Reklama

Systematycznie wracam do tematu ateizmu i religii, ale od kilku lat mam bardzo ukształtowany zestaw argumentów przeciw religijnemu fundamentalizmowi i ateizmowi, który robi za fanatyczną modę. Z kwestią wiary moim nieskromnym zdaniem powinno być jak z seksem, to sprawa każdego z nas i nikt nikomu do wyra nie powinien włazić, w każdym razie nie proszony nie powinien włazić. Jednak są takie kwestie związane z seksem, które siłą rzeczy omawiamy publiczne. Znamy te wszystkie dialogi na pamięć, w związku z tym nie będę nikogo w sobotę katował. Ateizm kontra wiara też ma swoją publiczną sferę i o tym warto mówić. Wyjątkowo przyznam rację wnukowi rabina Janowi Hartmanowi, że ma prawo do robienia takich komedii, jakie uważa za śmieszne. I wyjątkowo nie przyznam racji katolikom, którzy podnoszą larum i krzyczą o bluźnierstwie. Proponuję mały kompromis. Kwestia wiary i niewiary powinna być na tyle ugruntowana, że żadne błazeństwa nie mają prawa wpłynąć na nasze wzajemne postawy. Uznałbym za wyjątkowo kiepskiego katolika człowieka, który uważa, że wygłupy wnuka rabina są zagrożeniem dla chrześcijańskiej kultury trwającej ponad 2 tysiące lat. To jest po prostu nieprawdziwe i słabe, wydaje się również, że jest grzechem, bo jeśli wiarę w Boga może zachwiać osobnik nastawiony na kpinę z wiary, kiepsko to świadczy o katoliku. Dopóki jakiś pajac obcujący z innym pajacem tej samej płci nie wkracza na procesję Bożego Ciała w stroju motyla, nie chuligani w kościele, w miejscu publicznym nie profanuje symboli religijnych, to niech się bawi zdrowo, krzyżyk na drogę. I odwrotnie mnie w żadnym razie nie przeszkadzają symbole religijne, procesje, bicie dzwonów kościelnych i co roku przełamuję się opłatkiem albo dzielę się jajkiem, chociaż wszyscy w rodzinie wiedzą, że jestem niewierzący od 20 lat. Nikt mnie nie pytał, ale odpowiem dlaczego tak postępuję.

Reklama

Nie wchodzę nikomu do wyra wiary i niewiary, natomiast w sferze publicznej, czy rodzinnej nie widzę powodów, żeby wyrządzać przykrość wierzącym swoim ostentacyjnym podkreśleniem ateistycznego światopoglądu. Traktuję zwyczaj religijny, jak każdy inny zwyczaj, który sam w sobie nie ma żadnych negatywnych ładunków. Co mi może przeszkadzać w tym, że ktoś się chce ze mną podzielić dobrym słowem i pokarmem? Inna rzecz, gdyby mi przedtem nakazał wykonać szereg pokłonów, zabiegów i deklaracji, ale na szczęście nikt tego ode mnie nie wymaga. Bardzo krótko przedstawiłem postrzeganie wiary i wiernych, a teraz napiszę parę słów o drugiej stronie. Gdybym miał ustalić proporcje wśród ateistów z podziałem na walczących idiotów i myślących indywidualistów, to niestety podałbym następujący porządek – góra 3 na 10 ateistów myśli. Pozostałe 70% to więksi lub mniejsi idioci, którzy wcale nie chcą świętego spokoju dla siebie, ale usiłują wywołać kulturową rewolucję i zburzyć spokój wierzącym. Tutaj jest granica, która powinna zapalać czerwoną lampkę myślącym ateistom i solidnym katolikom. Jak mawiał towarzysz Winnicki do byłej żony w kwestii obecnego kochanka: „nie będzie używał mojej szczoteczki, to się dogadamy”. Widzę zdecydowanie więcej radykałów po stronie ateistów, niż po stronie katolików. Ba! Widzę wręcz odwrotne proporcje. Katolików zagorzałych i fanatycznych oszacowałbym na mniej więcej 10%, z kolei wojujących ateistów dostrzegam co najmniej 70%.

