Reklama

Ludzie mają tendencje do używania wielkich kwantyfikatorów i rzucania słów na wiatr, irytuje mnie to szczególnie mocno, bo u mnie, jak u Kazimierza Pawlaka, słowo droższe pieniędzy. Pamiętam, co mówiłem w konkretnej sprawie parę miesięcy temu, a nawet lat i w sprawie Frasyniuka stwierdziłem jednoznacznie, że bez finału w sądzie o żadnym państwie prawa nie może być mowy. Wtedy mogło to być odebrane jako pusta deklaracja, ale dla mnie to był rzeczywisty, chociaż jeden z wielu, wskaźnik prawidłowego funkcjonowania państwa. No i doczekałem się odpowiedzi, dziś prokuratura poinformowała, że skierowała do sądu akt oskarżenia przeciw Frasyniukowi.

Mam jednak nieodparte wrażenie, że poza mną mało kto się tym zainteresował i ucieszył. Jakaś taka cisza zapadła, czyli dokładnie przeciwna atmosfera do tej sprzed wielu miesięcy. Wówczas prawie zewsząd padały ostre słowa, że PiS nic nie zrobi, ponieważ pewnych ludzi się po prostu nie sądzi, takie są układy. Moje ocena sytuacji była inna i jak się okazuje nie zgrzeszyłem naiwnością. Wprawdzie polityka to nieustające robienie sobie z gęby cholewy, ale w tym przypadku byłem prawie pewien, że Frasyniukowi się nie upiecze. Pierwsza podstawowa rzecz to okoliczności, w jakich Frasyniuk dopuścił się napaści na funkcjonariusza policji, co zarzuca mu prokuratura. Chodziło o miesięcznicę i protesty Obywateli RP, co na starcie zdeterminowało uczestników uroczystości, przez lata gnojonych i poniewieranych. Między tanie baśnie można włożyć gadanie o tym, że nie ma spraw prokuratorskich i sądowych politycznie motywowanych, takich spraw było w Polsce setki i takie sprawy są smutną normą na całym świecie. Ministrom z PiS i Kaczyńskiemu osobiście zależało, aby w końcu ktoś odpowiedzialny za sianie nienawiści i pogardy wobec ofiar i bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej, stanął przed sądem i usłyszał wyrok.

Reklama

Druga rzecz to napaść na policjanta i tutaj działa święta zasada gliniarzy, zawsze i wszędzie w podobnych sytuacjach gliniarz będzie bronił gliniarza. Zasada ta nierzadko przekłada się na ochronę policjantów, którzy dopuścili się naruszeń prawa w czasie interwencji, czy w innych okolicznościach, ale to już inna historia. Sedno tkwi w tym, że Frasyniuk swoim idiotycznym i chamskim zachowaniem dwa razy trafił na zdeterminowanych ludzi. Po jednej stronie upokarzani przez lata politycy PiS, po drugiej policyjna świętość i solidarność zawodowa. W efekcie PiS nie musiał specjalnie motywować policjantów, aby zebrali materiał dowodowy i nadali postępowaniu odpowiedni bieg, to sam Frasyniuk się o to postarał. Prawdę mówiąc martwią mnie odrobinę takie motywacje, bo zadymiarzy należy zwijać bez specjalnych ceregieli, ale biorąc pod uwagę, że jeszcze parę lat temu o postawieniu Frasyniuka przed sądem nie można było pomarzyć, to nie będę przesadnie marudził. W tym przypadku liczy się efekt i przełamanie niemocy obecnej od 1989 roku. Święta krowa, „legenda Solidarności” została oskarżona w taki sposób, jak każdy inny zadymiarz uliczny i to jest wartość sama w sobie.

