Pierwsze licea „społeczne” powstały na początku lat 90-tych i w tamtym czasie pierwszymi absolwentami liceów były dzieci sekretarzy PZPR przemieszane z nowobogackimi właścicielami dawnych geesowskich i społemowskich supersamów. Rodzice błyskawicznie przekwalifikowani z kierowników GS na menadżerów, z sekretarzy na socjaldemokratów, kupowali swoim pociechom odpowiednie dla społecznego liceum umundurowanie. Towar nabywali już nie w Pewex’ach, ale w firmowych sklepach Leevi’s, po czym lesigowanym Mercedesem z kratką odwozili dziedziców fortuny do samych drzwi szkoły. Dzieciak sobie chodził na lekcje i od czasu do czasu zagonieni menadżerowie zaglądali do dzienniczka, a tam niespodzianka – „trzy na szynach”, mierny, „trzy na szynach”. No, nie! Tak nie będzie, żebym jak ku..a sobie od ust odejmował, za dzieciaka ciężki pieniądz płacił, a te skurwy..y nawet nie raczą nauczyć jak potrzeba?! Wsiada menadżer w Mercedesa z kartką, podjeżdża przed gabinet dyrektora i dawnym geesowskim, czy też robociarskim językiem pierwszego sekretarza wali prosto z mostu: „Panie szanowny czyś się pan ku…a z chu..m na głowy zamienił, to ja będę na pana zapier…ł, a pan mnie dzieciaka marnujesz? Co jest ku..a się pytam, co jest do ch..a komuna, czy wolny rynek? No jest , czy nie jest się pytam? Telewizji pan nie oglądasz? To ja panu powiem, jak się na zachodzie żyje. Płacę ku..a i wymagam ku..a! Żeby mi więcej dzieciak ze szkoły z takim ocenami nie wracał.! Po ch..j pan tu jesteś?! I uprzedzam, że nie ja jeden rzucę w piz..u ten pański burdel, ale drugie za mną pójdą, w tym mieście pan się nie uchowasz. Do widzenia się z panem. Pewnie da się postawić zarzut, że przerysowałem, ale nim ten zarzut padnie, mam propozycję. Proszę się rozejrzeć w swoim otoczeniu, wśród rodziny dalszej i bliższej, znajomych, sąsiadów, znanych nazwisk w mieście. Sam sobie przewinąłem przed oczami wszystkie skojarzenia i osoby i bez trudu znalazłem trzech takich, którzy uznaliby powyższy tekst za zbędną dyplomację, bo to trzeba było „przy… ć” jak się należy.
Strony
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »
Jerzyk –
i akcja Gliński trochę galotami potrząsnęła, skoro sam pan Szechter wylazł z nory i dał głos.
Bardzo dziwne, że sam osobiście recenzuje prezesa w swietle jupiterów.
A nawiasem mówiąc nawet nieźle wygląda.
Lemingi są nieuleczalne, ja już straciłem nadzieję, to wszystko durne jak... krew mnie zalewa, jak słucham ich ciemnych wywodów... to kurcze taniec z gwiazdami.
g@llux –
Z racji długiego stażu zasiadała w Komisji Egzaminacyjnej, a nawet sporządzała testy. To co czasem opowiadała mi w domu, o poziomie kolejnych roczników, z pozoru bawiło, ale po chwili jeżyło siwy włos na głowie.
Sam kończyłem "Conradinum" (Technikum Budowy Okrętów w Gdańsku) w 1971 roku i śmiało mogę powiedzieć, że mój poziom wykształcenia nie odbiega od dzisiejszego licencjata czy magistra, zwłaszcza tego po Wyższej Szkoły Depilacji Paznokci.
Jak zwykle MK w precyzyjny sposób opisał poziom wykształcenia lemingów. W Internecie pełno jest takich matołów nie potrafiących sklecić poprawnie paru zdań. W mojej pracowni języka polskiego nad tablica widniał cytat: "Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomysli głowa".
Knock.out.4 –
się nie bali "państwa", prokuratury rządu policji a tym bardziej inspekcji weterynaryjnej, jej procedur i nagłych kontroli. Dobrze wiedzieli że mogą robić wszystko i nic im nie grozi. I tak było. Od czasu do czasu jakieś państwo europejskie wpadnie "na ślad" wystarczy puścić ABW że to jakaś firma zagraniczna robi. Po co ma zagraniczna robić skoro w PRL najtaniej i do tego z certyfikatem służ państwowych....
Strony