Reklama

W każdym zakamarku świata, co jakiś czas odbywa się wielki spęd, szczyt, czy inne sympozjum. Szczyt G20, posiedzenia ONZ i dziesiątki tego typu imprez, z których jeszcze nic i nigdy nie wynikło. Polska też się na takie spędy łapie, rok temu mieliśmy szczyt NATO i do dziś jest to przywoływane jako wielki sukces, chociaż konia z rzędem temu, kto mi poda konkrety ze spotkania. Dziś mamy powtórkę z rozrywki, znów jakieś NATO przyjeżdża do Polski i piszę jakieś, bo naprawdę nie mam pojęcie o co w tym wszystkim chodzi, a sprawdzać mi się nie chce. Prawdę mówiąc, gdyby nie cyrk sejmowy to zapewne w ogóle bym nie wiedział, że coś się w Polsce wydarzy, ale mogę się mylić.

Dlaczego to nie jest takie pewne, że podrzędna nasiadówka z udziałem zagranicznych gości, nie przejdzie w Polsce bez echa? No właśnie dlatego, że kompleks Zachodu ciągle jest w Polsce podgrzewany i przybiera komiczne formy. Podniecamy się byle czym, tylko z tego względu, że zachodnie i dalej wpadamy w histerię. Od tygodnia słyszę, że trzy przekupy narobią nam wstydu, goście zagraniczni przyjadą i zobaczą takie żenujące sceny. Mogę się zgodzić, w jednym aspekcie, rzeczywiście wstyd mógłby być, gdyby goście złapali głębszy oddech na korytarzu sejmowym. Dookoła demagodzy i „wrażliwcy” piszą o tym, że „choroba musi śmierdzieć”. Nie, nie musi, to kompletna bzdura, osoby niepełnosprawne i chore dbają o higienę osobistą o wiele bardziej niż osoby zdrowe, z tak oczywistych powodów, że żadnemu myślącemu człowiekowi nie trzeba niczego tłumaczyć. Jeśli „choroba śmierdzi” to znaczy, że lekarz lub/i opiekun powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności. W sejmie nie byłem, ale z kilku źródeł dochodzą informacje, że smród się tam rozciąga niesamowity, co niestety jest wstydliwe.

Reklama

Cała reszta nie ma nic wspólnego ze wstydem, tylko z wiecznie podgrzewanym polskim kompleksem. Na światowych szczytach i posiedzeniach zawsze dochodzi do protestów i to takich, że ziemia się trzęsie, a co najmniej płoną zaparkowane samochody i lecą szyby w witrynach. Ilustracją do felietonu są protesty, które miały miejsce w 2017 roku w Hamburgu, gdzie odbywał się szczyt G20. Czy ktoś słyszał, aby organizatorzy, czyli Niemcy, głośno się wstydzili i kajali? Upadła w Niemczech demokracja, załamała się konstytucja, pogwałcono prawa obywatelskie? W tej ostatniej kwestii nadmienić należy, że niemiecka policja to nie spanikowane oddziały Błaszczaka i teraz Brudzińskiego. Tamtejsza policja wyjechała na ulicę z ciężkim sprzętem, pałami metr dwadzieścia i bronią gładkolufową, z której strzelano do lewaków, jak do kaczek. Takie protesty to rozumiem i nawet smród na korytarzu sejmowym nie da się z tym „wstydem” porównać. Tymczasem w Polsce wstyd, goni wstyd, bo Iwona biega z rozwianym włosem i knebluje własne dziecko, gdy to usiłuje się zachować mądrzej od matki. Z kompleksu niższości, który się ciągnie za Polską, co najmniej od 1945 roku, jakoś nie udaje się wyjść, a może na siłę się w kompleksie Polskę utrzymuje.

Stado polskojęzycznych dziennikarzy od rana polowało na zagranicznego gościa, żeby powiedział do kamery, jak się strasznie wstydzi za wschodnich Polaków. Biegali, biegali i nic nie wybiegali. Ba! Zagraniczny gość wytrzeszczył oczy, gdy polskojęzyczna Dobrosz-Oracz i polskojęzyczny Knapik próbowali na chama wyrwać komentarz, którym da się później Polaków biczować. No i skucha, szef ZP NATO, Włoch Paolo Alli, tak sprowadził na glebę zakompleksionych „dziennikarzy”:

W każdym kraju dzieją się debaty na ten temat. Mamy to również i we Włoszech. Dzieje się to regularnie. Jest to głównie sprawa wewnętrznej polityki państwa kraju. Jestem przekonany, że polski rząd i parlament odnajdą najlepsze rozwiązanie tego problemu.

Nikt mi nie powie, że taki Knapik i Dobrosz-Oracz z całą armią im podobnych, nie wiedzą jak jest na świecie. Mają takie kompleksy, że non stop sprawdzają jak jest na śmiecie, ale za to też im płacą, żeby Polacy mieli dokładnie odwrotne przekonanie. Najwięksi krytycy „ciemnogrodu” robią wszystko, aby Polska rzeczywiście z ciemnogrodu nie wyszła, na szczęście to się już nie udaje, Polacy coraz częściej mają w dupie, „co napisali w zagranicznej prasie”.

Reklama

12 KOMENTARZE

    • jak zobaczyłam pana mecenasa

      jak zobaczyłam pana mecenasa podskakującego, to mi się taki cytat z  Haška przypominiał :"pastuch gminny, którego wszyscy nazywali „Pepiku, skocz no!”. Był to kretyn, który na takie wezwanie zawsze podskoczył" 

    • jak zobaczyłam pana mecenasa

      jak zobaczyłam pana mecenasa podskakującego, to mi się taki cytat z  Haška przypominiał :"pastuch gminny, którego wszyscy nazywali „Pepiku, skocz no!”. Był to kretyn, który na takie wezwanie zawsze podskoczył"