Reklama

W zasadzie siedziałem sobie cichutko, gdy w „Wiadomościach” leciał serial o fundacjach. Popełniłem wprawdzie jeden tekst, ale taki bardzo ogólny, w którym na przekór wszystkim wujkom dobra rada, proponowałem wylewanie dziecka z kąpielą, czyli radykalną zmianę ustawy o fundacjach. Minęło trochę czasu i nie ukrywam, że z boku przyglądałem się zachowaniom rozmaitych „niepokornych”, niezależnych i obiektywnych. Co wynika z tych obserwacji? Niestety to, co zawsze. Przyroda lubi robić detaliczne niespodzianki, ale w hurcie od tysięcy lat mamy jasność w temacie Marioli. Stadna przynależność wywołuje baranie zachowania, które niekoniecznie oznaczają głupotę, często odnoszą się do cwaniactwa.

Unikałem nazwisk, miałem swoje powody, głównie kierowałem się zasługami za miniony okres, przynajmniej w jednym osobowym przypadku, ale wszystko ma swój kres. Uprzejmie i publicznie zapytuję Panów redaktorów: Cezarego Gmyza, Rafała Ziemkiewicza, Wojciecha Wybranowskiego, jak długo zamierzają udawać, że nic się nie stało? Zapytałbym jeszcze dwóch, mianowicie Cezarego Krysztopę i Marcina Makowskiego, ale Ci młodzi Panowie mają w redakcji „Do Rzeczy” niewiele do powiedzenia i to po pierwsze, a po drugie, jak umieli coś tam starali się między wierszami przekazać. Zostawmy młodych, jeszcze zdążą się dochrapać odpowiednich pozycji i wróćmy do tych, którzy nie tylko są gwiazdami, ale niemal każdego dnia uprawiają „michnikowszyznę” na opak, ucząc i karcąc, wyznaczając trendy i nowe horyzonty.

Reklama

Ziemkiewicz i Wybranowski w jednym stoją domku, obaj zachowują się jak mój ulubiony filantrop w czerwonych portkach. Jest im trochę trudno, bo ich redakcyjna koleżanka „kataryna” nie uratowała żadnego dziecka i nie przykleiła noworodkowi serduszka na czole, ale ponad 90% fundacyjnej kasy, uzyskanej dzięki politycznym układom, po prostu przejadła. Owsiakowi też w pewnym momencie było trudno i wtedy zaczął krzyczeć, że Matka Kurka to „wariat ze Złotoryi”. Sąd prosił o faktury, a Owsiak odpowiadał, że Matka Kurka śmierdzi komorą Auschwitz. Wybranowski z Ziemkiewiczem na te same pytania posyłają identyczne repliki. Ktokolwiek spyta o finanse „kataryny” jest pomylony tak bardzo, jak mu obaj wybitni myśliciele wytłumaczą. Nie ma takiej kompromitacji redakcyjnej psiapsiuły, która mogłaby wywołać przyzwoite zachowanie „niepokornych” redaktorów. Nie wiem, co jest grane, może mają kredyty?

Gdy Owsiak biegał po stole i szukał słoika, związane z nim media, pisały o nieludzkich atakach skutkujących załamaniem nerwowym wielkiego dyrygenta orkiestry. Kolejne fakty z fundacyjnego życia „kataryny” wyłażą bokami, bo tego bałaganu już żadna miotła nie zamiecie i żaden dywan nie przyjmie. Tak się śmiesznie złożyło, że felietonistka „Do Rzeczy” właśnie zbudowała nowiutką stronę internetową, na której nie zmieściły się sprawozdania finansowe. Oczywiście zostało to prawie natychmiast ujawnione, o czym wie cały Internet, ale nie Wybranowski i Ziemkiewicz. W rodzinnej redakcji nic nie ginie, ci sami wybitni redaktorzy, którzy tysiące razy pisali o patologii w Wyborczej, gdzie kryje się własne afery i sztucznie produkuje cudze, nabrali w usta święconej wody i plują umoralniającymi kazaniami. Ziemkiewicz z Wybranowskim są jeszcze bardziej Ziemkiewiczem i Wybranowskim, a ich słowo bożka jest proste: „zamknij pysk gówniarzu, gdy redaktor pisze”.