Państwo w końcu zaczyna zdawać egzamin i piszę te słowa przed pierwszym terminem posiedzenia sądu, ponieważ w sądach jeszcze długo nie będzie normalnie. Wyrok jest zupełnie odrębną kwestią i tematem nie na felieton, tylko na rozprawę naukową. Faktem pozostaje, że nazwisko i epatowanie opozycyjną przeszłością nie wpłynęło na prokuraturę i przestrzeganie prawa i ten przełom jest krokiem milowym w stronę normalności. Czegoś podobnego nie mieliśmy w Polsce nigdy, o ile nie liczyć postawienia przed sądem Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, co nie jest ilustracją normalności, ale patologii, pomimo tego, że oskarżono polityków. Narzekanie, narzekaniem, ale kto uczciwy ten przyzna, że ta jaskółka sporo wiosny uczyniła, a gdy się jeszcze pamięta, że w celi siedzi Staszek Gawłowski, do którego prawdopodobnie dołączy szanowna małżonka, to można mówić o wiośnie może nie pełną gębą, ale powoli rozkwitającej.

Reklama

22 KOMENTARZE

    • Rzeczywiście duży przełom, i

      Rzeczywiście duży przełom, i to nie tylko w kategoriach dyscyplinowania świętych krów wywodzących się z dawnej Solidarności. Tupet i bezczelność w publicznych ekscesach Frasyniuka, podobnie jak i Wałęsy, bierze się z rutyniarskiego braku respektu w stosunku do resortowych funkcjonariuszy – dawniej prawdopodobnie byłych kolesi. Ludzie wręcz czekali na publiczne przytarcie nosa takim rozwydrzonym tupeciarzom mającym w głębokim powarzaniu obecny porządek prawny.

      Pozdr. 

    • Rzeczywiście duży przełom, i

      Rzeczywiście duży przełom, i to nie tylko w kategoriach dyscyplinowania świętych krów wywodzących się z dawnej Solidarności. Tupet i bezczelność w publicznych ekscesach Frasyniuka, podobnie jak i Wałęsy, bierze się z rutyniarskiego braku respektu w stosunku do resortowych funkcjonariuszy – dawniej prawdopodobnie byłych kolesi. Ludzie wręcz czekali na publiczne przytarcie nosa takim rozwydrzonym tupeciarzom mającym w głębokim powarzaniu obecny porządek prawny.

      Pozdr. 

  1. Państwo zda egzamin dopiero

    Państwo zda egzamin dopiero gdy taki ktoś jak wzmiankowany Frasyniuk będzie w jakikolwiek sposób ukarany. Sędziowie też są w pewnym sensie urzędnikami państwowymi. Jak do tej pory nikogo z tak zwanej opozycji nie spotkała jakąkolwiek przykrość, nie mówiąc o karze, a PiS już rządzi trzeci rok.

  2. Państwo zda egzamin dopiero

    Państwo zda egzamin dopiero gdy taki ktoś jak wzmiankowany Frasyniuk będzie w jakikolwiek sposób ukarany. Sędziowie też są w pewnym sensie urzędnikami państwowymi. Jak do tej pory nikogo z tak zwanej opozycji nie spotkała jakąkolwiek przykrość, nie mówiąc o karze, a PiS już rządzi trzeci rok.

  3. Już dawno temu w tym temacie
    Już dawno temu w tym temacie żeśmy się wypowiedzieli aby przerwać ten chocholi taniec.

    LIST OTWARTY DO WŁADZ III RP ORAZ DO POLSKIEGO SPOŁECZEŃSTWA

    W związku z tragiczną rocznicą wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku jesteśmy świadkami dążenia do destabilizacji państwa polskiego.
    Wybrane media i pojawiający się w nich tzw. eksperci, dyżurne autorytety, sztucznie wykreowane legendy oraz politycy opozycji i ich sympatycy, najczęściej wywodzący się z dawnego aparatu przemocy, którym towarzyszą wszechobecna korupcja i oszustwa dokonywane przez ludzi z politycznego establishmentu, obwieszczają codziennie, że demokracja w Polsce jest zagrożona.

