Reklama

WSTĘP

Napisał kiedyś biskup – człek uczony,
Który satyrą obśmiał ciemne mnichy –
Że cnota szczera krytyk się nie boi,

WSTĘP

Reklama

Napisał kiedyś biskup – człek uczony,
Który satyrą obśmiał ciemne mnichy –
Że cnota szczera krytyk się nie boi,
Nie straszne jej są szyderstwa, ni śmichy.

Ja się pod zdaniem mędrca podpisuję,
I zgadzam z nim się w całej rozciągłości –
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi –
Drży przed krytyką niecnota małości.

Niecnota owa taką ma manierę,
Że się zasłania maską cnotliwości,
Kąsając tych, co chcą ją zdemaskować,
Przywłaszcza sobie prawo do wielkości.
Niecnoty w naszym świecie co niemiara,
Lecz zdarza się człowiek w prawości swej szczery,
Podjąłem się zatem trudnego zadania:
Odddzielić wierszem ziarno ode plewy.

Rymy me wprawdzie bardzo źle dobrane,
Z poetą nie śmiem się równać w swej pysze,
Jam, Czytelniku, zwykłym grafomanem
I z tego właśnie najbardziej się ciészę.
Gdy nieopatrznie napadnę na prawość,
Prawość się z grafomanii roześmieje,
Gdy jednak ostrzem satyry dźgnę małość,
Małość przed ostrzem stępionym struchleje.

Natchnieniem moim wojna jest monasza,
Wojna miniona przed dwoma wiekami.
Tematem moim wojna jest dzisiejsza,
Gdy za łby biorą się diabły wszelakie,
Upiory znane z każdego węgiełka,
Są to bowiem diabły z polskiego piekiełka.

Opiewać będę potyczki wojenne,
Kąsać ironią z lewej, z prawej strony,
Lecz w sądach swoich będę sprawiedliwy
I się wystrzegę pewnej zdrożnej mody,
Która kierując się prawem "równości"
Każe bić wszystkich równo, bez litości.
Litości ja niecnocie nie okażę,
Lecz względem zasady złej "obiektywności",
Postęp mój będzie zgoła odmieniony,
Będę bił podług "zasług", nie "równości".

Będę bił, będę kąsał, będę śmiał się jawnie,
Gdy jednak nieopatrznie uderzę we cnotę,
Proszę to wybaczyć nieprawości mojéj,
Wszak cnota prawdziwa krytyk się nie boi.
Cnotę prawdziwą od fałszu oddzielić,
Prawdę pokazać, wyśmiać wszelkie wady,
Oto ambicja cała tej poemy,
Czy podejmujesz Cnoto to wyzwanie?

Cdn.

Reklama

5 KOMENTARZE