Reklama

Był rok 2012, gdy ukończyłem „Pokój”, swoją drugą powieść o równie wieloznacznym tytule, jak „Berek”. Złamię wszelkie reguły promocji i marketingu, ale muszę szczerze napisać, że wówczas nie byłem pewien, czy książka precyzyjnie oddaje to, co chciałem przekazać. Obawiałem się, że jest w „Pokoju” zbyt dużo nowych pomysłów i wizji, które mogą być dla Czytelników „Berka” ciężkie w odbiorze. Pisząc „Berka” dbałem o realizm, jednoczenie unikałem wielkich słów i piętrowych teorii, skupiałem się wyłącznie na opisie rzeczywistości. Forma powieści miała uwypuklać treść, dobór trzech różnych środków językowych przypisanych do poszczególnych części również temu służył. Dzięki tym zabiegom „Berek” spotkał się z bardzo dobrym odbiorem, naprawdę spodobał się Czytelnikom i to zawsze jest radość dla autora, ale i troska przy pisaniu kolejnej książki.

„Pokój” jest zupełnie inną powieścią, nie dotyka znanej wszystkim rzeczywistości, ale prognozuje co się za chwilę może stać lub już się dzieje, tylko tego nie widzimy. Konstrukcja „Pokoju” w najmniejszym stopniu nie przypomina „Berka” i właśnie ta radykalna zmiana wywołała niepokój. Wiadomo, prawie zawsze jest tak, że wszyscy, nie wyłączając autora, porównują pierwszą książkę do drugiej i rzadko kiedy numer dwa wyprzedza numer jeden. Kolejny zarzut, jaki sam sobie postawiłem, odnosił się do przerysowanej wizji przyszłości, uznałem, że nawet w ramach socjologicznej rozprawy, gdzie można sobie pozwolić na grubsze tezy i hiperbole, warto się trzymać ram zazwyczaj pospolitych realiów. W tamtym czasie Polska była podzielona na jasno zdefiniowane obozy, które nieustannie toczyły ze sobą spór o fundamentalne i całkiem nieistotne kwestie. Niezwykle trudno w takich okolicznościach przekonać kogokolwiek, że już w najbliższej przyszłości zobaczymy obraz społeczeństwa zunifikowanego, wyzutego z buntu w jakiejkolwiek postaci, zadowolonego i całkowicie podporządkowanego niedookreślonej sile sprawczej.

Reklama

Taki stan rzeczy nie był dotąd znany socjologom i pisarzom w zasadzie też. Zazwyczaj fikcja literacka, związana z funkcjonowaniem rozmaitych ustrojów społeczno-politycznych, zmierzała w kierunku ponurych wizji Georga Orwella. Moja autorska metafora przyszłych relacji społecznych szła w dokładnie przeciwnym kierunku i opierała się na dobrowolnym podporządkowaniu, być może nie do końca uświadomionej karności, ale na pewno autentycznej akceptacji dla gotowych rozwiązań narzuconych z góry. Tak napisany „Pokój” oddałem do redakcji i jeszcze do rąk kilku innych Czytelników, którzy wcześniej poznali „Berka”. Odbiór był bardzo podobny do moich rozterek i koncepcja powieści zbudowana w „Berku” zdecydowanie wygrywała, „Pokój” w znacznej części okazał się niezrozumiały dla Czytelnika, nie pasował do widoku za oknem. Zgodnie z zasadą: „idź spać, gdy ci wielu powtarza, że jesteś pijany”, odłożyłem powieść na półkę, gdzie przeleżała 8 lat i pewnie leżałaby nadal, gdyby nie moja Żona.

