Reklama

Spałem jak zabity, na szczęście obudziłem się wpół żywy. Nie wiem, czy przeżyłem. Szklanka zsiadłego na mój widok mleka postawiła mnie na nogi i zmyła resztki słodkiej miny. Jestem gotów, znowu żyję. Codzienność, jest się z czego cieszyć. Nowo narodzony, a stoję o własnych siłach jak przewaga perspektyw, której łaknę każdym zamierzonym uczynkiem. Robię wszystko, aby nie pod siebie, większość za mną. Krążące złe myśli są po to, by uczynki mogły być lepsze. Na ulicy bez zmian prócz padającego nastroju. Na ulicy, moja ulica to raptem chodnik. Mijam świat na światłach mijania, przechodzę na czerwonym po zielonym, czasem wpadam kogutem na psi brąz na medal czepiający się mej szyi. Gdybym prowadził, miałbym okazję kogoś przejechać, a tak to tylko chwilowo ponętne kobiety, które brzydkie, gdy sam się obracam, mają coś w sobie – mnie. W marzeniach i w dupie. Niby o to chodzi, a jednak. Wracam po tym do domu jak struty i mógłbym tak w kółko, gdybym umiał wytrzymać. Z pomocą ostatniej deski ratunku przychodzi myślenie i natychmiast jest lepiej do chwili, w której myśląc uzmysławiam sobie i poddaję analizie czas, kiedy nie myślałem – że to tak będzie.
Właściwie nie mam pretensji. Jestem kowalem własnego losu, a czego spodziewać się po kowalu? Kiedyś, kiedy było lepiej, każdy kowal był dentystą. A dziś? Dzisiejszy dentysta nie mógłby być nawet kowalem. Za taki postęp to ja dziękuję, a chodzić przecież trzeba. O ile można iść tyłem do przodu, to w żadnym razie nie sposób iść do tyłu nawet samym przodem. Przewaga gorszego, gdzie gorszy przód wypiera lepszy tył. Pogoniony na czworaka. I to nie ja.
Myśląc, nie mogę niczego zmienić, pozostaje mi wizja świadomego widza. Mogę sobie popatrzeć, jak na moich oczach wszystko się wali. Mogę mieć refleksję. Mogę złożyć stosowny protest i dać wyraz zatroskaniu. Ale nie mogę tego, co za mną chodzi, a do czego ja sam nie potrafię dojść. Dość tego, że niewiele mi brakuje. Mało tego, mam po prostu już dość i to nie wystarczy, ażebym nie miał. Co więcej, chciałbym. Niemniej jednak. A jednak.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Dzień dobry
    A z Panem jak zwykle jeszcze lepszy. Pełen jestem ambiwalencji, z jednej strony ogromnie się cieszę, że Pan żyje, ale z drugiej czuję się zatroskany, że na wpół. Póki jednak jest Pan połową po tej samej stronie, co ja, to w sumie bilans wychodzi na plus. Dziwnie zbieżne mi się wydają Pańskie myśli o postępie, zbieżne z moimi, aczkolwiek wyrażone naturalnie na zupełnie innym poziomie abstrakcji, o który jak zwykle jestem przeraźliwie zazdrosny. 

    I na koniec – doprawdy nie wszystko się wali, chociaż takie mogą być pozory. Proszę o tym pamiętać i nie przejmować się kwaśniejącym na Pański widok mlekiem. To pozory, ono nie kwaśnieje na Pański widok, to przychodzą garbate karzełki i robią sam Pan wie, co, albo i gorzej.

    Serdecznie pozdrawiam obie Pańskie połowy – własną i tą piękniejszą.

    • Dzień dobry i dziękuję,
      że odwiedził Pan myślami kolejną odsłonę dokumentacji cudu. Fakt, nie wszystko się wali, a wiosna przyszła. Jak sobie z tym radzić? Pańska otucha jest pomocna, ale sam Pan rozumie, że to nie umysł przychodzi tu na ratunek. W sumie, stara śpiewka, jedna symfonia razy 11, jak u Brucknera. A chciałoby się więcej niż sto i za każdym razem lepiej. Czyli Haydn się kłania, jak ja słaniam. Przed Panem. I proszę o więcej, co u Pana zawsze lepiej znaczy.

  2. Dzień dobry
    A z Panem jak zwykle jeszcze lepszy. Pełen jestem ambiwalencji, z jednej strony ogromnie się cieszę, że Pan żyje, ale z drugiej czuję się zatroskany, że na wpół. Póki jednak jest Pan połową po tej samej stronie, co ja, to w sumie bilans wychodzi na plus. Dziwnie zbieżne mi się wydają Pańskie myśli o postępie, zbieżne z moimi, aczkolwiek wyrażone naturalnie na zupełnie innym poziomie abstrakcji, o który jak zwykle jestem przeraźliwie zazdrosny. 

    I na koniec – doprawdy nie wszystko się wali, chociaż takie mogą być pozory. Proszę o tym pamiętać i nie przejmować się kwaśniejącym na Pański widok mlekiem. To pozory, ono nie kwaśnieje na Pański widok, to przychodzą garbate karzełki i robią sam Pan wie, co, albo i gorzej.

    Serdecznie pozdrawiam obie Pańskie połowy – własną i tą piękniejszą.

    • Dzień dobry i dziękuję,
      że odwiedził Pan myślami kolejną odsłonę dokumentacji cudu. Fakt, nie wszystko się wali, a wiosna przyszła. Jak sobie z tym radzić? Pańska otucha jest pomocna, ale sam Pan rozumie, że to nie umysł przychodzi tu na ratunek. W sumie, stara śpiewka, jedna symfonia razy 11, jak u Brucknera. A chciałoby się więcej niż sto i za każdym razem lepiej. Czyli Haydn się kłania, jak ja słaniam. Przed Panem. I proszę o więcej, co u Pana zawsze lepiej znaczy.

    • Racja,
      ale i optymizm. Te niby dwa ptaki bądź rosyjskie myśliwce na horyzoncie to nic innego jak ojciec uczy latać Ikara  – poziomo, a wszystko synu będzie dobrze. Małpki albo nie załapały sie na postęp, albo odwróciły do niego kajdanami. Na pocieszenie są kolorowe, więc nie wszystko stracone, zabawa trwa. Gorzej, że za łódki płacimy my wszyscy, a tylko oni się pławią w wodzie.

    • Racja,
      ale i optymizm. Te niby dwa ptaki bądź rosyjskie myśliwce na horyzoncie to nic innego jak ojciec uczy latać Ikara  – poziomo, a wszystko synu będzie dobrze. Małpki albo nie załapały sie na postęp, albo odwróciły do niego kajdanami. Na pocieszenie są kolorowe, więc nie wszystko stracone, zabawa trwa. Gorzej, że za łódki płacimy my wszyscy, a tylko oni się pławią w wodzie.