębia kryzys tożsamości. Położenie geograficzne- jak maleńkie ziarenko między dwoma młyńskimi kołami.Jednak mimo tych wszystkich plag wciąż dychamy, trwamy i to dzięki tym nielicznym, którzy pozostali i próbują wykonać niewykonalne.
    Może w końcu milcząca większość przejrzy na oczy ? I zawoła: wszyscy won, rozliczyć i ukarać.
    Kiedy to nastąpi będziemy pewni własnego istnienia.

  8. Ta byle jakość dzisiejszych Polaków jest efektem ich
    lenistwa i parcia na kilka eurosów, za które przez jeden dzień w miesiącu, mogą poczuć się jak Niemiec czy Francuz. Króluje minimalizm, depotyzm,kombinatorstwo, złdziejstwo i kolesiostwo-naród w większości to akceptuje ponieważ sam taki w skrytości ducha jest.
    Nieliczni próbują przestawić ten zardzewiały semafor na właściwą stronę, lecz nie maja wystarczajaco siły by tego dokonać, jest ich zbyt mało. A elity ? Nie ma żadnych elit, jeszcze się nie wykształciły, to co jest to zwykłe popłuczyny systemu. Brak jednostek wybitnych, na miarę Dmowskiego czy św. Jana Pawła II co tylko pogłębia kryzys tożsamości. Położenie geograficzne- jak maleńkie ziarenko między dwoma młyńskimi kołami.Jednak mimo tych wszystkich plag wciąż dychamy, trwamy i to dzięki tym nielicznym, którzy pozostali i próbują wykonać niewykonalne.
    Może w końcu milcząca większość przejrzy na oczy ? I zawoła: wszyscy won, rozliczyć i ukarać.
    Kiedy to nastąpi będziemy pewni własnego istnienia.

  9. nie przepadam za Kaczyńskim,
    nie przepadam za Kaczyńskim, nie podoba mi się jego partia dużo bardziej niż prezes, wije się jak piskorz i szukam argumentów przeciwko, ale ich nie ma. 8 lat temu nie wyobrażałem sobie tego, nawet 3 lata temu też. ale dzisiaj, w tym roku, będę za kaczorem. pozdrawiam

  10. nie przepadam za Kaczyńskim,
    nie przepadam za Kaczyńskim, nie podoba mi się jego partia dużo bardziej niż prezes, wije się jak piskorz i szukam argumentów przeciwko, ale ich nie ma. 8 lat temu nie wyobrażałem sobie tego, nawet 3 lata temu też. ale dzisiaj, w tym roku, będę za kaczorem. pozdrawiam

    • został nagrodzony za stworzenie WOŚP –
      "niezwykłego dzieła, które przekształciło się w ogromny ruch społeczny angażujący tysiące wolontariuszy, przede wszystkim ludzi młodych, dla których jest to nadzwyczajna lekcja aktywności obywatelskiej i solidarności społecznej”.

      "Jest to nadzwyczajna lekcja aktywności obywatelskiej i solidarności społecznej"

      Nadzwyczajna lekcja? Faktycznie     lekcja to ale nadzwyczajna? Od 1944 roku? 70 lat trwająca? Czy już słowa zmieniły znaczenie całkowicie?

      PS  Album Lombroso wyczerpuje moją znajomość antropologii fizycznej, zbyt słabą stwierdzam,  gdy porównuję Jerzmanowskiego z  żywotnym otoczeniem na udostępnionych przez towarzystwo zdjęciach.

    • został nagrodzony za stworzenie WOŚP –
      "niezwykłego dzieła, które przekształciło się w ogromny ruch społeczny angażujący tysiące wolontariuszy, przede wszystkim ludzi młodych, dla których jest to nadzwyczajna lekcja aktywności obywatelskiej i solidarności społecznej”.

      "Jest to nadzwyczajna lekcja aktywności obywatelskiej i solidarności społecznej"

      Nadzwyczajna lekcja? Faktycznie     lekcja to ale nadzwyczajna? Od 1944 roku? 70 lat trwająca? Czy już słowa zmieniły znaczenie całkowicie?

      PS  Album Lombroso wyczerpuje moją znajomość antropologii fizycznej, zbyt słabą stwierdzam,  gdy porównuję Jerzmanowskiego z  żywotnym otoczeniem na udostępnionych przez towarzystwo zdjęciach.