    Należą do nich także środowiska zdolne zaakceptować tylko taki konsensus, w którym oczywisty agent jest wybielany, bezczelny złodziej może być pewien bezkarności, a transfery publicznych pieniędzy do ich firm, mediów, teatrów i wszelkich innych organizacji uznają za normalność.
    Moralne i polityczne kreatury narzucane są w prasie i telewizji, literaturze i sztuce, w nauce i oświacie.
    Żyjemy w dobie poszukiwania moralnych autorytetów, wzorów do naśladowania. Jakże często robimy to jednak na ślepo, przyjmując kłamliwe podpowiedzi cynicznych mediów, sięgamy tam, gdzie są ideowa pustka, zaprzaństwo, sztucznie kreowane życiorysy, wypreparowane z prawdy i pozbawione podstawowych wartości.
    Przypominamy, że wiara w sztucznie wykreowaną rzeczywistość powoduje, że draństwa autorytetów przyjmowane są za wzorce. Wyznacznikiem bycia autorytetem winien być wyznawany taki system wartości, który opiera się na prawdzie i odpowiedzialności. Autorytetami, zarówno dla tego, jak i przyszłych pokoleń młodych Polaków, powinni być ludzie bezkompromisowi, nieugięci, ale także potrafiący zrozumieć własne błędy i umiejący za nie przeprosić.

    Dziś prawdziwi bohaterowie dawnych wydarzeń są zepchnięci w niepamięć, wegetują w niszowych środowiskach, częstokroć bez środków do życia, bywa, że w wyniku represji pozostaną na zawsze kalekami.
    Czas najwyższy skończyć z dzikim obyczajem, że tak zwane „legendy Solidarności”, niezależnie od tego, kim okazały się po Sierpniu 1980, mają dozgonnie otwartą drogę do kariery politycznej pod chroniącym je immunitetem nietykalnych świętych krów. A jednocześnie stają oni w jednym szeregu z ludźmi pokroju b. pułkownika LWP, nawołującego do dokonania zamachu stanu, dziećmi morderców Żołnierzy Wyklętych, księży Popiełuszki, Suchowolca, Zycha, Niedzielaka, dziewięciu górników z kopalni „Wujek” czy też ponad stu ofiar skrytobójczych mordów, które dokonano w stanie wojennym.

    Apelujemy do tych sztucznie wykreowanych „legend”: opamiętajcie się, nie da się zachować cnoty i jednocześnie pełnić rolę alfonsa!

    Oświadczamy, że wyprowadzanie ludzi na ulicę w dniu 13 grudnia celem obrony nieuzasadnionych przywilejów, wzywanie prokuratorów, sędziów, policjantów, żołnierzy oraz przedstawicieli innych służb mundurowych do wypowiedzenia posłuszeństwa, w tym dokonania zamachu stanu wobec demokratycznie i zgodnie z prawem wybranych władz Rzeczypospolitej, jest przestępstwem ściganym z mocy artykułu 18 Kodeksu karnego! Władze III RP wzywamy do skorzystania z art. 127 § 1 kk, który mówi:
    „Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.

    Najjaśniejsza Rzeczpospolita, nasza Ojczyzna, o którą my walczyliśmy w przeszłości, winna w ten sposób pokazać swą determinację i siłę w walce ze złem!

    Oświęcim, 8 grudnia 2016 r.

  4. Już dawno temu w tym temacie
    Już dawno temu w tym temacie żeśmy się wypowiedzieli aby przerwać ten chocholi taniec.

    LIST OTWARTY DO WŁADZ III RP ORAZ DO POLSKIEGO SPOŁECZEŃSTWA

    W związku z tragiczną rocznicą wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku jesteśmy świadkami dążenia do destabilizacji państwa polskiego.
    Wybrane media i pojawiający się w nich tzw. eksperci, dyżurne autorytety, sztucznie wykreowane legendy oraz politycy opozycji i ich sympatycy, najczęściej wywodzący się z dawnego aparatu przemocy, którym towarzyszą wszechobecna korupcja i oszustwa dokonywane przez ludzi z politycznego establishmentu, obwieszczają codziennie, że demokracja w Polsce jest zagrożona.