Pod koniec marca, w czasie „kwarantanny”, pomiędzy obiadem i wyjściem z psami na spacer, usłyszałem: „Ten twój „Pokój” idealnie pasuje do tego, co się teraz dzieje, aż sobie jeszcze raz przeczytałam kilka większych fragmentów”. W pierwszej reakcji machnąłem ręką, dla mnie to był nie tylko zamknięty rozdział, ale i cała książka. Parę dni później zdjąłem „Pokój” z półki, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście jest tam oddany ten fragment współczesności, który w 2012 roku jako niewiarygodny odrzucali prawie wszyscy. Przeczytałem pierwszy, potem drugi rozdział i z każdym kolejnym stare zarzuty pod adresem powieści traciły swoją moc. „Pokój” idealnie wpisuje się w to, co się stało z globalnym społeczeństwem w trakcie tak zwanej „pandemii”. Samotność człekokształtnych manekinów zatopionych we własnym funkcjonowaniu, nie przypominającym życia. Bezrefleksyjne ludzkie roboty z maskami na twarzach, przyjmujące komunikaty płynące z wirtualnego centrum zarządzania masami, tak wygląda świat prawie wszystkich postaci powieści. Wyjątek stanowią główni bohaterowie: chłopiec Boguta i tytułowy dojrzały Pokój. Tylko ci dwaj są ludźmi próbującymi wrócić do normalności i odbudować fundamenty, na których opierał się stary świat.

„Pokój” to nie jest „Berek”, pod żadnym kątem i na żadnej płaszczyźnie nie da się tych powieści porównać. „Berek” był podsumowaniem przeszłości, „Pokój” jest opisem teraźniejszości i niedalekiej przyszłości, przed którą jeszcze możemy uciec. Osiem lat temu miałem do siebie pretensje za brawurowe tworzenie socjologicznych prognoz, co wywołało u Czytelników niedowierzanie i w końcu odrzucenie pomysłu na profetyczną opowieść o nas samych. Dziś jestem przerażony trafnością i tempem zachodzących „zmian” zdefiniowanych w „Pokoju”. Wiele scen zbudowanych w ramach literackiej i socjologicznej wizji, Czytelnik bez trudu skojarzy z tym, co widzi współcześnie, dokładnie tak jak skojarzyła moja Żona. Inne opisane procesy ciągle są zawieszone w próżni, a być może ktoś już myśli nad ich wdrożeniem. Nie chciałbym dożyć takiej „przyszłości”, chciałbym umrzeć w starym świecie, dlatego tak jak potrafię ostrzegam przed „nową normalnością”.

Powieść „Pokój” wydana przez Wydawnictwo „Prohibita” jest dostępna wyłącznie w księgarni Multibook:

1.

1. pokoj_front.jpg Wersja z autografem(niestety już niedostepna)

2.

2. pokoj_front.jpg Wersja bez autografu

3.

3. WZpmdrDI.jpg Pakiet z „Berkiem”

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Jak wynika z opisu MK,

    Jak wynika z opisu MK, książka opisuje zjawisko "zowczenia" społeczeństwa. Rząd Chin pracuje nad tym od długiego czasu, a teraz w erze "zajoba" ta idea spodobała się wielu innym rządom. Przecież to takie piękne, żeby ze sług społeczeństwa, nagle stać się jego panami.

    Koronawirus już stał się katalizatorem renesansu komunizmu. Wiele państw prze w tym kierunku i tylko opór obywateli może pokrzyżować te plany. Niestety w kategorii oporu Polska wypadła bardziej blado. Daliśmy się zowczyć bez trudu. Będzie to miało istotne konsekwencje, gdyż rządzący na pewno skorzystają z naszej słabości. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala.

    Wyczyny aniołków Gowina to jeszcze małe piwo. W kolejce do władzy już ustawiają się prawdziwi mistrzowie.

  2. Jak wynika z opisu MK,

    Jak wynika z opisu MK, książka opisuje zjawisko "zowczenia" społeczeństwa. Rząd Chin pracuje nad tym od długiego czasu, a teraz w erze "zajoba" ta idea spodobała się wielu innym rządom. Przecież to takie piękne, żeby ze sług społeczeństwa, nagle stać się jego panami.

