Reklama

Musiałbym zajrzeć do statystyk, aby podać zawarte w nich liczby dotyczące stosunku zatrudnionych do ludzi czynnych zawodowo pozostających bez pracy, liczby rozwodów, zgonów i narodzin, samobójstw i prób zejścia ludziom z oczu,  oraz rodzin i osób żyjących w ubóstwie i tych w skrajnej biedzie. Ale statystyki to rzecz jedna a rzeczywistość, to zupełnie inna para kaloszy lub parafia, jak kto woli.

Zanim ankieterzy zbiorą dane z terenu i przywloką je w teczkach do sztabu i zanim ktoś łaskawie zechce te teczki otworzyć i sprawdzić metodą porównawczą, lub inną, ich zawartość, zanim poukładają te wszystkie „tak” i „nie” oraz inne takie, to, dajmy na to, osoba chcąca popełnić samobójstwo tylko po to, aby zrobić na złość  komornikowi, w dniu ogłoszenia danych statystycznych będzie obchodzić w tym momencie pierwszą rocznicę udanego samobójstwa, a osoba której się taka próba nie udała od roku będzie pensjonariuszem kurortu, w którym od zawsze modne są długie rękawy białego, z nazwy, kitla.
Ludzie szukający zatrudnienia staną się specjalistami i będą mieli o rok dłuższy staż w bezskutecznym poszukiwaniu roboty. Ci, którzy mieli trudności w spłaceniu swoich zobowiązań wobec najemcy wylądują na bruku. Grubi schudną, a chudzi już nie będą mieli z czego, młodzi się postarzeją, a starzy… Miejsce starych jest tam, gdzie im miejsce zakontraktował NFZ. Przecież grabarze i wszyscy koło tego biznesu robiący też ludzie i też jeść chcą.

Reklama

Z wyżej podniesionych powodów nie oprę się na żadnej statystyce, wolę się oprzeć o lipę – więcej z takiego oparcia pożytku.
Obecnie społeczeństwo w Polsce dzieli się na dwie klasy: nędzy i bogactwa. W nędzy żyją nawet tacy, co to mają po dwa i więcej fakultetów.
W przepychu potrafią się pławić lichwiarze bez żadnego fakultetu, a nawet szkoły średniej, znajdują się jacyś celebryci i wszyscy ludzie prezydenta i premiera też.
Mówią, że najcenniejszym towarem od dawna jest informacja. Zatem i przeróżni informatorzy, nie mylić z informatykami, też mają się dobrze i drogą awansu społecznego znaleźli się w tej drugiej klasie.
Ktoś mnie może zapytać: „A co z klasą średnią?”
Uprzedzając takie pytanie odpowiadam – nie przeszła do następnej, została siedzieć i jest w pierwszej z wyłączeniem kilku prymusów i specjalistów od informacji.

Jestem szczęśliwym ojcem kilkorga dorosłych już dzieci. Dobrze pamiętam ich narodziny i wszystko co po drodze do dorosłości miało z nimi związek.
Przyznam, że zawsze rozczulały mnie, i robią to nadal, scenki, kiedy brzdąc ledwo stojący na nogach mówi: ja siam, ja siam to źlobię… Urocze, prawda.

Ale co ma berbeć do tego co wyżej? No cóż, oprócz tego, że nawet malec jest daną statystyczną, to ma coś jeszcze. Tym czymś jest owe: „ja sam”.

Tak jak mnie rozczula wspomniana dziecinna próba samodzielności, tak mnie rozbawiała swego czasu megalomania „Człowieka z teczki”. Ten Nad Obywatel też sam zrobił wiele. Ba zrobił więcej niż cały prawie 40 milionowy naród, a nawet kilka narodów razem wziętych.
Otóż, „Człowiek z teczki” sam wyprowadził esbecję w pole, sam obalił Mur berliński, obalił komunizm, wyprowadził sowietów z Polski. To wszystko, a nawet więcej, zrobił sam – Mędrzec Narodów, Lech „Wałęsa, człowiek z teczki”.

Tak sobie myślę, że Wałęsa zrobił jeszcze więcej, tylko przez swoją wrodzoną skromność tego nie mówi. Wydaje mi się, że on sam siebie spłodził i sam siebie urodził. Bo po cóż u licha Jego Wielkość miałaby fatygować jakiegoś tam ojca i matkę. Przecież tak Wielkiego Człowieka nie może spłodzić byle jaki pijaczyna, a rodzić niewykształcona, prosta kobieta. Nie wypada przecież.