Wypisz wymaluj szkoła Michnika, nie będziesz mi tu oszołomie i sekciarzu podskakiwał, tyś miernota, a „kataryna” autorytet i fachowiec, który dla Polski życie poświęcił. Tyle sobie pogadaliśmy. Trochę inaczej zachowuje się błyskotliwy dziennikarz śledczy Cezary Gmyz, on nagle stał się… „kataryną”, a przecież był takim scyzorykiem. Ba! Macierewiczem dziennikarstwa! Co się stało, pyta jeden i drugi naiwny. Panie Cezary, Pan stary lis, nie widzi wilka w baraniej skórze? Oj tam, oj tam, w Berlinie dzieją się ważniejsze rzeczy – odpowiada redaktor Gmyz udając centrową “katarynę” i narażając się na koszta roamingu. W sprawie „kataryny” najważniejsze jest jedno Szanowni Rodacy. Mamy papierek lakmusowy, wystarczy zanurzyć „niepokornych” redaktorów w fundacjach i układach towarzyskich, a zmienią kolor na różowy. „Niepokorny” to Yeti buszujący na Wyspach Bergamutach, przychodzi 15-ty i wszyscy schodzą na ziemię. Smutne, w jednym przypadku szczególnie, ale też nic nowego pod słońcem.

Reklama

54 KOMENTARZE

  1. a’propos
    jeszcze przed wyborami starszy pan zapowiedziałze odtąd będzie juz tylko demokracja..a pułkownik putin;premier orban i premier erdogan nie przejmują sie demokracją..tylko dają czas na "opuszczenie" terenu państwa..lub dekretami zamykają dziesiątki redakcji medialnych..podobnież jest w/s fundacji wszelakich..u nas nic takiego nie bedzie miało miejsca..
    a wystraczyło by tylko by kominiarze weszli w dziesiątki miejsc w całym kraju w jednym czasie..przejrzeli faktury..a pózniej zrobiło by sie cicho jak na pogrzebie organisty…nie ma komu w pokoju przesłuchań przedstawić wizji kilku???nastu??lat bezwzględnego pierdla za sprzeniewierzenie ŻADNYCH tam publicznych tylko państwowych funduszy…

  2. a’propos
    jeszcze przed wyborami starszy pan zapowiedziałze odtąd będzie juz tylko demokracja..a pułkownik putin;premier orban i premier erdogan nie przejmują sie demokracją..tylko dają czas na "opuszczenie" terenu państwa..lub dekretami zamykają dziesiątki redakcji medialnych..podobnież jest w/s fundacji wszelakich..u nas nic takiego nie bedzie miało miejsca..
    a wystraczyło by tylko by kominiarze weszli w dziesiątki miejsc w całym kraju w jednym czasie..przejrzeli faktury..a pózniej zrobiło by sie cicho jak na pogrzebie organisty…nie ma komu w pokoju przesłuchań przedstawić wizji kilku???nastu??lat bezwzględnego pierdla za sprzeniewierzenie ŻADNYCH tam publicznych tylko państwowych funduszy…

  3. Kataryniarze – dawniej i dziś
    W roku 1904 w Wilnie odsłonięto pomnik Carycy Katarzyny II. Wyryto na nim napis "Oderwane wrócić". Wygłoszono przemówienia o przyłączeniu ziem rosyjskich znajdujących się pod jarzmem polskim.

    W uroczystości wzięli udział przedstawiciele polskich elit. Lud im tego nie zapomniał – i nazwał "kataryniarzami". Napisałam o "kataryniarzach" i ja. (Link kiedyś zamieszczałam).

    Wiersz, który na tę okoliczność napisał poeta wileński, Jan Klott, wymienia ich z nazwiska (aluzje do ówczesnych realiów są dla dzisiejszego czytelnika trudne do zrozumienia – toteż przytoczę jedynie fragment:

    "Marsz, marsz szlachcice razem z swemi katy
    Tam w ogrodzie Bernardyńskim dadzą wam herbaty.
    Zapomniane dawne swary, darowane winy,
    Dziś symbolem pojednania pomnik Katarzyny".