    Koronawirus już stał się katalizatorem renesansu komunizmu. Wiele państw prze w tym kierunku i tylko opór obywateli może pokrzyżować te plany. Niestety w kategorii oporu Polska wypadła bardziej blado. Daliśmy się zowczyć bez trudu. Będzie to miało istotne konsekwencje, gdyż rządzący na pewno skorzystają z naszej słabości. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala.

    Wyczyny aniołków Gowina to jeszcze małe piwo. W kolejce do władzy już ustawiają się prawdziwi mistrzowie.

  3. Czytałem “Pokój” w 2012, nie

    Czytałem "Pokój" w 2012, nie jako konsultant, tylko jako zinteresowany użytkownik portalu.. Nie-pokój Autora co do gotowości czytelnika na pojawienie się oryginalnej wizji przyszłości mogę uśmierzyć o tyle, że ona mieści się w konwencji wypracowanej przez autorów s-f i sam pomysł organizacji społeczeństwa poza Pokojem nie będzie szokujący przynajmniej dla tej części "lektoratu". Zaskakujący i odkrywczy krok w literaturze w tym przypadku dokonał się poprzez nawiązania najdrobniejszych realiów naszej współczesności oraz nieprawdopodbne wstrzelenie się z tematyką w czasie. O ileż bardziej preczyjne są te aspekty, niż u Orwella… Mamy tu smaczki w rodzaju używanego przez "elity" wobec plebsu języka, który w samym zamyśle jest zakłamany i szyderczy, jak słówko fajny określanjący cos kompletnie dennego, dalej mamy technologię i złudzenie udające sportowe mistrzostwo, kiedy nasz świat zachwyca się raz po raz jednakową akcją kompulsywnie powtarzaną przez na wpół autystycznego Messiego, aż po napoważniejsze sprawy, jak konstruowanie i władanie społeczeństwem poprzez bioinżynierię czy ogłupiającą edukację. Bardzo dobre pióro i błyskotliwość pisarza dopełniły dzieła. Już kiedyś wyraziłem tutaj zdziwienie, dlaczego dzieło tak kompletne, niepokojące i zapadające w pamięć (gwarantuję) było traktowane tak lekcewarząco przez twórcę. Widocznie geniusz sam musiał dojrzeć. Po to mamy żony…

  4. Czytałem “Pokój” w 2012, nie

    Czytałem "Pokój" w 2012, nie jako konsultant, tylko jako zinteresowany użytkownik portalu.. Nie-pokój Autora co do gotowości czytelnika na pojawienie się oryginalnej wizji przyszłości mogę uśmierzyć o tyle, że ona mieści się w konwencji wypracowanej przez autorów s-f i sam pomysł organizacji społeczeństwa poza Pokojem nie będzie szokujący przynajmniej dla tej części "lektoratu". Zaskakujący i odkrywczy krok w literaturze w tym przypadku dokonał się poprzez nawiązania najdrobniejszych realiów naszej współczesności oraz nieprawdopodbne wstrzelenie się z tematyką w czasie. O ileż bardziej preczyjne są te aspekty, niż u Orwella… Mamy tu smaczki w rodzaju używanego przez "elity" wobec plebsu języka, który w samym zamyśle jest zakłamany i szyderczy, jak słówko fajny określanjący cos kompletnie dennego, dalej mamy technologię i złudzenie udające sportowe mistrzostwo, kiedy nasz świat zachwyca się raz po raz jednakową akcją kompulsywnie powtarzaną przez na wpół autystycznego Messiego, aż po napoważniejsze sprawy, jak konstruowanie i władanie społeczeństwem poprzez bioinżynierię czy ogłupiającą edukację. Bardzo dobre pióro i błyskotliwość pisarza dopełniły dzieła. Już kiedyś wyraziłem tutaj zdziwienie, dlaczego dzieło tak kompletne, niepokojące i zapadające w pamięć (gwarantuję) było traktowane tak lekcewarząco przez twórcę. Widocznie geniusz sam musiał dojrzeć. Po to mamy żony…