    Należą do nich także środowiska zdolne zaakceptować tylko taki konsensus, w którym oczywisty agent jest wybielany, bezczelny złodziej może być pewien bezkarności, a transfery publicznych pieniędzy do ich firm, mediów, teatrów i wszelkich innych organizacji uznają za normalność.
    Moralne i polityczne kreatury narzucane są w prasie i telewizji, literaturze i sztuce, w nauce i oświacie.
    Żyjemy w dobie poszukiwania moralnych autorytetów, wzorów do naśladowania. Jakże często robimy to jednak na ślepo, przyjmując kłamliwe podpowiedzi cynicznych mediów, sięgamy tam, gdzie są ideowa pustka, zaprzaństwo, sztucznie kreowane życiorysy, wypreparowane z prawdy i pozbawione podstawowych wartości.
    Przypominamy, że wiara w sztucznie wykreowaną rzeczywistość powoduje, że draństwa autorytetów przyjmowane są za wzorce. Wyznacznikiem bycia autorytetem winien być wyznawany taki system wartości, który opiera się na prawdzie i odpowiedzialności. Autorytetami, zarówno dla tego, jak i przyszłych pokoleń młodych Polaków, powinni być ludzie bezkompromisowi, nieugięci, ale także potrafiący zrozumieć własne błędy i umiejący za nie przeprosić.

    Dziś prawdziwi bohaterowie dawnych wydarzeń są zepchnięci w niepamięć, wegetują w niszowych środowiskach, częstokroć bez środków do życia, bywa, że w wyniku represji pozostaną na zawsze kalekami.
    Czas najwyższy skończyć z dzikim obyczajem, że tak zwane „legendy Solidarności”, niezależnie od tego, kim okazały się po Sierpniu 1980, mają dozgonnie otwartą drogę do kariery politycznej pod chroniącym je immunitetem nietykalnych świętych krów. A jednocześnie stają oni w jednym szeregu z ludźmi pokroju b. pułkownika LWP, nawołującego do dokonania zamachu stanu, dziećmi morderców Żołnierzy Wyklętych, księży Popiełuszki, Suchowolca, Zycha, Niedzielaka, dziewięciu górników z kopalni „Wujek” czy też ponad stu ofiar skrytobójczych mordów, które dokonano w stanie wojennym.

    Apelujemy do tych sztucznie wykreowanych „legend”: opamiętajcie się, nie da się zachować cnoty i jednocześnie pełnić rolę alfonsa!

    Oświadczamy, że wyprowadzanie ludzi na ulicę w dniu 13 grudnia celem obrony nieuzasadnionych przywilejów, wzywanie prokuratorów, sędziów, policjantów, żołnierzy oraz przedstawicieli innych służb mundurowych do wypowiedzenia posłuszeństwa, w tym dokonania zamachu stanu wobec demokratycznie i zgodnie z prawem wybranych władz Rzeczypospolitej, jest przestępstwem ściganym z mocy artykułu 18 Kodeksu karnego! Władze III RP wzywamy do skorzystania z art. 127 § 1 kk, który mówi:
    „Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.

    Najjaśniejsza Rzeczpospolita, nasza Ojczyzna, o którą my walczyliśmy w przeszłości, winna w ten sposób pokazać swą determinację i siłę w walce ze złem!

    Oświęcim, 8 grudnia 2016 r.

  5. Ma za sobą wszystkie krajowe
    Ma za sobą wszystkie krajowe sądy, ale Unia mu nie pomoże, bo Frasyniuk robi w transporcie polskim, ostro zwalczanym. Ciekawe co będzie dalej, bo to sygnał czy już wolno ludzi z sektora solidarnościowego karać, czy też jeszcze są przydatni, więc nie wolno.