    Cóż…
    Trzeba dodać jeszcze jedno: Wilnianin opublikował ten utwór (i wiele innych) pod pseudonimem.

    Literatura (ta prawdziwa) jest uniwersalna – i po raz kolejny wyprzedza życie.

    Gintrowski:

    Bez wytchnienia korbą kręcę
    Bez wahania mogę przysiąc:
    To co dźwięczy w mej piosence
    Będzie dźwięczeć za lat tysiąc

    Gram w pałacach i na rynkach
    Takim samym ciągle dźwiękiem
    Przecież moja katarynka
    Tylko jedną zna piosenkę

    Te same postacie odkopią spod ziemi
    I znowu zobaczę, co nieraz widziałem
    Że mędrcy przyznali znów laur akademii
    Za dowód niezbity, że czarne jest białe
    Złoczyńca przed sądem oskarży ofiarę
    I znów od wyroku umywa ktoś ręce…

  4. Kataryniarze – dawniej i dziś
    W roku 1904 w Wilnie odsłonięto pomnik Carycy Katarzyny II. Wyryto na nim napis "Oderwane wrócić". Wygłoszono przemówienia o przyłączeniu ziem rosyjskich znajdujących się pod jarzmem polskim.

    W uroczystości wzięli udział przedstawiciele polskich elit. Lud im tego nie zapomniał – i nazwał "kataryniarzami". Napisałam o "kataryniarzach" i ja. (Link kiedyś zamieszczałam).

    Wiersz, który na tę okoliczność napisał poeta wileński, Jan Klott, wymienia ich z nazwiska (aluzje do ówczesnych realiów są dla dzisiejszego czytelnika trudne do zrozumienia – toteż przytoczę jedynie fragment:

    "Marsz, marsz szlachcice razem z swemi katy
    Tam w ogrodzie Bernardyńskim dadzą wam herbaty.
    Zapomniane dawne swary, darowane winy,
    Dziś symbolem pojednania pomnik Katarzyny".

    Cóż…
    Trzeba dodać jeszcze jedno: Wilnianin opublikował ten utwór (i wiele innych) pod pseudonimem.

    Literatura (ta prawdziwa) jest uniwersalna – i po raz kolejny wyprzedza życie.

    Gintrowski:

    Bez wytchnienia korbą kręcę
    Bez wahania mogę przysiąc:
    To co dźwięczy w mej piosence
    Będzie dźwięczeć za lat tysiąc

    Gram w pałacach i na rynkach
    Takim samym ciągle dźwiękiem
    Przecież moja katarynka
    Tylko jedną zna piosenkę

    Te same postacie odkopią spod ziemi
    I znowu zobaczę, co nieraz widziałem
    Że mędrcy przyznali znów laur akademii
    Za dowód niezbity, że czarne jest białe
    Złoczyńca przed sądem oskarży ofiarę
    I znów od wyroku umywa ktoś ręce…

  5. Normalnie po takim wysypie medialnym enuncjacji o fundacjach
    Sejm powinien zająć się sprawą od ręki. U nas – cisza. A nie są to żadne pieniądze publiczne, państwowe czy samorządowe – to są nasze prywatne pieniądze zdeponowane w skarbcu państwowym do rozdysponowania na cele wspólnoty narodowej. A było już raz kilkanaście lat temu głośno o fundacjach – pewnie pamiętacie fundację Bezy Kwaśniewskiej. Na dziś właśnie ta cisza sejmowa najbardziej mnie niepokoi. A to po raz już któryś skłania mnie do myśli, że demokracja przedstawicielska (my wybieramy wybrańców, wybrańcy głosują w Sejmie) nie sprawdza się. Powinien być co najmniej jakiś konstytucyjny wentyl bezpieczeństwa – sto tysięcy podpisów pod wnioskiem o referendum (a niechby i pięćset tysięcy) i referendum jest obligatoryjnie zarządzane w terminie nie dłuższym niż 3 miesiące, a jego wynik jest obowiązujący dla Sejmu, Prezydenta i rządu.

    Edit. Dodatkowy efekt jest taki, że nawet jakby jakimś cudem PO/Nowocześni wrócili za rok do władzy, to Naród jest w stanie zablokować każdy ich idiotyczny/złodziejski pomysł.