Proszę mnie nie pytać o źródła danych, to są tylko i wyłącznie moje obserwacje zbudowane na dialogach z dziesiątkami, może setkami ludzi. Za to dam się namówić na próbę oceny, co komu wolno w przestrzeni publicznej. Moja propozycja jest następująca. Hartman ma prawo urządzać sobie huczne zabawy z rozdawaniem rajstop i goździków dla ateistów, bo świat byłby strasznie ponury, gdyby zabrakło w nim dziwactw. Katolicy mają prawo do godnego i bezpiecznego kultywowania swojej wiary, która czy to się komuś podoba, czy nie, wrosła w polską tradycję i kulturę, a moim życzeniem jest również i to, żeby nadal pełniła bardzo istotną rolę w życiu Polaków. Kompromis polega na tym, żeby nie robić jaj ze świętości, a z komedii nie czynić krucjaty. Do kompromisu dołożę jeszcze trochę ekumenizmu. Dziś szabas, zatem przepraszam za zakłócenie świątecznego spokoju ateistycznym szacunkiem dla katolicyzmu i uroczyście oświadczam, że Stary Testament jest moim pomysłem na ułożenie stosunków polsko-żydowskich.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. niewiadome
    "nie robić jaj ze świętości, a z komedii nie czynić krucjaty", to jest dobre. A może lepsze jest "nie robić jaj z krucjaty, a z komedii nie czynić świętości". No, nie wiem.

    Ciekawe, czy dni ateizmu mają też na uwadze judaizm.

  2. niewiadome
    "nie robić jaj ze świętości, a z komedii nie czynić krucjaty", to jest dobre. A może lepsze jest "nie robić jaj z krucjaty, a z komedii nie czynić świętości". No, nie wiem.

    Ciekawe, czy dni ateizmu mają też na uwadze judaizm.

  3. Trudno spotkać prawdziwego ateistę.
    Zwykle albo mama nie kochała albo ma focha na proboszcza albo się na Lisa zapatrzył. 
    Sami pokrzywdzeni jacyś.
    To pewnie racja z tymi 30% myślących. A ci radykalni to są bardziej "wierzący" niż uczęszczacze na mszę.
    Reakcje na podobne przedstawienia w zgorszonym stylu a la Terlikowski są bardzo rzadkie na portalach czy w czasopismach dla autentycznie zaangażowanych w chrześcijaństwo (nawet to katolickie) bo tam nie ma czasu na pierdoły.
    Zaczyna mi się za to wydawać, że część prawicy i ich gazet udaje świętszą niż sam papież. 

    Popatrzcie lepiej jakie cyrki wyprawia gromada Palikota- jak wystawiła "Aleksandra" Kwaśniewskiego. Tonący brzydko się chwyta 🙂

    • Piszesz o ateiście idiocie i
      Piszesz o ateiście idiocie i co do diagnozy zgoda, a prawdziwy ateista chyba nie istnieje. W moim przypadku jest tak, że po prostu nie wierzę w taki porządek stworzenia jaki piękną legendą przedstawia większość religii. Natomiast alternatywa w postaci wielkiego wybuchu i małpy zwyczajnie mnie śmieszy. Jestem sierotą, nie wierzę w Boga stworzonego przez człowieka i śmieję się z “nauki”, która usiłuje być bogiem. Temat jest poza naszym zasięgiem, nie cierpię tego stanu, ale tak właśnie na zagadkę istnienia i sens trwania patrzę.

      • To takie starotestamentalne dylematy 🙂
        Albo amerykańskie szaleństwo kreacjonizm vs ewolucjonizm.
        Dla nas chrześcijan najważniejsze jest przykazanie miłości bliźniego. W tym jest cały Dekalog, nawet te wspomniane niżej dwa pierwsze przykazania przeznaczone do usunięcia.
        Żywy Bóg, podręczny, na codzień- cholernie trudne, wymaga często zastosowania przez Niego pieprznięcia, bo samemu nie podołasz miłować i nie pozabijać choćby myślą  🙂
        Inaczej to wszystko sprowadza się do koranicznego walenia głową w dywanik. Nuda.

  4. Trudno spotkać prawdziwego ateistę.
    Zwykle albo mama nie kochała albo ma focha na proboszcza albo się na Lisa zapatrzył. 
    Sami pokrzywdzeni jacyś.
    To pewnie racja z tymi 30% myślących. A ci radykalni to są bardziej "wierzący" niż uczęszczacze na mszę.
    Reakcje na podobne przedstawienia w zgorszonym stylu a la Terlikowski są bardzo rzadkie na portalach czy w czasopismach dla autentycznie zaangażowanych w chrześcijaństwo (nawet to katolickie) bo tam nie ma czasu na pierdoły.
    Zaczyna mi się za to wydawać, że część prawicy i ich gazet udaje świętszą niż sam papież. 