Pewnie przez tę samą skromność, Jego Wysokość inaczej – Skaczący Przez Płot nie wspomina słowem o innych swoich wybitnych osiągnięciach, które rzutują na jakość polskiej gospodarki.
Weźmy choćby takie mało znaczące polecenie likwidacji PGR i SKR. Ot tak jednym pisemkiem bez potrzeby angażowania w tę decyzję sejmu: po co dla takiego drobiazgu zaraz izbę fatygować. Wielki i tak wie lepiej.

Likwidacja kilku setek tysięcy miejsc pracy ni jak się ma z likwidacją socjalistycznej zdobyczy. Aby obalić mur wpierw trzeba obalić system komunistycznej ostoi, jaka się kryła w PGR i SKR.
Przed upływem okresu świetności rządów AWS po tym po peerelowskim zaścianku „szlachty” towarzyszy Bieruta, Gomółki i Gierka miał miejsce targ obwoźny. Jeździli ludzie towarzyszy: Oleksego, Millera, Kwaśniewskiego i reszty companieros i kupowali za wino marki wino głosy obiecując powrót okresu świetności. No, a że prosty człowiek nauczony roboty, to w jedną rękę wziął flaszkę, a w drugą listę z nazwiskami towarzyszy i poszedł wrzucić do urny.

Larwa się przepotwarzyła i wyszedł z niej piękny inteligencki motyl byłych towarzyszy, którzy po przemianie stali socjaldemokratami. Jak obiecali tak też zrobili. Nastał okres świetności, który obrodził baronami SLD, udziałowcami w spółkach skarbu państwa, posadami w radach nadzorczych, a tę ziemię, co to ugorem kłuła w oczy najmitów ot tak, kontynuując dzieło Lecha, podzieli równo i sprawiedliwie, pośród swoich. I jest spokój. Ziemi nie ma, znaczy się jest, ale sam Pan Bóg raczy wiedzieć kogo i jakim kadukiem za złotówkę można było kupić ziemię i traktor, a czasem cały PGR.

Chłopi sobie w brodę plują, bo złotówki też mieli, ale zamiast odłożyć tę jedną, to poszli i łyskacza z jabłek kupili. No to mają teraz za swoje.
I dziś, w przeważającej większość, to oni psują te statystyki tworząc bezrobotnych poszukujących przez długi okres  zatrudnienia.

Wieki Elektryk, Wałęsa „Człowiek z teczki” nie wspomina, przez wrodzoną skromność oczywiście, o zasługach dla internacjonalizmu – dał dwóm ruskim polskie obywatelstwo i teraz oni mają Gaz (i) Prom, albo jakoś tak. Potem Miller z bratem, też Millerem, w tym biznesie interesy robili: była rura nie było gazu, była afera i szorstka przyjaźń też była.
W każdym bądź razie zasługi dla przyjaźni polsko sowieckiej Wałęsa ma i owszem.

Aż strach pomyśleć, co by to było, gdyby nas Polaków Bóg pokarał nie dając nam Wałęsy!? No jak, kto by to wszystko zrobił, kto obalił, kto ocalił i scementował? Taki Antoni? Nie! Aż strach pomyśleć; jeszcze by tu jaką Rumunię nam zrobił!
No jak, tak bez naszych braci towarzyszy żyć? Polska bez ubecji, esbecji i tajniaków. Bez wojny teczkami? Bez grubej kreski?
A pfe, to nie tak, to nie tędy droga. Naród musi swoje odczekać w kolejce i za 200, a może już 100 lat zrównamy się z murzynami, przepraszam, afro amerykanami.

Trzeba też wiedzieć, że jak się bezpiecznik watuje gwoździem to: raz, taniej; dwa, dłużej trzyma; trzy zapewnia nieprzerwaną pracę całemu „układowi scalonemu” oraz bezpieczeństwo, nawet energetyczne, zwłaszcza sąsiadowi, nad którymi kochane słonko wstaje.

Drogi, i zacny zarazem, Czytelniku, jeśli w którymś miejscu zabrakło przecinka, a w innym znalazł się taki niepotrzebnie, to bardzo przepraszam, ale było to tak samo  niezamierzone, jak niezamierzonym było zachowanie przywilejów dla najlepszych synów socjalistycznej ojczyzny.

Reklama