    • Obietnica wyb. – 1 mln podpisów i refernum wiążące rządzących?
      Czy ja dobrze pamiętam, że Pą Prezydą, kiedy jeszcze nie był Pą Prezydą, obiecywał w kampanii wyborczej, że 1 milion podpisów i wynik referendum ma być wiążący? Oczywiście zaraz po wyborach (i jednych i drugich) taka euforia, że wszyscy zapomnieli o obietnicach dot. wolności obywatelskich kontentując, że im paszy trochę dosypano do żłobu (500+).

      • Dokładnie tak było. A wzięło się to z tego, że PO zmieliło kilka
        milinów podpisów pod wnioskami obywatelskimi o referenda (różne były idiotyzmy poprzedniej władzy – np. obowiązek szkolny sześciolatków, wydłużenie wieku emerytalnego). Nie jestem wredny, ale poprzednia władza wróci do rządów jak obieca, że po wyborach wprowadzi obowiązek referendum z milionem podpisów – byłby to szok i chichot historii. A że obietnicy nie wypełni, to PiS znów będzie mógł obiecać to samo. Kurwa mać.

          • Swobodny dostęp do broni i zakaz wszelkiej!!! cenzury –
            absolutnie tak, JOW może też tak. Ale dla mnie najważniejszy jest konstytucyjny!!! (a nie widzi mi się kogokolwiek) obowiązek referendalny przy jakiejś tam liczbie podpisów pod wnioskiem i obligatoryjność zastosowania się do wyniku tego referendum.

        • Nie kuś losu, bo jeszcze się K’15 obudzi i zbierze milion
          podpisów w sprawie np. fundacji, a już CETA ewidentnie.
          A na temat obietnic wyborczych mam kawał przez analogię. Leci facet samolotem, 10k nad ziemią, a tu wyrwało drzwi, a na pokładzie zaczyna się kataklizm. Facet wznosi ręcu ku niebu i mówi: Panie Boże, uratuj mnie, a obiecuję, że będę już bardzo porządnym człowiekiem, wszystkich będę kochał i miłował, i nawet już nigdy nie zdradzę żony. Po czym wyssało gościa z samolotu i poleciał w dół. Ale spadł na wielki stóg siana, z lekka się obił, ale wstaje, rozgląda się, i otrzepuje z siana. I tak do siebie mówi: Boże, jakie człowiek w stresie głupstwa opowiada.

  6. Normalnie po takim wysypie medialnym enuncjacji o fundacjach
    Sejm powinien zająć się sprawą od ręki. U nas – cisza. A nie są to żadne pieniądze publiczne, państwowe czy samorządowe – to są nasze prywatne pieniądze zdeponowane w skarbcu państwowym do rozdysponowania na cele wspólnoty narodowej. A było już raz kilkanaście lat temu głośno o fundacjach – pewnie pamiętacie fundację Bezy Kwaśniewskiej. Na dziś właśnie ta cisza sejmowa najbardziej mnie niepokoi. A to po raz już któryś skłania mnie do myśli, że demokracja przedstawicielska (my wybieramy wybrańców, wybrańcy głosują w Sejmie) nie sprawdza się. Powinien być co najmniej jakiś konstytucyjny wentyl bezpieczeństwa – sto tysięcy podpisów pod wnioskiem o referendum (a niechby i pięćset tysięcy) i referendum jest obligatoryjnie zarządzane w terminie nie dłuższym niż 3 miesiące, a jego wynik jest obowiązujący dla Sejmu, Prezydenta i rządu.

    Edit. Dodatkowy efekt jest taki, że nawet jakby jakimś cudem PO/Nowocześni wrócili za rok do władzy, to Naród jest w stanie zablokować każdy ich idiotyczny/złodziejski pomysł.

    • Obietnica wyb. – 1 mln podpisów i refernum wiążące rządzących?
      Czy ja dobrze pamiętam, że Pą Prezydą, kiedy jeszcze nie był Pą Prezydą, obiecywał w kampanii wyborczej, że 1 milion podpisów i wynik referendum ma być wiążący? Oczywiście zaraz po wyborach (i jednych i drugich) taka euforia, że wszyscy zapomnieli o obietnicach dot. wolności obywatelskich kontentując, że im paszy trochę dosypano do żłobu (500+).