    Popatrzcie lepiej jakie cyrki wyprawia gromada Palikota- jak wystawiła "Aleksandra" Kwaśniewskiego. Tonący brzydko się chwyta 🙂

    • Piszesz o ateiście idiocie i
      Piszesz o ateiście idiocie i co do diagnozy zgoda, a prawdziwy ateista chyba nie istnieje. W moim przypadku jest tak, że po prostu nie wierzę w taki porządek stworzenia jaki piękną legendą przedstawia większość religii. Natomiast alternatywa w postaci wielkiego wybuchu i małpy zwyczajnie mnie śmieszy. Jestem sierotą, nie wierzę w Boga stworzonego przez człowieka i śmieję się z “nauki”, która usiłuje być bogiem. Temat jest poza naszym zasięgiem, nie cierpię tego stanu, ale tak właśnie na zagadkę istnienia i sens trwania patrzę.

      • To takie starotestamentalne dylematy 🙂
        Albo amerykańskie szaleństwo kreacjonizm vs ewolucjonizm.
        Dla nas chrześcijan najważniejsze jest przykazanie miłości bliźniego. W tym jest cały Dekalog, nawet te wspomniane niżej dwa pierwsze przykazania przeznaczone do usunięcia.
        Żywy Bóg, podręczny, na codzień- cholernie trudne, wymaga często zastosowania przez Niego pieprznięcia, bo samemu nie podołasz miłować i nie pozabijać choćby myślą  🙂
        Inaczej to wszystko sprowadza się do koranicznego walenia głową w dywanik. Nuda.

    • Cała moja rodzina to katolicy
      Cała moja rodzina to katolicy, łącznie z dziedziczką. To nieprawda, że rodzina umiera bez religii, rodzina umiera od głupoty i braku wiary, a to jednak coś innego. Dekalog z wyłączeniem hołdu dla Boga, to nieśmiertelny kodeks moralny. Groźne jest coś innego – rewolucje kulturalne, rozpieprzające nie tylko rodzinę, ale i plemię. W tym mistrzami są ortodoksyjni żydzi, którzy zachowują swoje tradycje i kuszą gojów “modą”.

    • Cała moja rodzina to katolicy
      Cała moja rodzina to katolicy, łącznie z dziedziczką. To nieprawda, że rodzina umiera bez religii, rodzina umiera od głupoty i braku wiary, a to jednak coś innego. Dekalog z wyłączeniem hołdu dla Boga, to nieśmiertelny kodeks moralny. Groźne jest coś innego – rewolucje kulturalne, rozpieprzające nie tylko rodzinę, ale i plemię. W tym mistrzami są ortodoksyjni żydzi, którzy zachowują swoje tradycje i kuszą gojów “modą”.

  5. Na marginesie tego żałosnego
    Na marginesie tego żałosnego wydarzenia.
    1. Uczestnicy marszu na swoich transparentach do ateistów zaliczyli kilka znanych postaci będących agnostykami. Jak na imprezę gdzie główną rolę odgrywa profesor od etyki jest to trochę ośmieszające.
    2. Na forach pojawiły sie komentarze, jak najbardziej słuszne, że najwięcej masowych morderstw mają na koncie właśnie ateiści od Stalina po Callesa z Meksyku i są to morderstwa dokonane na osobach wierzących w imię krzewienia ateizmu. W odpowiedzi na nie próbowano użyć zgranego sofizmatu, że odbierając religijne wychowanie, a w niektórych wypadkach nawet wykształcenie zostali rzekomo ukształtowani na krwiożercze bestie. Szkoda tu miejsca na polemizowanie z brednią, ale jest w niej jeden zabawny aspekt. Otóż tak się niezręcznie składa dla autorów owej śmiesznej argumentacji, że pan Hartman pochodzi z religijnej rabinicznej rodziny i w dodatku ukończył Katolicki Uniwersytet Lubelski…

  6. Na marginesie tego żałosnego
    Na marginesie tego żałosnego wydarzenia.
    1. Uczestnicy marszu na swoich transparentach do ateistów zaliczyli kilka znanych postaci będących agnostykami. Jak na imprezę gdzie główną rolę odgrywa profesor od etyki jest to trochę ośmieszające.
    2. Na forach pojawiły sie komentarze, jak najbardziej słuszne, że najwięcej masowych morderstw mają na koncie właśnie ateiści od Stalina po Callesa z Meksyku i są to morderstwa dokonane na osobach wierzących w imię krzewienia ateizmu. W odpowiedzi na nie próbowano użyć zgranego sofizmatu, że odbierając religijne wychowanie, a w niektórych wypadkach nawet wykształcenie zostali rzekomo ukształtowani na krwiożercze bestie. Szkoda tu miejsca na polemizowanie z brednią, ale jest w niej jeden zabawny aspekt. Otóż tak się niezręcznie składa dla autorów owej śmiesznej argumentacji, że pan Hartman pochodzi z religijnej rabinicznej rodziny i w dodatku ukończył Katolicki Uniwersytet Lubelski…