Reklama

W psychologii, która wbrew niemądrym opiniom, stanowi nieodłączną część polityki, istnieje takie zjawisko, które nazywa się projekcja. Traktując rzecz skrótowo chodzi o to, że jakaś jednostka lub grupa osób przypisuje własne, zwykle negatywne, cechy swoim oponentom. Na życie przekłada się to mniej więcej w taki sposób, jaki znamy ze wczesnych rozmów w piaskownicy: „Ty jesteś głupi! Nie, to ty jesteś głupi”. „Opozycja” w identycznym stylu i według definicji projekcji rozmawia z PiS oraz ze zwolennikami PiS, posługując się przy tym całą serią gotowych inwektyw i zarzutów, ale ten zestaw sobie podarujemy.

Wydaje się, że najpopularniejszą projekcją „opozycji” jest odwoływanie się do PiS-owskiej zawiści i nienawiści. Przy każdej okazji podkreśla się, że ten „ciemnogród”, czy te „mohery”, żyją wyłącznie nienawiścią i zazdroszczą wszystkim, którzy coś w życiu osiągnęli, a ponieważ sami nie są w stanie niczego dokonać, to modlą się o nieszczęście dla innych. Przysłowiowa modlitwa o zgon krowy sąsiada jest ulubioną mantrą najgorszego sortu i nie bierze się to znikąd. Gdy się przyjrzeć działaniom „opozycji”, to nic innego poza czekaniem, aż przeciwnik polityczny się potknie i co najmniej połamie kręgosłup, nie odnajdziemy. Nieustanne modły, żeby PiS-owi wszystkie krowy zdechły, z błagalnymi prośbami o przyśpieszenie procesu przez ośrodki decyzyjne w Brukseli.

Reklama

Na każdym kroku trwa polowanie, które zastępuje hodowlę własnych krów. Proces ten miał miejsce jeszcze w starych czasach, kiedy role były odwrócone i to PiS zasiadał w opozycyjnych ławach, ale zaraz po utracie władzy przez PO nastąpił prawdziwy amok. Dzień w dzień słychać zdrowaśki i litanie w jednej intencji, żeby wszystko, co nie jest z PO wyzdychało, co do nogi, a w pierwszej kolejności wróg śmiertelny z siedzibą na Nowogrodzkiej. Przykładów takich modlitw jest tyle, że każdy może sobie w Internecie skopiować ulubione linki i odnaleźć powtarzające się błagalne prośby.

Pisząc o projekcjach bardzo łatwo wpaść w pułapkę projekcji i samo nakręcającą się spiralę zarzutów. Strasznie nie lubię przerzucania się argumentami w piaskownicy, dlatego chcę uczciwie napisać, że tego marginesu politycznego i społecznego, który w tej chwili na wyrost nazywany jest opozycją, po prostu nie trawię. Nie jest to uczucie mieszczące się w granicach nienawiści, jeśli już to raczej nazwałbym to obrzydzeniem i mam na myśli wszystkie „elity”, bo ogłupionych zwolenników traktuję inaczej, bardziej litościwie i bez pogardy. Różnica polega na tym, że u mnie nie ma żadnych modlitw i życzeń, aby mojemu wrogowi i wrogowi Polski cokolwiek zdechło i nie wynika to ze szlachetności, ale ze stanu posiadania. PO i wszystkie powiązane z nią mafie, nie mają żadnych krów, nie mają nic własnego, ani pomysłu, ani dorobku. Wszystko, co mają jest ukradzione Polakom, no i w takiej sytuacji musiałbym być idiotą, aby prosić Boga lub przeznaczenie, żeby mi ukradzione krowy zdechły. Tak to wszystko w dużym skrócie wygląda i więcej w tych kilku zdaniach jest „stanu faktycznego”, niż złośliwości, której sobie nie żałowałem.

Obecna opozycja nie ma nic, najmniejszych sukcesów politycznych, skrawka politycznego planu i jakiegokolwiek pomysłu na funkcjonowanie poza strefą władzy. Wszystkie wysiłki przeciwników PiS skupiają się na unicestwieniu PiS i polowaniu na każde głupstwo, które daje nadzieję na zgon przeciwnika. Niczego innego w działaniach najgorszego sortu nie zobaczymy, jedynie projekcyjne przypisywanie własnej niemocy, małości i żałości, swoim oponentom. Dopóki ten stan rzeczy się utrzyma, nie ma mowy o skutecznym przejęciu władzy, co w najmniejszym stopniu żadnego Polaka martwić nie powinno. Władzę należy się takiej formacji, która ma pomysł na Polskę i polityczne funkcjonowanie oparte na jasno sprecyzowanym projekcie. Ciemnogród „liberalny” modlący się o nieszczęście dla innych, jest dla Polski i Polaków zbędnym balastem.

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. To się w psychologii nazywa

    To się w psychologii nazywa zespół "wyparcia i projekcji".

    Wypieranie się własnych, wyłącznie podłych cech charakteru /których oczywiście nie dostrzegają/, wypieranie się własnego, niegodziwego i podłego zachowania /które też pomijają/ i przypisywanie ich oponentom. To jest; albo działanie z premedytacją, w pełni świadome, albo charakteryzujące jednostki o niskiej inteligencji, o zaburzonym systemie wartości, a jednocześnie z własnym ego wystrzelonym w kosmos. Wśród totalnej targowicy zdrajców są i jedni i drudzy. Tych drugich jest zdecydowana większość.

    Taki OT: patrzę na mecz RUS-CRO, a trener sowietów jako żywo przypomina mi czekistę Ławrientija Berię. To samo zachowanie, a i fizjonomia zbliżona.

  2. To się w psychologii nazywa

    To się w psychologii nazywa zespół "wyparcia i projekcji".

    Wypieranie się własnych, wyłącznie podłych cech charakteru /których oczywiście nie dostrzegają/, wypieranie się własnego, niegodziwego i podłego zachowania /które też pomijają/ i przypisywanie ich oponentom. To jest; albo działanie z premedytacją, w pełni świadome, albo charakteryzujące jednostki o niskiej inteligencji, o zaburzonym systemie wartości, a jednocześnie z własnym ego wystrzelonym w kosmos. Wśród totalnej targowicy zdrajców są i jedni i drudzy. Tych drugich jest zdecydowana większość.

    Taki OT: patrzę na mecz RUS-CRO, a trener sowietów jako żywo przypomina mi czekistę Ławrientija Berię. To samo zachowanie, a i fizjonomia zbliżona.

  3. Wróg śmiertelny z siedzibą na

    Wróg śmiertelny z siedzibą na Nowogrodzkiej wciąż w niezłej formie. Znów dojebał opozycji "służbą Polsce", zachowując stanowiska wiernym pretorianom, adeptom pokazując ścieżkę kariery.

    Przypomnę: największy wkurw czerwonych moherów polega na tym, że nie udało się w 2010 roku ustrzelić dwóch Kaczorów za jednym zamachem. Dziś do Dużego Kaczora nie jest dobrać się tak łatwo.

  4. Wróg śmiertelny z siedzibą na

    Wróg śmiertelny z siedzibą na Nowogrodzkiej wciąż w niezłej formie. Znów dojebał opozycji "służbą Polsce", zachowując stanowiska wiernym pretorianom, adeptom pokazując ścieżkę kariery.

    Przypomnę: największy wkurw czerwonych moherów polega na tym, że nie udało się w 2010 roku ustrzelić dwóch Kaczorów za jednym zamachem. Dziś do Dużego Kaczora nie jest dobrać się tak łatwo.