      • Dokładnie tak było. A wzięło się to z tego, że PO zmieliło kilka
        milinów podpisów pod wnioskami obywatelskimi o referenda (różne były idiotyzmy poprzedniej władzy – np. obowiązek szkolny sześciolatków, wydłużenie wieku emerytalnego). Nie jestem wredny, ale poprzednia władza wróci do rządów jak obieca, że po wyborach wprowadzi obowiązek referendum z milionem podpisów – byłby to szok i chichot historii. A że obietnicy nie wypełni, to PiS znów będzie mógł obiecać to samo. Kurwa mać.

          • Swobodny dostęp do broni i zakaz wszelkiej!!! cenzury –
            absolutnie tak, JOW może też tak. Ale dla mnie najważniejszy jest konstytucyjny!!! (a nie widzi mi się kogokolwiek) obowiązek referendalny przy jakiejś tam liczbie podpisów pod wnioskiem i obligatoryjność zastosowania się do wyniku tego referendum.

        • Nie kuś losu, bo jeszcze się K’15 obudzi i zbierze milion
          podpisów w sprawie np. fundacji, a już CETA ewidentnie.
          A na temat obietnic wyborczych mam kawał przez analogię. Leci facet samolotem, 10k nad ziemią, a tu wyrwało drzwi, a na pokładzie zaczyna się kataklizm. Facet wznosi ręcu ku niebu i mówi: Panie Boże, uratuj mnie, a obiecuję, że będę już bardzo porządnym człowiekiem, wszystkich będę kochał i miłował, i nawet już nigdy nie zdradzę żony. Po czym wyssało gościa z samolotu i poleciał w dół. Ale spadł na wielki stóg siana, z lekka się obił, ale wstaje, rozgląda się, i otrzepuje z siana. I tak do siebie mówi: Boże, jakie człowiek w stresie głupstwa opowiada.

  7. Fundacje dotacje cd.
    To natrualna kolej rzeczy ze niepokorni staja sie korytkowymi.

    Poklikalem sobie kilka dni ot tak od fundacji do fundacji, po pajeczynach z KRSu i po stronach internetowych i musze przyznac ze tylu prezesow, dyrektorow i nadzorcow to dawno w jednym miejscu (przestrzeni wirtualnej) nie widzialem.

    Wychodzi na to, ze wszyscy oni – Liderzy – za panstwowe pieniadze, w trudzie i znoju 24/7 robia to, czego panstwo polskie nie daje rady ogarnac samo, a niektorzy jak zenski Don Kichot  Roza Rzeplinska tyraja prawie za darmoche.

    Pomijajac fundacje ktore rzeczywiscie zajmuja sie ratowaniem zycia lub konkretna pomoca potrzebujacym wsrod reszty tematy wiodace sa 3: spoleczenstwo obywatelskie podlane sosem demokracji europejskiej, kultura oraz szkolenia o szkoleniach na temat szkolen. Jedna fundacja wspolpracuje z druga a ta z kolei z jeszcze inna, ktora w koncu na koncu odwala cala robote.

    Posrednicy posrednikow posrednikow.

    Klikanie to jako zywo przypomina przegladanie  stron porno: klikasz klikasz klikasz i podrozujesz z jednej strony www do nastepnej a zadnen film wyswietlic sie nie chce bo go tam po prostu nie ma.

    Cale szczescie ze niedlugo skonczy sie kasa z UE na ta dzialalnosc i mam nadzieje ze rzad PiSu bedzie lepiej pilnowal tej panstwowej albo ze bedzie mial tak wyzylowany budrzet, ze po prostu nie bedzie srodkow na rozdawnictwo.

    Ponizej "Stocznia" o ktorej tak glosno bylo kilka dni temu i zona pana wicepremiera Glinskiego o ktorej Wiadomosci jakos zamilczaly a Glinski zdazyl juz kilka razy bronic interesu zony poza tym ze podpisuje tyle kwitow z automatu ze nie jest w stanie sledzic, czy w fundacji ktorej akurat po objeciu urzedu kopsnal 50 kafli siedzi jego zona, o czym on nie wie, no bo niby skad mialby sie dowiedziec?