  6. Ma za sobą wszystkie krajowe
    Ma za sobą wszystkie krajowe sądy, ale Unia mu nie pomoże, bo Frasyniuk robi w transporcie polskim, ostro zwalczanym. Ciekawe co będzie dalej, bo to sygnał czy już wolno ludzi z sektora solidarnościowego karać, czy też jeszcze są przydatni, więc nie wolno.

  7. “Za pierwszego dobrodzieja
    “Za pierwszego dobrodzieja robi Władek Frasyniuk ten sam, który w 1981 roku jakimś cudem uniknął internowania w czasie pobytu w sopockim Grand Hotelu. Władek do luksusów miał słabość od dziecka, toteż jego głębokie zatroskanie, że znów mógłby chodzić w startym sweterku i dziadować po plebaniach wydaje się naturalne. Legendarny opozycjonista w marynarce za trzy emerytury Anny Walentynowicz ogłosił w TVN, że Kaczyński stoi tam gdzie ZOMO, że zdradził brata i żołnierzy AK. Ponoć papier jest cierpliwy, ale te słowa wypowiedziane przed kamerą nie zrobiły na mnie wrażenia, dopiero teraz, jak sobie patrzę na ekran edytora tekstu widzę całą śmieszność z upadkiem moralnym i degradacją intelektualną”

  8. “Za pierwszego dobrodzieja
    “Za pierwszego dobrodzieja robi Władek Frasyniuk ten sam, który w 1981 roku jakimś cudem uniknął internowania w czasie pobytu w sopockim Grand Hotelu. Władek do luksusów miał słabość od dziecka, toteż jego głębokie zatroskanie, że znów mógłby chodzić w startym sweterku i dziadować po plebaniach wydaje się naturalne. Legendarny opozycjonista w marynarce za trzy emerytury Anny Walentynowicz ogłosił w TVN, że Kaczyński stoi tam gdzie ZOMO, że zdradził brata i żołnierzy AK. Ponoć papier jest cierpliwy, ale te słowa wypowiedziane przed kamerą nie zrobiły na mnie wrażenia, dopiero teraz, jak sobie patrzę na ekran edytora tekstu widzę całą śmieszność z upadkiem moralnym i degradacją intelektualną”

  9. “Brzuchaty kierownik
    “Brzuchaty kierownik Polmozbytu, właściciel floty tirów, którą nabył zaraz na początku lat 90-tych, chociaż rzekomo był biednym jak mysz kościelna, grzmi, że bieda jak za Niemca nastała. Jemu się wszystko w… głowie przewraca, ponieważ wszystko zdobywał odwrotnie niż uczciwi Polacy. „Legendzie opozycji” udało się zdobyć kredyt w pakiecie ze zleceniami i działo się to wówczas, gdy masowo bankrutowali zadłużeni rolnicy razem z początkującymi biznesmenami. Dla Frasyniuka, który był jednym z beneficjentów patologii okrągłostołowej, obecny stan rzecz w zasadzie może się kojarzyć ze stanem wojennym i ZOMO. On ma się czego obawiać, wszak kredyty preferencyjne i zlecenia od kolegów siedzących na stołkach władzy, najpewniej się pourywały”

  10. “Brzuchaty kierownik
    “Brzuchaty kierownik Polmozbytu, właściciel floty tirów, którą nabył zaraz na początku lat 90-tych, chociaż rzekomo był biednym jak mysz kościelna, grzmi, że bieda jak za Niemca nastała. Jemu się wszystko w… głowie przewraca, ponieważ wszystko zdobywał odwrotnie niż uczciwi Polacy. „Legendzie opozycji” udało się zdobyć kredyt w pakiecie ze zleceniami i działo się to wówczas, gdy masowo bankrutowali zadłużeni rolnicy razem z początkującymi biznesmenami. Dla Frasyniuka, który był jednym z beneficjentów patologii okrągłostołowej, obecny stan rzecz w zasadzie może się kojarzyć ze stanem wojennym i ZOMO. On ma się czego obawiać, wszak kredyty preferencyjne i zlecenia od kolegów siedzących na stołkach władzy, najpewniej się pourywały”