    Prosze poklikac sobie i poczytac ten socjologiczny belkot.

    http://stocznia.org.pl/ludzie/renata-kozlicka/

  8. Fundacje dotacje cd.
    To natrualna kolej rzeczy ze niepokorni staja sie korytkowymi.

    Poklikalem sobie kilka dni ot tak od fundacji do fundacji, po pajeczynach z KRSu i po stronach internetowych i musze przyznac ze tylu prezesow, dyrektorow i nadzorcow to dawno w jednym miejscu (przestrzeni wirtualnej) nie widzialem.

    Wychodzi na to, ze wszyscy oni – Liderzy – za panstwowe pieniadze, w trudzie i znoju 24/7 robia to, czego panstwo polskie nie daje rady ogarnac samo, a niektorzy jak zenski Don Kichot  Roza Rzeplinska tyraja prawie za darmoche.

    Pomijajac fundacje ktore rzeczywiscie zajmuja sie ratowaniem zycia lub konkretna pomoca potrzebujacym wsrod reszty tematy wiodace sa 3: spoleczenstwo obywatelskie podlane sosem demokracji europejskiej, kultura oraz szkolenia o szkoleniach na temat szkolen. Jedna fundacja wspolpracuje z druga a ta z kolei z jeszcze inna, ktora w koncu na koncu odwala cala robote.

    Posrednicy posrednikow posrednikow.

    Klikanie to jako zywo przypomina przegladanie  stron porno: klikasz klikasz klikasz i podrozujesz z jednej strony www do nastepnej a zadnen film wyswietlic sie nie chce bo go tam po prostu nie ma.

    Cale szczescie ze niedlugo skonczy sie kasa z UE na ta dzialalnosc i mam nadzieje ze rzad PiSu bedzie lepiej pilnowal tej panstwowej albo ze bedzie mial tak wyzylowany budrzet, ze po prostu nie bedzie srodkow na rozdawnictwo.

    Ponizej "Stocznia" o ktorej tak glosno bylo kilka dni temu i zona pana wicepremiera Glinskiego o ktorej Wiadomosci jakos zamilczaly a Glinski zdazyl juz kilka razy bronic interesu zony poza tym ze podpisuje tyle kwitow z automatu ze nie jest w stanie sledzic, czy w fundacji ktorej akurat po objeciu urzedu kopsnal 50 kafli siedzi jego zona, o czym on nie wie, no bo niby skad mialby sie dowiedziec?

    Prosze poklikac sobie i poczytac ten socjologiczny belkot.

    http://stocznia.org.pl/ludzie/renata-kozlicka/

  9. sojusz elementów socjalnie bliskich
    Ta chciwość pieniędzy wśród nomenklatury pisowskiej i tuskowej jest szokująca. Każdy rządowiec musi mieć przynajmniej jedną żonę w fundacji żeby starczyło na sandałowe drewno do kominka. Najczęściej mają po trzy fundacje, i wykłady w pięciu innych. Jak fundacji brakuje, to granty unijne, stypendia. Co za syf.

  10. sojusz elementów socjalnie bliskich
    Ta chciwość pieniędzy wśród nomenklatury pisowskiej i tuskowej jest szokująca. Każdy rządowiec musi mieć przynajmniej jedną żonę w fundacji żeby starczyło na sandałowe drewno do kominka. Najczęściej mają po trzy fundacje, i wykłady w pięciu innych. Jak fundacji brakuje, to granty unijne, stypendia. Co za syf.

  11. Wolny zawód – trudny zawód
    Jak świat światem, twórcom zawsze potrzebny był mecenat. Nie byłoby tych historycznie największych twórców, gdyby nie mieli poparcia wpływowych i zasobnych ludzi. Nie ma w tym nic złego. Ludzkość potrzebuje humanistów, ale niewielu, za to wybitnych. Takich, jak kiedyś, gdy mecenat był ograniczony.

    Żadne fundacyjne interesy nie zrobią nikogo z tych "niepokornych"  wybitnej postaci, a smród się roznosi. "Oni wszyscy kradną" – tak ludzie mówią i mają rację. Żyć trzeba, ale im nie wystarczy na zwyczajnym poziomie, bo tu się, kużwa, kawiorów zachciewa.

    Nie lubię dziennikarzy, są ignorantami, zwyczajnie nie mają wiedzy, za to ego ogromne.

    Ślub córki. Matka mówi do znajomej:
     – Bo, proszę pani, córka wychodzi za mąż za pana redaktora!
    Rozwód córki. Matka mówi do znajomej:
    – Eee, proszę pani, taka tam dziennikarzyna…

  12. Wolny zawód – trudny zawód
    Jak świat światem, twórcom zawsze potrzebny był mecenat. Nie byłoby tych historycznie największych twórców, gdyby nie mieli poparcia wpływowych i zasobnych ludzi. Nie ma w tym nic złego. Ludzkość potrzebuje humanistów, ale niewielu, za to wybitnych. Takich, jak kiedyś, gdy mecenat był ograniczony.

    Żadne fundacyjne interesy nie zrobią nikogo z tych "niepokornych"  wybitnej postaci, a smród się roznosi. "Oni wszyscy kradną" – tak ludzie mówią i mają rację. Żyć trzeba, ale im nie wystarczy na zwyczajnym poziomie, bo tu się, kużwa, kawiorów zachciewa.

    Nie lubię dziennikarzy, są ignorantami, zwyczajnie nie mają wiedzy, za to ego ogromne.

    Ślub córki. Matka mówi do znajomej:
     – Bo, proszę pani, córka wychodzi za mąż za pana redaktora!
    Rozwód córki. Matka mówi do znajomej:
    – Eee, proszę pani, taka tam dziennikarzyna…

  13. Dziennikarz “S” jak Nijaki.
    Jest taki dziennikarz, który dzięki swojej, zapewne, wrodzonej nijakości jest zapraszany do wszystkich stacji telewizyjnych i radiowych.
    Całą swoją uwagę skupia na tym, by nie wychylić się ze słowem, które mogłoby cokolwiek określić.
    Jest prawdziwym geniuszem nijakości.

  14. Dziennikarz “S” jak Nijaki.
    Jest taki dziennikarz, który dzięki swojej, zapewne, wrodzonej nijakości jest zapraszany do wszystkich stacji telewizyjnych i radiowych.
    Całą swoją uwagę skupia na tym, by nie wychylić się ze słowem, które mogłoby cokolwiek określić.
    Jest prawdziwym geniuszem nijakości.

  15. fundacja rozwoju społeczeństwa obywatelskiego
    Jesteśmy polską organizacją pozarządową, nienastawioną na zysk. Działamy na rzecz wzmocnienia i podniesienia skuteczności różnorodnych form działania społecznego w Polsce oraz innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Wszystkim potrzebującym wsparcia oferujemy szkolenia, konsultacje oraz szeroko rozumiane poradnictwo i pomoc w wymianie informacji. Wierząc, że prawdziwie demokratyczne społeczeństwo opiera się na harmonijnej współpracy w trzech obszarach życia społecznego: pozarządowym, publicznym i prywatnym, FRSO inicjuje i promuje mechanizmy takiej współpracy wskazując na płynące z niej korzyści.
    Ble, ble, ble, ble ble……..
    To czym zajmuje się ta fundacja Kataryny?

  16. fundacja rozwoju społeczeństwa obywatelskiego
    Jesteśmy polską organizacją pozarządową, nienastawioną na zysk. Działamy na rzecz wzmocnienia i podniesienia skuteczności różnorodnych form działania społecznego w Polsce oraz innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Wszystkim potrzebującym wsparcia oferujemy szkolenia, konsultacje oraz szeroko rozumiane poradnictwo i pomoc w wymianie informacji. Wierząc, że prawdziwie demokratyczne społeczeństwo opiera się na harmonijnej współpracy w trzech obszarach życia społecznego: pozarządowym, publicznym i prywatnym, FRSO inicjuje i promuje mechanizmy takiej współpracy wskazując na płynące z niej korzyści.
    Ble, ble, ble, ble ble……..
    To czym zajmuje się ta fundacja Kataryny?